środa, grudnia 27, 2023

#646 "Punkt zwrotny. Listopad 1942" – Peter Englund (przekład Ewa Wojciechowska)

#646 "Punkt zwrotny. Listopad 1942" – Peter Englund (przekład Ewa Wojciechowska)
Druga wojna światowa określana jest mianem największego i najbardziej dramatycznego konfliktu zbrojnego w dziejach. Zadziwia skala – wojenna pożoga objęła ogromną część świata powodując niewyobrażalne zniszczenia i odbierając życie milionom ludzi. Wojna przyniosła też ze sobą bezprecedensowe potworności, które przekroczyły wszelkie wyobrażenia. Wszystko, co wydarzyło się w ciągu tych długich wojennych lat wydaje się ekstremalne – ogromny zasięg i liczba zaangażowanych osób, przebieg działań wojennych, nieodwracalne zmiany i dramatyczne skutki. Często jednak w gąszczu suchych faktów – dat, liczb i linii na mapie – gubi się jednostka, jej przeżycia, uczucia i indywidualne losy. A czym była druga wojna światowa dla zwykłego człowieka? Dla młodej studentki na paryskiej Sorbonie, wojskowego korespondenta, koreańskiej niewolnicy seksualnej, porucznika piechoty, więźnia obozu koncentracyjnego lub jenieckiego, amerykańskiej gospodyni domowej, pilota bombowca lub angielskiej pisarki?


Peter Englund, szwedzki pisarz i historyk, przypomina, że to ludzie i ich indywidualne losy tworzą wielką historię. W książce "Punkt zwrotny" proponuje coś oryginalnego – na podstawie wspomnień, listów, pamiętników i osobistych zapisków czterdziestu uczestników i naocznych świadków z różnych zakątków globu przedstawia obraz jednego miesiąca drugiej wojny światowej. To właśnie w listopadzie 1942 roku świat znalazł się w przełomowym momencie, tytułowym punkcie zwrotnym, gdy ważyły się losy wojny – szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę aliantów, ale wciąż wszystko mogło się wydarzyć (wojska amerykańskie i brytyjskie wylądowały w Afryce Północnej, Brytyjczycy pokonali Niemców w Egipcie w II bitwie pod El Alamein, Japończycy ponieśli klęskę na Guadalcanal, trwało oblężenie Leningradu i bitwa pod Stalingradem, na Londyn spadały bomby, a Holocaust wkraczał w najtragiczniejszą fazę). Ten jeden miesiąc w książce Petera Englunda niczym soczewka skupia wszystko to, czym była druga wojna światowa. W "Punkcie zwrotnym" autor podąża za zwykłymi ludźmi w niezwykłych okolicznościach – rekonstruuje ich losy, refleksje i uczucia. Płynnie przeplatając różne perspektywy, na tle wielkich wydarzeń, tworzy intymną mozaikę wojennych doświadczeń – tragedię, grozę, lęk i śmierć, a także monotonię, absurd, pozory normalności i nadzieję. Każda z czterech części książki skupia się na jednym tygodniu listopada 1942. Peter Englund zabiera nas do oblężonego Leningradu, okupowanego Paryża, Brukseli i Szanghaju, do okopów na froncie wschodnim, tropikalnej dżungli w Azji, bombardowanego Londynu, na pustynie Algierii i Maroka oraz do chińskiego Henanu doświadczonego klęską głodu. Do czołgów, samolotów, łodzi podwodnych, obozów koncentracyjnych i jenieckich, do miast i wsi. Poznajemy ludzi, ktorzy znaleźli się w samym środku wojny, a także tych, którzy doświadczyli jej skutków pośrednio. Englund pisze w fabularyzowanym, plastycznym tonie (łączy narrację historyczną i elementy powieściowe), z dbałością o szczegóły i minimalizmem. Jego styl ożywia opisywane wydarzenia, miejsca, postaci i doświadczenia. Można nawet powiedzieć, że bardziej pokazuje niż opowiada – relacje mocno działają na wyobraźnię, są silnie osadzone w ówczesnych realiach i pozwalają poczuć ciężar ludzkich losów. Englund nie romantyzuje wojny, nie ocenia i nie moralizuje, zresztą w przytaczanych przez niego fragmentach listów i pamiętników tli się często hemingwayowski duch – wojenna groza, poczucie zwątpienia, rozczarowania i beznadziei. "Punkt zwrotny" doskonale uświadamia, jak w wielu różnych aspektach wojna wpłynęła na człowieka, również w bardzo osobisty sposób – jak uczyniła go obcego nawet samemu sobie. Książka Englunda to brutalne zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością, radzenie sobie z kolejnymi brakami i ograniczeniami, utrata mienia i bliskich, życie w niepewności i lęku, wojenna apatia, pozory normalności, wola przetrwania, determinacja i poczucie wspólnego celu. To "wojna, która dotyka wszystkich, niezależnie od tego, czy sobie tego życzą, czy nie".


"Nazywa się Hélène Berr. Ma 21 lat, od dwóch studiuje na Sorbonie. Gdy jej narzeczony wysiada z pociągu, idą na spacer w kierunku Trocadéro, żeby nie zbliżać się do Pól Elizejskich – Żydom nie wolno tam wchodzić. Rezygnują też z podróży metrem, ponieważ Hélène musiałaby siedzieć w ostatnim wagonie. Nie wejdą do żadnej restauracji ani kawiarni, bo Żydzi nie mają tam wstępu. Żółtą gwiazdę na ramieniu Hélène nosi z dumą. Udaje, że się nie boi.

Węch i słuch. To najważniejsze zmysły dla Horsta Höltringa. Węch – bo powietrze przesyca smród niemytych ciał, potu i oleju do smażenia zmieszany z lepkim, tłustym odorem diesla. Słuch – bo zanurzony okręt podwodny jest ślepy na wszelkie możliwe sposoby. Każdy dźwięk niesie nadzieję lub strach. Wszyscy milczą, nasłuchują. Gdy pojawia się odgłos śrub nieznanej jednostki, zamierają na sekundę. Namierzono ich. Myśliwi stają się ofiarami. Czy to punkt zwrotny tej wojny?

Przed chwilą dopadła go rzeczywistość. Trwała odprawa przed nocnym nalotem na Niemcy. John Bushby rozejrzał się po sali, popatrzył po twarzach zebranych, policzył i uświadomił sobie, że ze wszystkich członków załóg 83 Dywizjonu RAF, z którymi rozpoczynał służbę w styczniu tego roku, zostało… dwóch. Jednym z nich jest jego pilot Bill Williams, chłopak w jego wieku, teraz trudny do rozpoznania przez piękne, nawoskowane wąsy. Drugim jest on sam. Już listopad, wojna przecież musi się wreszcie skończyć" (fragment książki)

"Punkt zwrotny" Petera Englunda okazał się dla mnie czymś zupełnie innym, oryginalnym. Zachwycił mnie pomysł – ukazanie wojny przez pryzmat wielu indywidualnych historii, splot biografii ludzi z różnych zakątków świata. Fascynujące, jak z pozoru chaotyczny zbiór relacji stopniowo układa się w spójną, wielobarwną symfonię głosów. Autorowi udało się sprowadzić największy konflikt zbrojny do tego, co najważniejsze – człowieka i jego indywidualnych losów, nadać wojennej grozie osobisty wymiar. Różnorodność postaci zapewnia panoramiczność, a także, w szerszym kontekście, uniwersalność ludzkiego doświadczenia w ekstremalnie trudnych okolicznościach. Wspaniale uzyskać tak szeroki obraz w tak kameralnej skali.

"Niełatwo będzie przetrwać w tym piekle, ale sto razy trudniej będzie pozostać człowiekiem"

Fascynująca, wciągająca i poruszająca książka w odmiennej konwencji – wojna jako suma indywidualnych historii, jako osobiste, realne doświadczenie. Must read dla miłośników historii i literatury faktu, zdecydowanie warta uwagi. Polecam.






















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Otwarte.

Tytuł oryginalny: Onda nätters drömmar. November 1942 och andra världskrigets vändpunkt i 360 korta kapitel
Przekład: Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo: Otwarte (HI:STORY)
Data wydania: 22 listopada 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 640
Moja ocena: 5,5/6


środa, grudnia 06, 2023

#645 "Welewetka. Jak znikają Kaszuby" – Stasia Budzisz

#645 "Welewetka. Jak znikają Kaszuby" – Stasia Budzisz
"Nie ma jednej opowieści o Kaszubach" – tak w "Welewetce" pisze Stasia Budzisz. I rzeczywiście, obraz Kaszëbë, kaszubskiej krainy, który autorka tka za pomocą indywidualnych historii i zawiłych ludzkich losów przypomina patchworkowy koc. Ten nadbałtycki region, świadomy swojej kulturowej odrębności, na przestrzeni wieków przeszedł wiele – rozdarty między tym, co kaszubskie, polskie i niemieckie mierzył się i nadal mierzy z ciężarem przeszłości oraz wyzwaniami współczesności. Bo Kaszuby, które kojarzymy często z folklorem i wakacyjnym rajem skrywają niełatwą historię – własne demony i kompleksy, rodzinne tajemnice, skomplikowaną mieszankę dumy i wstydu. Czym jest kaszubskość? Czy można być i Kaszubą, i Polakiem? I czy to w ogóle właściwe pytanie? Stasia Budzisz stworzyła reportaż tożsamościowy zabarwiony osobistym akcentem – oś "Welewetki" stanowi historia rodzinna autorki. Zagłębiając się w losy przodków, we wspomnienia, w przeszłość i teraźniejszość, Stasia Budzisz konstruuje kaszubską tożsamość, a przy tym mierzy się z własnym wstydem i po raz pierwszy odkrywa kaszubskie dziedzictwo po swojemu, a nie według narzuconej, narodowej narracji. I zadaje pytanie o przyszłość Kaszubów – mniejszości pozostającej w rozdarciu, wciąż poszukującej, która stała się "stara, zhierarchizowana, rozmodlona, bardziej polska niż Polska".


W "Welewetce" znalazło się miejsce dla przeszłości i teraźniejszości, perspektywy osobistej i zbiorowej. Stasia Budzisz osadza Kaszuby w kontekście historycznym – od Wielkiej Wojny przez II RP i drugą wojnę światową aż po PRL i lata współczesne. Opowiada o życiu pod rządami pruskimi i polskimi, o budzeniu się poczucia odrębności, o szacunku do ziemi i pracy, pobożności, rodzinie. O polskich uprzedzeniach, utracie majątku i wojennej pożodze – masowych grobach, wywózkach, głodzie, niemieckiej liście narodowościowej, gwałtach czerwonoarmistów, tułaczce i przesiedleniu. O powojennej podejrzliwości i czasach, gdy za używanie w szkole języka kaszubskiego karano biciem lub szykanami. Stasia Budzisz tropi ślady, rozmawia i oddaje głos świadkom wydarzeń – rekonstruuje historię kaszubskiej tożsamości przez pryzmat indywidualnych ludzkich losów, życiorysów i osobistych doświadczeń. Czytając "Welewetkę", można poczuć ciężar kaszubskich zmagań i grozę wojennych lat – w reportażu pojawia się wiele interesujących, ale też emocjonalnie poruszających wątków dotyczących sytuacji mieszkańców Pomorza w czasie drugiej wojny światowej. Historyczną część reportażu Stasi Budzisz przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem. Doceniam – za wnikliwość, rzetelność, połączenie faktów z indywidualnymi losami i świetne pióro, bo styl pisania Stasi Budzisz angażuje i ożywia – umysł, wyobraźnię i emocje. W "Welewetce" przeszłość przechodzi płynnie w teraźniejszość – wyzwania i lęki, z którymi współcześnie mierzą się Kaszubi. Stasia Budzisz pisze bezkompromisowo, z troską i szczerością. Z reportażu wyłania się gorzki obraz Kaszub znikających, milknących, powolnie umierających. Języka kaszubskiego, który nie służy już komunikacji oraz autentyczności sprowadzanej do folkloru – produktu i turystycznej atrakcji. Czy istnieje jeszcze szansa, by zawrócić z tej drogi?

"Chciałam być Polką, czystą Polką i tylko Polką, ale z tą moją polskością wiecznie było coś nie tak. Wstydziłam się kaszubskiego akcentu i chłopskiego pochodzenia. Wstydziłam się, że moja rodzina nie kultywuje prawdziwych polskich tradycji. Kompleks kaszubski nie jest niczym nowym. Dojrzewał w nas, Kaszubach, latami, żeby nie powiedzieć wiekami. Winę można rozłożyć na wszystkich. I na Niemców, i na Polaków, i na Kaszubów. Czasem myślę, że najbardziej na nas, Kaszubów. „Nas”. Mówię tak od niedawna, może od roku"


"Welewetka" to ciekawy, świetnie napisany, wnikliwy i przejmujący reportaż – opowieść o kaszubskiej odrębności i polskości, dumie i wstydzie związanych z pochodzeniem, poczuciu winy, byciu swoim lub obcym, kaszubskich kompleksach i zbiorowym milczeniu. O wojnie, krzywdzących uprzedzeniach, kaszubskiej pracowitości i hardości, lęku wobec trudnej przeszłości i niepewnej przyszłości. O domach, które skrywają tajemnice i pamiętają swoich zmarłych oraz pochodzeniu, które stanowi ważną część nas samych. Wielowątkowa, ale spójna książka przybliżająca Kaszuby – losy ziemi i ludzi z pogranicza historii i kultury, gdzie nic nie jest czarno-białe. Takie reportaże cenię, takie polecam z przyjemnością. Warto przeczytać i dowiedzieć się więcej.






















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Data wydania: 8 listopada 2023
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5,5/6

wtorek, grudnia 05, 2023

#644 "Tajemnica domu Turnerów" – Kate Morton (przekład Anna Dobrzańska)

#644 "Tajemnica domu Turnerów" – Kate Morton (przekład Anna Dobrzańska)
Dom skrywający sekrety. Rodzinna tragedia. Trzy pokolenia kobiet. Kate Morton w nowej powieści po raz kolejny splata ze sobą motywy, które doskonale kojarzymy z jej twórczością – przedstawia historię wielopokoleniowej rodziny żyjącej w cieniu bolesnej tajemnicy sprzed lat.


Kiedy mieszkająca w Londynie Jess otrzymuje informację o wypadku ukochanej babci, podejmuje decyzję o powrocie do Australii. Wkrótce wpada na ślad tragedii, która rozegrała się w wigilijny dzień 1959 roku – rodzinny sekret, o istnieniu którego nie miała pojęcia. Kate Morton pisze pięknie – lirycznie, sugestywnie, z wrażliwością i dbałością o detale. Jej proza ożywia miejsca i uczucia, buduje paralele między ludzkimi doświadczeniami a przedmiotami i przyrodą. Niezmiennie zachwyca mnie, jak wspaniale potrafi tchnąć ducha w opisywane domy i ogrody, jak barwnie jest w stanie oddać charakter australijskiej scenerii. "Tajemnica domu Turnerów" to udane połączenie rodzinnej sagi, dramatu i kryminalnej zagadki z przeszłości. Klimat sekretów i niedopowiedzeń kształtuje fabułę – postaci skrywają swoje prawdziwe intencje, przeszłość stopniowo przenika i łączy się z teraźniejszością aż do emocjonalnie poruszającego zakończenia. Śmierć, poczucie winy, kłamstwo, zdrada, macierzyństwo, miłość i rodzinne więzi – wszystkie te elementy w powieści Kate Morton tworzą misternie utkaną fabułę, intrygującą i psychologicznie dopracowaną rodzinną zagadkę. To powieść, która stawia pytania na temat lojalności, prawdy oraz tego, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, by chronić ukochane osoby. To również opowieść o powrocie do domu – domu jako budynku, ale też domu jako idei, synonimie bezpieczeństwa i przynależności.

"Domy mają duszę. Mają swoje wspomnienia i tajemnice. Tak jak w przypadku ludzi, wystarczy uważnie słuchać. Język domów jest moim językiem ojczystym. Nauczył mnie tego Darling House, kiedy byłam mała"


Fascynująca, tajemnicza i pięknie napisana książka – do powolnego wsiąknięcia w fabularny świat, do rozsmakowania się w barwnych opisach.






















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros.

Tytuł oryginalny: Homecoming
Przekład: Anna Dobrzańska
Data wydania: 25 października 2023
Wydawnictwo: Albatros
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 544
Moja ocena: 5/6

sobota, grudnia 02, 2023

#643 "Zanim wyblakną wspomnienia" – Toshikazu Kawaguchi (przekład Joanna Dżdża)

#643 "Zanim wyblakną wspomnienia" – Toshikazu Kawaguchi (przekład Joanna Dżdża)
W małej kawiarni Donna Donna można nie tylko wypić filiżankę aromatycznej kawy, ale też... przenieść się w czasie. Trzeba tylko przestrzegać kilku zasad i koniecznie wrócić zanim wystygnie kawa.


A gdyby jutro miał nastąpić koniec świata... Może oświadczyłbyś się ukochanej osobie. Albo przeprosił za słowa, które wypowiedziałeś w gniewie. Może spełniłabyś swoje marzenie. Albo ten ostatni raz zachwyciła się zapachem kwitnących wiśni lub zachodem słońca. Takie pytanie często słyszą klienci urokliwej japońskiej kawiarni Donna Donna. Miejsce to przyciąga nie tylko pyszną kawą oraz pięknym widokiem na błękitne morze i port, ale też nietypową legendą – podobno umożliwia podróże w czasie. Z tej szansy zamierzają skorzystać cztery osoby: córka, która ma żal do rodziców, że ją osierocili; komik tęskniący za ukochaną żoną; pogrążona w żałobie starsza siostra oraz młody mężczyzna, który zbyt późno postanawia wsłuchać się w głos własnego serca.

"Zanim wyblakną wspomnienia" to trzecia część kawowego cyklu Toshikazu Kawaguchiego. Tym razem zamiast do tokijskiej Funiculi Funicula przenosimy się na Hokkaido, do nadmorskiej miejscowości Hakodate. Ale choć zmienia się nieco sceneria, dobrze znana i lubiana koncepcja podróży w czasie pozostaje taka sama. Kawaguchi opowiada cztery nowe historie, a w tle kontynuuje rozpoczęte wcześniej wątki – do głównych bohaterów książki dołączają pracownicy tokijskiej kawiarni. I ponownie wśród kłębów pary unoszącej się z filiżanek dzieją się niezwykłe rzeczy – czas płynie inaczej, wspomnienia ożywają, mieszają się ze sobą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Książka Kawaguchiego łączy w sobie kameralność, prozatorską i fabularną prostotę charakterystyczną dla japońskiej literatury oraz odrobinę magicznego realizmu – ma w sobie spokój, łagodność i refleksyjność. Autor koncentruje się na ludzkich uczuciach, relacjach i skomplikowanych losach – podejmuje kwestie dotyczące miłości, samotności, straty i żałoby, rodzinnych więzi oraz życiowych wyborów. Smutek, ból i tęsknota idą w tej książce za rękę z nadzieją, szczęściem i ukojeniem.


W trzeciej części kawowego cyklu po raz kolejny nie zabrakło wzruszeń i głębszej refleksji. Ta słodko-gorzka prozatorska miniaturka potrafi poruszyć czułe struny, bo opowiada o uniwersalnych ludzkich doświadczeniach, dylematach i uczuciach. O kruchości życia i ulotności czasu, uzdrawiającej sile miłości i przebaczenia, próbie pogodzenia się ze stratą oraz ciężarze nierozwiązanych spraw z przeszłości. Polubiłam – za subtelny urok i refleksyjność (nieco mniej za powtórzenia treści, które w tej części cyklu pojawiają się częściej). Miło było powrócić do świata Kawaguchiego, czekam na czwarty tom.


















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Relacja.

Tytuł oryginalny: Before Your Memory Fades
Przekład: Joanna Dżdża
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 26 października 2023
Cykl: Zanim wystygnie kawa (tom 3)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Moja ocena: 4,5/6

czwartek, listopada 30, 2023

#642 "Grzybnia" - Aleksandra Zielińska

#642 "Grzybnia" - Aleksandra Zielińska
W książce Aleksandry Zielińskiej dzieją się niezwykłe rzeczy. Kometa zbliża się do Ziemi, dzikie zwierzęta wchodzą do miast, meduzy pływają w jeziorze, dom pulsuje tajemniczą wibracją, a cienkie nitki grzybni łączą wszystko drobnym szwem. Jawa czy sen? A może i jedno, i drugie – bo gdzie leży granica? Zresztą czasami rzeczywistość przeraża bardziej niż najdziwniejszy sen...


"Żywi ludzie jedzą martwe grzyby, żywe grzyby jedzą martwych ludzi"

Zaskakujące, jak na wiele różnych sposobów można opowiedzieć o stracie i żałobie, samotności oraz międzyludzkich relacjach. Aleksandra Zielińska dotyka tych niełatwych tematów z wrażliwością, dojrzałością i literacką fantazją – magiczny realizm doskonale współgra z zawiłością uczuć, myśli i egzystencji, czyniąc z "Grzybni" powieść niebanalną, niepokojąco żywą i bliską. Co trzyma nas razem? Czy przyjaźń jest w stanie przetrwać każdą życiową burzę? Bohaterowie "Grzybni" muszą zmierzyć się z niespodziewaną stratą. Kaliban, Zdenka, Kostia i Filip. Zawsze razem, przyjaciele z dzieciństwa, na dobre i na złe. Śmierć jednego z nich burzy status quo, pogrążając pozostałych w smutku, destrukcji i chaosie. I z bolesną świadomością, że nic już nie będzie jak dawniej. Aleksandra Zielińska zagłębia się we współczesne lęki, nieprzepracowane traumy, skomplikowane relacje – w bycie tu i teraz, bez możliwości ucieczki przed tym, co boli, uwiera i niszczy od środka. "Grzybnia" to balansująca na granicy jawy i snu, doprawiona nutą humoru i surrealizmu, polifoniczna opowieść o różnych sposobach radzenia sobie ze stratą, wyzwaniami dorosłego życia, upływającym czasem i zmieniającym się światem. O kruchości istnienia, duszącej samotności, poszukiwaniu sensu i więziach, które niczym koło ratunkowe utrzymują nas na powierzchni. Powieść Aleksandry Zielińskiej podszyta jest mrokiem, podskórnym napięciem, czymś apokaliptycznym i efemerycznym – pokochałam jej oniryczny klimat, podobnie zresztą jak i motyw grzybni, który zręcznie splata wszystkie literackie nitki.


Inteligentna, niejednoznaczna, piękna proza, a dla mnie również ciekawe literackie doświadczenie. Książka, która napełnia serce smutkiem i nadzieją i jest w stanie poruszyć – delikatnie, w nieoczekiwany sposób. Taką polską prozę poleca się z przyjemnością.



















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Agora.

Data wydania: 11 października 2023
Wydawnictwo: Agora
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 352
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, listopada 27, 2023

#641 "Umiłowana" – Toni Morrison (przekład Kaja Gucio)

#641 "Umiłowana" – Toni Morrison (przekład Kaja Gucio)
Czy śmierć jest najgorszą rzeczą, jaka może się przytrafić? Bynajmniej.


Sethe, bohaterka książki Toni Morrison, żyła w świecie, w którym kolor skóry decydował o wolności lub jej braku. W którym człowieka porównywano do zwierzęcia i wyceniano jego wartość w dolarach. W którym kobiety gwałcono, mężczyzn bito, a dzieci stanowiły towar – gwarancję siły roboczej. Sethe udało się uciec, ale widmo niewolnictwa podążyło za nią gotowe zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Wolność i nowe życie nie były w stanie zagoić głębokich emocjonalnych ran – wspomnienia z przeszłości wciąż dręczą Sethe, podobnie zresztą jak i duch utraconego dziecka, córki, na grobie której wyryto tylko jedno słowo: Umiłowana.

"Umiłowana. Odnalazłam cię; wróciłaś do mnie"

Toni Morrison wierzyła w moc słów – i rzeczywiście, jej odważna, błyskotliwa i liryczna proza potrafi niemal urzeczywistnić przeszłość, dramatyczne doświadczenia i skomplikowane emocje. Morrison uchyla drzwi do jednego z najmroczniejszych okresów historii – zabiera nas do dziewiętnastowiecznej Ameryki, na przedmieścia Ohio. "Umiłowana" to opowieść o niewolnictwie – przemocy na tle rasowym, wyzysku, okrucieństwie, upokorzeniu, walce o przetrwanie i drodze do wyzwolenia – a także jego trwałych konsekwencjach: fizycznym i psychicznym bólu oraz pokoleniowej traumie. Morrison umiejętnie bada kwestie pamięci, macierzyństwa, poczucia winy i przebaczenia. Opowiada o ludziach zagubionych w niewoli, żyjących w cieniu przeszłości. O ludziach, którzy po wyzwoleniu próbują wieść normalne życie, ale traumatyczne wspomnienia wciąż do nich wracają. Którzy boją się kochać, bo w bezwzględnym i brutalnym świecie miłość oznacza stratę i jeszcze większe cierpienie. "Umiłowana" mieści w sobie wiele różnych historii. Dzięki sugestywnej prozie łatwo poczuć ciężar doświadczeń i ludzkiej tragedii. Okrucieństwo i dramat niewolnictwa łamią serce, ale Morrison nie pozostawia nas w kompletnym mroku – przebłyski życzliwości, dobra i miłości przywracają nadzieję i otuchę. Zachwyca mnie, jak starannie i błyskotliwie Morrison skonstruowała tę powieść i z jaką literacką świadomością poprowadziła narrację. "Umiłowana" to historia wielowarstwowa – zmieniają się punkty widzenia, wspomnienia powracają w retrospekcjach nadając całości coraz większą głębię. W złożoności postaci i wymownych obrazach tkwi siła "Umiłowanej". Ciekawym rozwiązaniem jest również wykorzystanie realizmu magicznego, który przybiera postać bezimiennej córki, ducha nawiedzającego dom. Wszystkie te elementy w połączeniu z piękną prozą Morrison wznoszą "Umiłowaną" na najwyższy literacki poziom.


"Jest taka samotność, którą można ukołysać. Skrzyżuj ramiona, kolana podciągnij do brody; trzymaj się, trzymaj mocno, ten ruch, w przeciwieństwie do ruchu statku, koi cię i osłania. To wewnętrzna samotność – przylegająca ciasno niczym skóra. Jest też samotność, która błąka się po świecie. Nie powstrzyma jej żadne kołysanie. Jest żywa, zdana na siebie. Sucha i rozprzestrzeniająca się samotność, która sprawia, że odgłos twoich własnych kroków zdaje się dobiegać z daleka" 

"Umiłowana" to do bólu prawdziwa, odważna i wspaniale napisana książka o mrokach historii i ludzkiego serca oraz o ciężarze przeszłości. O odporności ducha, znaczeniu miłości, zawieszeniu między wolnością i zniewoleniem oraz o pamięci, która jest źródłem bólu, ale też drogą do uzdrowienia. Powieść Toni Morrison daje szansę na refleksję i głębsze zrozumienie wobec ludzkich wyborów. Przypomina, jak wiele odcieni szarości ma w sobie człowiek, podobnie jak i życie. Współczesny literacki klasyk.





















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Tytuł oryginalny: Beloved
Przekład: Kaja Gucio
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 8 listopada 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 392
Moja ocena: 5/6

sobota, listopada 25, 2023

#640 "Przez błękitne pola" – Claire Keegan (przekład Dariusz Żukowski)

#640 "Przez błękitne pola" – Claire Keegan (przekład Dariusz Żukowski)
Szyby pokryte solą. Powietrze przesycone zapachem oceanu i glonów. Mewy krążące pod niespokojnymi chmurami. Liście jarzębiny drżące w wilgotnej bryzie. Źdźbła słomy zaplątane pod mankietami. Ciepło tlącego się płomienia. Wrzos porastający mokradła... 


Claire Keegan ma niezwykły talent w literackim ożywianiu miejsc. Miałam wrażenie, że to ja jestem pisarką, która stoi na krawędzi klifu, spogląda na spienione fale i czuje na twarzy podmuchy zimnego wiatru. Miałam wrażenie, że to ja jestem księdzem, który przemierzając nocą wrzosowiska, próbuje zapomnieć o ukochanej kobiecie i ponownie zbliżyć się do Boga. Miałam wrażenie, że to ja jestem nieszczęśliwą mężatką wpatrującą się ponurym wzrokiem w chmurne niebo i ziemniaczane pola. Albo porywczym sierżantem IRA szukającym pocieszenia w bochenku chleba i tuzinie pomarańczy. W ośmiu opowiadaniach Claire Keegan swoją precyzyjną, oszczędną prozą pobudza wyobraźnię i emocje – tworzy głęboko sugestywne historie o zwykłych ludziach, kobietach, mężczyznach i dzieciach Irlandii, ich surowym życiu na wsi i w małych miasteczkach, folklorze, majestacie i dzikości przyrody. Z przenikliwością, skupiając się na detalach, zagląda do ludzkich serc i oferuje niebanalne spojrzenie na intymne i jednocześnie uniwersalne kwestie. Od zakazanej miłości i nieszczęśliwych małżonków, przez uzależnienia, mizoginię, tożsamość płciową, kazirodztwo, aż po wiarę, żałobę i samotność. Bohaterowie opowiadań Keegan stoją w obliczu trudnych życiowych wyborów, mierzą się z wyobcowaniem i poczuciem pustki, tkwią w zawieszeniu między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, przygnieceni trudami codzienności, goryczą rozczarowań i niepewnością jutra. Keegan wspaniale zdołała uchwycić niuanse emocji, złożoność relacji i zachowań. W jej prozie czuć wyraźnie melancholię i tęsknotę – za miłością, akceptacją, szczęściem i spełnieniem. Każde opowiadanie jest na swój sposób wyjątkowe. Ostatnie, zatytułowane "Noc jarzębin", urzekło mnie szczególnie – pokochałam za magiczny realizm i irlandzkie przesądy, gotycką atmosferę i odrobinę humoru. Zaskakujące, jak wiele smutku i refleksji była w stanie zawrzeć Keegan w tej niewielkiej książce. Nie sposób nie docenić też subtelności, z jaką nawiązuje do ludowości, naturalizmu, irlandzkiej tożsamości, kultury katolickiej i plebejskiej. Irlandia, mglista, piękna, nieujarzmiona i skomplikowana, spaja niewidzialną klamrą wszystkie opowiadania – odbija się w nich echo tragizmu doświadczeń, samotnego żywotu i kruchości istnienia.


"Przez większą część dorosłości przebywa się w mroku"

"Przez błękitne pola" to urzekająca proza dotykająca istoty ludzkiej natury, uczuć i egzystencji. Proza, która nadaje siłę krótkiej formie. Czytanie Keegan po raz kolejny sprawiło mi ogromną przyjemność. Takie antologie warto polecać. 






















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czarne.

Tytuł oryginalny: Walk the Blue Fields
Przekład: Dariusz Żukowski
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2 listopada 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 208
Moja ocena: 5/6

czwartek, listopada 23, 2023

#639 "Ucieczka" – Carl Frode Tiller (przekład Katarzyna Tunkiel)

#639 "Ucieczka" – Carl Frode Tiller (przekład Katarzyna Tunkiel)
Czy miłość wystarczy, aby dwoje ludzi szło przez życie razem mimo druzgocącej straty i poczucia winy?


Gdy dwunastoletni Johannes ginie w wypadku, wszystko zmienia się nieodwracalnie. Elisabeth i Sakarias mieszkają osobno i nie myślą już o wspólnej przyszłości. W wigilijny wieczór spotykają się na cmentarzu – to ich pierwsze święta bez syna. Wkrótce doświadczają czegoś bardzo dziwnego...

"Wszystkie dźwięki, zapachy, smaki i widoki się przenikały, wszystkie uczucia i myśli, dawne i nowe, moje i cudze, stapiały się na coraz to nowe sposoby, tworząc coraz to nowe połączenia, jak gdyby prawa przyrody przestały obowiązywać, jak gdybym myślał i czuł przez innych, a inni myśleli i czuli przeze mnie, jakby nie było już barier albo jak gdybym był swego rodzaju przejściem, miejscem, przez które przelewa się życie, nie moje życie, ale życie jako takie, było to dziwne, przypominało sen, chociaż w ogóle nie spałem, więc nie był to sen, bardziej jak przebudzenie z jawy, by przejść w inny jej rodzaj"

"Ucieczka" Carla Frodego Tillera, norweskiego pisarza, rozbrzmiewa dźwiękami muzyki Jana Sebastiana Bacha. Kiedy Elisabeth bez reszty zatraca się w grze, fuga ożywa – linie melodyczne biegną niezależnie od siebie, wzajemnie się przeplatają, przenikają i uzupełniają. Muzyka staje się ucieczką, bo pozwala zapomnieć choć na krótką chwilę o rozrywającym serce bólu i bezdennej rozpaczy matki, która straciła syna. I o ile tematy poruszane przez Tillera – śmierć, żałoba, rozpad małżeństwa – wydają się konwencjonalne i literacko dobrze znane, o tyle kompozycja i sposób narracji wykraczają znacznie poza tradycyjne, wyświechtane ramy. W "Ucieczce" dzieje się coś niezwykłego i hipnotyzującego. Dźwięk palców uderzających w klawisze staje się szumem przejeżdżających samochodów, drzwi salonu otwierają się na szpitalny korytarz, cieknąca z kranu woda przemienia się w rozlewane do kieliszków wino. Przestrzeń, czas i głosy przeplatają się płynnie niczym dźwięki muzyki, niezauważalnie, tworząc intymny strumień świadomości. Początkowe zdezorientowanie czytelnika stopniowo zamienia się w ciekawość podszytą dreszczem niepokoju i ekscytacji. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z podobnym sposobem narracji. Tiller eksperymentuje, a efekt zadziwia. Matka, ojciec i syn. Trzy głosy, trzy różne perspektywy, przeszłość i teraźniejszość, świat żywych i martwych, uczucia i myśli – przechodzą jedno w drugie, czasami nawet w tym samym zdaniu. Sen czy rzeczywistość? Tiller przesuwa granice realizmu, a przy tym zagłębia się w złożoność ludzkiej natury i relacji. Bo "Ucieczka" to przenikliwa opowieść o różnych odcieniach żałoby, próbie pogodzenia się ze stratą. To przejmujący obraz rozpadającej się rodziny – kobiety i mężczyzny pogrążonych w smutku, poczuciu winy, tłumionym gniewie. Ludzi, którzy przeżyli tragedię, oddalili się od siebie mimo potrzeby bliskości i wsparcia. Rozpacz przyniosła im poczucie wyobcowania – wyobcowania, którego doświadczał również ich syn. Tiller eksploruje rodzinny dramat wielowymiarowo – głos zmarłego Johanessa niczym brakujący element ukladanki dopełnia całość. Tematy straty, miłości, żalu, samotności, tożsamości, niedopasowania i niespełnionych oczekiwań poruszane są w tej powieści w sposób wiarygodny i realny – i pozwalają czytelnikowi połączyć się z egzystencjalnym bólem postaci. Co ciekawe, mimo ciężaru smutku, "Ucieczka" wydaje się bardziej refleksyjna niż przygnębiająca. Narracyjna wirtuozeria Tillera i oniryczna nuta wzbudzają jednocześnie zachwyt i dreszcz niepokoju. "Ucieczka" przypomina, jak kruche jest życie i jak trudno odbudować roztrzaskane relacje. Pokazuje, że każdy z nas może czuć się samotny i wyobcowany mimo pozorów szczęścia i bezpieczeństwa. To opowieść nie tylko o żałobie, ale też o silnym pragnieniu miłości i akceptacji, co pogłębia jej uniwersalny przekaz. Carl Frode Tiller porusza w czytelniku struny empatii i refleksji – pisze o ciągłości istnienia, życiu w sobie nawzajem.


Dla mnie znakomita, kameralna powieść z zachwycającą, niekonwencjonalną narracją. Jedna z książek serii skandynawskiej, które urzekły mnie najbardziej. Polecam!

















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Tytuł oryginalny: Flukt
Przekład: Katarzyna Tunkiel
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 8 listopada 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 256
Moja ocena: 5,5/6

środa, listopada 22, 2023

#638 "Tom Lake" – Ann Patchett (przekład Anna Gralak) /premierowo/

#638 "Tom Lake" – Ann Patchett (przekład Anna Gralak) /premierowo/
"Łagodne pagórki z drzewami owocowymi ciągnęły się za domem niemal po horyzont"

Jest Emily, która pewnego dnia przejmie rodzinną farmę. Jest Maisie, która studiuje weterynarię. Jest Nell, która pragnie zostać aktorką. I jest Lara ze swoją tajemniczą opowieścią z przeszłości.


Wielu z nas lubi Ann Patchett za umiejętność snucia opowieści – w błyskotliwym, przenikliwym tonie. "Tom Lake" to historia komfortowa i optymistyczna, pełna ciepła i prozatorskiej lekkości. Wspomnienia pięćdziesięcioletniej Lary, żony i matki dorosłych już córek, dotyczące jej krótkiej kariery aktorskiej i młodzieńczego romansu w tytułowym teatrze Tom Lake przeplatają się z codziennością życia na rodzinnej farmie. Patchett tworzy sielski mikrokosmos – czas pandemii ze swoją klaustrofobiczną intymnością współgra z pięknem drzew owocowych i domową atmosferą. Kiedy Lara snuje opowieść z przeszłości, zapach białych kwiatów i smak dojrzałych owoców przywołują ulotny urok młodości, romansu, sławy i skrywanego latami sekretu. To, co początkowo stanowi słodko-gorzką, nostalgiczną podróż ostatecznie zamienia się w cenną lekcję życia – szansę na domknięcie etapu dla Lary oraz okazję do refleksji dla jej trzech córek. Patchett stopniowo, krok po kroku, ujawnia szczegóły – zagląda na teatralną scenę i za kulisy, zagłębia się w rodzinne relacje, opowiada o intensywności uczuć i goryczy rozczarowań. "Tom Lake" silnie zakorzeniona jest w niepokojach (pandemia, niepewność jutra, kłopoty finansowe, zmiany klimatu, aspiracje i wybór życiowej drogi), ale ma w sobie ogromne pokłady nadziei, świeci wewnętrznym światłem. Patchett koncentruje się na postaciach, subtelnie, łagodnie wprowadza czytelnika w ich świat, w piękną scenerię i złożoną rodzinną dynamikę. Pisze o teatrze jako sztuce, pasji i przygodzie, ale też o teatrze życia, m.in. rolach, jakie odgrywamy w rodzinie. O umiejętności cieszenia się drobiazgami i doceniania tego, co mamy oraz o odnajdywaniu zadowolenia i szczęścia w zwyczajności. O miłości w przeróżnych odcieniach, kruchości i ulotności życia, rodzinnych więziach, przeznaczeniu i tajemnicach, których nie zdradzamy nawet najbliższym. "Tom Lake" przypomina, że prawdziwa miłość może przyjść do nas w najmniej oczekiwanym momencie. Że utracone szanse i niespełnione marzenia mogą zamienić się w coś dobrego – dać początek czemuś wyjątkowemu. I że każdy z nas ma swoją własną historię, własną sekretną stronę w powieści życia.


"Tom Lake" to książka napisana w subtelnym, ciepłym i pokrzepiającym stylu – Ann Patchett w wersji comfort read. Może i dla mnie nieco zbyt słodka i sielankowa, ale bez wątpienia otulająca, urokliwa i przyjemna w czytaniu. Czereśniowy sad Patchett staje się bezpiecznym schronieniem nie tylko dla bohaterów powieści, ale też i dla czytelnika – literacka magia. 





















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Znak.

Tytuł oryginalny: Tom Lake
Przekład: Anna Gralak
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 22 listopada 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 336
Moja ocena: 4,5/6

poniedziałek, listopada 20, 2023

#637 "Kradzież" – Ann-Helén Laestadius (przekład Natalia Kołaczek)

#637 "Kradzież" – Ann-Helén Laestadius (przekład Natalia Kołaczek)
Dla Saamów, najstarszego ludu Skandynawii, renifery to coś znacznie więcej niż źródło utrzymania. Dziewięcioletnia Elsa, bohaterka książki Ann-Helén Laestadius, staje się świadkiem morderstwa ukochanego cielaka Nástegallu. Wobec bierności policji i gróźb ze strony sprawcy, dziewczynka pogrąża się w milczeniu i lęku. Rodzina Elsy będzie musiała zmierzyć się nie tylko z utratą renifera, ale też z osobistym dramatem i wzmagającą się wrogością w stosunku do Saamów.


Słońce zawieszone nisko nad horyzontem, mróz szczypiący w policzki, drzewa uginające się pod ciężarem śniegu, huk wystrzału i ryk pędzących skuterów śnieżnych przecinające leśną ciszę, śnieżna biel zabarwiona krwistą czerwienią. Ann-Helén Laestadius uchyla drzwi do zapomnianej części Szwecji, północnej krainy, gdzie piękno natury i tradycji splata się ciasno z uprzedzeniami i etnicznym napięciem. Głosem zalęknionej dziewczynki, a później młodej, gniewnej i odważnej kobiety, kreśli intymny obraz dorastania w cieniu traumy i konfliktu. "Kradzież" to poruszająca historia życia w niewielkiej szwedzkiej wspólnocie. Laestadius rzuca światło na sytuację Saamów – doświadczaną przez nich dyskryminację i nienawiść oraz walkę o zachowanie własnej kultury i tożsamości w zmieniającym się świecie. Powieść utkana jest z zapierających dech opisów natury oraz podskórnego napięcia. Ma w sobie skandynawski noir – duszny, klaustrofobiczny – który niesie czytelnika przez kolejne strony, podobnie zresztą jak wspaniała proza Laestadius, jednocześnie czuła i powściągliwa, realistyczna i szczera w ukazywaniu piękna i dobra oraz zła i okrucieństwa. "Kradzież" to przenikliwy wgląd w realia życia Saamów – w ujęciu społecznym, ale też osobistym, intymnym. To opowieść o związku człowieka z naturą, pielęgnowaniu tradycji, rodzinnych i pokoleniowych więziach oraz pochodzeniu, które wzbudza nienawiść. Laestadius porusza wiele ważnych kwestii dotyczących m.in. samotności, wyobcowania, egzystencjalnej pustki, tradycyjnego podziału ról, śmierci i pragnienia zemsty. Bohaterowie powieści noszą w sobie wiele skomplikowanych uczuć, szczególnie Elsa rozdarta między strachem, gniewem, tęsknotą, determinacją i poczuciem winy. Dziewczynka dorasta w świecie, w którym ona i jej bliscy pogardliwie nazywani są "Lapończykami", w którym podziały i wrogość nabierają rozpędu i stają się poważnym zagrożeniem. Ann-Helén Laestadius stworzyła niezwykle zniuansowany obraz – ciepło, miłość i życzliwość zderzają się w tej powieści z chłodem, bólem i odrzuceniem.


"Bycie Saamem wiązało się z tym, że cały czas nosiło się ze sobą swoją historię, jako dziecko dostawało się ciężki bagaż i trzeba było wybrać, czy weźmie się go na barki, czy też nie. Ale jak znaleźć w sobie odwagę, by dokonać innego wyboru niż kontynuowanie rodzinnych tradycji i przekazywanie dziedzictwa dalej?"

"Kradzież" to opowieść o młodej kobiecie, która postanawia sprzeciwić się dyskryminacji, przerwać krąg nienawiści i etnicznej przemocy. Opowieść o tajemnicy z dzieciństwa rzucającej cień na przyszłe życie, o różnych odcieniach bólu oraz pochodzeniu, które stanowi integralną część nas samych. Pięknie napisana, kameralna i wstrząsająca powieść, którą czyta się jednym tchem – otula skandynawskim chłodem i wzbudza wiele emocji. Polecam!


















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mova.

Tytuł oryginalny: Stöld
Przekład: Natalia Kołaczek
Wydawnictwo: Mova
Data wydania: 8 listopada 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 448
Moja ocena: 5,5/6

sobota, listopada 11, 2023

#636 "Kurierka z Tatr" – Sylwia Winnik

#636 "Kurierka z Tatr" – Sylwia Winnik
"W jej sercu było Podhale i była Polska"
Utalentowana narciarka, mistrzyni kraju w konkurencjach alpejskich, młodsza siostra słynnego skoczka narciarskiego, w czasie drugiej wojny światowej tatrzańska kurierka, która przeprowadzała ludzi przez góry, przenosiła pieniądze, broń i dokumenty; więźniarka, która mimo tortur nie wydała nikogo. Ukochana córka, siostra i przyjaciółka. Błękitnooka dziewczyna, która kochała góry, naturę oraz wolność – i sama była wolnością. Miała pasję i determinację, dobre serce i odważną duszę. Wojna odebrała jej młodość, marzenia i przyszłość. Dwudziestotrzyletnia Helena Marusarzówna za działalność konspiracyjną zapłaciła najwyższą cenę.


"Do Zakopanego wojna przyszła z gór. Zwiastował ją pierwszy niemiecki samolot, który przeleciał nad dolinami i zniknął za monumentem Tatr. Była jesień 1939 roku. Na Krupówkach zawisły flagi ze swastyką. Ostatni turyści zeszli z gór. Helenę nie ucieszył nawetpierwszy śnieg, który w normalnych okolicznościach stałby się sygnałem do rozpoczęcia prawdziwych treningów. Teraz góry stały się terenem walki z okupantem. Gdy po raz kolejny stanęła na szczycie, wzięła głęboki oddech i patrząc na świat trawiony wojną, zapragnęła wolności. Nawet za cenę życia, którym ryzykowała każdego dnia. Nawet za cenę łez matuli, która co dzień wypatrywała jej powrotu" (opis wydawcy)

"Kurierka z Tatr" to powieść inspirowana prawdziwą historią Heleny Marusarzówny i jej bliskich. Sylwia Winnik kreśli intymny, realistyczny portret Polki, której życie toczyło się między górami, rodziną, narciarstwem i wojną. Autorka przenosi nas do Zakopanego, na tatrzańskie szlaki, do górskich chat i na zaśnieżone stoki – do lat przedwojennych i wojennych, w sam środek podhalańskiej codzienności. Poznajemy młodą Helenę, która z pasją zaczyna spełniać swoje wielkie narciarskie marzenia i osiągać pierwsze sukcesy. Szczęśliwe życie rodzinne i obiecującą sportową karierę przerywa wybuch drugiej wojny światowej. Narty pomagają Helenie w walce o niepodległą Polskę.


Sylwia Winnik w posłowiu pisze, że bardzo pragnęła dla Heleny innego zakończenia – chciała, aby ta niebieskooka odważna dziewczyna przeżyła wojnę. I ja również czuję wielki smutek i żal, bo trudno pogodzić się z jej losem, przedwcześnie przerwanym życiem. Sylwia Winnik sprawiła, że polubiłam Helenę – stała się dla mnie kimś bliskim, podobnie zresztą jak i pozostali członkowie rodziny Marusarzów. Znałam już wcześniej ich historię, a mimo to "Kurierka z Tatr" mocno mnie poruszyła – jakbym przeniosła się w czasie do tych burzliwych lat wojny, do Zakopanego, na tatrzańskie szlaki i do rodzinnego domu Marusarzów. Sylwia Winnik bardzo dobrze oddała charakter minionych lat i stworzyła realistyczny, wielobarwny portret Heleny. Wspaniale, że zdecydowała się napisać powieść i tym samym niejako oddała literacko głos tej, "której nie było dane przemówić". Beletrystyka ma wielką moc, bo potrafi ożywić nie tylko postaci, miejsca i wydarzenia, ale też emocje. Historia Heleny zyskała intymność i realne kształty, mocno działając na wyobraźnię i uczucia – to doskonała okazja, żeby poczuć ciężar doświadczeń, nadziei, lęku, dylematów i trudnych wyborów.

"Kurierka z Tatr" to książka napisana z sercem – opowieść o miłości, przyjaźni, determinacji, bezinteresownej pomocy i patriotyzmie. To powieść, w której czuć wyraźnie ducha Tatr – zapach lasu, smak gorącego mleka, skrzypienie śniegu, podmuchy halnego, dzikość i majestat górskiej przyrody. To również piękny, wzruszający hołd dla młodej, odważnej dziewczyny, która kochała Tatry, ojczyznę i wolność oraz dla tatrzańskich kurierów, ludzi gór, bohaterów, którzy ryzykowali życie dla dobra Polski i Polaków. Must read, gorąco polecam!


















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Muza.

Data wydania: 8 listopada 2023
Wydawnictwo: Muza
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5,5/6

czwartek, listopada 09, 2023

#635 "Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki" – Łukasz Grzesiczak

#635 "Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki" – Łukasz Grzesiczak
Słowacja. Niewielkie państwo "po drugiej stronie Tatr". Kraj gór, pieszych szlaków, tras rowerowych, zamków i basenów termalnych. Kraina bezalkoholowej Vinei, bryndzowych haluszków i Milana Rúfusa, "księcia słowackiej poezji". Dla miłośników górskich wędrówek – turystyczna atrakcja. Dla niektórych stereotypowo – mniej kochane, niedocenione dziecko u boku Czech. Ale dla wielu z nas wciąż zagadka – biała plama na mapie, tajemniczy sąsiad, tak bliski, a jednocześnie daleki. W czym tkwi sekret słynnych kluseczek z owczym serem? Czy Słowacy tęsknią za Czechosłowacją? Co robi Apacz w Bratysławie? Czy Janosik to polski, czy słowacki bohater? I czy język słowacki rzeczywiście jest tak bardzo podobny do polskiego?


Kolejna niebanalna podróż z serią Wydawnictwa Poznańskiego? Tym razem Słowacja, o której opowiada Łukasz Grzesiczak, dziennikarz i publicysta. A opowiada fascynująco i różnorodnie – z humorem i szczerością. Jego książka to barwna słowacka mozaika pełna ciekawych tematów, spostrzeżeń i anegdot. Autor odmalowuje obraz współczesnej Słowacji przez pryzmat jej historii, kultury, języka i kuchni. Pisze o polityce, sporcie, pieniądzach, słowackiej tożsamości, kompleksach i narodowych mitach. Mierzy się ze stereotypami, oprowadza po zakątkach Bratysławy – kawiarniach, klubach, parkach. I tym samym przybliża nam Słowację w jej przeróżnych odsłonach.


Czytałam z zainteresowaniem, szczególnie rozdziały poświęcone polityce i historii, bo czuć w nich dziennikarską wnikliwość (to chyba najbardziej reportażowa publikacja serii) – Grzesiczak przystępnie prowadzi czytelnika przez zawiłości ważnych i aktualnych tematów. Fragmenty dotyczące słowackiego języka rozbawiły mnie do łez, podobnie zresztą jak i rozdział zatytułowany "Jak dostać wp****ol na Słowacji" ;) Z przyjemnością posłuchałam też słowackiej muzyki (autor przygotował listę utworów do odtworzenia za pomocą kodu QR). Książkę uzupełniają kolorowe zdjęcia.

Świetna publikacja – Słowacja w pigułce. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Wspaniale dowiedzieć się więcej i zrozumieć, polecam.

















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Data wydania: 25 października 2023
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: podróżnicza
Oprawa: twarda
Liczba stron: 336
Moja ocena: 5/6


poniedziałek, listopada 06, 2023

#634 "Strażniczka spalonych książek" – Brianna Labuskes (przekład Anna Pliś)

#634 "Strażniczka spalonych książek" – Brianna Labuskes (przekład Anna Pliś)
10 maja 1933 roku Berlin zapłonął. Studenci, ubrani w mundury hitlerowskich oddziałów szturmowych SA, przemaszerowali z pochodniami na Opernplatz przy Unter den Linden, gdzie przy dźwiękach muzyki marszowej i ludowej, wśród faszystowskich okrzyków, spalili na stosie około 25 tysięcy książek uznawanych za antyniemieckie (ogień pochłonął m.in. publikacje Einsteina, Freuda, Manna, Marksa i Remarque'a). "Spektakl" oglądało 40 tysięcy osób. Uczestniczył w nim również minister propagandy Joseph Goebbels, który twierdził, że z popiołu spalonych książek, tak jak Feniks, powstanie nowa Rzesza. Biorąc pod uwagę późniejsze wydarzenia, słowa Heinricha Heinego, niemieckiego poety okresu romantyzmu ("Tam, gdzie pali się książki, w końcu będzie się palić ludzi") okazały się przerażająco prorocze. Ale gdy jedni niszczyli książki i próbowali przejąć kontrolę nad słowem, inni, często z narażeniem życia, starali się ocalić literaturę, a tym samym wolność, niezależność i człowieczeństwo w najmroczniejszych czasach. Brianna Labuskes zainspirowana prawdziwą historią bibliotekarzy, autorów i wydawców (m.in. amerykańskim programem ASE w ramach którego wysyłano miliony książek żołnierzom walczącym w drugiej wojnie światowej) stworzyła opowieść o kobiecej sile, mocy literatury, przyjaźni i trudnych wyborach. W "Strażniczce spalonych książek" splata ze sobą losy trzech kobiet: Althei, amerykańskiej pisarki, która przybywa do Berlina w ramach wymiany kulturowej i trafia w sam środek faszystowskiej gorączki ogarniającej kraj; Hannah, młodej Żydówki, która ucieka z Niemiec do Paryża i dołącza do ruchu oporu; Vivian, wojennej wdowy, która w Nowym Jorku walczy o utrzymanie programu ASE i próbuje uleczyć swoje złamane serce.


"Miłość, przyjaźń, humor i okręty na morzu nocą – w książce zawiera się całe niebo i ziemia"

Książka Labuskes to trzy przeplatające się linie czasowe – literacka podróż do Berlina lat 30. XX wieku (okres przejęcia władzy przez Hitlera) oraz Paryża i Nowego Jorku lat drugiej wojny światowej. "Strażniczka spalonych książek" ma wszystko to, co tak bardzo lubię w historical fiction – interesujące historyczne tło (czuć wyraźnie ducha minionych, burzliwych czasów), ciekawe motywy (działalność ruchu oporu, berlińskie kabarety, kolaboracja, wojenne losy książek i bibliotek), trzymającą w napięciu fabułę oraz subtelny wątek romantyczny (tym razem z queerową reprezentacją). Zachwyciła mnie płynność, z jaką Labuskes splata ze sobą trzy, początkowo odrębne wątki – losy kobiet powoli łączą się w jedną poruszającą opowieść z zaskakującym (i wzruszającym) zakończeniem. Dużą zaletą powieści są błyskotliwe dialogi – ich czytanie sprawiło mi ogromną przyjemność (szczególnie tych dotyczących wojny, miłości, ideałów i książek – gratka dla miłośników literatury) – zaznaczyłam wiele pięknych, mądrych i refleksyjnych fragmentów. Na uwagę zasługują też wielowymiarowe kobiece portrety – Labuskes przedstawia skomplikowane losy zwykłych kobiet, które znalazły się w samym środku dramatycznych wydarzeń. Ich odwaga, determinacja, gotowość do walki w obronie wyznawanych wartości, miłość do literatury, ale też wątpliwości i wewnętrzne dylematy czynią z nich postaci wiarygodne i bliskie – historie Vivian, Hannah i Althei dostarczyły mi wielu przeróżnych emocji. Pokochałam kobiecą odsłonę powieści.


"Nawet w najmroczniejszych czasach, w najgłębszym żalu, w największym wycieńczeniu ludzkość potrafiła stworzyć takie chwile, z których płynęła nadzieja i które inspirowały do tego, by zrobić jeszcze ten jeden krok. A potem następny"

"Strażniczka spalonych książek" to fascynująca powieść z historią w tle, idealna dla fanów twórczości Kristin Harmel, Kate Quinn i Kristy Cambron. O mocy słowa pisanego – literaturze, która jest w stanie jednoczyć i która staje się promykiem nadziei w najmroczniejszych czasach. O miłości, przyjaźni, kobiecej wytrwałości, stracie, dramatycznych wyborach i drugich szansach. O walce dobra ze złem, człowieczeństwie i znaczeniu wolności. Przeczytałam z przyjemnością i polecam. Trafia na listę moich ulubieńców historical fiction

















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mando

Tytuł oryginalny: The Librarian of Burned Books
Przekład: Anna Pliś
Data wydania: 25 października 2023
Wydawnictwo: Mando
Oprawa: miękka
Liczba stron: 416
Moja ocena: 5/6

piątek, listopada 03, 2023

#633 "Odyseja" – Barbara Kingsolver (przekład Małgorzata Małecka)

#633 "Odyseja" – Barbara Kingsolver (przekład Małgorzata Małecka)
"Najważniejsza część każdej historii to ta, której się nie zna"
Historia Harrisona Shepherda, pisarza, zaczyna się i kończy w Meksyku, przynajmniej w swojej oficjalnej wersji. Ale gdzieś pomiędzy jest jeszcze William, Harry i Sóla – chłopiec, który przybywa z matką na egzotyczną wyspę, godzinami nurkuje w błękitnej wodzie i życia uczy się z książek oraz młody mężczyzna, który podejmuje pracę u słynnego malarza Diego Rivery, zostaje kucharzem Fridy Kahlo i sekretarzem ukrywającego się Lwa Trockiego. Losy bohatera powieści Barbary Kingsolver splatają się nierozerwalnie z pisarstwem, sztuką i polityką. Mężczyzna zawieszony między dwoma krajami: barwnym, zmysłowym Meksykiem a szarymi, zdystansowanymi Stanami Zjednoczonymi Ameryki próbuje określić swoją tożsamość i miejsce w świecie. Jego życie przypomina wędrówkę, tytułową odyseję – los wiedzie go krętymi ścieżkami.


"Odyseja" Barbary Kingsolver to ambitna i napisana z rozmachem powieść – meksykańsko-amerykańska kronika lat 30., 40. i 50. XX wieku widziana oczami fikcyjnego bohatera. Zmienia się w niej Harrison Shepherd i zmienia się też ówczesny świat. Historyczne tło i barwna sceneria to bez wątpienia największy atut książki Kingsolver. Meksyk tętni w niej życiem – zachwyca nutą egzotyki, ulicznym gwarem, kuchnią, tradycjami i zwykłą codziennością. To Meksyk sztuki i polityki – Diego Rivery, Fridy Kahlo i Lwa Trockiego. Kingsolver ożywia też USA lat drugiej wojny światowej i zimnej wojny. I zręcznie wplata w fabułę ważne kwestie społeczne i polityczne. Historia rozwija się nie tylko w tradycyjnej narracji, ale też w formie wspomnień, wpisów z pamiętnika, listów i prasowych wycinków. Kingsolver osiągnęła ciekawy efekt. Można odnieść wrażenie, że Harrison Shepherd pozostaje w cieniu – nigdy w pełni nie zbliżamy się do jego świata wewnętrznego, relacji z innymi ludźmi. Pełni rolę wnikliwego obserwatora i poddaje się biegowi wydarzeń. Łatwo natomiast poczuć jego izolację, nieustanne zawieszenie, bycie "pomiędzy". Kingsolver stworzyła opowieść o dorastaniu, samotności, podążaniu za marzeniami. O tajemnicach ukrytych głęboko w sercu oraz odkrywaniu prawdy o samym sobie.


"Odyseja" to historyczna fikcja w fascynującym wydaniu oraz inteligentna i wrażliwa proza. Książka, która bardziej angażuje intelektualnie niż emocjonalnie – doceniam, przede wszystkim za wspaniałą historyczną oprawę z polityczno-społeczną nutą. I za Meksyk – udana literacka podróż! Powieść, w której można powoli się rozsmakować – barwna, jak pozostałe książki serii "Piąta strona świata".

















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros

Tytuł oryginalny: The Lacuna
Przekład: Małgorzata Małecka
Wydawnictwo: Albatros
Seria: Piąta Strona Świata
Data wydania: 27 września 2023 (wznowienie)
Oprawa: twarda
Liczba stron: 512
 Moja ocena: 4,5/6

czwartek, listopada 02, 2023

#632 "Raj" – Abdulrazak Gurnah (przekład Krzysztof Majer)

#632 "Raj" – Abdulrazak Gurnah (przekład Krzysztof Majer)
"Mogą cię zamknąć pod kluczem, zakuć w kajdany, sponiewierać wszystkie twoje drobne pragnienia, ale wolności ci nie odbiorą"
Yusuf ma dwanaście lat, gdy opuszcza rodzinny dom wraz z bogatym "wujem", wędrownym kupcem. Chłopiec czuje, że jego dzieciństwo właśnie się skończyło, ale nie ma pojęcia, że został sprzedany za długi swojego ojca. Podróż w nieznane, nowe życie i doświadczenia są dla Yusufa niczym raj – jednocześnie piękne i ekscytujące. Z czasem jednak iluzja zaczyna się rozpadać – wkraczanie w dorosłość przynosi ze sobą gorycz prawdy, ból zrozumienia i smutek rozczarowania. Bo czy można mówić o jakimkolwiek raju, gdy człowiek nie jest w stanie przejąć kontroli nad własnym losem?


"Raj" Abdulrazaka Gurnaha, urodzonego na Zanzibarze laureata literackiej Nagrody Nobla, to historia typu coming of age w afrykańskim wydaniu – opowieść o dorastaniu na tle zmieniającej się Afryki Wschodniej czasów kolonialnych. Yusuf odbywa podróż fizycznie, przemierzając kraj, ale też mentalnie, w głąb samego siebie – uczy się życia, doświadcza wykorzenienia i samotności, poznaje smak ekscytacji i lęku, traci naiwność i beztroskę. Gurnah łączy intymną opowieść o dorastaniu z afrykańską historią, ludowymi mitami, tradycją biblijną i koraniczną. Afryka Wschodnia w "Raju" pełna jest napięć na tle religijnym, klasowym i etnicznym, uwikłana w niewolnictwo i przemoc. To szczery i realistyczny obraz ówczesnej afrykańskiej rzeczywistości i mentalności w całej swojej różnorodności (od wsi, przez miasta i ośrodki handlu, aż po dzikie i niebezpieczne zakątki interioru). Gurnah potrafi wspaniale ożywić scenerię, zestawić dramat, okrucieństwo i smutek z humorem, nadzieją i pięknem. I nawet jeśli bezpośrednio nie zagłębia się w psychologię postaci, jest w stanie subtelnie nadać znaczenie poprzez dialogi, gesty, opisy przyrody czy odniesienia do kultury afrykańskiej i arabskiej. Czytelnik ma wrażenie, że "Raj" rozkwita z każdą kolejną stroną – niepostrzeżenie angażuje coraz mocniej. I ostatecznie nie tylko Yusuf odbywa podróż. My również.


Abdulrazak Gurnah po raz kolejny zachwycił mnie rzeczową, błyskotliwą i uważną prozą oraz przenikliwym spojrzeniem na ludzkie losy i afrykańskie realia (doceniam, szczególnie za społeczny i historyczny kontekst). "Raj" to inna, pozaeuropejska perspektywa – szansa na poszerzenie horyzontów. Powieść, która skłania do refleksji na temat ludzkiej natury i znaczenia wolności. Wartościowa literatura z wyższej półki, ale wciąż przystępna, polecam.















* Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskie.


Tytuł oryginalny: Paradise
Przekład: Krzysztof Majer
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 25 października 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5/6

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger