poniedziałek, maja 31, 2021

#360 "Wieczory na Miodowej 3" - Joanna Szarańska

#360 "Wieczory na Miodowej 3" - Joanna Szarańska
Szczęście i poczucie bezpieczeństwa bywają kruche i ulotne. Przekonała się o tym Justyna, bohaterka nowej książki Joanny Szarańskiej. Ta wrażliwa i nieco zamknięta w sobie kobieta tylko przez krótki czas w dzieciństwie była szczęśliwa i czuła się kochana - w domu jej babci, na wsi i z dala od dużego miasta. Gdy przeprowadziła się z rodzicami do Nowej Huty, nic już nigdy nie układało się tak, jak powinno. Bolesne doświadczenia pozostawiły w jej sercu głębokie rany i stały się źródłem narastającej nieufności i lęku przed bliskością. Po wielu burzliwych latach znalazła jednak w końcu upragnioną bezpieczną przystań. Justyna uznała, że Miodowa to idealne miejsce na nowy początek - otworzyła wymarzoną kwiaciarnię i wkrótce zyskała przyjaciół. Stworzyła też miejsce, które może nazywać domem - bliskie jej sercu, pełne ciepła i spokoju. Niestety szczęście nie trwało długo - przeszłość ponownie ją dogoniła i wywróciła uporządkowane życie do góry nogami. Czy Justyna znajdzie w sobie siłę do konfrontacji z tym, o czym wolałaby zapomnieć? Czy będzie musiała opuścić ukochaną Miodową? I jak ta trudna sytuacja wpłynie na jej relacje z przyjaciółmi i mężczyzną, który pragnął zdobyć jej serce?

"Wieczory na Miodowej 3" to trzecia część obyczajowego cyklu książek Joanny Szarańskiej. Autorka ponownie zabiera nas na uroczą podmiejską uliczkę i przedstawia wzruszającą opowieść o kobiecej sile i wsparciu, walce o szczęście, skomplikowanych relacjach międzyludzkich i próbie rozliczenia się z bolesną przeszłością. W zeszłym roku druga część serii totalnie mnie oczarowała i ostatecznie trafiła na listę ulubieńców 2020. Czy może być lepiej? Otóż może - "Wieczory na Miodowej 3" zachwyciły mnie jeszcze bardziej. Powiem nawet więcej - to jedna z lepszych przeczytanych przeze mnie polskich powieści obyczajowych. Nowa książka Joanny Szarańskiej oczarowała mnie od pierwszych stron, przede wszystkim wyjątkowym stylem pisania - czułym, wrażliwym, nieco lirycznym i niezwykle plastycznym. Wspólnie z bohaterką za sprawą retrospekcji odbywamy poruszającą podróż w przeszłość do lat jej dzieciństwa i młodości. Joanna Szarańska czaruje słowami i doskonale oddaje klimat zarówno wiejskiego życia i przyrody, które tak bardzo pokochała Justyna, jak i jej wewnętrznych zmagań. Dzięki temu "Wieczory na Miodowej 3" już od pierwszych stron otulają zapachem kwiatów i ziół, skrzypieniem desek, szumem potoku, ciepłem pieca kaflowego, aromatem ciasta i... miłością obecną między babcią i wnuczką. Ta wyjątkowa więź istotnie wpłynęła na osobowość i życiowe wybory Justyny. "Wieczory na Miodowej 3" mają w sobie coś sielskiego i znajomego, coś, co potrafi ukoić i zachęcić do sentymentalnej podróży przez własne wspomnienia. Jednocześnie książkę tę charakteryzuje życiowy realizm - pełna jest dobrych i złych momentów, chwil szczęścia i radości oraz goryczy rozczarowania, zagubienia i lęku. Tym razem Joanna Szarańska zaskakuje nieco fabularnie, doprawiając historię Justyny wątkiem kryminalnym. Sprawa z przeszłości, która rzuca cień na życie głównej bohaterki, przynosi ze sobą mrok, ból, strach i poczucie winy. Jestem zachwycona sposobem, w jaki Joanna Szarańska zbudowała postać Justyny - wieloaspektowo i z psychologiczną przenikliwością. Jej wewnętrzne zmagania dają czytelnikowi sporo miejsca na własne przemyślenia. Zresztą ta bohaterka, nawet jeśli nie do końca popieramy jej życiowe wybory, wzbudza sympatię, ale też w pewnym sensie zrozumienie, empatię, momentami współczucie i podziw. "Wieczory na Miodowej 3" poruszają wiele istotnych kwestii dotyczących m.in. relacji rodzinnych, poczucia bezpieczeństwa i akceptacji, a także wpływu dzieciństwa na nasze przyszłe życie. To również słodko-gorzka historia o konsekwencjach podejmowanych decyzji, próbie znalezienia swojego miejsca i nieprzewidywalnych kolejach losu. O przyjaźni, miłości i nienawiści, które czasami dzieli tylko jeden krok. I o długiej, bolesnej drodze do szczęścia...


"Płacz nie czyni cię słabą. Natomiast mierzenie się z codziennymi wyzwaniami wzmacnia twoją siłę"

"Wieczory na Miodowej 3" to pięknie napisana powieść obyczajowa, którą czyta się jednym tchem i która z łatwością staje się bliska. Dostarcza całą gamę przeróżnych uczuć, łamie serce, by następnie otulić nadzieją i wiarą - w przyjaźń, miłość i szczęśliwą przyszłość. Pokazuje, jak ogromne znaczenie ma wsparcie bliskich osób i jak ogromna siła w nas drzemie, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy - dzięki nim możemy zmierzyć się z przeciwnościami losu. Powrót na Miodową był wspaniały, niczym wyczekane spotkanie z przyjaciółką - z przyjemnością zaszyłam się ponownie w piekarni Basi, z kubkiem herbaty i kawałkiem drożdzowego ciasta, oraz w księgarni Małgosi, wdychając zapach książek. Seria Joanny Szarańskiej zajmuje szczególne miejsce w moim sercu - emanują z niej niewyczerpane pokłady pozytywnej energii, a jednocześnie wyróżnia ją refleksyjny charakter. To idealna mieszanka szczęścia i smutku, tak typowa dla naszego życia. "Wieczory na Miodowej 3" zyskują miano mojego faworyta - genialna powieść, serdecznie polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Na Miodowej (część trzecia)
Liczba stron: 416
Moja ocena: 9/10


niedziela, maja 30, 2021

#359 "Dzieci Getta" - Magda Łucyan

#359 "Dzieci Getta" - Magda Łucyan

Czasami mówi się, że dzieci to zapomniane ofiary drugiej wojny światowej - o ich indywidualnych, skomplikowanych losach i trudnych doświadczeniach nie słyszymy zbyt wiele. A przecież wojna doświadczyła je równie mocno jak dorosłych (o ile nie bardziej). Dzieci również musiały znosić głód, zimno, choroby. Odczuwały lęk, samotność i tęsknotę. I widziały rzeczy, których z pewnością widzieć nie powinny. Wiele z nich w ekstremalnych sytuacjach wykazywało się jednak ogromną odwagą, empatią i dojrzałością, znacznie przewyższającą ich wiek. Jednocześnie pozostawały dziećmi - chciały się bawić i śmiać. Potrzebowały też uwagi, czułości i poczucia bezpieczeństwa. Zwykle to właśnie dziecięca wyobraźnia pomagała im oswoić okrutną rzeczywistość. A wojna bardzo brutalnie wdarła się w ich codzienność. Dzieci trafiały do obozów koncentracyjnych i przytułków. Wysyłano je na roboty przymusowe i zamykano w gettach oraz obozach karnych. Wojna była dla nich niczym kurs przyspieszonego dorastania. Często musiały pracować i opiekować się młodszym rodzeństwem. Ich życiowa sytuacja różniła się co prawda w zależności od kraju, w którym przyszło im żyć, ale bez wątpienia dla wielu z nich wojna oznaczała to samo - rozłąkę z najbliższymi i przyjaciółmi, permanentny lęk i samotność, a często również i śmierć.

Mówi się też, że od wojny gorsza jest tylko jedna rzecz - ludobójstwo. Liczbę żydowskich ofiar Holocaustu szacuje się na prawie 6 milionów, choć dokładne obliczenia nie są możliwe m.in. z powodu braku kompletnej ewidencji oraz systematycznego niszczenia archiwów i zacierania śladów przez Niemców w obliczu klęski wojennej. Jedną trzecią tej liczby, czyli ok. 2 miliony, stanowiły dzieci. Na naród żydowski, w tym również na najmłodszych, zapadł wyrok śmierci, a przeżyć udało się tylko nielicznym. Długie miesiące spędzone w gettach, w ukryciu, podziemnych skrytkach, piwnicach oraz w obozach koncentracyjnych, strach, upokorzenie, osamotnienie, rozłąka z najbliższymi, choroby, głód i niepewne jutro – tak wyglądała codzienność większości żydowskich dzieci podczas II wojny światowej - dzieci, które z dnia na dzień znalazły się w samym środku zbrodniczego totalitarnego systemu. Ich często beztroskie i szczęśliwe dzieciństwo zostało brutalnie przerwane i zastąpione walką o przetrwanie. Za murami getta nieustannie towarzyszyły im śmierć i cierpienie. Jak wiele może znieść człowiek?

"W getcie spędziłam trzy i pół roku. To było trzy i pół roku w piekle"

"Dzieci Getta" to kolejna publikacja z serii Prawdziwe historie Wydawnictwa Znak Horyzont. Magda Łucyan, dziennikarka i autorka bestsellerowych "Powstańców", dwa lata temu zrealizowała telewizyjny cykl rozmów "Getto". Swoimi wspomnieniami podzieliły się z nią wówczas osoby uwięzione w getcie jako kilkuletnie dzieci. I to właśnie ich relacje stały się punktem wyjścia do powstania książki. "Dzieci Getta" to zbiór pięciu historii opowiedzianych przez uczestników i naocznych świadków wydarzeń - wówczas dzieci, a teraz dorosłych ludzi, którzy nadal, mimo upływu lat,  z wielkim bólem wracają do wojennych czasów. Magda Łucyan oddaje głos swoim rozmówcom - wspomnienia beztroskiego dzieciństwa zderzone z tragiczną codziennością czasów Zagłady uzupełnione o komentarz historyczny i materiał fotograficzny tworzą wspólnie przejmujący i autentyczny obraz ogromnego ludzkiego dramatu.

Bardzo cenię książki składające się na serię Prawdziwe historie, szczególnie te dotyczące trudnych wojennych lat. Ich największą zaletą jest forma - zapisy rozmów z naocznymi świadkami dopełnione reporterskim spojrzeniem autorów. Dzięki temu mamy okazję wsłuchać się w głos ocalałych, a nic przecież nie przemawia silniej niż autentyczna relacja i osobiste doświadczenia. A "Dzieci Getta" działają na wyobraźnię i emocje wyjątkowo mocno, nie tylko z uwagi na bolesny temat Holocaustu, ale również za sprawą dziecięcej perspektywy. Długo zastanawiałam się, jakich użyć słów, by jak najlepiej oddać charakter i znaczenie tej publikacji. Książka Magdy Łucyan porusza do głębi, bo wojenne losy dzieci są tragiczne i straszne. Ekstremalny głód, choroby, przemoc, śmierć, lęk, utrata bliskich i rzeczy tak okropne, jakich żadne dziecko nigdy nie powinno widzieć ani doświadczyć. Wielokrotnie podczas lektury w mojej głowie pojawiały się pytania, również te, na które nie ma odpowiedzi. Jak wiele może znieść człowiek? Jak dalej żyć z tak wielkim brzemieniem? Czy są jakieś granice okrucieństwa? Jak pogodzić się ze stratą? Książka Magdy Łucyan pełna jest cierpienia i ludzkiej krzywdy - to zapis mrocznej odsłony drugiej wojny światowej i porażki nas jako ludzi - zła, przemocy i okrucieństwa. Jednocześnie na kartach tej publikacji znajdziemy miłość, troskę i poświęcenie obecne głównie w przedwojennych wspomnieniach, a także nadzieję, odwagę, dobro i odruchy serca, które pojawiały się na przekór złu i śmierci.

"Żyję, by dać świadectwo. Może chociaż kilka osób zawrócę ze złej drogi, może kilka osób zrozumie, że nie ma nic gorszego niż nienawiść" - Krystyna Budnicka

"Dzieci Getta" to niezwykle cenna publikacja. Żyjących świadków i uczestników tych makabrycznych wojennych dni jest coraz mniej - wciąż odchodzą, zabierając ze sobą wspomnienia. A bez tych relacji nie można w pełni poznać historii - są jak brakujące puzzle, które tworzą szerszy obraz. Każde świadectwo jest zatem na wagę złota - musimy zadbać, by przetrwały i nie zostały przykryte kurzem mijających dni. Ku pamięci, przestrodze i w uznaniu dla prawdy. "Dzieci Getta" to również wyjątkowa lekcja dla kolejnych pokoleń. Taka, która porusza do głębi i przemawia z ogromną mocą - lepiej niż setki podręczników i suchych faktów.

"Nigdy więcej wojny"

"Dzieci Getta" to mozaikowa opowieść o dramatycznych przeżyciach i wojennej rzeczywistości widzianej oczami dziecka. O przerwanym i bezpowrotnie utraconym dzieciństwie, walce o przetrwanie i długiej drodze do ocalenia. O urwanych życiorysach, bolesnych stratach i ranach, których nie jest w stanie zagoić mijający czas. I o wewnętrznej sile, nadziei i odwadze, by żyć dalej. Jestem pełna podziwu dla tego niezwykłego pokolenia ludzi, tak bardzo doświadczonych przez wojnę, a mimo to pełnych empatii, pogody ducha i życzliwości. To doskonały przykład zwycięstwa miłości i dobra nad złem i nienawiścią.

Książkę Magdy Łucyan przeczytałam ze ściśniętym gardłem. Wyjątkowa, poruszająca i ważna publikacja. Serdecznie polecam - warto przeczytać, wiedzieć i pamiętać.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont.


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Liczba stron: 320
Moja ocena: 6/6

sobota, maja 29, 2021

Książkowe nowości - czerwiec 2021

Książkowe nowości - czerwiec 2021


Literatura piękna

"Shuggie Bain" - Douglas Stuart, przekład Krzysztof Cieślik, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 16 czerwca.

"Powieść o granicach miłości, która rozbudza uczucia i zostaje w człowieku na zawsze. Agnes Bain od zawsze oczekiwała od życia czegoś więcej. Marzyła o domu, o życiu na własny rachunek, w którym za wszystko płaciłaby z góry. Kiedy jej uganiający się za spódniczkami mąż postanawia, że ma jej dość, kobieta i trójka jej dzieci zostaje uwięzionych w górniczym mieście, przetrzebionym przez reformy Margaret Thatcher. Agnes coraz częściej szuka ratunku w alkoholu i wkrótce to na dzieciach spocznie obowiązek uratowania matki. Okazuje się to niemożliwe i jedno po drugim bliscy ją opuszczają, aż zostaje tylko on, Shuggie. Jej najmłodszy syn wierzy w matkę jak nikt i walczy o nią do końca. Przy tym jednak sam zmaga się z problemami. Wszyscy wokół zgadzają się bowiem, że Shuggie „do normalnych nie należy”, mimo iż chłopak stara się z całych sił. Agnes chce mu pomóc, ale uzależnienie przyćmiewa w jej życiu wszystko, łącznie z ukochanym synem. Nominowana do wszystkich najważniejszych nagród literackich – w tym do Nagrody Bookera i National Book Award – łamiąca serce opowieść o uzależnieniu, seksualności i miłości, przywołująca na myśl dzieła Édouarda Louisa, Alana Hollinghursta czy Hanyi Yanagihary" (źródło: opis wydawcy)

"Szarady" - Knut Hamsun, przekład Maria Gołębiewska-Bijak, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 30 czerwca.

"Uznana powieść o obsesyjnej miłości i walce z samym sobą. „Do czego to podobne, że postanawia pan mieszkać w takim miejscu jak to, i dlaczego, u Boga Ojca, pan to robi? Czy jest więc dziwne, że ludzie mówią, iż pan zwariował? To miasto jest takie małe, że nawet nie pamiętam, jak się nazywa, póki się nie zastanowię, a pan tutaj cały czas odgrywa komedię i zaskakuje mieszkańców osobliwymi pomysłami! Czy naprawdę nie mógłby pan wymyślić czegoś lepszego?” Pewnego czerwcowego wieczoru do norweskiego miasteczka Lillesand przypływa obcy mężczyzna w aksamitnej czapce i żółtym garniturze z buteleczką trucizny w kieszeni. Johan Nagel od razu budzi wiele emocji. Wydaje się bowiem, że zna tajemnice mieszkańców. Wkrótce bez pamięci zakochuje się w córce pastora, która niedawno się zaręczyła. Zarazem uczciwy i niemoralny, arogancki i skromny szybko staje się głównym tematem rozmów. „Szarady” to niezwykłe studium szaleństwa i egzystencji. Uważane za jedną z najwybitniejszych powieści norweskiego noblisty dopiero po ponad dziewięćdziesięciu latach doczekały się kolejnego polskiego wydania" (źródło: opis wydawcy)

"Dni barbarzyńców. Życie na fali" - William Finnegan, przekład Agata Ostrowska, Wydawnictwo Znak, premiera 2 czerwca.

"Najlepsza książka o surfingu, jaka kiedykolwiek została napisana. Surfing to sport, lecz tylko dla tych, którzy przyglądają mu się z boku. Dla wtajemniczonych jest czymś znacznie więcej: pięknym nałogiem, wymagającym nauczycielem, niebezpiecznym zajęciem, sposobem na życie. Dni barbarzyńców to oldskulowa historia przygodowa, intelektualna autobiografia, literackie kino drogi, a także niezwykła eksploracja stopniowego doskonalenia wymagającej, mało rozumianej sztuki, jaką jest surfing. W pogoni za falą łatwo jest rzucić wszystko… Ale czy jesteś na to gotowy?" (źródło: opis wydawcy)

Literatura faktu

"Zachód słońca na Santorini. Ciemniejsza strona Grecji" - Dionisos Sturis, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 16 czerwca.

"Dionisios Sturis wraca z kontynuacją bestsellerowego tomu „Grecja. Gorzkie Pomarańcze”. Nagradzany autor domyka reporterski dyptyk o współczesnej Grecji. Opowiada intymną, bolesną, a zarazem uniwersalną historię o dojrzewaniu i konstruowaniu własnej tożsamości, i o tym, co znaczy być Grekiem, być Polakiem, lub w ogóle – mieć pochodzenie. Apo pu ise? Skąd jesteś?– pytają siebie nawzajem Grecy, gdy chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. To niewinne pytanie – o geografię, rodzinną wioskę, o ojca – w ostatnich latach zyskało dodatkowe, mroczne oblicze: stało się okrzykiem bojowym faszystów. Często było to ostatnie pytanie, jakie słyszały ofiary ksenofobicznej przemocy – imigranci i uchodźcy, ale też niewystarczająco „greccy” Grecy, jak raper Pawlos Fisas, zabity przez nacjonalistów w 2013 roku – zanim zaczęły się ciosy. Kiedy mordercy z partii Złoty Świt stanęli przed sądem, rozpoczęła się walka o grecką demokrację. Sturis wraca do Grecji bogatszy w doświadczenia z kilku lat dokumentowania jej losów i tworzy opowieść dojrzałą, głęboką, porywającą w swojej odwadze i szczerości" (źródło: opis wydawcy)

"Co gryzie weterynarza" - Łukasz Łebek, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 2 czerwca.

"Dlaczego koci katar może być śmiertelny? Kto jest królem anoreksji wśród zwierząt? Kim są pacjenci z pudełka? Odbierał poród alpaki, przebiegło po nim stado krów i został napadnięty przez królika. Łukasz Łebek, lekarz weterynarii i autor bloga „Nie zadzieraj z weterynarzem”, w fachowy, ale przystępny sposób przybliża tajniki swojej pracy. Opisuje rozmaite przypadki, z którymi zetknął się w swoim gabinecie – od szczurów, chomików, szynszyli, przez psy, koty, a nawet udomowioną świnię czy gęś. Nie stroniąc od humoru, wyjaśnia, czego lepiej nie mówić weterynarzowi, dlaczego praca w terenie nie jest dla wszystkich i czym nie karmić naszych zwierząt, jeśli naprawdę je kochamy. Przybliża także ekonomiczny aspekt swojego zawodu oraz porusza trudne tematy eutanazji i radzenia sobie z odejściem czworonożnych przyjaciół. Dzięki tej książce lepiej zrozumiesz swoje zwierzę i jego lekarza!" (źródło: opis wydawcy)

"Galileusz. Heretyk, który poruszył wszechświat" - Mario Livio, przekład Jan Szkudliński, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 2 czerwca.

