W październiku na księgarskie półki trafiła "Gwiazdeczka" - opowieść o trudnej sztuce wybaczania, sile miłości i przyjaźni oraz drugich szansach i nowych początkach. Wspólnie z autorką książki przygotowałyśmy świąteczno-noworoczną niespodziankę - Aleksandra Rak specjalnie dla was odpowiedziała na kilka pytań dotyczących powieści, świątecznego czasu i... życia, bo "Gwiazdeczka" porusza wiele istotnych kwestii takich jak rodzina, przebaczenie i przeszłość. Jakie emocje towarzyszyły autorce podczas pisania? Skąd wziął się pomysł na słodko-gorzką, zimową historię? I jakie słowa Aleksandra Rak kieruje do swoich czytelniczek i czytelników?
Każdego roku przychodzi czas, gdy na księgarskie półki trafiają świąteczne powieści. Wielu z nas czeka na nie z wielką niecierpliwością. Czy Pani również? Co według Pani sprawia, że tak bardzo je lubimy? Na czym polega magia świątecznych powieści?
Powiem szczerze, że trudno odpowiedzieć mi na to pytanie, ponieważ wielu czytelników zarzuca mojej powieści brak tej świątecznej magii. Nie ma w niej hucznych przygotowań, ustrojonych choinek, wypiekanych pierników. Jest smutek, żal… niedomówienia. Przebaczenie, miłość, rodzina. Wydaje mi się, że czytelnicy pragną uśmiechów i magii, która nastroi ich na przeżywanie świąt. Czy ja osobiście wyjątkowo na nie czekam? Chyba nie. Czekam jak na każde święta, z pewną nadzieją na przeżycie czegoś wyjątkowego.
W wydanej w zeszłym roku antologii "Dziewięć świątecznych piosenek" pojawiło się Pani opowiadanie "Gloria". "Gwiazdeczka" natomiast jest Pani pierwszą świąteczno-zimową powieścią. Czy marzyła Pani o wydaniu świątecznej książki? Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas pisania? Czy dobrze czuła się Pani w świąteczno-zimowych klimatach?
I opowiadanie i „Gwiazdeczka” są dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Zawsze chciałam napisać coś świątecznego, ale jakoś nigdy nie było okazji. Przy „Glorii” zależało mi na dojrzeniu świątecznego cudu, „Gwiazdeczka” miała opowiadać o wybaczeniu i pokazać, że święta to nie zawsze lukrowane pierniki i błyszczące brokatem bombki. Osobiście uważam, że udało mi się to, bo kto powiedział, że książką świąteczna czy zimowa, bo właściwie za taką uchodzi „Gwiazdeczka”, musi być łatwa i przyjemna?
Kiedy pojawił się pomysł na "Gwiazdeczkę"? Co zainspirowało Panią do napisania tej historii?
Pomysł na historię kobiety, która zostaje sama z firmą budowlaną krążył mi po głowie już od dawna. Musiałam go tylko nieco zmodyfikować. Nie jest on głównym wątkiem w powieści, ale ma szczególne znaczenie dla rozwoju relacji Asi, jej taty i Sebastiana. Natomiast tytułowa „Gwiazdeczka” przyszła już w trakcie pisania historii. Zupełnie naturalnie.
"Gwiazdeczka" przynosi ze sobą nadzieję i wiarę w lepszy czas. Pokazuje, że warto walczyć o szczęście. Jakie jest według Pani najważniejsze przesłanie książki? Co chciałaby Pani przekazać czytelnikom i czytelniczkom za pośrednictwem powieści?
Chciałam przekazać dokładnie to, co Pani sama wyciągnęła - wiarę i nadzieję w miłość, rodzinę i cuda, ale nie tylko te grudniowe, bo jak sama Asia w pewnym momencie mówi - cuda same się nie dzieją, to my za nie odpowiadamy. Nie możemy czekać aż będzie lepiej i coś spadnie nam z nieba. To niestety nie jest takie łatwe. Chciałam pokazać również, że dla wielu ludzi święta nie są tak radosne jak dla innych. Że to czasem trudny czas, bolesny, że ludzie zostają sami lub mierzą się z trudnymi problemami.
"Gwiazdeczka" bardzo dobrze wpisuje się w bożonarodzeniowy przekaz - pokazuje, co w naszym życiu jest ważne. Jednocześnie powieść nie należy do kategorii lekkich i przesłodzonych. Skąd pomysł na słodko-gorzki charakter powieści?
Życie nie jest słodkie ani łatwe ;) A ja zdecydowanie unikam w swoich historiach przesłodzonych słów, górnolotnych wyznań i nieprawdopodobnych zwrotów. Niestety wielu czytelników czuje się zawiedzionych tym, że historia jest taka gorzka i przytłaczająca. Warto jednak zwrócić uwagę, że największy świąteczny klasyk książkowy w ogóle nie jest piękny i słodki… mówię o „Opowieści Wigilijnej”
Asia, główna bohaterka "Gwiazdeczki", musi stawić czoło wspomnieniom, gdy jej ojciec wychodzi z więzienia. Czy uważa Pani, że należy zmierzyć się z przeszłością, a może lepiej oddzielić ją grubą kreską i iść naprzód? Czy da się przed nią uciec? Czy warto pielęgnować przeszłość, a może lepiej żyć teraźniejszością?
Uważam, że przeszłość jest nieodłącznym elementem teraźniejszości. Nasze doświadczenia sprawiają, że aktualnie jesteśmy jacy jesteśmy. Nie można o tym zapominać. Nie można również całkowicie kogoś skreślić tylko dlatego, że jego przeszłość była jaka była. Trzeba odszukać w tym wszystkim zdroworozsądkową równowagę.
W "Gwiazdeczce" nie brakuje trudnych emocji i wzruszeń. Czy angażuje się Pani emocjonalnie w historie swoich bohaterów? Czy pisanie książek oznacza dla Pani również "przeżywanie sercem"? Czy trudno jest Pani opuścić książkowy świat po napisaniu ostatniej strony?
„Gwiazdeczka” była historią, którą po prostu zamknęłam. Od początku wiedziałam, że będzie to jeden tom, więc nie zżyłam się z bohaterami aż tak mocno, ale w związku z tym, że historia jest budowana na pewnych doświadczeniach różnych ludzi, to przeżyłam ją emocjonalnie. Zdecydowanie trudniej było mi pożegnać siostry z pensjonatu niż Asię ;) Ale po zakończeniu serii Bieszczadzkiej czułam satysfakcję. Wycisnęłam tę historię do ostatniej kropli.
Który moment tworzenia książki jest pani ulubionym, a którego wolałaby pani uniknąć?
Uwielbiam rozpoczynać historię. To jest taki moment, gdy ona we mnie żyje, mogłabym nawet śmiało powiedzieć, że buzuje, wywołując wybuchy różnych emocji i pomysłów. W trakcie pisania oczywiście wszystko się uspokaja i klaruje. Tworzenie postaci, kształtowanie ich, to coś wspaniałego…
Czy ceni sobie Pani kontakt z czytelnikami? Czy ważna jest dla Pani informacja zwrotna - opinie, recenzje, wiadomości od czytelników? Czy pozytywne reakcje działają motywująco - dodają skrzydeł?
Uwielbiam czytać wiadomości od czytelników - motywują, dodają sił w chwilach zwątpienia. Są idealnym motorem napędzającym. Spotkania z czytelnikami są równie wspaniałe, mogłabym o swoich historiach opowiadać i opowiadać…
Ważnym motywem powieści jest rodzina - skomplikowane relacje i kwestie przebaczenia. Motyw rodzinny pojawia się również w serii "Pensjonat na wzgórzu". Czym jest dla Pani rodzina? Czy jest ważna? Czy stanowi pisarską inspirację, a może wręcz przeciwnie - zapewnia wytchnienie od pisania?
Tak, zdecydowanie rodzina jest dla mnie ważna. Gdyby nie ona, może nie byłabym w tym miejscu, w którym właśnie jestem. Możliwe, że moje historie wyglądałyby zupełnie inaczej? Rodzina mnie wspiera i dopinguje, jest zawsze… niezależne od tego czy popełniam błędy czy odnoszę sukces. Zauważyłam, że w pewnym sensie motyw rodziny staje się znakiem rozpoznawczym moich historii.
Główna bohaterka "Gwiazdeczki" marzy o spokojnym i rodzinnym Bożym Narodzeniu. A jak wygląda świąteczny czas w domu Aleksandry Rak? :) Które świąteczne zwyczaje lubi Pani najbardziej? Bez czego nie wyobraża sobie Pani Świąt?
Moje święta to chaos ;) Praca, zakupy, dom, dzieci. W tym roku nie było żadnych spokojnych przygotowań, nie zdążyłam nawet z pierniczkami. Ale trudno… przecież magię tworzymy sami ;) W zeszłym roku spędziliśmy wigilię we czwórkę, przez obostrzenia. Było rodzinnie, choć brakowało mi rodziców, teściów… zdecydowanie wolę ten czas spędzać z całą rodziną.
Zapytam trochę przekornie, bo odpowiedź znam :) - czy "Gwiazdeczka" to dobry pomysł na gwiazdkowy prezent?
Zdecydowanie TAK! I to nie tylko na gwiazdkowy prezent. Mam nadzieję, że mimo zimowej aury jej przesłanie będzie aktualne w każdym momencie.
I na koniec - czas na noworoczne życzenia :) Czego życzyłaby Pani swoim czytelniczkom i czytelnikom?
Życzę Wam Kochani, by magia codzienności odmieniła nadchodzący rok! Pomogła spełnić marzenia, odnaleźć siebie, znaleźć czas na wszystko co zaplanowaliście. Pamiętajcie, że to wy tworzycie swój świat!
Autorce bardzo dziękuję za poświęcony czas. Jeżeli jeszcze nie czytaliście "Gwiazdeczki" (lub serii "Pensjonat na wzgórzu"), serdecznie polecam.
Recenzję "Gwiazdeczki" można znaleźć tutaj - Link do recenzji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz