wtorek, września 22, 2020

#254 "Ballada o lutniku" - Wiktor Paskow (przekład Mariola Mikołajczak)

Dlaczego bieda duchowa jest gorsza od materialnej? Czy Bóg istnieje i czym właściwie się zajmuje? Czy brak miłości sprawia, że ​​wszystko dookoła nas brzmi jak źle nastrojony instrument? Czym jest prawdziwa pasja? Co oznacza bycie dobrym człowiekiem? I czy po opuszczeniu tego świata żyjemy w pamięci innych? Jakie dziedzictwo po sobie zostawiamy?

Właśnie takie myśli towarzyszyły mi podczas lektury "Ballady o lutniku", książce, która już 30 września będzie miała swoją premierę. Jej autor, Wiktor Paskow, to bułgarski pisarz, który debiutował w 1964 roku. Nie dziwi wcale fakt, że "Ballada o lutniku" zawiera w sobie wątki autobiograficzne. Autor miał wykształcenie muzyczne - był kompozytorem, wokalistą jazzowym, śpiewakiem operowym i muzykologiem. Warto również wspomnieć, że "Ballada o lutniku" to pierwsza książka Paskowa przetłumaczona na język polski (przekładu dokonała Mariola Mikołajczak). Przepiękna okładka (skrzypce są nieco wklęsłe - fantastyczny efekt!) skrywa w sobie wyjątkową historię rozgrywającą się na ulicach komunistycznej Sofii. Wielką moc ma ta niewielka książka. I jestem pewna, że zajmie szczególne miejsce w wielu sercach.


Pewnego ciepłego jesiennego dnia 1910 roku Georg Henig, czterdziestoletni czeski mistrz lutnictwa, przybył pociągiem na bułgarski dworzec kolejowy w Sofii. Towarzyszyła mu ukochana żona i skrzynia pełna skarbów - cienkich pilników, delikatnych dłut, małych i dużych form, filcowych młoteczków i miniaturowych strugów. Niemal czterdzieści lat później ojciec i pięcioletni chłopiec, trzymając się za ręce, przemierzali ulice bułgarskiej stolicy. Szli zamówić skrzypce-ósemkę - maleńki instrument dla małego skrzypka, który w przyszłości miał zrobić wielką karierę, a swoją grą poruszyć miliony serc. Wtedy właśnie po raz pierwszy skrzyżowały się ze sobą życiowe ścieżki Wiktora i Georga Heniga. Z czasem połączy ich przyjaźń, a warsztat starego lutnika stanie się dla dorastającego chłopca azylem - bezpiecznym schronieniem przed szarością i okrucieństwem bułgarskiego stalinizmu.

Gdy brzydki świat wkracza w ludzkie marzenia i spycha człowieka w bezdenną otchłań beznadziei

Na bułgarską rzeczywistość lat. 50 XX wieku spoglądamy oczami małego chłopca. Choć Wiktor nie rozumie jeszcze w pełni wielu rzeczy, ma w sobie ogromną wrażliwość. Ta dziecięca perspektywa sprawia, że narracja silnie przemawia do czytelnika. Paskow nie kreśli historycznego kontekstu, ale poprzez migawki z codziennego życia bohaterów trafnie oddaje charakter komunistycznej Bułgarii. Każda strona "Ballady o lutniku" przesiąknięta jest samotnością, biedą, chorobą, starością, brakiem perspektyw i egzystencją, w której najważniejsze jest przetrwanie. Czuć w niej proletariacki duch małego osiedla. Z tym smutnym komunistycznym światem Paskow zestawia dobro, prawdę i moralność - wartości, które często schodziły na dalszy plan, przytłoczone zobojętnieniem, bylejakością i szarością codziennego życia. W tym nieco efemerycznym świecie przenikają się nieustannie przeszłość i teraźniejszość oraz życie i śmierć, a to co materialne (pieniądze, pochodzenie, warunki mieszkalne) zderza się z tym co duchowe (wiara, sztuka, inspiracja, moralność). Autor stopniowo pogłębia społeczną analizę, ukazując złożoność osobistych relacji i zaskakuje czytelnika przenikliwością swoich spostrzeżeń.


"Jakie dziwne losy mają instrumenty! Ile upadków i tragedii, ale ile wzruszeń i sławy!"

Zawsze w przypadku podobnych książek zadziwia mnie, jak na niewielu stronach autorowi udało się stworzyć coś wyjątkowego - uchwycić emocje, wartości i refleksje w uniwersalnym wymiarze. "Ballada o lutniku" to dość niepozorna, minimalistyczna proza, ale przemawiająca do czytelnika szczerym i autentycznym głosem. I po brzegi wypełniona dźwiękami - melodią skrzypiec, trzaskiem wysychającego drewna, szeptem umarłych, skrzypieniem szarej codzienności i łkaniem biedy. Książka Paskowa ma w sobie wiele nabrzmiałych znaczeniowo słów, które układają się w melancholijną balladę. Zachwyca mnie sposób, w jaki autor przełamuje gorycz słodyczą, sprawiając, że smutna w gruncie rzeczy historia ogrzewa czytelnika swoim wewnętrznym światłem.

"Dlaczego skrzypce duże? Bo miłość mistrza duża. Nikt nie gra viola d'amore? Nie gra, bo zapomniało miłość. Majster zapomniało kochać zajęcie. Klient zapomniało kochać skrzypce. Skrzypce zapomniało kochać muzyk. Człowiek zapomniało kochać siebie!"

Pięknie w tej książce został przedstawiony proces twórczy. Georg Henig to mistrz lutnictwa, który w pracę wkłada całe serce - z niezwykłą delikatnością i wrażliwością nadaje skrzypcom kształt, wsłuchuje się w szept drewna, odczytuje jego nastrój. To doskonały przykład prawdziwej sztuki, a nie jedynie bezmyślnego rzemiosła. "Dziadek Georgi" żyje dla lutnictwa, a gdy zbliża się koniec jego dni, wyznacza sobie ostatnie najtrudniejsze zadanie - pragnie stworzyć najpiękniejszy instrument - skrzypce dla Boga. Urzekły mnie również opisy przedmiotów - autor potrafi tchnąć w nie życie i nadać im głębszego znaczenia. Paskow pokazuje nam, jak ważne jest, by żyć w pełni bez względu na okoliczności - robić z pasją to, co kochamy oraz strzec się bylejakości i powierzchowności.


"Ballada o lutniku" to kameralna i intymna opowieść o wkraczaniu w dorosłość, przemijaniu i starości oraz pasji tworzenia. O wyższych wartościach w zderzeniu z brutalnością codzienności. O wyjątkowej przyjaźni małego wrażliwego chłopca i starego mistrza lutnictwa. Przede wszystkim jednak to głęboka refleksja na temat człowieczeństwa - dobra, szacunku, miłości oraz siły ludzkiego ducha, którego nikt ani nic nie jest w stanie pokonać - ani zazdrość, zawiść i małość, ani okrutny system, ani starość i związane z nią fizyczne ograniczenia. To bez wątpienia jedna z tych książek, które można czytać wielokrotnie i za każdym razem odkrywać coś nowego. Jest jak matrioszka - im głębiej dotrzemy, tym więcej otrzymamy. Wzrusza, skłania do refleksji i dotyka w sercu tego, co uśpione - rozbudza wrażliwość i życiową uważność. Jedna z piękniejszych książek jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Nic więcej nie muszę już dodawać - czytajcie i pozwólcie się oczarować, warto.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskie.



Tytuł oryginalny: Balada za Georg Henih
Tłumaczenie: Mariola Mikołajczak
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 30 września 2020
Liczba stron: 216

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger