piątek, maja 20, 2022

#477 "Czarne mleko" – Elif Shafak (przekład Natalia Wiśniewska)

Macierzyństwo zwykle przedstawia się jako naturalną kolej rzeczy – coś, co leży u podstaw bycia kobietą. W tradycyjnym i patriarchalnym świecie kobietom wpaja się, że ich główną życiową rolą i powinnością jest bycie dobrą żoną i matką, jednocześnie odwodząc je od rozwijania własnej indywidualności. A czy jedno może istnieć wspólnie z drugim? Czy kobieta jest w stanie połączyć macierzyństwo z karierą i osiągnąć zadowalające wyniki na obu polach? A może rola matki i rola pisarki muszą się wykluczać? Czy macierzyństwo może zamknąć drogę do rozwijania talentu? I czy naprawdę kobieta musi dokonać wyboru? Taką lawinę pytań uruchomiła niegdyś w głowie Elif Shafak inna turecka pisarka, Adalet Ağaoğlu, skłaniając ją w ten sposób do poszukania własnej odpowiedzi. Ale chyba sama Elif nie przypuszczała wówczas, że już całkiem niedługo ten temat stanie się dla niej ważniejszy niż kiedykolwiek wcześniej...

"Jestem pisarką. Jestem koczowniczką. Jestem kosmopolitką. Jestem miłośniczką sufizmu. Jestem pacyfistką. Jestem wegetarianką i jestem kobietą, mniej więcej w tej kolejności" – tak opisywała siebie Elif Shafak, turecka powieściopisarka, do ukończenia przez nią trzydziestego piątego roku życia. Czuła się przede wszystkim gawędziarką i autorką, i jak sama twierdzi "bliżsi jej byli zmarli literaci niż ci żyjący i więcej łączyło ją z wyimaginowanymi postaciami niż z tymi, które były prawdziwe". Elif Shafak ceniła swoją niezależność, żyła na walizkach, rozkwitała dzięki samotności i na pierwszym miejscu stawiała pisanie. Ale życie, jak to życie, lubi zmiany – los przygotował dla niej niespodziankę. Miłość i macierzyństwo sprawiły, że "będąca częścią niej pisarka spanikowała, kobietę ogarnęło radosne oszołomienie, pacyfistka zachowała bierną postawę, kosmopolitka zaczęła wymyślać międzynarodowe imiona dla dziecka, miłośniczka sufizmu przyjęła wiadomość z zadowoleniem, wegetarianka zmartwiła się, że będzie musiała jeść mięso, a koczowniczka zapragnęła po prostu wziąć nogi za pas i uciec tak szybko, jak to tylko możliwe". Ciąża i depresja poporodowa okazały się dla autorki momentem przełomowym –emocjonalnym wstrząsem, który wywrócił jej świat do góry nogami, oddalił na pewien czas od pisarstwa, zakwestionował jej dotychczasowe wybory oraz zmusił do konfrontacji z własną wewnętrzną różnorodnością ignorowaną latami. I właśnie o tym opowiada "Czarne mleko", autobiograficzno-eseistyczna książka Elif Shafak, w której macierzyństwo, kobiecość, pisarstwo i literatura splatają się ze sobą, tworząc szczerą i przenikliwą historię o wyboistej drodze do odkrycia i zrozumienia samego siebie.

Gdy niespodziewanie rośnie w tobie tęsknota i pragnienie czegoś innego - czegoś, co domaga się uwagi...

W "Czarnym mleku" Elif Shafak dzieli się swoimi doświadczeniami, rozterkami i przemyśleniami – od momentu wspomnianej już rozmowy z Adalet Ağaoğlu, przez okres ciąży, aż po wczesne miesiące macierzyństwa i depresję poporodową. Ten intymny, ale napisany z typowym dla Shafak literackim talentem pamiętnik uzupełniają krótkie biograficzne eseje na temat życia i twórczości autorek, które również musiały zmierzyć się z konfliktem kobiecość-macierzyństwo-pisarstwo. Na kartach książki wspomniane są m.in. Margaret Atwood, Zofia Tołstoj, Sylvia Plath, Carson McCullers, Simone de Beauvoir, Zelda Fitzgerald i Toni Morrison. Ale Elif Shafak nie byłaby sobą, gdyby nie doprawiła wątków autobiograficznych odrobiną literackiej fikcji – do przedstawienia własnej osobowości i kakofonii wewnętrznych głosów wykorzystuje interesującą alegorię kobiecego haremu. Każda z miniaturowych kobiet zamieszkujących jej duszę reprezentuje jeden z aspektów jej złożonej osobowości. "Calineczki" są zadziorne i waleczne i nieustannie podsycają u Shafak wewnętrzny konflikt. A co gorsze, głos niektórych z nich jest bardziej słyszalny niż pozostałych, co wyraźnie zaburza równowagę. Haremowa alegoria, choć bez wątpienia błyskotliwa i zabawna, jest znacznie bardziej przenikliwa niż mogłoby się z początku wydawać. Bo "Czarne mleko" to książka, która eksploruje kwestie macierzyństwa i pisarstwa w szerszym kontekście – kobiecości i tożsamości. Pokazuje, jak złożona i różnorodna może być osobowość człowieka. Jak często staramy się stłumić niektóre jej aspekty, m.in. pod presją społeczną i kulturową lub w obawie przed konfrontacją i niewygodną prawdą. Jak bardzo lubimy nadawać etykiety w błędnym przekonaniu, że w ten sposób będziemy w stanie zapanować nad chaosem i dopasować się do oczekiwań lub wyidealizowanych wzorców. Przedstwienie tych wszystkich kwestii z punktu widzenia pisarki okazało się intrygujące i fascynujące.

Pisarka? Matka? A może matka-pisarka?

"Czarne mleko" zachęca do wsłuchania się w swoje własne wewnętrzne głosy. Skłania do refleksji na temat tożsamości, macierzyństwa, małżeństwa, ról społecznych, kobiecości oraz zdrowia psychicznego.  Ale "Czarne mleko" to nie tylko przenikliwe spojrzenie na niełatwy życiowy moment, w którym do głosu dochodzą wewnętrzne konflikty, a nad własną samooceną unoszą się czarne chmury, ale również fascynująca i inspirująca opowieść o pisarstwie i literaturze, które stają się czymś znacznie więcej niż jedynie pasją i zawodem – integralną i nierozerwalną częścią osobowości.

"Możliwe, że mój umysł wróci do formy, jeśli znów zacznę czytać powieści. Historie innych ludzi odciągną mnie od własnych problemów. Proust mnie ocali"

"Czarne mleko" to książka nie tylko dla matek lub pisarek, ale dla każdej kobiety – bo staje się bliska zarówno za sprawą wspólnych doświadczeń, jak i za sprawą uniwersalnej refleksji oraz szacunku dla różnic i wyborów. Ta publikacja ze szczerością, wrażliwością, talentem i odrobiną humoru opowiada jednocześnie o kobiecej kruchości i sile. I przypomina, że nie istnieje tylko jeden przepis na szczęście –każdy z nas musi wsłuchać się w głos serca, podjąć ryzyko i odnaleźć własną drogę.

Elif Shafak to moje czytelnicze odkrycie. Pokochałam sposób, w jaki porusza ważne tematy – i zawsze wzbudza we mnie wiele emocji. Ale najbardziej cenię jej książki za kosmopolityczną nutę, mieszankę Wschodu i Zachodu, barwne opisy Stambułu, literacką wyobraźnię, talent i wrażliwość oraz za piękną, dojrzałą i refleksyjną prozę. Każda kolejna powieść Shafak to dla mnie prawdziwa czytelnicza przyjemność – i nie inaczej jest w przypadku "Czarnego mleka". Zresztą ta książka, wyróżniająca się na tle innych za sprawą swojego autobiograficznego charakteru, jest tak samo kosmopolityczna jak sama Elif Shafak –płynnie meandruje między Wschodem i Zachodem, zatłoczonymi i gwarnymi ulicami Stambułu oraz cichymi i kameralnymi korytarzami amerykańskiego Mount Holyoke College, między Rumim i turecką tradycją a Sylvią Plath, nowoczesnością i feminizmem. Błyskotliwa, erudycyjna proza – taką właśnie lubię najbardziej. Gorąco polecam.









* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.


Tytuł oryginalny: Siyah Süt
Przekład: Natalia Wiśniewska
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 4 maja 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger