Boże Narodzenie. Czas rodzinnych spotkań, bliskości, wzruszeń i radości. To widok migoczących lampek i choinkowego drzewka, zapach pomarańczy i igliwia, smak czerwonego barszczu i pierogów oraz dźwięk kolęd i śmiechu przy rodzinnym stole. To moment zatrzymania w codziennej gonitwie, chwile spokoju i wyciszenia... Brzmi wspaniale, prawda? I właśnie tak miały wyglądać święta Patrycji, Martyny i Klaudii w bieszczadzkim pensjonacie. Ale życie jak to życie – napisało dla nich zupełnie inny scenariusz...
"Los uwielbiał płatać jej figle. Raz po raz przypominał o sobie, o tym, że jest nieprzewidywalny i że nawet najbardziej dopracowany plan może ulec gwałtownej zmianie"
"Bieszczadzka kolęda" to wspaniały prezent od Aleksandry Rak dla miłośników obyczajowej serii "Pensjonat na wzgórzu" – ponowne, czwarte już, spotkanie z Patrycją, Martyną i Klaudią, tym razem w zimowo-świątecznej odsłonie. Przyznam, że bardzo ucieszyła mnie wiadomość o kontynuacji losów sióstr. Z każdą kolejną powieścią bohaterki stają się czytelnikowi bliższe, a ich historia angażuje emocjonalnie coraz bardziej. Trzecia część kończy się niezwykle trudnym i wzruszającym momentem. Aż chce się wtedy zapytać: co dalej...? I właśnie "Bieszczadzka kolęda" dostarcza odpowiedzi. Aleksandra Rak ponownie zabiera nas w urokliwe Bieszczady i snuje opowieść – o skomplikowanych siostrzanych i damsko-męskich relacjach, sile miłości i wsparcia oraz próbie pogodzenia się ze stratą. O małych i dużych bożonarodzeniowych cudach, podążaniu za głosem serca i nadziei na lepszy czas.
Patrycja zarządza przyszpitalnym hotelem, gdzie zajmuje się rodzinami chorych. Poznaje tam Erika – Szweda, którego brat właśnie przeszedł operację po wypadku w górach. Mężczyzna z dnia na dzień coraz bardziej intryguje Patrycję.
Martyna kontynuuje karierę architektki wnętrz, próbując dzielić czas między rodzicielstwo a związek z Bartoszem.
Klaudia prowadzi rodzinny pensjonat. Siostry, zajęte własnym życiem nie dostrzegają, że dzieje się z nią coś złego…
Patrycja, Martyna i Klaudia planują wigilię w pensjonacie na wzgórzu. Czy uda im się spędzić rodzinne święta w gronie najbliższych? Czy ich odbudowana po latach siostrzana więź okaże się wystarczająco silna w obliczu kolejnych trudności?
"Bieszczadzka kolęda" to książka silnie osadzona w realiach codziennego życia, co bez wątpienia stanowi jej ogromną zaletę. Nie otula na siłę bożonarodzeniowym lukrem – wręcz przeciwnie, pokazuje, że świąteczny czas bywa trudny, skomplikowany i często daleki od naszych idealnych, wymarzonych wizji. I co ważne, nie oznacza to wcale, że jest gorszy. Po prostu jak w życiu – nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem. "Bieszczadzka kolęda" pełna jest wzlotów i upadków, łez szczęścia i rozpaczy, śmiechu, momentów smutku i radości. Podobnie jak w przypadku pozostałych części serii pierwsze skrzypce odgrywają w niej emocje, uczucia i międzyludzkie relacje. Między Patrycją, Martyną i Klaudią dzieje się wiele, co w połączeniu z życiowymi perturbacjami oraz napiętą świąteczną atmosferą daje prawdziwą wybuchową mieszankę. Aleksandra Rak z wrażliwością porusza kwestie żałoby, macierzyństwa, choroby, samotności oraz depresji. Jednak mimo niełatwej tematyki, historia sióstr nie przytłacza smutkiem – jest dynamiczna, doprawiona szczyptą humoru i ciepłej ironii oraz dużą dawką zrozumienia – dla naszych ludzkich wad, słabości, potknięć i błądzenia. I ma w sobie nadzieję – pokazuje, że jesteśmy w stanie iść naprzód, mimo przeciwności. Każda z bohaterek książki musi zmierzyć się z własnymi uczuciami, lękami, niespodziankami losu, bolesną przeszłością i niepewną przyszłością. Aleksandra Rak stworzyła autentyczne i barwne portrety – kobiet takich jak my, szukających miłości i szczęścia.
"Być razem, bez tych wszystkich problemów, smutków i wyrzutów. Choć przez chwilę... z tymi, których kochamy"
Lubię serię Aleksandry Rak za realizm, autentyczne emocje i za historię niełatwych siostrzanych relacji we wszystkich życiowych odcieniach. "Bieszczadzka kolęda" nie różni się pod tym względem od pozostałych części cyklu. Znajdziemy w niej dużo emocji, bliskie sercu tematy, dynamiczną fabułę, słodko-gorzki klimat i zimowo-świąteczne akcenty. To pięknie napisana opowieść o drugich szansach, uzdrawiającej sile miłości, znaczeniu rodzinnego wsparcia i nowych początkach. Powieść wywołuje uśmiech, wzrusza i skłania do refleksji. I wspaniale przypomina, że Boże Narodzenie to nie tylko choinka, wigilijny stół i prezenty, lecz przede wszystkim obecność tych, których kochamy. I że dobrze jest mieć wokół siebie bliskich – rodzinę i przyjaciół, zarówno w smutnych jak i radosnych chwilach.
Kolejne udane spotkanie z bohaterkami "Pensjonatu na wzgórzu". Wybierzcie się w zimowe Bieszczady wspólnie z Aleksandrą Rak i poznajcie dalsze losy Patrycji, Martyny i Klaudii. Warto, serdecznie polecam.
Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Data wydania: 12 października 2022
Wydawnictwo: Dragon
Seria: Pensjonat na wzgórzu (część czwarta)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz