czwartek, maja 27, 2021

#358 "Tycipaństwa" - Maciej Grzenkowicz

Wyobraź sobie, że masz już serdecznie dość - podatki są za wysokie, opłaty za wywóz śmieci też, męczy cię słuchanie wyświechtanych politycznych frazesów i najchętniej spakowałbyś walizkę i wystrzelił się w kosmos - byle jak najdalej od tego całego cyrku. Ale nie masz niestety żadnej rakiety... Na szczęście pewnego dnia w twojej głowie kiełkuje ekscytująca myśl - a może czas założyć własne państwo czyli miejsce, gdzie naprawdę będzie się dobrze żyło? Przecież wystarczy tylko zająć jakiś teren, najlepiej taki, który do nikogo jeszcze nie należy, ogłosić akt proklamacji, wbić flagę i voilà - przysłowiowa bułka z masłem. Czy aby na pewno?

Księżniczki, bitcoiny i kraje wymyślone

Enklawa na terytorium Polski? To akurat wcale nie jest primaaprilisowy żart ;) Kilka lat temu pod Radomiem powstało nowe państwo. Kabuto, bo taka właśnie jest jego nazwa, to monarchia utworzona przez Mieszka Makowskiego jako wyraz sprzeciwu wobec sytuacji w Polsce - maleńki kraj bez podatków i bez policji, a z prostym prawem i wolnością. Ale to nie jedyny przykład tycipaństwa, jak nazywa je w swojej książce Maciej Grzenkowicz. Amerykanin Jeremiah Heaton postanowił spełnić marzenie swojej córki i uczynić ją królewną. W tym celu znalazł bezpański, z formalnego punktu widzenia, kawałek lądu w Afryce, zorganizował wyprawę, wbił w ziemię stworzoną na tę okoliczność flagę - i tak powstało Królestwo Północnego Sudanu. Wracając jednak do Europy, bo wcale tak daleko szukać nie musimy - w 2013 roku między Serbią i Chorwacją powstał Liberland, a na jego czele stanął czeski polityk i aktywista Vít Jedlička. Celem proklamowania tego państwa, które ma nawet swoją własną walutę, było pragnienie stworzenia "oazy wolności, w której uczciwi ludzie będą mogli się rozwijać, a aparat państwowy nie będzie nakładał na nich ograniczeń ani podatków". Mówiąc o tycipaństwach, nie sposób pominąć wileńskiego Zarzecza (artystycznej dzielnicy, a właściwie republiki obfitującej w uliczne murale) oraz kopenhaskiej Christianii (częściowo samostanowiącego się osiedla, którego mieszkańcom duńskie władze nadały legalny status niezależnej społeczności). A jest jeszcze Seborgia, Ladonia i Imperium Romanowów... Brzmi nieco egzotycznie i pewnie część z was zastananawia się teraz, dlaczego nigdy wcześniej o nich nie słyszeliście (i ja też należałam do tego grona:). Znamy przecież Watykan, Monako, Andorę, ale takie Królestwo Północnego Sudanu już niekoniecznie. Co zatem odróżnia te mikronacje od typowych państw? Kim są ich założyciele - marzyciele, idealiści, ekscentrycy, a może pragmatyczni wizjonerzy? Czy udało im się urzeczywistnić swoje założycielskie plany? I jak właściwie wygląda życie w tycipaństwie?

Maciej Grzenkowicz, student i reporter, postanowił zgłębić temat i opowiedzieć nam więcej, dzieląc się tym samym swoją wieloletnią fascynacją. Autor,  przygotowując materiał do reportażu, odbył liczne podróże do wspomnianych w książce mikronacji, by na własne oczy przekonać się, jak funkcjonują oraz by porozmawiać z ich założycielami i mieszkańcami (co w dobie pandemii okazało się jeszcze trudniejsze). W rezultacie powstała publikacja pełna ciekawych informacji, spostrzeżeń i anegdot. Maciej Grzenkowicz opowiada, o kulisach zakładania i działania tycipaństw oraz bierze pod lupę motywy, którymi kierowali się ich założyciele. Oddaje też głos swoim rozmówcom, a zapewniam was, że jest o czym słuchać ;) Są wśród nich outsiderzy, artyści, marzyciele, ale też całkiem rozsądni wizjonerzy z biznesowym zacięciem. I jest też pewna charyzmatyczna księżniczka, której ceremonię intronizacji relacjonuje nam w książce autor. Przewracając kolejne strony, łatwo "wkręcić" się w swobodny, ale jednocześnie rzeczowy klimat tego reportażu. I chyba najczęściej towarzyszyło mi po prostu zdziwienie - począwszy od samego faktu istnienia tycipaństw, aż po kwestie związane m.in. z ich zróżnicowaniem pod względem organizacji i stopnia zaawansowania. Niektóre, można by powiedzieć, działają bardziej fikcyjnie, inne z kolei wręcz przeciwnie - mają rzeczywistą kontrolę nad własnym terytorium, własną społeczność, a nawet święta narodowe. Nie sposób też uciec przed refleksją na temat rozmówców Macieja Grzenkowicza i kwestii państwowości, np. z czego wynika potrzeba tworzenia własnego państwa i skąd bierze się zapał do realizacji podobnych wizji. Maciej Grzenkowicz zafundował mi nietypową podróż w oryginalnym stylu - "Tycipaństwa" to najdziwniejszy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) reportaż jaki kiedykolwiek czytałam, głównie z uwagi na nietuzinkową, wyróżniającą się tematykę.

Poważny reportaż na niepoważny temat? Niezupełnie :)

"Tycipaństwa" to książka, która zadziwia, fascynuje, czasami śmieszy, a czasami skłania do refleksji. Na księgarskich półkach możemy znaleźć reportaże, które podejmują trudne i nierzadko bolesne kwestie, bywają smutne i rozdzierające - i bardzo je cenię. Ale są też i takie, przy czytaniu których można dobrze się bawić i miło spędzić czas i jednocześnie dowiedzieć czegoś interesującego o ludziach i otaczającym nas świecie. Książka Macieja Grzenkowicza należy właśnie do tej drugiej kategorii. Ziemowit Szczerek napisał na okładce, że "Grzenkowicz wozi się po świecie mikronacji z nonszalancją, prawdziwym zaciekawieniem i pasją", a w jego książce "widać radość pisania, co jest o wiele ważniejsze niż skostniały szlif dziennikarski czy nudnawa dojrzałość" - i chyba nie można ująć tego lepiej. Autor zaraża entuzjazmem i ekscytacją debiutanta (reportaż to jego pierwsza książka), co z łatwością udzieliło mi się podczas czytania (i może odezwała się też moja podróżnicza natura, kto wie:). "Tycipaństwa" były dla mnie jak powiew świeżości, ciekawostka, która bawi i zadziwia, ale jednocześnie mówi sporo o współczesnym świecie i ludziach - ich marzeniach, ambicjach i dążeniach. Wśród historii osnutych nutą absurdu, ekscentryzmu i groteski możemy znaleźć fundamentalne kwestie dotyczące państwowości, potrzeby samostanowienia, wolności i odrębności. Jeżeli macie ochotę na reportaż w wersji light na nietypowy temat, polecam. W końcu jak twierdzi sam autor - "przekraczanie granic jest aktem magicznym". W przypadku tajemniczych i nierzadko trudno dostępnych tycipaństw magia działa podwójnie - przekonajcie się sami :)




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.


Data wydania: 19 maja 2021
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 288


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger