piątek, października 28, 2022

Książkowe nowości - listopad 2022

Książkowe nowości - listopad 2022


"Listy Noel" - Richard Paul Evans, przekład Hanna de Broekere, Wydawnictwo Znak, premiera 09.11;

"Północ w Everwood" - A.M. Kuzniar, przekład Małgorzata Stefaniuk, Wydawnictwo Albatros, premiera 09.11;

"Galatea" - Madeline Miller, przekład Anna Esden-Tempska, Wydawnictwo Albatros, premiera 09.11;

"Chłopiec, kret, lis i koń. Historia animowana" - Charlie Mackesy, przekład Marzena Wasilewska, Wydawnictwo Albatros, premiera 23.11;

"Polki z obrazów" - Małgorzata Czyńska, Wydawnictwo Marginesy, premiera 23.11;

"Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna" - Lisa Weeda, przekład Iwona Mączka, Wydawnictwo W.A.B., premiera 09.11;

"Ten się śmieje, kto ma zęby" - Zyta Rudzka, Wydawnictwo W.A.B., premiera 09.11;

"Drobiazgi takie jak te" - Claire Keegan, przekład Krzysztof Cieślik, Wydawnictwo Czarne, premiera 16.11;

"Rowerem przez Polskę w ruinie" - Bernard Newman, przekład Ewa Kochanowska, Wydawnictwo Znak Horyzont, premiera 09.11;

"Biały album" - Joan Didion, przekład Jowita Maksymowicz-Hamann, Wydawnictwo Relacja, premiera 09.11;

"Laura i świąteczny anioł" - Lucinda Riley i Harry Whittaker, przekład Izabela Matuszewska, Wydawnictwo Albatros, premiera 09.11;

"Opowieść starego lustra" - Dorota Gąsiorowska, Wydawnictwo Znak, premiera 09.11;

"Telefon od Mikołaja" - Magdalena Witkiewicz, Wydawnictwo Flow, premiera 09.11;

"Zagubiony Anioł" - Magdalena Kordel, Wydawnictwo Znak, premiera 09.11.

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" - Taylor Jenkins Reid, przekład Agnieszka Kalus, Wydawnictwo Czwarta Strona, II wydanie, premiera 09.11.


poniedziałek, października 24, 2022

#523 "Człowiek, który kochał Syberię" – Roy Jacobsen i Anneliese Pitz (przekład Iwona Zimnicka)

#523 "Człowiek, który kochał Syberię" – Roy Jacobsen i Anneliese Pitz (przekład Iwona Zimnicka)
"Rodzice dali mi wiele imion, lecz nazywali mnie jedynie Fritz, a sam nigdy nie podpisywałem się inaczej niż Fritz Dörries. Jako że urodziłem się w znanej rodzinie entomologów, należało się chyba spodziewać, że wykształci się we mnie ogromna miłość do przyrody. Wschodniosyberyjskie pustkowia oczarowały mnie już jako czterolatka, gdy zobaczyłem motyla o magicznej nazwie Parnassius nomion, którego rysunek pokazał mi ojciec"

W 1877 roku dwudziestopięcioletni Fritz Dörries wsiadł na pokład parowca w Hamburgu i wyruszył do miejsca, o poznaniu którego marzył od wielu lat. Miejsca, które w drugiej połowie XIX wieku wciąż stanowiło białą plamę na mapie – tajemniczą krainę położoną niemal na końcu świata. Syberia dla wielu stała się przymusowym domem – trafiali na nią więźniowie polityczni, kryminaliści i zesłańcy (m.in. Polacy po upadku powstania listopadowego i styczniowego). Ale ta najodleglejsza część Imperium Rosyjskiego, choć surowa i nieprzyjazna, przyciągała też poszukiwaczy złota, wielkich marzycieli, odważnych kolonizatorów, żądnych wrażeń i przygody podróżników oraz badaczy i naukowców, którzy pragnęli odkrywać to, co wciąż nieodkryte lub słabo poznane. Jedni odbywali karę, inni robili interesy, a jeszcze inni rozwijali naukę i prowadzili badania. Niektóre historie kończyły się szczęśliwie, inne wręcz przeciwnie – wielkim dramatem. Ale jedno wydaje się pewne – "Syberia była i zawsze będzie za duża, a człowiek za mały". Nieraz przekonał się o tym Fritz Dörries, zbieracz motyli, badacz, myśliwy i odkrywca, bohater książki "Człowiek, który kochał Syberię".


W 2006 roku prawnuczka Fritza Dörriesa podzieliła się z Royem Jacobsenem i jego żoną Anneliese Pitz wyjątkowym rękopisem – wspomnieniami, które dziewięćdziesięcioletni wówczas Fritz spisał w 1942 roku w Hamburgu. Tak właśnie narodził się pomysł na książkę – opowieść o człowieku, który pokochał Syberię i o jego wielkim wkładzie w rozwój wiedzy o tej niezwykłej krainie (Fritz zgromadził tysiące okazów, w tym około 62 tysięce motyli).

"Wysoko nad nami przelatywały dzikie gęsi, a ja leżałem zasłuchany w fale pod przepastnym, usianym gwiazdami niebem, pięknym i wysokim. Chwile takie jak ta wprawiają człowieka w uniesienie"

Książka "Człowiek, który kochał Syberię" nie jest tym, czym może się na pierwszy rzut oka wydawać. Przynajmniej dla mnie nie była tym, czego się po niej spodziewałam. Sięgając po tytuł Roya Jacobsena i Anneliese Pitz miałam w głowie wizję tekstu lirycznego, pełnego egzystencjalnych rozważań i wewnętrznych refleksji m.in. w odpowiedzi na piękno i nieprzewidywalność natury. Tymczasem beletryzowana historia Fritza Dörriesa ma w sobie znacznie więcej elementów literatury podróżniczej i przygodowej niż pięknej. Zresztą na tym właśnie polega jej urok – opowiedziana jest głosem białego mężczyzny i Europejczyka zgodnie z realiami dawnych dziewiętnastowiecznych czasów. Jacobsen i Pitz wykorzystują narrację pierwszoosobową w dość sprawozdawczym, ale jednocześnie plastycznym i działającym na wyobraźnię stylu, co dobrze oddaje zamierzony efekt – "Człowiek, który kochał Syberię" miał przypominać jak najbardziej autentyczne zapiski z dziennika podróży. Dzięki pracy wykonanej przez autorów otrzymaliśmy wgląd w cenny i ważny materiał dotyczący wyprawy odbywającej się w zupełnie odmiennych czasach – przy innym sposobie życia i poziomie ówczesnej wiedzy. I już m.in. z tego względu książka Jacobsena i Pitz stanowi prawdziwą gratkę dla miłośników historii i podróży. A zalet bez wątpienia jest znacznie więcej – wystarczy choćby wspomnieć o walorach przyrodniczych i antropologicznych.


Pocztówka z dawnych czasów i odległej krainy

W książce Jacobsena i Pitz Syberia utkana jest z kontrastów. To miejsce, które zachwyca pięknem i potęgą natury, ale też obezwładnia surowością klimatu. Miejsce, które fascynuje i odpycha, które można kochać i nienawidzić. Miejsce, w którym człowiek może poczuć, że żyje – doświadczyć uniesienia i odnaleźć sens – ale jednocześnie może to życie utracić. Z kart książki wyłania się obraz niezwykłej krainy, która przyciąga Fritza Dörriesa, mimo trudów przetrwania i niebezpieczeństw. I często nie jest to wcale Syberia z naszych stereotypowych wyobrażeń. Jacobsen i Pitz proponują czytelnikowi fascynującą podróż w towarzystwie Fritza w najodleglejsze zakątki – na wyspę Askol, tereny nad rzeką Sujfun, rejony wokół Ussuri i Bajkału, wzdłuż granicy z Mongolią, przez Góry Jabłonowe i półwysep Sidemi. "Człowiek, który kochał Syberię" to długie wędrówki wśród dziewiczej przyrody i gromadzenie kolekcji nieznanych zwierząt i roślin. To kolorowe motyle, gwiaździste niebo, pękająca kra na rzece, czterdziestostopniowy mróz i Syberia we wszystkich porach roku. To spotkania z rdzenną ludnością Azji Wschodniej i zderzenie różnych kultur, a także mroczne (i czasami niewygodne dla współczesnego czytelnika) oblicze – polowania na zwierzęta, śmierć, chciwość, napady i rabunki. Wyprawy Fritza obfitowały w często dramatyczne i nieprzewidywalne zdarzenia. Choć główny bohater opowiada o nich z dystansem, w sposób stonowany i lakoniczny, a czasami lekki i humorystyczny, nieraz czuć wyraźnie grozę, a wyobraźnia podsuwa przeróżne obrazy. 

Człowiek i natura, natura i człowiek

W książce Jacobsena i Pitz główną rolę odgrywają wspólnie natura i człowiek. W tej historii splatają się ze sobą ciasno potęga i różnorodność syberyjskiej flory i fauny oraz pytanie o miejsce człowieka – jego próby przetrwania, poznania i ujarzmienia tego, co dzikie, piękne, nieprzewidywalne, a często też śmiertelnie niebezpieczne."Człowiek, który kochał Syberię" to opowieść o radości z obcowania z nowym i odległym, o miłości do przyrody, samotności, wytrwałości, kruchości i sile oraz ciekawości świata. To historia zdeterminowanego odkrywcy działającego w służbie nauki oraz pasjonata i miłośnika entomologii, który spełniał swoje wielkie marzenia. Jednym słowem – historia "człowieka, który kochał Syberię".


"Żadne stworzenie nie wygląda po śmierci lepiej niż motyl"

Seria Skandynawska powiększyła się o kolejny ciekawy tytuł, który tym razem ma szansę oczarować szczególnie miłośników literatury podróżniczo-przygodowej. Co prawda książka Jacobsena i Pitz nie jest tak żywiołowa i liryczna jak oczekiwałam, ale bez wątpienia to jedna z tych publikacji, na które warto zwrócić uwagę. Beletryzowane wspomnienia Fritza z wypraw na Syberię stanowią niepowtarzalną szansę, by przenieść się w czasie i udać w najodleglejsze zakątki. Można niemal poczuć na skórze przejmujący chłód, a oczami wyobraźni zobaczyć bogactwo świata roślin i zwierząt. Zamiast ugrzecznionej laurki – dziewiętnastowieczne realia i Syberia o wielu różnych obliczach. Na koniec warto również wspomnieć o pięknym wydaniu. W książce znalazły się, pochodzące z rodzinnych zbiorów, kolorowe fotografie, rysunki i ryciny autorstwa samego Fritza Dörriesa. "Człowiek, który kochał Syberię" to barwny motyl Serii Skandynawskiej. Jeżeli czujecie, że to coś dla was, czytajcie – warto.











* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.

Tytuł oryginalny: Mannen som elsket Sibir
Przekład: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 12 października 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 320
Moja ocena: 4,5/6


niedziela, października 23, 2022

Świąteczne nowości wydawnicze 2022 dla dorosłych i dzieci

Świąteczne nowości wydawnicze 2022 dla dorosłych i dzieci

"Bieszczadzka kolęda" - Aleksandra Rak, Wydawnictwo Dragon, premiera 12.10, patronat medialny w ogrodzie liter;

"Listy Noel" - Richard Paul Evans, przekład Hanna de Broekere, Wydawnictwo Znak, premiera 09.11;

"Północ w Everwood" - A.M. Kuzniar, przekład Małgorzata Stefaniuk, Wydawnictwo Albatros, premiera 09.11;

"Dziś zanucę ci kolędę" - Joanna Szarańska, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Zostaliśmy na lodzie" - Klaudia Bianek, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Bez ciebie nie ma świąt" - Natalia Sońska, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Zdążyć do domu na święta" - Anna Chaber, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Święta do wynajęcia" - Karolina Wilczyńska, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Chcę, byś była w moim życiu" - Klaudia Muniak, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" - Agata Przybyłek, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26.10;

"Opowieść starego lustra" - Dorota Gąsiorowska, Wydawnictwo Znak, premiera 09.11;

"Telefon od Mikołaja" - Magdalena Witkiewicz, Wydawnictwo Flow, premiera 09.11;

"Zagubiony Anioł" - Magdalena Kordel, Wydawnictwo Znak, premiera 09.11.



"Laura i świąteczny anioł" - Lucinda Riley i Harry Whittaker, przekład Izabela Matuszewska, Wydawnictwo Albatros, premiera 09.11;

"Święta z Anią oraz inne opowieści bożonarodzeniowe" - Lucy Maud Montgomery, przekład Danuta Olejnik, Wydawnictwo Olesiejuk, premiera 02.11;

"24 dni do Gwiazdki" - Agata Przybyłek, Wydawnictwo Zygzaki, premiera 26.10;

"Podwójne Święta" - Joanna Jagiełło, Wydawnictwo Świetlik, premiera 09.11;

"Dziadek do Orzechów i Król Myszy" - E.T.A. Hoffmann, przekład Ryszard Wojnakowski, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, premiera 09.11;

"Ania i Święty Mikołaj" - Maren Tjelta Thu, przekład Katarzyna Tunkiel, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, premiera 09.11;

"Myszonek i gwiazdka" - Riikka Jäntti, przekład Iwona Kiuru, Wydawnictwo Frajda, premiera 19.10;

"Baśnie zimowe" - Dawn Casey, przekład Katarzyna Biegańska, Wydawnictwo Dwukropek, premiera 09.11;

"Gwiazdka" - Aniela Cholewińska-Szkolik, Wydawnictwo Wilga, premiera 09.11;

"Jak poznałem Świętego Mikołaja" - Ben Miller, przekład Ewa Kleszcz, Wydawnictwo Wilga, premiera 09.11;

czwartek, października 20, 2022

#522 "Bogowie tanga" – Carolina de Robertis (przekład Anna Dobrzańska)

#522 "Bogowie tanga" – Carolina de Robertis (przekład Anna Dobrzańska)

"Dźwięki ją zniewalały. Przenikały do kości i sprawiały, że krew krążyła szybciej w żyłach. Nie znała się; nagle przyszło jej do głowy, że nie wie nic, kompletnie nic o świecie. Że nie może nic wiedzieć, skoro nie miała pojęcia, że istnieją takie uczucia, takie dźwięki, taka bezsenność, melodia bogata niczym noc"

Leda pragnęła uciec przed bolesną przeszłością. Argentyna miała być jej ziemią obiecaną – nowym rozdziałem oraz niepowtarzalną szansą na szczęście i lepsze życie. Kiedy jednak po latach oczekiwania i długiej podróży dociera w końcu do zatłoczonego i gorącego Buenos Aires, jej marzenia w jednej chwili roztrzaskują się na milion kawałków. Leda dowiaduje się, że została wdową – bez środków do życia, w obcym mieście i wśród obcych ludzi.  Ratunkiem i drogą do wolności w męskim, brutalnym świecie staje się dla niej miłość do muzyki i stare skrzypce, które przepłynęły z nią Atlantyk. Leda obcina włosy i bandażuje piersi – przemienia się w młodego mężczyznę i dołącza do grupy artystów grających tango. W ten sposób otwiera się przed nią nowy, zakazny świat, równie kuszący co niebezpieczny...

Cóż za barwna, tętniąca życiem i zmysłowa powieść! Książka de Robertis iskrzy – żarem uczuć, dzikością, seksualnością, melodią tanga, namiętności, wolności i buntu. Opowieść o kobiecie, która łamie tabu i podąża za pragnieniami splata się ciasno z realiami życia w Argentynie pierwszych dekad XX wieku. De Robertis ożywia imigranckie slumsy, ciemne zaułki, zatęchłe czynszówki, pełne rozpusty burdele i owiane złą sławą kabarety – świat, który wodzi na pokuszenie, który potrafi uszczęśliwić lub zniszczyć. W powieści zacierają się granice, wszystko jest bardziej intensywne i mocniej działające na wyobraźnię.

Carolina De Robertis podarowała nam opowieść o kobiecej sile i determinacji, o szukaniu swojego miejsca i odkrywaniu siebie – swojej tożsamości i seksualności. O silnym pragnieniu wolności, podążaniu za głosem serca, wielkiej pasji i odwadze – by iść własną drogą na własnych zasadach, nawet za cenę społecznego odrzucenia. "Bogowie tanga" pokazują, że wolność mamy w sobie. Że warto wziąć los w swoje ręce i podążyć za marzeniami.

Liryczna, urzekająca i hipnotyzująca. Niesie czytelnika dźwiękami muzyki i miasta. To piękny pean na cześć kobiecej siły, miłości i argentyńskiego tanga.








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros.


Tytuł oryginalny: The Gods of Tango
Przekład: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
Seria: Piąta Strona Świata
Data wydania: 28 września 2022 (wydanie II)
Oprawa: twarda
Liczba stron: 416
Moja ocena: 5/6

środa, października 19, 2022

#521 "Bieszczadzka kolęda" – Aleksandra Rak /patronat medialny/

#521 "Bieszczadzka kolęda" – Aleksandra Rak /patronat medialny/
Boże Narodzenie. Czas rodzinnych spotkań, bliskości, wzruszeń i radości. To widok migoczących lampek i choinkowego drzewka, zapach pomarańczy i igliwia, smak czerwonego barszczu i pierogów oraz dźwięk kolęd i śmiechu przy rodzinnym stole. To moment zatrzymania w codziennej gonitwie, chwile spokoju i wyciszenia... Brzmi wspaniale, prawda? I właśnie tak miały wyglądać święta Patrycji, Martyny i Klaudii w bieszczadzkim pensjonacie. Ale życie jak to życie – napisało dla nich zupełnie inny scenariusz...


"Los uwielbiał płatać jej figle. Raz po raz przypominał o sobie, o tym, że jest nieprzewidywalny i że nawet najbardziej dopracowany plan może ulec gwałtownej zmianie"

"Bieszczadzka kolęda" to wspaniały prezent od Aleksandry Rak dla miłośników obyczajowej serii "Pensjonat na wzgórzu" – ponowne, czwarte już, spotkanie z Patrycją, Martyną i Klaudią, tym razem w zimowo-świątecznej odsłonie. Przyznam, że bardzo ucieszyła mnie wiadomość o kontynuacji losów sióstr. Z każdą kolejną powieścią bohaterki stają się czytelnikowi bliższe, a ich historia angażuje emocjonalnie coraz bardziej. Trzecia część kończy się niezwykle trudnym i wzruszającym momentem. Aż chce się wtedy zapytać: co dalej...? I właśnie "Bieszczadzka kolęda" dostarcza odpowiedzi. Aleksandra Rak ponownie zabiera nas w urokliwe Bieszczady i snuje opowieść – o skomplikowanych siostrzanych i damsko-męskich relacjach, sile miłości i wsparcia oraz próbie pogodzenia się ze stratą. O małych i dużych bożonarodzeniowych cudach, podążaniu za głosem serca i nadziei na lepszy czas.

Patrycja zarządza przyszpitalnym hotelem, gdzie zajmuje się rodzinami chorych. Poznaje tam Erika – Szweda, którego brat właśnie przeszedł operację po wypadku w górach. Mężczyzna z dnia na dzień coraz bardziej intryguje Patrycję.

Martyna kontynuuje karierę architektki wnętrz, próbując dzielić czas między rodzicielstwo a związek z Bartoszem.

Klaudia prowadzi rodzinny pensjonat. Siostry, zajęte własnym życiem nie dostrzegają, że dzieje się z nią coś złego…

Patrycja, Martyna i Klaudia planują wigilię w pensjonacie na wzgórzu. Czy uda im się spędzić rodzinne święta w gronie najbliższych? Czy ich odbudowana po latach siostrzana więź okaże się wystarczająco silna w obliczu kolejnych trudności?


"Bieszczadzka kolęda" to książka silnie osadzona w realiach codziennego życia, co bez wątpienia stanowi jej ogromną zaletę. Nie otula na siłę bożonarodzeniowym lukrem – wręcz przeciwnie, pokazuje, że świąteczny czas bywa trudny, skomplikowany i często daleki od naszych idealnych, wymarzonych wizji. I co ważne, nie oznacza to wcale, że jest gorszy. Po prostu jak w życiu – nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem. "Bieszczadzka kolęda" pełna jest wzlotów i upadków, łez szczęścia i rozpaczy, śmiechu, momentów smutku i radości. Podobnie jak w przypadku pozostałych części serii pierwsze skrzypce odgrywają w niej emocje, uczucia i międzyludzkie relacje. Między Patrycją, Martyną i Klaudią dzieje się wiele, co w połączeniu z życiowymi perturbacjami oraz napiętą świąteczną atmosferą daje prawdziwą wybuchową mieszankę. Aleksandra Rak z wrażliwością porusza kwestie żałoby, macierzyństwa, choroby, samotności oraz depresji. Jednak mimo niełatwej tematyki, historia sióstr nie przytłacza smutkiem – jest dynamiczna, doprawiona szczyptą humoru i ciepłej ironii oraz dużą dawką zrozumienia – dla naszych ludzkich wad, słabości, potknięć i błądzenia. I ma w sobie nadzieję – pokazuje, że jesteśmy w stanie iść naprzód, mimo przeciwności. Każda z bohaterek książki musi zmierzyć się z własnymi uczuciami, lękami, niespodziankami losu, bolesną przeszłością i niepewną przyszłością. Aleksandra Rak stworzyła autentyczne i barwne portrety – kobiet takich jak my, szukających miłości i szczęścia.

"Być razem, bez tych wszystkich problemów, smutków i wyrzutów. Choć przez chwilę... z tymi, których kochamy"

Lubię serię Aleksandry Rak za realizm, autentyczne emocje i za historię niełatwych siostrzanych relacji we wszystkich życiowych odcieniach. "Bieszczadzka kolęda" nie różni się pod tym względem od pozostałych części cyklu. Znajdziemy w niej dużo emocji, bliskie sercu tematy, dynamiczną fabułę, słodko-gorzki klimat i zimowo-świąteczne akcenty. To pięknie napisana opowieść o drugich szansach, uzdrawiającej sile miłości, znaczeniu rodzinnego wsparcia i nowych początkach. Powieść wywołuje uśmiech, wzrusza i skłania do refleksji. I wspaniale przypomina, że Boże Narodzenie to nie tylko choinka, wigilijny stół i prezenty, lecz przede wszystkim obecność tych, których kochamy. I że dobrze jest mieć wokół siebie bliskich – rodzinę i przyjaciół, zarówno w smutnych jak i radosnych chwilach.

Kolejne udane spotkanie z bohaterkami "Pensjonatu na wzgórzu". Wybierzcie się w zimowe Bieszczady wspólnie z Aleksandrą Rak i poznajcie dalsze losy Patrycji, Martyny i Klaudii. Warto, serdecznie polecam.











Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Dragon.


Data wydania: 12 października 2022
Wydawnictwo: Dragon
Seria: Pensjonat na wzgórzu (część czwarta)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320



wtorek, października 18, 2022

#520 "Ogrzyca i dzieci" – Kelly Barnhill (przekład Łukasz Małecki)

#520 "Ogrzyca i dzieci" – Kelly Barnhill (przekład Łukasz Małecki)
Dawno, dawno temu...
... była sobie Ogrzyca, która, pożegnawszy rodziców, ruszyła w świat, by szukać szczęścia. Mijały lata, przemierzała lasy i pola, bagna, góry i wybrzeża oceanów. Mieszkała w wiosce ogrów i w zamku wśród trolli, lecz wciąż czuła, że nie jest u siebie – marzyła o miejscu, w którym będzie mogła zapuścić korzenie i które będzie mogła nazywać domem. Los zaprowadził ją do Wdoligłaźna, niegdyś bardzo urokliwego miasteczka. Ogrzyca zamieszkała w krzywym domu – uwielbiała piec, pracować w ogrodzie i patrzeć w gwiazdy. Była stworzeniem wrażliwym, serdecznym, taktownym i roztropnym. I z radością dbała o swoich sąsiadów.
... były też sieroty mieszkające w sierocińcu – dzieci pilne, pracowite, uczynne i o wielkich sercach.
... byli też mieszkańcy Wdoligłaźna, którzy po pożarze biblioteki i szkoły zamknęli swoje serca – zamieszkały w nich smutek, egoizm, lęk i podejrzliwość.
... był też i pewien smok – podstępny, chciwy, nieczuły na krzywdę i niestety również bardzo przebiegły.

Co sprawiło, że mieszkańcy Wdoligłaźna utracili życzliwość i pogrążyli się w smutku? Czy miasteczko może ponownie stać się przyjaznym miejscem? Czy dzieci z sierocińca będą w stanie rozwiązać zagadkę i ocalić Wdoligłaźno? Czy dobro zwycięży, a zło zostanie ukarane? I jaką rolę w tej historii odegra tytułowa Ogrzyca?

"Im więcej z siebie dajesz, tym więcej masz"

Kelly Barnhill, amerykańska autorka książek dla młodszych i starszych czytelników, w tym bestsellerowej "Dziewczynki, która wypiła księżyc", powraca z nową powieścią – chwytającą za serce, urokliwą i mądrą historią o znaczeniu życzliwości, potędze dobra i sile wspólnoty.


Kelly Barnhill za każdym razem oczarowuje mnie swoim talentem i literacką wyobraźnią. Lubię sposób, w jaki łączy ze sobą prawdziwe życie i elementy magicznego realizmu – naturalnie, z wyczuciem i zachowaniem równowagi między tym co autentyczne, bliskie i znane, a tym co wymyślone, nietypowe i zaskakujące. Jej opowieści wyróżnia sugestywna i piękna proza oraz mądry i uniwersalny przekaz – są oryginalne i urokliwe – z łatwością potrafią zachwycić. I taka jest też nowa książka. "Ogrzyca i dzieci" ma wszystko to, co w twórczości Barnhill najlepsze. Znajdziemy w niej trzymającą w napięciu i tajemniczą opowieść, wielowymiarowe, interesujące postacie, fabularną rzeczywistość doprawioną nutą magii i baśniowości oraz wiele ważnych kwestii przedstawionych w sposób odpowiedni dla młodszego czytelnika.

"Czas jest zabawną rzeczą — rozciąga się i kurczy, wygina i prostuje, no i zwalnia, gdy poruszamy się zbyt szybko"

Kelly Barnhill z łatwością przemówiła do mojego serca – wzruszyła, wywołała uśmiech i skłoniła do refleksji. Rozczuliła mnie ogrzyca – uczynna, życzliwa i dobra istota. Rozczuliły mnie również i dzieci – troskliwe, odważne i otwarte na to, co inne i nieznane. 


"Ogrzyca i dzieci" to niezwykle ciepła, otulająca i pouczająca historia z ważnym przesłaniem. To opowieść o miłości, przyjaźni, nadziei, ale też ku przestrodze – o egoizmie, chciwości i kłamstwie. O tym, jak ważne są empatia, życzliwość i odruchy serca. Książka Barnhill uświadamia, że nawet najmniejsze przejawy dobra są w stanie odmienić świat. Że miłość i dobro mnożą się, gdy się je dzieli. Że razem jesteśmy silniejsi – możemy wspólnie zdziałać więcej – i że warto pomagać. Że bohaterami mogą być nie tylko dorośli, ale też dzieci. I że "kto się oswoi, ten się nie boi", a "inny", w tym przypadku tytułowa Ogrzyca, nie jest wcale straszny i przerażający. Bo przecież pozory mylą – trzeba patrzeć sercem. 

"Ogrzyca i dzieci" uczy uważnego spojrzenia na otaczający nas świat i ludzi, łamie stereotypy, mierzy się z uprzedzeniami, uwrażliwia i poszerza horyzonty. Bawi i uczy – i to najlepsze połączenie. Czytelnicy w każdym wieku mogą cieszyć się nią i odkrywać na wielu poziomach (Barnhill zawarła w niej m.in. trafne i aktualne alegorie społeczne).

Kelly Barnhill potrafi wspaniale pisać i bez wątpienia po raz kolejny stworzyła coś wyjątkowego. Pięknie wydana, oryginalna i urzekająca książka. Idealny przykład wartościowej literatury dla dzieci (i nie tylko!). Kocham i gorąco polecam – każdemu. Warto.








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Literackie.

Tytuł oryginalny: The Ogress and the Orphans
Przekład: Łukasz Małecki
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 12 października 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 432
Moja ocena: 5,5/6

sobota, października 15, 2022

#519 "Coraz mniej światła" – Nino Haratischwili (przekład Irena Dębek)

#519 "Coraz mniej światła" – Nino Haratischwili (przekład Irena Dębek)

Urodzona w 1983 roku w Tblisi i mieszkająca od ponad 20 lat w Niemczech Nino Haratischwili, gruzińska reżyserka teatralna, powieścio- i dramatopisarka, autorka bestsellerowej sagi "Ósme życie (dla Brilki)" powraca z nową książką – przejmującą opowieścią o bezwarunkowej przyjaźni silniejszej niż śmierć, dojrzewaniu na tle burzliwej historii Gruzji oraz pokoleniu, któremu podcięto skrzydła tuż u progu dorosłego życia. W "Coraz mniej światła" bezwzględny mrok, chaos i horror postsowieckich czasów splatają się z indywidualnymi losami czterech młodych dziewczyn. To, co wówczas przeżywają i doświadczają, zmienia je i kształtuje. Odtąd przeszłość już zawsze będzie obecna w ich życiu – w postaci słodko-gorzkich wspomnień, niezabliźnionych ran w sercu, nieukojonych tęsknot, powracających wyrzutów sumienia. I w czarno-białych fotografiach – kadrach, w których zatrzymał się czas.

"Stoję jak zahipnotyzowana, nie jestem w stanie ruszyć się z miejsca, a obrazy zaczynają zalewać mi głowę, nie mam wyjścia, muszę poddać się ich nurtowi, nie ma sensu walczyć z czymś, co jest jak żywioł"

Konfrontacja z przeszłością

Bruksela, 2019. Trzy kobiety spotykają się po wielu latach w Centrum Sztuk Pięknych na wystawie fotograficznej ku pamięci słynnej autorki zdjęć – ich zmarłej przyjaciółki. Retrospektywa staje się nie tylko okazją do niezwykłej podróży w przeszłość, ale też do bolesnej konfrontacji ze wspomnieniami, tłumionym latami żalem oraz z przebaczeniem, które tak długo wydawało się niemożliwe. Czarno-białe fotografie ożywiają sceny z dawnego życia oraz uczucia, często te najbardziej intymne i łamiące serce. Bohaterki książki cofają się do lat młodości – wielkich nadziei, pierwszych miłości i rozczarowań, złamanych obietnic, druzgocących strat i roztrzaskanych marzeń. Do Gruzji stojącej u progu burzliwych przemian – chaosu, przemocy i mroku, które wkradły się nie tylko do codziennego życia, ale też do ludzkich snów i serc.

"Coraz mniej światła" to książka monumentalna i napisana z rozmachem – łączy w sobie indywidualne losy i wielką historię. Nino Haratischwili meandruje między współczesną Brukselą, a retrospekcjami – opowieścią, dla której tłem uczyniła swoją ojczyznę – Gruzję lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Z książki wyłania się obraz kraju silnie doświadczonego i podzielonego, uwikłanego w konflikty i staczającego się w chaos, przemoc i walkę o władzę. To Gruzja, która po rozpadzie Związku Radzieckiego zamiast czuć radości z wyzwolenia musi mierzyć się z wojną domową, zamieszkami, aresztowaniami, racjami żywnościowymi i kolejkami po chleb, awariami prądu, korupcją i niepewnością jutra. Nino Haratischwili ukazuje ówczesne realia – rozpad ZSRR i transformację ustrojową ze wschodniej perspektywy. Dzięki autorce czytelnik zanurza się głęboko w gruzińską historię, i co ważne, robi to w sposób naturalny i niewymuszony, płynąc z nurtem fabuły. Bo Gruzja w powieści Haratischwili nie stanowi jedynie tła – staje się niemal jednym z bohaterów. Wciąż przed oczami mam sugestywne opisy Tblisi – mikroświata czterech dorastających dziewczyn. Ich codzienne życie toczy się między drewnianymi balkonami, małym podwórkiem i w czterech ścianach ciasnych mieszkań, na zatłoczonych ulicach i w uczelnianych murach. "Coraz mniej światła" ma w sobie powiew wschodu, postsowiecką spuściznę i gruzińskość, która przenika fabułę. Haratischwili wie, jak ożywić minioną epokę i ducha czasu oraz jak splatać ze sobą ludzkie losy.

Przyjaźń w czasach niepokoju

W zmieniającym się, ogarniętym chaosem, ale też tętniącym życiem Tbilisi dorastają cztery przyjaciółki: spragniona wolności i pełna życia Dina, rozsądna i pragmatyczna Ira, romantyczna Nene, siostrzenica najpotężniejszego przestępcy w Tbilisi, oraz wrażliwa, wychowująca się bez matki Keto. Różni je wiele, ale łączy jeszcze więcej – pragnienie miłości i akceptacji oraz marzenia o lepszym życiu. I przyjaźń, która utrzymuje je na powierzchni i staje się źródłem nadziei w niespokojnych czasach. Nino Haratischwili kreśli głębokie i przejmujące portrety bohaterów, pierwszo- i drugoplanowych. Otacza ich złożoną i skomplikowaną siecią powiązań – rodziny, przyjaciół i wrogów. Towarzyszymy im od późnego beztroskiego dzieciństwa, przez burzliwe dojrzewanie, aż po bolesną dorosłość – w spirali miłości, szczęścia, rozpaczy i cierpienia. Na oczach czytelnika zmienia się Gruzja i zmieniają się Dina, Nene, Ira i Keto. To właśnie oczami tej ostatniej poznajemy wydarzenia i historię ich przyjaźni. Każda z dziewcząt na swój własny sposób próbuje przetrwać i poradzić sobie z grozą codzienności, skomplikowanymi relacjami i losem, który nie jest dla nich łaskawy. "Coraz mniej światła" to opowieść o przyjaźni, miłości, nadziei i śmierci. O walce z przeznaczeniem, młodzieńczym buncie, który przeradza się w okrutną przemoc, przymusowych małżeństwach, wątpliwościach moralnych oraz destrukcyjnym wpływie patriarchatu na miłość, związki i rodzinę. Wiele jest w niej pięknych i tragicznych momentów. Nie sposób nie zachwycić się intensywnością emocji, realizmem, mieszanką mroku i światła – światła, którego choć coraz mniej, nigdy całkowicie nie brakuje.


"Cały ten czas to jedno wielkie stanie w kolejce: po lepszą siebie, po lepszy świat i lepszego Lewana, ale zdaje się, że nigdy nie dotarłam do celu. Dlatego tamtej nocy po raz pierwszy zaczęłam się zastanawiać, czy nie nadszedł już czas, żeby wyjść z tego ogonka"

Nino Haratischwili utkała z detali epicką powieść, krok po kroku rozwijając historię i nadając jej głębi. "Coraz mniej światła" niepostrzeżenie wciąga i staje się bliska. Zwraca uwagę panoramicznym, ale jednocześnie intymnym spojrzeniem, interesującym historycznym tłem, wielowątkową fabułą oraz przejmującym obrazem pokolenia młodych Gruzinów wkraczających w dorosłość w okresie dramatycznych przemian. Nino Haratischwili stworzyła opowieść o miłości aż do bólu, przyjaźni silniejszej niż śmierć, straconych szansach i wielkich nadziejach. O trudnych wyborach i dramatycznych wydarzeniach, które na zawsze odmieniają życie. "Coraz mniej światła" to również wyjątkowy hołd złożony Gruzji, miastu Tbilisi i jego mieszkańcom.

Pięknie napisana powieść, autentyczna, hipnotyzująca i zostawiająca w sercu ślad. Historia, która wzrusza, ogrzewa, porusza do głębi. Taka, którą się żyje i o której myśli się jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony. Niezapomniana. Nino Haratischwili ma talent – "Coraz mniej światła" to literacka perła. Czytajcie, warto.









* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Otwarte.

Tytuł oryginalny: Das mangelnde Licht
Przekład: Irena Dębek
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 12 października 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 768
Moja ocena: 6/6

czwartek, października 13, 2022

#518 "Porzucona córka" – Donatella Di Pietrantonio (przekład Lucyna Rodziewicz-Doktór)

#518 "Porzucona córka" – Donatella Di Pietrantonio (przekład Lucyna Rodziewicz-Doktór)
Niektóre historie, na pierwszy rzut oka niepozorne, zwodniczo proste i oszczędne w emocje i słowa, potrafią poruszyć do głębi – uderzyć we właściwe prozatorskie tony. I jedną z nich jest właśnie "Porzucona córka" – introspektywna podróż przez zakamarki dzieciństwa opowiedziana przez dorosłą kobietę głosem trzynastoletniej dziewczynki. W swojej bestsellerowej powieści Donatella Di Pietrantonio, włoska pisarka, eksploruje kwestie fizycznego i emocjonalnego porzucenia, trudnych rodzinnych relacji, macierzyństwa i społecznych nierówności. 


"Gdy miałam trzynaście lat, nie pamiętałam już swojej biologicznej matki. Z trudem wspinałam się po schodach z pękatą walizą i torbą mieszczącą wszystkie buty, jakie posiadałam. Na podeście przywitała mnie woń smażonych potraw i unoszące się w powietrzu oczekiwanie"

Dwukrotnie odrzucona sierota dwóch żyjących matek

Donatella Di Pietrantonio opowiada historię dziewczynki, która niespodziewanie, nagle i bez żadnego wyjaśnienia zostaje po trzynastu latach podrzucona pod drzwi i zwrócona biologicznej rodzinie. Dla bohaterki to moment przełomowy – w zaledwie kilka chwil cały jej dotychczasowy znany i bezpieczny świat rozpada się na kawałki i staje odległym wspomnieniem. Zamiast wygodnego domu nad morzem – ciemne i ciasne mieszkanie na prowincji. Zamiast miejskiego życia i szczęśliwego dzieciństwa jedynaczki – bieda i hałaśliwe rodzeństwo. Czy można mieć dwie matki? Dlaczego dorosłe kobiety przekazują sobie dziecko z rąk do rąk niczym przedmiot? I czy więzy krwi wystarczą, by zbudować rodzinne relacje? Arminuta (z włoskiego "ta, która wróciła"), jak nazwali ją szkolni rówieśnicy, z trudem przyzwyczaja się do nowej rzeczywistości i nie rozumie, z jakiego powodu została odesłana. Porzucenie jest dla niej jak jątrząca się rana w sercu – boli, uwiera i daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Trzynastolatka nie wie, kim jest i dokąd przynależy. Nie wie też, gdzie kończy się kłamstwo, a zaczyna prawda – musi sama znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Donatella Di Pietrantonio ukazuje długi proces poszukiwania prawdy, buntu, oswajania i akceptacji losu, stawiania czoła stracie oraz próby przystosowania się do nowych realiów. Podejmuje też tematy związane z macierzyństwem (poczuciem odpowiedzialności, troską i czułością) oraz relacją matka-córka naznaczonej żalem, poczuciem winy, gniewem i miłością. I sercem powieści czyni pogłębiającą się siostrzaną więź – więź, która dla głównej bohaterki staje się kołem ratunkowym i promykiem nadziei. To jeden z piękniejszych aspektów książki.


Można powiedzieć, że "Porzucona córka" jest niezwykła w swojej zwyczajności. Autorka odmalowuje przekrój życia lat 70. ubiegłego wieku – kreśli obraz włoskiej Abruzji pełnej kontrastów i sprzeczności, nieco archaicznej, szorstkiej i doświadczonej trudami codzienności. Głosem bohaterki opowiada o z pozoru nieistotnych epizodach, które z czasem układają się w przejmującą melodię. Donatella Di Pietrantonio nie potrzebuje sentymentalnych opisów i długich psychologicznych monologów – jest w stanie osiągnąć głębię przekazu za pomocą precyzyjnej i sugestywnej prozy skupionej na detalach. To właśnie one, drobne szczegóły, nadają fabule intensywności i emocjonalnej ekspresji. "Porzucona córka", dzięki pierwszoosobowej narracji i dziecięcej perspektywie, ma w sobie intymność, ale jednocześnie skłania do refleksji na temat uniwersalnych uczuć, przeżyć i doświadczeń. Donatella Di Pietrantonio wypełniła historię bohaterami drugoplanowymi, którzy są boleśnie prawdziwi i ludzcy. Oczami nastolatki widzimy dorosłych, którzy popełniają błędy i ulegają słabościom. Którzy mają w sobie dużo samotności, goryczy, rozczarowania i zagubienia. Urzekły mnie włoskie ramy, w które autorka wstawiła historię Arminuty. W "Porzuconej córce" widać paralele do twórczości Eleny Ferrante (nastoletnia przyjaźń, słowna oszczędność, mieszanka surowości i czułości, włoski realizm, edukacja) – i to jest coś, co miłośnicy jej twórczości pokochają – ale jednocześnie czuć, że Donatella Di Pietrantonio miała do opowiedzenia własną historię na swój własny sposób.

"Porzucona córka" to świetnie napisana, realistyczna i autentyczna powieść o porzuceniu, poczuciu braku przynależności, złamanych obietnicach, pustce, tęsknocie, wytrwałości i złożoności rodzinnych relacji. Prosta i na pozór surowa, ale z silnym przekazem, ciekawą, wielowymiarową bohaterką oraz nutą nadziei, empatii i światła w niełatwej i nieco mrocznej codzienności. Urzekająca i nieodkładalna. Koniecznie przeczytajcie, warto.












* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Mando.


Tytuł oryginalny: L'Arminuta
Przekład: Lucyna Rodziewicz-Doktór
Wydawnictwo: Mando
Data wydania: 12 października 2022
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 224
Moja ocena: 5,5/6

wtorek, października 11, 2022

#517 "Wybacz mi" – Gabriela Gargaś

#517 "Wybacz mi" – Gabriela Gargaś
Jak wiele można poświęcić? Jak wiele można wybaczyć? Czy najbardziej bolesna prawda jest zawsze lepsza od najpiękniejszego kłamstwa? Czy może być za późno – na nowy początek, na miłość, na szczęście? Czy walka o siebie i swoje marzenia to egoizm, a może wręcz przeciwnie – prawo każdego z nas?

Z takimi wątpliwościami musi zmierzyć się czterdziestoletnia Klaudia, bohaterka książki "Wybacz mi" Gabrieli Gargaś (na zdjęciu widzicie piękne wznowienie, które ukazało się w serii "Złota Kolekcja"). Kobieta od wielu lat mieszka w Londynie – jest żoną i matką dorosłych już dzieci. Ustabilizowane życie rodzinne i zawodowe tylko na pozór wydaje się udane. W rzeczywistości Klaudia jest bardzo nieszczęśliwa i samotna – tęskni za Polską, cierpieni z powodu zdrad i braku miłości męża, czuje, że popełniła błędy jako matka – a przecież to właśnie dla rodziny poświęciła wszystko, włącznie z samą sobą. Decyzja o powrocie do ojczyzny uruchamia lawinę nieoczekiwanych zdarzeń. Na jaw wychodzą rodzinne tajemnice z przeszłości... Klaudia staje na rozdrożu. Czy będzie w stanie przebaczyć? Czy znajdzie w sobie odwagę i siłę, by zawalczyć – o miłość, szczęście i samą siebie?


Życiowe, pełne autentycznych emocji i bliskich nam tematów, poruszające, skłaniające do refleksji i zostawiające w sercu ślad – właśnie takie są książki Gabrieli Gargaś. "Wybacz mi" to kolejna słodko-gorzka historia napisana z czułością, wrażliwością i przenikliwością – utkana z miłości, bólu, łez i nadziei opowieść o dojrzałej kobiecie, która postanawia rzucić wszystko i odmienić swoje życie. Gabriela Gargaś umiejętnie łączy zmagania głównej bohaterki z rodzinną tajemnicą z przeszłości. Dzięki temu "Wybacz mi" to nie tylko inspirująca opowieść o nowych początkach i odwadze podążania za głosem serca, ale też przejmująca historia skomplikowanych rodzinnych losów – o sile miłości, błędach i ich konsekwencjach, różnych odcieniach macierzyństwa, poświęceniu, poczuciu winy oraz trudnej sztuce przebaczania – innym i samej sobie.

"Nie trzymaj się kurczowo krzywd, które ktoś ci wyrządził. Puść je. Niech lecą w zapomnienie. Życie niekiedy potrzbuje takiego zapomnienia. Potrzebuje nowych początków"

Powieść Gabrieli Gargaś przełamuje utarte społeczne schematy i pokazuje, że nigdy nie jest i nie może być za późno na nowy początek. Że czterdziestoletnia kobieta ma prawo zatroszczyć się o siebie – doświadczyć miłości, czułości i bliskości. "Wybacz mi" to wiele trudnych i bolesnych tematów – samotność i tęsknota na emigracji, zdrada, alkoholizm, choroba i strata. Ale w książce obok smutku i mroku zawsze kroczą nadzieja i odrobina słońca – jak w prawdziwym życiu, wszystkie barwy i przeróżne odcienie.

Mądra, dojrzała i refleksyjna powieść, w której mieszają się ze sobą łzy rozpaczy i nadziei. W której walka z przeciwnościami losu wzmacnia i pomaga sięgać wyżej – po marzenia, szczęście i poczucie spełnienia. Taką życiową literaturę obyczajową lubię.










* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Czwarta Strona.


Data wydania: 28 września 2022 (drugie wydanie)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Złota Kolekcja Gabrieli Gargaś (część trzecia)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 448
Moja ocena: 5/6


wtorek, października 04, 2022

#516 "Albania. W szponach czarnego orła" – Izabela Nowek

#516 "Albania. W szponach czarnego orła" – Izabela Nowek

Położona na Półwyspie Bałkańskim Albania z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Ten niepozorny i wciąż nieco tajemniczy kraj przyciąga turystów obietnicą lazurowej wody, śródziemnomorskiego słońca, adriatyckich plaż, dzikiej przyrody i górskiego krajobrazu. Albania to osmańskie twierdze i zabytkowe meczety, bizantyjskie cerkwie, starożytne ruiny, barwne bazary i zatłoczona stolica. To gościnność mieszkańców, silne poczucie tożsamości narodowej oraz przeróżne odcienie lokalnych tradycji i dialektów. Kraj orłów, jak nazywana jest Albania (z uwagi na dwugłowego czarnego orła na czerwonym tle zdobiącego flagę i godło państwowe), przez długie lata obrastał w mity i stereotypy, czemu bez wątpienia nie pomagała komunistyczna izolacja. W wielu wyobrażeniach Albania istniała jako zacofana, ponura kraina tonąca w melancholii, nieco dzika i nieprzyjazna, w której mafia sieje postrach, a krajobraz tworzą wszechobecne bunkry (pozostałość po trudnych czasach dyktatury Envera Hoxhy). Jaka jest zatem prawdziwa Albania? Może tkwi pośrodku – gdzieś między turystyczną laurką, "kożuchem stereotypów i uprzedzeń", a prawdziwym życiem mieszkańców?

"Albania. W szponach czarnego orła" to kolejna publikacja z podróżniczej serii Wydawnictwa Poznańskiego. Jej autorka, Izabela Nowek, jest przewodniczką oraz autorką bloga Moja Albania i artykułów poświęconych Albanii – mieszka w niej i pracuje od 2011 roku (założyła pierwsze polsko-albańskie biuro podróży). W książce odsłania przed czytelnikami znane i mniej znane oblicze Albanii – mierzy się ze sterotypami i przybliża prawdziwy obraz kraju – wielobarwnej mozaiki. I udowadnia, że to właśnie ona – mozaika – stanowi doskonałą metaforę albańskości – ogromnej kulturowej różnorodności, którą można znaleźć na powierzchni niespełna trzydziestu tysięcy kilometrów kwadratowych.

"Nie chcę pisać o zmitologizowanej krainie orłów, tylko o ziemi zwykłych ludzi, bo chyba takiego obrazu Albanii najbardziej polskim czytelnikom brakuje. Jestem przewodniczką, więc mam w zanadrzu wiele opowieści o bogatej kuchni, różnorodnej naturze i historii. Zajmuję się tym wycinkiem świata, który znam i który wciągnął mnie bez reszty. Liczę na to, że przedstawiony w niniejszej książce wizerunek Shqipërii rozbije sterotypowe wyobrażenia o niej i jej mieszkańcach. A może nawet zachęci czytelników do tworzenia własnych mozaik. (...) Kocham Albanię, ale nie miłością ślepą. Dlatego w mojej mozaice jest miejsce na każdy jej odcień"

Czy język albański jest trudny? Jak wygląda albańskie śniadanie? Co oznacza "dawać na kawę"? Kim był legendarny Skanderbeg? Czy bunkry rzeczywiście rozsiane są po całej Albanii? Czym jest byrek, kultowy albański przysmak?

Albania jako wielobarwna mozaika? Zdecydowanie tak. Izabela Nowek okazała się wspaniałą przewodniczką po kraju pełnym kontrastów i różnorodności. Jej książka to wyjątkowa podróż przez albańską historię, geografię i kulturę – bez upiększania i idealizowania, lecz z dużą dozą rzetelności, sympatii i przenikliwości. Izabela Nowek opowiada o zawiłościach języka albańskiego i dialektowych niuansach, kulinariach i albańskich smakach, przyrodzie, zabytkach, religijnej mozaice, przesądności oraz legendach, świętach i pokoleniowych tradycjach. Przemierza miejskie uliczki i wiejskie drogi, zagląda do barów, muzeów i turystycznych kurortów. Oprowadza czytelników po historycznej Krui i zatłoczonej Tiranie. Odwiedza miejsca, w których tradycja spotyka się z nowoczesnością, a przeszłość z teraźniejszością. Rzuca światło na trudną komunistyczną przeszłość i dyktaturę Envera Hoxhy (realia codziennego życia oraz lata przed i po transformacji ustrojowej) oraz perspektywy i wyzwania, jakie stoją przed współczesną Albanią. Wspomina o patriarchacie, silnych wzorcach kulturowych, wielowiekowym podziale na "kobiece" i "męskie", przestępczości oraz albańskim Kanunie, kodeksie prawa zwyczajowego i jednym z jego mrocznych elementów – gjakmarrja czyli zemście krwi. W książce Izabeli Nowek płynnie przeplatają się ze sobą przeróżne elementy albańskości, tworząc jedną fascynującą opowieść – co ważne, nie tylko o kraju, ale również o jego mieszkańcach – ich zwykłym życiu, radościach, smutkach, zmaganiach i wyzwaniach. Na kartach tej publikacji spotykają się ze sobą przeszłość i teraźniejszość, tradycja i nowoczesność, sacrum i profanum, turystyka i zwykłe codzienne życie, miasto i prowincja, a do tego wiele różnych albańskich punktów widzenia. Izabela Nowek nie unika trudnych tematów – elementy reporterskie nadają książce głębszego wymiaru i pozwalają niejako zajrzeć "pod podszewkę". Całość wspaniale dopełnia płynna narracja, osobiste spostrzeżenia i ciekawe anegdoty. Autorka od wielu lat mieszka w Albanii – i dzięki temu otrzymaliśmy tekst napisany z polsko-albańskiej perspektywy. Jest rzetelnie, fascynująco, z szacunkiem, zrozumieniem i odrobiną humoru.

"Albania. W szponach czarnego orła" to świetnie napisana publikacja, którą czyta się z przyjemnością i zainteresowaniem. Izabeli Nowek udało się nie tylko rozbić sterotypowe wyobrażenia, ale też przybliżyć czytelnikom Albanię i uchwycić kwintesencję albańskości – jej wyjątkową różnorodność i mozaikowy charakter. Po przeczytaniu tej książki czułam się tak, jakbym odbyła podróż do Albanii wspólnie z Izabelą Nowek. Zachwycił mnie dobór tematów, skoncentrowanie na aspektach społecznych oraz połączenie podróżniczej lekkości z reporterskim spojrzeniem. Książka jest wspaniale napisana – błyskotliwa i ciekawa – oraz pięknie wydana, pełna kolorowych zdjęć.

Dzięki Izabeli Nowek Albania nie jest już dla mnie jedynie państwem na mapie – jednym z wielu. Bo ożyła – zyskała realne obrazy, smaki, zapachy i dźwięki zbudowane z przeszłości, tradycji, geografii oraz historii wypowiedzianych głosem jej mieszkańców. Wspaniała literacka podróż – szansa, by zanurzyć się w albańską rzeczywistość. Gorąco polecam.










* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.


Data wydania: 28 września 2022
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Podróżnicza
Oprawa: twarda
Liczba stron: 300
Moja ocena: 5/6

sobota, października 01, 2022

#515 "Warzywa zjedz, mięso zostaw" – Natalia Mętrak-Ruda

#515 "Warzywa zjedz, mięso zostaw" – Natalia Mętrak-Ruda

Wegetarianie są wśród nas, ba – na przestrzeni ostatnich lat o wegetarianizmie usłyszeli niemal wszyscy. W internecie z łatwością można poczytać o diecie roślinnej, na księgarskich półkach znaleźć książki z wegetariańskimi przepisami, w sklepach czekają nie tylko warzywa i owoce, ale też mleko roślinne i tofu, a w restauracjach i fast foodach – wegeburgery,  ciasto marchewkowe i wegetariańskie lody. Wielu z nas ogranicza lub całkowicie rezygnuje ze spożycia mięsa (i innych produktów pochodzenia odzwierzęcego) – dla zdrowia, klimatu, z powodów etycznych lub religijnych. Wegetarianizm często postrzegany jest jako wynalazek współczesności – coś, co wpisuje się w modę na zdrowy styl życia i świadczy o nowoczesności i postępie. Tymczasem początki bezmięsnej diety sięgają wiele lat wstecz – wegetarianizm ma bogatą (i ciekawą) historię. I właśnie w taką podróż po zawiłościach roślinnej kuchni zabiera czytelników Natalia Mętrak-Ruda, kulturoznawczyni i historyczka kulinariów. "Warzywa zjedz, mięso zostaw" (genialny tytuł!) to kolejna publikacja z popularnonaukowej serii Zrozum. Autorka odsłania kulisy długiej drogi, jaką wegetarianizm przebył od czasów starożytnych aż po czasy współczesne.

Często wspominam, że spośród publikacji wydanych w serii Zrozum najbardziej lubię tytuły z historią w tle. Była już historia rozstań, psychiatrii, plag, seksu oraz postrzegania ciała w średniowieczu. Każdą z tych książek uwielbiam i gorąco polecam. A teraz dołączył do tego grona kolejny rewelacyjny tytuł. Natalia Mętrak-Ruda stworzyła fascynującą publikację – małe kompendium wiedzy na temat historii wegetarianizmu. Temat ważny, aktualny i okazuje się też, że niezwykle ciekawy. Kiedy pojawiły się pierwsze wzmianki o diecie jarskiej? Jakie potrawy znalazły się w pierwszej wegetariańskiej książce kucharskiej? Który kraj nazywany jest "najbardziej wegetariańskim państwem świata"? Dlaczego Pitagoras uważał, że bób kryje dusze zmarłych? Jak wyglądało menu pierwszych wegetariańskich restauracji? Dlaczego dietę wegetariańską przez długi czas łączono z łagodnością, a spożywanie mięsa z agresją? – to zaledwie mała część tego, co możemy znaleźć w książce Natalii Mętrak-Rudej. "Warzywa zjedz, mięso zostaw" to podróż w czasie i przez różne zakątki globu. To antyczna Grecja, średniowieczna i wiktoriańska Anglia, hitlerowskie Niemcy, XIX i XX-wieczna Ameryka oraz współczesna Polska. To pionierzy ruchu wegetariańskiego (m.in. John Harvey Kellogg, współtwórca płatków kukurydzianych oraz Sylvester Graham, twórca mąki typu 1850 służącej do wyrobu chleba graham), poeci "otrąb i dyni", dziwacy i hipochondrycy, ruchy protestanckie i duchowość Wschodu. Od szukania związku między dietą a ludzkim usposobieniem, przez kwestie zdrowotne, polityczne i religijne oraz związek wegetarianizmu z popkulturą i kontrkulturą, aż po okres weryfikowania poglądów naukowo.

Książka Natalii Mętrak-Rudej zachwyciła mnie interdyscyplinarnym i wieloaspektowym spojrzeniem na historię wegetarianizmu. Autorka umiejętnie łączy wiele różnych elementów w spójną i fascynującą całość. W publikacji znajdziemy sporo ciekawych postaci, anegdot, fragmentów z prasy, książek kucharskich, dzienników i listów. Natalia Mętrak-Ruda często nawiązuje m.in. do literatury, kulinariów i kultury popularnej. Tekst jest przemyślany, przystępny i atrakcyjny dla czytelnika – absolutnie nie ma mowy o nudzie. Płynny i gawędziarski styl pisania sprawia z kolei, że "Warzywa zjedz, mięso zostaw" to nie tylko literatura popularnonaukowa, ale przede wszystkim świetna opowieść, którą poznaje się z zainteresowaniem od pierwszej aż do ostatniej strony. Książka uświadamia, jak długą i różnorodną historią cieszy się wegetarianizm. Pokazuje też, jak ewoluował jadłospis i jak na przestrzeni wieków zmieniał się sposób postrzegania kwestii odżywiania, zdrowia, ekologii i etyki. Dowiedziałam się naprawdę wiele – wspaniała podróż! I jedna z moich ulubionych książek serii Zrozum.








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.


Data wydania: 28 września 2022
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Zrozum
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 296
Moja ocena: 5,5/6

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger