Dom, który nie jest schronieniem, lecz pułapką – bo każda próba odejścia kończy się powrotem. Dom wybudowany na ziemi pokrytej cierniami i kamieniami. Dom, w którym cienie skradają się po schodach, pełzną po suficie i czają za drzwiami. Dom, w którego murach zagnieździły się nienawiść, gniew i uraza. Dom, który miał być prezentem, a stał się przekleństwem.
W tym starym, nawiedzonym domu można spotkać nie tylko zmarłych i echa przeszłości – mieszkają w nim dwie kobiety, babka i wnuczka, związane ze sobą więzami krwi, rodzinną klątwą i mroczną tajemnicą. Tytułowy kornik wgryza się w ich dusze i serca, zakotwicza je w spirali gniewu i żalu, podsyca pragnienie zemsty. Debiutancka powieść Layli Martínez łączy w sobie elementy horroru, powieści gotyckiej, magicznego realizmu i hiszpańskiego folkloru – i poprzez tę oryginalną literacką formę, coś znacznie bardziej nieoczywistego i złożonego, zagłębia się w bolesną historię Hiszpanii, społeczne napięcia i urazy, ciężar pokoleniowej i zbiorowej traumy, patriarchatu, nierówności społecznych i przemocy klasowej. "Kornik" oplata czytelnika lepkim, namacalnym lękiem, czymś mrocznym i duszącym, gdy szeptane w ciemności modlitwy mieszają się z jękami zmarłych i skrzypieniem schodów. Ale ten mrok stopniowo sięga głębiej, do ludzkich serc – a to niepokoi jeszcze bardziej. Wściekłość i nienawiść stanowią siłę napędową "Kornika" – niczym antidotum, które zamienia się w truciznę. Historia rozgrywa się w wiejskiej hiszpańskiej scenerii, atmosferze izolacji, na ziemi, która przesiąkła krwią ofiar wojny domowej, która pamięta męski despotyzm, kobiecą krzywdę, wyzysk i rodzinne waśnie. Layla Martínez przedstawia losy kobiet złączonych więzami krwi – czterech pokoleń, dla których dom cieni stał się przekleństwem i pułapką. Pełny emocjonalnego napięcia, zróżnicowany narracyjny dwugłos babki i wnuczki układa się w niepokojącą opowieść o rodzinnej zemście – wspomnienia splatają się z teraźniejszością, a gniew i bunt młodej kobiety z goryczą i urazą starszej bohaterki. Wielowymiarowość i niejednoznaczność postaci zachwyca, podobnie zresztą jak i hipnotyzująca proza Layli Martínez. Autorka świetnie wykorzystuje metafory, motyw domu i atmosferę grozy, jednocześnie mówiąc o rzeczach ważnych, trudnych i bolesnych. Zemsta w tej powieści, niczym potrawka babki, "gotuje się na wolnym ogniu", enigmatyczne kadry stopniowo nabierają ostrości – i ta literacka esencja zamknięta jest na zaledwie 125 stronach. Czuć wyraźnie ambiwalencję stanów i uczuć, zaciera się granica między miłością, nienawiścią, poczuciem winy, żalem i ukojeniem, między życiem a śmiercią, co pogłębia wrażenie dyskomfortu i niepokoju.
"Kornik" to powieść osobliwa, przewrotna, jednocześnie piękna i przerażająca, krótka, ale intensywna. I zaskakująca, bo oferuje znacznie więcej niż mogłoby się wydawać. Opowieść o traumie przekazywanej z pokolenia na pokolenie, niezagojonych ranach oraz silnym pragnieniu zemsty. O tym, co dzieje się wtedy, gdy nienawiść, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości zakorzeniają się i pęcznieją.
Oryginalny, fascynujący debiut i ważny kobiecy głos Hiszpanii (przywodzi mi na myśl Elenę Medel i kolumbijską pisarkę Pilar Quintanę). I jedna z ciekawszych książek Serii z Żurawiem. Czytajcie, warto!
* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Bo.wiem
Tytuł oryginalny: Carcoma
Przekład: Maja Gańczarczyk
Wydawnictwo: Bo.wiem
Seria: Seria z Żurawiem
Data wydania: 15 lutego 2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 128
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz