czwartek, grudnia 29, 2022

#539 "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" i "Zgromadźcie się w imię moje" – Maya Angelou (przekład Elżbieta Janota)

#539 "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" i "Zgromadźcie się w imię moje" – Maya Angelou (przekład Elżbieta Janota)
"O ile już samo dorastanie jest dla czarnej dziewczynki z Południa czymś bolesnym, o tyle świadomość, że nie jest to nawet jej miejsce, to rdza na brzytwie zagrażającej gardłu. Niepotrzebna obraza"

Miała zaledwie trzy lata, gdy wspólnie z bratem przybyła do małego miasteczka Stamps w amerykańskim stanie Arkansas. I w ten sposób podzieliła los tysięcy czarnoskórych dzieci, które samotnie podróżowały przez kraj krążąc między rodzicami a bliskimi lub dalszymi krewnymi. Życie Marguerite już od najwcześniejszych lat naznaczone było porzuceniem, wykorzenieniem oraz poczuciem braku stabilności i bezpieczeństwa. Ogromną część dzieciństwa i dorastania spędziła w drodze między Stamps, St. Louis, San Francisco, Oakland i Los Angeles – przekazywana z rąk do rąk między babcią, matką, ojcem i członkami rodziny. I nie była pewna, dokąd przynależy, gdzie tak naprawdę jest jej dom oraz gdzie i jak powinna stworzyć dom dla siebie i rodziny, którą w przyszłości miała założyć. Mała Marguerite pragnęła wyglądać jak jedna z białych niebieskookich dziewczynek, które w jej marzeniach reprezentowały to, co na świecie dobre. Sama mówiła o sobie, że jest "dużą murzynką z kudłatymi czarnymi włosami, chudymi nogami i szparą między zębami, w której zmieściłby się ołówek numer dwa". Wkrótce zrozumiała jednak, że to nie jej czarne kręcone włosy stanowią problem, lecz rasowe podziały. Życie nieraz odwracało się do niej plecami i próbowało podciąć jej skrzydła – Ameryka lat. 30. i 40. XX wieku z segregacją rasową, uprzedzeniami, rasizmem, seksizmem i patriarchalnym społeczeństwem nie była przyjaznym miejscem dla czarnoskórej dziewczyny. Ale Marguerite Johnson nie zamierzała się poddawać...


"Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" i "Zgromadźcie się w imię moje" to dwie pierwsze części autobiograficznej serii Mai Angelou, afroamerykańskiej poetki, pisarki, reżyserki i aktywistki. Po raz pierwszy zostały wydane w USA w 1969 i 1974 roku. Minęły lata, a mimo to wspomnienia Angelou wciąż są uznawane za współczesny literacki klasyk – nadal rezonują, inspirują, wzbudzają emocje, kontrowersje i dyskusje. "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" przedstawia losy Mai od 3 do 16 roku życia. "Zgromadźcie się w imię moje" stanowi jej bezpośrednią, trzyletnią kontynuację. Na tle rasowych napięć Ameryki lat 30. i 40. XX wieku Maya Angelou konfrontuje się z własnym niełatwym dzieciństwem i dorastaniem. Widzimy bohaterkę, która z małej dziewczynki, zagubionej i nieśmiałej, zmienia się w młodą, nieustępliwą kobietę – matkę walczącą o lepsze życie dla siebie i swojego syna. Ale wraz z mijającymi latami zmienia się nie tylko Maya, ale także wyzwania, które stawia przed nią życie. Angelou podejmuje w książkach kwestie dotyczące rodziny, dojrzewania, samotności, miłości i seksualności, edukacji, przemocy i biedy. Opowiada, jak wyglądało dorastanie na Południu wśród dyskryminacji, ignorancji i podziałów – pisze o indywidualnych i społecznych ograniczeniach, słowach, które budowały mosty lub mury, nienawiści, która rodziła nienawiść oraz o brutalnie odebranej niewinności i konieczności szybkiego dorastania. "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" i "Zgromadźcie się w imię moje" to również refleksja na temat tożsamości, godności, rozwoju i samooceny. Angelou przedstawia wydarzenia głosem zgodnym z ówczesnymi realiami, więc całość wydaje się jeszcze bardziej wiarygodna – niczym intymny dziennik sprzed lat. Zwykłe codzienne radości i smutki przeplatają się z ważnymi (często mrocznymi) momentami, które mniej lub bardziej kształtują Mayę. Książki Angelou na pierwszy rzut oka wydają się dość fragmentaryczne (co zresztą dobrze koresponduje z chaosem, który panował wówczas w życiu Mai), ale z czasem elementy wskakują na właściwe miejsca, tworząc spójny i przejmujący obraz. Proza Angelou ma slodko-gorzki smak, podobnie jak jej wspomnienia. Autorka nie próbuje wzbudzić współczucia niepotrzebnym melodramatyzmem – bez nadmiernej literackiej elokwencji i bez ubarwiania rzeczywistości odmalowuje autentyczne doświadczenia i surowe realia życia osób dyskryminowanych i marginalizowanych. W książkach humor, lekkość, cierpka autoironia i rozbrajająca szczerość mieszają się z tym, co bolesne, traumatyczne i brutalne. 

"Okropnie było być Murzynką i nie mieć żadnej kontroli nad swoim życiem. Okrutnie być młodą i już wytrenowaną w siedzeniu cicho i słuchaniu zarzutów stawianych mojemu kolorowi bez żadnych szans na obronę"

Siła autobiograficznej serii Angelou tkwi nie tylko w przejmującej indywidualnej historii jednej kobiety – jej intymne wspomnienia to coś znacznie więcej. "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" i "Zgromadźcie się w imię moje" to opowieść na wskroś ludzka, autentyczna i – co znamienne – równie osobista co uniwersalna. Niezwykle ważny jest kontekst społeczny i kulturowy tych książek – tematyka rasizmu, seksizmu i uprzedzeń – ale nie mniej istotne są zmagania samej Angelou jako czarnoskórej kobiety i przede wszystkim człowieka. Bo jak wiele jesteśmy w stanie przetrwać? Ile razy jesteśmy w stanie podnosić się z kolan? Poznając historię Angelou, nie sposób uniknąć podobnych pytań. Młoda Maya jest inteligentna i zdeterminowana, ale nie doskonała – bywa naiwna i lekkomyślna, popełnia błędy i podejmuje niewłaściwe decyzje, które przynoszą poważne konsekwencje (młodzieńcze ryzyko i beztroska nakładają się tutaj z koniecznością wzięcia odpowiedzialności za siebie i dziecko). Ale bez wątpienia wyróżnia się odpornością i hartem ducha, i to jest coś, co, mimo traumy i smutku, działa na czytelnika pokrzepiająco.


"Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" i "Zgromadźcie się w imię moje" to bezpretensjonalnie szczera, głęboko osobista, autentyczna, jednocześnie tragiczna i pełna nadziei opowieść o dorastaniu, wytyczaniu własnej ścieżki, próbie przejęcia kontroli nad swoim losem – wyrwania się z biedy i przeciwstawieniu się dyskryminacji. O moralnych dylematach, niełatwych rodzinnych relacjach, radzeniu sobie z traumą, sile charakteru i bezkompromisowej indywidualności. I o mocy literatury, która nie tylko stanowi ucieczkę i terapię, ale też dodaje odwagi i siły.

Z autobiografii Angelou wyłania się portret młodej dziewczyny z niezwykłą różnorodnością doświadczeń, zarówno tych uskrzydlających jak i dewastujących – poznajemy wojowniczkę, która musiała zmierzyć się z trudnymi realiami epoki i wieloma przeciwnościami. Książki Angelou to cenna lekcja – uświadamiają, jak druzgocące są przejawy dyskryminacji. Doświadczanie jej z powodu tego, kim jesteśmy, to ogromna tragedia. 

Dużo emocji i jeszcze więcej refleksji – manifest odwagi i wolności na przekór dyskryminacji płciowej i rasowej oraz ponadczasowy głos, jednocześnie smutny i budujący. Bez wątpienia postać i historia, które warto poznać. Jak Marguerite Johnson stanie się Mayą Angelou? Jestem bardzo ciekawa i czekam na kolejne części tej autobiograficznej serii. Polecam.













* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Relacja.

Tytuł oryginalny: I know why the caged bird sings
Gather together in my name
Przekład: Elżbieta Janota
Data wydania: 1 czerwca 2022 i 7 grudnia 2022
Wydawnictwo: Relacja
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320 (pierwsza część)
240 (druga część)
Moja ocena: 5/6



środa, grudnia 28, 2022

Książkowe nowości – styczeń 2023

Książkowe nowości – styczeń 2023


"Powiedziała, że nie żałuje" - Tommi Kinnunen, przekład Sebastian Musielak, Wydawnictwo Poznańskie, Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich, premiera 11.01;

"Platerówki? Boże broń!" - Olga Wiechnik, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 25.01;

"Zima lwów" - Stefania Auci, przekład Tomasz Kwiecień, Wydawnictwo W.A.B., * premiera przesunięta na 08.02;

"Tajemnica Lost Lake" - Jacqueline West, przekład Maria Jaszczurowska, Wydawnictwo Literackie, premiera 25.01;

"Muzyka nocy" - Jojo Moyes, przekład Monika Bukowska, Wydawnictwo Znak, premiera 11.01;

"Włoska balerina" - Kristy Cambron, przekład Dominika Chylińska, Wydawnictwo Znak, premiera 25.01;

"Kot Mali. Wspomnienia dziewczynki, która przetrwała Zagładę" - Mala Kacenberg, przekład Martyna Tomczak, Wydawnictwo Znak, premiera 25.01;

"Poszukiwany ukochany" - Beth O'Leary, przekład Małgorzata Stefaniuk, Wydawnictwo Albatros, premiera 25.01;

"Uwięziona" - B.A. Paris, przekład Robert Waliś, Wydawnictwo Albatros, premiera 25.01;

"Najdłuższa podróż" - Oksana Zabużko, przekład Katarzyna Kotyńska, Wydawnictwo Agora, premiera 25.01;

"Latarnik" - Aleksandra Rak, Wydawnictwo Flow, premiera 25.01;

"Pan Wyrazisty" - Olga Tokarczuk i Joanna Concejo, Wydawnictwo Format AB, premiera 25.01;

"Ja śpiewam, a góry tańczą" - Irene Solà, przekład Barbara Bardadyn, Wydawnictwo Czarne, premiera 11.01;

"Ta chwila jest nasza" - Agata Przybyłek, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 11.01;


"Odmawiam myślenia" - Lotta Elstad, przekład Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza, premiera 10.01;

"Elmet" - Fiona Mozley, przekład Łukasz Witczak, Wydawnictwo Pauza, premiera 24.01;

"Spaleni w ogniu" - Jaume Cabré, przekład Anna Sawicka, Wydawnictwo Marginesy, premiera 11.01;

"Magiczna chwila" - Kristin Hannah, Wydawnictwo Świat Książki, premiera 25.01;

"Pod krzewami bzu" - Louisa May Alcott, przekład Edyta Głód, Wydawnictwo Mg, premiera 25.01;

"Lekarka nazistów" - Anna Rybakiewicz, Wydawnictwo Filia, premiera 25.01;

"Lucie Yi nie jest romantyczką" - Lauren Ho, przekład Ryszard Oślizło, Wydawnictwo Kobiece, premiera 25.01;

"Orlando" - Virginia Woolf, przekład Tomasz Bieroń, Wydawnictwo Literackie, premiera 25.01;

"Miłość. Seria Twisted. Tom 1" - Ana Huang, przekład Emilia Skowrońska, Seria Bezwstydna, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 11.01;

"Anne z Szumiących Wierzb" - Lucy Maud Montgomery, przekład Anna Bańkowska, Wydawnictwo Marginesy, premiera 18.01.




niedziela, grudnia 25, 2022

#538 "Lunia i Modigliani" – Sylwia Zientek

#538 "Lunia i Modigliani" – Sylwia Zientek
"Namaluję twoje oczy, kiedy poznam twoją duszę"

Krzywe linie malowane mocną czarną kreską, wąskie, nieprzeniknione twarze, nienaturalnie wydłużone szyje, mocno zarysowane nosy, minimalistyczne tła, brak perspektywy. I te oczy... puste, wypełnione jedynie błękitem lub czernią. Obrazów Modiglianiego nie można pomylić z żadnymi innymi pracami. Ten włoski malarz miał swój własny indywidualny styl. I choć obecnie obrazy artysty osiągają zawrotne ceny, za życia Modiglianiego niewielu potrafiło docenić jego talent. Nieraz wówczas pytano: "Dlaczego ci ludzie na obrazach są tacy płascy? Dlaczego są tacy odcięci od realnego świata? I skąd te przerażające puste oczodoły?". A Modigliani odpowiadał niezmiennie, że jego postaci widzą – widzą naprawdę. Podobno malarz miał niezwykły dar – potrafił zbliżyć się i zajrzeć w duszę swoich modelek i modeli, dotrzeć do tego, co bolesne, głęboko ukryte. Wzbudzał kontrowersje, a nawet zgorszenie swoimi odważnymi aktami. I cieszył się dużym powodzeniem wśród kobiet. Nic dziwnego – był przystojny, elokwentny, wykształcony. Ale miał też mroczne strony – szukał pocieszenia w kieliszku, bywał ekscentryczny, awanturniczy i porywczy, niezainteresowany stabilizacją i zwykłym życiem. Przez pracownię Modiglianiego w mieszkaniu marszanda Leopolda Zborowskiego przewinęło się wiele modelek. Jedna z nich, młoda polska emigrantka Lunia Czechowska, stała się jego muzą i powierniczką – wytworzyła się między nimi intymna, mocna więź. I właśnie o tej niezwykłej relacji między malarzem i modelką opowiada nowa powieść Sylwii Zientek, autorki bestsellerowych "Polek na Montparnassie".


"Lunia i Modigliani" to oparta na faktach powieść o jednej z najbarwniejszych postaci paryskiej bohemy pierwszych dekad XX wieku oraz o ubogiej i nieśmiałej emigrantce, która przeistacza się w modelkę, muzę i powiernicę. Ścieżki Luni i Modiglianiego krzyżują się pewnego dnia w słynnej paryskiej kawiarni La Rotonde – ten moment, choć niepozorny, na zawsze odmienia ich życie. Sylwia Zientek odmalowuje ich burzliwe losy na tle barwnych, lecz bez wątpienia niełatwych czasów – przenosi czytelników do francuskiej stolicy lat 1916-1920. We wspomnieniach Luni Czechowskiej poznajemy Paryż pełen skrajności – z jednej strony tętniący życiem świat sztuki i awangardy, a z drugiej – miasto ogarnięte lękiem wobec toczącej się w Europie Wielkiej Wojny. Sylwia Zientek prowadzi czytelników przez ciemne zaułki, pchle targi, ogrody, muzea i ciasne apartamenty. I co ważne, kreśli niezwykle fascynujący obraz Montparnassu – dzielnicy paryskiej bohemy. To właśnie tam wolność, bunt, indywidualizm i artyzm splatały się ciasno z biedą, alkoholizmem i hulaszczym trybem życia. I również tam, w La Rotonde, ulubionej kawiarni polskich emigrantów, toczyły się ożywione dyskusje, wznoszone były toasty, zawierane znajomości i uśmierzane tęsknoty – za ojczyzną, sukcesem i lepszym życiem. Sylwia Zientek stworzyła wyjątkowe ramy dla historii Luni i Modiglianiego. Widać w tej powieści dużą wiedzę, staranność i dbałość o detale. Autorka uchwyciła charakter ówczesnych czasów, łącząc realia życia paryskiej bohemy z indywidualnymi losami kobiety i mężczyzny – mistrza i jego muzy. "Lunia i Modigliani" to opowieść o ludziach, którzy pragnęli żyć na własnych zasadach – historia wielkiej sztuki, miłości, pasji i tragizmu, a także zagubienia, wewnętrznych zmagań i brutalnego zderzenia zwykłej codzienności z artystycznym uniesieniem. Zachwyca mnie sposób, w jaki autorka połączyła fakty i elementy biografii Modiglianiego z literacką fikcją. Dzięki Sylwii Zientek mamy okazję niejako przeniknąć do świata malarza – poczuć silne emocje, zatracić się w sztuce, doświadczyć chwil uniesienia i osobistych dramatów. Powieść zwraca uwagę trafnością spojrzenia, subtelnością i intymnością. Autorka bardzo dobrze uchwyciła niuanse, zarówno skomplikowanej osobowości Modiglianiego, jak i nieoczywistej relacji między nim a Lunią Czechowską. Ich więź utkana jest z wielu, często skrajnych uczuć – i bez wątpienia pozostawia czytelnikowi miejsce na własne refleksje. 


"Każdy chce być kimś, będąc po prostu sobą"

Pokochałam piękną, liryczną prozę Sylwii Zientek. Jej powieść ma urok – doskonale oddaje, zarówno prozatorsko, jak i fabularnie artystyczną atmosferę. Z łatwością porwał mnie ten barwny, ale często też tragiczny świat, w którym czuje się więcej, widzi się więcej i przeżywa wszystko mocniej. Z przyjemnością czytałam opisy dotyczące malarstwa i procesu twórczego – to prawdziwa gratka dla miłośników sztuki. Sylwia Zientek prowadzi opowieść niespiesznie, z uwagą, koncentrując się na rozwoju postaci i ich relacji.

"Ciekawi mnie akt tworzenie. Rysunek, koncepcja, nakładanie farb, efekt końcowy. Pusty kawałek płótna naciągnięty na prostą ramę, który po kilkunastu godzinach czy dniach staje się czymś unikatowym – jedynym na świecie obrazem danego człowieka, który zastyga w czasie, ale też poddaje się upływowi czasu"

Niebanalna, kameralna i pasjonująca opowieść napisana z wrażliwością, bogata w interesujące detale i ducha minionych lat – o miłości, przyjaźni, sztuce, samotności i cierpieniu. O niejednoznacznych i skomplikowanych międzyludzkich relacjach, konflikcie serca i rozumu, nieukojonej tęsknocie i tłumionej namiętności. 

Od przeczytania ostatniej strony minęły już dni, a powieść Sylwii Zientek wciąż rozbudza moją wyobraźnię – nadal czuję zapach farby, widzę przed oczami paryskie uliczki i wracam myślami do Modiglianiego i Luni – dwojga rozbitków, wrażliwych dusz, walczących o marzenia w artystycznym świecie. Cudna książka. I świetna okazja, żeby poznać życie i twórczość tego charyzmatycznego malarza Gorąco polecam.












* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Agora

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Agora
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 544
Moja ocena: 5,5/6

środa, grudnia 14, 2022

#537 "Północ w Everwood" – M. A. Kuzniar (przekład Małgorzata Stefaniuk)

#537 "Północ w Everwood" – M. A. Kuzniar (przekład Małgorzata Stefaniuk)
Uważaj czego sobie życzysz...

Nottingham, 1906 rok. Dwudziestoletnia Marietta Stelle kocha taniec i marzy o karierze baletnicy. Niestety rodzice stworzyli dla swojej córki zupełnie inny plan – Marietta po Bożym Narodzeniu ma porzucić taniec i jak przystało na młodą damę z dobrego domu wyjść za mąż i poświęcić się życiu rodzinnemu. Tym bardziej że na horyzoncie pojawia się idealny kandydat na małżonka – doktor Drosselmeier, bogaty wynalazca i twórca innowacyjnych dziecięcych zabawek. Jego obecność nieoczekiwanie wnosi w życie Marietty odrobinę magii i... grozy. Wkrótce dziewczyna trafia do zupełnie innego, przedziwnego świata, równie pięknego co niebezpiecznego. Jej marzenie o tańcu ma szansę się spełnić. Ale czy magia zimowego Everwood rzeczywiście przyniesie ze sobą tylko szczęście i wolność?


Chatki z piernika z lukrowanymi dachami, marcepanowe mosty, bladoróżowe cukrowe myszki, bułeczki w kształcie bałwanków, miniaturowe renifery ciągnące sanie, pałac z lodu i mrożonego cukru, powietrze przesycone zapachem goździków, czekolady i pomarańczy... Magia, prawdziwa magia. M.A. Kuzniar postanowiła stworzyć własną wersję Hoffmannowskiego "Dziadka do orzechów", historii, która zainspirowała m.in. Piotra Czajkowskiego, autora jednego z najsłynniejszych baletów. "Północ w Everwood" to przepełniona magią opowieść dla dorosłych – urzekająca, baśniowa i doprawiona nutą grozy – w nowej odświeżającej odsłonie. Autorka na kanwie hoffmanowskiej historii wyczarowała (sic!) niezwykłą zimową scenerię, ożywiła postacie i połączyła zręcznie elementy magiczne z bożonarodzeniowymi akcentami i miłością do baletu. 

Warto wspomnieć, że postać Marietty ma subtelny feministyczny wydźwięk – to bohaterka, która wymyka się ze sztywnych ram i wspaniale ewoluuje na kartach książki – dojrzewa i poznaje samą siebie. M.A. Kuzniar zadbała nie tylko o piękne opakowanie – zachwycającą historyczno-magiczną scenerię, trzymającą w napięciu fabułę i liryczną prozę – ale też o mądry przekaz. "Północ w Everwood" to opowieść o sile kobiecej przyjaźni, pierwszej miłości i zderzeniu dobra ze złem. O pasji, marzeniach, determinacji, pokonywaniu słabości, wierze we własne możliwości i odwadze podążania własną ścieżką. O znaczeniu wolności i niezależności.


Inspirująca, tajemnicza, odrobinę mroczna i romantyczna, i bez wątpienia zimowa i magiczna – taka właśnie jest powieść M.A. Kuzniar. Ogromną radość sprawiły mi obecne w książce znane i lubiane elementy hoffmanowskiego "Dziadka do orzechów" w nowej odsłonie. Z przyjemnością chłonęłam atmosferę Everwood (M.A. Kuzniar wspaniale przełamała słodycz odrobiną mroku i niepokoju) i zachwycałam się prozą autorki. Prawdziwy popis literackiej fantazji! Myślę, że otrzymaliśmy książkę, do której wielu z nas będzie chętnie zaglądać w przedświątecznym czasie. 

Więc kubek gorącej czekolady w jedną dłoń, "Północ w Everwood" w drugą – i wybierzcie się w niezwykłą podróż do zimowej krainy. Przemawia do uczuć i wyobraźni – można poczuć magię. Polecam. 












* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros

Tytuł oryginalny: Midnight in Everwood
Przekład: Małgorzata Stefaniuk
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 9 listopada 2022
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 414
Moja ocena: 5/6

piątek, grudnia 09, 2022

#536 "Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" – Agata Przybyłek

#536 "Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" – Agata Przybyłek
Fabuła nowej powieści Agaty Przybyłek jest równie barwna i patchworkowa jak jej okładka. Poznajemy bohaterów, których dzieli wiele, ale łączy jedno wyjątkowe miejsce – ich losy splatają się w Wypożyczalni Świętych Mikołajów. Każdy z nich przygotowuje się do świąt, które tym razem będą wyglądać zupełnie inaczej. Magda po rozstaniu z mężem pragnie jak najlepiej uchwycić magię zbliżającego się Bożego Narodzenia – dla syna Kajtka, by wynagrodzić mu nieobecność ojca. Grzegorz niemal cały swój czas i energię poświęca pracy... do chwili, aż zdarzy się coś, co wywróci jego życie do góry nogami. Justyna, czterdziestoletnia nauczycielka, ma przed sobą wizję kolejnej Gwiazdki spędzonej jako singielka. Amanda i Tomek przygotowują się do ślubu – ale czy długo i szczęśliwie jako mąż i żona rzeczywiście będzie im pisane?


"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" to garść skomplikowanych ludzkich historii, dla których scenerią Agata Przybyłek uczyniła przedświąteczny, grudniowy czas. W powieści ekscytacja i nadzieja związane ze zbliżającą się Gwiazdką w połączeniu z niespodziankami losu, małymi i dużymi cudami, wzlotami i upadkami oraz niełatwą codziennością tworzą niemal wybuchową mieszankę. Bywa lekko i zabawnie, czasami irytująco, a czasami refleksyjnie – gdy do głosu dochodzą autentyczne emocje i bliskie nam tematy dotyczące m.in. rodziny i związków, zaufania, zdrady, miłości, utraconych szans i nowych początków.


Czy Boże Narodzenie przyniesie bohaterom upragnione szczęście, miłość i spokój?

"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" to przede wszystkim opowieść o ludziach – ich trudnych wyborach i wewnętrznych zmaganiach. O losie, który bywa przewrotny, planach, które z łatwością potrafią spalić na panewce i zmianach, na które nigdy nie jest za późno.

Jeżeli macie ochotę odliczać do świąt wspólnie z bohaterami i towarzyszyć im w życiowych zmaganiach, sięgnijcie po "Wypożyczalnię Świętych Mikołajów" – patchworkową, lekką powieść w zimowo-świątecznym klimacie.












* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 352
Moja ocena: 4,5/6

piątek, grudnia 09, 2022

#535 "Zostaliśmy na lodzie" – Klaudia Bianek

#535 "Zostaliśmy na lodzie" – Klaudia Bianek
"Śnieg to magia. Śnieg łączy serca"


Najbardziej zimowa powieść roku? Jestem przekonana, że książka Klaudii Bianek zajęłaby w takim rankingu wysokie miejsce :) "Zostaliśmy na lodzie" to romantyczna i ciepła opowieść o młodej łyżwiarce figurowej, która wspólnie z ekipą klubu sportowego zostaje uwięziona w urokliwym słowackim hotelu. Niespodziewane silne opady śniegu wywracają plany Zuzanny do góry nogami – zamiast walki o medale czeka ją przymusowa wigilia z dala od rodziny. Sytuacja beznadziejna? Cóż... może los w ramach rekompensaty przygotował dla niej również coś dobrego...


"Czy z dala od domu, wśród obcych ludzi, można poczuć prawdziwą magię Świąt?"

Powieść Klaudii Bianek ma wspaniały zimowo-świąteczny klimat. Już od pierwszych stron pokochałam pomysł na fabułę, urokliwą scenerię oraz motyw łyżwiarstwa figurowego. Historia Zuzanny łączy w sobie elementy literatury obyczajowej i new adult – to opowieść o wielkich marzeniach, blaskach i cieniach sportowej kariery oraz pierwszej miłości, która przychodzi niespodziewanie. O sile siostrzano-braterskiego wsparcia, niełatwych rodzinnych relacjach i niepozornych wydarzeniach, które na zawsze potrafią odmienić życie. Bywa słodko-gorzko i baaardzo zimowo. "Zostaliśmy na lodzie" to wirujące płatki śniegu i górskie widoki, łyżwiarska pasja, porywy serca i motyle w brzuchu oraz łamiące serce i pokrzepiające momenty. Z łatwością poczułam bożonarodzeniowy nastrój (i zatęskniłam za śniegiem;). Dobra propozycja na grudniową lekturę – w ulubionym fotelu i z kubkiem gorącego kakao w dłoni.











* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/6

czwartek, grudnia 01, 2022

#534 "Chcę byś była w moim życiu" – Klaudia Muniak

#534 "Chcę byś była w moim życiu" – Klaudia Muniak
"Piekła je moja babcia, potem mama, teraz próbuję ja. Pierniki mają być kruche, miodowe, z wyraźnym aromatem cynamonu i nutą pomarańczy"


W rodzinnym domu Zuzy świąteczny stół zawsze uginał się od pachnących pierników. Bohaterka powieści Klaudii Muniak bardzo lubiła Boże Narodzenie. Niestety pewne wydarzenia sprawiły, że od kilku lat nie obchodzi świąt. Tym razem ma być jednak inaczej – Zuza pragnie wskrzesić grudniową magię. Pieczenie pierników to zaledwie początek...

Powieść Klaudii Muniak to mój tegoroczny świąteczny ulubieniec. Cóż za wspaniała historia! Słodko-gorzka, ciepła, romantyczna i trafiająca prosto do serca. Wszystkie elementy tej książki doskonale ze sobą współgrają – jak w przepisie na pyszne świąteczne pierniki. Wyraźnie czuć grudniową atmosferę – świąteczne akcenty nauralnie komponują się z fabułą. Wspólnie z Zuzą nie tylko piekłam pierniki, ale też jeździłam na łyżwach, piłam grzane wino i spacerowałam po zaśnieżonym Londynie – i z łatwością dałam się oczarować tej przedświątecznej magii. Powieść Klaudii Muniak to udane połączenie wątków obyczajowych i romantycznych. Bywa zabawnie i uroczo, a czasami też wzruszająco i smutno, szczególnie wtedy, gdy do głosu dochodzą bolesne wspomnienia i uczucia. Są przyjaźnie, wzloty i upadki, sercowe zawirowania i trudne decyzje. Historia stworzona przez autorkę ma w sobie dużo ciepła, pozytywnych emocji i nadziei – i to jest coś, co w świątecznych książkach absolutnie uwielbiam. Otulenie gwarantowane.


Jeżeli macie ochotę wybrać się w podróż do zimowego Londynu, poczuć magię zbliżających się świąt i poznać poruszającą historię o miłości, przyjaźni, przebaczeniu i sile rodzinnych więzi, sięgnijcie po książkę Klaudii Muniak. Wspaniale spędziłam czas. Gorąco polecam. 











* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5,5/6

czwartek, grudnia 01, 2022

#533 "Bez ciebie nie ma świąt" – Natalia Sońska

#533 "Bez ciebie nie ma świąt" – Natalia Sońska
Czy świąteczna magia zadziała i spełnią się najskrytsze życzenia?


Życie Marii kręci się wokół pracy i opieki nad synem, którego wychowuje sama. Wsparciem jest dla niej ojciec – starszy pan wspaniale dogaduje się z bystrym i pełnym energii chłopcem. Zbliżają się święta. Siedmioletni Franek ma tylko jedno marzenie – pragnie, by w jego życiu pojawił się nieobecny tata. Również Antoni, który skrywa pewną tajemnicę, chciałby, żeby jego córka odnalazła miłość i szczęście. Ale czy w zranionym przed laty sercu Marii jest jeszcze miejsce dla innego mężczyzny? I czy spełni się marzenie Franka?


Bardzo lubię powieści Natalii Sońskiej – są subtelne, romantyczne i z łatwością otulają mnie ciepłem i nadzieją. I nie inaczej było tym razem. "Bez ciebie nie ma świąt" to historia miłości i macierzyństwa rozgrywająca się w przedświątecznym czasie. Natalia Sońska z wrażliwością podejmuje aktualne i bliskie nam tematy. Bywa romantycznie, zabawnie, smutno i wzruszająco (zimowo również:). Maria, Franek i Antoni totalnie podbili moje serce – z łatwością wzbudzają sympatię. Zresztą to właśnie międzyludzkie i pokoleniowe relacje – rodzinne i damsko-męskie – ujęły mnie w książce Natalii Sońskiej najbardziej. "Bez ciebie nie ma świąt" jest jak kubek kakao w mroźny dzień – przynosi wytchnienie, otula i pomaga z nadzieją patrzeć w przyszłość, mimo trudnych momentów, bolesnych pożegnań i przeciwności losu. To pięknie napisana opowieść o różnych odcieniach miłości i macierzyństwa, znaczeniu rodziny, drugich szansach i umiejętności cieszenia się drobnymi rzeczami. O małych i dużych świątecznych cudach i szczęściu, które pojawia się w naszym życiu, gdy zupełnie się tego nie spodziewamy.

Zimowa powieść do przytulenia – wzruszyła mnie i pozostawiła w moim sercu przyjemne ciepło. Idealny obyczajowy "comfort read" na grudniowy czas (i nie tylko). I jeden z moich tegorocznych świątecznych ulubieńców. Gorąco polecam, czytajcie – warto.









* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5,5/6

czwartek, grudnia 01, 2022

#532 "Zdążyć do domu na święta" – Anna Chaber

#532 "Zdążyć do domu na święta" – Anna Chaber
"I'm driving home for Christmas
Oh, I can't wait to see those faces"

Kaja za wszelką cenę pragnie wrócić do domu na święta – ma ku temu ważny powód. Na brukselskim lotnisku spotyka Filipa, który również czeka na samolot do Polski. Niestety wszystkie loty zostają odwołane. Kaja i Filip postanawiają więc dotrzeć do domu pociągiem. Podróż przez zaśnieżoną Europę szybko zamienia się w serię niespodziewanych zdarzeń. Czy uda im się zdążyć na czas? I dlaczego los skrzyżował ze sobą akurat ich ścieżki? Przypadek? A może przeznaczenie? 


Bardzo lubię powieści obyczajowe, które wzbudzają autentyczne emocje, skłaniają do refleksji i, choć napisane z lekkością, dotykają trudnych tematów i doświadczeń. Książka Anny Chaber opowiada o podróży, ale nie tylko tej z Brukseli do Wrocławia, ale też metaforycznie – w głąb własnego serca. Jej okoliczności są szczególne i to nie tylko z uwagi na przedświąteczny czas. Bo czy dwoje obcych i tak różniących się od siebie ludzi może połączyć coś szczególnego?


"Zdążyć do domu na święta" to słodko-gorzka i poruszająca opowieść o małych i dużych bożonarodzeniowych cudach, ludzkiej życzliwości, uzdrawiającej mocy przebaczenia oraz przypadkowych spotkaniach, które zmieniają nas na zawsze. Historia Kai i Filipa łamie serce na milion kawałków, ale przynosi też ze sobą ciepło – otula, mimo łez i smutku. Przypomina też, że nie warto odkładać niczego na później, bo życie jest kruche i ulotne, a ludzie, których kochamy szybko odchodzą. Że choć los bywa cholernie niesprawiedliwy, warto mieć nadzieję. I że, jak twierdzi autorka w posłowiu, "warto wracać na święta do domu" – to jedna z ważniejszych lekcji, jaką daje nam Kaja, bohaterka książki.

Świetny pomysł na fabułę, bożonarodzeniowa (i międzynarodowa:) sceneria, rollercoaster emocji i historia, która wzrusza i trafia prosto do serca.









* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/6

czwartek, grudnia 01, 2022

#531 "Dziś zanucę ci kolędę" – Joanna Szarańska

#531 "Dziś zanucę ci kolędę" – Joanna Szarańska
Wyobraźcie sobie grupę kolędników przemierzających zaśnieżone uliczki – za kolorową gwiazdą i z dobrą nowiną w sercach. Pukają do drzwi, przynoszą nadzieję, otuchę i radość. Każdy dom i każda rodzina ma swoją własną historię. Jak brzmi wasza? Którą kolędę chcielibyście usłyszeć?


Zawsze z niecierpliwością czekam na nową książkę Joanny Szarańskiej. I po raz kolejny było warto. "Dziś zanucę ci kolędę" to pięknie napisana powieść – dojrzała, życiowa, a przy tym jednocześnie lekka i refleksyjna. Wiele razy miałam łzy w oczach. Joanna Szarańska jak żadna inna polska autorka literatury obyczajowej potrafi doprowadzić mnie do płaczu najpierw ze śmiechu, a chwilę później z głębokiego wzruszenia. Jest w tej książce coś bardzo ludzkiego – bliskość doświadczeń, uczuć, pragnień. Tych, które często tłumimy, których się obawiamy, które towarzyszą nam w codziennym życiu – dobrych i złych momentach. Joanna Szarańska jest nie tylko wspaniałą obserwatorką codzienności i ludzkich zachowań, ale potrafi też zajrzeć w najgłębsze zakamarki serc.

"Dziś zanucę ci kolędę" ma w sobie ducha świąt – otwiera na drugiego człowieka. Pokazuje, że każdy z nas ma swoją własną historię, czasami bolesną i trudną. Że święta to nie tylko pyszności na wigilijnym stole, pachnąca choinka i prezenty, ale przede wszystkim ludzie. Że niestety czasami najbardziej ranią i zawodzą nas ci, których kochamy. Że zwykła ludzka życzliwość – dobre słowo i ciepły uśmiech – są w stanie przepędzić czarne chmury.


Książka Joanny Szarańskiej dostarczyła mi wielu wzruszeń, otuliła ciepłem i nadzieją. Otrzymaliśmy opowieść o tym, jak kruche jest życie i jak szybko odchodzą bliscy nam ludzie. O samotności, starości, stracie, tęsknocie i codziennym zabieganiu. O tym, jak niosąc radość i pocieszenie innym, sami możemy poczuć szczęście. I o tym, co liczy się najbardziej – miłość, dobro i obecność drugiego człowieka. 

"Dziś zanucę ci kolędę" to wspaniały sposób, żeby opowiedzieć o zwyczaju kolędowania. Bo przecież piękna muzyka płynąca prosto z serca ma wielką moc – ożywia wspomnienia, porusza najczulsze struny i dodaje otuchy... Poczułam magię. Właśnie takie świąteczne historie cenię najbardziej. Gorąco polecam.

PS W książce można znaleźć niespodziankę dla miłośników "Krainy Zeszłorocznych Choinek" :)










* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 26 października 2022
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 360
Moja ocena: 5,5/6
Copyright © w ogrodzie liter , Blogger