Wyspy Owcze. Archipelag osiemnastu wulkanicznych wysp położony na Atlantyku między Wielką Brytanią, Islandią a Norwegią, terytorium zależne Danii. Miejsce z surowym krajobrazem ukształtowane przez wiatry i sztormy, gdzie cisza i natura wygrywają z pędem współczesnego świata. Dla niektórych niczym kraniec globu – odległy i zapomniany. Mikroświat, w którym nowoczesność spotyka się z tradycją, gdzie trudno o anonimowość, owiec jest więcej niż ludzi, a czas płynie wolniej. O Wyspach Owczych można mówić z zachwytem – jak o atrakcji turystycznej, która przyciąga pięknem natury, surowością, hermetycznym charakterem – niczym egzotyczny kawałek lądu, który wzbudza podróżniczy entuzjazm i ciekawość. Ale można też zdjąć różowe okulary, odejść od banału i zajrzeć pod podszewkę. Poznać Wyspy Farerskie poprzez ich mieszkańców – wspólnotę, która na przestrzeni lat przeszła długą drogę od "religijnego konserwatyzmu do nowoczesnej swobody". I która nadal się zmienia, zarówno w wymiarze osobistym, jak i społecznym, zmieniając tym samym cały kraj. I właśnie w taką podróż zabiera czytelników Urszula Chylaszek, reporterka i fotografka. Zamiast pocztówkowych krajobrazów z morzem, owcami i domkami pokrytymi trawą otrzymujemy wnikliwy i świetnie napisany reportaż o niewielkiej farerskiej społeczności – o ludziach, ich życiowych ścieżkach, relacjach, wyborach i dążeniach. O obyczajowej rewolucji, więzach tradycji i religii oraz o potrzebie zmian. O miłości, seksualności i różnorodności, a także o tym, co trudne i bolesne.
"Tu zawsze trzeba było uważać, co się mówi i robi. Widmo wykluczenia ze wspólnoty wisiało nad każdym, kto nie potrafił się wpasować" – tak o życiu na Wyspach Owczych opowiada Laila, jedna z bohaterek reportażu Urszuli Chylaszek. I nie ma wątpliwości, że doskonale wie, o czym mówi, bo po pierwsze urodziła się na Wyspach, po drugie mieszkała przez pewien czas w Danii, by po latach powrócić, a po trzecie, należy do osób, które doświadczyły wykluczenia. W przypadku Laili powodem była orientacja seksualna. Jak sama wspomina: "Przed laty homoseksualność kojarzyła się z dwiema rzeczami: pierwszą było AIDS, drugą – grzech". Dla rodziny i społeczności Laila stała się czarną owcą, "przestępcą, z którym nie wiadomo, jak rozmawiać". Postanowiła szukać szczęścia w Danii, jednak po latach wróciła na Wyspy. Pod jej nieobecność kraj zmienił się nie do poznania. Zmiany widoczne są nie tylko w prawie, edukacji i gospodarce, ale też w mentalności farerskiego społeczeństwa. Urszula Chylaszek z wrażliwością, taktem i reporterską ciekawością bada kwestie farerskiej rewolucji obyczajowej – rozmawia z mieszkańcami, zagląda do szkół, kościołów, farerskich domów, a nawet do byłej bazy wojskowej RAF-u na wyspie Vágar. I nie boi się zadawać trudnych pytań oraz poruszać niełatwych kwestii. A tych bez wątpienia nie brakuje. "Kanska" to opowieść o farerskim środowisku LGBT, społecznej kontroli, wykluczeniu, walce o równość, szacunek i akceptację. O rozkroku między konserwatywnym kościołem i tradycją a liberalną nowoczesnością. O edukacji seksualnej, związkach międzynarodowych, molestowaniu seksualnym. O miłości, zaufaniu oraz o tym, co łączy i o tym, co dzieli. I o życiu we wspólnocie, która coraz odważniej patrzy w przyszłość.
Reportaż Urszuli Chylaszek czytałam z dużym zainteresowaniem. Autorka stworzyła interesujący tekst, który poszerza horyzonty i skłania do refleksji. Dużą zaletą tego reportażu jest sposób przedstawienia tematu – przemyślenia i doświadczenia rozmówców oraz bohaterów książki, mieszkańców Wysp Owczych, zostały uzupełnione szerszym kontekstem i trafnym komentarzem autorki. "Kanska" to przede wszystkim fascynująca opowieść o ludziach – związkach, relacjach, mentalności, gotowości i otwartości na zmiany, wątpliwościach i obawach. I dzięki temu szybko staje się czytelnikowi bliska. Choć dotyczy mieszkańców z pozoru odległych Wysp, w rzeczywistości może być historią każdego z nas. Presja społeczna, poczucie niedopasowania, trudne wybory, akceptacja, seksualność, tradycja i nowoczesność, ucieczki i powroty – to wszystko jest udziałem nas wszystkich. "Kanska" łączy w sobie intymną historię niewielkiej farerskiej społeczności i uniwersalność treści. To reportaż, w którym opowiedziane z empatią indywidualne historie służą do przedstawienia szerszego problemu, co angażuje czytelnika i skłania do przemyślenia własnych wyborów. Urszula Chylaszek pisze w sposób rzetelny, uważny, z refleksją i szacunkiem. Uwzględnia różne punkty widzenia, różne głosy i historie. Całość jest interesująca, spójna i aktualna z uwagi na poruszane, współcześnie ważne tematy.
Jakie są blaski i cienie życia w małej społeczności? Czy jest w niej miejsce na indywidualizm? Jak kochać na Wyspach Owczych? Czy tradycja może znaleźć wspólny język z nowoczesnością?
"Ale niezależnie od regionu, jest coś, co definuje wszystkich Farerów ponad podziałami. Słowo klucz, które otwiera drzwi do prawdziwej natury człowieka z Wysp Owczych. Kanska. Może jutro pójdziemy na ryby, może zrobimy sianokosy, może weźmiemy ślub. Kanska łączy w sobie zależność od aury, zgodę na to, co przynosi los, i pogodę ducha. Slow food, slow work, slow life. Kanska í morgin, może jutro". I akurat na pytanie czy warto przeczytać książkę Urszuli Chylaszek nie odpowiedziałabym "może" – bo warto, bez wątpienia. "Kanska" to kolejna świetna publikacja z serii reporterskiej Wydawnictwa Poznańskiego i udana podróż na Wyspy Owcze. Książka, która udowadnia, że rzeczywistość potrafi wciągnąć bardziej niż literacka fikcja. Polecam.
* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.
Data wydania: 13 kwietnia 2022
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Reporterska
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 256
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz