poniedziałek, maja 30, 2022

#480 "Pojechałam do brata na południe" – Karin Smirnoff (przekład Agata Teperek)

"Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób" – Lew Tołstoj

Rodzina może być pełna miłości, wsparcia i akceptacji. Może być bezpiecznym schronieniem – azylem. Z rodziną mogą wiązać się dobre wspomnienia – takie, które ogrzewają serce i dają siłę w trudnych momentach.   Ale nie wszystkie rodziny budują. Niektóre niszczą – są pełne krzywdy, łez, upokorzenia, strachu i przemocy. Takie rodziny zamieniają życie w koszmar i stają się pułapką. Doskonale wie o tym janakippo, bohaterka książki Karin Smirnoff. Kobieta dorastała w dysfunkcyjnej rodzinie – z groźnym, agresywnym ojcem, bierną wobec przemocy matką i bratem bliźniakiem, który dzielił z siostrą lęk i traumatyczne przeżycia. Czy mijający czas jest w stanie wygładzić poszarpane wspomnienia i zagoić głębokie rany? Po latach janakippo wraca do rodzinnej wsi, by pomóc bratu, który opłakuje rozstanie i ma problemy z alkoholem. Ojciec już nie żyje, a matka przebywa w domu opieki. Jednak poza tym nie zmieniło się zbyt wiele. W domu nadal czają się wspomnienia naznaczone przemocą i traumą, niewyjaśnione sprawy z przeszłości oraz pytania, które wciąż domagają się odpowiedzi. Czasami przybierają postać sennych koszmarów. Są obecne w haftowanych serwetach matki, starych żółtych kaloszach i drewnianym sęku. Czasami odbijają się w zakurzonym lustrze albo w zmęczonych twarzach mieszkańców wioski. Janakippo nie może dłużej uciekać – czas zmierzyć się z przeszłością.

Wspomnienia, skomplikowana relacja z mężczyzną, sztuka, natura i tajemnicza śmierć pewnej kobiety...

"Pojechałam do brata na południe" to literacki debiut Karin Smirnoff, szwedzkiej pisarki, oraz początek trzytomowej sagi rodzinykippo. Dzieciństwo Jany i Brora nie należało do szczęśliwych. Życie w małej szwedzkiej wiosce z okrutnym, przemocowym ojcem i bierną matką odcisnęło na nich piętno. Wydarzyło się wiele złych rzeczy, których nie sposób zapomnieć. Karin Smirnoff stworzyła przejmujący rodzinny dramat, w którym tajemnice i cienie przeszłości splatają się ciasno z teraźniejszością. Uchwyciła rysy małej, zamkniętej i pogrążonej w beznadziei społeczności oraz moment podróży – tej rzeczywistej, do rodzinnego domu i tej metaforycznej – w głąb samego siebie.  "Pojechałam do brata na południe" to opowieść o rodzinnej traumie, przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej, autodestrukcji, chorobie, uzależnieniu i śmiertelności. O konfrontacji z trudnymi emocjami i wspomnieniami, tajemnicach, splątanych życiorysach, przebaczeniu i miłości. Karin Smirnoff stopniowo wprowadza czytelnika w fabularny świat, odsłania rodzinne sekrety i zmusza swoją bohaterkę do konfrontacji z przeszłością, tłumionymi uczuciami oraz prawdą o sobie i innych.

Przemoc i destrukcja, które przenikają człowieka i stają się jego częścią...

"Pojechałam do brata na południe" to mroczna, bezlitośnie szczera, psychologicznie przenikliwa i do bólu realistyczna opowieść utrzymana w typowym dla literatury skandynawskiej klimacie – surowym i powściągliwym. Jednocześnie pełna autentycznych emocji i ludzi tak realnych, jakby mieli za chwilę zmaterializować się tuż obok nas. W książce Smirnoff dużo jest naturalizmu, cielesności i śmiertelności. Za pomocą oszczędnej prozy autorka potrafi wydobyć niuanse i najsubtelniejsze odczucia, a przy tym przeróżne odcienie traumy i dramatu. Zestawia obok siebie okrucieństwo i czułość, równoważąc je odrobiną czarnego humoru, refleksją oraz szczerością. I nie oferuje przy tym żadnych eufemizmów, łatwych odpowiedzi, tanich mądrości, sentymentalnych wzruszeń ani ckliwych happy endów. Prozę Smirnoff wyróżnia nietypowa forma – niemal całkowity brak interpunkcji, wielkich liter i wyodrębnionych dialogów, co jeszcze bardziej zmusza do literackiej uważności.

"Sprzątałam lęki brata tak samo jak swoje. Przypominało to grę w tetrisa. Klocki trafiały w odpowiednie miejsca odpędzając wszelkie próby myślenia o czymś innym"

Książka Karin Smirnoff przypomina nieco "Testament" Niny Wähä (polecam!), ale jest zdecydowanie mocniejsza, bardziej szczera i mroczna. Porusza i uwiera – niełatwo otrząsnąć się po lekturze. Aż chciałoby się od razu mieć pod ręką kolejną część serii. Autorka stworzyła opowieść o kobiecie – wrażliwej, troskliwej, silnej i zdeterminowanej. O tym, co najmroczniejsze i tym, co najtrudniejsze – przebaczeniu innym i samemu sobie. O miłości i pożądaniu, tęsknocie, cierpieniu i traumie, przynależności, samodestrukcji i ranach, których nie jest w stanie zagoić mijający czas.

Doskonała lektura, fascynująca podróż i wyjątkowe czytelnicze doświadczenie. Jeżeli lubicie literaturę skandynawską oraz motyw rodziny i traumy (ale nie tylko!), gorąco polecam.








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.


Tytuł oryginalny: Jeg dro ned til bror
Przekład: Agata Teperek
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Data wydania: 18 maja 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 352
Moja ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger