Wyobraź sobie, że czujesz w środku ogień. Wyrastają ci pazury i ogromne skrzydła, a skóra pokrywa się łuską. Wszystko wokół ciebie jaśnieje i ma zapach popiołu, karmelu i dymu. Podkulasz łapy niczym sprężyny, unosisz łeb w stronę chmur, bierzesz głęboki wdech, rozpościerasz skrzydła, odpychasz się od ziemi i... szybujesz w niebo. Wznosisz się coraz wyżej i wyżej i wkrótce znikasz nad rozłożystymi koronami drzew. Jesteś wolna.
Alex, bohaterka książki Kelly Barnhill, miała cztery lata, gdy pierwszy raz ujrzała smoka. I już wtedy zrozumiała, że są rzeczy, o których nie wolno mówić. 25 kwietnia 1955 roku zmienił się świat. I zmieniła się też rodzina Alex. 642 987 Amerykanek jednocześnie przeistoczyło się w smoki – doszło do największego w dziejach masowego przesmoczenia. Kobiety, głównie matki i żony, porzuciły swoje dotychczasowe życie, a wydarzenie stało się tematem tabu – przedmiotem zbiorowego milczenia. Alex straciła wówczas ukochaną ciotkę i przyjęła oficjalną wersję. W głębi serca czuła jednak, że coś nie jest tak jak powinno. Z czasem zaczęła dochodzić do trudniej, skrywanej latami prawdy...
Kelly Barnhill, amerykańska pisarka i autorka m.in. bestsellerowej "Dziewczynki, która wypiła księżyc", powraca z nową książką – feministyczną powieścią z nutą magicznego realizmu dla starszych czytelników. Inspiracją stały się dla Barnhill losy (i odwaga) Christine Blasey Ford, amerykańskiej profesorki psychologii, która w 2018 roku stanęła przed Senacką Komisją Sądowniczą i opowiedziała pod przysięgą o traumie związanej z napaścią na tle seksualnym sprzed trzydziestu lat (oskarżonym był sędzia Brett Kavanaugh, a stawką – jego potencjalna dożywotnia nominacja na sędziego Sądu Najwyższego). W posłowiu Barnhill przyznaje też, że pisana przez nią historia o gniewie i kobietach ziejących ogniem, z początku będąca krótkim opowiadaniem, zaczęła "żyć własnym życiem", zmieniając się w powieść o krzywdzie, pamięci i milczeniu, które gdy narastają, stają się toksyczne i zatruwają każdy aspekt naszego istnienia. Biorąc pod uwagę tematykę oraz problemy i wyzwania, z którymi obecnie mierzy się współczesny świat, nietrudno zauważyć, jak aktualna i uniwersalna w swoim przekazie jest książka Kelly Barnhill. To, co z początku wydaje się beztroską opowiastką fantasy, szybko zmienia się w trafny komentarz społeczny i polityczny. Ograniczanie praw, uciszanie jednostek, zmuszanie do podporządkowania, narzucanie określonej narracji, wtłaczanie siłą w określone role, upolitycznianie historii... W książce Barnhill, często między wersami, można znaleźć zaskakująco wiele.
Magia, która wykracza daleko poza smoki
Kobiety przemieniające się w smoczyce? Pokochałam ten pomysł! Kelly Barnhill ponownie udowodniła, że jest w stanie połączyć prawdziwe życie i magiczny realizm, tworząc coś oryginalnego, kreatywnego i, co ważne, niebanalnego (bo wbrew obawom obecność smoków nie tylko nie odbiera historii powagi, a wręcz przeciwnie – jeszcze lepiej eksponuje ważny przekaz). Interesująca wydaje się idea przesmoczenia, a także wszystkie mniej lub bardziej subtelne metafory, z których Barnhill utkała swoją opowieść. Ważny jest także społeczny kontekst – akcja rozgrywa się w Ameryce lat 50. XX wieku. Autorka poprzez historię o smokach bada kwestie patriarchatu, społecznych i kulturowych nierówności, kobiecego ucisku i ograniczeń. To obraz gospodyń domowych, matek i żon podporządkowanych mężczyznom, córek, którym odmawia się wyższego wykształcenia, kobiet, których miejsce jest w kuchni i które nie są wystarczająco inteligentne i ważne, by móc zabrać głos. Ale są też smoczyce, a zatem te, które znalazły w sobie odwagę. Kelly Barnhill nie pisze tylko o kobiecym gniewie i walce z ograniczeniami. "Kiedy kobiety były smokami" to coś znacznie więcej – opowieść o znaczeniu niezależności, wolności i autonomii, o pragnieniu życia w zgodzie z samym sobą, na własnych zasadach. O kobiecej sile, determinacji, solidarności i otwieraniu się na nowe możliwości. Książka Barnhill przypomina, że warto i trzeba walczyć o siebie – mówić głośno i dokonywać własnych wyborów.
Dorastanie w cieniu bolesnych wspomnień
Czy w smoczyce przemieniają się tylko dorosłe kobiety? Niezupełnie. Książka podąża za nastoletnią Alex, która mierzy się z trudami dorastania. Kelly Barnhill łączy motyw przesmoczenia z poruszającą historią z gatunku coming of age. Alex wydaje się dość bierną, ale jednocześnie empatyczną i bliską postacią – przeżywa wiele niełatwych momentów, próbuje poradzić sobie z rodzinną traumą, społecznym milczeniem, własnym gniewem, wstydem i zagubieniem. I muszę przyznać, że właśnie ten osobisty aspekt powieści przemówił do mnie znacznie bardziej niż feministyczna oprawa. Barnhill z wrażliwością i czułością zagłębia się w rodzinne i siostrzane relacje, poczucie osamotnienia i wyobcowania, pragnienie akceptacji oraz drogę do odkrycia siebie, swojego miejsca i seksualności. Czuć w tej powieści radość, smutek, lęk i nadzieję – i znacznie więcej.
"Kiedy kobiety były smokami" to błyskotliwy 'feministyczny manifest w smoczej skórze' o kobiecej wolności, odwadze i prawie do życia w zgodzie z samym sobą. Niebanalna książka napisana z pomysłem oraz z ogromnym potencjałem (choć nie jestem akurat pewna czy Barnhill wykorzystała go w stu procentach). Doceniam jednak ważny przekaz i kreatywność – czytałam z przyjemnością. Jeżeli szukacie oryginalnej feministycznej powieści – warto.
* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Literackim.
Tytuł oryginalny: When Women Were Dragons
Przekład: Katarzyna Makaruk
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 22 lutego 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 424
Moja ocena: 4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz