niedziela, września 27, 2020

#258 "Kobiety Nowej Huty. Cegły, perły i petardy" - Katarzyna Kobylarczyk

"Przyjedź tu i zobacz, jak rośnie nowe miasto"

Rozpoczęcie budowy Nowej Huty w 1949 roku spotkało się ze sporym entuzjazmem - obiecywano pracę, płacę i mieszkanie. Można powiedzieć, że do samego projektu i jego realizacji przystąpiono z rozmachem. Zaplanowano nie tylko budowę "Giganta" - Huty im. Lenina, ale także stworzenie od podstaw ogromnego miasta robotniczego. Nowa Huta z założenia miała być wyjątkowym przedsięwzięciem gospodarczym komunistycznej Polski oraz idealnym miastem socjalistycznym powstającym na pustym i martwym terenie podkrakowskich wsi (przynajmniej tak właśnie wyglądał przekaz propagandowy). Miały ją stworzyć niewykwalifikowane ręce przodowników pracy dla dobra narodu i na chwałę Stalina. Do budowy zgłosiło się wielu - nie tylko mężczyźni. I choć początkowo warunki mieszkalne były tragiczne, wkrótce zaczęły powstawać kolejne budynki - bloki mieszkalne, przedszkola, zakładowe stołówki, świetlice, parki i stadiony. Życie w Nowej Hucie miało toczyć się zgodnie z socjalistycznymi wzorcami. Symbolem Nowej Huty został Piotr Ożański - murarz, który bił rekordy wydajności - wraz z dowodzonym przez siebie zespołem w ciągu ośmiu godzin pracy ułożył ok. 35 tys. cegieł. On również stał się pierwowzorem Mateusza Birkuta, głównego bohatera filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru", a znakiem rozpoznawczym Nowej Huty - półnagi mężczyzna z kielnią w dłoni. Czy słusznie? A gdzie w takim razie podziały się one - murarki, artystki, architektki, działaczki, przodowniczki pracy i opozycjonistki? Nowa Huta była kobietą. I to właśnie zapomnianym nowohuciankom Katarzyna Kobylarczyk oddaje głos - odsłania przed nami fascynujące historie, które rozgrywały się w ceglanym pyle, domowym zaciszu i huku petard. "Kobiety Nowej Huty" to opowieść o walce - z szarą codziennością i komunistycznym reżimem, o lepszą przyszłość dla siebie i rodziny. Jak wyglądało życie nowohucianek? I dlaczego ich historie przykrył kurz zapomnienia?


"Spisałam losy kobiet, które zbudowały, wykarmiły i wychowały Nową Hutę, a potem wywalczyły jej wolność. Wciąż tu mieszkają. To moje sąsiadki, nowohucianki"

Książka "Kobiety Nowej Huty" to wrześniowa nowość Wydawnictwa Mando. Jej autorka, Katarzyna Kobylarczyk, pochodzi z Nowej Huty - jest dziennikarką i pisarką (za reportaż "Strup. Hiszpania rozdrapuje rany" otrzymała Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego). "Kobiety Nowej Huty" to bez wątpienia jedna z tych publikacji, które warto polecać - zwraca uwagę skrupulatnością, wnikliwością i czujnym piórem autorki. Katarzyna Kobylarczyk wykonała dobry reporterski research. Dotarła nie tylko do zapisów w archiwach, gazetach i kronikach, ale również do wspomnień nowohucianek i ich bliskich. W rezultacie powstał fascynujący reportaż rzucający światło na wiele indywidualnych historii. W książce przeczytamy m.in. o Zofii Włodek - pierwszej murarce Nowej Huty, Marcie Ingarden, która wspólnie z mężem projektowała miasto, Wiesławie Ciesielskiej - opozycjonistce oraz o Jadwidze Beaupre, która uczyła nowohucianki rodzić w jednej z pierwszych polskich szkół rodzenia. To tylko mała część kobiet pojawiających się na kartach książki Katarzyny Kobylarczyk. W tle rozciąga się panorama codziennego życia w nowym mieście - warunki mieszkalne, osobiste dramaty i sukcesy, praca, rozrywka, lęki i nadzieje. Katarzyna Kobylarczyk wspomina o masowym wywłaszczeniu (wielu mieszkańców wsi, które wybrano pod budowę Nowej Huty, straciło dorobek życia - zniszczeniu uległy domy, żyzne gleby, wiśniowe sady i pola uprawne), a także o działalności opozycyjnej, strajkach, demonstracjach i stanie wojennym. "Kobiety Nowej Huty" to spojrzenie za kulisy - z kobiecego punktu widzenia.

Czy można wybudować blok mieszkalny w 14 dni? Czy w Nowej Hucie oprócz pracy był czas na miłość i rozrywkę? Czy czarne nowohuckie legendy to prawda? Jak rodziło się dzieci w socjalistycznym mieście? Czy kobiety mogły konkurować z mężczyznami? Czy życie w Nowej Hucie rzeczywiście wyglądało tak, jak obiecywano?

Przyznam szczerze, że to moje pierwsze spotkanie z reportażem Katarzyny Kobylińskiej. Nigdy wcześniej nie miałam również okazji przeczytać żadnej publikacji poświęconej Nowej Hucie. Można powiedzieć, że książka autorki stanowi mozaikę skomplikowanych ludzkich losów - kobiecych losów. Bo to właśnie kobiety są jej bohaterkami. Ale co ważne ostatecznie tworzy spójną całość, szerszy obrazek, niełatwego życia w komunistycznej rzeczywistości. W Nowej Hucie na przestrzeni kolejnych lat boleśnie zderzały się ze sobą nadzieja i rozczarowanie. Kobiety pragnęły lepszego życia - mieszkania, pracy i płacy. Nowa Huta wydawała się więc rajem. Ale czy tak rzeczywiście było? "Kobiety Nowej Huty" to zapiski kobiecej walki, determinacji, samodzielności, solidarności, ale też rywalizacji, upadków i chwil zwątpienia. Katarzyna Kobylarczyk stworzyła wieloaspektowy i bogaty reportaż. Autorka ma dużą świadomość i precyzję słowną - potrafi użyć takich słów, które idealnie trafiają w sedno. Dzięki temu "Kobiety Nowej Huty" to publikacja wnikliwa, przemyślana i merytoryczna. I żywa, głównie za sprawą wplecionych w tekst fragmentów wypowiedzi i odtwarzanych w nieco fabularyzowanym stylu opisów wydarzeń.

"Nowa Huta, która zaczynała jako miasto młodych mężczyzn, na starość stała się miastem kobiet. Zrozumiałam też, że to one są jej pamięcią. Pamiętają łany zbóż na miejscu bloków, kurz, pył i błoto wielkiej budowy, obietnice raju i siermiężną rzeczywistość, całowanie ścian nowego mieszkania i kolejki po mięso, zamach na pomnik Lenina, ciężką pracę i miłość, huk petard i zapach gazów łzawiących…"

Książkę Katarzyny Kobylarczyk przeczytałam z dużym zainteresowaniem. To ważna publikacja, która przywraca kobietom Nowej Huty należne im miejsce w historii, chroniąc je przed zapomnieniem. Momentami smutna i poruszająca, czasami zabawna, a czasem refleksyjna - ta książka ma wiele różnych odcieni, podobnie jak jej bohaterki. Publikacja została wydana w twardej oprawie i uzupełniona czarno-białym materiałem fotograficznym. Warto przeczytać.




Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Mando.



Data wydania: 16 września 2020
Wydawnictwo: Mando
Liczba stron: 272

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger