czwartek, listopada 05, 2020

#272 "Na własnej skórze. Mała książka o wielkim narządzie" - Paulina Łopatniuk

Skóra. Zwykle troszczymy się o jej wygląd - wcieramy kremy przeciwzmarszczkowe, żeby jak najdłużej zachować młodość, stosujemy kremy z filtrem przeciwsłonecznym, żeby uniknąć bolesnych oparzeń, nakładamy odżywki na włosy i paznokcie - chcemy po prostu dobrze wyglądać, a skóra odgrywa w tych estetycznych zmaganiach niebagatelną rolę. Ale czy to jej jedyne zadanie? Ot, ładne opakowanie dla ważnych ludzkich organów? Coś, co nadaje kształt i najlepiej, żeby nie przeciekało - bo wtedy dopiero pojawia się problem? Nic bardziej mylnego. Skóra to znacznie ważniejszy narząd niż może się wydawać. Wykonuje ogromną pracę, która nie sprowadza się jedynie do kwestii estetycznych. Czy wiecie, że jest naszym największym organem? Zgodnie z danymi Amerykańskiej Akademii Dermatologii każdy jej centymetr składa się z 19 milionów komórek, 650 gruczołów potowych, 20 naczyń krwionośnych i 1000 zakończeń nerwowych. Imponujące, prawda? Skóra stanowi naszą pierwszą linię obrony przed światem zewnętrznym, w tym substancjami drażniącymi i alergenami. Na dodatek okazuje się, że zmiany skórne mogą wiele powiedzieć o naszym zdrowiu. Wbrew pozorom struktura ludzkiej skóry jest złożona i skomplikowana - każdy jej element może zachorować. Jakie zatem tajemnice skrywa ten wyjątkowy organ? W fascynującą podróż przez skórne zakamarki zabiera nas Paulina Łopatniuk. I jak przystało na patomorfolożkę robi to z niezwykłą dociekliwością i w iście detektywistycznym stylu. Jak bardzo może zaskoczyć mała książka o wielkim narządzie? Czas przekonać się o tym "Na własnej skórze" :)


"I've got you under my skin..."

Książka Pauliny Łopatniuk to piąta publikacja z popoularnoaukowej serii Zrozum Wydawnictwa Poznańskiego. Mieliśmy już okazję poczytać o zarazach, genetyce, psychiatrii i procesie widzenia, a teraz przyszedł czas na skórę. Temat na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się zbyt skomplikowany, ale to tylko pozory. Jeżeli myślicie, że jeden pryszcz na nosie to prawdziwy koniec świata, Paulina Łopatniuk szybko wyprowadzi was z błędu. W książce "Na własnej skórze" autorka z dużą dawką humoru oraz w błyskotliwym i merytorycznym stylu przeprowadza nas przez szereg interesujących i ważnych zagadnień dotyczących skóry - od nowotworów łagodnych i złośliwych, nerwiakowłókniaków i mięsaków, przez łuszczycę, liszaj, trąd i grzybicę, aż po rzadkie guzy, pasożyty, pajęczaki i rybie łuski. I powiem wam, że oczy szeroko otwarte podczas czytania tej publikacji to przewidywalna i zupełnie normalna reakcja. Paulina Łopatniuk wspomina w tekście interesujące i często rzadkie przypadki medyczne - konkretne historie pacjentów, u których zdiagnozowano nieprawidłowości natury dermatologicznej. Całość dopełniają kolorowe fotografie, które z pewnością u niejednej osoby wywołają gęsią skórkę ;)

Czy maleńka pchła piaskowa może zabić? Czy czerniak musi być czarny? Czy wszawica może doprowadzić do anemii? Czym są miodowe strupy, czekoladowe torbiele i jagodowe muffinki? Czy człowiekowi może na czole wyrosnąć róg? I czy zrzucając naskórek, nie jesteśmy trochę podobni do węża?


Lubię książki popularnonaukowe, w których zachowane są odpowiednie proporcje między specjalistyczną wiedzą a humorem i funkcją rozrywkową. Bo takie publikacje nie powinny przecież przypominać nudnych podręczników, a stanowić fascynującą opowieść, którą czytelnik poznaje z przyjemnością. I sądzę, że ta sztuka bardzo dobrze udała się Paulinie Łopatniuk. "Na własnej skórze" to merytoryczna i angażująca książka, w której każdy czytelnik znajdzie coś ciekawego. Piszę te słowa z punku widzenia laika, bo nie jestem z medycyną związana zawodowo, ale zawsze chętnie sięgam po literaturę popularnonaukową, która przybliża podobne zagadnienia. W publikacji Pauliny Łopatniuk znajdziemy zarówno fragmenty lżejsze i napisane z humorem (polubiłam sposób, w jaki autorka zwraca się do czytelnika - przypomina to nieco dialog), a także bardziej wymagający tekst uwzględniający wiedzę z zakresu medycyny, biologii i patomorfologii. Warto również zwrócić uwagę na interesujący dobór treści. Obok znanych na pierwszy rzut oka chorób takich jak łuszczyca czy nowotwory pojawiają się też rzadkie przypadki medyczne oraz dermatologiczne dolegliwości, o jakich nigdy nie słyszeliśmy. I kto by pomyślał, że medyczny żółtodziób może czytać o podskórnych pasożytach albo kilkukilogramowych guzach z nieskrywanym zainteresowaniem? Otóż może, jeżeli ma w zasięgu rąk książkę Pauliny Łopatniuk :) Z każdą kolejną przeczytaną stroną czytelnik coraz bardziej uświadamia sobie, jak niezwykłym narządem jest skóra - potrafi zaskoczyć, ale też zszokować i przerazić. Można też powiedzieć, że ta książka zwiększa czujność, bo doskonale pokazuje, jak coś, co z pozoru wydaje się zupełnie niegroźne, potrafi zmienić się w poważny problem zdrowotny. "Na własnej skórze" stanowi idealną propozycję nie tylko dla miłośników medycznych klimatów, ale też dla każdej osoby, którą interesuje świat i ludzki organizm. Serdecznie polecam.






Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskie.






Data wydania: 28 października 2020
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Zrozum
Liczba stron: 360





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger