"Niełatwe powroty" to nowa książka Aleksandry Rak i pierwsza część trylogii Pensjonat na wzgórzu - pięknie napisana i poruszająca historia o rodzinnych relacjach poddanych próbie i nieprzewidywalnych kolejach losu. Z okazji premiery Aleksandra Rak opowiada nam o procesie twórczym i emocjach, które towarzyszyły jej w tym szczególnym dniu - gdy powieść trafiła na księgarskie półki. Zdradza również, co ją inspiruje, wspomina o najbliższych planach wydawniczych oraz kieruje kilka słów do czytelników i czytelniczek "Niełatwych powrotów".
Kiedy pojawił się pomysł na "Niełatwe powroty"? Co zainspirowało Panią do napisania tej historii?
Pomysł na tę historię pojawił się w chwili, kiedy wprowadzono pierwszy lockdown. Dokładnie 28 marca usiadłam i zaczęłam pisać, a stało się to pod wpływem zdjęcia, które znalazłam w internecie. Był to taki stary domek pokryty bluszczem. Wystarczyło, żeby wyobraźnia zaczęła działać, a przed domem stanęły trzy siostry ;)
W Pani nowej książce wiodącym motywem są skomplikowane rodzinne relacje. Ale "Niełatwe powroty" to również wiele istotnych życiowych kwestii - zaufanie, przebaczenie, miłość, odkrywanie siebie i szukanie własnej drogi. Bohaterki muszą zmierzyć się z przeszłością. Jakie jest według Pani najważniejsze przesłanie książki? Co chciałaby Pani przekazać czytelnikom i czytelniczkom za pośrednictwem powieści?
To prawda – główną osią jest zdecydowanie rodzina i jej więzy, które w tym przypadku są niezwykle słabe, ale jednak wciąż istnieją, co wydaje mi się, w pewnych sytuacjach można odczuć. Wielu recenzentów przywołuje słynne zdanie: „Z rodziną najlepiej na zdjęciach” i to się tutaj sprawdza idealnie, ja jednak wierzę, że rodzina jest silna razem i, że każde problemy może pokonać. Jak napisałam w dedykacji: „Osobno nie mamy nic. Razem mamy wszystko.” Czasami potrzeba czasu, żeby to zrozumieć i siostry również bardzo tego czasu potrzebują.
W "Niełatwych powrotach" przedstawione zostały losy trzech sióstr - kobiet na rozdrożu, bo każda z nich znalazła się w trudnym życiowo momencie, a powrót w rodzinne strony zmusza je dodatkowo do konfrontacji z przeszłością. Patrycja, Martyna i Klaudia przynajmniej z pozoru bardzo się od siebie różnią. Czy czuje Pani więź z bohaterkami książki? Czy któraś z sióstr jest bliższa Pani sercu bardziej niż pozostałe?
Patrycja, Martyna i Klaudia są kompletnie różne, a jednak mają kilka ważnych cech, które je łączą. Pamiętajmy, że to dopiero pierwsza część ich historii. Czy któraś z nich jest mi bliższa? Tak… Klaudia jest mi najbliższa. Być może dlatego, że ma w sobie wiarę w to, że przeniesie góry i choć jest bardzo pogubiona, trwa przy swoim zdaniu i postanowieniach. Jest też bardzo rodzinna.
Miejscem akcji "Niełatwych powrotów" są Bieszczady. Dlaczego właśnie one? Czy to miejsce ma dla Pani jakieś szczególne znaczenie?
W Bieszczadach byłam raz i zdecydowanie mnie zauroczyły. Zależało mi również żeby osadzić pensjonat w jakimś fajnym sielskim miejscu, ale nie na Mazurach. Padło na Bieszczady. Pewnie też dlatego, że siostry są dla mnie trochę jak Bieszczadzkie Anioły.
"Niełatwe powroty" to bardzo wciągająca powieść - pochłania czytelnika już od pierwszych stron. Jak wyglądała praca nad książką? Czy pisząc kolejne rozdziały, miała Pani już w głowie kompletną wizję tej historii (przebieg fabuły, postaci, zakończenie), czy wręcz przeciwnie - pozwalała Pani jej swobodnie płynąć, a pomysły pojawiały się na bieżąco? Co stanowiło wyzwanie w procesie twórczym?
Przyznam szczerze, że zaczęłam pisać tylko i wyłącznie z myślą – będą trzy skłócone siostry i pensjonat. Oczywiście pewne sytuacje planuję, bo pojawiają się w mojej głowie sceny, które chcę wykorzystać, ale równocześnie pozwalam swoim bohaterom decydować, słucham ich i prowadzę historię według tego jak oni chcieliby postąpić. Miałam taką sytuację, że uparłam się na swoje rozwiązanie i historia za nic nie chciała posuwać się do przodu. Dlatego pozwoliłam bohaterce zabrać głos. Jeśli chodzi o zakończenie… nie mam pojęcia co się wydarzy :D
"Niełatwe powroty" otwierają nową serię zatytułowaną "Pensjonat na wzgórzu". Czy wie już Pani, jak potoczą się dalsze losy sióstr i jak zakończy się ta historia? Czy od samego początku wiedziała Pani, że to będzie książkowa seria?
Nigdy nie nastawiam się na to, że napisze jednotomówkę, bo mi to po prostu nie wychodzi :D Moja przyjaciółka śmieje się, że jak zaczynam pisać, to od razu mam jakieś pomysły, które mogę wykorzystać w kolejnych tomach. Co prawda czasami historia tak się układa, że wystarczy jej jeden tom, ale w tym przypadku trzy siostry dały mi szerokie pole manewru.
Jakie emocje towarzyszyły Pani podczas pisania oraz w dniu premiery?
Gdy pisałam, wydawało mi się, że to jest nudne. Historia płynęła, ale ja miałam przeświadczenie, że może zbyt wolno. Przeczytało ją kilka osób i kazało mi się puknąć w głowę, bo pokochały tę powieść od pierwszych stron ;) A premiera? To był cudowny dzień wypełniony niesamowitymi emocjami i skrzynką pełną ciepłych wiadomości.
Kiedy poczuła Pani, że chce pisać książki?
Zaczęłam tak na poważnie myśleć o tym w liceum. Przeczytałam „Cień wiatru” i powiedziałam sobie, że chcę stworzyć historię, która porwie czytelników tak samo jak ta książka. I zaczęłam pisać.
Czy ma Pani jakieś rytuały związane z pisaniem, np. ulubione miejsce lub pory dnia sprzyjające tworzeniu? Kto jest pierwszym recenzentem Pani książek?
Piszę zwykle w fotelu, trzymając laptop na kolanach ;) Wcześniej najpierw spisywałam wszystko w zeszycie, a później przepisywałam. Teraz zajęłoby to zbyt dużo czasu. Ręcznie piszę tylko ważne notatki – wiek bohaterów, ich wygląd, charakterystyczne cechy.
Pierwszym recenzentem jest moja przyjaciółka i jednocześnie beta – Patrycja. Wymieniamy się właściwie swoimi tekstami, dajemy uwagi. Mam jeszcze jedną koleżankę, która chętnie czyta, choć sama nie pisze.
Co poza pisaniem? Jaka jest Aleksandra Rak, co lubi robić w wolnym czasie, czym się interesuje?
Hmm jaka jest Aleksandra Rak? Zagoniona ;) Piszę w każdej wolnej chwili, ale oprócz tego mam dwójkę dzieci, dom na wsi i ogródek, który mam nadzieję z każdym rokiem będzie tylko piękniejszy. Ale absolutnie nie narzekam, że czasami nie mam kiedy usiąść. Nie nudzę się w życiu. W wolnym czasie po prostu piszę, rzadziej czytam, bo to przegrywa z pisaniem ;)
Czy ma Pani jakieś swoje literackie inspiracje, autorów, którzy są dla Pani wzorem i których czyta Pani szczególnie chętnie?
Zdecydowanie! Carlos Ruiz Zafon – od niego wszystko się zaczęło. Pisze bajecznie, magicznie i chłonę jego powieści całą sobą, aż żal pomyśleć, że ta która się ukaże, będzie ostatnią. Bardzo lubię Lucindę Riley i jej Siedem sióstr. No i Colleen Hoover. Z polskich autorów – Anna Ficner–Ogonowska, Agata Przybyłek… i wiele moich koleżanek po fachu – Patrycja Żurek, Karolina Klimkiewicz, Alicja Wlazło, Asia Wtulich i wiele innych.
Jeżeli może Pani uchylić rąbka tajemnicy - jak wyglądają Pani najbliższe plany wydawnicze? Nad czym obecnie Pani pracuje?
Myślę, że mały rąbek nie zaszkodzi ;) Aktualnie piszę książkę zimową, która powinna ukazać się jeszcze w tym roku, a później zabieram się za trzeci tom pensjonatu, żebyście nie musieli czekać zbyt długo na finał tej historii. Wydawca ma już u siebie pewną historię, którą ukończyłam w styczniu… działam na pełnych obrotach.
Jakie słowa chciałaby Pani skierować do swoich czytelniczek i czytelników z okazji premiery "Niełatwych powrotów"?
Pewnie nie będzie to nic
odkrywczego ale: „Jeśli o czymś marzysz, to potrafisz tego dokonać”. Nie
zapominajcie o tym! Ja długo walczyłam o wydanie powieści, ale się udało i
dzięki temu, że wciąż o tym marzyłam, nie poddawałam się ;)
Autorce serdecznie gratuluję z okazji premiery i bardzo dziękuję za poświęcony czas. Z niecierpliwością czekam też na kontynuację historii sióstr :)
Recenzję "Niełatwych powrotów" można znaleźć tutaj. Zapraszam również na facebookową stronę autorską Aleksandry Rak (z której pochodzą też zdjęcia pisarki) - link do strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz