czwartek, kwietnia 29, 2021

#347 "Prawdziwa kuchnia japońska" - Sonoko Sakai

#347 "Prawdziwa kuchnia japońska" - Sonoko Sakai

"Japońska sztuka kulinarna przypomina orkiestrę - jest połączeniem elementów. Składniki dania budują smak, smaki dania nakładają się na siebie. Tak samo jest z posiłkiem - wszystkie dania się potęgują, aby powstała z nich symfonia smaków i wrażeń"

Nietrudno zauważyć, że Japończycy poważnie podchodzą zarówno do smaku, jak i wyglądu jedzenia. Kultura kulinarna jest obecna we wszystkich aspektach japońskiego życia, m.in. w legendach, przysłowiach, obrzędach i historiach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Jedzenie wiąże się z pewną ceremonią - potrawy spożywane są w określony sposób. Japończycy zwracają uwagę na smak, aromat, a także wrażenia wizualne i dotykowe. Ich tradycyjna kuchnia uznawana jest nie tylko za jedną z najzdrowszych i najbardziej różnorodnych, ale też z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością. Owoce morza, warzywa, ryż i makarony tworzą fundamenty japońskich potraw. Z nich wyczarować można m.in. sushi, ramen, okonomiyaki, miso i desery z zielonej herbaty. Dla wielu z nas kuchnia japońska (no może oprócz słynnego sushi;) to wciąż wyszukane jedzenie restauracyjne - dopracowane w każdym szczególe potrawy stworzone przez kucharzy i szefów kuchni, którzy latami zdobywali wiedzę i doświadczenie. Tymczasem Sonoko Sakai odsłania przed nami kulisy domowej kuchni japońskiej, udowadniając, że wcale nie musimy być mistrzami gotowania, by móc cieszyć się smakami Kraju Kwitnącej Wiśni. Autorka książki "Prawdziwa kuchnia japońska" jest cenioną nauczycielką kulinarną - prowadzi warsztaty oraz chętnie dzieli się z innymi swoją wiedzą, doświadczeniem i pasją. Choć od ponad 40 lat mieszka w USA, zawsze podkreśla, że to właśnie Japonia jest jej kulinarną ojczyzną. Książka, którą stworzyła ma stanowić "wyraz kunsztu trzech pokoleń kobiet w jej rodzinie i szacunku dla nich - dla mądrości i niezależnego ducha, którymi podzieliła się z nią babcia oraz dla pasji jej matki do życia, ludzi i kulinarnych odkryć". Sonoko Sakai swoją filozofię gotowania opiera na pięciu zasadach: świeżość, prostota, sezonowość, piękno i oszczędzanie. Według niej posiłek powinien być jak symfonia - wszystkie elementy muszą być ze sobą w harmonii, by stworzyć piękną całość. I zgodnie z tą zasadą autorka przeprowadza czytelnika krok po kroku przez tajniki japońskiej sztuki kulinarnej, a czyni to w niezwykle angażujący sposób, z miłością, czułością i pasją.

Jak przygotować makaron soba i udon? Na czym polega sekret idealnie ugotowanego ryżu i makaronu? Jak własnoręcznie "zmontować" wymarzony ramen? Dlaczego tak bardzo kochamy ciasteczka mochi?

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej Sonoko Sakai przedstawia japońską spiżarnię - omawia unikalne składniki spotykane tylko w japońskiej kuchni oraz prezentuje podstawowe okazu (dania), które zwykle stanowią fundament wielu innych potraw. W drugiej natomiast proponuje bardziej zaawansowane przepisy. Większość z nich autorka zbierała, przystosowywała i tworzyła przez dziesięciolecia spędzone w kuchni. "Prawdziwa kuchnia japońska" to ogromna porcja wiedzy i doświadczenia. Od sprzętów kuchennych (pałeczki, noże, maty, misy i garnki) i zastawy stołowej, przez podstawowe składniki dań (bulion dashi, płatki suszonego tuńczyka, wodorosty kombu, grzyby shitake) aż po rodzaje i sposoby przygotowania ryżu, chleba i makaronu oraz przepisy na codzienne i bardziej wyszukane dania (kulki ryżowe, tempura, zupy, grilowane warzywa, sałatki, sashimi, gołąbki, ryby (również lekcja ich filetowania), pierożki, słodycze, napoje, a nawet bento na święto hanami). Sonoko Sakai zamieściła w książce własne wskazówki i refleksje na temat japońskiej sztuki kulinarnej oraz krótkie eseje na temat ludzi i miejsc dostarczających żywność w Kalifornii i Japonii (zbiory wodorostów i ryżu, lekcja o rybach i konserwowaniu warzyw oraz spacer polami pszenicy). Prawdziwe kompendium japońskiej kuchni na wyciągnięcie ręki.


"Twoi nauczyciele nie tylko się zjawią, ale też ugotują ci nowe potrawy" - Alice Walker

"Prawdziwa kuchnia japońska" wzbudziła mój zachwyt już od pierwszego wejrzenia, a poznając kolejne strony, szybko dołączył do niego również podziw. Cenię książki kulinarne, które napisane są z pasją, miłością i szacunkiem. Dzięki temu ze zwykłego zbioru przepisów przekształcają się w unikalny przewodnik po kulinarnym świecie. I właśnie taka jest publikacja Sonoko Sakai. Autorka zebrała w niej lata wiedzy i doświadczenia kilku pokoleń i stworzyła wyjątkowy przewodnik, który od podstaw uczy zasad japońskiej sztuki kulinarnej. Trudno wyobrazić sobie coś bardziej kompletnego i tętniącego duchem Japonii - czuć go na każdej stronie. Kraj Kwitnącej Wiśni fascynuje mnie już od dłuższego czasu i wspaniale było zanurzyć się w świecie Sonoko Sakai pełnym smaków, barw i zapachów. Sądzę, że ta książka poprzez kulinaria wspaniale opowiada o samej Japonii i jej mieszkańcach - wyznawanych wartościach, szacunku do tradycji i rodziny, jednym słowem dobrze oddaje japoński sposób patrzenia na świat. Myślę, że można te treści wyczytać między wersami, co jeszcze bardziej zwiększa walory książki. Niektóre przepisy są łatwiejsze, inne bardziej skomplikowane, ale bez wątpienia uczą cierpliwości, co stanowi ważniejszy aspekt japońskiej kuchni - potrawy składają się z wielu różnych współgrających ze sobą elementów, co jest naprawdę fascynujące. Dużą radość sprawiła mi lektura fragmentów poświęconych herbacie, przygotowywaniu makaronu, a także bento (lunchu) na święto hanami (święto kwitnących wiśni). Sonoko Sakai twierdzi, że "nie ma większej radości od dzielenia się dobrym jedzeniem z ludźmi, których kochasz". Jej książka jest w pełni zgodna z tym przesłaniem - to opowieść o przyjemności płynącej z gotowania i jedzenia oraz inspiracja do własnych eksperymentów z japońską kuchnią, tak by stała się naszą własną, bliską sercu. Czuć w tej publikacji radość, czułość i szacunek, które otulają ciepłem. Jestem absolutnie oczarowana. "Prawdziwa kuchnia japońska" to przystępna, praktyczna i przepięknie wydana książka (w twardej oprawie i z mnóstwem kolorowych zdjęć). Jestem pewna, że zachwyci miłośników gotowania i Kraju Kwitnącej Wiśni (idealna również na prezent). Takie wspaniałe książki kulinarne nie pojawiają się na rynku wydawniczym zbyt często, warto zwrócić na nią uwagę. Gorąco polecam.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Tytuł oryginalny: Japanese Home Cooking: Simple Meals, Authentic Flavors
Tłumaczenie: Monika Skowron
Wydawnictwo: Jednym Słowem Znak
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Liczba stron: 304


poniedziałek, kwietnia 26, 2021

#346 "Co cię gryzie. Fascynujący świat pasożytów" - Carl Zimmer (przekład Jan Dzierzgowski)

#346 "Co cię gryzie. Fascynujący świat pasożytów" - Carl Zimmer (przekład Jan Dzierzgowski)

Czy pamiętacie może film "Obcy – ósmy pasażer Nostromo", science-fiction w reżyserii Ridleya Scotta z 1979 roku? Członkowie załogi kosmicznej mają za zadanie zbadać miejsce katastrofy na pozbawionym życia Księżycu. Natrafiają tam na wrak pozaziemskiego statku, a w jego pobliżu również na ląg jaj. Z jednego z nich wydostaje się dziwne stworzenie i atakuje Kane'a, członka załogi, przyczepiając się do jego głowy. Po pewnym czasie, już na statku kosmicznym, okazuje się, że potwór zniknął. Kane wybudza się ze śpiączki i wygląda na to, że czuje się normalnie. Do czasu. W jednej z kluczowych scen z klatki piersiowej i brzucha mężczyzny niespodziewanie wydostaje się wężowata postać obcego. Kane umiera, a potwór zaczyna terroryzować załogę Nostromo. "Obcy" zapoczątkował w Hollywood modę na pasożyty, ale przedstawiane przede wszystkim w klimacie science-fiction. A jak się ma do tego nasza codzienna rzeczywistość? Może prawdziwe pasożyty, te które żyją wśród nas (i w naszych organizmach), też mogą być równie niebezpieczne? Może potrafią nawet wykastrować lub zmienić płeć swojego żywiciela i przejąć nad nim kontrolę? Zdecydować za nas, jak mamy wyglądać i co powinniśmy zjeść na obiad? Może to właśnie one są najsilniejszymi istotami na naszej planecie? Scenariusz kolejnego filmu science-fiction? Niekoniecznie. Czy jest się zatem czego obawiać?

Wydaje się, że pasożyty to jedne z najmniej lubianych stworzeń - u większości z nas wzbudzają niechęć, obrzydzenie i strach. Ale są też i tacy, którzy w ogóle o nich nie myślą i nie poświęcają im uwagi, albo wręcz przeciwnie - namiętnie o nich czytają, badają je i spędzają z nimi całe swoje zawodowe życie. Sam termin „pasożyt” w powszechnym użyciu ma negatywny wydźwięk - lubimy określać nim leniwe osoby, które funkcjonują kosztem innych. Ale czy pasożyty słusznie zyskały tak złą sławę? I czy rzeczywiście są tak prymitywne, jak nam się wydaje?

"Koszmar ludzi i marzenie biologa"

"Na początku była gorączka. I krew w moczu. I długie podrygujące nitki wypełzające spod skóry. Były też śpiączka i śmierć po ugryzieniu przez muchę" - brzmi trochę jak scenariusz horroru, ale to zdania rozpoczynające pierwszy rozdział książki Carla Zimmera, amerykańskiego naukowca, pisarza i dziennikarza specjalizującego się w tematyce ewolucji, dziedziczności i pasożytów. "Co cię gryzie. Fascynujący świat pasożytów" to siódma publikacja z popularnonaukowej serii Zrozum Wydawnictwa Poznańskiego i jednocześnie druga książka autora w polskim przekładzie (w zeszłym roku na księgarskie półki trafił tytuł poświęcony genetyce - "Śmiech ma po matce. Tajemnice genów" - o którym również miałam przyjemność opowiedzieć wam na blogu). Tym razem Carl Zimmer zabiera nas w podróż do świata parazytologii i udowadnia, że bycie pasożytem to żaden powód do wstydu - wręcz przeciwnie, możemy się od nich wiele nauczyć. Autor podąża śladem naukowców, którzy zaczynają doceniać rolę pasożytów w ekosystemie. Omawia styl życia i znaczenie tych przebiegłych istot w procesie ewolucji oraz prezentuje ich inteligentne sposoby adaptacji. Z książki dowiemy się, jak pasożyty wpływają na organizm człowieka, jak wyglądają ich wzajemne relacje (walka, rywalizacja, współpraca) oraz jak na przestrzeni wieków zmieniały się sposoby ich postrzegania przez zwykłych ludzi i naukowców. Tasiemce, riszty, przywry, pierwotniaki wywołujące m.in. śpiączkę afrykańską, tęgoryjce, świdrowce, a nawet Acanthobothrium zimmeri (pasożyt nazwany na cześć autora) - to wszystko i dużo, dużo więcej znajdziemy w książce "Co cię gryzie".

Czy pasożyty potrafią oszukać układ odpornościowy? Czy toczą ze sobą wojny? W którym pasożycie można się zakochać? Czy pasożyty tworzą tylko przypadkowe szkody, a może potrafią manipulować swoim żywicielem? Czy mogą być przekazywane w genach? I czy pasożyt pasożyta może mieć pasożyty?

Chyba nikt z taką łatwością jak Carl Zimmer nie jest w stanie przekonać czytelnika, że pasożyty może i są obrzydliwe, ale przede wszystkim potrafią być naprawdę fascynujące. Wielokrotnie podczas lektury zadziwiały mnie ich przebiegłość i zdolności adaptacyjne, co momentami bywa dość przerażające. Z publikacji wyłania się również obraz niezwykłej różnorodności pasożytniczej, z której zwykle nie zdajemy sobie sprawy. Właściwie wygląda na to, że pasożyty to nasi wierni towarzysze - dosłownie są wszędzie, a uświadomienie sobie tego faktu wywołuje pewnego rodzaju dyskomfort. Jeżeli obawiacie się jednak, że "Co cię gryzie" to lekura rodem z horroru, która z każdym przeczytanym zdaniem wywołuje niekontrolowany dygot (i odruch wymiotny;) - spokojnie, nie jest tak źle. Carl Zimmer to pisarz z naukowym zacięciem - nie szuka wcale taniej sensacji i nie szokuje na siłę. W tekście powołuje się co prawda na przykłady z praktyki medycznej, ale nie stanowią one fundamentu (jeżeli chcecie przeczytać głównie o dziwnych przypadkach medycznych - tutaj tego nie znajdziecie). "Co cię gryzie" to rzetelna publikacja utrzymana w popularnonaukowym klimacie, ukazująca świat pasożytów w biologicznym ujęciu. I właśnie na biologicznych detalach koncentruje się Zimmer, choć robi to w charakterystycznym stylu - przystępnie, z dystansem, momentami z humorem i w nieco gawędziarskiej narracji. Na kartach książki czuć wyraźnie wiedzę i pasję (autor wspomina, że o pasożytach rozmawiał nawet na pierwszej randce w ciemno - fascynacja na zaawansowanym poziomie, prawda?;). Jednak "Co cię gryzie" to przede wszystkim dogłębne spojrzenie na pasożyty - publikacja, która sprawia, że początkowa niechęć i obrzydzenie ustępują miejsca fascynacji, a może i nawet podziwowi, co w mojej opinii świadczy o sukcesie książki. Lubię styl pisania autora - bez banału i infantylizmu popularnonaukowego, ale jednocześnie merytorycznie i interesująco. Dzięki Zimmerowi biologia, a tym samym również immunologia i parazytologia, stają się bliskie - czytelnik chłonie informacje jak gąbka i niczym detektyw podąża za autorem. "Co cię gryzie" otwiera oczy nie tylko na same pasożyty, ale w pewnym sensie na całą biologię i medycynę.

Przyznam szczerze, że zastanawiałam się, czy książka o pasożytach może stanowić nie tylko ciekawą, ale też udaną czytelniczą rozrywkę (nie oszukujmy się - to w końcu pasożyty;), ale seria Zrozum poraz kolejny zaskoczyła mnie pozytywnie. Jeżeli więc lubicie literaturę popularnonaukową i tematy biologiczne albo po prostu jesteście ciekawi otaczającego nas świata - polecam, czytajcie (no może niekoniecznie podczas obiadu;). Myślę, że spojrzycie na pasożyty nieco innym okiem.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Tytuł oryginalny: Parasite Rex: Inside the  Bizarre World of Nature's Most Dangerous Creatures
Tłumaczenie: Jan Dzierzgowski
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Zrozum
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Liczba stron: 344


sobota, kwietnia 24, 2021

#345 "Szczęście na czterech łapkach" - autorki i autorzy Czwartej Strony

#345 "Szczęście na czterech łapkach" - autorki i autorzy Czwartej Strony

Wracasz do domu zmęczony po ciężkim dniu w pracy, otwierasz drzwi wejściowe, a tam czeka na ciebie para radosnych oczu i merdający z prędkością światła ogonek. Widok, który rozczula i ogrzewa serce, prawda? Nie bez powodu mówi się przecież, że "pies to najlepszy przyjaciel człowieka". Słyszymy ten wyświechtany już nieco frazes tak często, że właściwie zapominamy, co dokładnie się za nim kryje - bezwarunkowa miłość, lojalność, przywiązanie i poświęcenie. Psy potrafią kochać całym sercem, bez osądzania i presji. Okazują radość, kiedy nas widzą - prostymi gestami dają znać, jak wiele dla nich znaczymy. Uczą żyć chwilą i cenić czas spędzony z bliskimi. I są bez wątpienia wspaniałymi towarzyszami - potrafią przegonić smutek i samotność, a często nawet uratować życie. Opieka nad czworonożnymi przyjaciółmi (nie tylko psami:) może przynieść poczucie celu, spełniania i bycia potrzebnym. Niestety liczba zwierząt w przytułkach i schroniskach z roku na rok się zwiększa. Wiele placówek jest przepełnionych. I choć pracownicy, wolontariusze i fundacje robią co mogą, by zapewnić bezdomnym i porzuconym zwierzętom jak najlepszą opiekę (i wkładają w to całe swoje serce), często brakuje funduszy m.in. na żywność czy stałe leczenie weterynaryjne. Na szczęście możemy pomóc - zarówno materialnie, jak i poświęcając swój czas. Nie ma też nic piękniejszego niż adopcja. Otwierając przed czworonożnym stworzeniem drzwi swojego domu i serca, dajemy mu szansę na szczęśliwe życie i bezpieczne schronienie, otrzymując w zamian przyjaźń i miłość. Brzmi wspaniale, prawda?

"Szczęście na czterech łapkach" to kwietniowa nowość Wydawnictwa Czwarta Strona i absolutnie wyjątkowy projekt. Po pierwsze książka stanowi antologię i znalazły się w niej opowiadania naszych ulubionych polskich autorek i autorów. Po drugie wspaniała inicjatywa - część dochodu ze sprzedaży książki zostanie przekazana na rzecz Fundacji "Przytuliska u Wandy", zresztą to właśnie jej podopieczni stali się bohaterami opowiadań. Kredo, Diana, Skiper, Ella, Salem, Karmelka, Neska, Zdzisia, Czarek, Szopen i Kodi szukają nowego domu. W książkowym świecie ich marzenie o ciepłym i bezpiecznym schronieniu oraz kochającym opiekunie spełnia się, choć droga do tego celu bywa czasami wyjątkowo kręta i zaskakująca, a nawet bolesna i niebezpieczna. "Szczęście na czterech łapkach" to zbiór dziewięciu opowiadań stworzonych przez Joannę Szarańską, Agatę Przybyłek, Natalię Sońską, Karolinę Wilczyńską, Sylwię Trojanowską, Klaudię Bianek, Agnieszkę Lis, Annę Kasiuk oraz duet Lidia Liszewska i Robert Kornacki - chwytające za serce historie czworonogów i ludzi, których ścieżki niespodziewanie krzyżują się ze sobą.  

"Ciepłe posłanie, pełna miska i miłość człowieka to ich największe marzenie. Tak niewiele trzeba, aby je spełnić!"

Książki o zwierzętach (podobnie jak i filmy) zawsze bardzo mnie rozczulają, a nierzadko też wzruszają. Nie da się ukryć, że mają w sobie ogromny ładunek emocjonalny i w jakiś magiczny sposób potrafią znaleźć drogę do naszych serc i poruszyć w nich najdelikatniejsze struny. I nie inaczej jest w przypadku antologii Czwartej Strony. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to lekkie teksty obyczajowe, ale nic bardziej mylnego - każde opowiadanie zachwyca głębszym przekazem, dojrzałością i przenikliwym spojrzeniem na uczucia i fundamentalne życiowe wartości. Poznając perypetie czworonogów i "ich" ludzi, przeczytamy m.in. o chorobie i samotności, żałobie i radzeniu sobie ze stratą, ale też nowych początkach, rodzinnych więziach, przebaczeniu, przyjaźni i bezinteresownej pomocy. Koci i psi bohaterowie książki tęsknią, zakochują się, tracą i zyskują nowy dom oraz ratują ludzkie życie - dosłownie i pośrednio, odganiając samotność i oferując miłość. Każde opowiadanie zostało napisane w stylu charakterystycznym dla danego autora (co uwielbiam), ale jednocześnie wspólnie tworzą piękną całość. I jak to zwykle bywa w przypadku antologii, jedne poruszyły mnie bardziej (m.in. "Zakochany kundel" Joanny Szarańskiej, "Dzień, który zmienił moje życie" Agaty Przybyłek, "Na kocie szczęście" Klaudii Bianek oraz "Casting na opiekuna" Karoliny Wilczyńskiej), inne nieco mniej, ale wszystkie są godne polecenia - pięknie napisane i skłaniające do refleksji. "Szczęście na czterech łapkach" wspaniale pokazuje, jak wyjątkowym darem jest adopcja - szansa na miłość i bezpieczną przystań. Jednocześnie zwraca uwagę, że biorąc odpowiedzialność za zwierzę ze schroniska, składamy mu obietnicę nowego początku, dlatego decyzja o adopcji musi być przemyślana i świadoma. Książka uświadamia też, że wspaniałym czworonożnym kompanem może być nie tylko mały uroczy szczeniaczek, ale też starszy, doświadczony przez życie pies - bo każdy zasługuje na miłość.


"Szczęście na czterech łapkach" to wartościowy i poruszający zbiór opowiadań - ciepła i wzruszająca książka, która potrafi rozśmieszyć, zasmucić i otulić nadzieją. Jestem zachwycona ideą przyświęcającą tej antologii. I pomyślałam sobie nawet, że przydałaby się też wersja dla dzieci - edukacyjny wymiar takich opowieści jest nieoceniony. "Szczęście na czterech łapkach" przytulam do serca i serdecznie polecam. Warto przeczytać i wesprzeć Fundację "Przytuliska u Wandy".


Link do strony internetowej Fundacji tutaj.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 14 kwietnia 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 320

czwartek, kwietnia 22, 2021

Książkowe nowości - maj 2021

Książkowe nowości - maj 2021


Literatura faktu

"Tycipaństwa. Księżniczki, bitcoiny i kraje wymyślone" - Maciej Grzenkowicz, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 19 maja.

"W 1967 r. Roy Bates, emerytowany brytyjski oficer, zajął opuszczoną platformę przeciwlotniczą na wodach międzynarodowych, a następnie nazwał ją Sealandią i ogłosił się jej księciem. W 1996 r. artysta Lars Vilks nazwał skrawek szwedzkiego wybrzeża Ladonią, tworząc swoje państwo dzieło sztuki, którego hymnem jest odgłos kamienia wpadającego do wody. W 2013 r. pewna dziewczynka z Virginii, Emily, zapytała tatę, czy mogłaby zostać prawdziwą księżniczką. Pół roku później jej tata utworzył na pustyni Królestwo Północnego Sudanu, a swoją córkę uczynił księżniczką. W 2016 r. Mieszko Makowski założył Królestwo Kabuto. Jego terytorium mieści się na działce pod Radomiem. Król Mieszko był rozczarowany Polską, więc stworzył państwo, w którym wartością nadrzędną jest absolutna wolność. To tylko przykłady kilku mikronacji – współczesnych tworów parapaństwowych – i ich pomysłodawców opisanych w tej niezwykłej książce. Bohaterowie Macieja Grzenkowicza to zapaleńcy, idealiści, outsiderzy, którym obecna oferta państwowa nie odpowiada, dlatego tworzą swoje. Swoje tycipaństwa" (źródło: opis wydawcy)

"Trzecia Rzesza na haju. Narkotyki w hitlerowskich Niemczech" - Norman Ohler, przekład Bartosz Nowacki, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 5 maja (II wydanie).

"Berlińskie zakłady chemiczne produkujące na masową skalę metamfetaminę, której jakości nie powstydziłby się sam Walter White z serialu „Breaking Bad”, heroina sprzedawana w aptekach jako lek przeciwbólowy, oddziały straceńców na kokainowych gumach do żucia czy przesłuchiwania więźniów za pomocą meskaliny – to tylko kilka wstrząsających realiów hitlerowskich Niemiec. Kiedy Niemcy w 1940 roku napadły na Francję, żołnierze Wehrmachtu byli pod wpływem 35 milionów dawek pervitinu. Preparat ten, którego składnikiem czynnym jest metamfetamina, zwana dzisiaj crystal meth, w zasadzie umożliwił wojnę błyskawiczną i stał się w nazistowskim państwie prawdziwym ludowym narkotykiem. Narkotyki zażywali również najwyżsi dowódcy Trzeciej Rzeszy. Göringa z powodu jego zamiłowania do morfiny przezywano „Möring”, a rzekomo będący abstynentem Hitler codziennie potrzebował zastrzyków opioidu silniejszego od heroiny. „Trzecia Rzesza na haju” to jedna z najbardziej kontrowersyjnych książek o hitlerowskich Niemczech w ostatnich latach. Ta pierwsza obszerna analiza narkotykowej rzeczywistości Trzeciej Rzeszy, oparta na sprawdzonych danych, zmienia nasze postrzeganie całej epoki" (źródło: opis wydawcy)

"Dzieci Getta" - Magda Łucyan, Wydawnictwo Znak Horyzont, premiera 19 maja.

"Wyrok śmierci wydano na nich jeszcze przed narodzinami. 'Wybuch wojny zniszczył mój świat, moje poczucie bezpieczeństwa. W getcie spędziłam trzy i pół roku. To było trzy i pół roku w piekle' – wspomina Krystyna, która z dziesięcioosobowej rodziny jako jedyna przeżyła wojnę. 'Na początku byliśmy jeszcze wszyscy razem, nie mieliśmy pojęcia, że nasze dni są policzone. Nie wiedzieliśmy, czym jest strach, głód i walka o życie' – tak swoje przerwane dzieciństwo pamięta Józef. 'Z czasem się do tego przyzwyczajamy. Do widoku trupów na chodnikach i do myśli, że być może ja będę następny' – wyznaje po latach Marian. Świat, który znali, zniknął nagle wraz z napaścią Niemców na Polskę. Niemal od razu oni i ich rodziny stali się dla okupantów podludźmi. Z miesiąca na miesiąc rosły represje, odbierano im kolejne prawa, aby w końcu zabrać im także to najbardziej podstawowe – prawo do życia. Nakazano zamknąć wszystkich Żydów w wyznaczonych, szczelnie zamkniętych dzielnicach. W gettach. Tam codziennie towarzyszyły im potworny głód, wszechogarniający strach i lęk przed utratą kogoś bliskiego. Patrzenie na śmierć i cierpienie stało się ich codziennością. Cieszyć mogli się tylko tym, że mają jeszcze dość sił, aby przeżyć kolejny dzień. Świadków tych okropnych wydarzeń z dnia na dzień jest coraz mniej. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które ma możliwość posłuchać opowieści o najtragiczniejszych wydarzeniach drugiej wojny światowej z pierwszej ręki. Usłyszmy ich głos i nie dopuśćmy do tego, aby te historie kiedykolwiek się powtórzyły" (źródło: opis wydawcy)

"Wrócę przed nocą. Reportaż o przemilczanym" - Jerzy Szperkowicz, Wydawnictwo Znak, premiera 19 maja.

"Reporter i syn w żałobie wraca, by odkryć prawdę o losie zaginionej matki. Październikowy świt 1943 roku. Dom jeszcze śpi. Mama, już ubrana, karmi trzymiesięczną Irenkę. Za chwilę wychodzi, przed nią osiemnaście kilometrów. Chce odebrać ubranka córeczki oddane na przechowanie sąsiadce w sąsiedniej wsi. Załatwi to szybko, wróci przed nocą. O swojej wyprawie nie mówi mężowi, nie puściłby jej samej. Ponad pięćdziesiąt lat po wojnie dorosły syn wraca na Białoruś, do krainy dzieciństwa. Rozpoczyna reporterskie śledztwo – chce odkryć prawdę o losie zaginionej matki, którą w tamten październikowy poranek widział po raz ostatni" (źródło: opis wydawcy)

Literatura piękna

"Oneiron. Fantazja o kilku sekundach po śmierci" - Laura Lindstedt, przekład Sebastian Musielak, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 5 maja.

"Prowokująca i niejednoznaczna powieść o życiu w zaświatach. „Kręci ci się w głowie. Czujesz, że zatykają ci się uszy, a w głowie zaczyna dudnić. Nogi uginają się pod tobą. Spadasz. Nie jest miękko, ale i nie twardo. Ani zimno, ani gorąco. Osuwasz się i padasz na plecy jak w głęboki śnieg. Zamykasz oczy i czekasz, aż obudzisz się gdzieś indziej”. Tych siedem kobiet dzieli wszystko: wiek, pochodzenie, doświadczenie, język. Za życia nigdy by się nie spotkały. Po śmierci trafiają do miejsca, gdzie czas już nie istnieje. Tutaj pozostały im tylko opowieści. Dla Shlomith anoreksja jest inspiracją artystyczną. Polina, moskiewska księgowa, boryka się z alkoholizmem i niewiele mówi o sobie. Maimuna z Senegalu marzy o karierze modelki. Holenderce Wlbgis rak gardła odebrał głos. Nina jest w ciąży, ale przestała czuć ruchy bliźniąt. Rosa Imaculada przeszła niedawno przeszczep serca. Najmłodsza Ulrike nie potrafi przypomnieć sobie, co się z nią działo tuż przed śmiercią.Laura Lindstedt tworzy zaskakującą mozaikę stylistyczną, balansuje między humorem, powagą a gniewem i wciąga nas do literackiego snu. Niesamowita wyobraźnia autorki i uniwersalny wydźwięk jej opowieści zachwyciły czytelników, a krytycy przyznali jej najważniejsze fińskie nagrody literackie" (źródło: opis wydawcy)

"Miasto z mgły" - Carlos Ruiz Zafon, przekład Carlos Marrodan-Casas, Katarzyna Okrasko, Wydawnictwo Muza, premiera 5 maja.

"Młody chłopak odkrywa, że chce zostać pisarzem, kiedy jego opowieści zaciekawiają bogatą dziewczynę, która skradła mu serce. Budowniczy ucieka z Konstantynopola z projektami sekretnej biblioteki. Dziwny dżentelmen zachęca Cervantesa do napisania książki, jaka jeszcze nigdy nie powstała. Gaudí, płynący na pokładzie transatlantyku zachwyca się parą i światłem ̶ materią, z której powinny być zrobione miasta.

Miasto z mgły, ostatnia książka Carlosa Ruiza Zafona, jest poszerzeniem literackiego świata Cmentarza Zapomnianych Książek. Ten zbiór jedenastu opowiadań pokazuje wszystkie cechy pisarstwa Zafona, ale subtelnie, jakby przez mgłę wszechobecną w jego literackich obrazach. Te opowieści mogłyby stać się elementami większej całości, a jednak pisarz puścił je wolno, dając im osobne życie. Może po to, by ukazały w pełni wyjątkowość jego prozy tym, którzy nie mieli jeszcze okazji zajrzeć do powieści mistrza? W każdym z opowiadań jest charakterystyczna atmosfera jego najbardziej znanych utworów – delikatny smutek, dystans i zaduma, są nawiązania wprost do cyklu o Cmentarzu Zapomnianych Książek, jest też ukłon w stronę jednego z mistrzów Zafona – Miguela de Cervantesa. Wszystko pełne pisarskiej magii typowej dla autora, który sprawił, że jak nigdy wcześniej potrafiliśmy marzyć (źródło: opis wydawcy)

"Dom Holendrów" - Ann Patchett, przekład Anna Gralak, Wydawnictwo Znak, premiera 19 maja.

"Nad Domem Holendrów zapada zmierzch. Jego ogromne okna kolejno rozjaśniają się ciepłym światłem. Danny i Maeve Conroyowie zaparkowali wysłużonego oldsmobile’a po drugiej stronie ulicy, by obserwować rozgrywający się spektakl cieni. To dom, w którym dorastali. Spełnienie marzeń i ambicji ich ojca, a jednocześnie miejsce znienawidzone przez ich matkę. Dom, który stracili razem z rodzinnym majątkiem i którego dziedzictwo rzuciło cień na całe ich życie.

"Dom Holendrów" jest opowieścią o rodzinnych więziach, stracie, poświęceniu i przebaczeniu. Ann Patchett z mistrzowską precyzją rozbiera na części pierwsze amerykański mit o tym, że każdy może napisać swoją historię na nowo, odciąć się od korzeni i zapuścić własne. Jej najnowsza powieść to misternie utkane studium pamięci – pokazuje, jak bezustannie rezonuje w nas przeszłość i jak chcąc nie chcąc powtarzamy błędy naszych rodziców" (źródło: opis wydawcy)

"Ogród" - Hiroko Oyamada, przekład Anna Wołcyrz, Wydawnictwo Tajfuny, premiera 5 maja.

"Pajęcze lilie, gekon przyklejony do szyby, mąż na rodzinnym spacerze w zoo, piskorze w nieczynnej studni, teściowie, mrówki, pająk na ścianie i córka, pasjami zbierająca żołędzie… Natura u Hiroko Oyamady ma szczególne znaczenie. Kwiaty stają się złowieszczym omenem, światy zwierząt i ludzi zlewają się, a roślinność odzwierciedla stan ducha bohaterów. W wypełnionych pulsującą, żywą przyrodą opowiadaniach zarysowana jest nasza codzienność: z jej absurdami, duszącymi normami społecznymi i emocjami, które trudno ubrać w słowa. Zaś najbardziej niepokojącym i niezrozumiałym gatunkiem okazujemy się my sami.

Ogród to zbiór piętnastu opowiadań po raz pierwszy dostępnych w tłumaczeniu – historii o rodzinie, macierzyństwie, starości, o skomplikowanych relacjach z bliskimi. Hiroko Oyamada jest wybitną obserwatorką codzienności, a z pozornie nieznaczących obrazów i podsłuchanych dialogów potrafi utkać tekst o szokująco mocnym przesłaniu. Pisze w sposób, którego nie da się podrobić. Przejmujący dreszczem, czasem zaskakująco zabawny, a czasem obezwładniający kakofonią dźwięków Ogród wciąga czytelnika w gąszcz znaczeń i nie pozwala odejść aż do ostatniej strony" (źródło: opis wydawcy)

Literatura obyczajowa i romans

"Tylko ty" - Gabriela Gargaś, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 5 maja.

"Tylko ty możesz wziąć los w swoje ręce i sprawić, że kolejny dzień będzie nową szansą! Paulina jest przekonana, że dziewiętnaście lat temu podjęła właściwą decyzję. Całą miłość, którą w sobie miała, przelała na malutką Biankę. Niespodziewany powrót Radka wywraca jej życie do góry nogami. Przy nim znów czuje, że żyje. Gdy młodzieńcze uczucie na nowo rozgrzewa ich serca, skrywana latami tajemnica zaczyna jej ciążyć.Ewa długo czekała na swoje szczęście. Michał wytrwale walczył o jej zaufanie, a później razem z nią cierpiał, gdy kolejne próby powiększenia rodziny kończyły się niepowodzeniem. Po długich staraniach wybrali rozwiązanie, które otworzyło drogę do spełnienia wspólnych marzeń. Okazuje się jednak, że bycie rodzicami adoptowanych bliźniaków to dużo większe wyzwanie, niż się spodziewali.

Gabriela Gargaś, Czarodziejka kobiecych uczuć, opowiada historię przyjaźni dwóch niesamowitych kobiet, które, gdy upadną, gotowe są wstać i ramię w ramię walczyć dalej. Dla najbliższych, a przede wszystkim – dla siebie" (źródło: opis wydawcy)

"Poza dzień i poza czas" - Agata Czykierda-Grabowska, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 5 maja.

"Autorka bestsellerowej powieści Jak powietrze powraca z mocną, pełną napięcia opowieścią o dwóch światach, które pozornie dzieli wszystko. Wspólnym mianownikiem są tylko tajemnice. Antonia to wrażliwa i zamknięta w sobie studentka weterynarii. Jej małym, bezpiecznym światem jest fotografia, której oddaje całe swoje serce. Daniel jest młodym, pogubionym chłopakiem z bagażem trudnych doświadczeń. Splot nieszczęśliwych wypadków sprawił, że wpakował się w poważne kłopoty, które wydają się nie do rozwiązania. Gdy pewnego dnia Antonia postanawia zrobić zdjęcia na pobliskim, opuszczonym cmentarzu, nie spodziewa się spotkać na nim nikogo. A już na pewno nie człowieka, który ledwo umknął śmierci. Nieoczekiwane spotkanie na cmentarzu odmieni ich losy. Tylko czy ta historia ma szansę skończyć się dobrze?" (źródło: opis wydawcy)

"Córy ziemi" - Alaitz Leceaga, przekład Jerzy Żebrowski, Wydawnictwo Albatros, premiera 5 maja.

"Przeklęta ziemia. Hiszpański region La Rioja, 1889 rok. Plotka głosi, że winnice Las Urracas zostały obłożone klątwą, bo od lat dręczy je susza. Kiedy sąsiednie posiadłości rosną w siłę, Gloria może tylko bezradnie patrzeć, jak mija kolejny rok bez zbiorów w winnicy jej ojca. Kobieta, która chce walczyć o władzę. Nadchodzi czas, kiedy Gloria będzie musiała stanąć na czele rodzinnego interesu. I zdecyduje się wypowiedzieć wojnę innym właścicielom winnic, którzy nie wyobrażają sobie, że mogliby konkurować z kobietą. Tym bardziej taką, która śmie kwestionować ich władzę. Tajemnica, która musi zostać wydobyta z cienia. Z pomocą swoich sióstr Gloria podejmie walkę o przywrócenie dawnego blasku rodzinnemu majątkowi. Aby to zrobić, będzie musiała poznać sekrety od lat ukryte w zamkniętych sypialniach domostwa i na martwych polach winnic. To powieść o kobietach, które w cieniu przekleństwa walczą o należne im miejsce" (źródło: opis wydawcy)


A na koniec coś dla miłośników lodów :)

"GELATO. Włoskie lody, sorbety i inne słodkości" - Jacob Kenedy, przekład Lucyna Wierzbowska, Wydawnictwo Znak, premiera 19 maja.

"Włoska radość zaklęta w rożku. Przenieś się do słonecznej Italii, zatrzymaj się na rozgrzanych schodach toskańskiego miasteczka, zmruż oczy, wpatrując się w lazurowe morze Ligurii, wsłuchaj się w gwar uliczek Neapolu, usiądź przy stoliku małej rzymskiej gelaterii.

70 prostych, lecz wyrafinowanych przepisów na prawdziwe włoskie gelato: szafran i wanilia, ricotta z czekoladą i czarnym pieprzem, nuta mandarynki, biała czekolada z lawendą, czarny bez z ogórkiem i ginem.

Smaki, w których zakochała się Nigella Lawson. Przekonaj się, jak łatwo można przygotować niebanalne lody, sorbety, granitę czy semifredo i jak niewiele składników potrzeba, by cieszyć się niepowtarzalnym smakiem włoskiego lata. Oprócz przepisów na lody, o smakach zarówno klasycznych, jak i wyszukanych, w książce znajdziesz także receptury na domowe rożki, profiterolki, sgroppino, affogato, trufle i wybitny sos czekoladowy. Dla wszystkich wielbicieli lodów, czyli – nie oszukujmy się – dla każdego z nas :)" (źródło: opis wydawcy)


Co sądzicie? Któryś z tych tytułów zwrócił waszą uwagę? Na jakie majowe nowości czekacie? :)

środa, kwietnia 21, 2021

"Niełatwe powroty" - wywiad z Aleksandrą Rak

"Niełatwe powroty" - wywiad z Aleksandrą Rak

"Niełatwe powroty" to nowa książka Aleksandry Rak i pierwsza część trylogii Pensjonat na wzgórzu - pięknie napisana i poruszająca historia o rodzinnych relacjach poddanych próbie i nieprzewidywalnych kolejach losu. Z okazji premiery Aleksandra Rak opowiada nam o procesie twórczym i emocjach, które towarzyszyły jej w tym szczególnym dniu - gdy powieść trafiła na księgarskie półki. Zdradza również, co ją inspiruje, wspomina o najbliższych planach wydawniczych oraz kieruje kilka słów do czytelników i czytelniczek "Niełatwych powrotów".


Kiedy pojawił się pomysł na "Niełatwe powroty"? Co zainspirowało Panią do napisania tej historii?

Pomysł na tę historię pojawił się w chwili, kiedy wprowadzono pierwszy lockdown. Dokładnie 28 marca usiadłam i zaczęłam pisać, a stało się to pod wpływem zdjęcia, które znalazłam w internecie. Był to taki stary domek pokryty bluszczem. Wystarczyło, żeby wyobraźnia zaczęła działać, a przed domem stanęły trzy siostry ;)

W Pani nowej książce wiodącym motywem są skomplikowane rodzinne relacje. Ale "Niełatwe powroty" to również wiele istotnych życiowych kwestii - zaufanie, przebaczenie, miłość, odkrywanie siebie i szukanie własnej drogi. Bohaterki muszą zmierzyć się z przeszłością. Jakie jest według Pani najważniejsze przesłanie książki? Co chciałaby Pani przekazać czytelnikom i czytelniczkom za pośrednictwem powieści?

To prawda – główną osią jest zdecydowanie rodzina i jej więzy, które w tym przypadku są niezwykle słabe, ale jednak wciąż istnieją, co wydaje mi się, w pewnych sytuacjach można odczuć. Wielu recenzentów przywołuje słynne zdanie: „Z rodziną najlepiej na zdjęciach” i to się tutaj sprawdza idealnie, ja jednak wierzę, że rodzina jest silna razem i, że każde problemy może pokonać. Jak napisałam w dedykacji: „Osobno nie mamy nic. Razem mamy wszystko.” Czasami potrzeba czasu, żeby to zrozumieć i siostry również bardzo tego czasu potrzebują.

W "Niełatwych powrotach" przedstawione zostały losy trzech sióstr - kobiet na rozdrożu, bo każda z nich znalazła się w trudnym życiowo momencie, a powrót w rodzinne strony zmusza je dodatkowo do konfrontacji z przeszłością. Patrycja, Martyna i Klaudia przynajmniej z pozoru bardzo się od siebie różnią. Czy czuje Pani więź z bohaterkami książki? Czy któraś z sióstr jest bliższa Pani sercu bardziej niż pozostałe?

Patrycja, Martyna i Klaudia są kompletnie różne, a jednak mają kilka ważnych cech, które je łączą. Pamiętajmy, że to dopiero pierwsza część ich historii. Czy któraś z nich jest mi bliższa? Tak… Klaudia jest mi najbliższa. Być może dlatego, że ma w sobie wiarę w to, że przeniesie góry i choć jest bardzo pogubiona, trwa przy swoim zdaniu i postanowieniach. Jest też bardzo rodzinna.

Miejscem akcji "Niełatwych powrotów" są Bieszczady. Dlaczego właśnie one? Czy to miejsce ma dla Pani jakieś szczególne znaczenie?

W Bieszczadach byłam raz i zdecydowanie mnie zauroczyły. Zależało mi również żeby osadzić pensjonat w jakimś fajnym sielskim miejscu, ale nie na Mazurach. Padło na Bieszczady. Pewnie też dlatego, że siostry są dla mnie trochę jak Bieszczadzkie Anioły.

"Niełatwe powroty" to bardzo wciągająca powieść - pochłania czytelnika już od pierwszych stron. Jak wyglądała praca nad książką? Czy pisząc kolejne rozdziały, miała Pani już w głowie kompletną wizję tej historii (przebieg fabuły, postaci, zakończenie), czy wręcz przeciwnie - pozwalała Pani jej swobodnie płynąć, a pomysły pojawiały się na bieżąco? Co stanowiło wyzwanie w procesie twórczym?

Przyznam szczerze, że zaczęłam pisać tylko i wyłącznie z myślą – będą trzy skłócone siostry i pensjonat. Oczywiście pewne sytuacje planuję, bo pojawiają się w mojej głowie sceny, które chcę wykorzystać, ale równocześnie pozwalam swoim bohaterom decydować, słucham ich i prowadzę historię według tego jak oni chcieliby postąpić. Miałam taką sytuację, że uparłam się na swoje rozwiązanie i historia za nic nie chciała posuwać się do przodu. Dlatego pozwoliłam bohaterce zabrać głos. Jeśli chodzi o zakończenie… nie mam pojęcia co się wydarzy :D

"Niełatwe powroty" otwierają nową serię zatytułowaną "Pensjonat na wzgórzu". Czy wie już Pani, jak potoczą się dalsze losy sióstr i jak zakończy się ta historia? Czy od samego początku wiedziała Pani, że to będzie książkowa seria?

Nigdy nie nastawiam się na to, że napisze jednotomówkę, bo mi to po prostu nie wychodzi :D Moja przyjaciółka śmieje się, że jak zaczynam pisać, to od razu mam jakieś pomysły, które mogę wykorzystać w kolejnych tomach. Co prawda czasami historia tak się układa, że wystarczy jej jeden tom, ale w tym przypadku trzy siostry dały mi szerokie pole manewru.

Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas pisania oraz w dniu premiery?

Gdy pisałam, wydawało mi się, że to jest nudne. Historia płynęła, ale ja miałam przeświadczenie, że może zbyt wolno. Przeczytało ją kilka osób i kazało mi się puknąć w głowę, bo pokochały tę powieść od pierwszych stron ;) A premiera? To był cudowny dzień wypełniony niesamowitymi emocjami i skrzynką pełną ciepłych wiadomości.

Kiedy poczuła Pani, że chce pisać książki?

Zaczęłam tak na poważnie myśleć o tym w liceum. Przeczytałam „Cień wiatru” i powiedziałam sobie, że chcę stworzyć historię, która porwie czytelników tak samo jak ta książka. I zaczęłam pisać. 

Czy ma Pani jakieś rytuały związane z pisaniem, np. ulubione miejsce lub pory dnia sprzyjające tworzeniu? Kto jest pierwszym recenzentem Pani książek?

Piszę zwykle w fotelu, trzymając laptop na kolanach ;) Wcześniej najpierw spisywałam wszystko w zeszycie, a później przepisywałam. Teraz zajęłoby to zbyt dużo czasu. Ręcznie piszę tylko ważne notatki – wiek bohaterów, ich wygląd, charakterystyczne cechy.

Pierwszym recenzentem jest moja przyjaciółka i jednocześnie beta – Patrycja. Wymieniamy się właściwie swoimi tekstami, dajemy uwagi. Mam jeszcze jedną koleżankę, która chętnie czyta, choć sama nie pisze.

Co poza pisaniem? Jaka jest Aleksandra Rak, co lubi robić w wolnym czasie, czym się interesuje?

Hmm jaka jest Aleksandra Rak? Zagoniona ;) Piszę w każdej wolnej chwili, ale oprócz tego mam dwójkę dzieci, dom na wsi i ogródek, który mam nadzieję z każdym rokiem będzie tylko piękniejszy. Ale absolutnie nie narzekam, że czasami nie mam kiedy usiąść. Nie nudzę się w życiu. W wolnym czasie po prostu piszę, rzadziej czytam, bo to przegrywa z pisaniem ;)

Czy ma Pani jakieś swoje literackie inspiracje, autorów, którzy są dla Pani wzorem i których czyta Pani szczególnie chętnie?

Zdecydowanie! Carlos Ruiz Zafon – od niego wszystko się zaczęło. Pisze bajecznie, magicznie i chłonę jego powieści całą sobą, aż żal pomyśleć, że ta która się ukaże, będzie ostatnią. Bardzo lubię Lucindę Riley i jej Siedem sióstr. No i Colleen Hoover. Z polskich autorów – Anna Ficner–Ogonowska, Agata Przybyłek… i wiele moich koleżanek po fachu – Patrycja Żurek, Karolina Klimkiewicz, Alicja Wlazło, Asia Wtulich i wiele innych.

Jeżeli może Pani uchylić rąbka tajemnicy - jak wyglądają Pani najbliższe plany wydawnicze? Nad czym obecnie Pani pracuje?

Myślę, że mały rąbek nie zaszkodzi ;) Aktualnie piszę książkę zimową, która powinna ukazać się jeszcze w tym roku, a później zabieram się za trzeci tom pensjonatu, żebyście nie musieli czekać zbyt długo na finał tej historii. Wydawca ma już u siebie pewną historię, którą ukończyłam w styczniu… działam na pełnych obrotach.

Jakie słowa chciałaby Pani skierować do swoich czytelniczek i czytelników z okazji premiery "Niełatwych powrotów"?

Pewnie nie będzie to nic odkrywczego ale: „Jeśli o czymś marzysz, to potrafisz tego dokonać”. Nie zapominajcie o tym! Ja długo walczyłam o wydanie powieści, ale się udało i dzięki temu, że wciąż o tym marzyłam, nie poddawałam się ;) 


Autorce serdecznie gratuluję z okazji premiery i bardzo dziękuję za poświęcony czas. Z niecierpliwością czekam też na kontynuację historii sióstr :)


Recenzję "Niełatwych powrotów" można znaleźć tutaj. Zapraszam również na facebookową stronę autorską Aleksandry Rak (z której pochodzą też zdjęcia pisarki) - link do strony.




wtorek, kwietnia 20, 2021

#344 "Dwór rusałek" - Dorota Gąsiorowska

#344 "Dwór rusałek" - Dorota Gąsiorowska
"- Czyli to jest Różana Grota? - Olga skorzystała z okazji i zmieniła temat.
- To bardzo stare miejsce. (...) Babka mówiła, że istniało od niepamiętnych czasów czyli od zarania świata. Ponoć mieszkały tu rusałki"

Kuszące i niebezpieczne... Czy słyszysz ich magiczny śpiew?

Słysząc o rusałkach, zwykle wyobrażamy sobie piękne i efemeryczne istoty. I rzeczywiście, w mitologii słowiańskiej pojawiały się jako prześliczne, młode dziewczęta z długimi włosami miękko opadającymi na ramiona. Zamieszkiwały lasy, pola i zbiorniki wodne. Wierzono, że rusałkami stawały się niezamężne dziewczęta zmarłe przedwcześnie. Rusałkom trudno było się oprzeć - wabiły urodą i pięknym śpiewem, głównie młodzieńców, zachęcając ich do wspólnego huśtania się na drzewach lub wspólnej kąpieli. Zabijały łaskotaniem lub opętańczym tańcem. Wierzono również, że rusałki wabiły kobiety, wciągając je w wodne głębiny i doprowadzając do utonięcia. Szczególnie niebezpieczne stawały się w nowiu i podczas tzw. rusałczego tygodnia (składano im wówczas w ofierze chleb i urządzano uczty, unikając jednocześnie kąpieli w zbiornikach wodnych). Olga, główna bohaterka nowej książki Doroty Gąsiorowskiej, z początku nie wierzyła w istnienie rusałek - do czasu aż usłyszała ich piękny śpiew...

"Dwór rusałek" to druga część trylogii Dni mocy - serii książek, w których każdy kolejny tom opowiada o szczególnym czasie w słowiańskim kalendarzu. Tym razem poznajemy historię Olgi, młodej dziewczyny prowadzącej w Wilnie księgarnię. Cicha i wrażliwa marzy o szczęśliwym życiu z ukochanym mężczyzną. Los jednak przygotował dla niej zupełnie inny scenariusz. Olga traci księgarnię, a jej związek przechodzi poważny kryzys. Zagubiona i przytłoczona ciężarem kłopotów trafia do starego dworku położonego na Podlasiu. Wkrótce okazuje się, że to piękne miejsce skrywa bolesną tajemnicę z przeszłości, a znajdujące się nieopodal jezioro i zbliżający się rusałczy tydzień mogą stanowić śmiertelną pułapkę. Dlaczego Olga słyszy śpiew? Co przydarzyło się przed laty kobietom mieszkającym we dworku? Czy Olga pozna smak prawdziwej miłości i czy będzie musiała ponieść za to najwyższą cenę?

"Dwór rusałek" to pięknie napisana opowieść utkana misternie z wielu różnych elementów - mieszanka prawdziwego życia, rodzinnych tajemnic, romantycznych uniesień oraz pradawnych wierzeń i słowiańskiej mitologii. Druga część cyklu, podobnie jak zeszłoroczny "Pamiętnik szeptuchy", zachwyca metafizycznym klimatem. Dorota Gąsiorowska wspaniale łączy wątki obyczajowe ze słowiańskimi motywami. Przewracając kolejne strony, nieustannie czułam dreszcz niepokoju i z łatwością dałam się porwać tajemniczej aurze. "Dwór rusałek" pełen jest barw, zapachów, smaków i dźwięków - wypełniają przestrzeń fabularną i nadają tej historii wyjątkowego charakteru. Urzekły mnie dbałość o detale i wrażliwość z jakimi autorka zbudowała książkową rzeczywistość. Ważną rolę w tym powieściowym cyklu odgrywa przyroda i jej związek z życiem człowieka. Słowiańskość przenika fabułę "Dworu rusałek" na różne sposoby. Jest obecna w niezwykle plastycznych opisach natury, tajemniczych listach, starych księgach i przekazywanych ustnie legendach. Czuć ją w zapachu kwiatów i ziół, słychać w pięknym śpiewie i szeleście kartek pamiętnika, odbija się w tafli jeziora i czai w ciemnych zakamarkach drewnianych chat. Ten aspekt powieści bez wątpienia zachwycił mnie najbardziej. Ale warto wspomnieć, że Dorota Gąsiorowska zabiera czytelników w niezwykłą podróż nie tylko po świecie pradawnych wierzeń, ale również do klimatycznego Wilna i w malownicze zakątki Podlasia. Fabuła niespiesznie meandruje między przeszłością i teraźniejszością, stopniowo odkrywając kulisy wydarzeń, które rozegrały się niegdyś we dworku. Jednocześnie towarzyszymy głównej bohaterce w ważnych życiowych zmianach. Wygląda na to, że tytułowy dworek istotnie wpłynie na jej dalsze losy...

"Tajemnica, którą może rozwikłać tylko ktoś o wyjątkowo wrażliwym sercu..."

Olga to jedna z tych książkowych postaci, które wzbudzają sympatię już od pierwszych stron. Z pozoru wydaje się krucha i delikatna, ale ma w sobie wewnętrzną siłę. Z przyjemnością obserwowałam jej przemianę - z zagubionej i niepewnej siebie dziewczyny w młodą kobietę gotową na nowe wyzwania. Autorka z przenikliwością zagląda do serca głównej bohaterki, ukazując jej rozterki, wewnętrzne zmagania, uczucia i marzenia. "Dwór rusałek" to opowieść o szukaniu swojej drogi, odkrywaniu siebie i otwieraniu serca na miłość. Pokazuje, jak nieprzewidywalne bywa nasze życie oraz że to, co z początku wydaje się końcem, tak naprawdę może oznaczać nowy początek - obietnicę czegoś wspaniałego. Wiodącym motywem fabuły są skomplikowane relacje rodzinne oraz różne odcienie miłości - romantycznej, siostrzanej i rodzicielskiej. "Dwór rusałek" dotyka delikatnych strun serca i utkany jest z emocji. Wzrusza, otula nadzieją, momentami wywołuje szybsze bicie serca i trzyma w napięciu za sprawą niespodziewanych zwrotów akcji oraz tajemnicy i słowiańskości ukrytych między wersami. Ta książka pomogła mi oderwać się na chwilę od zwykłej codzienności i zanurzyć w świecie przyrody, wierzeń, rodzinnych sekretów i... rusałek, równie pięknych co niebezpiecznych :)

"Uwodzicielska melodia wciąż grała w jej głowie, a głosy stawały się coraz bardziej natarczywe. Pospiesz się! Szybko! Czekamy na ciebie!"

Dorota Gąsiorowska podarowała nam kolejną klimatyczną powieść obyczajową - o przeszłości, która kładzie się cieniem na teraźniejszości, nowych początkach, podążaniu za głosem serca i miłości, która czasami przynosi szczęście, a czasami cierpienie. W moim odczuciu "Dwór rusałek" jest jeszcze wspanialszy niż zeszłoroczny "Pamiętnik szeptuchy". Może to zasługa barwnej i czułej prozy autorki oraz ciekawie poprowadzonej fabuły, a może słowiańskie motywy, które stanowią dla mnie intrygujące urozmaicenie albo nić sympatii, która połączyła mnie tym razem z główną bohaterką - nie ulega jednak wątpliwości, że nowa powieść Doroty Gąsiorowskiej ma w sobie coś, co może oczarować. Czytałam z przyjemnością i serdecznie polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Data wydania: 14 kwietnia 2021
Wydawnictwo: Znak
Cykl: Dni Mocy (druga część)
Liczba stron: 608


poniedziałek, kwietnia 19, 2021

#343 "Honor" - Lene Wold (przekład Mariusz Kalinowski)

#343 "Honor" - Lene Wold (przekład Mariusz Kalinowski)

Co sprawia, że ojciec może chcieć zabić własne córki? Seks pozamałżeński, gwałt, nieprzyzwoity ubiór...? W jaki sposób sprawcy usprawiedliwiają tzw. zabójstwo honorowe? Czy reputacja i lojalność wobec tradycji są ważniejsze niż miłość i życie ukochanej osoby? Dlaczego kobiety, które stały się celem brutalnego aktu przemocy przetrzymywane są w więzieniach dla własnej "ochrony", a oprawcy przebywają na wolności?


 Lene Wold, norweska dziennikarka śledcza, ryzykując własne życie postanowiła poszukać odpowiedzi - zagłębiała się w jordańską kulturę, dyskutowała z imamami, adwokatami i przedstawicielami organizacji, przekroczyła mury więzienne w Akabie i dotarła na bezkresną pustynię w Wadi Rum. W rezultacie powstał poruszający reportaż rzucający światło na zabójstwa honorowe w ramach których każdego roku z rąk bliskich krewnych mordowanych jest ponad pięć tysięcy kobiet, a wszystko to w celu zmycia rzekomej hańby i przywrócenia rodzinie honoru. Sercem książki Lene Wold jest historia ojca i jego dwóch córek - starszą z nich mężczyzna zabił, młodszą poważnie okaleczył. Autorka oddaje głos zarówno ofierze, jak i sprawcy - dwie perspektywy i wiele trudnych odpowiedzi. Ten reportaż zostanie ze mną na długo - nie sposób o nim zapomnieć. Wielokrotnie podczas czytania brakowało mi tchu, a w sercu czułam skomplikowaną mieszankę gniewu, współczucia i smutku. Lene Wold stworzyła tekst, który wyrywa czytelnika ze strefy komfortu i zmusza go do zmierzenia się z tym, co wymyka się logice. Historia sióstr i ich ojca jak w soczewce skupia w sobie pojęcia winy, kary i sprawiedliwości oraz ukazuje złożoność problemu zabójstw honorowych w kontekście silnie zakorzenionej tradycji. "Honor" to głęboko poruszający, świetnie napisany i ważny reportaż. Warto przeczytać, szczególnie jeżeli interesują was kwestie praw człowieka, społeczności LGBTQ+ oraz kultura Bliskiego Wschodu. Polecam.




Przekład: Mariusz Kalinowski
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 29 stycznia 2020
Oprawa: twarda
Liczba stron: 184

niedziela, kwietnia 18, 2021

#342 "Dieta 7 hormonów" - Sara Gottfried (przekład Małgorzata Bortnowska i Monika Wolak)

#342 "Dieta 7 hormonów" - Sara Gottfried (przekład Małgorzata Bortnowska i Monika Wolak)


Mniej jedz i więcej się ruszaj - wbrew pozorom zrzucenie dodatkowych kilogramów zwykle wcale nie jest takie proste. Zdarza się, że mimo ogromnych wysiłków i wyrzeczeń waga stoi w miejscu, co prowadzi do frustracji i złości. Zamiast zwrócić uwagę na jakość posiłków, koncentrujemy się na obsesyjnym liczeniu kalorii. Łatwo też nabrać się na kuszącą iluzję - obietnicę wymarzonej sylwetki uzyskanej dzięki magicznym pigułkom, popularnym dietom czy przereklamowanym przyrządom do ćwiczeń. W czym zatem tkwi problem? Dlaczego tak trudno zrzucić zbędne kilogramy, a jeszcze trudniej utrzymać prawidłową wagę już po zakończeniu odchudzania? Czy można wyrwać się z błędnego koła, schudnąć i czuć się lepiej?

"Byłam kiedyś gruba i jestem lekarzem. Po dekadach głodzenia się i poczucia, jakbym żyła w rozdętym ciele należącym do kogoś innego, porzuciłam tę walkę. Surowe ograniczenia, zadręczanie się z powodu słabnącej siły woli, codzienne zmagania z jedzeniem, wypróbowanie niemal każdej diety - bez węglowodanów, niskotłuszczowej, wysokobiałkowej, śródziemnomorskiej... A jaka jest prawda? Te diety nie sprawdzają się u większości kobiet, bo nie udaje im się dotrzeć do podstawowej przyczyny, jaką są hormony. To hormony dyktują twojemu ciału, co ma robić z jedzeniem. Otyłość jest skutkiem poważnych zaburzeń hormonalnych u kobiet, a forsowne metody utraty wagi nie docierają do zasadniczej przyczyny hormonalnej pod względem strategii, taktyki i skuteczności" - tak w swojej książce pisze Sara Gottfried, amerykańska ginekolożka z dyplomem Harvardu, autorytet w dziedzinie chorób hormonalnych oraz autorka bestsellerowej publikacji "Sposób na hormony". Tym razem dzieli się z czytelnikami swoim autorskim programem tzw. resetem hormonalnym. Autorka zastosowała go po raz pierwszy w niewielkiej grupie kobiet w trakcie swojej praktyki z medycyny zintegrowanej i funkcjonalnej w Oakland w Kalifornii w 2008 roku. Na jego podstawie ułożyła szczegółowy plan, który miał za zadanie ułatwić kobietom zerwanie z uzależnieniem od jedzenia, pomóc w uleczeniu emocji oraz wprowadzeniu do jadłospisu produktów bogatych w składniki odżywcze. Po 6 latach powstał program stabilizacji hormonalnej, który możemy poznać dzięki książce "Dieta 7 hormonów". Wychodząc z założenia, że to właśnie hormonalne zaburzenia odpowiadają za nadwagę i trudności ze zrzuceniem zbędnych kilogramów, Sara Gottfried opracowała trzytygodniowy plan, a właściwie w pewnym sensie przewodnik po zdrowiu hormonalnym. Według autorki każdy z siedmiu głównych hormonów (estrogen, insulina, leptyna, kortyzol, testosteron, hormony tarczycy i hormon wzrostu) jest współzależny od żywności, którą codziennie spożywamy. Optymalizując ich działanie i przywracając równowagę hormonalną jesteśmy w stanie poprawić metabolizm i zrzucić zbędne kilogramy. Reset hormonalny Sary Gottfried polega na eliminowaniu w siedmiu trzydniowych cyklach poszczególnych grup produktów (estrogen - zero mięsa, insulina - zero cukru, leptyna - zero owoców, kortyzol - zero kofeiny, hormony tarczycy - zero zbóż, hormon wzrostu - zero nabiału, testosteron - zero toksyn). Po przywróceniu równowagi następuje stopniowy powrót do jedzenia sprzed detoksu przy zastrzeżeniu, że jeśli zauważymy niekorzystne skutki, część produktów możemy wyeliminować na stałe. W książce Sary Gottfried znajdziemy nie tylko szczegółowy program resetu hormonalnego, ale również wiele przydatnych wskazówek - przykładowe menu, przepisy, polecane suplementy diety, listy zakupowe, ważne badania do wykonania oraz metody relaksacji. Autorka przywołuje w tekście przykłady z własnego życia, praktyki lekarskiej oraz doświadczeń kobiet, które przetestowały już z powodzeniem reset hormonalny. Według Sary Gottfried "Dieta 7 hormonów" pomaga lepiej poznać swoje ciało i świadomie zadbać o styl życia i odżywiania. Dzięki temu każda kobieta będzie w stanie samodzielnie ułożyć plan żywienia dostosowany do własnych potrzeb, co pozwoli jej wyrwać się z błędnego koła nieskutecznych diet odchudzających.

"Ulecz swój metabolizm i schudnij w trzy tygodnie"

Muszę przyznać, że nie jestem wielką zwolenniczką diet odchudzających. Wiele z nich koncentruje się na liczeniu kalorii, co często, szczególnie w dłuższej perspektywie, okazuje się nietrafionym pomysłem. Znacznie bardziej przekonują mnie natomiast plany dietetyczne, które uczą zdrowego i zbilansowanego żywienia - zwracają uwagę przede wszystkim na jakość a nie na ilość. Koncepcja Sary Gottfried według której równowaga hormonalna zależy od spożywanej przez nas żywności wydaje się bez wątpienia warta uwagi. Co prawda nie jestem w stanie ocenić skuteczności proponowanego przez autorkę resetu hormonalnego (a jest to kluczowa rzecz), jednak mogę odnieść się do teoretycznego aspektu publikacji. Książka została napisana przez lekarkę, co ma dla mnie istotne znaczenie - "Dieta 7 hormonów" łączy w sobie wiedzę i doświadczenie. Podejście Sary Gottfried jest zdroworozsądkowe i kompleksowe (uwzględnia nie tylko zdrowie fizyczne, ale też psychiczne, m.in. sposoby radzenia sobie ze stresem oraz pracę nad wzmacnianiem poczucia własnej wartości). Autorka w jasny i przejrzysty sposób omawia działanie gospodarki hormonalnej w kontekście metabolizmu i masy ciała oraz objaśnia wpływ żywności na działanie poszczególnych hormonów. Teoretyczną część książki czytałam z zainteresowaniem i dowiedziałam się naprawdę wiele. Całość jest przemyślana i praktyczna, pełna wskazówek, kwestionariuszy i testów do autodiagnozy, planów oraz trafnych spostrzeżeń. Widać wyraźnie, że Sara Gottfried doskonale wie, o czym mówi - posiada odpowiednią wiedzę i doświadczenie.

Sądzę, że ta publikacja może okazać się przydatna nie tylko dla kobiet, które chcą schudnąć, ale też dla tych, które z uwagi na zaburzenia hormonalne interesują się kwestiami zdrowia i żywienia. Ciekawie napisana i praktyczna książka, na którą warto zwrócić uwagę.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Tytuł oryginalny: The Hormone Reset Diet. Heal Your Metabolism To Lose Up To 15 Pounds in 21 Days
Tłumaczenie: Małgorzata Bortnowska i Monika Wolak
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Liczba stron: 368


czwartek, kwietnia 15, 2021

#341 "Frida Kahlo i kolory życia" - Caroline Bernard (przekład Emilia Skowrońska)

#341 "Frida Kahlo i kolory życia" - Caroline Bernard (przekład Emilia Skowrońska)

Frida Kahlo, meksykańska malarka, to postać wyjątkowa, podobnie zresztą jak wyjątkowe jest jej malarstwo. Autoportrety pełne barw, motywów florystycznych i odniesień do meksykańskiego pochodzenia stanowią jej znak rozpoznawczy. Wykorzystując własny wizerunek jako punkt wyjścia, realizowała większe artystyczne pomysły. Poprzez sztukę wyrażała siebie - swoje przekonania i uczucia. Nawiązywała wielokrotnie do swojej meksykańskiej tożsamości, przedstawiała ból, cierpienie i wątpliwości natury egzystencjalnej, ale też radość życia i miłość. Jej prace pełne są ukrytych znaczeń i symboliki. Frida Kahlo, z intrygującą urodą, kolorowymi strojami, charyzmatyczną osobowością i niezwykłym talentem fascynowała zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Czerpała z życia pełnymi garściami, chociaż ono nie było dla niej łaskawe. Mimo przewlekłego bólu i fizycznych ograniczeń realizowała jednak swoje marzenia. To właśnie malarstwo i miłość do mężczyzny dawały jej siłę i napędzały do działania. Poznając życie Fridy Kahlo, możemy lepiej zrozumieć jej sztukę. Kulisy tego słodko-gorzkiego świata odsłania przed nami Caroline Bernard, niemiecka pisarka. "Frida Kahlo i kolory życia" to pięknie napisana, inspirująca powieść biograficzna o wyjątkowej kobiecie, która mimo licznych przeciwności losu kochała i cieszyła się życiem, spełniając artystyczne marzenia.

"Stopy? Po co mi one, skoro mam skrzydła do latania"

Meksyk, 1925 rok. Frida marzy o karierze lekarza, jednak straszny wypadek niweczy jej plany. Przykuta do łóżka przegląda kolorowe albumy i uczy się malować, tworząc pierwsze autoportrety. Traci pełną sprawność, ale odnajduje prawdziwą pasję – sztukę. Zachęcona przez ojca pokazuje swoje obrazy słynnemu malarzowi Diego Riverze. Dziewczyna zakochuje się w nim do szaleństwa, nie bacząc na dzielącą ich różnicę wieku, ani jego reputację kobieciarza.

Diego nie tylko pokazuje jej niezwykły świat artystycznej bohemy, ale również przynosi jej cierpienie. Motywuje ją i popycha do działania, a jednocześnie rani licznymi zdradami. Malarka nie potrafi żyć z nim, nie potrafi żyć bez niego. Wie, że nic nie jest wieczne, dlatego rzuca się w wir życia i sztuki. Oczarowuje paryskich surrealistów i słynnego Picassa, rozkochuje w sobie Trockiego. Frida żyje na własnych zasadach, wbrew oczekiwaniom społecznym i stereotypom. Idzie swoją drogą. Jednak dojdzie nią do miejsca, w którym będzie musiała zakwestionować wszystko, w co dotychczas wierzyła. (źródło: opis wydawcy)

Literacka podróż w czasie i świat sztuki na wyciągnięcie ręki

Przyznam, że bardzo lubię powieści biograficzne - połączenie faktów i fikcji literackiej, a szczególnie te, w których widać wyraźnie, że autor nie tylko dobrze poznał losy i osobowość opisywanej postaci, ale też ożywił swój tekst, zamykając na kartach książki autentyczne emocje i przeżycia. I właśnie taka jest powieść Caroline Bernard. Autorka kilkukrotnie poznawała Meksyk śladami Fridy Kahlo i na podstawie m.in. słynnej biografii o malarce autorstwa Hayden Herrery stworzyła inspirującą opowieść, dzięki której możemy zanurzyć się w życiu i sztuce Kahlo oraz w meksykańskiej historii i kulturze. Wizerunek Fridy w ostatnich latach jest niezwykle popularny - stała się symbolem niezależności i kobiecej siły. Co ukształtowało jej osobowość? Czym było dla niej malarstwo? Caroline Bernard zabiera czytelników w literacką podróż do lat 1925-1953, kreśląc słowami wielobarwny obraz życia malarki - począwszy od tragicznego wypadku w wieku 18 lat, przez pierwsze artystyczne pomysły, wielką miłość, małżeństwo i podróże, aż po ostatni rok, tuż przed śmiercią. Widzimy skomplikowaną drogę Fridy Kahlo pełną wzlotów i upadków - szczęścia, marzeń i kreatywności, a także cierpienia, ograniczeń i rozczarowań. Ta książka jest niczym portret złożony ze świateł i cieni pełny żywych kolorów oraz szarości - łatwo zagubić się w tysiącach odcieni, ale Caroline Bernard wspaniale sprawdza się w roli przewodniczki. Każda strona tętni życiem - kolorami, zapachami i dźwiękami - Meksykiem, który Frida Kahlo tak bardzo kochała.

"To dwie kobiety, które się we mnie jednoczą, myślała, malując białe plamy. Kobieta, która chce żyć tak, jak jej się podoba, i kobieta, która nosi na barkach ciężar tradycji i historii"

Frida to bardzo inspirująca postać. Starała się żyć na maksimum swoich możliwości i dostrzegać jasne strony. Mimo fizycznego cierpienia nie ulegała słabości - wręcz przeciwnie, potrafiła znaleźć w sobie ogromne pokłady determinacji i odwagi. Można nawet powiedzieć, że ograniczenia stały się jej siłą, a trudne doświadczenia życiowe i cierpienie nadały jej twórczości szczególnej głębi. Nie dziwi też fakt, że Frida stała się współczesnym symbolem feminizmu. Powieść Caroline Bernard uświadamia, że malarka nie wybierała łatwych rozwiązań, często wychodziła poza ówczesne schematy i podążała własną ścieżką w zgodzie z samą sobą. Choć początkowo niepewna i nieświadoma swojego wielkiego talentu, stopniowo dojrzewała artystycznie i rozwijała skrzydła. Bernard z dużą przenikliwością i wrażliwością uchwyciła kluczowe elementy osobowości Fridy Kahlo, dzięki czemu jej książkowy portret wydaje się tak bardzo autentyczny. Autorka nie wyolbrzymia i nie trywializuje, lecz ukazuje fizyczność i emocjonalność z trafnością i szczerością. "Frida Kahlo i kolory życia" to powieść, która nie tylko prezentuje historię życia, ale też pozwala doświadczyć jej na poziomie emocjonalnym - współodczuwać i spojrzeć na świat oczami malarki. Sądzę, że Caroline Bernard wykonała wspaniałą pracę i podarowała nam książkę, która potrafi zachwycić.

"Kiedy po raz pierwszy zanurzyła pędzel w farbie i wykonała pociągnięcie na papierze, poczuła, jak jej ciało zalewa fala prawdziwego szczęścia. Z ulgi zachciało jej się płakać. Skoro nie mogła wyjść w świat, to może mogła przenieść wyobrażony świat na płótno?"

Miłość i sztuka to najważniejsze motywy pojawiające się w książce Caroline Bernard. I jedno i drugie istotnie wpłynęło na Fridę Kahlo. O ile malarstwo stało się dla niej lekarstwem na ból i cierpienie, o tyle miłość przyniosła jej nie tylko inspirację i szczęście, ale też rozczarowanie i smutek. Życie u boku artysty i próba wyjścia z cienia, kwestie zaufania i zdrady, rozstania i powroty, namiętność, zazdrość - to wszystko możemy znaleźć w powieści Caroline Bernard. Autorka dużo uwagi poświęca skomplikowanemu związkowi Fridy i Diego Rivery - "Frida Kahlo i kolory życia" to w dużej mierze opowieść o miłości. Nie sposób tego uniknąć  - Diego istotnie wpłynął na malarstwo i osobowość Fridy. Zresztą trudno w ogóle w pełni zrozumieć i docenić twórczość Kahlo bez znajomości jej biografii. Powieść Bernard daje nam wgląd w emocje i zdarzenia, które znalazły odzwierciedlenie w sztuce malarki. Jestem zachwycona sposobem, w jaki autorka przedstawiła w książce twórczość Fridy - kulisy powstawania konkretnych obrazów oraz ich przekaz. Tematyka jest niezwykle bogata - tożsamość, kobiecość, fizyczne cierpienie, miłość, zdrada, polityka i kwestie społeczne. Z dużym zainteresowaniem czytałam o artystycznej ekspresji Kahlo i życiu, które stanowiło dla niej inspirację. Spora w tym zasługa ogromnej plastyczności pióra Bernard. Czytelnik może z łatwością wyobrazić sobie opisywane obrazy, zresztą wszystkie sceny w książce przesuwają się przed oczami niczym kadry z filmu - fantastyczne literackie doświadczenie.

Viva la vida czyli ostatni obraz Kahlo

Historia Fridy Kahlo niezwykle mnie poruszyła. Podziwiam jej talent, wewnętrzną siłę i umiłowanie życia. Udowodniła, że choroba i niepełnosprawność nie definiują człowieka i nie pozwoliła, by stanęły jej na drodze do realizacji marzeń. Ujęła mnie również jej barwna osobowość i umiejętność autorefleksji - wglądu we własne przeżycia i wyrażania ich na płótnie. "Frida Kahlo i kolory życia" to wspaniale opowiedziana, barwna, intensywna, głęboka i poruszająca opowieść o wyjątkowej kobiecie, a także o uskrzydlającej, ale jednocześnie toksycznej miłości, szukaniu swojego miejsca i stopniowym odkrywaniu siebie, o uzdrawiającej sile pasji i talentu, kobiecej determinacji i pokonywaniu słabości. Powieść Caroline Bernard to świetny punkt wyjścia do lepszego poznania Fridy Kahlo i jej twórczości. Jestem zachwycona - ta książka z łatwością zdobyła moje serce. Gorąco polecam.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont.


Tytuł oryginalny: Frida Kahlo und die Farben des Lebens
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Wydawnictwo: Znak Horyzon
Cykl: Wyjątkowe kobiety
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Liczba stron: 352


Copyright © w ogrodzie liter , Blogger