"Galileusz był jednym z najświatlejszych umysłów renesansowej Europy. Skonstruował termometr i mikroskop. Jako jeden z pierwszych posługiwał się teleskopem – odkrył dzięki temu kilka księżyców Jowisza, czy pierścienie Saturna. Jego odkrycia były jednak nie w smak Kościołowi. Galileusz toczył spory ze Świętą Inkwizycją, która zakazywała głoszenia herezji. Florencki uczony został zmuszony do wyrzeknięcia się swoich tez i uznania za prawdziwe teorii, które głosił Kościół. Dopiero po niemal czterystu latach hierarchowie przeprosili za proces i prześladowania wielkiego uczonego" (źródło: opis wydawcy)

Literatura obyczajowa

"Zaginiona siostra" - Lucinda Riley, przekład Marzena Rączkowska, Wydawnictwo Albatros, premiera 2 czerwca.

"Podążając za sensacyjnymi doniesieniami prawnika rodziny, Georga Hoffmana, który być może ustalił tożsamość zaginionej siostry, Maja i Ally wpadają na jej trop w winnicy w Nowej Zelandii. Znajdują też rysunek niezwykłego pierścienia ze szmaragdem w kształcie gwiazdy. Dla dziewcząt rozpoczyna się wyścig z czasem, aby jak najszybciej odnaleźć Zaginioną Siostrę, żeby mogła razem z pozostałymi siostrami złożyć wieniec na Morzu Egejskim, w miejscu, gdzie Ally ostatnio widziała jacht ojca, Pa Salta. Niestety Mary McDougal, właścicielka pierścienia, która jako jedyna może potwierdzić, że jej córka Mary Kay rzeczywiście jest Zaginioną Siostrą, właśnie wyruszyła w podróż dookoła świata. Siostry udają się więc kolejno do Nowej Zelandii, Kanady, Anglii, Francji i Irlandii, ale nieuchwytna Merope wciąż wymyka im się z rąk. Wygląda na to, że wcale nie chce, by ją odnaleziono…" (źródło: opis wydawcy)

"Zakazany owoc" - Jojo Moyes, przekład Katarzyna Malita, Wydawnictwo Znak, premiera 2 czerwca.

"Daisy nie jest w stanie przejechać przez ten most, chociaż ludzie stojący za nią w korku dostają białej gorączki. To właśnie tu Daniel po raz pierwszy wyznał, że ją kocha. Ich życie było idealne, a teraz ona nie panuje nad niczym. Nad bałaganem, fryzurą, rozciągniętym dresem… Potrafi tylko rozpaczliwie tęsknić za dziewczyną, którą kiedyś była. To oczywiście najgorszy moment, by dostać nową pracę. Daisy ma natychmiast zająć się urządzeniem wnętrza niezwykłej willi nad brzegiem morza. Ten dom odbiera jej mowę. Ach, zrobi z niego prawdziwe cudo! Już wkrótce okazuje się, że willa kryje w sobie więcej obietnic, niż Daisy mogła przypuszczać. I historię zakazanej miłości, która teraz może się powtórzyć. Na szczęście wciąż mieszka tam kobieta, która doskonale wie, że czasami trzeba po prostu ruszyć dalej. To jedyny sposób" (źródło: opis wydawcy)


"Cichym słowem" - Lidia Liszewska i Robert Kornacki, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 2 czerwca.

"Trzecia część Bursztynowej Serii. Wszystko, co ważne i piękne w miłości, można wyrazić cichym słowem. Edyta postanawia raz na zawsze zapomnieć o Jacku, młodszym mężczyźnie, z którym kiedyś łączyło ją uczucie. Poświęca się więc w pełni zawodowym obowiązkom oraz sprawom rodzinnym – wie, że teraz jest czas, gdy najbliżsi jej potrzebują. Tymczasem Jacek musi zmierzyć się z zupełnie nową rolą w życiu, która zmienia jego codzienność o 180 stopni. Wydaje się, że obydwoje zajęci swoimi sprawami zostawili przeszłość za sobą. Gdy ich drogi niespodziewanie znów się przecinają, żadne z nich nie jest gotowe, aby zrobić pierwszy krok. Dopiero dramatyczne wydarzenie uświadomi im, jak silne jest uczucie, które ich łączy. Jednak, czy to wystarczy, aby znów mogli być razem?" (źródło: opis wydawcy)

"Lustra" - Agnieszka Lis, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 2 czerwca.

"Agnieszka Lis powraca z kolejną częścią serii „Czas na Zmiany”! Choć odkrywanie nieprzebytych dotąd dróg wymaga odwagi, nowe wyzwania bywają naprawdę inspirujące! Młoda Patrycja próbuje się odnaleźć w roli matki, Agata decyduje się na nowo przemyśleć swoje zawodowe wybory, a podążający za marzeniem Kacper usiłuje rozwikłać zagadkę odnalezionych po latach dokumentów. Obrane przez nich ścieżki prowadzą w różnych kierunkach, łączy ich jednak to, co najważniejsze – siła dojrzałej przyjaźni. Agnieszka Lis po raz kolejny zagląda w zakamarki duszy swoich bohaterów i opowiada historię ciągłego poszukiwania, udowadniając, że to właśnie zmiana jest jedyną stałością" (źródło: opis wydawcy)

Powieść biograficzna i historyczna

"Sekret Marii. Życie, miłość i pasja Marii Montessori" - Laura Baldini, przekład Anna Kierejewska, Wydawnictwo Znak, premiera 2 czerwca.

"Pasjonujące losy nauczycielki, która odkryła sekret dobrego dzieciństwa. Rzym, 1896 rok. Młoda Maria Montessori rozpoczyna wymarzoną pracę na dziecięcym oddziale kliniki psychiatrycznej. Z przerażeniem odkrywa, że mali pacjenci całe dnie siedzą na łóżkach, wpatrzeni pustym wzrokiem w przestrzeń. Kiedy upiera się, żeby zapewnić im coś do zabawy, w zapomniane przez świat dzieci nagle wstępuje życie. Inni lekarze nie mogą uwierzyć w tę przemianę. Dla Marii to moment ogromnej radości i początek światowej kariery. Ramię w ramię z wyjątkowym mężczyzną, z którym łączy ją głębokie uczucie i zawodowa pasja. Wkrótce jednak Maria będzie musiała podjąć dramatyczną decyzję, która zaważy na całym jej życiu. Wybitna postać. Wciągająca opowieść. Tajemnica, która w nowym świetle pokazuje jedną z najbardziej inspirujących kobiet w historii (źródło: opis wydawcy)

"Bibliotekarka z Paryża" - Janet Skeslien Charles, przekład Ewa Ratajczyk, Wydawnictwo Mando, premiera 16 czerwca.

"Niezwykła historia o miłości, przyjaźni i sile literatury w czasach II wojny światowej . Odkryj świat, w którym magia książek niesie otuchę nawet w najczarniejszej godzinie. Odile dostaje wymarzoną pracę w Amerykańskiej Bibliotece w Paryżu. Jej rodzice nie są zachwyceni. Woleliby, aby dziewczyna skupiła się na poszukiwaniu męża. Tym bardziej że pojawia się odpowiedni kandydat… Wkrótce jednak wybucha II wojna światowa, nad miastem przelatują samoloty wroga, a tłoczne do tej pory ulice pustoszeją. Dziewczyna obawia się, że może stracić bliskich i ukochaną bibliotekę. Decyduje się zatem dołączyć do Ruchu Oporu z najlepszą bronią, jaką ma: z książkami. Lily jest nastolatką dorastającą w małym miasteczku w Stanach Zjednoczonych na początku lat 80. Jej zainteresowanie wzbudza intrygująca starsza kobieta, która zachowuje się zupełnie inaczej niż wszyscy. Smutne wydarzenia w życiu Lily sprawiają, że zaprzyjaźnia się ze swoją sąsiadką i odkrywa jej tajemniczą przeszłość. Powieść oparta na prawdziwej historii paryskich bibliotekarzy, którzy ryzykowali życiem podczas II wojny światowej. Pokazuje, że odwagę można znaleźć nawet między regałami książek i za grubymi kotarami bibliotecznych okien (źródło: opis wydawcy)

Literatura popularnonaukowa i podróżnicza

"Astrohaj. Jak dotknąć kosmicznego pyłu?" - Fred Watson, przekład Małgorzata Glasenapp, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 2 czerwca.

"Wszechświat od stuleci zachwyca ludzi. Uświadomienie sobie, że Ziemia jest mikroskopijnym jak na rozmiary kosmosu tworem, pozwala nabrać odpowiedniej perspektywy i uruchomić wyobraźnię. Tym bardziej, że to, co widzimy jest tylko częścią ogromnego wszechświata… Fred Watson zabiera nas w fascynującą podróż po naszej galaktyce, podczas której odwiedzimy Księżyc i poznamy różne teorie dotyczące jego powstania, zobaczymy, jak rodzą się gwiazdy i jak na niebie powstaje tęcza. A bilet na tę podróż na pewno będzie tańszy, niż te sprzedawane przez firmy oferujące komercyjne loty w kosmos" (źródło: opis wydawcy)

"Poczuj PL" - Marzena Filipczak, Wydawnictwo Wielka Litera, premiera 2 czerwca.

"Specjalistka od azjatyckich bezdroży i autorka poradników dla podróżujących postanowiła przyjrzeć się dokładniej własnemu podwórku. Oto 30 pomysłów na powodujące przypływ adrenaliny przygody oraz wyjazdy, które zagwarantują błogi relaks. Opowiadają o nich ludzie, którzy naprawdę znają się na rzeczy. Specjalista od bushcraftu poradzi nam, jak na biwaku w lesie nie bać się każdego szmeru czy trzasku; konstruktor mieszkalnych tratw opowie o życiu wśród trzcin na biebrzańskich rozlewiskach; miłośniczka wędrówek brzegiem Bałtyku zdradzi, jak wybrać się na trzystukilometrowy spacer plażą. Dowiemy się, czy każdy może zasiąść za kierownicą czołgu (i czy czołg w ogóle ma kierownicę); czy można wziąć ślub w balonowym koszu i czy takie podniebne małżeństwa są trwałe. Będziemy też zaskoczeni, na jak wiele sposobów można… nie robić nic – inaczej wyleguje się w luksusowym namiocie na warmińskim odludziu, a inaczej w wannie pełnej osobliwie pachnącej, ale czyniącej cuda siarczkowej wody. Inaczej brzmi cisza w klasztornych ogrodach i na sesji lasoterapii w podlaskim borze. A wszystko po to, by doskonalić sztukę uważności – szerokiego otwierania oczu i uszu na otaczający nas świat. Wystarczy zmienić perspektywę, by nawet najbliższa, na pozór dobrze znana okolica, zaczęła wyglądać inaczej i dostarczyła wyjątkowych wrażeń" (źródło: opis wydawcy)

"Świat Nali. Człowiek, kot i ich podróż rowerem dookoła świata" - Dean Nicholson, przekład Joanna Dziubińska, Wydawnictwo Znak, premiera 16 czerwca.

"Kronika niezwykłej przyjaźni, która zmieniła wszystko. Gdy podczas samotnej podróży rowerem dookoła świata Dean znajduje Nalę, kotkę porzuconą na pewną śmierć w górach Bośni, nawet nie przypuszcza, o ile ciekawsza czeka go przygoda. Nala od jazdy w transporterze woli podziwiać widoki wtulona w szyję swojego nowego przyjaciela. Wspólnie zwiedzają bałkańskie miasteczka, ratują stare osiołki w Grecji, walczą z chorobą w Azerbejdżanie, a w Gruzji przygarniają… Ducha. Dzięki burej kotce Dean z lekkomyślnego imprezowicza zmienia się w troskliwego opiekuna, a jego zabawne relacje na Instagramie sprawiają, że ich podróżą zaczyna żyć cały świat. Przynosi to mnóstwo zaskakujących perypetii… Fascynująca opowieść o wyjątkowej wyprawie, nieoczekiwanej przyjaźni i wolności, jaką daje pełna spontanicznych decyzji podróż. Jeśli twój kot najbardziej lubi siedzieć na kanapie, w podróż dookoła świata wybierz się z Nalą. Ponad milion fanów! Podróż, która wciąż trwa!" (źródło: opis wydawcy)


Co sądzicie? Który tytuł zwrócił waszą uwagę? 

czwartek, maja 27, 2021

#358 "Tycipaństwa" - Maciej Grzenkowicz

#358 "Tycipaństwa" - Maciej Grzenkowicz

Wyobraź sobie, że masz już serdecznie dość - podatki są za wysokie, opłaty za wywóz śmieci też, męczy cię słuchanie wyświechtanych politycznych frazesów i najchętniej spakowałbyś walizkę i wystrzelił się w kosmos - byle jak najdalej od tego całego cyrku. Ale nie masz niestety żadnej rakiety... Na szczęście pewnego dnia w twojej głowie kiełkuje ekscytująca myśl - a może czas założyć własne państwo czyli miejsce, gdzie naprawdę będzie się dobrze żyło? Przecież wystarczy tylko zająć jakiś teren, najlepiej taki, który do nikogo jeszcze nie należy, ogłosić akt proklamacji, wbić flagę i voilà - przysłowiowa bułka z masłem. Czy aby na pewno?

Księżniczki, bitcoiny i kraje wymyślone

Enklawa na terytorium Polski? To akurat wcale nie jest primaaprilisowy żart ;) Kilka lat temu pod Radomiem powstało nowe państwo. Kabuto, bo taka właśnie jest jego nazwa, to monarchia utworzona przez Mieszka Makowskiego jako wyraz sprzeciwu wobec sytuacji w Polsce - maleńki kraj bez podatków i bez policji, a z prostym prawem i wolnością. Ale to nie jedyny przykład tycipaństwa, jak nazywa je w swojej książce Maciej Grzenkowicz. Amerykanin Jeremiah Heaton postanowił spełnić marzenie swojej córki i uczynić ją królewną. W tym celu znalazł bezpański, z formalnego punktu widzenia, kawałek lądu w Afryce, zorganizował wyprawę, wbił w ziemię stworzoną na tę okoliczność flagę - i tak powstało Królestwo Północnego Sudanu. Wracając jednak do Europy, bo wcale tak daleko szukać nie musimy - w 2013 roku między Serbią i Chorwacją powstał Liberland, a na jego czele stanął czeski polityk i aktywista Vít Jedlička. Celem proklamowania tego państwa, które ma nawet swoją własną walutę, było pragnienie stworzenia "oazy wolności, w której uczciwi ludzie będą mogli się rozwijać, a aparat państwowy nie będzie nakładał na nich ograniczeń ani podatków". Mówiąc o tycipaństwach, nie sposób pominąć wileńskiego Zarzecza (artystycznej dzielnicy, a właściwie republiki obfitującej w uliczne murale) oraz kopenhaskiej Christianii (częściowo samostanowiącego się osiedla, którego mieszkańcom duńskie władze nadały legalny status niezależnej społeczności). A jest jeszcze Seborgia, Ladonia i Imperium Romanowów... Brzmi nieco egzotycznie i pewnie część z was zastananawia się teraz, dlaczego nigdy wcześniej o nich nie słyszeliście (i ja też należałam do tego grona:). Znamy przecież Watykan, Monako, Andorę, ale takie Królestwo Północnego Sudanu już niekoniecznie. Co zatem odróżnia te mikronacje od typowych państw? Kim są ich założyciele - marzyciele, idealiści, ekscentrycy, a może pragmatyczni wizjonerzy? Czy udało im się urzeczywistnić swoje założycielskie plany? I jak właściwie wygląda życie w tycipaństwie?

Maciej Grzenkowicz, student i reporter, postanowił zgłębić temat i opowiedzieć nam więcej, dzieląc się tym samym swoją wieloletnią fascynacją. Autor,  przygotowując materiał do reportażu, odbył liczne podróże do wspomnianych w książce mikronacji, by na własne oczy przekonać się, jak funkcjonują oraz by porozmawiać z ich założycielami i mieszkańcami (co w dobie pandemii okazało się jeszcze trudniejsze). W rezultacie powstała publikacja pełna ciekawych informacji, spostrzeżeń i anegdot. Maciej Grzenkowicz opowiada, o kulisach zakładania i działania tycipaństw oraz bierze pod lupę motywy, którymi kierowali się ich założyciele. Oddaje też głos swoim rozmówcom, a zapewniam was, że jest o czym słuchać ;) Są wśród nich outsiderzy, artyści, marzyciele, ale też całkiem rozsądni wizjonerzy z biznesowym zacięciem. I jest też pewna charyzmatyczna księżniczka, której ceremonię intronizacji relacjonuje nam w książce autor. Przewracając kolejne strony, łatwo "wkręcić" się w swobodny, ale jednocześnie rzeczowy klimat tego reportażu. I chyba najczęściej towarzyszyło mi po prostu zdziwienie - począwszy od samego faktu istnienia tycipaństw, aż po kwestie związane m.in. z ich zróżnicowaniem pod względem organizacji i stopnia zaawansowania. Niektóre, można by powiedzieć, działają bardziej fikcyjnie, inne z kolei wręcz przeciwnie - mają rzeczywistą kontrolę nad własnym terytorium, własną społeczność, a nawet święta narodowe. Nie sposób też uciec przed refleksją na temat rozmówców Macieja Grzenkowicza i kwestii państwowości, np. z czego wynika potrzeba tworzenia własnego państwa i skąd bierze się zapał do realizacji podobnych wizji. Maciej Grzenkowicz zafundował mi nietypową podróż w oryginalnym stylu - "Tycipaństwa" to najdziwniejszy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) reportaż jaki kiedykolwiek czytałam, głównie z uwagi na nietuzinkową, wyróżniającą się tematykę.

Poważny reportaż na niepoważny temat? Niezupełnie :)

"Tycipaństwa" to książka, która zadziwia, fascynuje, czasami śmieszy, a czasami skłania do refleksji. Na księgarskich półkach możemy znaleźć reportaże, które podejmują trudne i nierzadko bolesne kwestie, bywają smutne i rozdzierające - i bardzo je cenię. Ale są też i takie, przy czytaniu których można dobrze się bawić i miło spędzić czas i jednocześnie dowiedzieć czegoś interesującego o ludziach i otaczającym nas świecie. Książka Macieja Grzenkowicza należy właśnie do tej drugiej kategorii. Ziemowit Szczerek napisał na okładce, że "Grzenkowicz wozi się po świecie mikronacji z nonszalancją, prawdziwym zaciekawieniem i pasją", a w jego książce "widać radość pisania, co jest o wiele ważniejsze niż skostniały szlif dziennikarski czy nudnawa dojrzałość" - i chyba nie można ująć tego lepiej. Autor zaraża entuzjazmem i ekscytacją debiutanta (reportaż to jego pierwsza książka), co z łatwością udzieliło mi się podczas czytania (i może odezwała się też moja podróżnicza natura, kto wie:). "Tycipaństwa" były dla mnie jak powiew świeżości, ciekawostka, która bawi i zadziwia, ale jednocześnie mówi sporo o współczesnym świecie i ludziach - ich marzeniach, ambicjach i dążeniach. Wśród historii osnutych nutą absurdu, ekscentryzmu i groteski możemy znaleźć fundamentalne kwestie dotyczące państwowości, potrzeby samostanowienia, wolności i odrębności. Jeżeli macie ochotę na reportaż w wersji light na nietypowy temat, polecam. W końcu jak twierdzi sam autor - "przekraczanie granic jest aktem magicznym". W przypadku tajemniczych i nierzadko trudno dostępnych tycipaństw magia działa podwójnie - przekonajcie się sami :)




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 288


środa, maja 26, 2021

#357 "Dewocje" - Anna Ciarkowska

#357 "Dewocje" - Anna Ciarkowska

Krzyż nad drzwiami, pod wieczór pacierz, w niedzielę msza, biały obrus i rosół. Cuda, nabożeństwa majowe, szelest kartek modlitewnika, wzrok ukryty za woalką, żal za grzechy, łzy czyste i rzęsiste oraz cierpienie, które uszlachetnia. I boska obecność niczym wielki brat, który za złe karze, a za dobre wynagradza... Głęboko religijna postawa i autentyczna pobożność, a może wręcz przeciwnie - dewocja i jałowa gorliwość, za którymi próżno szukać prawdziwej wiary? Gdzie przebiega granica? Nowa książka Anny Ciarkowskiej, literaturoznawczyni i autorki bestsellerowych "Pestek", mówi głośno o tym, co często zbywa się milczeniem oraz skłania czytelnika do zmierzenia się z trudnym tematem wiary i religijności, tożsamości, pochodzenia, patriarchatu oraz wspólnoty.

Gdy Bóg przemawia przez człowieka i dzieją się cuda...

Tym razem Anna Ciarkowska zabiera nas na peryferie - do małej katolickiej wsi, w której codzienność toczy się zgodnie z rytmem natury oraz zakazami i nakazami religii. Społeczność opisaną w książce charakteryzuje silne przywiązanie do tradycyjnych wartości oraz pełnionych ról. Znamy takie miejsca, nie brakuje ich na mapie. Gdzie plotki żyją własnym życiem, gdzie "nie wypada", gdzie nie ma miejsca na odmienność, na wyjście poza utarte schematy i podążanie własną drogą. Są za to prowincjonalna mentalność, Bóg i pewna dorastająca dziewczyna, która wydaje się "tą wybraną"...

"To mogło zdarzyć się wszędzie, bo wszędzie są matki i ojcowie, sklepowe, listonoszki i ciotki Jadwigi, wszędzie są katechetki i łysiejący proboszcze. I cuda mogą wydarzyć się wszędzie. To mogło zdarzyć się każdemu, ale zdarzyło się jej. A przecież niczym szczególnym na ten cud nie zasłużyła, bo żyła we wsi jak wszyscy, ze sprawiedliwie przez Opatrzność przydzielonym losem. Może tylko modliła się szczerzej, może bardziej niż inni prosiła o łaskę, mniej bała się wieczności i mocniej wierzyła w to, że człowiek może być święty"

"Dewocje" to spowiedź z życia i cudów podszyta lękiem, zagubieniem, poczuciem winy i odrzuceniem. Jak przez dziurkę od klucza zaglądamy do rodzinnego domu bohaterki i odkrywamy misternie utkaną opowieść zakorzenioną głęboko w polskiej religijności. Bolesną, szczerą i aktualną.

Zanim sięgnęłam po książkę Anny Ciarkowskiej, zastanawiałam się, czy będzie to kolejna publikacja wpisująca się w modny obecnie nurt antykatolicki i antykościelny. Często powstają teksty nacechowane negatywnie, pełne drwin i złośliwości, które oprócz osobistej niechęci i krytyki nie wnoszą żadnych istotnych treści. "Dewocje" okazały się zupełnie inne - subtelne, ale jednocześnie szczere, trafne i autentyczne. Autorka nie dokonuje personalnych ataków, nie ocenia i nie pisze w sposób protekcjonalny podszyty nienawiścią, lecz pozwala czytelnikowi zyskać własną perspektywę i własne przemyślenia. I to jest coś, co według mnie świadczy o sile prozy. Autor nie musi przemocą wtłaczać odbiorcy we własne ramy, ale daje przestrzeń do literackiej i światopoglądowej magii. W "Dewocjach" wybrzmiewa autentyczna ciekawość Anny Ciarkowskiej dotycząca ludzkiej naury oraz roli wiary i religii w życiu jednostki i wspólnoty.

"W mojej matce Bóg wziął się z lęku przed śmiercią, w ojcu z lęku przed życiem"

"Dewocje" Anny Ciarkowskiej dobrze pokazują, co dzieje się wówczas, gdy religia przestaje wspierać wiarę, a staje się narzędziem opresji przenikającym do wszystkich aspektów codzienności i dyktującym warunki. Łączy się wtedy z silnym podziałem ról, podsyca patriarchat, uprzedzenia, lęki i poczucie winy. Książka Ciarkowskiej skłania do refleksji i pozostawia z wieloma pytaniami, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Po co nam wiara? Czy rzeczywiście daje nam poczucie sensu i bezpieczeństwa? Czy cuda przytrafiają się tylko najbardziej gorliwym członkom wspólnoty religijnej? I może też w bardziej osobistym wymiarze zachęca do wsłuchania się w swój wewnętrzny głos i zastanowienia nad własną wiarą i religijnością lub ich brakiem. Część zjawisk opisanych w "Dewocjach" może wydać się znajoma, a nawet tożsama z naszymi własnymi doświadczeniami. Niektóre mogą przywołać wspomnienia z dzieciństwa i rzucić światło na to, co zostało już ukryte głęboko przed światem. Bo "Dewocje" to nie tylko opowieść o pozorach, jałowej pobożności i jej konsekwencjach, ale też o samotności, niezrozumieniu, bezradności, odrzuceniu i egzystencjalnym zagubieniu. Anna Ciarkowska stworzyła książkę uniwersalną, w której większość z nas może znaleźć coś znajomego i ważnego. Książkę, która otwiera oczy, pomaga zrozumieć i zachęca do dyskusji.

"Czy opowieść toczy sie, gdy nie jest opowiadana?"

"Dewocje" zwracają uwagę nie tylko nieco prowokującym tematem i okładką, ale też formą - przypominają fragmentaryczny zbiór przemyśleń i urwanych impresji, ale co ciekawe, wspólnie tworzą spójną całość. Proza Anny Ciarkowskiej jest poetycka, metaforyczna i nasycona wrażliwością. Często ucieka od konkretu na rzecz niedopowiedzeń, dając czytelnikowi przestrzeń na własne przemyślenia. Charakteryzuje ją również słowna świadomość i ogromna plastyczność przejawiająca się m.in. w zbliżeniu na detale. "Dewocje" to książka namalowana słowami - codzienność, mentalność i przeżycia zatrzymane między wersami. Nie sposób nie zachwycić się przenikliwością spojrzenia autorki. Czytanie takiej prozy to dla mnie zawsze niezwykłe literackie doświadczenie.

Przejmująco o tym, co trzeba, co należy i co wypada - myśleć, czuć, mówić i robić...

"Dewocje" to książka, którą warto polecić. Anna Ciarkowska stworzyła błyskotliwą i trafną opowieść o wierze i religii, prowincjonalnej mentalności, pozorach, pochodzeniu, dojrzewaniu, kobiecości i patriarchacie. O poczuciu wyobcowania i trudnym życiu w hermetycznym środowisku pełnym tabu. Choć muszę przyznać, że ostatecznie zabrakło mi nieco większego literackiego trzęsienia ziemi, które sprawia, że książka zapada w pamięć i staje się bliska, to bez wątpienia warto było ją przeczytać - zachwycić się wyjątkową prozą autorki i dzięki niej przemyśleć kilka istotnych kwestii. I chyba czas poznać również słynne "Pestki". Obok takich książek nie przechodzi się obojętnie. Ważne i potrzebne. Polecam.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 192

piątek, maja 21, 2021

#356 "Tylko ty" - Gabriela Gargaś

#356 "Tylko ty" - Gabriela Gargaś

"Uśmiechnął się do mnie tak, jak uśmiechał się dziwiętnaście lat temu. Spojrzał mi w oczy tak samo głęboko jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Niby był tym samym chłopakiem, a jednak już mężczyzną"

Są takie uczucia, których nie sposób zapomnieć. Nawet jeśli ich płomień niespodziewanie gaśnie, pozostawiają po sobie żar, który nadal tli się w sercu. Czy prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu? Czy jest w stanie przetrwać próbę czasu?

Paulina, bohaterka książki Gabrieli Gargaś, dziewiętnaście lat temu podjęła decyzję, która na zawsze zmieniła jej życie. Pozwoliła odejść ukochanemu mężczyźnie, z miłości - by mógł spełnić swoje wielkie marzenie. Jednocześnie wszystkie uczucia przelała na córkę Biankę. Mimo tęsknoty i smutku, przez lata żyła w przekonaniu o słuszności dokonanego wówczas wyboru. Wszystko zmieniło się, gdy na jej drodze niespodziewanie pojawił się Radosław - ten sam, którego niegdyś tak bardzo kochała. I choć minęło dziewiętnaście lat w jego oczach ponownie zobaczyła miłość. Przypadkowe spotkanie na nowo roznieca młodzieńcze uczucie. Wracają wspomnienia pięknych chwil, wspólnych marzeń i namiętności. On ma żonę i dzieci, a ona córkę - tajemnicę z przeszłości, która może wywrócić ich życie do góry nogami. Czy dawna miłość jest silniejsza niż mijający czas?

"Szare dni, deszcz, śnieg, zawierucha. Smutek, łzy. Płaczesz, bo życie po raz kolejny położyło na twojej drodze kłody. I oto przychodzi wiosna. Uśmiechasz się. Znów masz nadzieję na lepsze dziś, lepsze jutro, lepszą przyszłość. Ocierasz łzy, otrzepujesz kolana, omijasz przeszkody i wyruszasz w dalszą drogę. Życie to upadki i wzloty, smutki i radości"

"Tylko ty" to pięknie wydane wznowienie powieści Gabrieli Gargaś z 2016 roku, tym razem pod szyldem Czwartej Strony. Książka otwiera cykl zatytułowany "Złota kolekcja", co wydaje się pomysłem trafionym w dziesiątkę - autorka obchodzi właśnie dziesięciolecie pracy twórczej. Nie ukrywam, że do powieści Gabrieli Gargaś mam słabość. Niewielu polskich autorów literatury obyczajowej potrafi tak bardzo trafić w moją wrażliwość jak właśnie "czarodziejka kobiecych uczuć" :) Lubię sposób, w jaki Gabriela Gargaś ubiera ludzkie emocje i przeżycia w słowa - z trafnością, wrażliwością i dojrzałością. Potrafi też opowiadać o zwykłym codziennym życiu szczerym głosem doprawionym nutą refleksji i nostalgii - na kartach powieści spotykają się ze sobą realizm i liryzm, wyczarowując wspólnie coś wyjątkowego. Powieść Gabrieli Gargaś dostarczyła mi nie tylko całej gamy emocji, ale przede wszystkim otuliła słodko-gorzką mieszanką tęsknoty i melancholii, głównie za sprawą historii Pauliny i Radka. Była jak powrót do dawnych lat, marzeń, pierwszych miłości i decyzji podejmowanych u progu dorosłości. W książce autorki pierwsze skrzypce odgrywa miłość w różnych odcieniach - ta pierwsza i namiętna, rodzicielska, dojrzała, utracona i odzyskana, a także ta w postaci prawdziwej przyjaźni. Bo oprócz losów Pauliny i Radka poznajemy też historię Ewy i jej męża Michała - trudną drogę do rodzinnego szczęścia. "Tylko ty" to opowieść o przyjaźń dwóch kobiet. Ich silna więź oparta na wieloletnim zaufaniu i wzajemnym wsparciu ogrzewa serce. Na przykładzie Ewy Gabriela Gargaś odmalowuje małżeńskie wzloty i upadki oraz porusza kwestie dotyczące poronienia i adopcji. Fabuła została silnie osadzona w zwykłej codzienności, bez upiększania i lukru. Znajdziemy w niej wiele pięknych i radosnych chwil pełnych nadziei, ale też momentów smutku, rozpaczy, gniewu i bólu. Życiowy realizm, naturalne dialogi, spora dawka emocji i wiele ważnych, bliskich nam tematów, a do tego lekkie pióro autorki to bez wątpienia największe zalety książki. "Tylko ty" wspaniale pokazuje, jak skomplikowane i nieprzewidywalne bywają ludzkie losy. Wzrusza, skłania do refleksji i trafia prosto do serca. Pozostawia też z wieloma pytaniami: Co by było gdyby...?  Czy można budować szczęście na krzywdzie drugiego człowieka? Czy można nadrobić stracony czas? Sądzę, że wiele czytelniczek odnajdzie w tej historii coś znajomego i bliskiego.

"Z wiary rodzi się nadzieja. Nadzieja na kochanie. Nadzieja na coś, co jest najważniejsze: na miłość"

"Tylko ty" to poruszająca opowieść o miłości, przyjaźni oraz o blaskach i cieniach macierzyństwa i rodzinnego życia. O przebaczeniu, dążeniu do szczęścia, sile wsparcia oraz trudnych decyzjach i ich konsekwencjach. Przeczytałam jednym tchem - właśnie za takie powieści obyczajowe pokochałam twórczość Gabrieli Gargaś. Koniecznie sprawdźcie sami, warto.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 5 maja 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Złota kolekcja Gabrieli Gargaś
Liczba stron: 400

czwartek, maja 20, 2021

#355 "Nowa Zelandia. Podróż przedślubna" - Ewelina Wojdyło i Janusz Leon Wiśniewski

#355 "Nowa Zelandia. Podróż przedślubna" - Ewelina Wojdyło i Janusz Leon Wiśniewski

Nowa Zelandia, nazywana też krajem kiwi, to marzenie wielu miłośników podróży - przyciąga obietnicą spektakularnych krajobrazów i bogatej przyrody (aż jedną trzecią powierzchni państwa stanowią parki narodowe). Zresztą nic dziwnego - Nowa Zelandia jest jednym z najbardziej odizolowanych miejsc na świecie, dzięki czemu może cieszyć się niespotykaną nigdzie indziej florą i fauną.To tam kręcono Hobbita i tylko tam mieszka ptak kiwi. Kraj ten słynie również z przyjaznych mieszkańców, tolerancji i bezpieczeństwa. Wydaje się, że mimo upływu lat Nową Zelandię wciąż otacza aura tajemniczości, niedostępności i egzotyki - dzięki temu jawi się jako niezwykle atrakcyjne miejsce na mapie świata. Państwo to stało się w 2020 roku podróżniczym celem pary zakochanych. Ewelina Wojdyło, nauczycielka języka polskiego i pasjonatka chłonąca świat wszystkimi zmysłami, oraz Janusz Leon Wiśniewski, naukowiec i pisarz (autor bestsellerowej "Samotności w sieci"), postanowili przeżyć wyjątkową przedślubną przygodę tysiące kilometrów od gdańskiej codzienności. I choć są niczym ogień i woda, łączy ich wspólne patrzenie w tym samym kierunku. Nowa Zelandia pozostawiła po sobie wiele pięknych wspomnień, tęsknotę i obietnicę powrotu...


Podróż przedślubna? Często mówi się, że wspólne podróżowanie to doskonały test dla zakochanych. Przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę, stresujące sytuacje, zmęczenie oraz wiele zupełnie nowych doświadczeń - wyjście ze zwykłej codzienności może z łatwością obnażyć mocne i słabe strony związku, umacniając go albo wręcz przeciwnie - doprowadzając do zerwania. Ale chyba lepiej jeśli zdarzy się to podczas podróży przedślubnej a nie poślubnej, prawda? ;) Książka Eweliny Wojdyło i Janusza Leona Wiśniewskiego to zapis z dziesięciodniowego pobytu w Nowej Zelandii. Publikacja ta nie stanowi przewodnika lecz subiektywną relację z podróży przedstawioną z damskiego i męskiego punktu widzenia. Autorzy opisują w niej odwiedzane miejsca, poznane smaki i zakątki, w których nocowali. Przywołują zapisy rozmów oraz dzielą się z czytelnikami wrażeniami - zachwytami i rozczarowaniami, a także tym, co często ulotne i trudne do uchwycenia. Książka zwraca uwagę ciekawą koncepcją - nowozelandzka relacja opowiedziana jest dwugłosem. Te same etapy podróży autorzy opisują i interpretują w różny sposób. Ewelina koncentruje się przede wszystkim na chłonięciu nowych doświadczeń wszystkimi zmysłami, a Janusz większą uwagę zwraca m.in. na kontekst historyczny. W rezultacie powstała oryginalna i barwna opowieść przybliżająca nowozelandzkie realia z podróżniczego punktu widzenia.

Dlaczego być w Nowej Zelandii i nie pojechać do Napier to jak odwiedzić paryski Luwr i nie zobaczyć Mony Lizy? Jak wygląda najmniejsza księgarnia świata? Czy w Nowej Zelandii można znaleźć polskie akcenty?

Książka Eweliny Wojdyło i Janusza L. Wiśniewskiego to piękna przyroda na wyciągnięcie ręki (gejzery, wodospady, fiordy, góry, lasy, parki), spontaniczna kąpiel w jeziorze, samochodowe rozmowy na ważne i mniej ważne tematy, wizyta w maoryskiej szkole i Hobbitonie, zachwyt niezwykłą paletą barw, nieznanymi zapachami i smakami, zapierające dech w piersi zachody słońca, nowozelandzkie legendy, tradycje i kultura oraz popularne i te mniej znane miejsca, które można odnaleźć niespodziewanie, schodząc z utartych szlaków. To również wspólne poznawanie i odkrywanie, radość z podróżowania, kolekcjonowanie wspomnień i łapanie ważnych chwil. I smakowanie życia takim, jakie jest. Publikacja ma w sobie dużo pozytywnej energii, interesujących spostrzeżeń i ciekawostek. I jak to bywa w przypadku relacji z wyprawy, powiedziałabym, że stanowi mieszankę osobistych wspomnień i podrożniczych detali - czuć w niej ducha duetu Ewelina&Janusz. Książka została pięknie wydana i zachwyca kolorowymi zdjęciami. Jeżeli macie ochotę na literacką podróż do Nowej Zelandii w bardziej osobistym niż typowo przewodnikowym wydaniu, warto - autorzy odkryją przed wami cuda  tego niezwykłego zakątku świata. Aż chciałoby się spakować walizkę :)




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.


Data wydania: 14 kwietnia 2021
Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 384

czwartek, maja 20, 2021

#354 "Wrócę przed nocą" - Jerzy Szperkowicz

#354 "Wrócę przed nocą" - Jerzy Szperkowicz

Choć wojna skończyła się wiele lat temu, są osoby, które nadal przechowują w pamięci bolesne wspomnienia. Traumatyczne wydarzenia odcisnęły piętno na tysiącach ludzkich istnień, pozostawiając po sobie głębokie emocjonalne rany, których nie jest w stanie zagoić mijający czas. Utrata bliskich i rodzinnego domu, życie w nieustannym zagrożeniu, śmierć, tortury, deportacje, głód - to tylko kilka przykładów wojennej gehenny. Jerzy Szperkowicz miał zaledwie dziesięć lat, gdy po raz ostatni widział swoją matkę. Wkrótce stracił też ojca. Wydarzenia, które doprowadziły do tej tragedii przez wiele lat okryte były milczeniem. Nadszedł jednak moment, gdy dorosły już mężczyzna postanowił odkryć bolesną prawdę i skonfrontować się z przeszłością. Ponad pięćdziesiąt lat po wojnie w poszukiwaniu informacji o losach matki i ojca wyruszył na Białoruś. Powrót w rodzinne strony obudził uśpione demony i rozdrapał na nowo wojenne rany, przynosząc więcej pytań niż odpowiedzi. Co stało się z matką Jerzego Szperkowicza? Dlaczego nie wróciła do domu? Jak ważne jest odkrycie prawdy i jak pogodzić się z czymś, z czym pogodzić się nie sposób?

Bo są historie, które muszą zostać opowiedziane...

"Październikowy świt 1943 roku. Dom jeszcze śpi. Mama, już ubrana, karmi trzymiesięczną Irenkę. Za chwilę wychodzi, przed nią osiemnaście kilometrów. Chce odebrać ubranka córeczki oddane na przechowanie sąsiadce w sąsiedniej wsi. Załatwi to szybko, wróci przed nocą. O swojej wyprawie nie mówi mężowi, nie puściłby jej samej"

"Wrócę przed nocą" to reportaż napisany z perspektywy syna i dziennikarza - trudna i emocjonalna podróż do lat dzieciństwa śladem zaginionej matki. Jego autor, Jerzy Szperkowicz (urodzony w 1933 roku w Wilnie reporter i publicysta, mąż Hanny Krall), stworzył w książce autentyczny i szczery dwugłos łączący w sobie przeszłość i teraźniejszość. Relacja z prowadzonego w czasach współczesnych śledztwa uzupełniona jest retrospekcjami z lat wojennych. Mały Jurek spotyka się z dorosłym Jerzym, by wspólnie odkryć prawdę o losach zaginionej matki. Książka ta stanowi cenne świadectwo w wymiarze osobistym, ale też historycznym i uniwersalnym. Dzięki spojrzeniu na indywidualne losy zyskujemy szerszy obraz - opowieść z czasów wojny widzianą z perspektywy dziecka. Jest w niej miejsce na dobre i beztroskie momenty, ale też chwile rodzinnego dramatu, smutku, zagubienia i osamotnienia. Na wydawać by się mogło zwyczajne życie oraz codzienne troski i radości, które w czasie wojny stanowiły namiastkę normalności w niepewnych czasach. Jerzy Szperkowicz wraca wspomnieniami do obrazów, zapachów i smaków rodzinnego domu - lat dzieciństwa zakłóconych przez wojnę. Wspomina relacje z matką, ojcem i starszą siostrą oraz chłopięce psoty i przygody, ale też wkraczające wojska, partyzantkę, represje okupantów, deportacje i tułaczkę. Pod względem historycznym książka rzuca światło na kresowe realia, jednak nie z perspektywy wołyńskiej, bardziej znanej, lecz terenów należących obecnie do Białorusi i Litwy. Przewracając kolejne strony, towarzyszymy autorowi w trudnym powrocie w rodzinne strony. Rozmowy z dawnymi sąsiadami i znajomymi oraz próba odtworzenia ostatnich chwil życia matki jest, jak twierdzi autor, niczym "włożenie ręki w ogień". A prawda okazuje się gorsza niż wszystkie przypuszczenia...

"Mamo, mamo, dlaczego się nie zawahasz, wiedząc, jak szybko twoją nieobecność odkryje Irenka, jak bardzo zmartwi się ojciec? Dlaczego nie dopatrzyłaś się w niczym złej wróżby, nie przystanęłaś i nie zawróciłaś, jak wiele razy czyniłaś? Czy nie pamiętasz, jak bystre bywają ludzkie oczy, życzliwe i nieżyczliwe?"

"Wrócę przed nocą" to cenne świadectwo przekazane z wrażliwością i dojrzałością w unikalnym stylu - głosem naocznego świadka trudnych wojennych czasów. Ta relacja, bogata w historyczne detale i zabarwiona osobistym dramatem, zyskuje uniwersalny wymiar. Między wersami otrzymujemy opowieść o fundamentalnych życiowych wartościach - człowieczeństwie, prawdzie, tożsamości, przebaczeniu, zaufaniu, pamięci oraz dobru i złu. Widzimy też, jak istotna, ale jednocześnie trudna bywa konfrontacja z przeszłością oraz jak tragedie z dawnych lat potrafią rzucać cień na teraźniejszość. Książka Jerzego Szperkowicza wyróżnia się prostotą, szczerością i autentycznością, które potrafią przemówić do czytelnika na wiele różnych sposobów i skłonić do refleksji. Uświadamia, jak wiele rodzin zostało rozdzielonych na zawsze i jak wiele dzieci musiało zmierzyć się z bolesną stratą. Siła tej publikacji tkwi nie tylko w wypowiedzianych słowach, ale też w literackiej przestrzeni utkanej z tego, czego wyrazić nie sposób. Ważna i potrzebna - o historii, pamięci, przeżywaniu i wydarzeniach, które na zawsze zmieniają życie. I dobry przykład wartościowej literatury faktu. Polecam, szczególnie jeżeli interesują was historia i tematyka II wojny światowej.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 224

piątek, maja 14, 2021

#353 "Figurka z porcelany" - Agata Bizuk /patronat medialny/

#353 "Figurka z porcelany" - Agata Bizuk /patronat medialny/

Patrzysz w lustro i kogo widzisz? Silną i zadowoloną z życia kobietę sukcesu? Szczęśliwą matkę i żonę? A może kruchą istotę, która udaje przed innymi i przed samą sobą, że daje radę, a w rzeczywistości rozpada się każdego dnia na milion kawałków? Albo tak jak Iga, główna bohaterka nowej książki Agaty Bizuk - "małą dziewczynkę w za dużej sukience, w zbyt wielkich butach i ze zbyt poważnymi problemami spoczywającymi na jej niewielkich barkach"?

"- Iga? Czy ty siebie lubisz?"

Ojciec powinien być synonimem bezpieczeństwa i miłości, a nie fizycznej i psychicznej przemocy oraz strachu. Iga nigdy nie miała pewności, co zastanie w domu po powrocie ze szkoły, czy będzie mogła spokojnie zjeść, odrobić lekcje i położyć się spać. Jej dzieciństwo odmierzane było zmiennymi nastrojami ojca. Czasami wystarczył drobiazg - przesolona zupa, brudna szklanka, "niewłaściwa" odpowiedź - a zaczynało się piekło. I tylko strach, niepewność, poczucie winy i rozpacz powtarzane ciągle od nowa jak na zapętlonej playliście - traumatyczne błędne koło bez wyjścia. Iga dorosła, ale wciąż musi walczyć z demonami przeszłości. Dzieciństwo naznaczone traumą pozostawiło głębokie rany w jej sercu. Dziewczyna nauczyła się, że w życiu trzeba być silnym i liczyć tylko na siebie. Wyrosła też w przekonaniu, że nie potrafi kochać i że nie zasługuje na miłość. By ukryć przed światem swoje uczucia i uchronić się przed zranieniem, zaczęła każdego dnia zakładać maski. Jej życie zamknęło się w lęku i kompulsywnej chęci kontrolowania wszystkiego. Niskie poczucie własnej wartości, krzywdzące słowa skierowane do samej siebie, odmawianie sobie prawa do szczęścia, sukcesu i miłości - wydaje się, że to właśnie Iga jest swoim największym krytykiem. Jak bardzo doświadczenia z dzieciństwa wpływają na naszą dorosłość i międzyludzkie relacje? Czy można tak po prostu oddzielić przeszłość grubą kreską i zacząć wszystko od nowa?

Cenię powieści obyczajowe, które podejmują istotne kwestie i zwiększają świadomość społeczną. "Figurka z porcelany" Agaty Bizuk bez wątpienia jest jedną z nich. Książka autorki poruszyła mnie za sprawą przenikliwego portretu psychologicznego głównej bohaterki. Iga jako dziecko alkoholika musiała mierzyć się nieustannie z lękiem, poczuciem wstydu i brakiem bezpieczeństwa. W rezultacie w dorosłe życie wkroczyła poraniona emocjonalnie, ze sporym bagażem przykrych doświadczeń i z syndromem DDA czyli Dorosłych Dzieci Alkoholików. Agata Bizuk z dużą wrażliwością odmalowuje dzieciństwo i dorosłość bohaterki w kontekście wpływu trudnej sytuacji rodzinnej na jej osobowość i międzyludzkie relacje. Za sprawą dwóch linii czasowych i licznych retrospekcji mamy okazję zobaczyć wyraźnie, w jaki sposób przeszłość odcisnęła na niej swoje piętno - i nadal determinuje m.in. podejmowane przez nią decyzje. Wspomnienia i teraźniejszość płynnie łączą się ze sobą, tworząc przejmujący portret zagubionej kobiety patrzącej na świat przez pryzmat rodzinnej traumy.

Baletnica, figurka z porcelany, wydaje się tak piękna i silna. Tymczasem wystarczy tylko chwila, by roztrzaskała się na milion kawałków...

"Figurka z porcelany" ujmuje dojrzałością i życiowym realizmem. Agata Bizuk wykonała wspaniałą pracę i nie sposób nie zachwycicić się psychologicznym aspektem książki. Wnikając w świat wewnętrzny bohaterki, mamy okazję lepiej zrozumieć zmagania osoby z syndromem DDA, m.in. brak pewności siebie, lęk przed odtrąceniem, trudności w budowaniu i utrzymywaniu związków partnerskich.  "Figurka z porcelany" to trafne i przejmujące spojrzenie na problem przemocy domowej, emocjonalnego i ekonomicznego uzależnienia ofiary od sprawcy oraz nieprzepracowanych traum z dzieciństwa. Fabuła meandruje między dobrymi i złymi momentami - chwilami względnego spokoju i szczęścia, a także łez, smutku i ludzkiego dramatu. Całość jest przemyślana i wieloaspektowa, pełna niuansów oraz wszystkich odcieni szarości. Książka Agaty Bizuk już od pierwszych stron zaangażowała mnie emocjonalnie, a z czasem przyniosła też całą gamę przeróżnych uczuć i refleksji - od radości i uśmiechu, przez smutek, gniew i współczucie, aż po ciepło i nadzieję.


"Na zewnątrz z promiennym uśmiechem na twarzy, a w środku z obawą, że wystarczy dmuchnąć, by został ze mnie jedynie marny pył"

"Figurka z porcelany" to napisana szczerym i autentycznym głosem opowieść o głębokich emocjonalnych ranach, szukaniu swojej drogi i próbie wyzwolenia się z okowów rodzinnej traumy. O kobiecie żyjącej w cieniu bolesnych wspomnień, która, by znaleźć szczęście i spokój, musi najpierw nauczyć się kochać samą siebie. Książka Agaty Bizuk otwiera serce na drugiego człowieka i uświadamia, jak ciężkie brzemię może dźwigać każdy z nas - czasami już od najwcześniejszych lat. Wyjątkowa, poruszająca powieść obyczajowa w słodko-gorzkim klimacie i z ważnym życiowym przekazem - zostawia w sercu ślad. Z przyjemnością objęłam ją patronatem medialnym, serdecznie polecam.




Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Dragon.


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 304

czwartek, maja 13, 2021

#352 "Terapeutka" - B.A.Paris (przekład Maria Gębicka-Frąc)

#352 "Terapeutka" - B.A.Paris (przekład Maria Gębicka-Frąc)

Jak dobrze znamy swoich sąsiadów? Czy naprawdę wiemy, co skrywa się za fasadą uśmiechu i życzliwości? Jak bardzo pozory mogą mylić?

Doskonałe londyńskie osiedle i... doskonała zbrodnia. Ale czy na pewno?

"Terapeutka" to nowa książka B.A. Paris, brytyjskiej pisarki znanej z bestsellerowych thrillerów psychologicznych. Jej słynny debiut z 2016 roku - "Za zamkniętymi drzwiami" - w ciągu zaledwie trzech miesięcy sprzedał się w nakładzie pół miliona egzemplarzy i podbił serca czytelników. Jak już wiecie, rzadko sięgam po thrillery, ale najbardziej lubię właśnie te psychologiczne. Właściwie potrafią zadziałać na moją wyobraźnię znacznie mocniej niż typowe kryminały, a ich ogromną zaletą jest również ciekawy sposób przedstawienia zawiłości ludzkiej natury oraz mrocznych zakamarków umysłu. "Terapeutka" wspaniale wpisuje się w nurt domestic noir, a zatem książki, w których groza i tajemnice narastają wokół grupy ludzi, którzy z pozoru dobrze się znają (rodzina, przyjaciele, sąsiedzi). Odniosłam też wrażenie, że nowy thriller psychologiczny B.A.Paris to trochę taka brytyjska wersja "Gotowych na wszystko" - mamy zamknięte osiedle i sąsiedzkie perypetie - damskie i męskie przyjaźnie, rodzinne tajemnice, sympatie i antypatie, romanse, sojusze i grę pozorów. I oczywiście zbrodnię, która tworzy głęboką rysę na tej doskonałej społeczności.

Alice i Leo zaczynają wspólne życie - wprowadzają się do świeżo wyremontowanego domu na ekskluzywnym zamkniętym osiedlu. Są szczęśliwi, bo właśnie spełnia się ich marzenie. Wkrótce jednak sprawy zaczynają przybierać gorszy obrót. Alice  odkrywa mrożący krew w żyłach sekret domu, w którym zamieszkali. Co więcej, odczuwa coraz silniejszą więź z Niną, terapeutką, do której wcześniej ten dom należał i w którym kobieta została zamordowana. Gdy tylko Alice próbuje poruszyć ten temat, sąsiedzi nabierają wody w usta - pilnie strzegą swoich sekretów i wygląda na to, że wcale nie są tak doskonali, jak się na pozór wydaje… Mimo to Alice postanawia dowiedzieć się więcej, co z kolei może narazić ją na niebezpieczeństwo.

B.A.Paris dostarczyła mi wspaniałej literackiej rozrywki. W tym roku jeszcze żadna książka nie zmusiła mnie do tak kompulsywnego przewracania stron jak miało to miejsce w przypadku "Terapeutki". Autorka bez wątpienia ma talent do tworzenia wciągających i pełnych napięcia historii. Liczyłam na intrygującą fabułę, dreszcz niepokoju, zwroty akcji i zaskakujący finał - i wszystkie te elementy znalazłam w książce Paris. "Terapeutka" za sprawą motywu domestic noir zyskuje duszny i klaustrofobiczny klimat. Opisana przez autorkę mała społeczność zamkniętego osiedla szybko przestaje być idealna, przyjazna i urocza, a z każdą kolejną stroną staje się coraz bardziej tajemnicza i dwuznaczna. Stopniowo mnożą się podejrzenia oraz rodzinne i sąsiedzkie sekrety, osaczając i dezorientując główną bohaterkę (nie pomagają też traumy z przeszłości i nietypowe zachowania jej partnera). Autorka zachwyciła mnie aspektem psychologicznym, w ciekawy sposób ukazując zawiłości ludzkiej psychiki. "Terapeutka" jest niczym spojrzenie przez lupę na nasze słabości, lęki, brak zaufania, skomplikowane relacje oraz maski, które zakładamy, by dopasować się do otoczenia. B.A.Paris udowadnia, że jest przenikliwą obserwatorką ludzkich zachowań i świetnie wykorzystała tę umiejętność w książce. Fabuła "Terapeutki" utkana jest z sekretów, manipulacji, kłamstw i przemilczanych prawd oraz mroku, który czai się w zakamarkach serc. Historię poznajemy z punktu widzenia Alice - dzielimy z nią przeżycia, marzenia, lęki, nadzieje i wątpliwości, gdy stopniowo odkrywa kłamstwa i tajemnice otaczających ją osób. Główna bohaterka z czasem zyskuje - okazuje się, że jest znacznie bardziej złożoną postacią, podobnie zresztą jak cała historia. B.A.Paris potrafi zręcznie manipulować czytelnikiem. Całkiem nieźle wodziła mnie za nos, podsuwając fałszywe tropy. I muszę przyznać, że w pewnym momencie podejrzewam już niemal wszystkich bohaterów książki, a i tak zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. Czytając finałowe sceny, niemal wstrzymałam oddech, a moje serce biło chyba równie mocno jak serce Alice. Iście diabelski scenariusz pełen napięcia i suspensu, które osaczają czytelnika aż do ostatniej strony.


Nowa książka B.A.Paris to ekscytująca i prowokująca do myślenia opowieść, która bardzo dobrze uświadamia, jak mylące bywają pozory oraz że to, co najbardziej niebezpieczne, może czaić się tuż obok. "Terapeutkę" przeczytałam w jeden dzień i sądzę, że to świetna literacka rozrywka z dreszczykiem - bawiłam się naprawdę dobrze. Jeżeli lubicie trzymające w napięciu thrillery z ciekawie rozbudowanym aspektem psychologicznym, które czyta się jednym tchem - polecam książkę B.A.Paris. Sądzę, że przypadnie wam do gustu równie mocno.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Tytuł oryginalny: The Therapist
Tłumaczenie: Maria Gębicka-Frąc
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Liczba stron: 384

wtorek, maja 11, 2021

#351 "Oneiron" - Laura Lindstedt (przekład Sebastian Musielak)

#351 "Oneiron" - Laura Lindstedt (przekład Sebastian Musielak)

Śmierć, choć prędzej czy później dotyczy każdego z nas, wciąż pozostaje tajemnicą. Nie wiemy, co dzieje się z człowiekiem po śmierci, ale pragniemy wierzyć, że jest jakieś "po" - nowy początek, niebo, czyściec albo raj, kolejne wcielenie lub po prostu miejsce, gdzie nie ma już bólu, cierpienia i smutku. Koniec ziemskiego życia rozpatruje się zatem nie tylko w kontekście biologicznym, ale też kulturowym i religijnym. Laura Lindstedt, fińska pisarka, proponuje nam odważną literacką podróż w zaświaty, gdzie nie istnieje już czas i przestrzeń, a liczy się opowieść. Tajemniczo brzmiący "Oneiron" to majowa nowość Wydawnictwa Poznańskiego i kolejna publikacja z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich. I przyznam, że chyba jeszcze żadna z nich nie zaskoczyła mnie tak bardzo, jak właśnie książka Laury Lindstedt. Oniryczna i niekonwencjonalna, a przy tym ambitna i prowokująca. "Oneiron" był dla mnie jak powiew świeżego powietrza - nowe literackie doznanie pełne niedopowiedzeń i znaczeń, które próbowałam rozszyfrować jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony. Autorka bawi się wyobraźnią, tworząc jednocześnie polifoniczną opowieść nie tylko o śmierci, ale też o życiu i tych małych, z pozoru nic nieznaczących chwilach, które uciekają nam przez palce, by ostatecznie wszystko zmienić...

"Kręci ci się w głowie. Czujesz, że zatykają ci się uszy, a w głowie zaczyna dudnić. Nogi uginają się pod tobą. Spadasz. Nie jest miękko, ale i nie twardo. Ani zimno, ani gorąco. Osuwasz się i padasz na plecy jak w głęboki śnieg. Zamykasz oczy i czekasz, aż obudzisz się gdzieś indziej.

Dla Shlomith anoreksja jest inspiracją artystyczną. Polina, moskiewska księgowa, boryka się z alkoholizmem i niewiele mówi o sobie. Maimuna z Senegalu marzy o karierze modelki. Holenderce Wlbgis rak gardła odebrał głos. Nina jest w ciąży, ale przestała czuć ruchy bliźniąt. Rosa Imaculada przeszła niedawno przeszczep serca. Najmłodsza Ulrike nie potrafi przypomnieć sobie, co się z nią działo tuż przed śmiercią"

W zaświatach Laury Lindstedt - surrealistycznej białej przestrzeni - spotyka się siedem kobiet. Różni je wiele, m.in. wiek, pochodzenie i klasa społeczna, ale łączy wspólne doświadczenie - wszystkie znalazły się w dziwnym i niepokojącym miejscu na granicy życia i śmierci. Czy rzeczywiście są martwe? A może tylko śnią? Żadna z nich nie pamięta chwil przed śmiercią, żadna nie oddycha, nie czuje bólu, głodu ani zimna. Początkowo zagubione i zdezorientowane, stopniowo zaczynają lepiej się poznawać. Opowiadanie o swoim życiu zbliża je i tworzy specyficzną więź. Wkrótce wracają też wspomnienia... Dlaczego znalazły się w białej otchłani? Czy można z niej uciec?

Literacka fantazja o kilku sekundach po śmierci

"Oneiron" to powieść na granicy jawy i snu doprawiona filozoficzną nutą egzystencjalizmu. Laura Lindstedt porzuca konwencjonalne prozatorskie ramy i swobodnie porusza się w tworzonym przez siebie literackim świecie. Do budowy intrygującej narracji wykorzystuje różne elementy zaczerpnięte m.in. z poezji, filozofii, kultury. Sercem "Oneironu" wbrew pozorom wcale nie jest śmierć, lecz kobiece doświadczenia i emocje. Książka Lindstedt dobrze wpisuje się w aktualny nurt feministycznej literatury. Autorka stopniowo ujawnia historie bohaterek i z czasem czytelnik zaczyna zauważać wspólny mianownik - z pozornego chaosu wyłania się uniwersalna opowieść o tożsamości, społecznej i kulturowej przynależności,  kruchości i sile, poczuciu wspólnoty, cielesności i duchowości. Wsparcie, jakiego udzielają sobie bohaterki ma w sobie coś pokrzepiającego. Zresztą można odnieść wrażenie, że historie tych siedmiu kobiet to tak naprawdę historie wszystkich kobiet. Każda z nich reprezentuje różne modele kobiecości - są wśród nich matki i żony oraz młode dziewczyny u progu dorosłości, są też te niezależne i te uwięzione w rutynie. Poznawałam ich historie i osobowości z dużym zainteresowaniem. Lindstedt tworzy intrygujące portrety pełne małych i większych rys. W obliczu nietypowej sytuacji kobiety decydują się na szczerość - w efekcie ich opowieści zyskują szczery, intymny i autentyczny charakter. Na kartach książki pojawiają się traumy i życiowe zmagania, radości i rozczarowania - jest anoreksja, transplantacja serca, choroba nowotworowa, alkoholizm, zdrada, miłość i macierzyństwo. Uwięzienie między życiem i śmiercią sprzyja refleksji...

Dla tej jednej osoby właśnie kończy się  świat - to jej osobista tragedia. Ale czas nie stanął w miejscu, życie innych płynie dalej...

Już od pierwszych stron fascynowała mnie koncepcja książki, a w szczególności niepewność, co do kierunku fabuły. "Oneiron" to wymagająca publikacja, momentami chaotyczna i dezorientująca, pełna znaczeń, które nie zawsze łatwo odczytać. Bywa nierówna i często nie podąża zgodnie z oczekiwaniami czytelnika, ale jednocześnie potrafi zachwycić tajemniczym klimatem oraz niekonwencjonalną formą (w tekście znajdziemy m.in. artykuły z gazet, eseje, poezję, fragmenty listów). Mogłoby się wydawać, że ta książka ze względu na tematykę dotyczącą śmierci, ale też choroby, przemocy oraz patriarchalnego i kulturalnego ucisku będzie przygnebiająca, jednak nic bardziej mylnego. Laura Lindstedt zabarwia "Oneirona" różnymi życiowymi kolorami i odcieniami, nie tylko czernią lub bielą. Odrobiną humoru i dystansu rozjaśnia mrok, a na kanwie odwiecznego pytania o życie i śmierć ukazuje ludzkie dramaty w skali mikro, wyposażając swoje bohaterki w siłę charakteru i odwagę - by ostatecznie mogły skonfrontować się z tym, co nieuniknione.

"Nadeszła ta chwila, wiedziały to. Miały wrażenie, jakby wokół nich zamarł cały wszechświat ze wszystkimi swoimi warstwami czasu, wymiarami, tajemnymi kieszeniami, wszytymi falbanami i ukrytymi fałdami, jakby wstrzymał oddech i czekał"

"Oneiron" to ciekawa literacka podróż otwierająca furtkę do refleksji na temat fundamentalnych wartości. Zachwycił mnie swoją oryginalnością i hipnotyzującym klimatem. Cenię autorów, którzy wychodzą poza utarte schematy, a Laura Lindstedt robi to naprawdę dobrze. Stworzyła inteligentną i bez wątpienia światowej klasy książkę. Nigdy nie czytałam czegoś podobnego - "Oneiron" okazał się satysfakcjonującą i jednocześnie wymagającą lekturą, poszerzającą czytelnicze horyzonty. I tak właśnie zapamiętam ten tytuł. Polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Tytuł oryginalny: Oneiron. Fantasia kuolemanjälkeisistä sekunneista
Przekład: Sebastian Musielak
Wydawnictwo: Poznańskie
Cykl: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 5 maja 2021
Liczba stron: 480

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger