niedziela, kwietnia 10, 2022

#463 "Życie Violette" – Valérie Perrin (przekład Wojciech Gilewski)

"Zamykam dziennik Iréne z ciężkim sercem. Tak jak zamyka się powieść, w której się człowiek zakochał. Powieść przyjaciela, z którą trudno się rozstać, bo chce się ją mieć przy sobie, pod ręką". I ja też zamknęłam książkę Valérie Perrin z mieszanką smutku, radości i tęsknoty. Koniec niezwykłej podróży. Czas pożegnania, tym razem wyjątkowo trudny. Przeczytałam ostatnie zdanie i zamknęłam oczy. I zobaczyłam – zaciemnione cmentarne alejki, skapujące do filiżanki łzy bezgranicznego szczęścia i równie bezgranicznego smutku oraz płomienie, które zamieniają wszystko w proch. I usłyszałam – śpiew cykad, stukot przejeżdżających pociągów, melodię love me tender, love me true oraz wyszeptane słowa nagrobnych epitafiów, które mają zaklinać czas. I poczułam – w nozdrzach duszny i słodki zapach białych lilii i mahoniowego drewna, na wargach kryształki soli, w płucach morską bryzę, a w ustach smak dobrze schłodzonego, różowego wina i jaśminowej herbaty z miodem. Bo "Życie Violette" to książka utkana z zapachów, smaków i obrazów. Z emocji, drżenia serca, wspomnień, pragnień i życiowych doświadczeń – tych które uskrzydlają i tych, które swoim ciężarem przygniatają do ziemi. To książka, która staje się ważna i bliska – niezapomniana. Uśmiecham się szeroko, pisząc te słowa, bo moje pierwsze wrażenia z lektury "Życia Violette" nie zapowiadały tak wielkiego zachwytu. Pogrzeby, śmierć, nagrobki i kobieta, dozorczyni cmentarza... Jest w tym coś przygnębiającego – coś, co ożywia lęki przed stratą, odejściem i wiecznością. Ale Valérie Perrin swoją przepiękną, czułą i liryczną prozą sprawiła, że historia Violette rozkwitła, "jak kwiaty, którym zmienia się wodę". Autorka bierze czytelnika delikatnie za rękę i prowadzi go z wrażliwością i empatią przez zwykłą codzienność na granicy życia i śmierci, snując jednocześnie intymną opowieść o kobiecie, która, choć doświadczyła wielkiego bólu, rozczarowań i smutku, znajduje w sobie siłę, by iść naprzód. Violette troskliwie opiekuje się małym francuskim cmentarzem – pielęgnuje kwiaty, uprawia warzywny ogródek i pociesza pogrążonych w smutku żałobników – ukojenie znajduje w codziennej ciszy i samotności, a radość – w zwykłych, małych rzeczach. Violette bez wątpienia ma bolesną przeszłość. Ale czy ma również szansę na szczęśliwą przyszłość? Historia zmarłych kochanków niespodziewanie ożywia serce kobiety...

W książce Valérie Perrin splatają się ze sobą szczęście i tragedia, przeszłość i teraźniejszość, życie i śmierć oraz miłość i zdrada. Blisko zmarłych Violette latami uczy się oswajać cierpienie, patrzeć na życie z innej perspektywy i cieszyć się małymi rzeczami. Bo choć ta  powieść dotyka trudnych i bolesnych tematów, bywa smutna, wzruszająca i  melancholijna, w gruncie rzeczy działa pokrzepiająco, przynosi nadzieję i ukojenie. Valérie Perrin wypełniła historię Violette czułością, mądrością i światłem. Jej piękna proza z łatwością dociera do serca – potrafi poruszyć do głębi, wycisnąć z oczu łzy, odebrać oddech i wprawić w zadumę. Oferuje też czytelnikowi całą gamę refleksji i własnych, osobistych interpretacji.

"Mówić o Tobie to przedłużać Twe istnienie; niczego nie powiedzieć znaczyłoby o Tobie zapomnieć"

"Życie Violette" to opowieść o silnych więzach łączących żywych i umarłych, poszukiwaniu prawdy, próbie pogodzenia się z przeszłością i nowych początkach. O kruchości ludzkiego istnienia, radości z małych rzeczy i nieustającej nadziei w sercu. O odwadze, wytrwałości, oswajaniu samotności, bólu i... życia, które potrafi niespodziewanie dawać i odbierać. Subtelna a intensywna, smutna a pokrzepiająca, oryginalna a tak bardzo autentyczna i pełna przeróżnych odcieni ludzkiego życia. Zostanie ze mną na długo. Gorąco polecam.








* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Albatros.



Tytuł oryginalny: Changer l'eau des fleurs
Przekład: Wojciech Gilewski
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 23 marca 2022
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 480
Moja ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger