poniedziałek, lipca 31, 2023

#606 "Co nam zostało" – Zeruya Shalev (przekład Anna Halbersztat i Bartosz Kocejko)

Czy można kochać za mało albo za dużo? I w jaki sposób miłość lub jej brak kształtuje nasze życie, nas samych i przyszłe pokolenia? 

Chemda nigdy nie potrafiła pokochać swojej córki. Za to syna pokochała za mocno. Teraz, słaba, schorowana i uwięziona w małym pokoju z widokiem na arabską wioskę, powoli odchodzi. Bliskość śmierci przywołuje przeszłość – kobieta wspomina swoje życie: dzieciństwo w kibucu, surowego ojca i nieobecną matkę, dawne marzenia, trudy małżeństwa i macierzyństwa. Czuwają przy niej dorośli córka i syn. Dina w relacjach z własnym dzieckiem za wszelką cenę stara się uniknąć błędów popełnionych przez Chemdę. Awner tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie. Umieranie matki staje się momentem przełomowym – pożegnaniem pełnym goryczy, bliskości i tęsknoty oraz szansą, by wziąć los w swoje ręce i wyzwolić się z emocjonalnych więzów rodziny i przeszłości.


Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że "Co nam zostało" to książka o umieraniu, ostatnich chwilach, chorobie i rozpadzie ciała, pożegnaniach oraz rozliczeniu z przeszłością. W rzeczywistości jednak Shalev opowiada nie o śmierci, lecz o miłości. I z przenikliwością przygląda się relacji między rodzicami a dziećmi – skutkom nadmiaru lub braku miłości, uwagi i troski, niszczącej sile wygórowanych oczekiwań, emocjonalnemu uzależnieniu oraz łamiącej serce oziębłości. Temat ważny i bliski, choć bez wątpienia literacko wyświechtany, podatny na banał i sentymentalizm. Ale Zeruyi Shalev udało się nadać mu głębię, moc i intensywność. W "Co nam zostało" wspólna historia, rodzinny dramat, oraz indywidualne losy łączą się ze sobą i rozwijają subtelnie w wewnętrznych monologach. Otrzymujemy jeden wielogłosowy strumień świadomości utkany ciasno z miłości, goryczy i lęków, zbliżającej się śmierci, rozpadu małżeństwa oraz przeszłości i teraźniejszości.


Ta powieść wydała mi się znacznie bardziej wymagająca niż "Los" i "Ból" ze względu na gęstą i klaustrofobiczną formę – długie akapity, brak dialogów, splątane ze sobą wątki, nieuporzadkowane myśli i retrospekcje. "Co nam zostało" to proza, w którą trzeba się zanurzyć głęboko, tak jak Shalev zanurza się głęboko w wewnętrzny świat postaci. A pisze pięknie – lirycznie, z czułością, intymnością oraz emocjonalną intensywnością. Niezmiennie zdumiewa mnie i zachwyca, jak wspaniale potrafi oddać psychologiczną głębię i złożoność ludzkich uczuć, myśli i doświadczeń – dotknąć tego, co często nieuchwytne, ukryte w najdalszych zakamarkach serca i umysłu. To właśnie charakterystyczne dla Shalev intymne monologi sprawiają, że bohaterowie jej książek są do bólu prawdziwi w swoich zmaganiach – bez oszukiwania, w labiryncie myśli i uczuć, do których często nie chcemy i nie potrafimy przyznać się nawet przed samym sobą.

"Co nam zostało" to pięknie napisana, liryczna i refleksyjna opowieść o ostatniej wspólnej podróży matki i jej dzieci – końcu i początku. O niewypowiedzianych słowach, latami tłumionych uczuciach, niezagojonych ranach, pokoleniowej traumie i miłości – druzgocących konsekwencjach jej braku lub nadmiaru. O dorosłości upływającej w cieniu dzieciństwa i macierzyństwie naznaczonym przeszłością. Shalev stworzyła barwny międzypokoleniowy portret – hipnotyzujące studium izraelskiej rodziny. Wymagająca, ale wartościowa i satysfakcjonująca lektura. Pozostaję pod urokiem prozy Shalev.

























* Współpraca barterowa z Wydawnictwem W.A.B. 

Tytuł oryginalny: שארית החיים
Przekład: Anna Halbersztat i Bartosz Kocejko
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 28 października 2021 (drugie wydanie)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 528
Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger