poniedziałek, listopada 29, 2021

#427 "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze" - Jacek Karczewski

#427 "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze" - Jacek Karczewski

Tegoroczne Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami. Już niedługo z głośników będą wydobywać się dźwięki świątecznych przebojów, domy wypełni zapach pierniczków i blask choinkowych lampek, a w sklepach rozpocznie się zakupowa gorączka. Wszędzie będziemy widzieć bożonarodzeniowe drzewka, śnieżynki, betlejemskie gwiazdy, renifery, a coraz częściej również rudziki - małe rude ptaszki, które z typowym dla siebie urokiem zdobią świąteczne kartki, przynosząc dobrą nowinę i życzenia... Dlaczego właśnie rudzik?

"Zaczęło się w XIX wieku w wiktoriańskiej Anglii, gdzie poczta działała prawie tak sprawnie jak współczesny internet i nawet do najbardziej odludnych zakątków docierała cztery razy dziennie (a w Londynie co godzinę). Roznosili ją listonosze ubrani w czerwone jak pierś rudzika surduty. Skojarzenie z jedynym o tej porze roku podśpiewującym przy furtce ptakiem było nieuniknione. Wkrótce ów ptak zaczął pojawiać się na kartkach ze świątecznymi życzeniami (które wciąż są bardzo ważną częścią anglosaskiej bożonarodzeniowej tradycji), a listonoszy zaczęto nazywać jego imieniem. Robin to dzisiaj oficjalnie ulubiony ptak Brytyjczyków"

Tak właśnie o rudziku pisze Jacek Karczewski w książce "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze", listopadowej nowości Wydawnictwa Poznańskiego. Autor publikacji "Noc sów. Opowieści z lasu" i "Jej wysokość gęś. Opowieści o ptakach" ponownie zabiera nas w fascynującą podróż do ptasiego świata, tym razem podarowując nam przewodnik, który pomaga nie tylko rozpoznać i zidentyfikować skrzydlatych przyjaciół pojawiających się w przydomowych ogródkach, parkach, lasach i zbiornikach wodnych, ale przede wszystkim je zobaczyć. Tak właśnie - zobaczyć - bo zobaczyć a widzieć to dwie zupełnie różne rzeczy.


Gdzie patrzeć? Czego wyglądać? Czego nasłuchiwać? Kiedy?

Ptaki to nie tylko ciekawe obiekty ornitologiczne opisane szczegółowo w kolorowych atlasach przyrodniczych, ale przede wszystkim stały i niezwykle ważny element otaczającego nas świata. Pierzaste stworzenia towarzyszą nam na co dzień - zawsze są obok nas, nawet wtedy gdy z przyzwyczajenia nie poświęcamy im zbyt wiele uwagi. Parkowe i ogrodowe trawniki, gałęzie drzew, szczyty dachów, anteny i parapety, łąki, sady, pola, jeziora, stawy, morza... Ptaki mieszkają z nami po sąsiedzku, mijamy je w drodze do pracy i szkoły, słyszymy ich śpiew odpoczywając na parkowej ławce oraz szelest skrzydeł, gdy podrywają się do lotu. Są częścią naszych kultur, obyczajów i języków. Znajdujemy je na kartach książek, w tekstach piosenek i na malarskich płótnach. Wiemy, że są obok nas, patrzymy na nie, ale czy naprawdę je widzimy? Czy wiemy, co kryje się za trelami kosa, czerwonym brzuszkiem gila i powagą bielika? W swojej nowej książce Jacek Karczewski odkrywa przed nami kulisy ptasiego świata i udowadnia, że każdy ptak ma własną historię - historię, którą warto poznać. "Zobacz ptaka" to pięknie wydany przewodnik po występujących w Polsce gatunkach ptaków, które możemy spotkać w mieście, na wsi, nad wodą i w lesie. Każdy sportretowany ptak to garść przydatnych informacji, m.in. na temat upierzenia, miejsc występowania i charakterystycznych zachowań, a także wiele anegdot oraz ciekawostek i odniesień historycznych i kulturowych. Świetnym urozmaiceniem są krótkie tematyczne teksty, tytułowe "opowieści po drodze", które przeplatają się z portretami ptaków (przeczytamy m.in. o ptasim nazewnictwie, dokarmianiu ptaków, znaczeniu bioróżnorodności oraz zjawisku inwazyjności gatunkowej). Książka Jacka Karczewskiego wspaniale łączy w sobie zagadnienia z różnych dziedzin - przyrody, etnografii, ekologii, historii i sztuki - dzięki czemu nie przypomina typowego przewodnika, lecz stanowi interesującą i barwną opowieść. Co ważne, ten holistyczny charakter książki doskonale wpisuje się w jej idee przewodnią - by ptaki zobaczyć naprawdę, nie tylko oczami, lecz wszystkimi zmysłami - dostrzec, usłyszeć, poznać. Pomogą nam w tym ciekawe teksty autora, piękne, kolorowe ilustracje Agnieszki Ciszewskiej, a także... ptasie onomatopeje, których w książce nie brakuje (repertuar jest znacznie bogatszy niż zwykłe ćwir, ćwir, ćwir ;)

Które ptaki potrafią w ciągu dnia zjeść dwa razy tyle, ile same ważą? Czy ptaki mogą się upić jedząc sfermentowane owoce? Który ptak jest najszybszy - pędzi z prędkością pocisku? Dlaczego ptaki mandarynki stały się na Dalekim Wschodzie symbolem miłości i wierności? Które ptaki przed ustatkowaniem się i założeniem rodziny robią sobie tzw. gap year? Czy łabędź niemy rzeczywiście jest niemy? Dlaczego szczygieł był w średniowieczu i renesansie ulubionym ptakiem artystów- malarzy?

Jacek Karczewski pisze z czułością, wiedzą i pasją. Jego książkę wyróżnia holistyczne i wielowymiarowe podejście płynnie łączące w sobie cechy literatury naukowej i popularnonaukowej. "Zobacz ptaka" to publikacja merytoryczna, pełna faktów i ciekawostek, ale pozbawiona nudnego, fachowego języka - to przede wszystkim fascynująca opowieść o ptakach i przyrodzie, która z łatwością staje się bliska. I co tu dużo mówić, nikt nie opowiada o ptakach tak jak Jacek Karczewski - z przenikliwością, literackim talentem, przyrodniczym zadziwieniem, pasją i humorem. Lektura książki sprawia, że poszczególne ptaki materializują się w naszej wyobraźni i zyskują kolory - pierzaste stworzenie przestaje być tylko ptakiem, a staje się sikorką, drozdem, gilem, kosem, czaplą... - ze swoimi charakterystycznymi cechami, temperamentem i ptasią indywidualnością. To ogromna moc pióra Jacka Karczewskiego. Zawsze gdy czytam książki autora, czuję podziw dla jego ornitologicznej wiedzy i przyrodniczej świadomości. Humorystycznie mówi się, że każdy może napisać książkę, ale nie każdy powinien ;) Jacek Karczewski nie tylko może, ale i powinien, bo potrafi przekazać wiedzę w atrakcyjny sposób i trafić do szerszego grona czytelników. Popularyzowanie wiedzy o przyrodzie i ekologii to niezwykle ważne zadanie.

"Zobacz ptaka" wspaniale uczy przyrodniczej uważności - dostrzegania szczegółów - przygotowuje do świadomego spotkania z pierzastymi stworzeniami, a przede wszystkim zachęca, by spojrzeć na otaczający nas świat z otwartymi oczami i wsłuchać się w dźwięki przyrody - odkryć ją, zadziwić się i zachwycić. Publikacja Jacka Karczewskiego to świetne ptasie kompendium dla każdego. Poszerza przyrodnicze horyzonty, skłania do refleksji nad pięknem natury i zagadnieniami ekologii. Czytałam z przyjemnością i dowiedziałam się naprawdę wiele. Otrzymaliśmy pięknie wydaną (ilustracje są absolutnie genialne), ważną i wartościową publikację. Mój tegoroczny przyrodniczy faworyt. Z pewnością wspaniale sprawdzi się na prezent. Serdecznie polecam.


* Jeżeli macie ochotę zajrzeć do środka - kilka pierwszych stron (zakładka czytaj fragment)





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Data wydania: 24 listopada 2021
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 400
Moja ocena: 6/6

sobota, listopada 27, 2021

#426 "Promyczek na święta" - Klaudia Bianek

#426 "Promyczek na święta" - Klaudia Bianek

Boże Narodzenie to wyjątkowy moment w kalendarzu - czas miłości, bliskości, rodzinnego ciepła, pojednania, a czasami też małych i dużych cudów.

Bo wtedy wszystko wydaje się możliwe...

Zielony Zakątek to gospodarstwo agroturystyczne prowadzone przez starsze małżeństwo, Bożenę i Leona Troczów. Z pomocą Hani, Kajetana i Marceliny, dwudziestokilkulatków, którzy znają się jeszcze z czasów szkolnych, tworzą piękne, przytulne i ciepłe miejsce, w którym nie sposób się nie zakochać. Niestety, nawet w tak urokliwym miejscu jak Zielony Zakątek zdarzają się kłopoty. Bohaterowie opowieści Klaudii Bianek próbują samodzielnie mierzyć się ze swoimi problemami, ale aura za oknem i świąteczna atmosfera sprawia, że zbliżają się do siebie, odkrywając, że czasem bliskość drugiego człowieka może okazać się prawdziwym darem z nieba.

Bardzo ucieszyłam się, gdy w tegorocznych zapowiedziach wydawniczych zobaczyłam powieść Klaudii Bianek. Czułam, że to będzie coś wyjątkowego - i nie pomyliłam się. Dlatego dziś chciałabym polecić wam "Promyczek na święta" - ciepłą i wzruszającą opowieść o różnych odcieniach miłości, tęsknocie, pragnieniu czułości i bliskości.

Klaudia Bianek z wrażliwością pisze o międzyludzkich relacjach, przeżyciach i emocjach, również tych najtrudniejszych. Grudzień przynosi bohaterom powieści wiele zmian - dla niektórych jest momentem próby i niepewności, dla innych szansą na nowe uczucie i nadzieją na szczęście. Każda strona powieści otula przedświątecznym klimatem - pachnie igliwiem, piernikiem i cynamonem, smakuje rozgrzewającym kubkiem kakao i zupą grzybową, przynosi ze sobą wirujące płatki śniegu i widok mieniących się choinkowych lampek. Z przyjemnością odliczałam dni do Wigilii wspólnie z bohaterami i naprawdę poczułam obiecaną świąteczną magię.

"Promyczek na święta" to bohaterowie tacy jak my, dobrze nam znane uczucia i życiowe zawirowania, nastrojowe gospodarstwo agroturystyczne, świąteczny klimat i duuużo kociej (i nie tylko:) miłości czyli idealna powieść obyczajowa na zbliżający się grudniowy czas - dla każdego. Wzrusza, wywołuje uśmiech, napełnia nadzieją i przypomina, jak cennym darem jest obecność drugiego człowieka.

Drobne gesty - pomocna dłoń, dobre słowo, ciepły uśmiech, skradziony pod jemiołą pocałunek, prezent podarowany z miłością - książka Klaudii Bianek (wyjątkowa z uwagi m.in. na elementy autobiograficzne) utkana jest właśnie z takich pięknych detali i dzięki temu z łatwością trafia do serca. Lubię bardzo i gorąco polecam - przygotujcie sobie duży kubek ulubionej herbaty, na kolana zaproście kota (albo psa lub chomika;) i wybierzcie się do "Zielonego Zakątka" wspólnie z Klaudią Bianek. Warto ❤




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 27 października 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 360
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, listopada 22, 2021

#425 "Kod Róży" - Kate Quinn (przekład Anna Gralak)

#425 "Kod Róży" - Kate Quinn (przekład Anna Gralak)

Złamanie szyfru niemieckiej maszyny szyfrującej "Enigma" uznawane jest za jedno z najważniejszych wydarzeń drugiej wojny światowej. Szacuje się, że sukces alianckich kryptologów skrócił wojnę o około trzy lata, przyczyniając się tym samym do ocalenia około 30 milionów osób. Skonstruowana w latach 20. XX wieku "Enigma" początkowo miała służyć utajnianiu korespondencji handlowej, jednak szybko zaczęto ją wykorzystywać w niemieckich siłach zbrojnych. Złamanie szyfru wydawało się niemożliwe, ale polscy matematycy, Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski, udowodnili, że jest inaczej. Latem 1939 roku polskie władze wojskowe przekazały do Francji i Wielkiej Brytanii egzemplarze kopii maszyny "Enigma" wraz z cennymi informacjami dotyczącymi złamanego szyfru. Prace nad łamaniem kolejnych wersji i udoskonaleń szyfru "Enigmy" kontynuowano m.in. w brytyjskim ośrodku kryptologicznym w Bletchley Park. Praca zatrudnionych w nim kryptologów miała nieocenione znaczenie - przyczyniła się m.in. do porażki Erwina Rommla w Afryce, zatopienia niemieckiego pancernika "Bismarck" i pomyślnego przebiegu inwazji w Normandii. W szczytowym okresie w Bletchley Park pracowało ponad 10 000 osób, z czego około dwie trzecie stanowiły kobiety.

"To największy cholerny dom wariatów w Wielkiej Brytanii"

Historia kobiet z Bletchley Park, podobnie jak działalność całego ośrodka, przez wiele lat owiana była tajemnicą. Dziś jednak (m.in. dzięki odtajnieniu dokumentów) powoli odzyskuje należne zainteresowanie i uznanie. Słynące z genialnych umysłów i ekscentryczności Bletchley Park, a właściwie pracujące w nim kobiety - ważne ogniwa wywiadowczej machiny - stały się inspiracją dla Kate Quinn, autorki bestsellerowych powieści historycznych. W listopadzie na księgarskie półki trafił "Kod Róży", jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tegorocznych nowości wydawniczych. Kate Quinn podarowała nam fascynującą, rewelacyjnie napisaną i trzymającą w napięciu opowieść o trzech kryptolożkach - kobiecej sile, determinacji i przyjaźni w niespokojnych czasach drugiej wojny światowej.

Czerwiec, 1940. Mab Churt, bystra i pracowita sekretarka z klasy średniej, spotyka w pociągu Oslę Kendall, Kanadyjkę, salonową debiutantkę i córkę chrzestną Lorda Louisa Mountbattena. Wkrótce młode kobiety docierają do tajemniczej posiadłości Bletchley Park i stają się częścią brytyjskiej machiny wywiadowczej. Dołącza do nich nieśmiała mistrzyni krzyżówek Beth Finch. Wszystkie trzy postanawiają jak najlepiej spełnić swój patriotyczny obowiązek. Praca okazuje się satysfakcjonująca, ale jednocześnie trudna, wymagająca i niebezpieczna. Wojna i ciągła presja wystawiają ich przyjaźń na próbę...

Listopad, 1947. Wielka Brytania żyje ślubem stulecia, o którym Osla Kendall chciałaby w ogóle nie myśleć. Wszystko dlatego, że jej dawny narzeczony, przystojny książę Filip, za kilka dni zostanie mężem księżniczki Elżbiety. Niespodziewanie Osla dostaje zaszyfrowaną wiadomość z zakładu psychiatrycznego. Od razu czuje, że ma ona związek z jej dawnymi przyjaciółkami, Mab i Beth, oraz z ich wspólną, ściśle tajną misją. Kobiety nie utrzymują ze sobą kontaktu: wojna, strata i ogromna presja tajemnicy brutalnie rozerwały ich przyjaźń, a Beth załamała się nerwowo. Wraz z wiadomością świat Osli staje w miejscu. Czy można wierzyć osobie, która popadła w szaleństwo? Szczególnie jeśli twierdzi, że w najbardziej strzeżonym i tajnym miejscu w czasie wojny działał zdrajca? Co naprawdę wydarzyło się w Bletchley Park? I czy uda się złamać ostatni kod?

Jestem wielką miłośniczką twórczości Kate Quinn. Jej powieści wyróżnia staranny research i umiejętne połączenie fikcji literackiej z rzeczywistością historyczną. Widać w nich wyraźnie dbałość o szczegóły - w rezultacie każda książka autorki to fascynująca podróż w czasie. Kate Quinn sięga po interesujące i wciąż słabo poznane karty historii, rzucając światło na rolę i działalność kobiet. Jej książki to gwarancja literackiej uczty - wspaniale oddany klimat dawnych czasów, ciekawe kobiece portrety, tajemnica z przeszłości i cała masa przeróżnych emocji. I nie inaczej jest w przypadku nowej powieści. "Kod Róży" to Kate Quinn w doskonałej formie. W książce dwie linie czasowe przeplatają się ze sobą, dzięki czemu fabuła zachwyca dynamicznym charakterem, stopniowanym napięciem i misternie utkaną opowieścią. Autorka zabiera czytelników m.in. za mury Bletchley Park, do bombardowanego Londynu i na korytarze szpitala psychiatrycznego. Historyczny aspekt książki absolutnie mnie oczarował. Kate Quinn wspaniale oddała atmosferę dawnych czasów i stworzyła postaci odpowiadające ówczesnym realiom. Fakt, że całość zbudowana jest na bazie prawdziwych miejsc, wydarzeń i osób nadaje powieści wyjątkowego charakteru. Przewracając kolejne strony niemal czułam gorączkową, ekscentryczną i tajemniczą atmosferę Bletchley Park - papierosowy dym, pracujące maszyny szyfrujące, skrobanie ołówków, entuzjazm i zmęczenie pracujących osób - rewelacja. W "Kodzie Róży" możemy znaleźć wiele fascynujących i poruszających fragmentów dotyczących pracy kryptologicznej i wojennych realiów. Historia tworzy dla fabuły interesujące ramy - powieść Kate Quinn to prawdziwa gratka dla miłośników powieści historycznych.

Trzy kobiety, trudne czasy i przyjaźń poddana próbie

"Kod Róży" to nie tylko interesujące tło historyczne i opowieść o brytyjskich kryptologach i kryptolożkach łamiących szyfry, ale również trzy ciekawie zbudowane, wielowymiarowe kobiece portrety. Oslę, Mab i Beth różni wiele - pochodzenie, status społeczny i ekonomiczny, charakter i życiowe plany, jednak ich drogi skrzyżowały się dzięki Bletchley Park. Za sprawą literackiego talentu Kate Quinn, bohaterki ożywają na kartach książki - poznawałam ich losy z dużym zainteresowaniem. "Kod Róży" to piękny hołd dla kobiet z Bletchley Park - silnych, odważnych i zdeterminowanych, ale jednocześnie bardzo ludzkich - przeżywających chwile rozpaczy, lęku i wątpliwości. Kate Quinn wspaniale uchwyciła słodko-gorzki smak wojennych lat - miłość, przyjaźń, szczęście i młodość przeplatane stratą, niebezpieczeństwem i smutkiem.


O "Kodzie Róży", podobnie jak o "Sieci Alice" i "Łowczyniach", mogłabym opowiadać godzinami. Każda z tych książek ma wszystko to, czym powinna wyróżniać się dobra powieść historyczna. "Kod Róży" przeczytałam jednym tchem (mimo całkiem sporych gabarytów;). Historia Osli, Mab i Beth dostarczyła mi wiele przeróżnych emocji - od fascynacji samym tematem, przez uśmiech, złość i smutek, aż po refleksję i zadumę. Powieść Kate Quinn to trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony opowieść o odważnych kryptolożkach i ich ważnej misji. O przyjaźni, miłości, zdradzie, bolesnych pożegnaniach i walce z przeciwnościami losu w niespokojnych latach drugiej wojny światowej oraz o potędze ludzkiego intelektu. Genialna książka, serdecznie polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Mando.


Tytuł oryginalny: The Rose Code
Przekład: Anna Gralak
Wydawnictwo: Mando
Data wydania: 10 listopada 2021
Liczba stron: 640
Moja ocena: 6/6

sobota, listopada 20, 2021

#424 "Wszyscy świętują" - Joanna Rzyska, Agata Dudek i Małgorzata Nowak

#424 "Wszyscy świętują" - Joanna Rzyska, Agata Dudek i Małgorzata Nowak

Czym różnią się od siebie weneckie maski? Dlaczego 17 marca w Irlandii króluje kolor zielony? Jakie przysmaki można znaleźć w piknikowym koszyku japońskiej rodziny podczas Hanami? Kiedy Maroko pachnie różami? Dlaczego w czasie żydowskiego święta Sukot rodziny przebywają w specjalnie zbudowanych na tę okazję szałasach? Gdzie i kiedy można spotkać perchty czyli strażniczki porządku i przestrzegania tradycji? Dlaczego na indonezyjskiej wyspie Bali Nowy Rok świętuje się w ciszy? Jak wygląda wspólna rodzinna kolacja spożywana na cmentarzu podczas meksykańskiego Święta Zmarłych?
Zwyczaje i obrzędy, festiwale, zabawy, tradycyjne potrawy, parady, rodzinne spotkania - czy wiecie, jak świętuje się w różnych zakątkach świata? Joanna Rzyska, Agata Dudek i Małgorzata Nowak stworzyły wyjątkowy przewodnik po najbardziej oryginalnych tradycjach świątecznych - wiele z nich zostało wpisanych na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. "Wszyscy świętują" to bogato ilustrowana i pełna ciekawostek książka skierowana do czytelników w wieku 6+ - fascynująca podróż dookoła świata tropem świątecznych tradycji. Od stycznia do grudnia czyli 12 miesięcy i 24 święta z różnych zakątków, m.in. karnawał w Wenecji, Wielki Tydzień w Andaluzji, Pochody Olbrzymów we Francji czy chińskie Święto Smoczych Łodzi.


Miałam już okazję opowiedzieć wam o kilku książkach Wydawnictwa Druganoga, ale żadna jeszcze nie zachwyciła mnie tak bardzo jak "Wszyscy świętują". Podróże, zwyczaje, tradycyjna kuchnia - uwielbiam takie tematy. Cieszę się, że autorki postanowiły przedstawić w książce oprócz bardziej znanych świąt (jak np. Hanami) również te mniej popularne (jak np. Pow-Wow czy Nyepi). "Wszyscy świętują" to udane połączenie tekstu i obrazu zaprezentowane w atrakcyjnej i przystępnej formie - z humorem i szacunkiem. Uwagę zwracają oryginalne, barwne ilustracje oraz duży format. I co tu dużo mówić, takich książek potrzebujemy. Świetna propozycja dla młodszych i starszych czytelników - zabawa i nauka w jednym. "Wszyscy świętują" wspaniale poszerza horyzonty i pokazuje, jak różnorodny jest świat i ludzie. Gorąco, gorąco polecam ❤





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Druganoga.

piątek, listopada 19, 2021

#423 "Ulica Noel" - Richard Paul Evans (przekład Hanna de Broekere)

#423 "Ulica Noel" - Richard Paul Evans (przekład Hanna de Broekere)

A skoro zbliża się przedświąteczny czas, to nie może zabraknąć Richarda Paula Evansa i jego bożonarodzeniowej książkowej serii :) W tym roku na księgarskie półki trafiła "Ulica Noel", trzecia część cyklu, opowiadająca o losach dwóch doświadczonych przez życie osób - samotnej matki i weterana wojny wietnamskiej. Evans przenosi nas do roku 1975, do małej górskiej miejscowości o wdzięcznej nazwie Mistletoe w amerykańskim stanie Utah. To właśnie tam niespodziewanie splatają się ze sobą ścieżki Elle i Williama, dając początek czemuś wyjątkowemu. 


Z Evansem mam często tak, że od fabuły ważniejsze są dla mnie uczucia, których doświadczam podczas czytania - ciepło, spokój, nadzieja. "Ulica Noel" nieraz wzruszyła mnie do łez i wywołała na mojej twarzy uśmiech. Powiedziałabym nawet, że przypomina mi trochę powieści z początków twórczości Evansa, a właśnie te lubię najbardziej - mają urok. Richard Paul Evans potrafi z wrażliwością i życiową mądrością pisać o ludzkich losach i zaglądać do serc swoich bohaterów. "Ulica Noel" otula ciepłem i nadzieją, ale nie bożonarodzeniowym lukrem. Bo w historii Elle i Williama nie brakuje trudnych momentów, bolesnych wspomnień i niezagojonych ran. Każde z nich stopniowo otwiera się na nowe uczucie, ale jednocześnie musi zmierzyć się z demonami przeszłości (a w przypadku Williama jest to również Zespół Stresu Pourazowego). Na tle rozgrzewającej serce opowieści Evans porusza wiele ważnych kwestii i dotyka fundamentalnych wartości, dzięki czemu powieść nabiera głębi i refleksyjnego klimatu. 

"Za miłość płaci się ryzykiem jej utraty. Ale miłość jest warta tego ryzyka"

"Ulica Noel" to pięknie napisana powieść utkana nie tylko z zimowo-świątecznych akcentów, ale przede wszystkim nawiązująca przekazem do istoty świąt. Evans podarował nam opowieść o przebaczeniu i pojednaniu, stacie, macierzyństwie, drugich szansach, sile miłości, dobra i nadziei oraz o życiu, które potrafi niespodziewanie zmienić bieg i przynieść nam coś wyjątkowego - nawet wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. "Ulica Noel" zostawia w sercu ślad - takiego Evansa lubię ❤ To idealna mieszanka lekkiego pióra i mądrego przekazu doprawiona sporą ilością ciepła. Jednym słowem, książka do przytulenia w przedświątecznym czasie. Polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Tytuł oryginalny: Noel Street
Przekład: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak Literanova
Seria: Noel (część trzecia)
Data wydania: 10 listopada 2021
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5/6

wtorek, listopada 16, 2021

#422 "Wielka Panda i Mały Smok" - James Norbury (przekład Aldona Sieradzka-Krupa)

#422 "Wielka Panda i Mały Smok" - James Norbury (przekład Aldona Sieradzka-Krupa)

Bo po każdej zimie przychodzi wiosna...

Niektóre książki są jak plaster na złamane serce albo jak iskierka rozświetlająca mrok. Inne jak pomocna dłoń albo drogowskaz, który pomaga odnaleźć właściwą drogę, gdy czujemy się zagubieni i samotni. Są też i takie, które wspaniale łączą w sobie wszystkie wspomniane elementy. Książka Jamesa Norbury'ego to uniwersalna i ponadczasowa opowieść dla małych i dużych czytelników inspirowana filozofią buddyjską i sztuką Dalekiego Wschodu. Autor za pomocą słowa i obrazu zabiera nas w podróż w towarzystwie Wielkiej Pandy i Małego Smoka. Bohaterowie z początku wcale się nie znają, ale wspólna wędrówka stopniowo zbliża ich do siebie dając początek pięknej przyjaźni. Wśród zmieniających się pór roku, radosnych, smutnych i trudnych momentów, w zagubieniu i przy filiżance herbaty Wielka Panda i Mały Smok dzielą się ze sobą przemyśleniami na temat życia - jego blasków i cieni oraz tego, co jest w nim naprawdę ważne. Ich rozmowy pełne są mądrości, czułości, nadziei i poczucia humoru, dzięki czemu z łatwością przemawiają do serca i poruszają najdelikatniejsze struny. Na kartach książki Jamesa Norbury'ego znajdziemy inspirującą lekcję życia. Przeczytamy o miłości, przyjaźni, dobroci, odwadze, zaufaniu, samotności i podążaniu za marzeniami. O samoakceptacji, wierze we własne możliwości oraz radzeniu sobie ze smutkiem i przeciwnościami losu. O życiowej uważności, wartościach, które warto pielęgnować oraz o umiejętności doceniania i czerpania radości z drobnych rzeczy, które składają się na naszą codzienność.


"Bo w tej podróży ważny jest nie cel, lecz droga. I ci, którzy nam w niej towarzyszą"

Mądra, niebanalna i inspirująca książka dla każdego, a szczególnie wtedy, gdy jest nam smutno i źle, gdy potrzebujemy pocieszenia lub gdy pragniemy zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na życie z innej perspektywy. Nie znajdziemy w niej wyświechtanych frazesów, które pięknie wyglądają tylko na papierze, lecz słowa, które za sprawą mądrości, głębi i przenikliwości naprawdę są w stanie skłonić do refleksji i wywołać zmianę. Piękne ilustracje w połączeniu z dalekowschodnim klimatem i prostym przekazem absolutnie mnie urzekły. "Wielka Panda i Mały Smok" to jedna z tych książek, do których wraca się z przyjemnością - ma w sobie coś ciepłego, puchatego i znajomego. Jeżeli szukacie książkowego prezentu dla siebie albo bliskich, warto ❤ Twarda oprawa, materiałowy grzbiet - cudo.






Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Tytuł oryginalny: Big Panda And Tiny Dragon
Przekład: Aldona Sieradzka-Krupa
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 27 października 2021
Liczba stron: 160
Moja ocena: 5,5/6

piątek, listopada 12, 2021

#421 "Czy ryby piją wodę?" - Dorota Sumińska

#421 "Czy ryby piją wodę?" - Dorota Sumińska
Co ryby robią pod lodem? Czy chomik może zaprzyjaźnić się ze świnką morską? Co śni się psom? Czy bakteria myśli? Kto produkuje najwięcej śliny? Jak owady widzą świat? Skąd ptaki wiedzą, że muszą odlecieć do ciepłych krajów? 


Dzieci mają w sobie naturalną ciekawość - poznają świat wszystkimi zmysłami, zadają nurtujące pytania i chcą wiedzieć więcej. Entuzjazm i zapał pomagają im zdobywać nowe umiejętności i rozwijać pasje. Warto sięgnąć po literaturę - wspólne odkrywanie świata może być niesamowitą przygodą, zarówno dla dziecka, jak i dorosłego. 

"Czy ryby piją wodę?" to kolejna część serii "Dlaczego?" autorstwa Doroty Sumińskiej, lekarki weterynarii i zwierzęcej psycholożki. Ta pięknie zilustrowana przez Joannę Żero książka składa się z około 70 pytań i odpowiedzi - autorka z lekkością i humorem odkrywa przed czytelnikami fakty i ciekawostki ze świata zwierząt i ludzi. Bywa zaskakująco i śmiesznie, ale też mądrze i szczerze. Dorota Sumińska nie unika niewygodnych pytań i nawet najbardziej zawiłe kwestie przedstawia w sposób przystępny i dostosowany do docelowej grupy odbiorców (6+). Uwagę zwraca ciekawy dobór pytań (wiele z nich potrafi zaskoczyć nawet dorosłego:)



Książka Doroty Sumińskiej rozbudza ciekawość i stanowi świetny punkt wyjścia do rozmowy na temat przyrody, zwierząt i ludzi (w tym również ochrony środowiska, biorożnorodności oraz szacunku i odpowiedzialności). Bardzo dobrze spełnia swoją edukacyjną i rozrywkową funkcję - nauka i zabawa w jednym. Pokazuje jak ciekawa i różnorodna jest natura, pomaga lepiej zrozumieć świat zwierząt i poszerza horyzonty. Czuć w niej miłość, pasję i dziecięce pragnienie wiedzy. "Czy ryby piją wodę?" to idealna książka do wspólnego i samodzielnego czytania.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.


Data wydania: 10 listopada 2021
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 128
Moja ocena: 5/6

środa, listopada 10, 2021

#420 "Moja lista gości" - Rebecca Serle (przekład Agnieszka Brodzik)

#420 "Moja lista gości" - Rebecca Serle (przekład Agnieszka Brodzik)

Nasze życie to zaledwie chwila. Dni i lata mijają z prędkością światła, ludzie przychodzą i odchodzą. Czasami chcielibyśmy cofnąć czas - bo nie zdążyliśmy się pożegnać, bo rozstaliśmy się z kimś w gniewie, bo nie powiedzieliśmy, że kochamy, bo postąpilibyśmy inaczej, bo wybaczylibyśmy, bo... Wydaje się wtedy, że nie ma powrotu - drugiej szansy, którą tak bardzo chcielibyśmy otrzymać. A gdyby jednak była...? Sabrina, bohaterka książki Rebekki Serle, każdego roku razem z przyjaciółką Jessicą spotyka się na urodzinowej kolacji - standardowo i bez fajerwerków. I nie inaczej miało być z okazji 30. urodzin. Jednak gdy Sabrina nieco spóźniona dociera do restauracji, okazuje się, że przy stoliku czeka nie tylko Jessica, ale też nieżyjący od lat ojciec, Audrey Hepburn, wykładowca z czasów studenckich oraz były narzeczony. Jak to możliwe?


"Jestem zaskoczona, że z moich ust wydobywają się jakiekolwiek słowa, bo to jest czyste szaleństwo. Może to tylko sen. Może to jakieś załamanie nerwowe. Mrugam. Wydaje mi się, że jeśli otworzę oczy, zobaczę przy stoliku samą Jessicę, bo nikogo więcej się nie spodziewałam"

"Gdybyś mogła zjeść kolację w towarzystwie pięciu dowolnych osób, kogo byś zaprosiła i dlaczego?" - Rebecca Serle uwielbia zaskakiwać czytelników niekonwencjonalnymi pomysłami na fabułę. Doskonale pamiętam, jak bardzo zachwyciła mnie w zeszłym roku idea krótkiej podróży w przyszłość z bohaterką książki "Pięć lat z życia Dennie Kohan". Tym razem autorka postanowiła zgromadzić przy jednym stole nie tylko żywych, ale też tych, którzy już odeszli. Jawa, a może sen - tego oczywiście wam nie zdradzę, ale jedno jest pewne - fabuła to spory powiew świeżości i powiedziałabym nawet, że świetnie nadaje się na scenariusz filmu.

"Uczymy się, że szczerość jest najważniejszą cechą. Mów prawdę. Nie kłam. I tak dalej. Jednak istnieje tak wiele sytuacji, gdy szczerość nie jest życzliwa, gdy lepiej jest zostawić coś dla siebie"

Wiodącym motywem książki Rebekki Serle są międzyludzkie relacje - miłość, przyjaźń i rodzina. Z pozoru zabawna i nietypowa kolacja urodzinowa szybko zaczyna przypominać terapeutyczną sesję - zamienia się w poruszające rozmowy o życiu, śmierci, związkach i trudnej przeszłości - wspomnieniach, z którymi musi zmierzyć się główna bohaterka. Dzięki licznym retrospekcjom mamy okazję poznać burzliwą historię miłości Sabriny i Tobiasa oraz przyjrzeć się bliżej skomplikowanym relacjom między ojcem i córką. "Moja lista gości" to słodko-gorzka i szczera opowieść wypełniona po brzegi interesującymi postaciami, barwnymi dialogami oraz autentycznymi emocjami. Rebekka Serle umiejętnie połączyła w niej obyczajową lekkość i humor z ważnym przesłaniem. "Moja lista gości" wspaniale pokazuje, że nikt z nas nie jest idealny - popełniamy błędy i ponosimy ich konsekwencje, bywamy zagubieni i czasami tracimy z oczu to, co najważniejsze. To opowieść, która uświadamia, jak nieprzewidywalne bywa życie i że nie warto odkładać niczego na później, bo może nam zabraknąć czasu. Czy miłość wystarczy, by stworzyć udany związek? Czy można kochać się za bardzo? Historia miłosna Sabriny i Tobiasa mocno mnie poruszyła. Nie brakuje w niej pięknych, ale też bolesnych momentów. Ostatnie strony książki czytałam ze łzami w oczach - Rebecca Serle z łatwością trafiła do mojego serca.

By otworzyć się na przyszłość, trzeba najpierw zrozumieć swoją przeszłość...

"Moja lista gości" to świetnie napisana, ciepła, mądra i poruszająca opowieść o burzliwej miłości, blaskach i cieniach przyjaźni, dorastaniu i szukaniu swojej drogi, sile przebaczenia, trudnych pożegnaniach i nowych początkach. Rewelacyjny pomysł na fabułę doprawiony szczyptą czułości, nostalgii i prawdziwego życia (i wspaniałym Nowym Jorkiem w tle:) - taka właśnie jest "Moja lista gości". Nieraz wywołała na mojej twarzy uśmiech, nieraz wzruszyła i pozostawiła w refleksyjnym nastroju. Kolejna powieść Rebekki Serle, którą warto polecać ❤




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Tytuł oryginalny: The Dinner List
Przekład: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 13 października 2021
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/6

piątek, listopada 05, 2021

#419 "Apeirogon" - Colum McCann (przekład Aga Zano)

#419 "Apeirogon" - Colum McCann (przekład Aga Zano)

Bo rzeczywistość bywa bardziej przerażająca niż najstraszniejsze mity i wymyślone opowieści...

W 1997 roku trzech zamachowców samobójców wysadziło się w powietrze na środku ulicy Ben Jehudy w centrum Jerozolimy. Bomby zabiły pięcioro ludzi, w tym trzy dziewczynki. Jedną z nich była trzynastoletnia Smadari, córka Ramiego, Izraelczyka. W 2007 roku w pobliżu wejścia do szkoły gumowy pocisk wystrzelony przez funkcjonariusza izraelskiej policji granicznej śmiertelnie zranił w tył głowy dziesięcioletnią Abir, córkę Bassama, Palestyńczyka. Dwie osobiste tragedie, które dzieli dziesięć lat i wciąż te same pytania. Czy można przerwać krąg przemocy, śmierci i cierpienia? Jak skruszyć mur nienawiści i podziałów? Jak poradzić sobie z bólem po stracie ukochanego dziecka? Czy w sercu zamiast chęci zemsty i odwetu może pojawić się przebaczenie i pragnienie pojednania?

"Apeirogon" Columa McCanna, irlandzkiego pisarza, to powieść szczególna nie tylko z uwagi na ważny temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, który porusza, ale też ze względu na oryginalną konstrukcję oraz treść opartą na prawdziwej historii. Inspiracją dla autora stała się przyjaźń dwóch mężczyzn - Palestyńczyka i Izraelczyka połączonych za sprawą osobistych tragedii, które teoretycznie zamiast zbliżyć powinny jeszcze bardziej wzmocnić podziały między nimi. Tymczasem Rami i Bassam nie tylko stali się przyjaciółmi, ale postanowili wspólnie dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi - opowiadać o zmarłych córkach oraz nawoływać do pokojowego rozwiązania konfliktu.

Książka Columa McCanna zwraca uwagę nietypową formą - przypomina kalejdoskop na pierwszy rzut oka niezwiązanych ze sobą faktów, skojarzeń, ciekawostek i wspomnień, które ostatecznie układają się w poruszającą opowieść. Historie dwóch mężczyzn i ich córek przeplatają się z dygresjami autora, m.in. na temat ptaków, batalistyki, Holocaustu czy życia w cieniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego, tworząc wspólnie 1001 fragmentarycznych rozdziałów. Autor swobodnie porusza się w czasie i przestrzeni i wychodzi poza utarte schematy. Zamiast typowej powieści otrzymujemy hybrydową książkę, w której spotykają się ze sobą m.in. historia, polityka, geografia, nauka i religia. Książkę, w której literatura piękna i faktu łączą się w jedno. I muszę przyznać, że nigdy jeszcze nie czytałam czegoś tak oryginalnego pod względem formy - "Apeirogon" zaskoczył mnie już od pierwszych stron.

"Musimy się nauczyć, jak się dzielić tym krajem, bo inaczej będziemy go dzielić w grobach"

"Apeirogon" potrafi głęboko poruszyć. Czytając o bolesnej stracie, jakiej doświadczyli Bassam i Rami, nie sposób pozostać obojętnym wobec ogromu smutku i cierpienia. Szczere i intymne wspomnienia bohaterów często odbierają dech i gwałtownie wyrzucają czytelnika ze strefy komfortu, zmuszając go do skonfrontowania się z tym, co trudne, skomplikowane i bolesne. W książce znajdziemy wiele poruszających fragmentów, jak choćby rekonstrukcje śmierci córek Ramiego i Bassama czy wspomnienia z pobytu w izraelskim więzieniu. Colum McCann mógłby ograniczyć się do klasycznej powieści o stracie, bólu i próbie odbudowy utraconego życia, ale znalazł sposób, by historię Ramiego i Bassama opowiedzieć inaczej - łącząc ich indywidualne doświadczenia z szerszym kontekstem konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Zresztą już sam tułowy apeirogon, wielokąt o nieskończonej liczbie boków, doskonale oddaje ideę przewodnią książki - nowy sposób myślenia o konflikcie izraelsko-palestyńskim jako o głęboko złożonym i wieloaspektowym zjawisku często błędnie sprowadzanym do dwóch przeciwstawnych, wrogich stron.

"Apeirogon" to oryginalna, wiarygodna i niezwykle ważna książka napisana z empatią i przenikliwością, utkana z niuansów i detali, która budzi jednocześnie i rozum, i serce. Opowieść o życiu przed i po oraz o tym, co łączy i dzieli. O przebaczeniu, stracie, żalu, gniewie, przemocy i śmierci. O tożsamości, pamięci, nadziei na lepszą przyszłość oraz o uczuciach i przeżyciach, o których trudno mówić. O świecie, który nie jest czarno-biały i pytaniach, na które nie sposób znaleźć prostych odpowiedzi. "Apeirogon" pozostawia w sercu ślad i skłania do refleksji. Bez wątpienia warto, wyjątkowa powieść. Polecam.






Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Tytuł oryginalny: Apeirogon
Przekład: Aga Zano
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 27 października 2021
Liczba stron: 440
Moja ocena: 5,5/6

poniedziałek, listopada 01, 2021

#418 "Życie" - Lisa Aisato (przekład Wojciech Mann)

#418 "Życie" - Lisa Aisato (przekład Wojciech Mann)

Mówi się, że życie to zaledwie krótka chwila. Bywa kruche i ulotne, ale też intensywne i barwne. Nie brakuje w nim pięknych i szczęśliwych, ale też smutnych i trudnych momentów. Lisa Aisato, norweska ilustratorka, podarowała nam wyjątkowy prezent - historię ludzkiego życia opowiedzianą za pomocą obrazu i słowa - od dzieciństwa, przez dorastanie i dorosłość, aż po starość. Każda ilustracja w książce zachwyca, ale dopiero wspólnie tworzą spójną i poruszającą opowieść.

Staruszek spacerujący w deszczu, mała dziewczynka wdychająca zapach kwiatów...

Lisa Aisato jest dobrą obserwatorką i potrafi wspaniale wykorzystać tę umiejętność w swoich pracach - uchwycić detale, subtelne emocje i magię chwili. Jej ilustracje przypominają pod tym względem fotograficzny kadr utrwalający przemijający czas. Zresztą styl Lisy jest absolutnie wyjątkowy - barwne akwarele trafnie oddają piękno życia, na które składają się przeróżne doświadczenia i emocje. Jej ilustracje mają też w sobie ogromną dawkę ciepła, czułości, mądrości i życiowej uważności. Aisato z wrażliwością potrafi  opowiadać obrazem o miłości, samotności, rodzicielstwie, tożsamości oraz smutku i radości, które towarzyszą nam na każdym etapie życia.

Celebracja życia

Jestem oczarowana. Książka Lisy Aisato wzruszyła mnie, skłoniła do refleksji i przywołała wspomnienia. Autorka stworzyła uniwersalną opowieść, która będzie rezonować z wieloma sercami. "Życie" podnosi na duchu, otula nadzieją i przypomina, co naprawdę jest ważne. Ukazuje wzloty i upadki oraz różne życiowe drogi. Przepiękna książka z ważnym przesłaniem - podróż przez życie ze wszystkimi jego kolorami i niuansami.  Idealna na prezent dla bliskiej osoby (dla siebie od siebie również:). Kocham, uwielbiam i gorąco polecam. Prawdziwa perełka.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.


Tytuł oryginalny: Livet – illustrert
Przekład: Wojciech Mann
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 27 października 2021
Liczba stron: 192
Moja ocena: 6/6


Copyright © w ogrodzie liter , Blogger