czwartek, lutego 24, 2022

"Przeżyj miłość w średniowieczu" - Frances i Joseph Gies (przekład Grzegorz Siwek)

"Przeżyj miłość w średniowieczu" - Frances i Joseph Gies (przekład Grzegorz Siwek)

"Żaden z elementów historii społecznej, jak twierdzą Frances i Joseph Gies, nie jest tak wszechobecny jak rodzina. Każda ze znanych nam kultur zawiera i zawierała instytucję rodziny, niezbędną do przetrwania i będącą wspólnym mianownikiem społeczności". Rodzina zmieniała się na przestrzeni wieków i zmienia nadal - wpływa na nią wiele różnych czynników i wydarzeń. Jak dawniej postrzegano ją i definiowano? Jak wyglądały postawy i relacje między jej członkami? Jak duże były rodziny?Jaką rolę odgrywały w nich dzieci? Co było dawniej ważniejsze - miłość czy korzyści materialne? Odpowiedzi na takie pytania (i znacznie więcej) możemy znaleźć w lutowej nowości Wydawnictwa Znak Horyzont.

"Przeżyj miłość w średniowieczu" to książka napisana przez amerykańskich historyków Frances i Josepha Giesów i wydana w USA po raz pierwszy w 1987 roku. Autorzy przedstawiają w niej średniowieczną historię rodziny i małżeństwa - od dziedzictwa kultury romańskiej i germańskiej, przez epidemię dżumy, aż po początki ery nowożytnej. Publikacja stanowi wnikliwe i skrupulatne studium rozwoju rodziny i małżeństwa w wiekach średnich. Frances i Joseph Giesowie opisują zmiany tej ważnej z historycznego punktu widzenia instytucji - podejmują kwestie dotyczące m.in. struktury rodziny, zarządzania i podziału majątku oraz wpływu poglądów Kościoła. Książka ma uporządkowaną, chronologiczną strukturę i obejmuje materiał źródłowy dotyczący różnych warstw średniowiecznego społeczeństwa, głównie angielskiego.

Czy w średniowieczu można było się rozwieść? Czy wdowa mogła odziedziczyć spadek po swoim mężu? Kto miał pierwszeństwo przy podziale majątku? Czy przyszłą żonę można było po prostu porwać? Jaką pokutę otrzymywano za pozamałżeński seks?

Jeżeli jesteście przekonani, że średniowiecze w Europie to tylko cnota, powściągliwość, wstydliwe spojrzenia i bogobojność, to książka Frances i Josepha Giesów wyprowadzi was z błędu ;) Okazuje się, że wbrew powszechnym (i stereotypowym) poglądom, wieki średnie wcale nie były aż tak bardzo pruderyjne, m.in. w kwestii seksualności. "Przeżyj miłość w średniowieczu" to spora garść interesujących tematów - m.in. zawieranie ślubów, rozwody, wielkość posagu, podział majątku, prawo dziedziczenia, sytuacja kobiet i dzieci, primogenitura, kazirodztwo, starość i emerytura, różnice wieku w małżeństwie oraz kontrola urodzeń. Autorzy stworzyli książkę dokładną, rzetelną, opartą na solidnych historycznych fundamentach (bogaty materiał źródłowy) i utrzymaną w akademickim klimacie - ciekawej, ale dość suchej narracji. Frances i Joseph Giesowie koncentrują się przede wszystkim na zaprezentowaniu wiedzy, a nie na analizie i autorskim komentarzu. Tytuł wydaje się nieco mylący - "Przeżyj miłość w średniowieczu" to publikacja historyczna ukazująca zmiany instytucji rodziny i małżeństwa w wiekach średnich, a nie lekka popularnonaukowa książka o zalotach i historiach miłosnych :) Co prawda sama lektura nie jest wybitnie ekscytująca, ale można dowiedzieć się naprawdę wiele, zarówno o średniowieczu, jak i w odniesieniu do czasów współczesnych. Publikacja pozwala pogłębić historyczną perspektywę - otwiera na aspekt społeczny. Łamie stereotypy i obala mity. Przede wszystkim jednak uświadamia, jak wiele zmieniło się na przestrzeni lat (i nadal zmienia) i że w gruncie rzeczy z dawnymi pokoleniami mamy znacznie więcej wspólnego niż może nam się wydawać. Na uwagę zasługuje skrupulatność i przeglądowy charakter książki - bardzo dobrze opracowany temat ("Przeżyj miłość w średniowieczu" pełna jest informacji i konkretnych przykładów pochodzących m.in. z kronik, spisów, listów, archiwów i dokumentów prawnych). Ciekawa propozycja dla miłośników historii (i nie tylko) - poszerza społeczne i historyczne horyzonty.






* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Znak Horyzont.


Tytuł oryginalny: Marriage and the Family in the Middle Ages
Przekład: Grzegorz Siwek
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Data wydania: 9 lutego 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 464
Moja ocena: 4/6

wtorek, lutego 22, 2022

"Sofia, dziewczyna z kościanego domu" - Kiran Millwood Hargrave (przekład Maria Jaszczurowska) /przedpremierowo/

"Sofia, dziewczyna z kościanego domu" - Kiran Millwood Hargrave (przekład Maria Jaszczurowska) /przedpremierowo/
Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla ukochanej osoby? Czy miłość jest uniwersalnym kluczem - takim, który potrafi otworzyć każde drzwi? Co możemy zobaczyć, gdy patrzymy oczami, a co wówczas, gdy patrzymy sercem? Czy odwaga i dobro zawsze zwyciężą zło i nienawiść?

Współcześni autorzy i autorki literatury dziecięcej i młodzieżowej nie przestają mnie zadziwiać, nie tylko talentem i wyobraźnią, ale również umiejętnością wykorzystania elementów magicznego realizmu - splatania ze sobą tego, co dobrze znamy z tym, co baśniowe i surrealistyczne. Kiran Millwood Hargrave, brytyjska pisarka, laureatka British Book Awards i autorka m.in. bestsellerowej "Dziewczynki z atramentu i gwiazd", nieraz już udowodniła, że połączenie świata prawdziwego i fikcyjnego doprawione nutą przygody i suspensu to doskonały przepis na ekscytującą opowieść, która jest w stanie zachwycić młodszych i starszych czytelników. I właśnie taka jest "Sofia, dziewczyna z kościanego domu" - historia dwunastolatki, która musi zaryzykować wszystko, by móc ocalić życie ukochanej matki, a tym samym również swoją rodzinę, dom i dawne szczęśliwe czasy.


"W ruinach dawnego klasztoru na przedmieściach Sieny pewna dziewczynka zbudziła się ze snu w kaplicy cmentarnej (…). Nad jej głową niczym lśniący baldachim zwisała girlanda ze złoconych paliczków stóp, w popękanych ścianach tkwiły zaś zęby, rozsiane jak gwiazdy na nocnym niebie. Ale ona się nie bała. Ten budynek ze złotych kości był jej domem, a tego dnia przypadały jej dwunaste urodziny. Dla Sofii miał to być dzień wyjątkowy. Mama, która zazwyczaj spędzała godziny na misternym rzeźbieniu ozdób i pudełek z kości (a robiła to jak nikt inny!), obiecała, że tym razem będą świętowali jak należy, całą rodziną. Musi tylko ostatni raz wybrać się do miasta, a potem „koniec z tym”. Kiedy wróci, Sofia dostanie swoje wymarzone przyjęcie i podarunek o wiele cenniejszy – „prawdę”. Jednak prawda nie miała zostać ujawniona… Tego dnia mama nie wróciła do kościanego domu, a Sofia i jej młodszy brat Ermin trafili do klasztornego sierocińca. Jedynym wyjściem była ucieczka... Jakie tajemnice kryją wieże Sieny? Czy Sofia zobaczy jeszcze mamę?" (źródło: opis wydawcy)

Książkę Kiran Millwood Hargrave wyróżnia interesujący literacki świat. Autorka zabiera czytelników w podróż do średniowiecznego miasta - włoskiej Sieny, dzięki czemu powieść zyskuje intrygujący historyczno-geograficzny kontekst. W książce Hargrave znajdziemy wąskie uliczki otoczone ceglanymi kamienicami, plątaninę podziemnych rzek i tuneli, gaje oliwne, okazałą katedrę i książęcy pałac. Akcja rozgrywa się w czasie epidemii ospy, a jednym z ważniejszych motywów jest tradycyjna i prestiżowa konna gonitwa Palio. Do tak odmalowanego w książce prawdziwego świata Hargrave wpuszcza garść magii, legend i fantastyki. W efekcie otrzymujemy oryginalną mieszankę "z pogranicza", w której wyobraźnia i literacki talent autorki napędzają fabułę. Przyznam, że zachwycił mnie oryginalny motyw rzeźbienia i tworzenia przedmiotów z kości. Matka Sofii jest ossuarystką specjalizującą się w kościanych pudełeczkach i relikwiarzach. Pomysł Hargrave nadaje powieści tajemniczego i mitycznego charakteru. Kości często pojawiają się w fabule i to w dość zaskakujących i istotnych momentach. Co ważne jednak, Hargrave udało się znaleźć złoty środek - magiczny realizm subtelnie dopełnia opowieść i nadaje jej barw, ale nigdy nie dominuje i nie przysłania tego, co najważniejsze. 


"Miłość to niebezpieczna siła - odrzekła matka. Sprawia, że stajemy się samolubni i przestajemy dostrzegać innych (...) Sofia rozumiała, co chciała jej powiedzieć mama. Ona sama też zrobiłaby dla niej wszystko"

"Sofia, dziewczyna z kościanego domu" to kawałek pięknej i sugestywnej prozy - książka, która pachnie lawendą, lśni blaskiem księżyca, dźwięczy szelestem ptasich skrzydeł i chlupotem wody. Hargrave wykreowała świat bardzo realny, a równocześnie zupełnie nietypowy - odległy, ale w rzeczywistości bardzo nam bliski. Historia Sofii pełna jest intryg, dramatów, chwil rozpaczy i samotności, ale też szczęścia i nadziei. To opowieść o sile miłości i siostrzano-braterskiej więzi, znaczeniu rodziny, odwadze, przyjaźni, poświęceniu, dorastaniu i walce o to, co najważniejsze i najcenniejsze. Na kartach książki zderzają się ze sobą dobro i zło, miłość i nienawiść, egoizm i altruizm, światło i mrok oraz prawda i kłamstwo. Można powiedzieć, że akcja toczy się na dwóch poziomach - fabularnym z intensywnie budowanym napięciem, przygodą, tajemnicą i niebezpieczeństwem oraz emocjonalnym z całą gamą uczuć i przeżyć oraz ważnym przesłaniem. Sofia to bohaterka, która musi znaleźć w sobie siłę i determinację, by móc pokonać przeciwności. Towarzyszenie jej w podróży jest ciekawym i pouczającym doświadczeniem. Jestem przekonana, że młodsi czytelnicy będą poznawać losy Sofii z zapartym tchem. 

Bo małe rzeczy mogą zmienić świat...

"Sofia, dziewczyna z kościanego domu" to napisana z pomysłem i czułością ekscytująca i oryginalna opowieść pobudzająca wyobraźnię i serce. Może nie jest tak misternie dopracowana jak wspomniane już tutaj na blogu książki Roberta Beatty'ego czy "Lalani z dalekich mórz" Erin Entrady Kelly, ale bez wątpienia potrafi zachwycić. Kiran Millwood Hargrave to utalentowana pisarka. Polecam. 








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Literackie.



Tytuł oryginalny: A Secret of Birds and Bone
Przekład: Maria Jaszczurowska
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 23 lutego 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 296
Moja ocena: 5/6

piątek, lutego 18, 2022

"Biała elegia" - Han Kang (przekład Justyna Najbar-Miller)

"Biała elegia" - Han Kang (przekład Justyna Najbar-Miller)

Białe były wirujące płatki śniegu. Biała była mgła otulająca miasto. Białe były kostki cukru na spodeczku białej filiżanki. Biały był spływający po świecy wosk. Biała była kartka papieru zanim zapełniły ją słowa. Biała była twarzyczka nowonarodzonej dziewczynki. Biały był kaftan, w który zawinięto jej małe ciało - kaftan, który stał się jej całunem. I biały kolor ma żałobna elegia Han Kang, koreańskiej pisarki - książka balansująca na granicy światła i mroku, niemal wyszeptana, przesiąknięta śmiertelnością.

Miasto zbudowane na ruinach inspiracją dla podróży w głąb własnego serca

"Biała elegia" to głęboko osobiste i intymne studium emocji, pamięci i straty - seria krótkich refleksji, dla których wspólnym mianownikiem są nie tylko różne odcienie bieli, ale przede wszystkim jedno bolesne, rodzinne doświadczenie z przeszłości. Przemierzając zaśnieżone i skąpane we mgle ulice, bohaterka powraca myślami do starszej siostry, która zmarła dwie godziny po narodzeniu - jej milczącej nieobecności i życiu otrzymanym dzięki śmierci. "Biała elegia" płynnie porusza się między "ja" i "ona", a w pewnym momencie zaciera granice i łączy perspektywy. Han Kang dryfuje w przeszłości i teraźniejszości - subtelnie eksploruje zakamarki pamięci i z okrytych mgłą wspomnień wydobywa skrawki dawnych uczuć, pragnień i lęków. Czy można zamienić jedno życie na drugie? Czy istnieją wspomnienia nienaruszone przez mijający czas? Czy pamięć przywraca życie zmarłym?

Ta utkana z wrażliwością książka, choć na pierwszy rzut oka niepozorna, skrywa w sobie wielką moc - słowa trafiają prosto do serca i poruszają najczulsze struny - otulają melancholią, ulotnością, przejmującym smutkiem i nieśmiałą nadzieją. Han Kang stworzyła opowieść o ludzkiej egzystencji, znaczeniu żałoby w kontekście indywidualnym i społecznym oraz o wszystkim tym, co pomiędzy - życiem i śmiercią, starym i nowym, pamięcią i zapomnieniem. O różnych odcieniach smutku, głęboko zakorzenionym, dziedziczonym żalu, pustce i poczuciu winy oraz próbie ukojenia bólu po stracie, która, choć nie była udziałem autorki, odcisnęła na niej swoje piętno.

"Wzięła w nawias rozstania i żałoby. Wydawało jej się, że nigdy więcej się nie roztrzaska, jeśli uwierzy, że nigdy dotąd nie została złamana"

"Biała elegia" wymyka się z tradycyjnych gatunkowych ram i zaskakuje nietypową narracją - liryczną, niejednoznaczną i fragmentaryczną. To dobra propozycja dla czytelników, którzy cenią piękną i refleksyjną prozę ponad konwencjonalną fabułę. Książka Han Kang, jeżeli trafi w naszą wrażliwość, może okazać się satysfakcjonującą lekturą. I tak właśnie było w moim przypadku. Przemówiły do mnie intymność, melancholia i liryzm otulone bielą. Książka Kang sprawiła, że na czas lektury zatrzymały się dla mnie wskazówki zegara, a jednocześnie niespokojnie drgnęły umysł i serce. I aż szkoda, że tak krótko... 140 stron - ledwie oka mgnienie.







* Współpraca barterowa z Wydawnictwem W.A.B.


Tytuł oryginalny: 흰
Przekład: Justyna Najbar-Miller
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 26 stycznia 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 144
Moja ocena: 5/6

wtorek, lutego 15, 2022

"Nowe początki" - Aleksandra Rak /patronat medialny/

"Nowe początki" - Aleksandra Rak /patronat medialny/

Motyw rodziny w literaturze pięknej i obyczajowej należy do moich ulubionych - i nie tylko moich :) Kwestie tożsamości, pamięci, rodzinnych relacji i ich wpływu na nasze życie niezmiennie cieszą się dużym zainteresowaniem wśród autorów i czytelników. I nic dziwnego, w końcu to jeden z ważniejszych aspektów naszej codzienności. Rodzina jest również wiodącym motywem powieści Aleksandry Rak. W środę, 23 lutego, na księgarskie półki trafi trzecia część serii "Pensjonat na wzgórzu" - serii, która zajmuje w moim czytelniczym sercu szczególne miejsce. Pokochałam historię trzech sióstr, których życiowe ścieżki po wielu latach nieoczekiwanie skrzyżowały się ponownie - w bieszczadzkim domu pełnym słodko-gorzkich wspomnień. "Nowe początki" to kolejne spotkanie z Patrycją, Martyną i Klaudią - tym razem jeszcze bardziej wzruszające i pełne emocji. Trzecia część serii najmocniej przemówiła do mojego serca i zyskała miano ulubionej. To właśnie w niej dochodzi do przełomowych momentów - pożegnania przeszłości i powitania przyszłości - nowego początku.

W pensjonacie na wzgórzu znów wiele się dzieje. Martyna poznaje Bartosza. Początkowo ta znajomość jest pełna napięć, jednak nieoczekiwanie mężczyzna staje się dla niej wsparciem. Patrycja zaczyna rozumieć, że całe życie była podporządkowana matce. Postanawia to zmienić. Klaudia wyjeżdża do Krakowa, aby odszukać Marka i dowiedzieć się, dlaczego wyjechał bez słowa. Tymczasem do Polski z Irlandii przylatuje matka Patrycji i Martyny. Młodsza z sióstr ma do niej wielki żal - kobieta przed laty zostawiła ją i wyjechała za granicę. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej zbudowanej z tajemnic, nieprzepracowanych traum, pielęgnowanych latami urazów i skomplikowanych uczuć. Czy siostrom uda się odnaleźć prawdziwą miłość i spokój? Czy wydarzy się coś, co ostatecznie zażegna wszystkie konflikty i scali rodzinę?

Z dużą niecierpliwością czekałam na kontynuację losów Patrycji, Martyny i Klaudii. "Pensjonat na wzgórzu" to seria, która z łatwością angażuje emocjonalnie - bohaterki niepostrzeżenie stają się czytelnikowi bliskie, podobnie zresztą jak ich zmagania. Aleksandra Rak potrafi pięknie pisać o uczuciach, międzyludzkich relacjach, zwykłej codzienności oraz życiu - nieprzewidywalnym, kruchym, pełnym dobrych i złych momentów. Cenię książki autorki za realizm i słodko-gorzki charakter. Zamiast obyczajowego lukru możemy w nich znaleźć przeróżne odcienie życia i autentyczne emocje. "Nowe początki" mają w sobie urok poprzednich części serii, a dodatkowo przynoszą ze sobą jeszcze większą porcję wzruszeń i refleksji. Aleksandra Rak ponownie zabiera nas w Bieszczady i kontynuuje historię sióstr. Każda z nich znalazła się w ważnym życiowym momencie, każda musi zmierzyć się z przeszłością i własnymi uczuciami. W trzeciej części sporo się dzieje, również w siostrzanych i damsko-męskich relacjach. "Nowe początki" wydają się bardziej dynamiczne, ale jednocześnie nie tracą swojego refleksyjnego charakteru - pod pozorną literacką lekkością kryje się wiele ważnych treści.  Aleksandra Rak z wrażliwością porusza kwestie dotyczące rodziny, przeszłości, samotności, traumy, macierzyństwa oraz straty. Pisze o miłości, przyjaźni, przebaczeniu i długiej drodze do szczęścia. "Nowe początki" zachwyciły mnie dojrzałością i przenikliwością spojrzenia na międzyludzkie relacje i wewnętrzne przeżycia. To poruszająca opowieść o sile siostrzanych więzi, znaczeniu rodziny, kruchości życia oraz o miłości, która potrafi podtrzymać nas, gdy upadamy pod ciężarem małych i dużych dramatów. O bolesnej prawdzie, która cenniejsza jest niż najpiękniejsze kłamstwo. O nadziei - bo na zmiany nigdy nie jest za późno. "Nowe początki" wspaniale pokazują, że  dobrze jest mieć przy sobie bliskich, że warto walczyć o marzenia, pokonać lęk i otworzyć się na nowe.

"Jesteśmy jak patchworkowy kocyk, który tworzą niepasujące do siebie elementy. Ale zszyte jedną mocną nicią budują piękną całość. Trwałą, wyjątkową i silną"

Powieść Aleksandry Rak zachwyca dynamiczną fabułą, autentycznymi emocjami, słodko-gorzkim klimatem i ważnym, życiowym przekazem. Autorka stworzyła trzy kobiece portrety - bieszczadzkie siostry, które z pozoru dzieli wiele, ale w rzeczywistości łączy jeszcze więcej. "Pensjonat na wzgórzu" to opowieść o kobietach takich jak my - szukających szczęścia i miłości. Trzecia część złamała mi serce, ale przykleiła też na nie plaster - wzruszyła i otuliła nadzieją. Poczułam, że tym razem Patrycja, Martyna i Klaudia naprawdę zajrzały w głąb swoich serc i odnalazły kierunek. Pięknie napisana książka - tak wiele emocji i refleksji ❤ Przeczytałam jednym tchem i gorąco polecam - całą serię. Warto.


Recenzja pierwszej części ("Niełatwe powroty") Link

Recenzja drugiej części ("Czas wyborów") Link

Wywiad z autorką Link





Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Dragon.

* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Dragon.


Data wydania: 23 lutego 2022
Wydawnictwo: Dragon
Seria: Pensjonat na wzgórzu (część trzecia)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320

wtorek, lutego 15, 2022

"Ogród" - Hiroko Oyamada (przekład Anna Wołcyrz)

"Ogród" - Hiroko Oyamada (przekład Anna Wołcyrz)
"Ogród" Hiroko Oyamady, japońskiej pisarki, to zbiór piętnastu opowiadań - niepokojących, dusznych, balansujących na granicy jawy i snu. Pierwsze skrzypce odgrywa w nich natura. 


Subtelna, plastyczna i podszyta niepokojem proza Oyamady absolutnie mnie oczarowała. Czasami jednak towarzyszyło mi poczucie niedosytu - czułam (być może z powodu braku puenty lub niewystarczającej znajomości kontekstu kulturowego), że pod względem metafory, symboliki i przekazu umyka mi coś ważnego. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich opowiadań zebranych w antologii - niektóre wydają się łatwiejsze w odbiorze, inne wręcz przeciwnie - bardziej wymagające. Wszystkie jednak wyróżnia udane połączenie świata natury i świata człowieka. Hiroko Oyamada potrafi zbudować literacką rzeczywistość z detali. "Ogród" to zapach wilgotnej gleby, kwitnące pajęcze lilie i włochate pszczoły. To barwy, zapachy i smaki zamknięte w literach, wyrazach i zdaniach. Natura w książce Oyamady nie tylko towarzyszy człowiekowi, ale wręcz ingeruje w jego życie - jest elementem kultury i tradycji, lekiem, zwiastunem szczęścia lub złym omenem, a często też projekcją głęboko skrywanych odczuć i emocji. Na tle pulsującej i żywej przyrody autorka snuje opowieść o absurdach codziennego życia, labiryncie presji, zobowiązań i norm społecznych, małżeństwie, rodzicielstwie, samotności, młodości i starości. O poczuciu wyobcowania, przemijaniu, tłumionych uczuciach i goryczy rozczarowań. Każde opowiadanie ma w sobie coś niepokojącego i cierpkiego, czasami surrealistycznego i onirycznego - jakiś rodzaj lepkiej mgły otulającej zdania. Wydaje się jakby Oyamada subtelnie zrywała maski - obnażała ludzkie zachowania, lęki, nieporadność i przyzwyczajenia. Bo "Ogród" to również słodko-gorzkie spojrzenie na współczesny świat i międzyludzkie relacje. 


"Wbiegałem na wzgórze, gdy tylko nadarzyła się okazja, i spoglądałem w dół na ogród, na przerzedzające się fale ludzi i zwierzęta wielkości zabawek. Oddychałem głęboko. A więc wróciłem. Nie, może nigdy nie opuściłem tego ogrodu, może cały czas biegałem w kółko między klatkami. Byłem małym chłopcem i szukałem rzadkiego okazu małpy w czarno-białe łaty, z długim ogonem, zadartym nosem i okrągłymi jak spodki oczami"

Dla mnie ciekawe literackie doświadczenie. I powiew świeżości, bo takiej prozy wciąż nie zdarza mi się czytać zbyt często. Polecam.





Tytuł oryginalny: 庭
Przekład: Anna Wołcyrz
Wydawnictwo: Tajfuny
Data wydania: 5 maja 2021
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 232
Moja ocena: 4,5/6

czwartek, lutego 10, 2022

"Siostrzane Dzwony" - Lars Mytting (przekład Karolina Drozdowska) /przedpremierowo/

"Siostrzane Dzwony" - Lars Mytting (przekład Karolina Drozdowska) /przedpremierowo/
Dawno, dawno temu, w małej norweskiej wiosce Butangen otoczonej skalistymi pagórkami, gęstymi lasami i głębokimi wodami jeziora Løsnesvatnet przyszły na świat Halfrid i Gunhild Hekne - bliźniaczki zrośnięte od bioder w dół. Dziewczynki wyróżniały się nie tylko wyglądem, ale też wyjątkowym talentem. Tkane przez nie gobeliny zapierały dech w piersi - były piękne, zagadkowe i kryły w sobie tajemną wiedzę. Gdy ziemska wędrówka bliźniaczek dobiegła końca, ich pogrążony w żałobie ojciec nakazał odlać dwa kościelne dzwony - otrzymały miano Siostrzanych Dzwonów. Ich silny ton wybrzmiewał echem między skałami, docierał w głąb ludzkich serc. Dzwony ostrzegały przed niebezpieczeństwem, witały nowonarodzonych, żegnały zmarłych, przynosiły nadzieję i pociechę. Wisiały bezpiecznie na kościelnej wieży aż do roku 1880. Roku, który przyniósł wielkie zmiany - dla Siostrzanych Dzwonów, kościoła, mieszkańców Butangen i pewnej młodej dziewczyny z rodu Hekne.


Lars Mytting, podobnie jak bliźniaczki, utkał wyjątkowy gobelin, ale zamiast nici wykorzystał słowa. "Siostrzane Dzwony" to przepięknie napisana opowieść, w której ciasno splatają się ze sobą miłość, natura, wiara, sztuka i przeznaczenie. Autor podarował nam owianą skandynawskim chłodem historię, w której nordyckie wierzenia i religia chrześcijańska, tradycja i nowoczesność oraz poczucie obowiązku i pragnienie wolności ścierają się ze sobą nie tylko w duchowej przestrzeni słupowego kościoła, ale też w sercach mieszkańców wioski. Akcja powieści rozgrywa się w momencie, gdy do Butangen wkracza powiew zmian. Nie wszyscy chcą je zaakceptować, ale nikt nie jest w stanie ich zatrzymać. 

W "Siostrzanych Dzwonach" krzyżują się ze sobą ścieżki młodego i zdeterminowanego pastora, silnej i odważnej dziewczyny z rodu Hekne oraz utalentowanego drezdeńskiego architekta, dając początek poruszającej historii rozgrywającej się w cieniu słupowego kościoła i przy dźwiękach mitycznych Siostrzanych Dzwonów. Powieść zwraca uwagę piękną prozą - bogatą w symbolikę, a jednocześnie silnie osadzoną w prawdziwym życiu - ludzkich dramatach i chwilach szczęścia, ciężkiej pracy w rytmie pór roku, pokoleniowym dziedzictwie, biedzie, przesądach i tradycji. Lars Mytting, budując opowieść wokół kościoła słupowego i legendy Siostrzanych Dzwonów, rzuca światło na okres christianizacji Norwegii. Z literacką czułością opowiada o architekturze, sztuce i naturze, łącząc je z losami bohaterów książki. Jest w tych opisach coś wyjątkowego - autor ma niezwykły gawędziarski talent. Doskonale odmalowuje nie tylko dziewiętnastowieczną codzienność mieszkańców małej wioski, ale też z przenikliwością zagląda do ich serc - serc pełnych wiary, dumy, siły, a czasami trwogi, złości i zazdrości. Książkę wyróżnia głębokie zrozumienie, wiedza i trafność spostrzeżeń w połączeniu z literacką wyobraźnią i pisarskim kunsztem autora.
 

Książka Larsa Mytting to literatura, w której można się rozsmakować - zachwycić wyjątkowym nordyckim klimatem, pięknym stylem pisania oraz sugestywnymi opisami (można niemal poczuć zapach drewna i usłyszeć bicie dzwonów). Co ciekawe, choć książka ma w sobie liryczny spokój, jednocześnie trzyma w napięciu - znajdziemy w niej suspens, nieoczekiwane zwroty akcji i wiele skomplikowanych ludzkich ścieżek naznaczonych miłością, stratą, trudnymi wyborami, pragnieniami, pasją, udręczeniem i rozpaczą - aż do momentu, gdy opowieść zatoczy koło. 

"Siostrzane Dzwony" Larsa Myttinga to literacka perła dopracowana językowo (polski przekład - Karolina Drozdowska) i wizualnie (projekt okładki - Eliza Luty) - urzekająca podróż i udany początek trylogii. Będę z niecierpliwością czekać na kolejne części. Gorąco polecam, szczególnie miłośnikom literatury pięknej i skandynawskiej.






* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Otwarte.


Tytuł oryginalny: Søsterklokkene
Przekład: Karolina Drozdowska
Wydawnictwo: Orwarte
Data wydania: 23 lutego 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 480
Moja ocena: 6/6


wtorek, lutego 08, 2022

"Jedno życzenie" - Nicholas Sparks (przekład Anna Dobrzańska)

"Jedno życzenie" - Nicholas Sparks (przekład Anna Dobrzańska)

Czy pamiętacie powieści Nicholasa Sparksa z kilku ostatnich lat? "We dwoje", "Z każdym oddechem" i "Powrót" to pięknie napisane książki, ale  pozbawione magii bestsellerowego "Pamiętnika" czy "Jesiennej miłości". Jednak tym razem autor podarował nam absolutnie wyjątkową opowieść - idealny prezent dla czytelników z okazji dwudziestopięciolecia twórczości. "Jedno życzenie" to Nicholas Sparks w doskonałej formie - taki, jakiego znamy z najlepszych lat. W tej książce znajdziemy prawdziwe emocjonalne tsunami - jedną z najbardziej poruszających historii, jakie kiedykolwiek stworzył.

"Bo miłość jest silniejsza niż strach..."

Maggie Dawes, główna bohaterka nowej książki Sparksa, to sławna fotograficzka i współwłaścicielka nowojorskiej galerii. Jej aktywne i pełne zawodowych wyzwań życie stanęło w miejscu, gdy dowiedziała się, że jest poważnie chora. Wielkimi krokami zbliża się Boże Narodzenie - Maggie wie, że to będą jej najtrudniejsze i być może również ostatnie święta. Z pomocą przychodzi jej młody mężczyzna zatrudniony w galerii. Maggie opowiada mu historię swojej pierwszej miłości i wyjawia jedyne życzenie...

Nie wystarczy pomysł na wzruszającą historię. Autor musi być w stanie wywołać emocje i poruszyć najczulsze struny, ubierając myśli w słowa - przemawiając do wrażliwości czytelnika. Nicholas Sparks wiele razy udowodnił, że potrafi to zrobić. I zrobił ponownie - w swojej nowej powieści. Historia Maggie, nawet teraz po kilku dniach od przeczytania ostatniej strony, wciąż we mnie rezonuje - nadal żyję mieszanką słodko-gorzkich emocji. "Jedno życzenie" to historia rozpisana na dwie linie czasowe. Poznajemy dorosłą Maggie, która musi zmierzyć się z chorobą oraz szesnastoletnią Maggie, która w trudnym dla siebie momencie trafia na wyspę Ocracoke u wybrzeży Karoliny Północnej - do miejsca, które na zawsze odmieni jej życie. Nicholas Sparks umiejętnie łączy ze sobą te dwie opowieści, tworząc przejmujący kobiecy portret - bohaterki pełnej pasji i wewnętrznej siły, ale też dźwigającej ciężar słodko-gorzkich wspomnień. Przedstawienie życiowej podróży z charakterystyczną dla Sparksa wrażliwością i czułością pozwala czytelnikowi nawiązać emocjonalną więź z bohaterką - niezauważalnie powieść staje się bliska sercu. "Jedno życzenie" zawiera w sobie to, co najbardziej lubię w twórczości Sparksa - małomiasteczkowy klimat rybackich wiosek i kurortów, życiowy realizm doprawiony nutą romantyzmu i całą gamę przeróżnych emocji. Autor podarował nam wzruszającą i przepięknie napisaną opowieść o pierwszej miłości silniejszej niż strach i mijający czas, o chorobie, stracie i bolesnych pożegnaniach, o trudnych decyzjach i ich konsekwencjach, utraconych szansach i zaskakujących niespodziankach losu. O kruchości życia i tym, co u kresu ziemskiej wędrówki liczy się najbardziej.

Wyjątkowa książka - najlepsza, jaką Nicholas Sparks napisał w ostatnich latach. Historia Maggie złamała mi serce, doprowadziła do łez i otuliła nadzieją. Zostanie ze mną na długo. Gorąco polecam.






* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros.


Tytuł oryginalny: The Wish
Przekład: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 26 stycznia 2022
Liczba stron: 448
Moja ocena: 5,5/6

niedziela, lutego 06, 2022

"Pod osłoną deszczu" - Jojo Moyes (przekład Monika Bukowska)

"Pod osłoną deszczu" - Jojo Moyes (przekład Monika Bukowska)
Gdy pewnego popołudnia wzięłam do ręki książkę Jojo Moyes, zastanawiałam się, jaka będzie. Czy dostarczy mi tak wielu emocji jak pozostałe powieści autorki? Czy wzruszy, rozśmieszy i otuli nadzieją? Czy poznam dzięki niej osoby, które, choć żyjące tylko na kartach książki, staną się bliskie mojemu sercu? I czy będzie widać, że "Pod osłoną deszczu" to literacki debiut Moyes?


"Oczywiście zaczęło padać, a Kate, która dawno temu wyjechała z deszczowej irlandzkiej wsi, nie wpadła na to, by zabrać parasol. Znowu pomyślała, że całe jej życie to jedna wielka kpina… Kolejny związek się posypał, a nastoletnia córka raz jeszcze dostała dowód, że jej matka to jedyna osoba na świecie, która nie otrzymała instrukcji, jak dorosnąć. Najbardziej boli poczucie, że w oczach tych, których kocha, Kate wszystko robi źle. Przecież to nie jej wina, że nigdy nie spotkała tak wielkiej, szalonej miłości jak jej rodzice… Choć nad kobietą ciągle zbierają się ciemne chmury, w deszczowej Irlandii czeka ktoś, kto urodził się z parasolem w ręce. Tylko jak rozpoznać, że to właściwa osoba?" (źródło: opis wydawcy)

W swojej pierwszej powieści Jojo Moyes pochyla się z wrażliwością nad kobiecym sercem - przedstawia rodzinną historię trzech pokoleń kobiet, których życiowe ścieżki splatają się nieoczekiwanie w mglistej i chłodnej Irlandii. Wydaje się, że Joy, jej córkę Kate i wnuczkę Sabine znacznie więcej dzieli niż łączy. Różnice charakteru i pielęgnowane latami urazy sprawiają, że trudno im znaleźć wspólny język. Wkrótce jednak przychodzi moment, gdy muszą skonfrontować się nie tylko ze sobą, ale również z przeszłością i własnymi uczuciami...

"Pod osłoną deszczu" to taka Jojo Moyes jaką lubię - bez obyczajowego lukru i z przenikliwym spojrzeniem na ludzkie uczucia. Autorka umiejętnie splata ze sobą przeszłość i teraźniejszość, tworząc barwne kobiece portrety. Fabuła została doprawiona orientalną nutą (część akcji rozgrywa się w Hongkongu lat 50. ubiegłego wieku), a całość osnuta jest wokół rodzinnych relacji, miłości i tajemnic z przeszłości. 

"Ci, którzy mówią, że słońce przynosi szczęście, nigdy nie tańczyli w deszczu"

Każde spotkanie z Jojo Moyes to dla mnie przyjemność. I tak było również tym razem. Autorka podarowała nam słodko-gorzką opowieść o trudnych decyzjach i ich konsekwencjach, życiowych rozczarowaniach i nowych początkach. O poszukiwaniu miłości i różnych jej odcieniach, macierzyństwie i niełatwej drodze do szczęścia. Powieść Moyes wspaniale pokazuje, że nie jesteśmy idealni. Że nasze życie nie jest idealne, podobnie zresztą jak miłość. Że padający niemal nieustannie deszcz nie oznacza wcale, że nie znajdziemy nigdy szczęścia. I nie musimy wcale czekać na słońce - wystarczy parasol :)

"Pod osłoną deszczu" to kawałek świetnej literatury obyczajowej. Nie jest pozbawiona wad - widać, że to debiut (brakuje w niej nieco humoru i czułej ironii jakie znamy z późniejszych powieści autorki; sądzę też, że niektóre wątki mogłyby być bardziej rozwinięte, inne mniej), ale jako całość przemówiła do mojego serca - Jojo Moyes to utalentowana pisarka.








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Znak.


Tytuł oryginalny: Sheltering Rain
Przekład: Monika Bukowska
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 26 stycznia 2022
Liczba stron: 464
Moja ocena: 4,5/6

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger