niedziela, sierpnia 29, 2021

#398 "Tylko matka" - Roy Jacobsen (przekład Iwona Zimnicka) /przedpremierowo/

#398 "Tylko matka" - Roy Jacobsen (przekład Iwona Zimnicka) /przedpremierowo/

Jak mocne są rodzinne więzi? Co je tworzy i co je scala? Co sprawia, że rodzina jest w stanie przetrwać największe życiowe sztormy? W jak dużym stopniu przeszłość wpływa na teraźniejszość i przyszłość kolejnych pokoleń? Czy dom jest rzeczywiście tam, gdzie nasze serce?

"Na wyspie, na której nie mieszka prawie nikt, przybycie każdej łodzi, nawet nędznego kutra z mleczarni, coś wszczyna" - takimi słowami zaczyna się nowa książka Roy'a Jacobsena, jednego z najbardziej uznanych współczesnych norweskich pisarzy. "Tylko matka" to czwarta część wyjątkowej rodzinnej sagi o mieszkańcach Barrøy, maleńkiej wyspy smaganej przez wiatr, która wygląda jak "odciśnięty w morzu ślad stopy". Seria przyniosła autorowi międzynarodową sławę i uznanie krytyków (pierwsza część znalazła się wśród tytułów nominowanych do Nagrody Bookera). W Polsce to właśnie "Niewidzialni" zainaugurowali wznowienie legendarnej Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego. Zachwyt nad sagą Roy'a Jacobsena wcale nie dziwi - te książki wspaniale pokazują piękno skandynawskiej literatury. Subtelna, surowa narracja, melancholia ukryta między wersami, liryczne opisy przyrody i przenikliwe spojrzenie na ludzką egzystencję - te elementy z łatwością przemówiły do mojego serca, zresztą to właśnie od książek Jacobsena zaczęła się moja przygoda z serią skandynawską. Mówiło się, że autor poprzestanie na trzeciej części i że saga Barrøy będzie trylogią. Na szczęście Roy Jacobsen postanowił sprawić czytelnikom miłą niespodziankę. "Tylko matka" (w polskim przekładzie Iwony Zimnickiej) to subtelna i kameralna opowieść o macierzyństwie, odpowiedzialności, rodzinie oraz życiu w cieniu bolesnej przeszłości.

Od zakończenia drugiej wojny światowej mijają lata. Po długiej podróży przez Norwegię śladem ukochanego, zaginionego mężczyzny, rosyjskiego żołnierza, Ingrid wraz z córką Kają powraca na rodzinną wyspę - do ustabilizowanego życia, któremu rytm nadają ciężka praca i zmieniające się pory roku. Pewnego dnia na Barrøy przybywa pięcioletni Mathias, syn mleczarza. Gdy jego ojciec znika w tajemniczych okolicznościach, Ingrid postanawia przygarnąć chłopca. Jak potoczą się dalsze losy mieszkańców wyspy? Czy wszystkie głęboko skrywane sekrety ujrzą światło dzienne? Jak Ingrid poradzi sobie z nowymi wyzwaniami? I czy powojenna Norwegia zaleczy swoje bolesne rany?

"Tylko matka" stanowi naturalną kontynuację trzech poprzednich części. Choć od premiery "Oczu z Rigela" minął już rok, wystarczyło przeczytać zaledwie kilka stron nowej powieści, by wszystkie dawne emocje i obrazy powróciły. By znowu poczuć surowość i bezkompromisowość wyspy i otaczających ją wód. By znowu zatracić się w słodko-gorzkich realiach życia małej społeczności utkanego z ciężkiej pracy oraz drobnych radości, smutków i zmartwień. I by ponownie odbyć podróż przez zakamarki kobiecego serca, bo dla Ingrid, głównej bohaterki, czas nie stanął w miejscu, podobnie zresztą jak dla całej Norwegii. W książce Jacobsena widzimy kraj stojący u progu zmian i nowych możliwości oraz społeczeństwo, które choć patrzy w przyszłość, wciąż mierzy się z wojenną traumą, podziałami, wzajemnymi oskarżeniami i nierozliczonymi sprawami z przeszłości. "Tylko matka", podobnie jak pozostałe części serii, stanowi nie tylko interesujący wgląd w realia życia na norweskiej wyspie i w skandynawską mentalność, ale też fascynującą podróż w czasie. Roy Jacobsen, płynnie łącząc ze sobą indywidualne zmagania bohaterów z szerszym kontekstem społecznym, potrafi umieścić w niewielkiej powieściowej przestrzeni wiele ważnych wątków i kwestii. Szybko okazuje się, że książka jest znacznie bardziej złożona niż z początku mogłoby się wydawać. Autor rzuca światło na skomplikowane ludzkie relacje, bierze pod lupę wewnętrzne zmagania, dylematy moralne, słabości i mocne strony - bada, co łączy i dzieli ludzi oraz jakie doświadczenia czynią nas silniejszymi. Przewracając kolejne strony, czytelnik ma wrażenie, że czyta rodzinną kronikę niemal z końca świata - samotnej wyspy opierającej się upływającemu czasowi, kaprysom pogody oraz zapomnieniu.

"Dostrzega katastrofę, zanim się wydarzy, widzi rozpad wszystkiego, kruchość życia. Ingrid stała się słaba - nie przez wojnę czy życie, ani nawet przez utratę miłości, tylko przez to, że jest matką, a głębia ukazuje jej ten nowy, drżący lęk"

Sercem sagi Roy'a Jacobsena jest Ingrid - bohaterka, która ujmuje czytelnika swoją wewnętrzną siłą, cichym uporem i determinacją oraz pragmatycznym usposobieniem. Ingrid zmienia się z każdą kolejną częścią serii - od małej dziewczynki biegającej beztrosko po wyspie, przez młodą, zakochaną kobietę aż po odpowiedzialną i troskliwą matkę. Roy Jacobsen stworzył głęboki i fascynujący portret kobiety ukształtowanej przez trudy życia na wyspie oraz niespokojne czasy. W czwartej części sagi wiodącym motywem autor uczynił macierzyństwo - jego blaski i cienie, radości, troski i wyzwania. Ingrid jest starsza, dojrzalsza i jest matką, a może należałoby powiedzieć, że jest matką przede wszystkim. I bierze odpowiedzialność za rodzinę i wyspę. Podążanie za Ingrid w tej nowej roli jest dla czytelnika fascynujące i ekscytujące. I nie sposób nie zachwycić się przenikliwym spojrzeniem Jacobsena, który ukazuje macierzyństwo jako podróż zmieniającą zarówno życie, jak i samego rodzica. Czwarta część zwraca uwagę intymnym i kameralnym charakterem oraz nieco bardziej statyczną fabułą, choć w zasadzie to tylko pozory, bo w rzeczywistości dzieje się naprawdę wiele. Jacobsen buduje fabułę z detali, a jego proza zachwyca liryzmem, prostotą i słowną oszczędnością. Niesamowite, że zaledwie kilkoma słowami potrafi uchwycić to, co najważniejsze. Życiowa mądrość otula czytelnika i skłania go do refleksji na temat fundamentalnych kwestii - miłości, tożsamości, przebaczenia, rodziny, sensu i kruchości istnienia. Jacobsen widzi, słyszy i rozumie bohaterów swoich książek, a dzięki jego wspaniałej prozie my również mamy taką możliwość.

"Tylko matka" to kameralna i subtelna opowieść o sile macierzyństwa, znaczeniu rodzinnego wsparcia, o wytrwałości i poczuciu przynależności. O jasnych i ciemnych stronach norweskiego społeczeństwa w latach powojennych, życiu w cieniu bolesnej przeszłości, pytaniach, na które nie sposób znaleźć odpowiedzi oraz małych i dużych dramatach, które zmieniają nas na zawsze. Pokochałam Barrøy i jego mieszkańców. Spotkanie z prozą Jacobsena to dla mnie zawsze wyjątkowe literackie doświadczenie. Przepiękna i wartościowa saga, serdecznie polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Tytuł oryginalny: Bare en mor
Przekład: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Poznańskie
Cykl: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 1 września 2021
Liczba stron: 320
Moja ocena: 6/6

piątek, sierpnia 27, 2021

Książkowe nowości - wrzesień 2021

Książkowe nowości - wrzesień 2021

Literatura piękna



"Tylko matka" - Roy Jacobsen, przekład Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 1 września.

"Kameralna i nastrojowa opowieść o życiu w powojennej Norwegii. Po długiej podróży przez Norwegię Ingrid w końcu wróciła do Barrøy. Życie się ustabilizowało, ale wojna nadal rzuca długie cienie na cały kraj. Wkrótce na maleńką wyspę przypływa pięcioletni Mathias. Jego ojciec znika w tajemniczych okolicznościach, a Ingrid decyduje się przygarnąć dziecko. Życie zaczyna się teraz toczyć wokół nowego mieszkańca. Tymczasem odcięta od świata Ingrid z listów od przyjaciół dowiaduje się, jak dramatyczne zmiany zachodzą właśnie w powojennej Norwegii. Co powinna zachować dla siebie, a o czym odważy się powiedzieć bliskim?

Czwarty tom doskonale przyjętej przez czytelników sagi Barrøy opowiada o wyzwaniach macierzyństwa, ciężkiej, samotnej pracy i życiu w cieniu bolesnych wspomnień" (źródło: opis wydawcy)

"Niebo w kolorze siarki" - Kjell Westö, przekład Katarzyna Tubylewicz, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 29 września.

"Wciągająca powieść o dorastaniu w Finlandii u schyłku XX wieku. W 1969 roku na wakacjach w Ramslandet niebo ma kolor siarki. To tam chłopiec z Helsinek poznaje Alexa i Stellę, dzieci z bogatej i wpływowej rodziny, zupełnie innej niż jego własna. Wkrótce z rodzeństwem zaczyna łączyć go coraz więcej – wspólne sekrety i rodzące się uczucia. Młodych bohaterów napędzają marzenia, a paraliżuje rozczarowanie. Wraz z upływem lat ich relacje wcale nie staną się mniej burzliwe. Kjell Westö jest najbardziej cenionym, wielokrotnie nagradzanym fińskim autorem piszącym po szwedzku. „Niebo w kolorze siarki” to stworzona z rozmachem powieść o tym, jak jesteśmy kształtowani przez środowisko oraz czasy, w których przyszło nam żyć" (źródło: opis wydawcy)


"Linie krwi" - Jesmyn Ward, przekład Tomasz S. Gałązka, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 15 września.

"Debiut powieściowy Jesmyn Ward – dwukrotnej zdobywczyni National Book Award, autorki 'Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie' oraz 'Zbierania kości'.
Joshua i Christophe to bliźnięta wychowane przez niewidomą babkę i dużą rodzinę w miasteczku Bois Sauvage na wybrzeżu zatoki Missisipi. Chłopcy skończyli szkołę średnią i muszą znaleźć pracę, ale w obliczu zniszczeń pozostawionych przez huragan Katrina nie jest to łatwe. Joshua zatrudnia się w porcie, Christophe nie ma jednak tyle szczęścia, więc zaczyna sprzedawać narkotyki. Jego upadek przyspiesza najpierw uzależnienie od cracku, a potem powrót rodziców: Cille, która wyjechała za lepszą pracą, oraz Sandmana, niebezpiecznego narkomana.
Sandman raz po raz prowokuje Christophe’a, aż w końcu doprowadza do szokującej konfrontacji, która dla obu braci okaże się zbawieniem albo potępieniem. Ponadczasowa opowieść o amerykańskim Południu, braterskiej miłości i rodzinnym konflikcie" (źródło: opis wydawcy)

Literatura faktu


"Już nie chcę być człowiekiem. Opowieść o przetrwaniu Zagłady" - Pieter van Os, przekład Iwona Mączka, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 15 września.

"Rodzina fanatycznych nazistów kochała ją jak własną córkę. Ona sama zakochała się w niemieckim inżynierze, który w klapie marynarki nosił przypinkę partii Hitlera. Jako Anni Gmitruk, folksdojczka ze wschodniej Polski, nigdy nie zdradziła, kim była naprawdę: Malą Rywką Kizel, żydowską dziewczyną z ortodoksyjnej rodziny, której bliscy zginęli w warszawskim getcie. Dzięki hartowi ducha, znajomości języka, mieszance szczęścia i uroku Mali udało się uniknąć ich losu. Po wyzwoleniu przez amerykańską armię wróciła na krótko do Polski, by później przez Izrael trafić w końcu do niderlandzkiego Amstelveen. Historia Mali opowiedziana została bez wielkich słów i zbędnego moralizowania. To trzymająca się faktów relacja ze świata, w którym człowiek człowiekowi był wilkiem" (źródło: opis wydawcy)

Literatura obyczajowa i romans



"Ta druga" - Karolina Wilczyńska, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 1 września.

"Jedna z najbardziej cenionych powieści Karoliny Wilczyńskiej znów dostępna! Czy dwie kobiety mogą dzielić się miłością do tego samego mężczyzny? Autorka najpiękniejszej literatury obyczajowej stworzyła niebanalną i mądrą historię, która może stać się bliska każdej kobiecie. Wciągająca i zapadająca w pamięć opowieść o tym, do czego może doprowadzić ocenianie po pozorach, chorobliwa zazdrość i życie pełne niedomówień. I jak daleko może posunąć się kobieta żyjąca w poczuciu, że odsunięto ją na dalszy plan" (źródło: opis wydawcy)

"Mimo twoich kłamstw" - Agata Przybyłek, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 1 września.

"Czy kobieca intuicja nigdy nie zawodzi?
Kinga wiedzie szczęśliwe życie. Stworzyła dom, o jakim zawsze marzyła. Wydaje się, że można jej tylko zazdrościć. Jednak coraz rzadziej obecny mąż i coraz częstsze kłótnie powodują rysę na tym pięknym obrazku. Gdy kobieta przypadkiem znajduje w rzeczach ukochanego tajemniczą karteczkę, nie wie sama, co o tym myśleć. Dokąd zaprowadzi ją jej własne śledztwo? Poruszająca seria „W TAJEMNICY” to historie, które wciągają od pierwszych słów. Daj się ponieść opowieści, poczuj intensywne emocje i pozwól Agacie Przybyłek poruszyć twoje serce" (źródło: opis wydawcy)


"Zaproś mnie na pumpkin latte" - Anna Chaber, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 15 września.

"Debiutancka powieść laureatki konkursu Jesienny Wieczór! Modna kawiarnia w centrum miasta zawsze tętni życiem, ale wśród tłumu klientów przystojny barista dostrzega właśnie ją. Dziewczynę, która skrywa sekret. Paula to perfekcjonistka – całym sercem angażuje się w swoją pracę i liczy na to, że jej starania zostaną docenione, a kariera w korporacji rozkręci się na dobre. Zamiast awansu dostaje jednak zadanie specjalne. Ma zorganizować jesienny event, który będzie sprawdzianem jej kompetencji. Nieco rozżalona, lecz zmotywowana przyjmuje wyzwanie, zagłuszając obawy, jakie budzi w niej wspomnienie z przeszłości. Greg od dłuższego czasu pracuje w Seaside Cafe, choć tak naprawdę ma już dosyć miejsca, które udaje, że dla wielkich korporacji liczą się nie tylko pieniądze, ale i wyższe idee. Marzenie o otwarciu własnej kawiarni w mieście, które nigdy nie śpi, wydaje mu się jednak nieosiągalne. Mimo obaw mężczyzna wie, że to najwyższy czas, aby ruszyć do przodu. Zwłaszcza wtedy, gdy sprzyjają temu okoliczności… Zaproś mnie na pumpkin latte to powieść, która kołysze jak szum wielkiego miasta i smakuje niczym najbardziej aromatyczna kawa. Anna Chaber debiutuje historią o bohaterach takich jak my – ambitnych, dynamicznych i nieustannie szukających własnych ścieżek" (źródło: opis wydawcy)

"Moja lista gości" - Rebecca Serle, przekład Agnieszka Brodzik, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 29 września.

"Gdybyś mogła zjeść kolację w towarzystwie pięciu dowolnych osób, kogo byś zaprosiła i dlaczego? Swoje trzydzieste urodziny Sabrina planowała świętować standardowo i bez fajerwerków. Każdego roku razem ze swoją przyjaciółką Jessicą spotykały się na urodzinowej kolacji, na której wspominały studenckie życie, plotkowały i wypijały morze wina. Tak miało być i tym razem… Kiedy Sabb nieco spóźniona dociera na spotkanie, okazuje się, że przy stole czekają już nieżyjący już od lat ojciec, Audrey Hepburn, wykładowca z czasów studenckich oraz były narzeczony. Jak to możliwe? Jakim cudem znaleźli się oni przy jednym stole? I kto poradzi sobie z tą niezręczną ciszą? Moja lista gości to słodko-gorzka opowieść o dorastaniu, trudnych pożegnaniach i o tym, że musimy zrozumieć swoją przeszłość, by otworzyć się na przyszłość" (źródło: opis wydawcy)

Powieść historyczna


"Madame Piaf i pieśń o miłości" - Michelle Marly, przekład Ewa Mikulska-Frindo, Wydawnictwo Znak Horyzont, premiera 15 września.

"Światowej sławy artystka. Kobieta, która stała się ikoną francuskiej piosenki. Paryż, 1944. Po zakończeniu niemieckiej okupacji znana piosenkarka Edith Piaf zostaje oskarżona o kolaborację z wrogiem i obawia się zakazu występów. Podczas gdy desperacko próbuje udowodnić swoją niewinność, poznaje utalentowanego młodego piosenkarza Yves’a Montanda. Edith zostaje jego mentorką, a z czasem kochanką. To właśnie związek z Yves’em inspiruje Edith do napisania piosenki, która uczyni ją legendą – La vie en rose. Ich romans jest burzliwy, ale Edith wie, że każda wielka miłość musi zostać okupiona łzami. Edith Piaf to ucieleśnienie odwagi i miłości. Nie bała się skrajności zarówno w swojej sztuce, jak i w życiu. Żyła tak, jak śpiewała – by niczego nie żałować" (źródło: opis wydawcy)

Literatura popularnonaukowa


"To nie przystoi! Nieprzyzwoite nawyki znanych i szanowanych" - Mikey Robins, przekład Adrian Tomczyk, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 15 września.

"Z tej książki dowiesz się:
• Kto powiesił szczura pod zarzutem zamachu stanu?
• Dlaczego Richard Wagner rozmawiał ze swoim psem?
• Jaką obsesję miał Nikola Tesla?
• Jakie grzechy w wieku osiemnastu lat popełnił Isaac Newton?

O postaciach, które odcisnęły piętno w historii świata, często myślimy jednowymiarowo. Widzimy w nich niemal wyłącznie pozytywne lub negatywne cechy. A gdyby okazało się, że wielki wynalazca nałogowo dłubał w nosie, mąż stanu bawił się ołowianymi żołnierzykami, zapominając o świecie, a największy zbrodniarz kochał zwierzęta? Czy przez te drobne nawyki nie stają się bardziej ludzcy? „To nie przystoi” to prawdziwa podróż po nieprzyzwoitych i wstydliwych manierach, podczas której od najdziwniejszej strony poznacie Kleopatrę, Napoleona, Benjamina Franklina, władców i królowe, pisarki i malarzy, a przede wszystkim – ludzi" (źródło: opis wydawcy)

Poradniki


"Ciepło. Najprzytulniejszy poradnik osiędbania" - Nina Czarnecka, Wydawnictwo Znak, premiera 15 września.

"Najprzytulniejsza książka o osiędbaniu jesienią i zimą. Być może jesteś osobą, która na myśl o zbliżającej się jesieni marzy tylko o tym, żeby otulić się ciepłym kocem, zapaść w zimowy sen i obudzić się w maju. Jesień kojarzy Ci się z nudą i bezproduktywnością, ponurą pogodą i chłodnymi wieczorami. Suchą skórą, zimnem i kiepskim nastrojem. I nieustanną tęsknotą za latem. A może wręcz przeciwnie. Jesteś typem wrażliwca. Z niecierpliwością wyczekujesz momentu, kiedy upalne lato odejdzie na dobre, a ty będziesz mogła zaszyć się w domu z książką i wielkim kubkiem gorącego kakao. Uwolnisz się od przymusu uczestniczenia w spotkaniach towarzyskich i skupisz na zadbaniu o siebie. Niezależnie od tego, którym typem jesteś, TA KSIĄŻKA JEST DLA CIEBIE.

Nina Czarnecka, pasjonatka ajurwedy i holistycznego podejścia do zdrowia, przedstawia sprawdzone sposoby na to, jak uprzyjemnić sobie codzienność. W książce znajdziesz:
– rytuały, za pomocą których zbliżysz się do siebie;
– sporą dawkę wiedzy na temat ajurwedy i holistycznego podejścia do zdrowia;
– przepisy na comfort food i pyszne słodkości poprawiające nastrój" (źródło: opis wydawcy)



Co sądzicie? Któryś z tych tytułów zwrócił waszą uwagę?

piątek, sierpnia 27, 2021

#397 "Rumunia. Albastru, ciorba i wino" - Agnieszka Krawczyk

#397 "Rumunia. Albastru, ciorba i wino" - Agnieszka Krawczyk

Można chyba powiedzieć, że Rumunia jest jednym z najbardziej niedocenianych państw Europy. Wiedza przeciętnego Polaka na temat tego kraju opiera się często na stereotypach. Dla wielu z nas Rumunia to Transylwania i zamek Draculi, Romowie, których błędnie utożsamia się z Rumunami oraz wizja państwa zacofanego i biednego, co po części wiąże się pewnie z komunistyczną rumuńską przeszłością. Tymczasem pod tą grubą warstwą  powierzchownych i uproszczonych opinii, wynikających m.in. z niewiedzy lub uprzedzeń, kryje się różnorodny, atrakcyjny i interesujący kraj, zarówno pod względem turystycznym, jak i przyrodniczym, historycznym i kulturowym. Rumunia to barwna mozaika tradycji i narodowości, zamki, warownie i obiekty sakralne. To piękne góry, krasowe wąwozy, wulkany błotne, malownicza i kręta Trasa Transfogarska oraz Delta Dunaju, w której można zobaczyć pelikany. To pełen kontrastów Bukareszt, stolica państwa, "malowane" monastery bukowińskie i Wesoły Cmentarz w Săpânța. To pyszne jedzenie, dobre wino, folklor, rumuński błękit albastru i zachwycające rękodzieło. To gościnność i serdeczność i dużo, dużo więcej. Dla Agnieszki Krawczyk, absolwentki filologii romańskiej i rumuńskiej oraz przewodniczki, Rumunia jest jak ciorba (rumuńska zupa) - "człowiek macha dzielnie łyżką i zamiast dotrzeć do dna glinianej, ozdobnej miski, odkrywa kolejne składniki. (...) I tak jemy i jemy, i jemy, a przed nami otwierają się następne smaki, kolory, zapachy, wrażenia". W książce "Rumunia. Albastru, ciorba i wino" autorka zabiera nas w podróż do kraju, który z każdym kolejnym spojrzeniem i kęsem zaskakuje różnorodnością, wywołując eksplozję nowych doznań - przyciąga, odpycha, fascynuje, złości i oczarowuje - a tym samym zachęca do odkrywania, poznawania i doświadczania.

Czym są tytułowe albastru i ciorba? Czy w zamku w Transylwanii naprawdę można spotkać wampira? Dlaczego 30 listopada Rumuni ostrzą kołki i wieszają czosnek w oknach i drzwiach? Jakie jest najbrzydsze rumuńskie słowo? Dlaczego Bukareszt nazywany był "Paryżem Wschodu"? Czy to prawda, że w Rumunii kradło się panny młode? Jak smakuje rumuńska kuchnia?

"Rumunia. Albastru, ciorba i wino" to barwna opowieść o kraju, który dla wielu z nas wciąż stanowi zagadkę - nieodkryty jeszcze kawałek Europy. Agnieszka Krawczyk zagłębia się w rumuńską rzeczywistość - opowiada o tożsamości i przywiązaniu do tradycji, usposobieniu i stylu życia, o kuchni, języku, architekturze, walorach przyrodniczych i kulturze oraz o czasie, który w Rumunii zdaje się płynąć inaczej. Autorka prowadzi nas ulicami miast, wąskimi wiejskimi ścieżkami, zagląda na zamkowe dziedzińce, przysiada na przydomowych ławeczkach. Przygląda się z bliska rumuńskim weselom i rękodzielnictwu oraz smakuje tytułową ciorbę - a wszystko to pod albastrowym rumuńskim niebem.

"Moja Rumunia - zapisana w legendach, zapleciona w hafcie, wyśpiewana doiną, zanurzona w solance z owczym serem, wysmarowana gęstą śmietaną, wybuchowa niczym mamałyga i wulkany błotne, paląca podniebienie złotym bimbrem spod lady, (...) dzika jak konie w delcie Dunaju, odwieczna niczym krzyż na rozstaju dróg"

"Rumunia. Albastru, ciorba i wino" to kolejna publikacja z podróżniczej serii Wydawnictwa Poznańskiego, którą zawsze chętnie polecam. Książka Agnieszki Krawczyk, podobnie jak pozostałe tytuły składające się na serię, nie stanowi przewodnika, lecz barwną opowieść utkaną z wielu różnych elementów - mieszankę historii, tradycji, anegdot, osobistych spostrzeżeń i doświadczeń. I to jest zdecydowanie coś, za co najbardziej lubię serię podróżniczą Poznańskiego. Każda z publikacji ma swój własny charakter. Każda z nich, choć pokazuje zaledwie wycinek danego kraju (bo nie sposób omówić wszystkiego), potrafi uchwycić kwintesencję - oddać atmosferę miejsc, ludzi i codziennego życia. I każda z nich jest niczym bilet - przepustka do wyjątkowej literackiej podróży. Czas spędzony w Rumunii z Agnieszką Krawczyk upłynął mi zbyt szybko. Mówiąc szczerze, mogłabym czytać i czytać, bo, po pierwsze, o tym kraju nie wiedziałam do tej pory zbyt wiele, a po drugie, opowieść autorki okazała się barwna, wciągająca i pełna interesujących szczegółów. Agnieszka Krawczyk, mierząc się z mitami i stereotypami, odczarowuje Rumunię,  ale co ważne nie tworzy wcale laurki i nie unika trudnych tematów. Rumunia w książce ma słodko-gorzki smak i dzięki temu jest tak bardzo fascynująca. Z przyjemnością czytałam o rumuńskich tradycjach, kuchni i religijno-ludowej sztuce. Ciekawe okazały się dla mnie fragmenty dotyczące Draculi (a właściwie Włada Palownika), Wesołego Cmentarza, rumuńskiej przyrody oraz codziennego życia i mentalności Rumunów. Ponieważ Agnieszka Krawczyk od wielu lat mieszka w Rumunii, jej relacja pełna jest trafnych spostrzeżeń (zarówno z punktu widzenia obcokrajowca, jak i tubylca). W książce czuć życzliwość, pasję i "podróżnicze zadziwienie", które pozwala zobaczyć i doświadczyć więcej, a fascynacją dzielić się z innymi. Warto zwrócić uwagę, że "Rumunia. Albastru, ciorba i wino" płynnie łączy w sobie teraźniejszość i przeszłość. Agnieszka Krawczyk nawiązuje m.in. do trudnych powojennych lat (komunistycznego terroru i jego ofiar, bezwzględnego zakazu aborcji i antykoncepcji za czasów Nicolae Ceaușescu i dramatycznej sytuacji kobiet) oraz podejmuje rozważania na temat współczesnych problemów, z którymi obecnie zmagają się Rumunia i jej mieszkańcy. Ta nieco reporterska część nadaje publikacji głębszego wymiaru - porusza, skłania do refleksji i sygnalizuje, że bez poznania historii kraju, nie sposób w pełni zrozumieć jego teraźniejszości.

"Nie ma jednego przepisu na Rumunię. Tak jak w Polsce nie ma jednego przepisu na rosół albo barszcz z uszkami"

Książka Agnieszki Krawczyk przybliża Rumunię - pokazuje różne oblicza kraju i jego mieszkańców. Czasami z lekkością i humorem, czasami ze smutkiem i nostalgią, czasami z szeroko otwartymi oczami i wyrazem zdziwienia na twarzy - ale zawsze z życzliwością, szczerością i zaciekawieniem. "Rumunia. Albastru, ciorba i wino" to nie tylko wartościowa publikacja, którą warto polecać, ale też świetna czytelnicza rozrywka - podróż, która, choć literacka, dostarcza wielu nowych wrażeń, smaków, zapachów i barw. Dzięki Agnieszce Krawczyk, siedząc w wygodnym fotelu w zaciszu domowym, mamy niepowtarzalną okazję poszerzyć swoje podróżnicze horyzonty. Z przepięknie wydaną "Rumunią" to prawdziwa przyjemność. Wspaniale spędziłam czas i serdecznie polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Data wydania: 11 sierpnia 2021
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: podróżnicza
Liczba stron: 400
Moja ocena: 5/6

środa, sierpnia 25, 2021

#396 "Tyle jeszcze przed nami" - Natalia Sońska

#396 "Tyle jeszcze przed nami" - Natalia Sońska

Gdy kończy się miłość i długoletni związek, można pogrążyć się w rozpaczy albo otrzeć łzy i zacząć od nowa. Magda, bohaterka książki Natalii Sońskiej, wybiera drugą opcję - postanawia oddzielić przeszłość grubą kreską i z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Kobieta wierzy, że los nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i że wciąż ma szansę na szczęście. Nowy początek wydaje się łatwiejszy - Magdę czeka sporo zawodowych wyzwań, ale też ważnych decyzji i obiecujących możliwości. Nie da się ukryć, bohaterka książki jest pracoholiczką, uwielbia pracę menedżera restauracji i poświęca jej wiele czasu i uwagi. Zresztą to właśnie praca i związane z nią zaniedbanie relacji oraz rutyna przyczyniły się do rozpadu jej związku. Czy historia znowu się powtórzy, gdy na drodze Magdy stanie miły i przystojny Adam? A może serce kobiety zabije szybciej w obecności Piotra, uzdolnionego i tajemniczego szefa kuchni? Jedno jest pewne - los przygotował dla niej wiele niespodzianek...

"Tyle jeszcze przed nami" to trzecia część obyczajowej serii Natalii Sońskiej. Tym razem poznajemy losy Magdy, byłej dziewczyny Michała, głównego bohatera  książki "Nasze piękne chwile". A to oznacza, że powracamy też do kobiecej perspektywy, którą w powieściach autorki zdecydowanie lubię najbardziej. Magda z łatwością wzbudziła moją sympatię. Jej zawodowe i miłosne perypetie pełne są wzlotów i upadków oraz lepszych i gorszych momentów, dzięki czemu tak dobrze korespondują z naszymi własnymi codziennymi zmaganiami. Na przykładzie głównej bohaterki Natalia Sońska porusza wiele ważnych kwestii dotyczących m.in. próby łączenia życia zawodowego z osobistym, damsko-męskich i rodzinnych relacji oraz zaufania w związku. W historii Magdy nie brakuje miłości, namiętności, przyjaźni, gorzkich rozczarowań, chwil szczęścia, trudnych decyzji i zaskakujących niespodzianek losu. A wszystko to przedstawione z delikatnością i wrażliwością charakterystyczną dla autorki.

"Nie warto żałować tego, co się już wydarzyło, tego, co można było zrobić inaczej. To doświadczenie dające naukę na przyszłość. Najważniejsze jest to, co jeszcze przed nami. I to, jak dzięki nam może wyglądać nasze życie"

Nowa książka Natalii Sońskiej jest subtelna i ciepła, a jednocześnie bardzo życiowa. Wzbudziła we mnie wiele pozytywnych emocji. Bywa zabawna, a wtedy wywołuje na twarzy uśmiech. Bywa nastrojowa i romantyczna, a wtedy sprawia, że serce szybciej bije. Bywa smutna i refleksyjna, a wtedy wzrusza i skłania do przemyśleń. I bez wątpienia potrafi też trzymać w niepewności i zaskoczyć niespodziewanym zwrotem akcji. Ten emocjonalny rollercoaster w połączeniu z naturalnymi dialogami, dobrze wykreowanymi postaciami i ciekawie poprowadzoną fabułą składają się na  fantastyczną powieść obyczajową, którą czyta się jednym tchem z prawdziwą przyjemnością.

"Tyle jeszcze przed nami" to taka Natalia Sońska jaką lubię najbardziej - ciepła, romantyczna i nastrojowa, a przy tym nieprzesłodzona i bardzo życiowa. Otrzymaliśmy pięknie napisaną opowieść o nowych początkach, otwieraniu serca na miłość, gotowości do zmian i realizowaniu marzeń. Bo kiedy zamykają się jedne drzwi, otwierają się kolejne, a to co najlepsze, jest jeszcze przed nami. Miło spędziłam czas, polecam.







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.



Data wydania: 28 lipca 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 408
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, sierpnia 23, 2021

#395 "11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat" - Mitchell Zuckoff (przekład Adrian Stachowski i Paulina Surniak)

#395 "11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat" - Mitchell Zuckoff (przekład Adrian Stachowski i Paulina Surniak)

O 8:46, mniej więcej pół godziny po tym jak porywacze przejęli kontrolę, w ostatniej milisekundzie swojej podróży z szacunkową prędkością siedmiuset kilometrów na godzinę, srebrny dziób boeinga 767 dotyka szkła i stali na północnej ścianie 96. piętra północnej wieży World Trade Center. Giną wszyscy pasażerowie, a setki ludzi zostaje uwięzionych w płonącym budynku. A to zaledwie początek...

11 września 2001 roku terroryści Al-Kaidy porwali cztery samoloty pasażerskie zamierzając rozbić je o najważniejsze amerykańskie budynki. Dwa boeingi uderzyły w nowojorskie wieże World Trade Center, jeden w Pentagon. Ostatni zamach został częściowo udaremniony przez bohaterską postawę pasażerów - samolot nie dotarł do celu - rozbił się w Shanksville w Pensylwanii. Wydarzenia wprawiły świat w przerażenie, szok i zdumienie. Oglądanie na ekranie telewizora płonących wież wydawało się  totalnie surrealistyczne. Nikt nie przypuszczał, że tak wielka tragedia może rozegrać się na oczach milionów w piękny pogodny dzień w samym sercu Manhattanu. A jednak. Często mówi się, że coś "zmieniło bieg historii" lub "zmieniło świat"- w dziejach ludzkości nie brakuje przełomowych i ważnych momentów. W przypadku zamachów z 11 września nie ma mowy o hiperboli czy nadinterpretacji - skooordynowany atak terrorystyczny i jego dramatyczne skutki dotknęły każdego z nas, bezpośrednio lub pośrednio, nie tylko zabijając i okaleczając niewinnych ludzi oraz rozdzielając rodziny, ale też spychając świat z dotychczasowego kursu i zmuszając nas do przedefiniowania pojęcia bezpieczeństwa.

"Wiadomości prasowe z czasem stają się historią. Historia zaś to podobno coś, co przytrafiło się innym ludziom. Wszyscy, którzy przeżyli 11 września, odczuwali ból i gniew wywołany przez śmierć i zniszczenia spowodowane przekształceniem czterech samolotów pasażerskich w pociski. Czas złagodzi te uczucia, ale wspomnienia pozostaną. Pojawiło się już pokolenie, które nie ma własnych wspomnień bezpośrednio związanych z 11 września, choć data ta bez wątpienia wywarła wpływ na ich życie. Perspektywa czasowa pozwala nam spojrzeć na kryzys z dystansu, ale jednocześnie umniejsza naszą zdolność do współodczuwania z osobami, które go doświadczyły. Nawet jeśli słowa okażą się zawodne, tylko z ich pomocą można odwlec odejście wydarzeń z 11 września do historii. Taki jest właśnie cel tej książki" - tak we wstępie pisze Mitchell Zuckoff, amerykański profesor dziennikarstwa na Uniwersytecie Bostońskim i finalista Nagrody Pulitzera. "11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat" to wnikliwy i poruszający reportaż, w którym autor krok po kroku rekonstruuje i odtwarza przebieg wydarzeń. Korzystając z archiwalnych dokumentów, spisanych i nagranych relacji oraz na podstawie bezpośrednich rozmów przeprowadzonych z ocalonymi, rodzinami i przyjaciółmi ofiar, ze świadkami, urzędnikami, naukowcami i wojskowymi, Mitchell Zuckoff stworzył zbiór indywidualnych historii pasażerów porwanych samolotów, strażaków, pracowników World Trade Center i Pentagonu oraz ich bliskich. To właśnie losy osób dotkniętych przez zamachy stają się sercem publikacji, by, jak twierdzi sam autor, "upamiętnić tych, którzy zginęli i opisać zdarzenia dla tych, którzy żyją dalej". Książka została podzielona na trzy części. Pierwsza z nich, "Cios z nieba", koncentruje się na wydarzeniach, które rozegrały się w powietrzu, w kokpitach porwanych samolotów. Druga, "Upadek na ziemię", to relacja z dramatycznych chwil po uderzeniu boeingów - zbliżenie na sytuację World Trade Center i Pentagonu oraz katastrofę lotniczą w Shanksville. Trzecia część, "Powstanie z popiołów", została poświęcona rozważaniom na temat życia po 11 września - bólu po stracie bliskich, traumie ocalałych, trudnej próbie powrotu do normalności.

"Rozdarte, płonące, chwiejące się w posadach bliźniacze wieże World Trade Center bluzgały papierem niczym krwią z rozdartej tętnicy. (...) Po papierze przyszła kolej na ludzi. Po ludziach - na budynki"

O zamachach z 11 września napisano już wiele, ale książka Mitchella Zuckoffa wyróżnia się na tle innych. Zamiast kolejnych suchych faktów lub rozważań na temat politycznych, gospodarczych i społecznych przyczyn oraz skutków publikacja autora oddaje głos uczestnikom wydarzeń oraz członkom ich rodzin, nabierając w ten sposób intymnego i osobistego charakteru. Reportaż Zuckoffa łączy indywidualne historie w jedną przejmującą narrację - niczym mozaika zbudowana ze wspomnień, pożegnań, cierpienia, lęku, życzliwości, odwagi, heroizmu, miłości oraz walki o przetrwanie w ekstremalnie trudnej sytuacji. To opowieść o pasażerach porwanych samolotów, którzy stali się żywą bronią terrorystów. O pracownikach i osobach, które 11 września znalazły się w bliźniaczych wieżach i w budynku Pentagonu - ich dramatycznej walce o życie własne i innych. O sanitariuszach i strażakach, którzy niosąc pomoc rannym i uwięzionym ryzykowali własnym zdrowiem i życiem. Wielu z nich zginęło pod gruzami zawalonych wież. O tysiącach ludzi nowojorskiego Manhattanu, którzy zostali pochłonięci przez chmurę pyłu i gruzu w momencie upadku wież. W książce Mitchella Zuckoffa nie ma anonimowego tłumu - są konkretne osoby, imiona i nazwiska, oraz ich indywidualne historie. Publikacja wzbudza silne emocje i doskonale uświadamia, jak wielkim ludzkim dramatem stały się wydarzenia z 11 września, zarówno dla ofiar i ocalałych, jak i ich bliskich, przyjaciół i współpracowników. Nie sposób czytać obojętnie o śmierci w płomieniach, przerażeniu i cierpieniu. O ludziach, którzy skakali z najwyższych pięter płonących wież, desperacko próbując uciec przed gorącem i dymem. O ostatnich wypowiedzianych przez telefon słowach. O wzruszającej ludzkiej życzliwości, odwadze i pragnieniu niesienia pomocy za wszelką cenę. Przewracając kolejne strony, czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w samym sercu wydarzeń. W tej narracji każdy najmniejszy detal ma znaczenie. Mitchell Zuckoff, splatając ze sobą przeróżne doświadczenia, tworzy autentyczne i przejmujące studium człowieczeństwa - ludzki portret tragedii 11 września.

"Jedenastoletni Bernard po raz pierwszy leciał samolotem. Dwuletnia Christine zostawiła w łóżku ukochaną przytulankę, żeby nic jej się nie stało podczas podróży. Stewardessa Amy Sweeney właśnie wróciła z urlopu wychowawczego i nie mogła się pogodzić z tym, że nie odprowadzi tego dnia córeczki do przedszkola. Zandra i Robert lecieli w podróż poślubną na Hawaje. Renée May, stewardessa, chciała zaskoczyć rodziców niespodziewaną wizytą. Zamierzała powiedzieć im, że jest w ciąży"

Reportaż Zuckoffa to lektura nieodkładalna, przejmująca i łamiąca serce, ale jednocześnie merytoryczna, skrupulatna i tak bardzo ważna i potrzebna - ukazując osobisty wymiar tragedii 11 września, pozwala zyskać pogłębione, panoramiczne spojrzenie. Dla mnie to idealny przykład literatury faktu w najlepszym wydaniu. Autor wykonał doskonałą pracę - ożywił jedną z ważniejszych kart historii. Dzięki takim książkom 11 września nie zniknie ze zbiorowej świadomości. Jedna z lepszych publikacji serii reporterskiej Wydawnictwa Poznańskiego. Polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Tytuł oryginalny: Fall and Rise. The Story of 9/11
Przekład: Adrian Stachowski i Paulina Surniak
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 11 sierpnia 2021
Liczba stron: 720
Moja ocena: 6/6

piątek, sierpnia 20, 2021

#394 "Nigdy cię nie zapomnę" - Gabriela Gargaś

#394 "Nigdy cię nie zapomnę" - Gabriela Gargaś

W jednej ze swoich książek Haruki Murakami napisał, że "na tym świecie nie ma nic równie trudnego do zdobycia i równie łatwego do stracenia jak zaufanie". Ten cytat doskonale koresponduje z nową powieścią Gabrieli Gargaś, bo to właśnie zaufanie stanowi jeden z jej wiodących motywów.

"Teresa i Maksymilian myśleli, że wszystko, co najlepsze, dopiero przed nimi. Wspólną przyszłość burzy jeden moment – gdy w ich życiu niespodziewanie zjawia się mały chłopiec, owoc romansu z przeszłości, kobieta z bólem podejmuje decyzję o zakończeniu małżeństwa. Maks nie ma jednak zamiaru się poddać i robi wszystko, aby odzyskać utracone zaufanie. Tym bardziej że w życiu jego żony jest już inny mężczyzna gotowy nieść wsparcie w każdej trudnej chwili"

"Nigdy cię nie zapomnę" to trzecia i ostatnia część poruszającej sagi rodzinnej - ponowne spotkanie z pokoleniem Dobrzyńskich. Tym razem Gabriela Gargaś zabiera nas w podróż do lat 90. i przedstawia słodko-gorzką opowieść o skomplikowanych rodzinnych relacjach, zdradzie, zaufaniu, przebaczeniu, trudnych wyborach i długiej drodze do szczęścia.

Bo zwykle zaczynamy coś doceniać dopiero wtedy, gdy to stracimy...

Saga Dobrzyńskich zajmuje w moim czytelniczym sercu szczególne miejsce. Pokochałam jej historyczno-obyczajowe tło, ogromny ładunek emocjonalny i życiowy realizm. Dzięki pięknej prozie Gabrieli Gargaś wydaje się, że ta saga utkana jest z uczuć, przeżyć i wspomnień - ma w sobie subtelność, delikatność i doskonale ukazuje wszystkie barwy naszego życia. "Nigdy cię nie zapomnę" to w mojej ocenie creme de la creme całej serii - klamra spajająca ze sobą losy kilku pokoleń. I chyba też część, która najmocniej przemówiła do mojego serca. W nowej książce Gabrieli Gargaś pierwsze skrzypce odgrywają rodzinne relacje i różne odcienie miłości. Znajdziemy w niej blaski i cienie małżeńskiego życia, miłość dojrzałą, rodzicielską, bolesne rozstania i wzruszające powroty, zdradę, pierwsze porywy serca, namiętność, tajemnice i długą drogę do przebaczenia. Bohaterowie powieści przeżywają wzloty i upadki, błądzą, mają wątpliwości, popełniają błędy i ponoszą ich konsekwencje, szukają swojego miejsca, spełniają marzenia, dążą do szczęścia. "Nigdy cię nie zapomnę" ma w sobie dużą dawkę życiowego realizmu, dzięki czemu zmagania bohaterów wydają się tak bliskie i znajome. Łatwo nawiązać z nimi więź i zaangażować się emocjonalnie - współodczuwać smutek i radość oraz dzielić obawy i nadzieje. Gabriela Gargaś bierze nas za rękę i prowadzi przez zawirowania ludzkiego życia - życia, w którym nie brakuje deszczu i burzy, ale też słońca i tęczy.

"Życie nie ułoży się samo za zamkniętymi drzwiami mieszkania, nie można wziąć od niego urlopu i wrócić dopiero wtedy, kiedy wszystko będzie w porządku"

Ostatnią część, podobnie zresztą jak całą serię, czytałam z przyjemnością i niesłabnącym zainteresowaniem. Powieść Gabrieli Gargaś dostarczyła mi wzruszeń, wywołała uśmiech na twarzy, otuliła nadzieją i skłoniła do refleksji na temat miłości, zaufania i rodzinnych więzi. "Nigdy cię nie zapomnę" wspaniale pokazuje, co w naszym życiu jest najważniejsze. To opowieść o skomplikowanych ścieżkach i trudnych decyzjach, które podejmujemy każdego dnia. O doświadczeniach, które zmieniają nas na zawsze i niespodzankach losu, które czekają na nas w przyszłości. Gabriela Gargaś tak pięknie pisze o uczuciach, wewnętrznych rozterkach i zwykłej codzienności - z łatwością potrafi poruszyć najdelikatniejsze struny serca. Jestem zachwycona i gorąco polecam. Saga Dobrzyńskich to mądra, życiowa i pełna emocji seria, która zachwyci miłośniczki powieści obyczajowych.  Zostanie ze mną na długo. Czytajcie, warto.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 11 sierpnia 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Saga Dobrzyńskich (część trzecia)
Liczba stron: 480
Moja ocena: 5/6

wtorek, sierpnia 17, 2021

#393 "Zabawa w chowanego" - Guillaume Musso (przekład Joanna Prądzyńska)

#393 "Zabawa w chowanego" - Guillaume Musso (przekład Joanna Prądzyńska)

18 powieści opublikowanych w ciągu 20 lat, ponad 35 milionów sprzedanych egzemplarzy na całym świecie, tłumaczenia na 42 języki... Książki Guillaume Musso, francuskiego pisarza, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. I nadal potrafią zaskoczyć.

"Zabawa w chowanego", nowa książka autora, to umiejętnie skonstruowana, bogata w niespodzianki i odniesienia literackie opowieść balansująca na granicy fikcji i rzeczywistości - niczym makiaweliczna sztuka w trzech aktach - o potędze wyobraźni, pisania i miłości.

Trzyletnia córka Flory Conway, znanej pisarki obsesyjnie strzegącej swojej prywatności, znika z apartamentu na Brooklynie podczas zabawy z matką w chowanego. Nie ma śladów włamania – okna i drzwi są nienaruszone – a na nagraniach z kamer w budynku nie widać, ani żeby ktokolwiek wchodził do mieszkania, ani żeby dziewczynka je opuszczała. Po kilku miesiącach śledztwo utyka w martwym puncie i zrozpaczona Flora nie może się z tym pogodzić. Wciąż wierzy, że jej córka gdzieś jest i że w końcu uda się ją odnaleźć. Po drugiej stronie Atlantyku, w Paryżu, autor bestsellerów Romain Ozorski walczy z niemocą twórczą i przeżywa kryzys w życiu prywatnym. Po rozwodzie mieszka samotnie, była żona utrudnia mu kontakty z ich ośmioletnim synem, a agent domaga się kolejnej powieści. Tymczasem to Romain ma w rękach klucz do rozwikłania tajemnicy związanej z tragedią jego koleżanki po fachu zza oceanu. Jak się okazuje, nie tylko koleżanki. Tych dwoje łączy zupełnie inna więź.

Gdy fantazja przenika do realnego świata... Bo życie to powieść, a powieść to życie.

Guillaume Musso doskonale wie, jak zaskoczyć czytelnika. Czasami wykorzystystuje w tym celu nieoczekiwany twist, czasami miesza ze sobą jawę i sen, rzeczywistość i fikcję tak bardzo, że granica między nimi zaciera się niezauważalnie. A czasami daje się po prostu totalnie ponieść wyobraźni, czego doskonałym przykładem jest nowa powieść. "Zabawa w chowanego" zwraca uwagę interesującym pomysłem na fabułę. Sposób, w jaki przenikają się świat rzeczywisty i fikcyjny przywołuje na myśl jedną z wcześniejszych książek Musso, "Papierową dziewczynę", ale tym razem autor idzie o krok dalej, przesuwając proporcje w stronę tego, co irracjonalne, zaskakujące, a momentami oniryczne. Wydaje się, że polski tytuł jest trafiony w dziesiątkę, bo nie tylko nawiązuje do ważnego elementu fabuły, ale też całkiem dobrze oddaje zamysł książki - Musso bawi się z czytelnikiem, prowadzi go w ślepy zaułek, podsuwa mylne wnioski, gwałtownie zamyka mu przed nosem jedne drzwi, by po chwili otworzyć kolejne, wprawiając w zdumienie, zachwyt, a czasami też w złość. Z każdą kolejną stroną historia komplikuje się bardziej i przybiera nieoczekiwany obrót, co zmusza czytelnika do uruchomienia wyobraźni i zwiększenia koncentracji, by nie przeoczyć istotnych szczegółów.

"Od ponad dwudziestu lat co rano włączam komputer i opuszczam banalną codzienność na rzecz świata wyobraźni. Jednak pisanie nigdy nie było dla mnie rozrywką ani wypoczynkiem. Pisanie pochłania całkowicie. To specyficzny sposób życia. To narkotyk - zaczyna się dla przyjemności, a potem okazuje się, że całe nasze życie kręci się wokół pisania"

W nowej książce Guillaume Musso łączy ze sobą dwa z pozoru zupełnie oddzielne światy w sposób, który wydaje się zaskakujący i nieprawdopodobny. "Zabawa w chowanego" to opowieść o dwóch pisarzach, kobiecie i mężczyźnie, zagubionych między własną wyobraźnią a prawdziwym życiem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że poza pisaniem nic ich nie łączy, ale z czasem ich losy zaczynają przypominać lustrzane odbicie. Tym razem pod płaszczem intrygującej i przyjemnej czytelniczej rozrywki autor przemyca kilka istotnych kwestii dotyczących m.in. procesu twórczego, znaczenia literatury oraz roli pisarza. Jak pogodzić życie osobiste i zawodowe? Jak wielka siła tkwi w wyobraźni? Czy pisanie jest w stanie zniszczyć autora? A może wręcz przeciwnie - stanowi ucieczkę i pozwala przetrwać? Bardzo lubię płynny i plastyczny styl pisania autora oraz liczne odniesienia do literatury. I zawsze z przyjemnością pozwalam się porwać w sam środek intrygi. Musso to dla mnie gwarancja dobrej rozrywki - książek, które pochłaniają i wypuszczają dopiero po przeczytaniu ostatniego zdania. I nie inaczej było w tym przypadku. Co prawda historia głównych bohaterów wydała mi się tym razem nieco zbyt surrealistyczna i trochę niedopracowana i nie wszystkie jej elementy zachwyciły mnie równie mocno, ale i tak bawiłam się naprawdę dobrze. Otrzymaliśmy opowieść o życiu, które jest pełne niespodzianek, o cienkiej granicy między fikcją a rzeczywistością i grze pozorów, którą prowadzimy każdego dnia. O rodzicielstwie, żalu i stacie, miłości, trudnych decyzjach i ich konsekwencjach. O blaskach i cieniach życia pisarza oraz sile wyobraźni w starciu z prozą codzienności. Nową powieść autora trudno sklasyfikować, co akurat nie jest zaskoczeniem - "Zabawa w chowanego" balansuje na granicy kilku literackich gatunków i wymyka się ze sztywnych ram. Jeżeli lubicie nietypowe rozwiązania, warto spróbować - pozwólcie się zaskoczyć.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Tytuł oryginalny: La vie est un roman
Przekład: Joanna Prądzyńska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 11 sierpnia 2021
Liczba stron: 256
Moja ocena: 4/6


czwartek, sierpnia 12, 2021

#392 "Czas wyborów" - Aleksandra Rak /patronat medialny/

#392 "Czas wyborów" - Aleksandra Rak /patronat medialny/

Dom rodzinny pełen jest wspomnień. Kryją się w każdym zakamarku, w dobrze znanych zapachach i dźwiękach, w skrzypieniu schodów, tykaniu zegara, aromacie ciasta drożdżowego. Tańczą w promieniach słońca i zatrzymują w kroplach deszczu na szybie. Śpią w pokrytych kurzem albumach ze zdjęciami, pożółkłych listach i pudłach z drobiazgami przechowywanych na strychu. Niektóre z nich są słodkie, ciepłe i puchate - wywołują na twarzy uśmiech, otulają i dodają siły. Wypełnia je dziecięcy śmiech, miłość i poczucie bezpieczeństwa. Inne wręcz przeciwnie - są jak bolesna rana albo drzazga, która tkwi głęboko w sercu. Napełniają smutkiem, lękiem, gniewem albo rozczarowaniem i rzucają cień na przyszłe życie.

Wspomnienia czekały również w bieszczadzkim domu trzech sióstr, bohaterek książki Aleksandry Rak. Spotkanie po latach i wspólne przekroczenie progu rodzinnego pensjonatu oznacza dla Patrycji, Martyny i Klaudii konieczność konfrontacji z przeszłością. Jak silne są rodzinne więzi? Czy każdą relację można naprawić? Jak odnaleźć właściwą drogę w labiryncie skomplikowanych uczuć?


"Czas wyborów" to druga część obyczajowej serii "Pensjonat na wzgórzu" i ponowne spotkanie z trzema siostrami - Patrycją, Klaudią i Martyną.  Aleksandra Rak po raz kolejny zabiera nas w Bieszczady i przedstawia ich dalsze losy. Tym razem otrzymujemy szansę, by jeszcze lepiej poznać każdą z sióstr i przyjrzeć się z bliska ich wewnętrznym zmaganiom. "Czas wyborów" to dla bohaterek książki moment próby - Patrycja, Klaudia i Martyna muszą zmierzyć się z zupełnie nową sytuacją. Każda z nich ma własne problemy, wątpliwości, lęki i nierozwiązane sprawy z przeszłości. Każda z nich przed czymś ucieka. Aleksandra Rak z wrażliwością i przenikliwością zagląda do kobiecych serc i rzuca światło na skomplikowane siostrzane relacje, tworząc poruszającą opowieść o sile rodzinnych więzi, tajemnicach z przeszłości, potrzebie miłości, trudnej drodze do szczęścia oraz wyborach, które są w stanie odmienić życie na zawsze.

"Lato w pensjonacie na wzgórzu trwa. Patrycja, Klaudia i Martyna postanawiają wspólnymi siłami rozkręcić na nowo rodzinny biznes. Relacje pomiędzy siostrami stopniowo się poprawiają, a ich ojciec wraca do zdrowia. Każda z kobiet mierzy się jednak z własnymi problemami...

Patrycja, która ma za sobą traumatyczne małżeństwo, boi się zaangażowania w związek z Sewerynem. Kiedy dowiaduje się, że mężczyzna ma córkę, postanawia się wycofać. Martyna jest w ciąży, której nie planowała, z mężczyzną, z którym nie chce mieć nic wspólnego. Myśl o tym, że miałaby zostać samotną matką, wydaje jej się absurdalna. Klaudia wierzy, że jej kochanek rozwiedzie się dla niej, ale nie jest do końca przekonana, czy to mężczyzna, z którym chce spędzić resztę życia.

Wszystkie trzy stoją przed ważnymi życiowymi decyzjami" (źródło: opis wydawcy)

Książkowa seria Aleksandry Rak ma w sobie coś, co sprawia, że czytelnik z łatwością angażuje się emocjonalnie. Może to zasługa dobrze rozbudowanego motywu rodzinnego albo ciekawie poprowadzonej fabuły. A może siła tej opowieści tkwi w przenikliwym spojrzeniu na ludzkie zmagania i relacje albo w życiowym realizmie, dzięki któremu losy sióstr wydają się tak bliskie i autentyczne. Jedno jest pewne - przepis Aleksandry Rak sprawdza się bardzo dobrze. "Czas wyborów" ma w sobie urok poprzedniej części, ale jednocześnie dostarcza wielu nowych emocji. Towarzyszymy bohaterkom w lepszych i gorszych momentach, chwilach radości, smutku i wątpliwości. I stopniowo poznajemy je coraz lepiej. Przyznam, że z dużym zainteresowaniem przyglądam się zmianom, jakie zachodzą zarówno w samych siostrach, jak i w ich wzajemnych relacjach. Los poddaje Klaudię, Patrycję i Martynę ciężkiej próbie. Każda z nich została zraniona, każda błądzi, każda ma wątpliwości. I każda z nich inaczej radzi sobie z problemami. Aleksandra Rak stworzyła trzy interesujące kobiece portrety. Zachwyca mnie, jak różne emocje wzbudzają w czytelniku - sympatię, złość, współczucie, troskę i dużo więcej.  Ich siostrzane relacje nieustannie podszyte są napięciem, poczuciem winy, niedomówieniami pielęgnowanymi przez lata, ale też miłością i troską. Autorka z wrażliwością podejmuje w książce ważne kwestie dotyczące m.in. samotnego macierzyństwa, zdrady, przemocy domowej, śmierci i żałoby. Bywa wzruszająco, smutno i refleksyjnie, ale nie brakuje też momentów, które napełniają serce nadzieją, przyjemnym ciepłem i szczyptą romantyzmu. W drugiej części serii emocje nabierają rozpędu, a na pierwszy plan wysuwają się wewnętrzne zmagania bohaterek oraz trudne rodzinne i damsko-męskie relacje.

"Mogła to z siebie wyrzucić, zdradzić ostatnią, najboleśniejszą tajemnicę i być może odetchnąć pełną piersią, ale się powstrzymała. Bała się, że Klaudia jej nie zrozumie, że jest zbyt młoda, żeby wczuć się w jej sytuację"

"Czas wyborów" to pięknie napisana, słodko-gorzka opowieść o trzech kobietach szukających swojej drogi - aby ruszyć naprzód, każda musi najpierw zmierzyć się z przeszłością, własnymi uczuciami i trudnymi rodzinnymi relacjami. Decyzje, które teraz podejmą, będą miały ważny wpływ na ich dalsze losy.

Powieść Aleksandry Rak ponownie z przyjemnością objęłam patronatem medialnym. Jestem bardzo zadowolona ze sposobu, w jaki rozwija się historia sióstr - zyskuje z każdym kolejnym rozdziałem. "Czas wyborów" to książka, którą czyta się jednym tchem. Skłania do refleksji nad znaczeniem rodzinnych więzi oraz nieprzewidywalnością ludzkiego życia. Świetny przykład wartościowej literatury obyczajowej. Serdecznie polecam.



* Recenzja pierwszej części serii Link
** Wywiad z Aleksandrą Rak Link


Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Dragon.


Data wydania: 11 sierpnia 2021
Wydawnictwo: Dragon
Seria: Pensjonat na wzgórzu (część druga)
Liczba stron: 320


wtorek, sierpnia 10, 2021

#391 "Kalimera. Grecka kuchnia radości" - Dionisios Sturis

#391 "Kalimera. Grecka kuchnia radości" - Dionisios Sturis

Musaka? Tzatziki? A może baklawa? Wielu turystów odwiedzających Grecję daje się oczarować grecką kuchnią. I nic dziwnego - pełna jest aromatycznych smaków i prostych potraw, którymi można się delektować. Zresztą dzielenie się jedzeniem stanowi ważną część greckiej kultury. Jedzenie zbliża i wiąże się z doświadczaniem radości. Grecy kochają jeść i kochają karmić innych. Spotkania przy stole i wspólne biesiadowanie to sposób na zacieśnianie więzi oraz miłe spędzanie czasu. Nie ma wątpliwości - kuchnia grecka to kuchnia, która daje radość. I trochę tej radości postanowił nam podarować Dionisios Sturis, urodzony w Grecji, a wychowany w Polsce dziennikarz i pisarz.

"To może daj ludziom trochę Grecji w garnku i na talerzu? Skoro nie mogą do Grecji pojechać, niech sobie chociaż coś greckiego ugotują" - takie słowa padły pewnego wieczoru z ust Michała, męża Dionisiosa. Trwał właśnie lockdown - z powodu pandemii świat zaczął się zamykać - i pomysł na przywołanie Grecji wydał się trafiony w dziesiątkę. W końcu dobre jedzenie potrafi rozjaśnić dzień, a gotowanie to świetny sposób na przegonienie smutków. I tak właśnie zrodziła się wizja książki kucharskiej - wyjątkowej podróży przez greckie smaki. "Kalimera. Grecka kuchnia radości" to lipcowa nowość Wydawnictwa Wielka Litera, w której Dionisios Sturis dzieli się z czytelnikami wiedzą, radością i pasją - przepisami, według których gotuje od lat. Grecja na talerzu? Proszę bardzo :) Okazuje się, że wcale nie potrzebujemy wiele, by móc cieszyć się pysznym jedzeniem - dzięki autorowi greckie smaki są na wyciągnięcie ręki.

"Słońce ludzie i jedzenie - oto kwintesencja smaku Grecji"

Książka Dionisiosa Sturisa składa się z kilku części. Autor zaczyna od przedstawienia greckiej spiżarni - omawia produkty, które stanowią fundament greckiej kuchni (w tej części możemy przeczytać m.in. jak wybrać dobrą oliwę z oliwek, jogurt i ser feta). Na kolejnych stronach znalazły się wegetariańskie przepisy - na mezedes czyli przystawki (m.in. omlet po grecku, smażony ser halumi, klasyczna sałatka grecka i chlebki pita), dania główne (m.in. musaka, grecka zupa fasolowa, nadziewane papryki i faszerowane bakłażany), pity z ciasta filo (m.in. z serem, szpinakiem i porem), desery (m.in. baklawa, grecki strudel, ciasteczka migdałowe, minipączki i ciasto orzechowe) oraz kawy (m.in. kawa po grecku i espresso freddo). Dionisios Sturis zamieścił w książce własne wskazówki oraz krótkie opowieści o Grecji i jej mieszkańcach doprawione nutą osobistych wspomnień i refleksji. Dzięki temu "Kalimera" ze zwykłej książki kucharskiej zamienia się w barwny i fascynujący przewodnik po smakach i zapachach. To jedna z tych publikacji, które nie stanowią jedynie zbioru przepisów, lecz opowiadają historię - o rodzinie, pasji i miłości do gotowania oraz radości, którą daje dobre jedzenie i dzielenie się nim z innymi.

"Kalimera" to pięknie wydana książka pełna pysznego jedzenia. Znajdziemy w niej wiele przepisów na potrawy, które z łatwością możemy przygotować w domu, wykorzystując posiadane już produkty. Oliwa, feta, oregano, ciasto filo, oliwki, świeże owoce i warzywa - niesamowite, jak wiele możemy z nich wyczarować. Dzięki książce Dionisiosa Sturisa odkryłam zupełnie nowe połączenia smakowe (arbuz i feta? - rewelacja!), wzbogaciłam swoje codzienne roślinne menu (zupa fasolowa to złoto!) i jeszcze bardziej polubiłam się z oliwą z oliwek :) Każdy przepis osadzony jest w szerszym kulinarnym kontekście, dzięki czemu "Kalimera" to nie tylko przyjemność gotowania, ale też przyjemność czytania - wspaniała okazja, by o kuchni greckiej dowiedzieć się więcej.

Prosto, przystępnie, smacznie i inspirująco - właśnie taka jest publikacja Dionisiosa Sturisa. Pachnie aromatem faszerowanych warzyw, mieszanką cynamonu, goździków i oregano. Ma w sobie greckie słońce, morską bryzę, radość, miłość i pasję. Wydanie zachwyca za sprawą twardej oprawy, pięknej szaty graficznej i kolorowych zdjęć. "Kalimera" to kulinarna perełka, z której chętnie korzystam i z której będę korzystać, bo sporo jeszcze przede mną (baklawo, nadchodzę :). Serdecznie polecam, warto.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.


Data wydania: 14 lipca 2021
Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 272
Moja ocena: 5,5/6


sobota, sierpnia 07, 2021

#390 "Pewnej sierpniowej nocy" - Victoria Hislop (przekład Maria Frąc)

#390 "Pewnej sierpniowej nocy" - Victoria Hislop (przekład Maria Frąc)

Jak poradzić sobie z bólem i tęsknotą po stracie ukochanej osoby? Jak żyć z poczuciem winy? Jak na gruzach przeszłości zbudować przyszłość?

Zakazana miłość i namiętność, utracone szczęście oraz wielka tragedia, która na zawsze odmienia losy dwóch rodzin czyli wyczekiwana kontynuacja bestsellerowej "Wyspy" Vctorii Hislop, książki, która 16 lat temu podbiła serca czytelników na całym świecie. Autorka ponownie zabiera nas na Kretę i snuje poruszającą opowieść o rodzinnym brzemieniu, które rzuca cień na życie kolejnych pokoleń. Nowa powieść Victorii Hislop utkana jest z promieni greckiego słońca, morskiej bryzy, melancholijnych dźwięków liry i uczuć skrywanych głęboko w sercu.

25 sierpnia 1957 roku. Na wyspie Spinalonga zostaje zlikwidowana kolonia trędowatych. Dla Marii Petrakis i jej siostry Anny tej nocy zatrzymuje się czas. Dwie bliskie sobie rodziny rozdzielą się już na zawsze. A mieszkańcom Plaki zamknięcie kolonii na Spinalondze nieodwracalnie będzie kojarzyło się z tragedią.

"Pewnej sierpniowej nocy" to ponowne spotkanie z bohaterami "Wyspy". Wiadomość o kontynuacji bardzo mnie ucieszyła. Wiele lat temu pokochałam książki Victorii Hislop, a "Wyspa" zdecydowanie zyskała miano faworyta. To dzięki autorce po raz pierwszy usłyszałam o kolonii trędowatych założonej na greckiej Spinalondze. Victoria wspaniale oddała w powieści realia codziennego życia na wyspie, a co ważne, uchwyciła też doskonale wszystko to, z czym musieli zmierzyć się chorzy na trąd i ich bliscy - odrzucenie, napiętnowanie, samotność i lęk. Jednak mimo ogromnego ludzkiego dramatu i cierpienia, "Wyspa" ma w sobie pokłady ciepła, miłości i nadziei. I pozostaje w pamięci mimo upływu lat, również za sprawą czułego i wrażliwego pióra autorki. Tę czułość i wrażliwość widać też wyraźnie w nowej powieści. Victoria Hislop rozwija w niej wątki dotyczące losów Marii i Manolisa, które za sprawą rodzinnej tragedii splatają się na zawsze. Każde z nich próbuje zacząć od nowa, jednak trudno im uciec przed duchami przeszłości. Radość Marii po powrocie z kolonii trędowatych nie trwa długo. Zresztą w oczach wielu nadal jest naznaczona piętnem choroby. Droga do szczęścia wydaje się długa i kręta. Dotyczy to również Manolisa, który nie potrafi pogodzić się z tragedią. Sierpniowa noc odebrała mu nie tylko wielką miłość, ale też sens życia. Leczenie złamanego serca i odnalezienie swojego miejsca będzie dla mężczyzny prawdziwym wyzwaniem. Victoria Hislop z dużą wrażliwością kreśli ludzkie portrety i rzuca światło na wewnętrzne zmagania. Fabuła koncentruje się przede wszystkim na przeżyciach i uczuciach - wydaje się, że autorka niespiesznie snuje opowieść z każdą kolejną stroną wzbogacając ją o nowe barwy. W powieści miłość przeplata się z nienawiścią, szczęście z rozpaczą, odtrącenie z przebaczeniem. Wszystkie te uczucia balansują nieustannie na krawędzi, uświadamiając, jak kruche, skomplikowane i nieprzewidywalne bywają ludzkie losy.

Książka Victorii Hislop ponownie otula greckim klimatem. Autorka potrafi tworzyć plastyczne opisy, koncentrujac się na detalach. Jej proza pełna jest smaków, zapachów i barw. W książce znajdziemy pogrążoną w nocnym mroku Spinalongę, tętniące życiem uliczki Pireusu, duszne więzienne cele, zapach morskiej bryzy, smak dojrzewających w słońcu pomidorów, kakofonię stoczniowych odgłosów, wibrujący od emocji taniec i dużo więcej. Dzięki Victorii Hislop czytelnik może doświadczyć Grecji i jej różnych odcieni. I to jest coś, co zawsze bardzo cenię w jej twórczości. Tło zbudowane z wielu różnych elementów niczym mozaika tworzy udane ramy dla fabuły i płynnie łączy się z losami bohaterów. Zawsze czuję, że Grecja w książkach Hislop stanowi ważną część ich tożsamości. Dzięki temu całość zyskuje intymny i autentyczny charakter.

"Pewnej sierpniowej nocy" to słodko-gorzka opowieść o sile miłości i namiętności, rodzinnych więzach, zazdrości, zemście i przebaczeniu. O trudnych wyborach, utraconych szansach, nadziei i próbie odbudowy życia na gruzach przeszłości. Co prawda wydaje się, że nie wywołuje ona aż tak silnych emocji jak pozostałe książki autorki, nie świeci też tak intensywnym blaskiem jak "Wyspa", ale bez wątpienia to kawałek bardzo dobrej literatury. Skłania do refleksji na temat fundamentalnych kwestii i z czułością opowiada o międzyludzkich relacjach oraz dobrych i złych momentach, które składają się na nasze życie. Z przyjemnością wróciłam do Grecji z Victorią Hislop i pozwoliłam się porwać tej subtelnej historii. Warto przeczytać.


A z okazji premiery książki "Pewnej sierpniowej nocy" Wydawnictwo Albatros wydało piękne wznowienie "Wyspy"

źródło: grafika promocyjna Wydawnictwa Albatros



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.



Tytuł oryginalny: One August Night
Przekład: Maria Frąc
Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Wyspa (tom 2)
Data wydania: 28 lipca 2021
Liczba stron: 288
Moja ocena: 4,5/6

czwartek, sierpnia 05, 2021

#389 "Od ucha do ucha" - Łukasz Jach

#389 "Od ucha do ucha" - Łukasz Jach

Czy podczas pracy biurowej albo nauki do egzaminu zdarzyło się wam oglądać na Youtubie śmieszne filmiki? :) Nic dziwnego, podobno ekspozycja na bodźce humorystyczne może pomóc wytrwać w wykonywaniu żmudnych zadań (tylko co na to powie nasz szef?! ;). Większość z nas lubi się śmiać - mówi się, że śmiech to zdrowie, bo wyzwala „hormony szczęścia”, dotlenia organizm i poprawia nastrój. Zadziwiające, jak ogromną ilość istotnych społecznie informacji przekazuje zwykłe „ha ha ha”. Zresztą poczucie humoru często wymieniane jest wśród cech pożądanych u potencjalnego romantycznego partnera/partnerki. Ale skoro śmiech, humor i uśmiech są tak istotne - co właściwie się za nimi kryje? Skąd się bierze śmiech? I dlaczego w ogóle się śmiejemy?

W książce "Od ucha do ucha" Łukasz Jach, psycholog i nauczyciel akademicki, pomaga nam poznać temat humoru "od zaplecza" - przez pryzmat psychologii, antropologii i kognitywistyki krok po kroku bada różne aspekty zagadnienia i prowadzi nas przez zawiłości świata śmiechu, chichotów, dowcipów i uśmiechu. Publikacja składa się z ośmiu rozdziałów - od podróży w czasie i pierwszych psychologicznych koncepcji związanych z humorem, przez założenia poznawcze i podstawy biologiczne, mechanizmy i style humoru, aż po kwestie związane z wyrażaniem rozbawienia oraz humor w ujęciu psychologii pozytywnej. Łukasz Jach przywołuje na kartach książki wyniki badań oraz nawiązuje do sytuacji z życia codziennego. Na końcu każdego rozdziału znajdują się ćwiczenia, które pomagają przyswoić zaprezentowane treści (np. "Dzienniczek rzeczy zabawnych" czyli idealne narzędzie do sprawdzenia, czy mamy wystarczająco dużo okazji, by się pośmiać:)

Jakie cechy sprawiają, że coś jest zabawne (lub nie)? Czy śmiech jest zaraźliwy? Czym jest tzw. "śmiech z puszki"? Czy aby uczynić świat lepszym i przyjaźniejszym miejscem wystarczy sprawić, by ludzie częściej się śmiali i czuli zadowolenie? Jakie są różnice między kobietami a mężczyznami w podejściu do humoru? Czy humor łączy się z inteligencją?

Książki serii Zrozum lubię m.in. za ich tematyczną różnorodność - nieustannie mnie zaskakują, i co ważne, sprawiają, że mój apetyt rośnie. Takie publikacje wspaniale udowadniają, że literatura popularnonaukowa wcale nie musi być nudna i przeznaczona wyłącznie dla wąskiego grona czytelniczych nerdów - wręcz przeciwnie, bywa przystępna i atrakcyjna, zarówno pod względem treści, jak i formy. "Od ucha do ucha" to dziesiąty tytuł serii - druga (po "Na własnej skórze" Pauliny Łopatniuk) książka polskiego autora. Przyznam, że nie spodziewałam się, że można stworzyć publikację w całości poświęconą zagadnieniu humoru, ale Łukasz Jach szybko wyprowadził mnie z błędu :) W środku znajdziemy wiele interesujących treści, ciekawostek oraz interpretacji badań naukowych (nie miałam pojęcia, że humor i śmiech tak często stają się przedmiotem zainteresowania badaczy!). Całość jest merytoryczna, przemyślana i umiejętnie poprowadzona od pierwszej aż do ostatniej strony. Wiele znanych zagadnień zobaczyłam w zupełnie innym świetle i dowiedziałam się też sporo na tematy, o których wcześniej słyszałam niewiele. Książka utrzymana jest w nieco akademickim stylu i bywa wymagająca, ale jednocześnie z łatwością angażuje czytelnika. Widać w niej również wyraźnie wiedzę i pasję autora. Łukasz Jach "poskładał" wiele różnych elementów w jedną całość - "Od ucha do ucha" to humorystyczna pigułka wiedzy, która zadziwia, fascynuje i intryguje.

Książka o humorze? Temat tylko z pozoru wygląda na przysłowiową bułkę z masłem - pozwólcie się zaskoczyć i przekonajcie się, jakie tajemnice skrywa śmiech :)




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Data wydania: 14 lipca 2021
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Zrozum
Liczba stron: 248
Moja ocena: 4/6

niedziela, sierpnia 01, 2021

#388 "Warszawskie dzieci '44" - Agnieszka Cubała

#388 "Warszawskie dzieci '44" - Agnieszka Cubała

Powstanie Warszawskie to jedna z najbardziej tragicznych kart w polskiej historii - niepodległościowy zryw oraz marzenia o wolności i zwycięstwie, za które przyszło zapłacić najwyższą cenę. Przez 63 dni Warszawa płonęła, spływała krwią, była świadkiem odwagi i poświęcenia, ale też śmierci, okrucieństwa i ludzkiej krzywdy. Na ulicach stolicy ginęli powstańcy i ludność cywilna, a wśród nich nie brakowało najmłodszych. Dzieci znalazły się w niezwykle dramatycznej sytuacji - musiały zmierzyć się z nową powstańczą rzeczywistością. Głód, samotność, utrata bliskich, nieustanne poczucie zagrożenia, choroby, lęk - to wszystko stało się udziałem małych warszawiaków. Podczas powstania dzieci ukrywały się w ciemnych i dusznych piwnicach, z bijącym sercem słuchając huku pocisków, wybuchających bomb i pikujących samolotów. Ginęły w ruinach domów, eksplozjach, od strzałów strzelców, z głodu i choroby. Często traciły bliskich, zostawały sierotami i stawały się świadkami prawdziwych dramatów - gwałtów, egzekucji, cierpienia i śmierci - obrazów, których nie sposób wymazać z pamięci. Część z nich aktywnie włączyła się do udziału w powstaniu. Dzieci pełniły funkcję gońców, łączników i listonoszy, roznosiły prasę, transportowały żywność i amunicję, pomagały w punktach polowych i sanitarnych, uczestniczyły w grzebaniu zmarłych, przenosiły rannych, czyściły broń i uczestniczyły w budowaniu barykad. Często wręcz rwały się do pomocy, nie zawsze zdając sobie sprawę z zagrożenia. Ich rola była nieoceniona. Niestety za służbę ojczyźnie i drugiemu człowiekowi wielu małych powstańców zapłaciło własnym życiem. Jak dzieci postrzegały wojenną rzeczywistość? Co czuły i jak walczyły o przetrwanie? Jak wyglądały ich powstańcze losy?

"Warszawskie dzieci '44" to lipcowa nowość Wydawnictwa Prószyński i S-ka oraz kolejna publikacja Agnieszki Cubały, pasjonatki historii Powstania Warszawskiego, autorki m.in. książek "Miłość '44" oraz "Kobiety '44". Tym razem otrzymujemy szansę spojrzenia na niepodległościowy zryw stolicy oczami dzieci - uczestników i świadków wydarzeń. "Warszawskie dzieci '44" to opowieść o losach małych warszawiaków, którzy znaleźli się w samym środku powstańczej zawieruchy. Agnieszka Cubała zagłębia się we wspomnienia najmłodszych, którzy, jak pisze sama autorka, "przeważnie pozostawali dotąd częścią anonimowego tłumu cywilów i których słuchało się mniej chętnie niż żołnierzy". Powstańcze relacje uzupełnione o komentarz historyczny i materiał fotograficzny tworzą autentyczny obraz ludzkiego dramatu, który stał się udziałem dzieci i ich najbliższych.

"Warszawskie dzieci '44" to książka nieoceniona - uzupełnia lukę, która powstawała na przestrzeni wielu lat. Mówiąc o Powstaniu Warszawskim, zwykle koncentrujemy się na losach młodszych i starszych dorosłych, szczególnie tych biorących czynny udział w walkach. Znaczenie rzadziej wspomina się o trudnej sytuacji dzieci i ich indywidualnych historiach, a bez nich trudno przecież stworzyć pełny obraz tego, co wydarzyło się w sierpniu, wrześniu i październiku 1944 roku. Agnieszka Cubała wykonała doskonałą pracę, przedstawiając temat w sposób wnikliwy i kompleksowy. Przywołując w tekście autentyczne wspomnienia pochodzące z archiwalnych źródeł i uzupełniając je o trafny komentarz historyczny, autorka stworzyła cenną publikację rzucającą światło na sytuację dzieci powstańczej Warszawy - od momentu rozpoczęcia walk, przez ekstremalnie trudne 63 dni, aż po ewakuację ludności i pobyt w obozach. Agnieszka Cubała porusza też kwestię życia w cieniu bolesnych wspomnień oraz powstańczej traumy przekazywanej kolejnym pokoleniom. "Warszawskie dzieci '44" to zbiór poruszających relacji z perspektywy najmłodszych. Krótkie chwile radości towarzyszące m.in. spotkaniu z bliskimi, ocaleniu życia, znalezieniu kawałka chleba czy otrzymaniu dobrej wiadomości przeplatają się z momentami grozy, lęku, traumy. Przewracając kolejne strony, czytamy o dzieciach, które brały czynny udział w powstaniu i o tych, które musiały walczyć o przetrwanie wśród ruin. Dowiadujemy się, jak najmłodsi radzili sobie z powstańczą rzeczywistością i jak przebyte traumy wpłynęły na ich dorosłe życie. Poznajemy wspomnienia dzieci, które przetrwały rzeź ludności cywilnej i które zostały sierotami. "Warszawskie dzieci '44" to również historia działań podejmowanych przez powstańców i ludność cywilną w celu poprawy sytuacji dzieci, m.in. poprzez organizowanie punktów opieki i żywnościowych, dystrybucję mleka dla niemowląt czy wydawanie i kolportowanie czasopism dziecięcych. Publikacja Agnieszki Cubały stanowi cenne źródło wiedzy historycznej, a z uwagi na dziecięcą perspektywę silnie oddziałuje na emocje. Przyznam, że choć o Powstaniu Warszawskim czytałam już całkiem sporo, niewiele jest książek, które wywołały we mnie tak głęboki smutek. Wsłuchując się w dziecięce głosy, autentyczne relacje i doświadczenia czytelnik czuje wyraźnie grozę tych dramatycznych dni. Książka porusza do głębi, bo losy dzieci i ich bliskich są tragiczne. Mimo upływu lat wspomnienia wydają się nadal żywe i pełne traumatycznych przeżyć, których żadne dziecko nie powinno nigdy doświadczyć. Pozbawione często patosu, ukazują autentyczny koszmar wojny i porażają prostotą, szczerością i trafnością. "Warszawskie dzieci '44" silnie przemawiają do czytelnika i pozwalają spojrzeć na powstańcze wydarzenia z innej, ale równie ważnej perspektywy.

"- Co ty masz w tej torbie, że się z nią nigdy nie rozstajesz?
- Wszystko.
- Jak to: wszystko?
- Wszystko, co mi pozostało - ojca fotografia, co zginął na wojnie, mamy różaniec, co zginęła pod gruzami, i lalkę siostrzyczki, co zginęła razem z nią. To wszystko, co mi na świecie pozostało. No i wy.
W schronie zrobiło się bardzo cicho"

Książka Agnieszki Cubały to nie tylko  opowieść o małych żołnierzach, którzy ryzykowali życie w walce o wolność, ale o wszystkich dzieciach - dzieciach, które musiały funkcjonować w zupełnie nowej rzeczywistości zdominowanej przez wojnę, lęk, głód i śmierć. To historia przerwanego dzieciństwa, przyspieszonego dorastania, walki o przetrwanie, bolesnych pożegnań, wojennej traumy oraz emocjonalnych ran, których nie jest w stanie zagoić mijający czas. Wspaniale napisana, z wrażliwością i przenikliwością, a jednocześnie merytoryczna i rzeczowa. Wiele razy złamała mi serce, bo nie sposób czytać o powstańczych dziecięcych losach bez emocji. "Warszawskie dzieci '44" to ważna i potrzebna publikacja - serdecznie polecam.



Książkę można kupić m.in. na stronie Empiku tutaj

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.


Data wydania: 27 lipca 2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 416
Moja ocena: 6/6

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger