środa, października 07, 2020

#264 "Łosie w kaczeńcach. O czym milczy Biebrza" - Magdalena Sarat i Łukasz Łukasik

Bogato ilustrowane albumy przyrodnicze potrafią zachwycić, zainspirować i przyprawić serce o szybsze bicie - żywe kolory, dopracowane kadry, niezwykłe szczegóły i rzadko widziane momenty uchwycone obiektywem, a zatem piękno natury na wyciągnięcie ręki. Doskonale przypominają nam, jak niepowtarzalny i wyjątkowy jest otaczający nas świat oraz zwracają uwagę na różnorodność żyjących w nim zwierząt i roślin. Zdjęcia przyrodnicze to efekt pasji, miłości i fascynacji, ale też ciężkiej i często żmudnej pracy. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak powstają? Co należy zrobić, by móc uchwycić w kadrze nieprzewidywalną przyrodę - płochliwą sarnę, dokazujące małe liski, ryczącego jelenia czy zrywające się do lotu ptaki? Zwierzęta to bez wątpienia wymagający modele, a sama fotografia przyrodnicza również nie należy do najłatwiejszych zajęć. Wymarzone ujęcie poprzedzone jest pasmem porażek i rozczarowań, czasochłonnymi przygotowaniami, zrywaniem się z łóżka przed świtem oraz długimi godzinami spędzonymi bez ruchu w nie zawsze ciepłej i suchej kryjówce. Ale udane zdjęcie oraz piękno przyrody wynagradzają zwykle wszelkie trudy. W niezwykłą podróż z aparatem w ręku na spotkanie z naturą możemy wybrać się wspólnie z Magdaleną Sarat i Łukaszem Łukasikiem, fotografami i pasjonatami, którzy od lat z powodzeniem portretują m.in. zmieniające się Bagna Biebrzańskie. Ich hobbistyczne z początku zainteresowanie fotografią przyrodniczą przerodziło się w wielką pasję i sposób na życie - zdjęcia Magdaleny i Łukasza pojawiają się w czasopismach, albumach i książkach poświęconych tematyce przyrodniczej. Gdy zobaczyłam je na stronie internetowej (link), pomyślałam, że ktoś kto robi takie zdjęcia, z pewnością potrafi pięknie pisać o przyrodzie. I nie myliłam się. "Łosie w kaczeńcach" to jedna z lepszych przyrodniczych książek jakie miałam okazję przeczytać. Jakiś czas temu zachwyciły mnie publikacje Jacka Karczewskiego - "Jej wysokość gęś" oraz "Noc sów", których recenzje również możecie znaleźć na blogu. Teraz dołączyła do nich książka Magdaleny i Łukasza.

Kiedy można spotkać w Polsce błękitne żaby? Dlaczego znad Biebrzy zniknęły bataliony? Jak podczas fotografowania stać się niewidzialnym? Dlaczego Dolina Biebrzy i Narwi wczesną wiosną to prawdziwa mekka dla fotografów przyrody? Który ptak jest mistrzem ptasiego kamuflażu? Czym są ciche rykowiska? I dlaczego sfotografowanie łosia kampinoskiego okazało się wyzwaniem?

Autorzy dzielą się z nami ciekawostkami przyrodniczymi, z pasją pisząc o gatunkach, które fotografują - o ich cechach charakteru, zachowaniu i zwyczajach, a także miejscach, w których możemy je spotkać i w których lubią przebywać. Tekst został podzielony na cztery części, co odpowiada czterem porom roku - bo każda z nich ma swoich skrzydlatych i czworonożnych bohaterów. Na kartach książki oprócz tytułowego łosia pojawiają się m.in. żurawie, bataliony, wydry, sarny, lisy, sowy i zimorodki, a w tle piękne zakątki Bagien Biebrzańskich, Doliny Narwi i Górnej Wisły, Puszczy Augustowskiej, Kampinoskiej oraz Białowieskiej. Przewracając kolejne strony, przeczytamy o ptasich zalotach i stroszeniu piórek, o lisich zabawach, magicznych dźwiękach rykowiska czyli jelenich godów oraz o łąkach skąpanych w porannym słońcu. "Łosie w kaczeńcach" to 440 stron bliskiego kontaktu z naturą i przyrodniczego oczarowania - coś czego zwykle na co dzień nie mamy okazji doświadczać.

"Kolejny raz potwierdziła się teoria, że warto być wytrwałym w tym, co się robi i czego się pragnie. Bo w końcu nadejdzie ten właściwy, wyjątkowy moment"

Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że można tak wspaniale pisać o przyrodzie - z pasją, fascynacją i szacunkiem, ale też miłością i poczuciem humoru. Książka Magdaleny i Łukasza nie przypomina monotonnych tekstów popularnonaukowych. Wręcz przeciwnie - tętni życiem i zachwyca trafnymi przyrodniczymi spostrzeżeniami, które wspólnie tworzą interesującą opowieść. Co ciekawe, książka umiejętnie łączy w sobie osobisty charakter, wiedzę o mieszkańcach łąk, wód, puszcz i bagien oraz kulisy zawodu fotografa przyrody. Nigdy jeszcze nie miałam okazji poczytać o naturze widzianej przez obiektyw aparatu i to było dla mnie fantastyczne doświadczenie. Zupełnie inna perspektywa pozwoliła mi jeszcze bardziej zadziwić się otaczającym światem. Doskonale pamiętam, jak przy okazji oglądania filmów przyrodniczych zastanawiałam się nieraz nad kulisami ich powstawania. Uchwycenie niektórych momentów wydaje się naprawdę trudne - i w istocie tak właśnie jest. Fotografia i przyroda to niezwykle wymagający duet, ale efekty potrafią zachwycić. W książce autorzy opowiadają nam o blaskach i cieniach fotografowania dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku - o przygotowaniach i wyprawach, o kamuflażu i godzinach spędzonych w niewygodnej pozycji, o wymarzonych kadrach i niespodziankach, które nieustannie na nich czekają. To fascynujące historie, które potrafią zainteresować, ale też wywołać uśmiech na twarzy - bo nie brakuje w nich dobrego humoru, wpadek i śmiesznych momentów. Bardzo cenię ten aspekt książki, szczególnie, że o fotografii przyrodniczej nie wiedziałam do tej pory zbyt wiele. Magdalena i Łukasz dają się poznać jako sympatyczni i serdeczni ludzie pełni pasji i miłości do natury. Ich entuzjazm z łatwością udziela się czytelnikowi. Z przyjemnością czytałam o ich fotograficznych przygodach. A co ważne, zawsze podkreślają, jak ważny w tym zawodzie jest szacunek do przyrody - działanie w taki sposób, żeby nie szkodzić i nie ingerować w naturalne środowisko zwierząt. Nic dziwnego - to przecież człowiek pojawia się tam jako gość i o tym należy pamiętać.

Bo przyroda inspiruje, sprawia niespodzianki i dostarcza całej gamy przeróżnych emocji

"Łosie w kaczeńcach" to mądra, pięknie wydana i świetnie napisana książka, która przybliża polską naturę i odsłania kulisy pracy fotografa przyrody. Nawet teraz, kilka dni po przeczytaniu ostatniej strony, chętnie powracam do zdjęć - nieustannie mnie zachwycają. Cieszę się, że na rynku wydawniczym pojawiają się takie wartościowe publikacje. Uczą, uwrażliwiają na piękno przyrody i przypominają, że natura to nasze wspólne dobro, o które należy się troszczyć. Wspaniała książkowa podróż. Czytajcie, oglądajcie zdjęcia i pozwólcie się oczarować, warto.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskie.


 

Data wydania: 30 września 2020
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 448


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger