"Rodzice dali mi wiele imion, lecz nazywali mnie jedynie Fritz, a sam nigdy nie podpisywałem się inaczej niż Fritz Dörries. Jako że urodziłem się w znanej rodzinie entomologów, należało się chyba spodziewać, że wykształci się we mnie ogromna miłość do przyrody. Wschodniosyberyjskie pustkowia oczarowały mnie już jako czterolatka, gdy zobaczyłem motyla o magicznej nazwie Parnassius nomion, którego rysunek pokazał mi ojciec"
W 1877 roku dwudziestopięcioletni Fritz Dörries wsiadł na pokład parowca w Hamburgu i wyruszył do miejsca, o poznaniu którego marzył od wielu lat. Miejsca, które w drugiej połowie XIX wieku wciąż stanowiło białą plamę na mapie – tajemniczą krainę położoną niemal na końcu świata. Syberia dla wielu stała się przymusowym domem – trafiali na nią więźniowie polityczni, kryminaliści i zesłańcy (m.in. Polacy po upadku powstania listopadowego i styczniowego). Ale ta najodleglejsza część Imperium Rosyjskiego, choć surowa i nieprzyjazna, przyciągała też poszukiwaczy złota, wielkich marzycieli, odważnych kolonizatorów, żądnych wrażeń i przygody podróżników oraz badaczy i naukowców, którzy pragnęli odkrywać to, co wciąż nieodkryte lub słabo poznane. Jedni odbywali karę, inni robili interesy, a jeszcze inni rozwijali naukę i prowadzili badania. Niektóre historie kończyły się szczęśliwie, inne wręcz przeciwnie – wielkim dramatem. Ale jedno wydaje się pewne – "Syberia była i zawsze będzie za duża, a człowiek za mały". Nieraz przekonał się o tym Fritz Dörries, zbieracz motyli, badacz, myśliwy i odkrywca, bohater książki "Człowiek, który kochał Syberię".
W 2006 roku prawnuczka Fritza Dörriesa podzieliła się z Royem Jacobsenem i jego żoną Anneliese Pitz wyjątkowym rękopisem – wspomnieniami, które dziewięćdziesięcioletni wówczas Fritz spisał w 1942 roku w Hamburgu. Tak właśnie narodził się pomysł na książkę – opowieść o człowieku, który pokochał Syberię i o jego wielkim wkładzie w rozwój wiedzy o tej niezwykłej krainie (Fritz zgromadził tysiące okazów, w tym około 62 tysięce motyli).
"Wysoko nad nami przelatywały dzikie gęsi, a ja leżałem zasłuchany w fale pod przepastnym, usianym gwiazdami niebem, pięknym i wysokim. Chwile takie jak ta wprawiają człowieka w uniesienie"
Książka "Człowiek, który kochał Syberię" nie jest tym, czym może się na pierwszy rzut oka wydawać. Przynajmniej dla mnie nie była tym, czego się po niej spodziewałam. Sięgając po tytuł Roya Jacobsena i Anneliese Pitz miałam w głowie wizję tekstu lirycznego, pełnego egzystencjalnych rozważań i wewnętrznych refleksji m.in. w odpowiedzi na piękno i nieprzewidywalność natury. Tymczasem beletryzowana historia Fritza Dörriesa ma w sobie znacznie więcej elementów literatury podróżniczej i przygodowej niż pięknej. Zresztą na tym właśnie polega jej urok – opowiedziana jest głosem białego mężczyzny i Europejczyka zgodnie z realiami dawnych dziewiętnastowiecznych czasów. Jacobsen i Pitz wykorzystują narrację pierwszoosobową w dość sprawozdawczym, ale jednocześnie plastycznym i działającym na wyobraźnię stylu, co dobrze oddaje zamierzony efekt – "Człowiek, który kochał Syberię" miał przypominać jak najbardziej autentyczne zapiski z dziennika podróży. Dzięki pracy wykonanej przez autorów otrzymaliśmy wgląd w cenny i ważny materiał dotyczący wyprawy odbywającej się w zupełnie odmiennych czasach – przy innym sposobie życia i poziomie ówczesnej wiedzy. I już m.in. z tego względu książka Jacobsena i Pitz stanowi prawdziwą gratkę dla miłośników historii i podróży. A zalet bez wątpienia jest znacznie więcej – wystarczy choćby wspomnieć o walorach przyrodniczych i antropologicznych.
Pocztówka z dawnych czasów i odległej krainy
W książce Jacobsena i Pitz Syberia utkana jest z kontrastów. To miejsce, które zachwyca pięknem i potęgą natury, ale też obezwładnia surowością klimatu. Miejsce, które fascynuje i odpycha, które można kochać i nienawidzić. Miejsce, w którym człowiek może poczuć, że żyje – doświadczyć uniesienia i odnaleźć sens – ale jednocześnie może to życie utracić. Z kart książki wyłania się obraz niezwykłej krainy, która przyciąga Fritza Dörriesa, mimo trudów przetrwania i niebezpieczeństw. I często nie jest to wcale Syberia z naszych stereotypowych wyobrażeń. Jacobsen i Pitz proponują czytelnikowi fascynującą podróż w towarzystwie Fritza w najodleglejsze zakątki – na wyspę Askol, tereny nad rzeką Sujfun, rejony wokół Ussuri i Bajkału, wzdłuż granicy z Mongolią, przez Góry Jabłonowe i półwysep Sidemi. "Człowiek, który kochał Syberię" to długie wędrówki wśród dziewiczej przyrody i gromadzenie kolekcji nieznanych zwierząt i roślin. To kolorowe motyle, gwiaździste niebo, pękająca kra na rzece, czterdziestostopniowy mróz i Syberia we wszystkich porach roku. To spotkania z rdzenną ludnością Azji Wschodniej i zderzenie różnych kultur, a także mroczne (i czasami niewygodne dla współczesnego czytelnika) oblicze – polowania na zwierzęta, śmierć, chciwość, napady i rabunki. Wyprawy Fritza obfitowały w często dramatyczne i nieprzewidywalne zdarzenia. Choć główny bohater opowiada o nich z dystansem, w sposób stonowany i lakoniczny, a czasami lekki i humorystyczny, nieraz czuć wyraźnie grozę, a wyobraźnia podsuwa przeróżne obrazy.
Człowiek i natura, natura i człowiek
W książce Jacobsena i Pitz główną rolę odgrywają wspólnie natura i człowiek. W tej historii splatają się ze sobą ciasno potęga i różnorodność syberyjskiej flory i fauny oraz pytanie o miejsce człowieka – jego próby przetrwania, poznania i ujarzmienia tego, co dzikie, piękne, nieprzewidywalne, a często też śmiertelnie niebezpieczne."Człowiek, który kochał Syberię" to opowieść o radości z obcowania z nowym i odległym, o miłości do przyrody, samotności, wytrwałości, kruchości i sile oraz ciekawości świata. To historia zdeterminowanego odkrywcy działającego w służbie nauki oraz pasjonata i miłośnika entomologii, który spełniał swoje wielkie marzenia. Jednym słowem – historia "człowieka, który kochał Syberię".
"Żadne stworzenie nie wygląda po śmierci lepiej niż motyl"
Seria Skandynawska powiększyła się o kolejny ciekawy tytuł, który tym razem ma szansę oczarować szczególnie miłośników literatury podróżniczo-przygodowej. Co prawda książka Jacobsena i Pitz nie jest tak żywiołowa i liryczna jak oczekiwałam, ale bez wątpienia to jedna z tych publikacji, na które warto zwrócić uwagę. Beletryzowane wspomnienia Fritza z wypraw na Syberię stanowią niepowtarzalną szansę, by przenieść się w czasie i udać w najodleglejsze zakątki. Można niemal poczuć na skórze przejmujący chłód, a oczami wyobraźni zobaczyć bogactwo świata roślin i zwierząt. Zamiast ugrzecznionej laurki – dziewiętnastowieczne realia i Syberia o wielu różnych obliczach. Na koniec warto również wspomnieć o pięknym wydaniu. W książce znalazły się, pochodzące z rodzinnych zbiorów, kolorowe fotografie, rysunki i ryciny autorstwa samego Fritza Dörriesa. "Człowiek, który kochał Syberię" to barwny motyl Serii Skandynawskiej. Jeżeli czujecie, że to coś dla was, czytajcie – warto.
* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.
Tytuł oryginalny: Mannen som elsket Sibir
Przekład: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 12 października 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 320
Moja ocena: 4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz