poniedziałek, lipca 18, 2022

#494 "Ciche wody" – Sarah Moss (przekład Paulina Surniak)

Przewracając strony nowej książki Sarah Moss, czytelnik nieustannie czuje niepokój – wydaje się, że coś strasznego czai się tuż za rogiem. Wrażenie jest bardzo subtelne, a wszelkie oznaki niejednoznaczne i łatwe do przeoczenia – niczym biały szum w tle. I kiedy w końcu wydarza się to, co podskórnie spodziewane i nieuniknione, dezorientacja i zaskoczenie mieszają się z natłokiem myśli i refleksji. Budowanie atmosfery niepokoju – dusznej i klaustrofobicznej – to sztuka, którą Sarah Moss wspaniale opanowała.  Ten element zachwyca zarówno w "Cichych wodach", jak i w wydanej przed dwoma laty książce "Mur duchów". A gdzie tym razem czai się zagrożenie? W gęstym szkockim lesie czy w głębokich wodach jeziora? A może znacznie bliżej – w niespokojnych umysłach, zalęknionych sercach i niepewnych uśmiechach? Sarah Moss potrafi nie tylko umiejętnie budować napięcie, ale też z przenikliwością eksplorować ludzkie myśli, zachowania, lęki i przyzwyczajenia. W "Cichych wodach" można przejrzeć się jak w lustrze – to zaskakująco trafne spojrzenie na ludzką naturę.

"Szkocja. Lato. Od kilku dni pada bez przerwy. Pogoda jest dziwna, nawet jak na Szkocję, a zasnute chmurami niebo nie zwiastuje szybkiej zmiany. Dwanaście osób, które wraz z rodzinami spędzają wakacje na kempingu, jest coraz bardziej znudzonych i zirytowanych bezczynnością". Do czasu...

Drewniane domki, bliskość natury, cisza... Wymarzone wakacje w uroczym zakątku Szkocji? Niekoniecznie. Ulewny deszcz w ogóle nie ustaje, pogłębiając u wczasowiczów wrażenie nudy, bezczynności i izolacji. Bohaterowie książki Moss tkwią w zawieszeniu – są bardziej skłonni do rozmyślań i bacznego przyglądania się sąsiadom – zwykle z dystansu, z ciekawością i podejrzliwością. A gdy wakacje zamieniają się w deszczowy koszmar, rośnie też frustracja...

"Ciche wody" zwracają uwagę nietypową konstrukcją. Akcja rozgrywa się w ciągu 24 godzin. Autorka tworzy dwanaście wewnętrznych monologów – polifoniczną narrację – oddając w ten sposób głos bohaterom. Poznajemy m.in. kobietę, która biegnie, jakby przed kimś uciekała; rodzeństwo spacerujące po plaży; parę emerytów przyjeżdżającą nad jezioro od 30 lat; nastolatka samotnie wiosłującego w swoim czerwonym kajaku oraz matkę i córkę, które wyróżniają się na tle pozostałych. "Ciche wody" to dwanaście odmiennych perspektyw ludzi, których różni m.in. wiek, płeć, zawód i status materialny. Odizolowani na terenie kempingu, pozbawieni zasięgu i niemal uwięzieni przez deszcz w letniskowych domkach, chcąc nie chcąc tworzą tymczasową społeczność. Sarah Moss wkrada się w ich myśli – z empatią, trafnością, a czasami też z humorem. W efekcie powstał chóralny strumień świadomości, który czyta się z przyjemnością. Uwielbiam wyrazistość i autentyczność postaci oraz swobodę i intymność ich przemyśleń na temat życia i relacji. Wszystko wydaje się bliskie i znane – wzloty i upadki, które znamy z codzienności. Sarah Moss nie koloruje rzeczywistości. Nie musi, bo potrafi o zwykłych rzeczach pisać w sposób wyjątkowy. W czterech ścianach drewnianych domków widzimy zawiłości i dynamikę rodzinnych i małżeńskich relacji – Moss z lekkością szkicuje bardziej i mniej widoczne konflikty, a jej spostrzeżenia nieraz zaskakują trafnością. Warto też wspomnieć, że w "Cichych wodach" dwanaście perspektyw przeplatają opisy przyrody, ukazując m.in. związek człowieka z naturą.

Sarah Moss porusza kwestie izolacji, uprzedzeń, ksenofobii, ignorancji i społecznej polaryzacji. Bada zbiorowe i indywidualne obawy i lęki, egzystencjalne konflikty i międzyludzkie relacje. Opowiada o tym, co dzieli i co łączy. I o frustracji zrodzonej z pogody, która przeradza się w gniew na innych. "Ciche wody" to napisana z empatią, klaustrofobiczna, pełna niepokojących napięć i ironicznego humoru, a ostatecznie dewastująca i dająca do myślenia książka. Z pozoru nie dzieje się w niej wiele, a i tak wywiera na czytelniku wrażenie (ogromna w tym zasługa sugestywnej, lirycznej i bystrej prozy Sarah Moss). Może i nie jest to moja ulubiona powieść autorki, ale czytałam z przyjemnością. Lubię i polecam. Jeżeli czujecie, że to coś dla was – warto.





* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.


Tytuł oryginalny: Summerwater
Przekład: Paulina Surniak
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 29 czerwca 2022
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 200
Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger