poniedziałek, kwietnia 08, 2024

#681 "Piąta pora roku" – Ali Smith (przekład Jerzy Kozłowski) /przedpremierowo/

"Curlew or curfew. You choose" czyli jak zrozumieć ten dziwny, dezorientujący świat...


Dla mnie powieści Ali Smith to w pewnym sensie literackie (i intelektualne) łamigłówki. Autorka zręcznie bawi się słowem, kontekstem kulturowym i społecznym, odniesieniami do sztuki i historii. I w "Piątej porze roku" również widać to charakterystyczne zamiłowanie Smith do ukrytych znaczeń i leksykalnych gier. Jej nowa powieść, choć niezależna, nawiązuje do słynnej tetralogii, zarówno poprzez tytuł jak i koncepcję. Ali Smith ponownie tworzy opowieść silnie zakorzenioną w aktualnych wydarzeniach – tym razem jest to okres pandemicznej izolacji. Sandy, bohaterka "Piątej pory roku", malarka, tkwi w egzystencjalnym kryzysie – jej ojciec przebywa w szpitalu, a szalejący covid-19 pogłębia poczucie samotności, lęku i niepewności. Kobieta otrzymuje niespodziewany telefon, który daje początek serii zaskakujących zdarzeń. Trzy części książki wyodrębnione według słowno-znaczeniowego klucza układają się w zawiłą, nielinearną historię – i podąża ona w dość nietypowym kierunku. Zresztą jak to już u Ali Smith bywa, język, znaczenie i forma są ważniejsze niż sama fabuła. "Piąta pora roku" to opowieść w opowieści, bo współczesne losy wspomnianej już Sandy splatają się z historią osieroconej dziewczynki, uczennicy kowala, żyjącej w czasach epidemii dżumy. Delikatne nici – paralele między przeszłością i teraźniejszością – ujawniają się subtelnie, czyniąc całość wspaniale dziwną i niejednoznaczną. Smith wykorzystuje tajemnicze motywy (jak na przykład średniowieczny artefakt czy kulik, zagrożony wyginięciem gatunek ptaka), żongluje słowami i znaczeniami, wplata odrobinę humoru i satyry (a nawet absurdu i farsy). I co najważniejsze, poprzez tak pomysłową formę bada jednostkowe i uniwersalne aspekty trudnych czasów, w których przyszło nam żyć. Smith pisze o osobistych lękach, troskach i wewnętrznych zmaganiach – niepewności jutra, samotności, utracie sensu, kruchości istnienia, sile rodzinnych więzi. Z przenikliwością, jak przystało na bystrą obserwatorkę, którą niewątpliwie jest, kreśli obraz współczesności – porusza ważne i aktualne tematy dotyczące pandemii, społecznego gniewu i nienawiści, niesprawiedliwości, tożsamości płciowej, zmian klimatycznych, różnic pokoleniowych, wolności i ograniczeń oraz prawdy i kłamstwa (i zacieraniu się granic między nimi). Zakończenie pozostawia czytelnika lekko zdezorientowanego, w zawieszeniu wobec pytań i wątpliwości, co właściwie dobrze koresponduje z chaosem realiów codziennego życia.


"Piąta pora roku" to inteligentna, pomysłowa (łączy w sobie wiele różnych i z pozoru niepasujących do siebie elementów), przyjemna w czytaniu, ale też wymagająca lektura – smutna, gorzka i zabawna. Powieść Smith uświadamia, jak wielką moc mają opowieści, jak bardzo przypadkowe interakcje z innymi ludźmi potrafią nas odmienić, jak z wieloma rzeczami musimy się mierzyć – na szczęście nie jesteśmy w tym sami. I ta nuta nadziei podnosi na duchu.

Lubię. Podążanie za prozą Ali Smith po raz kolejny sprawiło mi przyjemność.































* Współpraca barterowa z Wydawnictwem W.A.B.

Tytuł oryginalny: Companion Piece
Przekład: Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 10 kwietnia 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240
Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger