środa, marca 29, 2023

#566 "Dania. Tu mieszka spokój" – Sylwia Izabela Schab

#566 "Dania. Tu mieszka spokój" – Sylwia Izabela Schab
Wyobraź sobie, że za oknem panuje jesienny mrok i chłód, a ty właśnie siedzisz w ulubionym fotelu owinięta kocem, z kubkiem gorącej czekolady w dłoni i wpatrujesz się w płomień kominka. Przytulność, komfort, bycie tu i teraz, poczucie bezpieczeństwa i celebrowanie codzienności, a zatem idealne duńskie hygge, które stało się modne i zrobiło międzynarodową karierę. Hygge to charakterystyczny sposób spędzania czasu i bycia razem – duński styl życia, a właściwie filozofia leżąca u podstaw szczęścia. I wydaje się, że szczęścia Duńczykom nie brakuje – w corocznych raportach niezmiennie zajmują czołowe miejsca. Skąd zatem bierze się duńskie poczucie szczęścia?


Dania, choć bardziej niepozorna od swoich skandynawskich sąsiadów, fascynuje i przyciąga nie tylko słynnym hygge i obietnicą szczęśliwego życia. Ojczyzna Andersena to różnorodność krajobrazu i piękno przyrody: jutlandzkie wrzosowiska, pagórki, kamieniste wybrzeża i piaszczyste plaże. To postępowa i wciąż zmieniająca się stolica, rowerowe autostrady, ekologia, nowoczesny i funkcjonalny design. To wysoki poziom zaufania, poczucie bezpieczeństwa, życzliwość i niewymuszony styl życia. Sylwia Izabela Schab, filolożka, literaturoznawczyni i tłumaczka od lat zawodowo związana z Danią, wcieliła się w rolę przewodniczki po tym niewielkim skandynawskim kraju – stworzyła barwną i inspirującą opowieść, którą poznaje się z prawdziwą przyjemnością. Cieszę się, że to właśnie Dania dołączyła do podróżniczej serii Poznańskiego, bo wydaje się, że wciąż wiemy o niej zbyt mało. Wśród publikacji podróżniczych królują te poświęcone Szwecji, Norwegii i Finlandii – wspaniale, że Sylwia Izabela Schab postanowiła uzupełnić tę lukę.


Książka "Dania. Tu mieszka spokój" to bogactwo treści – skarbnica wiedzy, ciekawostek i spostrzeżeń – a przy tym publikacja przemyślana, dobrze wyważona i spójna. Czuć w niej wyraźnie pasję, wieloletnie doświadczenie i dużo ciepłych uczuć autorki względem Danii i Duńczyków (a zainteresowanie i fascynacja z łatwością udzielają się czytelnikowi). Ale co ważne, miłość Sylwii Izabeli Schab nie jest wcale bezkrytyczna i naiwna – autorka porusza też w książce trudniejsze tematy i pochyla się nad ciemniejszymi kartami duńskiej historii i kultury. Czego więc możemy dowiedzieć się z książki "Dania. Tu mieszka spokój"? Na przykład tego, że jedną z charakterystycznych duńskich cech jest połączenie wyobrażenia o własnej wielkości ze świadomością niepozorności; że z roweru korzysta codziennie niemal połowa Duńczyków; że w języku duńskim nie ma słowa "proszę"; że popularne hygge bywa czasami opresyjne i że Dania to "królestwo wieprzowiny". Są rozdziały dotyczące języka duńskiego (może wcale nie jest aż tak trudny?;), kulinariów, pracy i czasu wolnego, stereotypów, stosunków z sąsiadami – Szwecją, Finlandią, Norwegią, designu, architektury i przyrody. Sylwia Izabela Schab opowiada o niełatwych relacjach duńsko-grenlandzkich, kolonialnej przeszłości, ksenofobii. O narodowej dumie, poczuciu tożsamości i wspólnoty oraz o najważniejszych duńskich wartościach, m.in. demokracji i wolności. Niezwykle ciekawy jest rozdział poświęcony duńskiej herstorii – artystkom, władczyniom i naukowczyniom oraz fragmenty dotyczące tego, jak Duńczycy postrzegają Polaków. Sylwia Izabela Schab płynnie przechodzi między poszczególnymi tematami i umiejętnie łączy ze sobą wiedzę, ciekawostki i osobiste spostrzeżenia. Już od pierwszych stron polubiłam jej styl pisania. "Dania. Tu mieszka spokój" to prawdziwa gratka dla fanów literatury podróżniczej oraz wszystkich ciekawych świata czytelników. Książka Sylwii Izabeli Schab może stać się punktem wyjścia do dalszych poszukiwań (na ostatnich stronach znalazła się lista proponowanych duńskich lektur). Świetnie przybliża ten skandynawski kraj, a przy tym inspiruje i zachęca, by dowiedzieć się więcej. I zachwyciło mnie przepiękne wydanie pełne kolorowych zdjęć. Kolejna wspaniała publikacja serii podróżniczej – gorąco polecam!


















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Data wydania: 22 marca 2023
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Podróżnicza
Oprawa: twarda
Liczba stron: 360
Moja ocena: 5/6

niedziela, marca 26, 2023

#565 "Małe przyjemności" – Clare Chambers (przekład Magdalena Sommer)

#565 "Małe przyjemności" – Clare Chambers (przekład Magdalena Sommer)
Czy potrafimy cieszyć się drobiazgami? Gdzie tkwi sekret szczęśliwego życia?

Świat Jean Swinney, czterdziestoletniej dziennikarki pracującej w lokalnej gazecie, nie jest kolorowy. Kobieta nie ma męża ani dzieci, mieszka na przedmieściach Londynu, a codzienność upływa jej pod znakiem obowiązków i rutyny – redagowania porad domowych, załatwiania sprawunków i opieki nad humorzastą matką. Tłumiąc swoje marzenia i tęsknoty, Jean znajduje ukojenie w małych przyjemnościach – "pierwszym porannym papierosie, kieliszku sherry przed niedzielnym lunchem, nowej książce z biblioteki, stosie świeżego prania pachnącego latem, ozdobnej papeterii i ogrodzie przykrytym śniegiem". To właśnie one pomagają oswoić samotność, nudę i gorycz rozczarowań. Wkrótce los daje Jean szansę na prawdziwe szczęście – na miłość, przyjaźń i spełnienie. Dokąd zaprowadzi ją dziennikarskie śledztwo i głos serca?


"Małe przyjemności" Clare Chambers to powieść niezwykła w swojej zwyczajności i prostocie – ciepła, subtelna i pełna współczucia. Jej urok tkwi w niespiesznej narracji, czułej prozie, odrobinie humoru, emocjonalnej bliskości i przenikliwej życiowej refleksji. Historia samotnej kobiety uwięzionej w bezbarwnej codzienności, balansującej między poczuciem obowiązku i odpowiedzialności a pragnieniem miłości, szczęścia i niezależności z łatwością przemówiła do mojego serca. Pokochałam troskę i wrażliwość, z jakimi Chambers zbudowała postać Jean – niezwykle sympatycznej bohaterki, z którą nietrudno nawiązać czytelnikowi więź. Choć motyw przewodni fabuły (dziennikarskie śledztwo dotyczące rzekomego niepokalanego poczęcia, a ściślej mówiąc przypadku partenogenezy) wydaje się nieco absurdalny, w rzeczywistości stanowi on jedynie punkt wyjścia do poruszającej i chwytającej za serce opowieści o różnych odcieniach miłości i macierzyństwa, samotności, tęsknocie, trudnych wyborach i rozdarciu między głosem serca a rozumu. Chambers subtelnie utkała "Małe przyjemności" z drobiazgów, doznań, uczuć i brytyjskich akcentów (ożywiła realia lat 50. XX wieku i angielskie hrabstwo Kent). To pięknie napisana powieść o kruchości istnienia i ulotności czasu oraz przewrotnym losie, który daje i odbiera. O miłości, na którą nigdy nie jest za późno oraz odwadze w otwieraniu się na to, co nowe i niespodziewane. Historia Jean to również wspaniały pean na cześć celebracji życia w jego przeróżnych odcieniach – inspirująca, słodko-gorzka opowieść, która daje nadzieję, że to, co najlepsze wciąż jest przed nami i że warto walczyć o szczęście. Przypomina też, jak ważna jest chwila obecna, tu i teraz, a także umiejętność cieszenia się małymi rzeczami. Że bywa ciężko – każdy z nas nosi w sobie jakiś smutek – ale nie jesteśmy sami, a szczęście może przyjść do nas w najmniej oczekiwanym momencie.


Brytyjski urok, emocjonalna podróż przez zakamarki kobiecego serca, ciepło i prostota – powieść, która w nieoczekiwany sposób jednocześnie otula i łamie serce. Jestem przekonana, że dla wielu (podobnie zresztą jak i dla mnie) stanie się tytułową małą przyjemnością – literacką chwilą dobroci. Polecam!
















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Znak.

Tytuł oryginalny: Small Pleasures
Przekład: Magdalena Sommer
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 22 marca 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5/6

wtorek, marca 21, 2023

Książkowe nowości – kwiecień 2023

Książkowe nowości – kwiecień 2023



"Każde kolejne lato" - Carley Fortune, przekład Anna Hikiert-Bereza, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.04;

"Młody Mungo" - Douglas Stuart, przekład Maciej Studencki, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 12.04;

"Dziewczyna z Titanica" - Shana Abé, przekład Iwona Kukwa, Wydawnictwo Filia, premiera 12.04;

"Pożegnanie z bronią" - Ernest Hemingway, przekład Martyna Tomczak, Wydawnictwo Marginesy, premiera 12.04;

"Panna Kim wie" - Cho Nam-Joo, przekład Ewa Ratajczyk, Wydawnictwo Mando, premiera 12.04;

"Kilka dni z życia Alice" - Liane Moriarty, przekład Anna Maria Nowak, Wydawnictwo Znak, premiera 26.04;

"Posłaniec" - Aleksandra Rak, Wydawnictwo Flow, premiera 12.04;

"Wcale nie jestem taka" - Marie Aubert, przekład Karolina Drozdowska, Wydawnictwo Pauza, premiera 04.04;

"Gorzki cukier" - Avni Doshi, przekład Agnieszka Wilga, Wydawnictwo W.A.B., premiera 26.04;

"Szkoda, że cię tu nie ma" - Jodi Picoult, przekład Magdalena Moltzan-Małkowska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, premiera 11.04;

"Córka komendanta" - John Boyne, przekład Ewa Ratajczyk, Wydawnictwo Replika, premiera 18.04;

"Wiem, co czujesz" - Gabriela Gargaś, Wydawnictwo Literackie, premiera 12.04;

"Złodziejka listów" - Anna Rybakiewicz, Wydawnictwo Filia, premiera 12.04;

"Jak nie zginąć w kosmosie" - Paul M. Sutter, przekład Dariusz Rossowski, seria Zrozum, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 12.04;


"Sąsiednie kolory" - Jakub Małecki, Wydawnictwo SQN, premiera 26.04;

piątek, marca 17, 2023

#564 "Wielki krąg" – Maggie Shipstead (przekład Justyn Hunia) /przedpremierowo/

#564 "Wielki krąg" – Maggie Shipstead (przekład Justyn Hunia) /przedpremierowo/
W latach 20. i 30. XX wieku nastąpił ogromny postęp w dziedzinie lotnictwa. Amerykanin Charles Lindbergh dokonał pierwszego samodzielnego transatlantyckiego lotu, a kilka lat później w 1932 roku wyczyn ten powtórzyła Amelia Earhart – i udowodniła tym samym, że pilotowanie samolotów oraz rekordy lotnictwa nie są zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Zresztą wystarczy też wspomnieć o Amy Johnson, angielskiej pilotce, która w 1930 roku jako pierwsza kobieta wykonała lot z Wielkiej Brytanii do Australii. I Earhart, i Johnson przecierały szlaki w lotnictwie – i nie tylko one. Odważnych i utalentowanych kobiet, które z powodzeniem realizowały swoje podniebne marzenia było znacznie więcej. Maggie Shipstead w "Wielkim kręgu" nawiązuje do historii kobiecego lotnictwa – tworzy fikcyjną bohaterkę, która robi wszystko, by móc latać, bo tylko między chmurami czuje, że naprawdę żyje. Jednak jej losy zaczynają się i kończą tragicznie. Kilkumiesięczna Marian Graves na pokładzie tonącego statku traci matkę i ojca i wraz z bratem bliźniakiem trafia do Montany pod opiekę wuja, niespełnionego artysty. Wiele lat później jej życie zatacza krąg – kobieta wraz ze swoim nawigatorem ginie wśród surowych i nieprzyjaznych wód Antarktydy. W 1950 roku Marian pragnęła zrobić coś, czego nikt wcześniej nie dokonał – przelecieć dookoła świata z północy na południe, nad biegunami. Podjęła próbę. Ostatni wpis z jej dziennika pochodzi z 4 marca, gdzieś z okolic Lodowca Szelfowego Rossa. To właśnie tam, wśród białej pustki i ciszy, ślad się urywa – "nieustraszona dama przestworzy" zaginęła na zawsze.


Zaginięcie na Antarktydzie – czy to aby nie za duży spojler? Bynajmniej, bo w książce Maggie Shipstead od tragicznego początku i końca ważniejsza jest sama życiowa droga Marian Graves – od małej dziewczynki, która śni o lataniu, przez młodą kobietę, która uparcie dąży do spełnienia podniebnych marzeń, aż po znakomitą pilotkę, która podejmuje największe ryzyko, by móc doświadczyć czegoś niezwykłego. "Wielki krąg" to ambitna i epicka powieść, nie tylko z uwagi na spore gabaryty (aż 760 stron), ale też literacki i historyczny rozmach. Maggie Shipstead splata ze sobą dwie osie czasu i dwie życiowe ścieżki. Poznajemy burzliwe losy Marian Graves od 1914 aż po 1950 rok, a także współczesną historię młodej aktorki Hollywood Hadley Baxter, która otrzymuje główną rolę w filmie opowiadającym o tajemniczym zaginięciu pilotki nad wodami Antarktydy. Te dwie kobiety, na pierwszy rzut oka tak różne i oddalone od siebie o dziesiątki lat i kilometrów, spotykają się na kartach powieści Shipstead – w walce o wolność, niezależność, marzenia i samą siebie.

"Wielki krąg" już od pierwszych stron wzbija się wysoko i utrzymuje ten pułap, z małymi wahaniami, aż do poruszającego i zaskakującego zakończenia. Maggie Shipstead stworzyła powieść bogatą w historyczne i geograficzne detale, pełną przeróżnych wątków i postaci oraz w fabułę, która rozciąga się na przestrzeni wielu dekad. Bez dwóch zdań zachwycił mnie ten literacki rozmach, bo z pewnością nie było łatwo z tylu różnych elementów zbudować spójną całość. Imponujące, jak skomplikowane życiorysy bohaterów "Wielkiego kręgu" wtapiają się naturalnie w amerykańską scenerię, historię lotnictwa, ważne wydarzenia i zwykłą codzienność. Maggie Shipstead doskonale uchwyciła proporcje, łącząc intymne, osobiste zmagania postaci z fascynującą podróżą w czasie. Można odnieść wrażenie, że "Wielki krąg" to po części powieść historyczna, a po części przygodowa. Z każdą kolejną przeczytaną stroną coraz bardziej doceniałam, jak niespiesznie toczy się fabuła i jak postaci zmieniają się wraz z upływającym czasem – niczym w kronice życia. Maggie Shipstead prowadzi czytelników przez dzikie tereny amerykańskiego stanu Montana czasów prohibicji, surowe krajobrazy Alaski, białe lodowce Antarktydy, bombardowany w czasie II wojny światowej Londyn i przez jaśniejący blichtrem Hollywood. Przez lotnicze hangary, małżeńskie sypialnie, na pokłady statków - i co ważne, w przestworza – w błękit nieba, w chmury, nad ocean. "Wielki krąg" to inspirująca opowieść o pasji, która "podrywa do lotu", dodaje skrzydeł, jest niczym zew wolności, coś, czemu nie sposób się oprzeć. Miłość do latania kształtuje życie Marian Graves i jest jej jedyną stałą w zmieniającej się rzeczywistości. Z przyjemnością chłonęłam tę pasję, poznawałam tajniki pilotowania, czułam wiatr we włosach, wolność i adrenalinę. Shipstead świetnie odmalowała realia kobiecego lotnictwa – Marian musi pokonać wiele przeszkód w męskim świecie, by móc podążyć za swoim marzeniem. Zresztą to niezwykle ciekawa, wielowymiarowa postać – jednocześnie krucha i silna, czuła i surowa, odważna, wytrwała oraz wychodząca poza tradycyjne role i ramy ówczesnych czasów. Jej zmagania, wewnętrzne rozterki i trudne wybory śledzi się z dużym zainteresowaniem. Portret pilotki Marian Graves jest barwny i wiarygodny – można niemal uwierzyć, że taka osoba istniała naprawdę. Ożywienie historii z przeszłości to ogromny sukces Maggie Shipstead – linia narracyjna dotycząca Marian świeci znacznie większym blaskiem niż współczesna hollywodzka opowieść z Hadley w roli głównej.


"Po co w ogóle ruszać w podróż? Nie mam na to odpowiedzi poza pewnością, że muszę to zrobić"

Historyczny, geograficzny i narracyjny rozmach, dbałość o detale i kalejdoskop ludzkich losów w połączeniu z tajemnicą, feministycznym akcentem, pasją, silną potrzebą wolności i kobiecą determinacją – to właśnie "Wielki krąg" Maggie Shipstead. Epicka powieść pełna miłości, namiętności i przyjaźni, bolesnych rozstań i powrotów, skomplikowanych międzyludzkich relacji, traumy, walki o życie i marzenia. Jest ryzyko i niebezpieczeństwo, szczęście i wolność, odkrywanie własnej tożsamości, a także cierpienie i łamiące serce straty. W tym intensywnym świecie spędza się tak dużo czasu, że niełatwo go opuścić wraz z ostatnią stroną. Piękna powieść o tym, jak kształtujemy swój los i jak wiele skrywamy w sobie – historię, którą znamy tylko my sami. O tym, jak ważne są podążanie za marzeniami i odwaga bycia sobą. 

Wspaniałe, jak bardzo "Wielki krąg" rezonował z moimi emocjami i jaką przyjemność sprawiła mi literacka podróż w przeszłość. Warto przeczytać, polecam.
















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Znak.

Tytuł oryginalny: Great Circle
Przekład: Justyn Hunia
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 22 marca 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 768
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, marca 13, 2023

#563 "Doktórka od familoków" – Magdalena Majcher

#563 "Doktórka od familoków" – Magdalena Majcher
Lata 70. XX wieku. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że familoki czyli robotnicze bloki mieszkalne w Szopienicach, jednej z dzielnic Katowic, nieustannie otulała gęsta mgła. W rzeczywistości jednak był to dym – zwisający nisko, szary, gryzący dym, który pokrywał podwórka, przenikał do gleby i wciskał się do mieszkań. Dzieci żyły w przekonaniu, że tak właśnie wygląda powietrze, a dorośli przywykli do widoku dymiących kominów. Huta ołowiu była ich żywicielką – dawała pracę i dach nad głową. Niestety okazało się, że była też ich trucicielką. Ale o tym w PRL-owskiej Polsce nie wolno było wspominać – prawda nie wpisywała się w narzucaną przez władze wizję gospodarczego sukcesu i społecznego dobrobytu. Znalazła się jednak osoba, dla której zdrowie i życie dzieci było ważniejsze. Doktor Jolanta Wadowska-Król, pediatra, dobrze znała swoich podopiecznych i lokalną społeczność. Kiedy pojawiło się podejrzenie, że przyczyną dziecięcych problemów zdrowotnych może być zatrucie ołowiem, lekarka nie tylko nie wycofała się, lecz kontynuowała badania – i stanęła do walki o zdrowie i życie małych pacjentów. Za dążenie do prawdy i rzetelne wykonywanie swojej pracy poniosła konsekwencje.


"Gdy tak szły w stronę ulic biegnących bezpośrednio przy hucie, krajobraz zmieniał się coraz bardziej. Zieleń niknęła w oczach, aż w końcu nie zostało z niej nic. Tylko czerń poprzetykana gdzieniegdzie szarością i czerwienią cegieł, z których zbudowane były okoliczne familoki"

"Doktórka od familoków" to bez wątpienia jedna z ważniejszych powieści, nie tylko z uwagi na poruszaną tematykę, ale też postać wyjątkowej kobiety – lekarki, która uratowała życie szopienickich dzieci i wykazała się przy tym niezwykłą odwagą, determinacją, profesjonalizmem i empatią. Magdalena Majcher stworzyła powieść inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami – opowiada o epidemii ołowicy, "znikających dzieciach", "śląskim Czarnobylu" oraz niełatwej walce Jolanty Wadowskiej-Król. W książce przeplatają się ze soba dwie fabularne perspektywy – historię poznajemy z punktu widzenia lekarki oraz Heleny, żony i matki dzieci, u których stwierdzono zatrucie ołowiem. Magdalena Majcher zabiera czytelników w sam środek wydarzeń – do lat 70. ubiegłego wieku, ciasnych izb familoków, za mury huty ołowiu, na szopienickie ulice i przydomowe podwórka oraz do lekarskich gabinetów. Wszystkie te miejsca ożywają, podobnie zresztą jak postaci, ówczesne realia i emocje, które towarzyszyły Wadowskiej-Król i rodzinom dotkniętym tragedią. "Doktórka od familoków" to obraz rodzinnego życia i zwykłej codzienności w robotniczej dzielnicy, w cieniu huty. To poczucie wspólnoty, śląskie tradycje, małżeńskie wzloty i upadki, rodzicielskie zmagania, a także ciężka praca, bieda i trudne warunki bytowe. To rzeczywistość, w którą niespodziewanie wkrada się lęk o zdrowie i życie dzieci oraz pogłębiające się rozdarcie między koniecznością utrzymania pracy a zapewnieniem bezpieczeństwa rodzinie. Magdalena Majcher doskonale oddała charakter szopienickiej dzielnicy oraz odmalowała realia życia jej mieszkańców. Przedstawiła też z literacką przenikliwością i wrażliwością zmagania rodzin, ich problemy, odczucia, nadzieje. Z zainteresowaniem czytałam o Jolancie Wadowskiej-Król – lekarce z powołania, ale też wrażliwej, mądrej, skromnej i zaradnej kobiecie, która mimo obaw i gróźb poważnych konsekwencji, postanowiła zachować się tak jak trzeba.


"W każdej chwili do drzwi mojego gabinetu mogła zapukać milicja i aresztować mnie za podburzanie ludu i niszczenie socjalistycznej gospodarki, ale liczyli się dla mnie tylko moi mali pacjenci"

"Doktórka od familoków" to poruszająca powieść, która zachwyca realizmem i którą czyta się jednym tchem. Ma w sobie dużo smutku, bo sytuacja szopienickich rodzin, a szczególnie dzieci nie była łatwa, ale jednocześnie przynosi nadzieję i inspiruje – przypomina, że na świecie są ludzie, którzy wykonują swoją pracę z pasją i dla których drugi człowiek jest najważniejszy. Takich historii potrzebujemy.

W "Doktórce od familoków" Magdalena Majcher przybliża jedną z ważniejszych i tragiczniejszych kart historii Katowic – wspaniale, że mamy okazję ją poznać. Świadomość, że powieść inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami nadaje jej szczególnego znaczenia. Zresztą dla wielu z nas to obraz Katowic, jakiego nie znamy – miasto z dawnych lat w zupełnie innej odsłonie – co stanowi jeden z wielu walorów tej książki. Autorka podarowała nam opowieść o sile miłości i rodziny, walce o prawdę i ludzkie życie. O odwadze i determinacji, ale też cenie, jaką trzeba zapłacić za działanie w zgodzie ze swoim sumieniem i wyznawanymi wartościami. Czytałam z ogromnym zainteresowaniem i gorąco polecam, warto.















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem W.A.B. 

Data wydania: 8 marca 2023
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5,5/6

sobota, marca 11, 2023

#562 "Nikt o tym nie mówi" – Patricia Lockwood (przekład Dorota Konowrocka-Sawa) /przedpremierowo/

#562 "Nikt o tym nie mówi" – Patricia Lockwood (przekład Dorota Konowrocka-Sawa) /przedpremierowo/
"Nikt o tym nie mówi" to dla mnie ogromne zaskoczenie, i nie tylko ze względu na treść, ale też formę, bo Patricia Lockwood eksperymentuje i wychodzi poza utarte schematy, czym wzbudza skrajnie różne reakcje – i polaryzuje czytelników. Autorka w swoim powieściowym debiucie pochyla się nad naturą mediów społecznościowych, m.in. ich wpływem na międzyludzkie relacje oraz miejscem człowieka w kontakcie ze światem tweetów, memów, algorytmów, polubień i ciągłego skrolowania.


Patricia Lockwood zbudowała tekst na zasadzie kontrastu – podzieliła powieść na dwie części – literackie "przed i po" – bo granicę wyznacza dramatyczna wiadomość, którą bohaterka książki otrzymuje od matki. W pierwszej części podążamy śladem internetowej celebrytki, która publikuje treści w miejscu zwanym "portalem" – podróżuje i przemawia na konferencjach, zatracając się coraz bardziej w nierealnym świecie mediów społecznościowych. W drugiej części życie bohaterki przybiera nieoczekiwany obrót, gdy staje się ona świadkiem i uczestnikiem rodzinnego dramatu – jej siostra rodzi dziewczynkę z rzadką i potencjalnie śmiertelną wadą genetyczną. I tym samym kobieta po wielu latach zostaje ponownie wciągnięta w wir prawdziwego życia z jego smutkami, wątpliwościami, intensywnością uczuć i przeróżnymi barwami.

Odniosłam wrażenie, że "Nikt o tym nie mówi" to dwie powieści w jednej, choć niezupełnie tak właśnie jest. Części tej książki różnią się wyraźnie nastrojem – bo pierwsza z nich układa się w trywialny, chaotyczny strumień świadomości utrzymany w lekkim i zabawnym stylu; natomiast druga, autofikcyjna (bo oparta na prawdziwych doświadczeniach Lockwood), zamienia banalność i śmiech w głęboki smutek i refleksyjność – i jest w stanie wzruszyć do łez. To wyraźny kontrast, choć nie jedyny – na pozór dwie części różnią się nie tylko temperaturą i ciężarem emocji i poruszanych kwestii, ale też spojrzeniem na media społecznościowe. Lockwood uwidacznia przepaść między życiem online i prawdziwym, podkreślając jednocześnie, że te dwie rzeczywistości nieustannie przenikają się we współczesnym świecie i nie można już temu zapobiec.

"Nikt o tym nie mówi" zwraca uwagę nietypową formą – fragmentaryczną, poszarpaną, chaotyczną – co przypomina krótkie internetowe wpisy. W pierwszej części owe "tweety", choć pewnie z założenia sarkastyczne i zabawne, ułożyły się dla mnie w trywialny i w gruncie rzeczy zbędny potok spostrzeżeń i ciekawostek (jak w internecie, gdy ważne i wartościowe treści toną w morzu banału). I choć rozumiem zamysł autorki, by przedstawić treść na zasadzie kontrastu i naświetlić internetowe absurdy – ogarnęło mnie znużenie i obojętność. Powieść zaczęła dla mnie istnieć wraz z początkiem drugiej części – bardziej emocjonalnej, refleksyjnej i życiowej. Nic nieznaczące wpisy nabrały głębi – zmieniły się w poruszającą, słodko-gorzką opowieść o rodzinnym dramacie, miłości, żalu, kruchości istnienia, stracie i smutku. Doceniam więc oryginalny pomysł Lockwood, ale wolałabym jednak, żeby dwie części tej książki lepiej ze sobą korespondowały.


Tam, gdzie zmierza współczesny świat

Czy warto tworzyć w internecie równoległe życie? Czy zatracając się w świecie iluzji, nie tracimy tego, co najważniejsze? Czy media społecznościowe odbierają nam umiejętność prawdziwej interakcji z innymi ludźmi i czy paradoksalnie nie pogłębiają naszej samotności i poczucia izolacji? "Nikt o tym nie mówi" to opowieść o tym, jak media społecznościowe kształtują naszą rzeczywistość, jak wpływają na nasze życie i międzyludzkie relacje (a czasami nawet przejmują kontrolę). Książka Lockwood uświadamia, że nie sposób patrzeć na rzeczywistość online w kategoriach czarno-białe – wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane i zniuansowane niż może się wydawać. 

"Nikt o tym nie mówi" to książka, którą albo się kocha albo nienawidzi; albo z przyjemnością pochłania kolejne słowa albo porzuca w poczuciu niezrozumienia i obojętności.

Czytałam z przyjemnością drugą część – i mocno mnie poruszyła. Ciekawe wydały mi się fragmentaryczna struktura (bo lubię niebanalne książki) i socialmedialna tematyka. Ale w stosunku do całości to odrobinę za mało. Ważne kwestie i interesująca społeczna analiza współczesnych zjawisk – bez wątpienia skłania do refleksji – choć w formie, która niezupełnie do mnie przemówiła.














* Współpraca barterowa z Wydawnictwem W.A.B.

Tytuł oryginalny: No One is Talking About This
Przekład: Dorota Konowrocka-Sawa
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 22 marca 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 256
Moja ocena: 3,5/6

czwartek, marca 09, 2023

#561 "Łączniczka" – Magda Knedler

#561 "Łączniczka" – Magda Knedler
"W czasie pokoju można sobie być odważnym, można sobie wyobrazić różne rzeczy i myśleć, że się wszystko wie. Ale tak naprawdę się nie wie, tak naprawdę wie się dopiero w chwili, w której drży ziemia, jęczą mury kamienic, dzwonią szyby w oknach"

1 września 1939. Dzień, który zmienił wszystko. Dzień, który podzielił życie na przed i po. I dał początek miesiącom i latom ciężkiej próby – zmusił do walki o przeżycie, wolność i godność oraz siłą wtłoczył w rzeczywistość pełną lęku, niepewności i straty. Druga wojna światowa odebrała ludziom wiele, również młodym – tym, którzy znaleźli się u progu dorosłości. Odebrała im marzenia, dom i bliskich, szansę na szczęśliwą przyszłość. Odebrała im młodość, a często też i życie. I wśród tych młodych ludzi była ona, Anna Smoleńska, twórczyni Znaku Polski Walczącej, bohaterka książki Magdy Knedler.


Niezwykle cenię powieści, które przywracają pamięć o wyjątkowych kobietach – ich odwadze, determinacji, bezinteresownej pomocy i prawdziwym człowieczeństwie w najmroczniejszych czasach. Przez lata gloryfikowano konspiracyjną, i często bardziej spektakularną działalność mężczyzn, jednocześnie spychając w cień wojenne dokonania kobiet. A historia Anny Smoleńskiej doskonale uświadamia, że bohaterstwo nie ma płci i że okupacyjna "praca u podstaw" znaczyła równie wiele, co brawurowe akcje. Magda Knedler opowiada o wojennych losach dwudziestodwuletniej harcerki Szarych Szeregów, łączniczki, studentki historii sztuki Uniwersytetu Warszawskiego i twórczyni słynnej kotwicy – symbolu oporu i wspólnoty. Anna pochodziła z profesorskiej rodziny – rodziny silnych i wykształconych kobiet: wykładowczyń, biolożek, prawniczek. Podczas okupacji działała w Pogotowiu Harcerek, opiekowała się dziećmi i młodzieżą, zajmowała edukacją. Ukończyła kurs łączności, brała udział w akcjach tzw. Małego Sabotażu, kolportowała prasę i dostarczała rodzinom aresztowanych grypsy z Pawiaka. Robiła wiele, mimo zmęczenia i lęku – dla dobra innych. I jednocześnie toczyła swoją własną osobistą walkę. W książce Magdy Knedler poznajemy nie tylko zaangażowaną bohaterkę o wielkim sercu, dla której liczy się przede wszystkim pomoc innym, ale też niepewną, zamkniętą w sobie młodą kobietę, która zawsze usuwa się w cień. Anna ma krótkie włosy, nie przepada za sukienkami i nie chodzi na potańcówki. Z trudnością nawiązuje znajomości i nie lubi rozmawiać. Czuje wyraźnie swoje wyobcowanie i próbuje przełamywać słabości, lecz nie jest to łatwe, szczególnie w niepewnych wojennych realiach. Zresztą, może to właśnie w tej "inności" tkwi jej urok i siła?

"Łączniczka" to doskonały przykład wartościowej beletrystyki historycznej. Magda Knedler z wnikliwością odmalowuje losy Anny Smoleńskiej i osadza je w wojennej i obozowej rzeczywistości. Dojrzała i realistyczna narracja dotycząca życia w okupowanej Warszawie płynnie splata się z intymnym portretem młodej kobiety, która w obliczu dramatycznych wydarzeń nie pozostaje bierna i ryzykując życie angażuje się w konspiracyjną działalność. Powieść Magdy Knedler wyróżnia rzetelność i dbałość o historyczne detale. I to bez wątpienia jeden z elementów, który w twórczości autorki cenię szczególnie. Każda jej książka to gwarancja doskonałej jakości – połączenia starannego researchu, literackiego talentu i szacunku dla podejmowanego tematu. W "Łączniczce" Magda Knedler wspaniale oddała charakter ówczesnych czasów, ożywiła wojenną stolicę, blaski i cienie życia pod okupacją, co ważne bez egzaltacji i sztucznego dramatyzmu, lecz z dużą dawką literackiej świadomości. Ze smutkiem czytałam o pogarszających się warunkach, aresztowaniach, egzekucjach. O biedzie, niepewności jutra i łamiących serce rozstaniach. Jednocześnie z podziwem i uznaniem przyglądałam się zaangażowaniu i poświęceniu Anny, a także wielu innych młodych kobiet i mężczyzn (w powieści pojawia się m.in. Tadeusz Zawadzki "Zośka"). Magda Knedler poprzez historię Anny przedstawia zmagania całego pokolenia – ich odwagę, determinację i patriotyzm, a także lęk, wątpliwości i zagubienie. Bez patosu, ale z wrażliwością i zrozumieniem. Proza Magdy Knedler działa na wyobraźnię i emocje, bo Anna z łatwością staje się bliska – nie jako imię i nazwisko w podręczniku historii, lecz jako człowiek z krwi i kości – zwykła dziewczyna, która dokonała wielkich czynów. Zresztą "Łączniczka", mimo całego tragizmu i smutku, to w dużej mierze inspirująca opowieść – o miłości, przyjaźni, wzajemnej trosce i solidarności w obliczu wspólnego celu, a także wierze i nadziei na przekór złu, nienawiści i śmierci, które przyniosła ze sobą wojna.


Powieść Magdy Knedler wywołała we mnie wiele emocji. Po przeczytaniu ostatniej strony czułam się tak, jakbym zostawiła w świecie Anny kawałek własnego serca. Otrzymaliśmy pięknie napisaną i historycznie rzetelną opowieść (co w przypadku beletrystyki wojennej jest niezwykle ważne) o dramatycznych czasach i kobiecym heroizmie, przede wszystkim przejawiającym się w trosce o drugiego człowieka i wspólne dobro – heroizmie tak bardzo potrzebnym, ale pozostającym w cieniu – cichym i niewidocznym. "Łączniczka" rzuca światło na rolę kobiet, a tym samym dopełnia obraz wojennego bohaterstwa, patriotyzmu i odwagi. Pokazuje też, że są wartości, o które warto i należy walczyć – zawsze. I że dobro, które okazujemy innym ma znaczenie – każdy, najdrobniejszy nawet gest.

Historia Anny Smoleńskiej złamała mi serce. Czułam ogromny smutek, bo jak w wielu podobnych przypadkach, jej życie skończyło się zbyt szybko i w tragicznych okolicznościach. Ale czułam też szacunek i podziw dla jej niezłomnej postawy oraz sympatię – dla Anny jako osoby. 

Kolejna znakomita powieść Magdy Knedler. Takiej dobrej literatury potrzebujemy. Gorąco polecam.















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mando.

Data wydania: 1 marca 2023
Wydawnictwo: Mando
Oprawa: twarda
Liczba stron: 368
Moja ocena: 6/6

wtorek, marca 07, 2023

#560 "Wiosenna noc / Zamek z lodu" – Tarjei Vesaas (przekład Maria Gołębiewska-Bijak) /przedpremierowo/

#560 "Wiosenna noc / Zamek z lodu" – Tarjei Vesaas (przekład Maria Gołębiewska-Bijak) /przedpremierowo/
Realistyczna baśń? A może prawdziwe życie z nutą magicznego realizmu?

Osobliwa, fascynująca i nieoczywista – właśnie taka jest dla mnie książka Tarjeia Vesaasa, norweskiego pisarza. Tym razem seria skandynawska powiększyła się o klasykę literatury w nowym tłumaczeniu Marii Gołębiewskiej-Bijak. "Wiosenna noc/Zamek z lodu" to dwie oniryczne opowieści, w których magiczna siła natury splata się z dorastaniem, miłością, przyjaźnią, życiem i śmiercią.


"Czternastoletni Hallstein wraz z siostrą zostają sami w domu. Kiedy do ich drzwi puka rodzina szukająca noclegu, rodzeństwo nie spodziewa się, że będzie to dla nich noc, gdy zmierzą się z doświadczeniem śmierci i narodzin. Noc, w trakcie której nikt nie pójdzie spać.

Jedenastoletnia Siss poznaje nieśmiałą Unn. Dziewczynka próbuje zaprzyjaźnić się z nową koleżanką, lecz ich relację gwałtownie przerywa zniknięcie Unn. Radość Siss zostaje zburzona przez ból wywołany stratą, zwłaszcza że wszystkie ślady prowadzą do tajemniczego lodowego zamku" (opis wydawcy)

Te dwie, z pozoru proste historie, pod wpływem symbolicznej i lirycznej prozy autora zmieniają się w niezwykłą literacką podróż na granicy jawy i snu. Oczarował mnie oryginalny nastrój – niepokojący, klaustrofobiczny i oniryczny – oraz sposób, w jaki Tarjei Vesaas połączył warstwę psychologiczną z norweską przyrodą i zjawiskami atmosferycznymi. Opisy natury są absolutnie genialne – piękne prozatosko i nieustannie podszyte czymś tajemniczym i metafizycznym. Wiosna i zima – światło i mrok, ciepło i chłód, nadzieja i smutek. Pierwsza powieść Vesaasa to ciepły deszcz, gęstwina traw, zapach ziół, wilgotność i rozkwit. Druga z kolei przynosi ze sobą przenikliwe zimno, śnieżnobiałą ciszę i lodową pustkę. Piękno, które przyciąga, jednocześnie zachwyca i przeraża. Piękno, które czasami staje się śmiertelną pułapką. Natura subtelnie i dwuznacznie przenika świat wewnętrzny bohaterów – zestraja się z ich stanem emocjonalnym, jest wskazówką, ostrzeżeniem i milczącym świadkiem wydarzeń. Wiele można wyczytać między wersami, ale trzeba zejść z utartych literackich ścieżek. Bo Vesaas nie mówi wprost – przekaz się rozmywa, dwuznaczność dezorientuje, a niedopowiedzenia pozostawiają miejsce na własne przemyślenia i domysły. Jeżeli czytelnik rozsmakuje się w tym nieoczywistym i onirycznym świecie, nie będzie mu łatwo go opuścić. Proza Vesaasa ma hipnotyzujący urok, andersenowską baśniowość i psychologiczną przenikliwość. Krótkie frazy i wieloznaczne dialogi pogłębiają niepokój i klaustrofobiczny nastrój, a to, co najważniejsze, często pozostaje niewypowiedziane – i przebija się do świadomości czytelnika przeróżnymi drogami.


Dwie nieoczywiste historie

Vesaas z subtelnością zagłębia się w ludzką psychikę i zanurza czytelnika w kłębowisku nieoczywistych myśli i dialogów. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia nastoletnich bohaterów – czujemy, wręcz namacalnie, ich ekscytację, smutek i fascynację. Hallstein i jego siostra zostają wplątani w sieć skomplikowanych relacji rodzinnych – i przeżywają niezapomnianą wiosenną noc. Z kolei Siss w "Zamku z lodu" doświadcza prawdopodobnie najtragiczniejszej zimy w swoim życiu. Vesaas pokazuje, jak niespodziewane i niepozorne wydarzenia stają się punktem zwrotnym – odmieniają, czasami na zawsze. I w jednej, i drugiej powieści życie przeplata się ze śmiercią, a bohaterowie mierzą się z tym, co graniczne, przełomowe. "Zamek z lodu" pod względem fabularnym wydaje się znacznie bardziej przystępny. Vesaas stworzył poruszającą, jednocześnie smutną i pokrzepiającą opowieść o przyjaźni dwóch jedenastoletnich dziewczynek. Przyjaźni intensywnej i silnie emocjonalnej, choć krótkiej – bo ich więź nie zdążyła w pełni rozkwitnąć. To również historia samotności, straty i lojalności, a także nastoletniego przebudzenia, ukrytych pragnień oraz triumfu życia nad śmiercią. "Wiosenna noc" przypomina z kolei skomplikowaną układankę – oniryczny rodzinny dramat, który pęcznieje od nadmiaru tajemnic, domysłów i niewypowiedzianych słów. Vesaas opowiada o silnej fascynacji drugim człowiekiem, młodzieńczym zakochaniu, skomplikowanych rodzinnych relacjach oraz wolności i zniewoleniu.

Nad powieściami Vesaasa unosi się aura niezwykłości – czułam ją wyraźnie od pierwszej aż do ostatniej strony, podobnie zresztą jak dziwne przyciąganie, napięcie i niepokój, momentami irytująco namacalne, bez konkretnych odpowiedzi i możliwości ucieczki. I choć nieraz potykałam się o krótkie dialogowe frazy i gubiłam w gąszczu niedomówień (szczególnie podczas czytania "Wiosennej nocy"), spotkanie z twórczością Vesaasa było dla mnie przyjemnością – i zupełnie nowym literackim doświadczeniem. Pozostaję pod urokiem tej oryginalnej i intensywnej prozy. Emocje, które we mnie wywołała, zostaną ze mną dłużej.


Jeżeli macie ochotę poznać ponadczasową klasykę literatury skandynawskiej i szukacie czegoś osobliwego i oryginalnego – warto. Polecam!

















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Tytuł oryginalny: Vårnatt/Is-slottet
Przekład: Maria Gołębiewska-Bijak
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 8 marca 2023
Oprawa: twarda
Liczba stron: 400
Moja ocena: 5/6

sobota, marca 04, 2023

#559 "Pony" – R.J. Palacio (przekład Maria Olejniczak-Skarsgard)

#559 "Pony" – R.J. Palacio (przekład Maria Olejniczak-Skarsgard)
"Miłość to podróż bez końca"

R.J. Palacio, autorka bestsellerowej książki o Auggiem Pullmanie, tytułowym "Cudownym chłopaku", potrafi pięknie pisać o miłości – o różnych jej formach i odcieniach. Bez względu na to, czy wspomina o miłości romantycznej, rodzicielskiej, koleżeńskiej, czy o miłości do przyrody, zwierząt i świata, zawsze jest w stanie uchwycić subtelnie to, co najważniejsze i najcenniejsze. Miłość to również jeden z motywów przewodnich jej nowej książki – historii o chłopcu, który rusza w podróż, by odnaleźć swojego ukochanego ojca. W "Ponym" miłość wykracza poza granice wyznaczone przez rozum, staje się drogą, siłą napędową i ocaleniem – przed złem, lękiem i samotnością.


R.J. Palacio zabrała mnie w wyjątkową podróż. Akcja książki rozgrywa się w Ameryce lat 60. XIX wieku, tuż przed wybuchem wojny secesyjnej. "Pony" to udane połączenie literatury młodzieżowej i przygodowej z westernową/preriową scenerią, realizmem magicznym i historią o dorastaniu. Palacio opowiada o długiej i niebezpiecznej podróży dwunastoletniego Silasa – chłopiec postanawia ruszyć śladem ojca, którego nieznani jeźdźcy wywieźli w nieznane. Silasowi towarzyszy najlepszy przyjaciel (którego widzi i słyszy tylko on sam), a także tajemniczy konik. 

Naprawdę wiele dzieje się w tej książce, i to nie tylko na poziomie fabularnym, ale też emocjonalnym. Silas odbywa podróż zarówno dosłownie, przedzierając się przez lasy, równiny, rwące potoki, jak i metaforycznie – w głąb własnego serca. I ta podróż na zawsze go odmienia, podobnie zresztą jak koleje jego losu. Palacio z czułością i wrażliwością pisze o relacji ojca z synem, o przyjaźni, lojalności, zaufaniu i odwadze. "Pony" to blaski i cienie dorastania, pokonywanie lęków i słabości, droga do poznania siebie oraz próba pogodzenia się ze stratą. Jestem zachwycona głębią przekazu i emocji – w historii Silasa kryje się wiele słodko-gorzkich i życiowych refleksji. Zresztą to ogromna moc książek Palacio – są mądre, atrakcyjne fabularnie i bardzo poruszające, doskonałe zarówno dla młodzieży, jak i starszych czytelników.

 

"Pony" ma w sobie sporo smutku – bo porusza kwestie śmierci, tęsknoty, duchowości, lęku i samotności – ale też ogromną porcję ciepła, nadziei i ukojenia. Pokazuje, że nie jesteśmy sami i że możemy być szczęśliwi, nawet jeśli czujemy, że wszystko stracone. Że miłość i dobro mają ogromną moc – są naszym drogowskazem i ratunkiem. Palacio podarowała nam trzymającą w napięciu, rozczulającą i kojącą opowieść – przemówiła do mojego serca (i wzruszyła). 

Duchy, strzelaniny, dagerotypowe zdjęcia i oczywiście to, co najważniejsze: historia miłości, przyjaźni i dorastania. Wspaniała powieść!


PS I tylko spójrzcie na wydanie – "Pony" ma farbowane brzegi :)















* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros.

Tytuł oryginalny: Pony
Przekład: Maria Olejniczak-Skarsgard
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 22 lutego 2023
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5/6




czwartek, marca 02, 2023

#558 "Jedna kropla deszczu" – Joanna Szarańska

#558 "Jedna kropla deszczu" – Joanna Szarańska
Gdy tracimy ukochaną osobę, tracimy też cząstkę siebie...


Łzy w oczach, ściśnięte gardło. I jeszcze to przyjemne ciepło w sercu doprawione odrobiną nostalgii... Chyba nie potrzeba lepszej rekomendacji. Bo kiedy powieść dostarcza tak wielu emocji, kiedy porusza najczulsze struny i skłania do refleksji i kiedy książkowe postaci stają się bliskie, to znaczy, że trafiliśmy na coś wyjątkowego. Joanna Szarańska po raz kolejny oczarowała mnie życiową i wartościową historią, w której pierwsze skrzypce odgrywają ludzie – ich uczucia, relacje i... wspomnienia, bo tym razem autorka zabiera czytelników w sentymentalną podróż pełną miłości, tęsknoty i wzruszeń. "Jedna kropla deszczu" to chwytająca za serce opowieść, w której bolesna strata i żałoba idą w parze ze wsparciem i troską. Berenika po 50 latach wspólnego życia musi pożegnać ukochanego męża. Śmierć Jana pogrąża ją w głębokim smutku. Jedynym oparciem w tym trudnym czasie jest dla niej wnuczka. Ewa postanawia zabrać babcię w podróż, którą Berenika planowała z Janem – śladem ich miłości. Wspomnienia prowadzą je przez ulice urokliwych miasteczek, leśne ścieżki i tatrzańskie szlaki. Wspólna wyprawa jeszcze bardziej zbliża do siebie babcię i wnuczkę – staje się plastrem na złamane serce, a także szansą, by zajrzeć w głąb siebie.


Joanna Szarańska pięknie pisze o miłości i stracie – z wrażliwością i czułością. Sposób, w jaki Berenika mierzy się z odejściem ukochanego męża, jednocześnie wzbudza smutek i ciepło. Subtelne sceny, liryczna i empatyczna proza oraz życiowa refleksja ukryte na kartach książki – to wszystko sprawia, że "Jedna kropla deszczu" z łatwością znajduje drogę do czytelniczego serca. Miłość i strata – dwa potężne uczucia, z których utkana jest historia Bereniki i Ewy. Miłość małżeńska oparta na solidnych fundamentach – przyjaźni i wzajemnej trosce. Piękna, ale niepozbawiona trudnych i bolesnych momentów – często właśnie o takiej miłości marzymy. I jest jeszcze miłość babci i wnuczki – rozczulająca międzypokoleniowa więź, która otuliła mnie i ogrzała. W powieści Joanny Szarańskiej przeszłość przeplata się z teraźniejszością – słodko-gorzkie wspomnienia przenikają fabułę i układają się w życiową i mądrą historię.

"Jedna kropla deszczu" przypomina jak ulotne i kruche jest życie. Że warto walczyć o miłość i marzenia – kochać i być kochanym. To opowieść o sile rodzinnego wsparcia i troski, żałobie oraz próbie pogodzenia się ze stratą. Wzrusza, otula nadzieją i przywołuje wspomnienia (pomyślałam o mojej babci – letnich wakacjach, cieście drożdżowym i kubku kakao:). Przytulam do serca i gorąco polecam. Taką Joannę Szarańską lubię najbardziej.














* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Data wydania: 22 lutego 2023
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 308
Moja ocena: 5,5/6
Copyright © w ogrodzie liter , Blogger