piątek, grudnia 31, 2021

Książkowe nowości - styczeń 2022

Książkowe nowości - styczeń 2022


Literatura piękna

"Testament" - Nina Wähä, przekład Justyna Czechowska, Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 12 stycznia.

"W powrocie do domu jest coś szczególnego. Albo się to lubi, albo się tego nie lubi, ale nie można być wobec tego obojętnym. Rodzina Toimich liczy czternaścioro dzieci, jeśli brać pod uwagę także nieżyjącą dwójkę. Wychowane przez surowego ojca i bezradną matkę rodzeństwo dzieli się na tych, którzy opuścili rodzinny dom i próbują uporać się z traumami, oraz tych, którzy zostali. Zbliżające się święta i przyjazd Annie, najstarszej żyjącej siostry, gromadzi ich znów wszystkich razem. Teraz jednak jest inaczej, bo choć relacja między rodzicami i rozkład sił się nie zmienił, rodzeństwo ma wspólny cel, który pragnie zrealizować za wszelką cenę. Wydarza się jednak coś, czego żadne z nich nie planowało. Nominowana do najważniejszych skandynawskich nagród literackich trzecia powieść Niny Wähä to historia, w której każdy może przejrzeć się jak w lustrze" (źródło: opis wydawcy)

Literatura faktu


"Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości" - Herman Lindqvist, przekład Emilia Fabisiak, Wydawnictwo Poznańskie, premiera 26 stycznia.

"Szwecję i Polskę łączy tysiąc lat historii, dzieli zaś nie tylko morze. Oba kraje pojawiły się na mapie średniowiecznej Europy niemal równocześnie, lecz ich drogi poszły w innych kierunkach. Najlepiej ilustruje to zderzenie szwedzkiego „obowiązek ponad wszystko” z polskim „jakoś to będzie”. Aż dziw, że w czasach Zygmunta III Wazy oba państwa były ze sobą powiązane, a wzajemne relacje się nasiliły. Jednak później częściej spotykaliśmy się na wojnie niż w alkowie. Armie szwedzkie grabiły i niszczyły nasz kraj zachęcone słabością Rzeczpospolitej. Dwudziesty wiek i czasy współczesne zmieniły to diametralnie. Razem zapisaliśmy piękne karty wzajemnej pomocy – Szwedzi przyjęli tysiące polskich uchodźców uciekających przed komunizmem, a Polacy niedawno wysłali strażaków, by pomogli gasić płonące szwedzkie lasy" (źródło: opis wydawcy)

"To jest wasz kraj, to jest mój kraj" - Woody Guthrie, przekład Tomasz S. Gałązka, Wydawnictwo Czarne, premiera 19 stycznia.

"Ojciec folkowych pieśniarzy, kronikarz klasy pracującej, naczelny hobo Ameryki. Woody Guthrie to jedna z najciekawszych postaci w historii muzyki, a jego piosenki uczyniły z niego rzecznika ubogich pracowników i bezrobotnych biedaków. Guthrie wędrował przez Stany i rozmawiał z mieszkańcami tego kraju jak równy z równym, a zasłyszane historie przekuwał w protest songi, które ukształtowały kolejne pokolenia zaangażowanych twórców. "To jest wasz kraj, to jest mój kraj" to porywająca autobiograficzna podróż przez życie największego barda Ameryki i poruszająca wyprawa do korzeni współczesnych Stanów Zjednoczonych. Do kraju, który był jego krajem" (źródło: opis wydawcy)

Literatura obyczajowa


"Jedno życzenie"- Nicholas Sparks, przekład Anna Dobrzańka, Wydawnictwo Albatros, premiera 26 stycznia.

" Historia pierwszej miłości, której ślad pozostaje w nas na zawsze, i o decyzjach, których skutki odczuwamy przez całe życie. Maggie Dawes nie opowiadała tej historii od lat. Dawno temu po raz pierwszy naprawdę się zakochała. Miała wtedy szesnaście lat i była daleko od domu. Wysłano ją do małej miejscowości na jednej z wysp w Karolinie Północnej, by tam oczekiwała narodzin swojego dziecka. Planowała oddać je do adopcji. Przystojny i inteligentny Bryce Trickett nie oceniał tej decyzji. Pokazał za to Maggie, jak robić dobre zdjęcia, zaszczepił w niej miłość do fotografii i do atmosfery sennych miasteczek. Ich pierwszy pocałunek był idealny. A uczucie − jedyne w swoim rodzaju. Teraz Maggie jest słynną fotografką podróżniczą. Dzieli czas między swoją nowojorską galerię a wyprawy do najodleglejszych zakątków świata. Ale pewna rozmowa ze spotkaną na plaży kobietą wywróci jej życie do góry nogami. Maggie będzie musiała zmierzyć się z tym, co nieuniknione, lecz uświadomi sobie także, że ma jedno życzenie, które bardzo chce spełnić" (źródło: opis wydawcy)

"Pod osłoną deszczu" - Jojo Moyes, przekład Monika Bukowska, Wydawnictwo Znak, premiera 12 stycznia.

"Ci, którzy mówią, że słońce przynosi szczęście, nigdy nie tańczyli w deszczu. Oczywiście zaczęło padać, a Kate, która dawno temu wyjechała z deszczowej irlandzkiej wsi, nie wpadła na to, by zabrać parasol. Znowu pomyślała, że całe jej życie to jedna wielka kpina… Kolejny związek się posypał, a nastoletnia córka raz jeszcze dostała dowód, że jej matka to jedyna osoba na świecie, która nie otrzymała instrukcji, jak dorosnąć. Najbardziej boli poczucie, że w oczach tych, których kocha, Kate wszystko robi źle. Przecież to nie jej wina, że nigdy nie spotkała tak wielkiej, szalonej miłości jak jej rodzice… Choć nad kobietą ciągle zbierają się ciemne chmury, w deszczowej Irlandii czeka ktoś, kto urodził się z parasolem w ręce. Tylko jak rozpoznać, że to właściwa osoba? Od tej powieści wszystko się zaczęło! Ta historia rozpoczęła wspaniałą karierę Jojo Moyes, pisarki, która podbiła serca polskich czytelników książkami "Zanim się pojawiłeś", "Kiedy odszedłeś", "Moje serce w dwóch światach" (źródło: opis wydawcy)

"Zawsze będę cię kochać" - Agata Przybyłek, Wydawnictwo Czwarta Strona, premiera 26 stycznia.

"Odwiedź ostatni Domek i pozwól sobie na chwilę wzruszenia! Daria od kilku lat tkwi w związku, w którym nie jest szczęśliwa. Narzeczony mami ją obietnicą ślubu i założenia rodziny, ale zdecydowaną większość czasu poświęca pracy. Kobieta powoli traci nadzieję, że kiedykolwiek spełni swoje marzenia o byciu żoną i matką. Pewnego dnia podejmuje decyzję, żeby wrócić w rodzinne strony i zająć się przez jakiś czas schorowanym dziadkiem. Wyjazd pozwala jej nabrać dystansu i przemyśleć swoje dotychczasowe życie. Podczas jednego z samotnych spacerów wpada przypadkiem na dawnego znajomego. Paweł prowadzi warsztat samochodowy i wiedzie spokojne, małomiasteczkowe życie. Kiedy niespodziewanie spotyka po latach dziewczynę, w której podkochiwał się już w czasach szkolnych, nie może uwierzyć w swoje szczęście i mimowolnie odżywa w nim dawne uczucie. Niestety, oboje mają problemy – ona martwi się o schorowanego dziadka, a z jego firmy niespodziewanie zaczynają znikać pieniądze. Czy uda im się rozgonić czarne chmury zbierające się nad ich życiem? „Zawsze będę cię kochał” to poruszająca opowieść o uczuciach silniejszych niż upływ czasu" (źródło: opis wydawcy)

Powieść historyczna i biograficzna


"Maria Callas i głos serca" - Michelle Marly, przekład Urszula Pawlik, Wydawnictwo Znak Horyzont, premiera 12 stycznia.

"Artystka, primadonna, bogini. Kobieta, której powołaniem była sztuka i miłość. Wenecja, 1957: Maria Callas jest największą śpiewaczką operową swoich czasów, ale artystyczna doskonałość, którą uosabia na scenie, zaczyna zbierać żniwo. Wspaniały głos odmawia jej posłuszeństwa, a przemęczona artystka marzy o chwili wytchnienia – na co jednak nie pozwala jej ani świat opery, ani jej mąż i menadżer Meneghini. Jej życie całkowicie podporządkowane jest karierze, nie ma w nim miejsca dla niej jako kobiety. Na jednym z przyjęć Maria spotyka armatora Arystotelesa Onassisa – przystojnego greckiego milionera. Wbrew wszelkim przeciwnościom zakochują się w sobie. W latach sześćdziesiątych uznawani są za parę idealną. Do czasu, aż Onassis nie pozna kolejnej ikony tamtych czasów – Jackie Kennedy... Magiczna i piękna powieść o Marii Callas, uosobieniu elegancji i charyzmy, wybitnej artystce, ale przede wszystkim – namiętnie kochającej kobiecie" (źródło: opis wydawcy)

"Anioł z Warszawy. Historia miłości i bohaterstwa Ireny Sendlerowej" - Lea Kampe, przekład Elżbieta Ptaszyńska- Sadowska, Wydawnictwo Znak, premiera 26 stycznia.

"Ona niosła nadzieję najsłabszym. On dawał jej siłę. Warszawa, 1940 rok. Gdy naziści tworzą getto w okupowanej stolicy, Irena nie zamierza siedzieć z założonymi rękami. W jego murach zamknięto przecież tysiące osób potrzebujących pomocy… Jej pomocy. Dzięki wsparciu przyjaciół dziewczyna wyprowadza żydowskie dziecko na aryjską stronę – najpierw jedno, potem drugie, a później kolejne. Nadaje im nową tożsamość, a prawdziwe nazwiska zapisuje na bibułkach, które potem starannie ukrywa. Wie, jak wiele ryzykuje, ale każdego dnia wraca do getta. Bo za jego murami pozostał ktoś jeszcze, ktoś najbliższy sercu Ireny – Adam, miłość jej życia… Niezwykła historia Ireny Sendlerowej, jednej z największych bohaterek XX wieku, którą wreszcie możemy poznać taką, jaka była: pełną pasji, niezłomną i gotową do poświęceń. Poruszająca opowieść o sile charakteru i uczuciu, które rozkwitło w cieniu wojny. Dzięki swojej odwadze ocaliła tysiące dzieci. Czy uda jej się ocalić także miłość?" (źródło: opis wydawcy)

"Dziewczyna z Paryża" - Kristy Cambron, przekład Aleksandra Gietka-Ostrowska, Wydawnictwo Znak, premiera 26 stycznia.

"Czy miłość i piękno przetrwają czas okupacji? Paryż, rok 1939. Miasto Świateł ogarnia mrok. Dla Sandrine Paquet wojna zmieniła wszystko. Jej mąż zaginął na froncie, a szczęśliwe, pełne blasku życie stało się jedynie mglistym wspomnieniem. Tymczasem z polecenia nazistów Sandrine kataloguje dzieła sztuki kradzione żydowskim rodzinom, w tajemnicy przekazując informacje na ich temat francuskiemu ruchowi oporu. Pewnego dnia otrzymuje skrzynkę zawierającą suknię Chanel z zagadkową wiadomością… Lila de Laurent, krawcowa dotychczas pracująca w domu mody Chanel, z dnia na dzień traci pracę – firma zamyka się w chwili, gdy do Paryża wkraczają Niemcy. Szykowne bale, praca u słynnej projektantki, uczucie do René Touliarda zastępują wojenna rzeczywistość, codzienna walka o przetrwanie i świadomość, że dawny ukochany kolaboruje z wrogiem. Wkrótce pod pretekstem szycia kreacji dla żon i kochanek niemieckich żołnierzy krawcowa zbiera informacje, które mogą zaważyć na losach Francji. Czy Sandrine i Christian się odnajdą? Czy Lila przeżyje? Czy odkryje, co ukrywa René? Czy dawni kochankowie odzyskają utraconą miłość?" (źródło: opis wydawcy)

Literatura dziecięca i młodzieżowa

"Willa, dziewczyna z Mrocznej Jamy" - Robert Beatty, przekład Łukasz Małecki, Wydawnictwo Literackie, premiera 26 stycznia.

"Numer 1 listy bestsellerów „New York Timesa”. Dajcie się porwać nowym przygodom Willi – panującej nad pierwotnymi mocami natury, nastoletniej leśnej czarownicy. Uczono ją, że trzeba kraść, żeby przetrwać, że światłoluby to ucieleśnione zło, a dobrem nadrzędnym jest klan. Chciwość i zajadłość przewodzącego mu padarana doprowadziły jednak do upadku ród Feiran. Głucha Jama uległa zniszczeniu. Willa zbudowała sobie nowy świat, zdobyła nową rodzinę i pogłębiła umiejętności, które przez lata wpajała jej babka. Niestety bliskim dziewczyny (roślinom, zwierzętom i ludziom) ponownie zagraża niebezpieczeństwo. Groźni są nie tylko nie znający umiaru drwale, którzy w imię dobrego zarobku i rozwoju cywilizacji bezlitośnie karczują lasy porastające Wielkie Góry Mgliste, ale i nowa mroczna siła, która narodziła się na zgliszczach byłej siedziby Feiran... Czy Willa zdoła uchronić tych, których kocha? Co czeka ostatnią czarownicę z klanu leśnych ludzi? I czym są cieniste stwory niosące ze sobą przeraźliwy chłód, śmierć i zapach zgnilizny, które pojawiły się ostatnio w leśnych ostępach? Czy staną się sprzymierzeńcem, czy wrogiem dziewczyny? Zanurzcie się w pełną tajemnic i magii, baśniową opowieść o Willi, literackiej siostrze Serafiny, która podbiła serca młodych i starszych czytelników na całym świecie. I bądźcie wytrwali w swej miłości, bo Robert Beatty pracuje już nad scenariuszem serialu, będącego aktorską adaptacją książek o nastoletniej Feirance" (źródło: opis wydawcy)

"Tilly i książkowi wędrowcy" - Anna James, przekład Adrian Tomczyk, Wydawnictwo Zygzaki, premiera 26 stycznia.

"Marzysz o tym, by porozmawiać z Anią z Zielonego Wzgórza? A może wolisz spotkać się z Alicją w Krainie Czarów? Jedenastoletnia Tilly spędza dużo czasu w należącej do jej babci i dziadka księgarni Pages i Spółka. Dziewczynka nigdy nie poznała swojej mamy, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach tuż po jej narodzinach. Tilly, jak wszyscy w rodzinie, uwielbia przenosić się do świata ukochanych książek, gdzie znajduje pocieszenie i radość. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia w drzwiach księgarni stają jej ulubieni bohaterowie literaccy. Ku zdziwieniu Tilly postacie znane jej z książek potrafią nie tylko wędrować po ich stronicach, ale również przenosić się do świata ludzi. Czy książkowi wędrowcy pomogą Tilly rozwikłać tajemnicę zniknięcia mamy? Ułóż się wygodnie na kanapie i wyrusz w magiczną, pełną przygód podróż z Tilly i książkowymi wędrowcami!" (źródło: opis wydawcy)

poniedziałek, grudnia 27, 2021

"Gwiazdeczka" - wywiad z Aleksandrą Rak

"Gwiazdeczka" - wywiad z Aleksandrą Rak

W październiku na księgarskie półki trafiła "Gwiazdeczka" - opowieść o trudnej sztuce wybaczania, sile miłości i przyjaźni oraz drugich szansach i nowych początkach. Wspólnie z autorką książki przygotowałyśmy świąteczno-noworoczną niespodziankę - Aleksandra Rak specjalnie dla was odpowiedziała na kilka pytań dotyczących powieści, świątecznego czasu i... życia, bo "Gwiazdeczka" porusza wiele istotnych kwestii takich jak rodzina, przebaczenie i przeszłość. Jakie emocje towarzyszyły autorce podczas pisania? Skąd wziął się pomysł na słodko-gorzką, zimową historię? I jakie słowa Aleksandra Rak kieruje do swoich czytelniczek i czytelników?

Każdego roku przychodzi czas, gdy na księgarskie półki trafiają świąteczne powieści. Wielu z nas czeka na nie z wielką niecierpliwością. Czy Pani również? Co według Pani sprawia, że tak bardzo je lubimy? Na czym polega magia świątecznych powieści?

Powiem szczerze, że trudno odpowiedzieć mi na to pytanie, ponieważ wielu czytelników zarzuca mojej powieści brak tej świątecznej magii. Nie ma w niej hucznych przygotowań, ustrojonych choinek, wypiekanych pierników. Jest smutek, żal… niedomówienia. Przebaczenie, miłość, rodzina. Wydaje mi się, że czytelnicy pragną uśmiechów i magii, która nastroi ich na przeżywanie świąt. Czy ja osobiście wyjątkowo na nie czekam? Chyba nie. Czekam jak na każde święta, z pewną nadzieją na przeżycie czegoś wyjątkowego.

W wydanej w zeszłym roku antologii "Dziewięć świątecznych piosenek" pojawiło się Pani opowiadanie "Gloria". "Gwiazdeczka" natomiast jest Pani pierwszą świąteczno-zimową powieścią. Czy marzyła Pani o wydaniu świątecznej książki? Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas pisania? Czy dobrze czuła się Pani w świąteczno-zimowych klimatach?

I opowiadanie i „Gwiazdeczka” są dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Zawsze chciałam napisać coś świątecznego, ale jakoś nigdy nie było okazji. Przy „Glorii” zależało mi na dojrzeniu świątecznego cudu, „Gwiazdeczka” miała opowiadać o wybaczeniu i pokazać, że święta to nie zawsze lukrowane pierniki i błyszczące brokatem bombki. Osobiście uważam, że udało mi się to, bo kto powiedział, że książką świąteczna czy zimowa, bo właściwie za taką uchodzi „Gwiazdeczka”, musi być łatwa i przyjemna?

Kiedy pojawił się pomysł na "Gwiazdeczkę"? Co zainspirowało Panią do napisania tej historii?

Pomysł na historię kobiety, która zostaje sama z firmą budowlaną krążył mi po głowie już od dawna. Musiałam go tylko nieco zmodyfikować. Nie jest on głównym wątkiem w powieści, ale ma szczególne znaczenie dla rozwoju relacji Asi, jej taty i Sebastiana. Natomiast tytułowa „Gwiazdeczka” przyszła już w trakcie pisania historii. Zupełnie naturalnie.

"Gwiazdeczka" przynosi ze sobą nadzieję i wiarę w lepszy czas. Pokazuje, że warto walczyć o szczęście. Jakie jest według Pani najważniejsze przesłanie książki? Co chciałaby Pani przekazać czytelnikom i czytelniczkom za pośrednictwem powieści?

Chciałam przekazać dokładnie to, co Pani sama wyciągnęła - wiarę i nadzieję w miłość, rodzinę i cuda, ale nie tylko te grudniowe, bo jak sama Asia w pewnym momencie mówi - cuda same się nie dzieją, to my za nie odpowiadamy. Nie możemy czekać aż będzie lepiej i coś spadnie nam z nieba. To niestety nie jest takie łatwe. Chciałam pokazać również, że dla wielu ludzi święta nie są tak radosne jak dla innych. Że to czasem trudny czas, bolesny, że ludzie zostają sami lub mierzą się z trudnymi problemami.

"Gwiazdeczka" bardzo dobrze wpisuje się w bożonarodzeniowy przekaz - pokazuje, co w naszym życiu jest ważne. Jednocześnie powieść nie należy do kategorii lekkich i przesłodzonych. Skąd pomysł na słodko-gorzki charakter powieści?

Życie nie jest słodkie ani łatwe ;) A ja zdecydowanie unikam w swoich historiach przesłodzonych słów, górnolotnych wyznań i nieprawdopodobnych zwrotów. Niestety wielu czytelników czuje się zawiedzionych tym, że historia jest taka gorzka i przytłaczająca. Warto jednak zwrócić uwagę, że największy świąteczny klasyk książkowy w ogóle nie jest piękny i słodki… mówię o „Opowieści Wigilijnej”

Asia, główna bohaterka "Gwiazdeczki", musi stawić czoło wspomnieniom, gdy jej ojciec wychodzi z więzienia. Czy uważa Pani, że należy zmierzyć się z przeszłością, a może lepiej oddzielić ją grubą kreską i iść naprzód? Czy da się przed nią uciec? Czy warto pielęgnować przeszłość, a może lepiej żyć teraźniejszością?

Uważam, że przeszłość jest nieodłącznym elementem teraźniejszości. Nasze doświadczenia sprawiają, że aktualnie jesteśmy jacy jesteśmy. Nie można o tym zapominać.  Nie można również całkowicie kogoś skreślić tylko dlatego, że jego przeszłość była jaka była. Trzeba odszukać w tym wszystkim zdroworozsądkową równowagę.

W "Gwiazdeczce" nie brakuje trudnych emocji i wzruszeń. Czy angażuje się Pani emocjonalnie w historie swoich bohaterów? Czy pisanie książek oznacza dla Pani również "przeżywanie sercem"? Czy trudno jest Pani opuścić książkowy świat po napisaniu ostatniej strony?

„Gwiazdeczka” była historią, którą po prostu zamknęłam. Od początku wiedziałam, że będzie to jeden tom, więc nie zżyłam się z bohaterami aż tak mocno, ale w związku z tym, że historia jest budowana na pewnych doświadczeniach różnych ludzi, to przeżyłam ją emocjonalnie. Zdecydowanie trudniej było mi pożegnać siostry z pensjonatu niż Asię ;) Ale po zakończeniu serii Bieszczadzkiej czułam satysfakcję. Wycisnęłam tę historię do ostatniej kropli.

Który moment tworzenia książki jest pani ulubionym, a którego wolałaby pani uniknąć?

Uwielbiam rozpoczynać historię. To jest taki moment, gdy ona we mnie żyje, mogłabym nawet śmiało powiedzieć, że buzuje, wywołując wybuchy różnych emocji i pomysłów. W trakcie pisania oczywiście wszystko się uspokaja i klaruje. Tworzenie postaci, kształtowanie ich, to coś wspaniałego…

Czy ceni sobie Pani kontakt z czytelnikami? Czy ważna jest dla Pani informacja zwrotna - opinie, recenzje, wiadomości od czytelników? Czy pozytywne reakcje działają motywująco - dodają skrzydeł?

Uwielbiam czytać wiadomości od czytelników - motywują, dodają sił w chwilach zwątpienia. Są idealnym motorem napędzającym. Spotkania z czytelnikami są równie wspaniałe, mogłabym o swoich historiach opowiadać i opowiadać…

Ważnym motywem powieści jest rodzina - skomplikowane relacje i kwestie przebaczenia. Motyw rodzinny pojawia się również w serii "Pensjonat na wzgórzu". Czym jest dla Pani rodzina? Czy jest ważna? Czy stanowi pisarską inspirację, a może wręcz przeciwnie - zapewnia wytchnienie od pisania?

Tak, zdecydowanie rodzina jest dla mnie ważna. Gdyby nie ona, może nie byłabym w tym miejscu, w którym właśnie jestem. Możliwe, że moje historie wyglądałyby zupełnie inaczej? Rodzina mnie wspiera i dopinguje, jest zawsze… niezależne od tego czy popełniam błędy czy odnoszę sukces. Zauważyłam, że w pewnym sensie motyw rodziny staje się znakiem rozpoznawczym moich historii.

Główna bohaterka "Gwiazdeczki" marzy o spokojnym i rodzinnym Bożym Narodzeniu. A jak wygląda świąteczny czas w domu Aleksandry Rak? :) Które świąteczne zwyczaje lubi Pani najbardziej? Bez czego nie wyobraża sobie Pani Świąt?

Moje święta to chaos ;) Praca, zakupy, dom, dzieci. W tym roku nie było żadnych spokojnych przygotowań, nie zdążyłam nawet z pierniczkami. Ale trudno… przecież magię tworzymy sami ;) W zeszłym roku spędziliśmy wigilię we czwórkę, przez obostrzenia. Było rodzinnie, choć brakowało mi rodziców, teściów… zdecydowanie wolę ten czas spędzać z całą rodziną.

Zapytam trochę przekornie, bo odpowiedź znam :) - czy "Gwiazdeczka" to dobry pomysł na gwiazdkowy prezent?

Zdecydowanie TAK! I to nie tylko na gwiazdkowy prezent. Mam nadzieję, że mimo zimowej aury jej przesłanie będzie aktualne w każdym momencie.

I na koniec - czas na noworoczne życzenia :) Czego życzyłaby Pani swoim czytelniczkom i czytelnikom?

Życzę Wam Kochani, by magia codzienności odmieniła nadchodzący rok! Pomogła spełnić marzenia, odnaleźć siebie, znaleźć czas na wszystko co zaplanowaliście. Pamiętajcie, że to wy tworzycie swój świat!



Autorce bardzo dziękuję za poświęcony czas. Jeżeli jeszcze nie czytaliście "Gwiazdeczki" (lub serii "Pensjonat na wzgórzu"), serdecznie polecam.

Recenzję "Gwiazdeczki" można znaleźć tutaj - Link do recenzji

czwartek, grudnia 16, 2021

#432 "Kraina Spełnionych Życzeń" - Joanna Szarańska

#432 "Kraina Spełnionych Życzeń" - Joanna Szarańska
Gdy każda choinkowa ozdoba ma swoją własną historię...


Pamiętacie "Krainę Zeszłorocznych Choinek" - mały sklepik z choinkowymi ozdobami wypełniony świąteczną magią, zapachem imbirowych ciasteczek i mruczeniem rudego kota? W tym roku Joanna Szarańska ponownie zabiera nas do urokliwych Świerczynek i kontynuuje opowieść o ich mieszkańcach oraz pewnej szczególnej bombce, tajemniczym nieznajomym i kilku niespełnionych życzeniach. Co tym razem przyniesie ze sobą przedświąteczny czas?


Rok temu absolutnie pokochałam "Krainę Zeszłorocznych Choinek" i cieszę się bardzo, że powstała kontynuacja. Świąteczne powieści Joanny Szarańskiej z łatwością otulają bożonarodzeniowym klimatem i przynoszą ze sobą sporą dawkę ciepła. I nie inaczej jest w przypadku "Krainy Spełnionych Życzeń". Znajdziemy w niej charakterystyczne dla autorki połączenie lekkości i humoru z ważnym przesłaniem. Joanna Szarańska potrafi wywołać uśmiech i rozśmieszyć czytelnika, ale też wzruszyć do łez i poruszyć najczulsze struny. Uwielbiam sposób, w jaki opowiada o przedmiotach - ręcznie malowanej choinkowej bombce czy bożonarodzeniowym drzewku - tworzy wokół nich poruszającą historię i nadaje im głębszego znaczenia. "Kraina Spełnionych Życzeń" to świąteczny nastrój, żywiołowe dialogi, zabawne perypetie oraz wzruszające momenty. Joanna Szarańska podarowała nam opowieść o bożonarodzeniowej magii, oraz cudach - tych małych i większych. O nadziei i marzeniach, które mogą się spełnić - nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że jest inaczej. W książkowej serii Joanny Szarańskiej jest coś pokrzepiającego - pozostawia w sercu przyjemne ciepło ❤ Polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 27 października 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 420
Moja ocena: 5/6



czwartek, grudnia 09, 2021

#431 "Moja kuzynka Rachela" - Daphne du Maurier (przekład Zofia Uhrynowska-Hanasz)

#431 "Moja kuzynka Rachela" - Daphne du Maurier (przekład Zofia Uhrynowska-Hanasz)

Najbardziej znaną książką Daphne du Maurier, brytyjskiej pisarki, jest "Rebeka"  - historia młodej dziewczyny, która wychodzi za mąż za arystokratę skrywającego mroczny sekret. Powieść szybko stała się bestsellerem, a w 1938 roku autorka otrzymała prestiżową nagrodę literacką National Book Award. Książka dwukrotnie trafiła na ekrany - w 2020 roku premierę miała nowa wersja z Lily James i Armiem Hammerem w rolach głównych (film można obejrzeć na Netflixie). I choć większość z nas kojarzy autorkę właśnie za sprawą słynnej "Rebeki", warto przyjrzeć się innej, równie ciekawej powieści. Dwa miesiące temu do pięknie wydanej serii butikowej Wydawnictwa Albatros dołączyła "Moja kuzynka Rachela" - gotycka, mroczna i duszna opowieść osadzona w lubianej przez Daphne du Maurier Kornwalii. Autorka w charakterystycznym dla siebie stylu przedstawia skomplikowane damsko-męskie relacje utkane misternie z niedopowiedzeń, podejrzeń i napięć. W książce młody spadkobierca majątku spotyka starszą od siebie kobietę - tajemniczą wdowę, która swoim urokiem osobistym stopniowo przejmuje nad nim władzę. Przebiegła femme fatale, która doprowadza mężczyzn do zguby? A może zwykła kobieta, której jedynym "przewinieniem" są uroda, tajemnica i wdzięk? Kim jest tytułowa kuzynka Rachela? Daphne du Maurier nie daje czytelnikom gotowych odpowiedzi...

"Kornwalia, XIX wiek. Osierocony w dzieciństwie Filip Ashley zostaje przygarnięty przez starszego kuzyna, Ambrożego, który ustanawia go swoim dziedzicem. Ekscentryczny właściciel ziemski od zawsze wiódł samotnicze życie i rzadko przekraczał granice swej posiadłości. Słabe zdrowie zmusza go jednak do kilkumiesięcznego wyjazdu na południe Europy. I tam zachodzą w nim przedziwne zmiany – a przynajmniej tak wydaje się Filipowi, który dostaje od opiekuna coraz bardziej niepokojące listy. Wydaje się, że Ambroży popada w obłęd. I choć zawsze był przeciwnikiem kobiet, po zaledwie kilku miesiącach znajomości bierze ślub z daleką kuzynką, Rachelą. Niedługo po tym wydarzeniu do Filipa dociera wiadomość o śmierci Ambrożego. A wkrótce u bram ich rodowej posiadłości pojawia się wdowa po kuzynie. Po co przybyła? Czy po prostu gnana żalem po stracie ukochanego męża? A może wie coś więcej o podejrzanych okolicznościach jego śmierci, może nawet maczała w niej palce? W głowie Filipa mnożą się pytania. Lecz choćby chciał darzyć kuzynkę Rachelę nienawiścią, nie może oprzeć się jej urokowi, który wyzwala w nim uczucia, jakich do tej pory nie doświadczył…"

Prawda ukryta między wersami

Daphne du Maurier stworzyła powieść, która wyróżnia się wyjątkowym klimatem. Dawno już nie czytałam tak niejednoznacznej, dusznej i niepokojącej historii z pogranicza kilku gatunków literackich. Autorka umiejętnie połączyła w niej elementy thrillera, romansu i dramatu, dzięki czemu "Moja kuzynka Rachela" wymyka się z tradycyjnych ram. To książka gotycka, mroczna i zagadkowa. Znajdziemy w niej wielką rezydencję, kornwalijskie mgły, tajemnicze listy, niezaspokojone żądze, plotki i domysły, miłość oraz śmierć. "Moja kuzynka Rachela" ma w sobie wiktoriański urok angielskiej wsi i egzotyczną nutę włoskiej Florencji. Historia przypomina przewrotną, damsko-męską, psychologiczną grę, w której prawda i kłamstwo dryfują swobodnie między bohaterami. Daphne du Maurier niezauważalnie stopniuje napięcie i wodzi czytelnika za nos - niedopowiedzenia wypełniają przestrzeń fabularną, a całość podszyta jest hipnotyzującym, lepkim lękiem. I chyba właśnie ten aspekt powieści zachwycił mnie najbardziej. Oryginalna atmosfera i nietuzinkowa forma prowadzenia narracji sprawiają, że "Moja kuzynka Rachela" to prawdziwa literacka uczta.

"Są kobiety, Filipie, w zasadzie dobre, które nie z własnej winy sprowadzają na innych ludzi nieszczęście. Czegokolwiek się tkną, zamieniają to w tragedię"

Na pierwszy rzut oka motyw przewodni książki może wydać się banalny - starsza wdowa uwodzi młodego, niedoświadczonego mężczyznę. Ot, kolejna damsko-męska historia w nieco odwróconych rolach. Jednak nic bardziej mylnego - Daphne du Maurier zaserwowała czytelnikom znacznie więcej. Tytułowa Rachela pełna jest dwuznaczności. I trudno ją rozgryźć. Przyciąga, odpycha, uwodzi... Otacza ją aura tajemnicy, czegoś nieuchwytnego i intrygującego. I stopniowo doprowadza mężczyzn do zguby. Czy robi to celowo? A może jest niewinna? Daphne du Maurier stworzyła skomplikowany i złożony kobiecy portret - literacką kreację, której nie sposób nie docenić.

"Chodzi o to, że życie trzeba wytrzymać i przeżyć. Tylko jak przeżyć? – oto jest problem"

"Moja kuzynka Rachela" to subtelna, niespieszna i wciągająca książka - zagadka literacka, która pozostaje z czytelnikiem jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony. Hipnotyzująca i pełna niepewności - zachwyca, fascynuje, drażni, irytuje, oplata niczym bluszcz i odbiera oddech.   Dla mnie - nietuzinkowe czytelnicze doświadczenie. Opowieść o mrocznych zakamarkach ludzkiej osobowości, młodzieńczej fascynacji, grze pozorów, zgubnych emocjach oraz przeróżnych kobiecych obliczach. Warto przeczytać.






Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Tytuł oryginalny: My Cousin Rachel
Przekład: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 13 października 2021
Liczba stron: 400
Moja ocena: 5,5/6

czwartek, grudnia 09, 2021

#430 "Gdy zasypie śnieg" - Agata Przybyłek

#430 "Gdy zasypie śnieg" - Agata Przybyłek

Praca, praca i praca... Marta, bohaterka książki Agaty Przybyłek, całą energię poświęca swojej firmie. I dobrze czuje się jako singielka. Uważa, że miłość nie jest jej w życiu do niczego potrzebna. Zupełnie inne zdanie ma na ten temat jej babcia, żywiołowa i towarzyska emerytka. Janina postanawia podarować wnuczce niebanalny bożonarodzeniowy prezent - dwutygodniowy pobyt w pensjonacie pod Tatrami. Czy wspólny międzypokoleniowy urlop to rzeczywiście dobry pomysł? Kto znajdzie miłość? A może babski wypad zakończy się połamaniem nart lub... serca?
Zeszłoroczna świąteczna powieść Agaty Przybyłek doprowadziła mnie do łez. Tegoroczna również, ale... ze śmiechu :) Agata Przybyłek powraca w lekkiej i komediowej odsłonie - tym razem zabiera nas w zaśnieżone Tatry i opowiada historię o dwóch kobietach, babci i wnuczce, które w górskim pensjonacie niespodziewanie spotykają miłość. Janinę i Martę różni nie tylko wiek, ale też temperament i spojrzenie na świat. Zamiast spokojnej emerytki dziergającej na drutach poznajemy energiczną starszą panią, która z radością korzysta z życia. Jej introwertyczna i zapracowana wnuczka z trudnością jest w stanie dotrzymać jej kroku ;)


"Gdy zasypie śnieg" to duża porcja humoru, łyżeczka miłości i szczypta zimowego, górskiego klimatu. Jest grzane wino, są narty i tatrzańskie szczyty i są uczucia, które przyprawiają serce o szybsze bicie. Powieść Agaty Przybyłek przypomina, że miłość może do nas przyjść nawet wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. I że niestety, pozory czasami mylą... 

Przyznam, że miałam ochotę teleportować się w Tatry (tym bardziej że nie widziałam ich jeszcze nigdy w zimowej odsłonie:). A Janina tak bardzo przypomina mi moją babcię - często uśmiechałam się szeroko podczas czytania :) "Zanim zasypie śnieg" to lekka (choć dla mnie nawet nieco zbyt lekka;) powieść obyczajowa - stworzona na umilenie przedświątecznych dni. 





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 27 października 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 368
Moja ocena: 4/6

poniedziałek, grudnia 06, 2021

#429 "Zaufaj swoim marzeniom" - Natalia Sońska

#429 "Zaufaj swoim marzeniom" - Natalia Sońska

Bo nigdy nie jest za późno, by zacząć spełniać swoje marzenia...

Wkrótce miało spełnić się jedno z większych marzeń głównej bohaterki książki Natalii Sońskiej. Duży projekt kompleksu hotelowego pod Tatrami to dla Pauliny szansa na rozwój kariery, a może nawet ważny krok na drodze do otwarcia własnego biura architektonicznego. Niestety szybko okazuje się, że radość była przedwczesna - cios przychodzi z najmniej oczekiwanej strony. Czy Paulina spełni marzenia? Czy poskleja swoje złamane serce?


Najbardziej zimowa książka roku? Jestem przekonana, że powieść Natalii Sońskiej zajęłaby w takim rankingu wysokie miejsce. "Zaufaj swoim marzeniom" to wyjątkowa podróż w urokliwe polskie góry - w zaśnieżone Tatry. Jazda na nartach, aromatyczny grzaniec przy kominku, nastrojowy pensjonat z przemiłą gospodynią, górskie szlaki... Powieść Natalii Sońskiej ma absolutnie rewelacyjny klimat, który pokochałam już od pierwszych stron. Z łatwością można poczuć grudniową magię. Historia Pauliny, utkana z wielu słodko-gorzkich momentów, zwraca uwagę życiowym realizmem, subtelnością i wrażliwością. Natalia Sońska podarowała nam ciepłą, urokliwą i romantyczną książkę, która pozostawia w sercu przyjemne ciepło - opowieść o sile miłości, spełnianiu marzeń i niespodziankach losu. Przeczytałam jednym tchem - to jedna z moich ulubionych powieści autorki (i faworytka cyklu zakopiańskiego). Gorąco polecam.






Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 27 października 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 400
Moja ocena: 5,5/6

czwartek, grudnia 02, 2021

#428 "Dobrze, że jesteś" - Gabriela Gargaś

#428 "Dobrze, że jesteś" - Gabriela Gargaś

 


"Bo żeby być szczęśliwym, wcale nie trzeba dużo posiadać i nie wiadomo czego osiągnąć. Czasami wystarczy poczuć zimowy wiatr..."

W powieściach obyczajowych szukam autentycznych emocji, prawdziwego życia i historii, które coś we mnie poruszą - dotkną trudnych tematów i doświadczeń, skłonią do refleksji, zostawią w sercu ślad. I taka właśnie jest świąteczna książka Gabrieli Gargaś - napisana z wrażliwością, mądrością i czułością opowieść o ludziach i ich skomplikowanych losach - wzlotach i upadkach, relacjach, wyborach, błędach i drugich szansach. "Dobrze, że jesteś" nie otula na siłę bożonarodzeniowym lukrem, ale sięga głębiej - dotyka istoty świąt, opowiadając o przebaczeniu, dobroci, miłości i nadziei. Gabriela Gargaś wiodącym motywem powieści uczyniła tym razem bezdomność. Historia głównych bohaterów splata się z losami osób, które w pewnym momencie straciły swoje dawne życie i znalazły się na ulicy. I co tu dużo mówić - Gabriela Gargaś stworzyła absolutnie wyjątkową książkę. Taką, która otwiera serce i umysł na drugiego człowieka, wzrusza, ściska za gardło i z delikatnością dotyka fundamentalnych życiowych kwestii. Przypomina, jak ważne jest, by dostrzec drugiego człowieka, poznać jego historię i wyciągnąć pomocną dłoń. Pokazuje, że czasami wystarczy zaledwie chwila, by wszystko stracić. I uświadamia, że warto cieszyć się teraźniejszością - być tu i teraz. Po prostu żyć.

Czy można pokochać drugi raz?

"Dobrze, że jesteś" to pięknie napisana, poruszająca opowieść o odwadze bycia sobą, kruchości życia, dobroci serca, przebaczeniu, sile miłości, przyjaźni i wsparcia. Kocham, uwielbiam i gorąco polecam. Wzruszyła mnie do łez - to bez wątpienia jedna z najlepszych powieści świątecznych jakie miałam okazję czytać. Przesłaniem idealnie wpisuje się w bożonarodzeniowe klimaty. Warto ❤





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 27 października 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 336
Moja ocena: 6/6

poniedziałek, listopada 29, 2021

#427 "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze" - Jacek Karczewski

#427 "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze" - Jacek Karczewski

Tegoroczne Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami. Już niedługo z głośników będą wydobywać się dźwięki świątecznych przebojów, domy wypełni zapach pierniczków i blask choinkowych lampek, a w sklepach rozpocznie się zakupowa gorączka. Wszędzie będziemy widzieć bożonarodzeniowe drzewka, śnieżynki, betlejemskie gwiazdy, renifery, a coraz częściej również rudziki - małe rude ptaszki, które z typowym dla siebie urokiem zdobią świąteczne kartki, przynosząc dobrą nowinę i życzenia... Dlaczego właśnie rudzik?

"Zaczęło się w XIX wieku w wiktoriańskiej Anglii, gdzie poczta działała prawie tak sprawnie jak współczesny internet i nawet do najbardziej odludnych zakątków docierała cztery razy dziennie (a w Londynie co godzinę). Roznosili ją listonosze ubrani w czerwone jak pierś rudzika surduty. Skojarzenie z jedynym o tej porze roku podśpiewującym przy furtce ptakiem było nieuniknione. Wkrótce ów ptak zaczął pojawiać się na kartkach ze świątecznymi życzeniami (które wciąż są bardzo ważną częścią anglosaskiej bożonarodzeniowej tradycji), a listonoszy zaczęto nazywać jego imieniem. Robin to dzisiaj oficjalnie ulubiony ptak Brytyjczyków"

Tak właśnie o rudziku pisze Jacek Karczewski w książce "Zobacz ptaka. Opowieści po drodze", listopadowej nowości Wydawnictwa Poznańskiego. Autor publikacji "Noc sów. Opowieści z lasu" i "Jej wysokość gęś. Opowieści o ptakach" ponownie zabiera nas w fascynującą podróż do ptasiego świata, tym razem podarowując nam przewodnik, który pomaga nie tylko rozpoznać i zidentyfikować skrzydlatych przyjaciół pojawiających się w przydomowych ogródkach, parkach, lasach i zbiornikach wodnych, ale przede wszystkim je zobaczyć. Tak właśnie - zobaczyć - bo zobaczyć a widzieć to dwie zupełnie różne rzeczy.


Gdzie patrzeć? Czego wyglądać? Czego nasłuchiwać? Kiedy?

Ptaki to nie tylko ciekawe obiekty ornitologiczne opisane szczegółowo w kolorowych atlasach przyrodniczych, ale przede wszystkim stały i niezwykle ważny element otaczającego nas świata. Pierzaste stworzenia towarzyszą nam na co dzień - zawsze są obok nas, nawet wtedy gdy z przyzwyczajenia nie poświęcamy im zbyt wiele uwagi. Parkowe i ogrodowe trawniki, gałęzie drzew, szczyty dachów, anteny i parapety, łąki, sady, pola, jeziora, stawy, morza... Ptaki mieszkają z nami po sąsiedzku, mijamy je w drodze do pracy i szkoły, słyszymy ich śpiew odpoczywając na parkowej ławce oraz szelest skrzydeł, gdy podrywają się do lotu. Są częścią naszych kultur, obyczajów i języków. Znajdujemy je na kartach książek, w tekstach piosenek i na malarskich płótnach. Wiemy, że są obok nas, patrzymy na nie, ale czy naprawdę je widzimy? Czy wiemy, co kryje się za trelami kosa, czerwonym brzuszkiem gila i powagą bielika? W swojej nowej książce Jacek Karczewski odkrywa przed nami kulisy ptasiego świata i udowadnia, że każdy ptak ma własną historię - historię, którą warto poznać. "Zobacz ptaka" to pięknie wydany przewodnik po występujących w Polsce gatunkach ptaków, które możemy spotkać w mieście, na wsi, nad wodą i w lesie. Każdy sportretowany ptak to garść przydatnych informacji, m.in. na temat upierzenia, miejsc występowania i charakterystycznych zachowań, a także wiele anegdot oraz ciekawostek i odniesień historycznych i kulturowych. Świetnym urozmaiceniem są krótkie tematyczne teksty, tytułowe "opowieści po drodze", które przeplatają się z portretami ptaków (przeczytamy m.in. o ptasim nazewnictwie, dokarmianiu ptaków, znaczeniu bioróżnorodności oraz zjawisku inwazyjności gatunkowej). Książka Jacka Karczewskiego wspaniale łączy w sobie zagadnienia z różnych dziedzin - przyrody, etnografii, ekologii, historii i sztuki - dzięki czemu nie przypomina typowego przewodnika, lecz stanowi interesującą i barwną opowieść. Co ważne, ten holistyczny charakter książki doskonale wpisuje się w jej idee przewodnią - by ptaki zobaczyć naprawdę, nie tylko oczami, lecz wszystkimi zmysłami - dostrzec, usłyszeć, poznać. Pomogą nam w tym ciekawe teksty autora, piękne, kolorowe ilustracje Agnieszki Ciszewskiej, a także... ptasie onomatopeje, których w książce nie brakuje (repertuar jest znacznie bogatszy niż zwykłe ćwir, ćwir, ćwir ;)

Które ptaki potrafią w ciągu dnia zjeść dwa razy tyle, ile same ważą? Czy ptaki mogą się upić jedząc sfermentowane owoce? Który ptak jest najszybszy - pędzi z prędkością pocisku? Dlaczego ptaki mandarynki stały się na Dalekim Wschodzie symbolem miłości i wierności? Które ptaki przed ustatkowaniem się i założeniem rodziny robią sobie tzw. gap year? Czy łabędź niemy rzeczywiście jest niemy? Dlaczego szczygieł był w średniowieczu i renesansie ulubionym ptakiem artystów- malarzy?

Jacek Karczewski pisze z czułością, wiedzą i pasją. Jego książkę wyróżnia holistyczne i wielowymiarowe podejście płynnie łączące w sobie cechy literatury naukowej i popularnonaukowej. "Zobacz ptaka" to publikacja merytoryczna, pełna faktów i ciekawostek, ale pozbawiona nudnego, fachowego języka - to przede wszystkim fascynująca opowieść o ptakach i przyrodzie, która z łatwością staje się bliska. I co tu dużo mówić, nikt nie opowiada o ptakach tak jak Jacek Karczewski - z przenikliwością, literackim talentem, przyrodniczym zadziwieniem, pasją i humorem. Lektura książki sprawia, że poszczególne ptaki materializują się w naszej wyobraźni i zyskują kolory - pierzaste stworzenie przestaje być tylko ptakiem, a staje się sikorką, drozdem, gilem, kosem, czaplą... - ze swoimi charakterystycznymi cechami, temperamentem i ptasią indywidualnością. To ogromna moc pióra Jacka Karczewskiego. Zawsze gdy czytam książki autora, czuję podziw dla jego ornitologicznej wiedzy i przyrodniczej świadomości. Humorystycznie mówi się, że każdy może napisać książkę, ale nie każdy powinien ;) Jacek Karczewski nie tylko może, ale i powinien, bo potrafi przekazać wiedzę w atrakcyjny sposób i trafić do szerszego grona czytelników. Popularyzowanie wiedzy o przyrodzie i ekologii to niezwykle ważne zadanie.

"Zobacz ptaka" wspaniale uczy przyrodniczej uważności - dostrzegania szczegółów - przygotowuje do świadomego spotkania z pierzastymi stworzeniami, a przede wszystkim zachęca, by spojrzeć na otaczający nas świat z otwartymi oczami i wsłuchać się w dźwięki przyrody - odkryć ją, zadziwić się i zachwycić. Publikacja Jacka Karczewskiego to świetne ptasie kompendium dla każdego. Poszerza przyrodnicze horyzonty, skłania do refleksji nad pięknem natury i zagadnieniami ekologii. Czytałam z przyjemnością i dowiedziałam się naprawdę wiele. Otrzymaliśmy pięknie wydaną (ilustracje są absolutnie genialne), ważną i wartościową publikację. Mój tegoroczny przyrodniczy faworyt. Z pewnością wspaniale sprawdzi się na prezent. Serdecznie polecam.


* Jeżeli macie ochotę zajrzeć do środka - kilka pierwszych stron (zakładka czytaj fragment)





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Data wydania: 24 listopada 2021
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 400
Moja ocena: 6/6

sobota, listopada 27, 2021

#426 "Promyczek na święta" - Klaudia Bianek

#426 "Promyczek na święta" - Klaudia Bianek

Boże Narodzenie to wyjątkowy moment w kalendarzu - czas miłości, bliskości, rodzinnego ciepła, pojednania, a czasami też małych i dużych cudów.

Bo wtedy wszystko wydaje się możliwe...

Zielony Zakątek to gospodarstwo agroturystyczne prowadzone przez starsze małżeństwo, Bożenę i Leona Troczów. Z pomocą Hani, Kajetana i Marceliny, dwudziestokilkulatków, którzy znają się jeszcze z czasów szkolnych, tworzą piękne, przytulne i ciepłe miejsce, w którym nie sposób się nie zakochać. Niestety, nawet w tak urokliwym miejscu jak Zielony Zakątek zdarzają się kłopoty. Bohaterowie opowieści Klaudii Bianek próbują samodzielnie mierzyć się ze swoimi problemami, ale aura za oknem i świąteczna atmosfera sprawia, że zbliżają się do siebie, odkrywając, że czasem bliskość drugiego człowieka może okazać się prawdziwym darem z nieba.

Bardzo ucieszyłam się, gdy w tegorocznych zapowiedziach wydawniczych zobaczyłam powieść Klaudii Bianek. Czułam, że to będzie coś wyjątkowego - i nie pomyliłam się. Dlatego dziś chciałabym polecić wam "Promyczek na święta" - ciepłą i wzruszającą opowieść o różnych odcieniach miłości, tęsknocie, pragnieniu czułości i bliskości.

Klaudia Bianek z wrażliwością pisze o międzyludzkich relacjach, przeżyciach i emocjach, również tych najtrudniejszych. Grudzień przynosi bohaterom powieści wiele zmian - dla niektórych jest momentem próby i niepewności, dla innych szansą na nowe uczucie i nadzieją na szczęście. Każda strona powieści otula przedświątecznym klimatem - pachnie igliwiem, piernikiem i cynamonem, smakuje rozgrzewającym kubkiem kakao i zupą grzybową, przynosi ze sobą wirujące płatki śniegu i widok mieniących się choinkowych lampek. Z przyjemnością odliczałam dni do Wigilii wspólnie z bohaterami i naprawdę poczułam obiecaną świąteczną magię.

"Promyczek na święta" to bohaterowie tacy jak my, dobrze nam znane uczucia i życiowe zawirowania, nastrojowe gospodarstwo agroturystyczne, świąteczny klimat i duuużo kociej (i nie tylko:) miłości czyli idealna powieść obyczajowa na zbliżający się grudniowy czas - dla każdego. Wzrusza, wywołuje uśmiech, napełnia nadzieją i przypomina, jak cennym darem jest obecność drugiego człowieka.

Drobne gesty - pomocna dłoń, dobre słowo, ciepły uśmiech, skradziony pod jemiołą pocałunek, prezent podarowany z miłością - książka Klaudii Bianek (wyjątkowa z uwagi m.in. na elementy autobiograficzne) utkana jest właśnie z takich pięknych detali i dzięki temu z łatwością trafia do serca. Lubię bardzo i gorąco polecam - przygotujcie sobie duży kubek ulubionej herbaty, na kolana zaproście kota (albo psa lub chomika;) i wybierzcie się do "Zielonego Zakątka" wspólnie z Klaudią Bianek. Warto ❤




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.


Data wydania: 27 października 2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 360
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, listopada 22, 2021

#425 "Kod Róży" - Kate Quinn (przekład Anna Gralak)

#425 "Kod Róży" - Kate Quinn (przekład Anna Gralak)

Złamanie szyfru niemieckiej maszyny szyfrującej "Enigma" uznawane jest za jedno z najważniejszych wydarzeń drugiej wojny światowej. Szacuje się, że sukces alianckich kryptologów skrócił wojnę o około trzy lata, przyczyniając się tym samym do ocalenia około 30 milionów osób. Skonstruowana w latach 20. XX wieku "Enigma" początkowo miała służyć utajnianiu korespondencji handlowej, jednak szybko zaczęto ją wykorzystywać w niemieckich siłach zbrojnych. Złamanie szyfru wydawało się niemożliwe, ale polscy matematycy, Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski, udowodnili, że jest inaczej. Latem 1939 roku polskie władze wojskowe przekazały do Francji i Wielkiej Brytanii egzemplarze kopii maszyny "Enigma" wraz z cennymi informacjami dotyczącymi złamanego szyfru. Prace nad łamaniem kolejnych wersji i udoskonaleń szyfru "Enigmy" kontynuowano m.in. w brytyjskim ośrodku kryptologicznym w Bletchley Park. Praca zatrudnionych w nim kryptologów miała nieocenione znaczenie - przyczyniła się m.in. do porażki Erwina Rommla w Afryce, zatopienia niemieckiego pancernika "Bismarck" i pomyślnego przebiegu inwazji w Normandii. W szczytowym okresie w Bletchley Park pracowało ponad 10 000 osób, z czego około dwie trzecie stanowiły kobiety.

"To największy cholerny dom wariatów w Wielkiej Brytanii"

Historia kobiet z Bletchley Park, podobnie jak działalność całego ośrodka, przez wiele lat owiana była tajemnicą. Dziś jednak (m.in. dzięki odtajnieniu dokumentów) powoli odzyskuje należne zainteresowanie i uznanie. Słynące z genialnych umysłów i ekscentryczności Bletchley Park, a właściwie pracujące w nim kobiety - ważne ogniwa wywiadowczej machiny - stały się inspiracją dla Kate Quinn, autorki bestsellerowych powieści historycznych. W listopadzie na księgarskie półki trafił "Kod Róży", jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tegorocznych nowości wydawniczych. Kate Quinn podarowała nam fascynującą, rewelacyjnie napisaną i trzymającą w napięciu opowieść o trzech kryptolożkach - kobiecej sile, determinacji i przyjaźni w niespokojnych czasach drugiej wojny światowej.

Czerwiec, 1940. Mab Churt, bystra i pracowita sekretarka z klasy średniej, spotyka w pociągu Oslę Kendall, Kanadyjkę, salonową debiutantkę i córkę chrzestną Lorda Louisa Mountbattena. Wkrótce młode kobiety docierają do tajemniczej posiadłości Bletchley Park i stają się częścią brytyjskiej machiny wywiadowczej. Dołącza do nich nieśmiała mistrzyni krzyżówek Beth Finch. Wszystkie trzy postanawiają jak najlepiej spełnić swój patriotyczny obowiązek. Praca okazuje się satysfakcjonująca, ale jednocześnie trudna, wymagająca i niebezpieczna. Wojna i ciągła presja wystawiają ich przyjaźń na próbę...

Listopad, 1947. Wielka Brytania żyje ślubem stulecia, o którym Osla Kendall chciałaby w ogóle nie myśleć. Wszystko dlatego, że jej dawny narzeczony, przystojny książę Filip, za kilka dni zostanie mężem księżniczki Elżbiety. Niespodziewanie Osla dostaje zaszyfrowaną wiadomość z zakładu psychiatrycznego. Od razu czuje, że ma ona związek z jej dawnymi przyjaciółkami, Mab i Beth, oraz z ich wspólną, ściśle tajną misją. Kobiety nie utrzymują ze sobą kontaktu: wojna, strata i ogromna presja tajemnicy brutalnie rozerwały ich przyjaźń, a Beth załamała się nerwowo. Wraz z wiadomością świat Osli staje w miejscu. Czy można wierzyć osobie, która popadła w szaleństwo? Szczególnie jeśli twierdzi, że w najbardziej strzeżonym i tajnym miejscu w czasie wojny działał zdrajca? Co naprawdę wydarzyło się w Bletchley Park? I czy uda się złamać ostatni kod?

Jestem wielką miłośniczką twórczości Kate Quinn. Jej powieści wyróżnia staranny research i umiejętne połączenie fikcji literackiej z rzeczywistością historyczną. Widać w nich wyraźnie dbałość o szczegóły - w rezultacie każda książka autorki to fascynująca podróż w czasie. Kate Quinn sięga po interesujące i wciąż słabo poznane karty historii, rzucając światło na rolę i działalność kobiet. Jej książki to gwarancja literackiej uczty - wspaniale oddany klimat dawnych czasów, ciekawe kobiece portrety, tajemnica z przeszłości i cała masa przeróżnych emocji. I nie inaczej jest w przypadku nowej powieści. "Kod Róży" to Kate Quinn w doskonałej formie. W książce dwie linie czasowe przeplatają się ze sobą, dzięki czemu fabuła zachwyca dynamicznym charakterem, stopniowanym napięciem i misternie utkaną opowieścią. Autorka zabiera czytelników m.in. za mury Bletchley Park, do bombardowanego Londynu i na korytarze szpitala psychiatrycznego. Historyczny aspekt książki absolutnie mnie oczarował. Kate Quinn wspaniale oddała atmosferę dawnych czasów i stworzyła postaci odpowiadające ówczesnym realiom. Fakt, że całość zbudowana jest na bazie prawdziwych miejsc, wydarzeń i osób nadaje powieści wyjątkowego charakteru. Przewracając kolejne strony niemal czułam gorączkową, ekscentryczną i tajemniczą atmosferę Bletchley Park - papierosowy dym, pracujące maszyny szyfrujące, skrobanie ołówków, entuzjazm i zmęczenie pracujących osób - rewelacja. W "Kodzie Róży" możemy znaleźć wiele fascynujących i poruszających fragmentów dotyczących pracy kryptologicznej i wojennych realiów. Historia tworzy dla fabuły interesujące ramy - powieść Kate Quinn to prawdziwa gratka dla miłośników powieści historycznych.

Trzy kobiety, trudne czasy i przyjaźń poddana próbie

"Kod Róży" to nie tylko interesujące tło historyczne i opowieść o brytyjskich kryptologach i kryptolożkach łamiących szyfry, ale również trzy ciekawie zbudowane, wielowymiarowe kobiece portrety. Oslę, Mab i Beth różni wiele - pochodzenie, status społeczny i ekonomiczny, charakter i życiowe plany, jednak ich drogi skrzyżowały się dzięki Bletchley Park. Za sprawą literackiego talentu Kate Quinn, bohaterki ożywają na kartach książki - poznawałam ich losy z dużym zainteresowaniem. "Kod Róży" to piękny hołd dla kobiet z Bletchley Park - silnych, odważnych i zdeterminowanych, ale jednocześnie bardzo ludzkich - przeżywających chwile rozpaczy, lęku i wątpliwości. Kate Quinn wspaniale uchwyciła słodko-gorzki smak wojennych lat - miłość, przyjaźń, szczęście i młodość przeplatane stratą, niebezpieczeństwem i smutkiem.


O "Kodzie Róży", podobnie jak o "Sieci Alice" i "Łowczyniach", mogłabym opowiadać godzinami. Każda z tych książek ma wszystko to, czym powinna wyróżniać się dobra powieść historyczna. "Kod Róży" przeczytałam jednym tchem (mimo całkiem sporych gabarytów;). Historia Osli, Mab i Beth dostarczyła mi wiele przeróżnych emocji - od fascynacji samym tematem, przez uśmiech, złość i smutek, aż po refleksję i zadumę. Powieść Kate Quinn to trzymająca w napięciu aż do ostatniej strony opowieść o odważnych kryptolożkach i ich ważnej misji. O przyjaźni, miłości, zdradzie, bolesnych pożegnaniach i walce z przeciwnościami losu w niespokojnych latach drugiej wojny światowej oraz o potędze ludzkiego intelektu. Genialna książka, serdecznie polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Mando.


Tytuł oryginalny: The Rose Code
Przekład: Anna Gralak
Wydawnictwo: Mando
Data wydania: 10 listopada 2021
Liczba stron: 640
Moja ocena: 6/6

sobota, listopada 20, 2021

#424 "Wszyscy świętują" - Joanna Rzyska, Agata Dudek i Małgorzata Nowak

#424 "Wszyscy świętują" - Joanna Rzyska, Agata Dudek i Małgorzata Nowak

Czym różnią się od siebie weneckie maski? Dlaczego 17 marca w Irlandii króluje kolor zielony? Jakie przysmaki można znaleźć w piknikowym koszyku japońskiej rodziny podczas Hanami? Kiedy Maroko pachnie różami? Dlaczego w czasie żydowskiego święta Sukot rodziny przebywają w specjalnie zbudowanych na tę okazję szałasach? Gdzie i kiedy można spotkać perchty czyli strażniczki porządku i przestrzegania tradycji? Dlaczego na indonezyjskiej wyspie Bali Nowy Rok świętuje się w ciszy? Jak wygląda wspólna rodzinna kolacja spożywana na cmentarzu podczas meksykańskiego Święta Zmarłych?
Zwyczaje i obrzędy, festiwale, zabawy, tradycyjne potrawy, parady, rodzinne spotkania - czy wiecie, jak świętuje się w różnych zakątkach świata? Joanna Rzyska, Agata Dudek i Małgorzata Nowak stworzyły wyjątkowy przewodnik po najbardziej oryginalnych tradycjach świątecznych - wiele z nich zostało wpisanych na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. "Wszyscy świętują" to bogato ilustrowana i pełna ciekawostek książka skierowana do czytelników w wieku 6+ - fascynująca podróż dookoła świata tropem świątecznych tradycji. Od stycznia do grudnia czyli 12 miesięcy i 24 święta z różnych zakątków, m.in. karnawał w Wenecji, Wielki Tydzień w Andaluzji, Pochody Olbrzymów we Francji czy chińskie Święto Smoczych Łodzi.


Miałam już okazję opowiedzieć wam o kilku książkach Wydawnictwa Druganoga, ale żadna jeszcze nie zachwyciła mnie tak bardzo jak "Wszyscy świętują". Podróże, zwyczaje, tradycyjna kuchnia - uwielbiam takie tematy. Cieszę się, że autorki postanowiły przedstawić w książce oprócz bardziej znanych świąt (jak np. Hanami) również te mniej popularne (jak np. Pow-Wow czy Nyepi). "Wszyscy świętują" to udane połączenie tekstu i obrazu zaprezentowane w atrakcyjnej i przystępnej formie - z humorem i szacunkiem. Uwagę zwracają oryginalne, barwne ilustracje oraz duży format. I co tu dużo mówić, takich książek potrzebujemy. Świetna propozycja dla młodszych i starszych czytelników - zabawa i nauka w jednym. "Wszyscy świętują" wspaniale poszerza horyzonty i pokazuje, jak różnorodny jest świat i ludzie. Gorąco, gorąco polecam ❤





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Druganoga.

piątek, listopada 19, 2021

#423 "Ulica Noel" - Richard Paul Evans (przekład Hanna de Broekere)

#423 "Ulica Noel" - Richard Paul Evans (przekład Hanna de Broekere)

A skoro zbliża się przedświąteczny czas, to nie może zabraknąć Richarda Paula Evansa i jego bożonarodzeniowej książkowej serii :) W tym roku na księgarskie półki trafiła "Ulica Noel", trzecia część cyklu, opowiadająca o losach dwóch doświadczonych przez życie osób - samotnej matki i weterana wojny wietnamskiej. Evans przenosi nas do roku 1975, do małej górskiej miejscowości o wdzięcznej nazwie Mistletoe w amerykańskim stanie Utah. To właśnie tam niespodziewanie splatają się ze sobą ścieżki Elle i Williama, dając początek czemuś wyjątkowemu. 


Z Evansem mam często tak, że od fabuły ważniejsze są dla mnie uczucia, których doświadczam podczas czytania - ciepło, spokój, nadzieja. "Ulica Noel" nieraz wzruszyła mnie do łez i wywołała na mojej twarzy uśmiech. Powiedziałabym nawet, że przypomina mi trochę powieści z początków twórczości Evansa, a właśnie te lubię najbardziej - mają urok. Richard Paul Evans potrafi z wrażliwością i życiową mądrością pisać o ludzkich losach i zaglądać do serc swoich bohaterów. "Ulica Noel" otula ciepłem i nadzieją, ale nie bożonarodzeniowym lukrem. Bo w historii Elle i Williama nie brakuje trudnych momentów, bolesnych wspomnień i niezagojonych ran. Każde z nich stopniowo otwiera się na nowe uczucie, ale jednocześnie musi zmierzyć się z demonami przeszłości (a w przypadku Williama jest to również Zespół Stresu Pourazowego). Na tle rozgrzewającej serce opowieści Evans porusza wiele ważnych kwestii i dotyka fundamentalnych wartości, dzięki czemu powieść nabiera głębi i refleksyjnego klimatu. 

"Za miłość płaci się ryzykiem jej utraty. Ale miłość jest warta tego ryzyka"

"Ulica Noel" to pięknie napisana powieść utkana nie tylko z zimowo-świątecznych akcentów, ale przede wszystkim nawiązująca przekazem do istoty świąt. Evans podarował nam opowieść o przebaczeniu i pojednaniu, stacie, macierzyństwie, drugich szansach, sile miłości, dobra i nadziei oraz o życiu, które potrafi niespodziewanie zmienić bieg i przynieść nam coś wyjątkowego - nawet wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. "Ulica Noel" zostawia w sercu ślad - takiego Evansa lubię ❤ To idealna mieszanka lekkiego pióra i mądrego przekazu doprawiona sporą ilością ciepła. Jednym słowem, książka do przytulenia w przedświątecznym czasie. Polecam.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Tytuł oryginalny: Noel Street
Przekład: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak Literanova
Seria: Noel (część trzecia)
Data wydania: 10 listopada 2021
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5/6

wtorek, listopada 16, 2021

#422 "Wielka Panda i Mały Smok" - James Norbury (przekład Aldona Sieradzka-Krupa)

#422 "Wielka Panda i Mały Smok" - James Norbury (przekład Aldona Sieradzka-Krupa)

Bo po każdej zimie przychodzi wiosna...

Niektóre książki są jak plaster na złamane serce albo jak iskierka rozświetlająca mrok. Inne jak pomocna dłoń albo drogowskaz, który pomaga odnaleźć właściwą drogę, gdy czujemy się zagubieni i samotni. Są też i takie, które wspaniale łączą w sobie wszystkie wspomniane elementy. Książka Jamesa Norbury'ego to uniwersalna i ponadczasowa opowieść dla małych i dużych czytelników inspirowana filozofią buddyjską i sztuką Dalekiego Wschodu. Autor za pomocą słowa i obrazu zabiera nas w podróż w towarzystwie Wielkiej Pandy i Małego Smoka. Bohaterowie z początku wcale się nie znają, ale wspólna wędrówka stopniowo zbliża ich do siebie dając początek pięknej przyjaźni. Wśród zmieniających się pór roku, radosnych, smutnych i trudnych momentów, w zagubieniu i przy filiżance herbaty Wielka Panda i Mały Smok dzielą się ze sobą przemyśleniami na temat życia - jego blasków i cieni oraz tego, co jest w nim naprawdę ważne. Ich rozmowy pełne są mądrości, czułości, nadziei i poczucia humoru, dzięki czemu z łatwością przemawiają do serca i poruszają najdelikatniejsze struny. Na kartach książki Jamesa Norbury'ego znajdziemy inspirującą lekcję życia. Przeczytamy o miłości, przyjaźni, dobroci, odwadze, zaufaniu, samotności i podążaniu za marzeniami. O samoakceptacji, wierze we własne możliwości oraz radzeniu sobie ze smutkiem i przeciwnościami losu. O życiowej uważności, wartościach, które warto pielęgnować oraz o umiejętności doceniania i czerpania radości z drobnych rzeczy, które składają się na naszą codzienność.


"Bo w tej podróży ważny jest nie cel, lecz droga. I ci, którzy nam w niej towarzyszą"

Mądra, niebanalna i inspirująca książka dla każdego, a szczególnie wtedy, gdy jest nam smutno i źle, gdy potrzebujemy pocieszenia lub gdy pragniemy zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na życie z innej perspektywy. Nie znajdziemy w niej wyświechtanych frazesów, które pięknie wyglądają tylko na papierze, lecz słowa, które za sprawą mądrości, głębi i przenikliwości naprawdę są w stanie skłonić do refleksji i wywołać zmianę. Piękne ilustracje w połączeniu z dalekowschodnim klimatem i prostym przekazem absolutnie mnie urzekły. "Wielka Panda i Mały Smok" to jedna z tych książek, do których wraca się z przyjemnością - ma w sobie coś ciepłego, puchatego i znajomego. Jeżeli szukacie książkowego prezentu dla siebie albo bliskich, warto ❤ Twarda oprawa, materiałowy grzbiet - cudo.






Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Tytuł oryginalny: Big Panda And Tiny Dragon
Przekład: Aldona Sieradzka-Krupa
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 27 października 2021
Liczba stron: 160
Moja ocena: 5,5/6

piątek, listopada 12, 2021

#421 "Czy ryby piją wodę?" - Dorota Sumińska

#421 "Czy ryby piją wodę?" - Dorota Sumińska
Co ryby robią pod lodem? Czy chomik może zaprzyjaźnić się ze świnką morską? Co śni się psom? Czy bakteria myśli? Kto produkuje najwięcej śliny? Jak owady widzą świat? Skąd ptaki wiedzą, że muszą odlecieć do ciepłych krajów? 


Dzieci mają w sobie naturalną ciekawość - poznają świat wszystkimi zmysłami, zadają nurtujące pytania i chcą wiedzieć więcej. Entuzjazm i zapał pomagają im zdobywać nowe umiejętności i rozwijać pasje. Warto sięgnąć po literaturę - wspólne odkrywanie świata może być niesamowitą przygodą, zarówno dla dziecka, jak i dorosłego. 

"Czy ryby piją wodę?" to kolejna część serii "Dlaczego?" autorstwa Doroty Sumińskiej, lekarki weterynarii i zwierzęcej psycholożki. Ta pięknie zilustrowana przez Joannę Żero książka składa się z około 70 pytań i odpowiedzi - autorka z lekkością i humorem odkrywa przed czytelnikami fakty i ciekawostki ze świata zwierząt i ludzi. Bywa zaskakująco i śmiesznie, ale też mądrze i szczerze. Dorota Sumińska nie unika niewygodnych pytań i nawet najbardziej zawiłe kwestie przedstawia w sposób przystępny i dostosowany do docelowej grupy odbiorców (6+). Uwagę zwraca ciekawy dobór pytań (wiele z nich potrafi zaskoczyć nawet dorosłego:)



Książka Doroty Sumińskiej rozbudza ciekawość i stanowi świetny punkt wyjścia do rozmowy na temat przyrody, zwierząt i ludzi (w tym również ochrony środowiska, biorożnorodności oraz szacunku i odpowiedzialności). Bardzo dobrze spełnia swoją edukacyjną i rozrywkową funkcję - nauka i zabawa w jednym. Pokazuje jak ciekawa i różnorodna jest natura, pomaga lepiej zrozumieć świat zwierząt i poszerza horyzonty. Czuć w niej miłość, pasję i dziecięce pragnienie wiedzy. "Czy ryby piją wodę?" to idealna książka do wspólnego i samodzielnego czytania.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.


Data wydania: 10 listopada 2021
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 128
Moja ocena: 5/6
Copyright © w ogrodzie liter , Blogger