"Jedyną rzeczą gorszą od śmierci, jest świadomość jej nadchodzenia"
Wróciło. Kiedy Lia słyszy, że ma nawrót choroby nowotworowej, jej świat po raz kolejny rozpada się na milion kawałków. Diagnoza brzmi jak wyrok, a przecież Lia pragnie żyć – dla siebie, swojej córki i męża. Czy można odejść pogodzonym? Jak poradzić sobie ze świadomością, że czasu jest coraz mniej?
Opowieść o chorobie, odchodzeniu, cielesności i miłości. Tylko tyle i aż tyle. Wszystkie te motywy w książce Maddie Mortimer są tak boleśnie realne, że niemal przenikają każdą komórkę ciała. Ciężar ludzkiego dramatu wydaje się namacalny, podobnie zresztą jak i sama choroba – nowotwór zagnieżdża się w ciele Lii, atakuje i stopniowo przejmuje nad nim kontrolę. Z pozoru brzmi znajomo, bo przecież nie brak książek poruszających podobne tematy. Ale Mortimer znalazła sposób, by uczynić historię Lii oryginalną i niebanalną. "Mapy naszych spektakularnych ciał" urzekają niekonwencjonalną, artystyczną formą i narracją. Styl pisania Mortimer balansuje na granicy prozy i poezji, mieszają się ze sobą przeszłość i teraźniejszość, strumień świadomości niepozornie przechodzi w dialogi. Czytanie tej książki to nie tylko niezwykłe doświadczenie werbalne, ale też wizualne, bo autorka kreatywnie bawi się słownictwem, czcionką, kształtem. Eksperymentalna forma pozwala jeszcze mocniej połączyć się ze światem Lii – zagłębić w jej lęki, nadzieje i chaos, który przyniosła ze sobą choroba. Ciekawego wyboru Mortimer dokonała w kwestii narracji, oddając głos (dosłownie) nowotworowi, który, wędrując po zakamarkach ciała, staje się integralną częścią Lii. Początkowa abstrakcyjność ustępuje miejsca bliskości i intymności – narracyjny dwugłos coraz mocniej splata się ze sobą. Pomysłowość Mortimer nieraz wzbudziła mój zachwyt, podobnie zresztą jak i jej literacka wrażliwość, przenikliwość i zrozumienie – cielesności i emocji. Momentami lirycznie oderwana, ale jednocześnie tak bardzo trafna. Mortimer uzyskała wspaniały efekt – szczery, niepokojący, ale też kojący w swoim bólu, nieuchronności oraz przebłyskach światła i humoru.
"Okazuje się, że to, co dobre, potrafi zranić bardziej niż to, co złe. Że spokój boli bardziej niż nieszczęście"
"Mapy naszych spektakularnych ciał" to opowieść o chorobie i śmierci, ale też o miłości, przyjaźni i relacjach – macierzyństwie, rodzinie. Maddie Mortimer uchwyciła zmieniającą się dynamikę trzyosobowej rodziny, bo choroba Lii znacząco destabilizuje dotychczasowy spokój i nikogo nie pozostawia obojętnym. Kwestie takie jak przebaczenie, poczucie winy, złość, bliskość, wiara i próba pogodzenia się ze stratą subtelnie dopełniają historię. Obok intymnych zmagań Lii to właśnie jej relacje z bliskimi, a szczególnie z nastoletnią córką, poruszyły mnie najbardziej. Bliskość śmierci zmusza też bohaterkę do konfrontacji z przeszłością – wracają wspomnienia pierwszej miłości i niełatwych relacji z matką i ojcem. Dzięki retrospekcjom książka Mortimer zyskuje ważny kontekst, bo opowiada nie tylko o zbliżającym się końcu, ale też o dojrzewaniu i młodości – różnych etapach życia.
Czasami po przeczytaniu książki czujemy, że coś się w nas zmieniło, że tekst zostawił w nas ślad. I tego właśnie doświadczyłam tym razem. Mortimer stworzyła słodko-gorzki list miłosny na cześć życia, walki z przeciwnościami i tych, którzy trzymają nas za rękę, gdy świat rozpada się na milion kawałków. Dzięki takim książkom literatura wciąż jest w stanie nas zaskakiwać, docierać głęboko i poruszać w nieoczekiwany sposób. Udany debiut, jednocześnie piękny, smutny, bolesny i wzruszający. Gorąco polecam (i gratuluję Agnieszce Walulik – przypuszczam, że przekład prozy Mortimer nie był łatwy, ale polska wersja zachwyca).
* Współpraca barterowa z Wydawnictwem Poznańskie.
Tytuł oryginalny: Maps of Our Spectacular Bodies
Przekład: Agnieszka Walulik
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 11 października 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 472
Moja ocena: 5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz