czwartek, listopada 14, 2024

#746 "Dziewczyna z wrzosowisk" – Lucinda Riley (przekład Anna Esden-Tempska)

#746 "Dziewczyna z wrzosowisk" – Lucinda Riley (przekład Anna Esden-Tempska)
Czy można uciec przed przeszłością?


"Dziewczyna z wrzosowisk" to wspaniała niespodzianka – powieść napisana przez dwudziestosześcioletnią Lucindę Riley (wówczas Edmonds) i zredagowana teraz, po latach, przez jej syna Harry'ego Whittakera. Dla mnie ogromna przyjemność – jak spotkanie z przyjacielem. Ta książka ma w sobie to, co tak lubię w twórczości Riley – beletrystyczną wrażliwość, ciekawą scenerię i tło historyczne, motyw tajemnic, miłości, zawiłych ludzkich losów i relacji. Lucinda stworzyła wielowątkową sagę rodzinną rozgrywającą się w dwóch liniach czasowych i łączącą w sobie elementy romansu, historii i suspensu. Życiowe ścieżki młodej dziewczyny z wrzosowisk splatają się z losami rodziny Delancey. Leah zyskuje sławę i rozwija międzynarodową karierę, ale nie potrafi uciec przed złowrogą przepowiednią z dzieciństwa. Rose i jej brat David dźwigają ciężar wspomnień i przerażającego sekretu – ich drogi rozeszły się wiele lat temu. Wkrótce przeszłość dogania bohaterów powieści i zmusza ich do konfrontacji z tym, co trudne, bolesne i niepokojące. "Dziewczyna z wrzosowisk" to podróż do lat 40. i 70 ubiegłego wieku – od urokliwych zakątków Yorkshire przez zatłoczone ulice Nowego Jorku, londyńskie galerie sztuki i mediolańskie pokazy mody aż po grozę warszawskiego getta i obozów zagłady. Fabuła zachwyca intensywnością emocji, dynamizmem i złożonością – opowiada o skomplikowanych losach trzech pokoleń i porusza wiele ważnych kwestii. Lucinda pisze o miłości, zdradzie, pasji, szukaniu własnej drogi, macierzyństwie, sile rodzinnych więzi i przebaczeniu. O stracie, depresji, pokoleniowej traumie, nadużyciach wobec kobiet i mrocznych kartach historii – wojnie i Holokauście. Powieść zaskoczyła mnie swoim niepokojącym vibe'm – mrocznym cieniem przeszłości i widmem zbliżającej się tragedii. Lucinda łączy czułe, piękne i wzruszające momenty z chwilami grozy, bólu i smutku – suspens trzyma w napięciu aż do ostatnich stron.


Poruszająca (i pięknie wydana) powieść o ludziach uwikłanych w splot przeszłości, miłości, zemsty i sekretów. Bardzo lubię książki Lucindy – wspaniale, że ta historia ujrzała światło dzienne. Must read dla miłośników literatury obyczajowej.
























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: The Hidden Girl
Przekład: Anna Esden-Tempska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 25 września 2024
Oprawa: zintegrowana z barwionymi krawędziami
Liczba stron: 512
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, listopada 11, 2024

#745 "Mrok jest miejscem" – Ariadna Castellarnau (przekład Justyna Sterna)

#745 "Mrok jest miejscem" – Ariadna Castellarnau (przekład Justyna Sterna)
Gdzie czai się mrok? W opuszczonym domu, gęstym lesie, brudnych zaułkach? A może gdzieś znacznie bliżej – w ludzkich umysłach i sercach? Tam właśnie lęgną się największe koszmary, lęki, fobie i zło – i przed taką ciemnością uchronić się najtrudniej.


Mrok w książce Ariadny Castellarnau, hiszpańskiej pisarki, przybiera różne formy. Bywa namacalny i realny, ale też efemeryczny, niewidoczny, zakorzeniony we wspomnieniach, snach, myślach i uczuciach. W ośmiu opowiadaniach balansujących na granicy jawy i fantazji autorka zagłębia się w ciemne zakamarki egzystencji – rodzinne dysfunkcje, żałobę, zniekształcone relacje, szaleństwa i lęki, wstydliwe pragnienia, przemoc, zazdrość, samotność i izolację. To opowieść o dziewczynce, która spotyka dzikiego chłopca tuż przed zbliżającą się tragedią; o ojcu, który przynosi do domu szkielet i traktuje go jak własną córkę; o małżonkach, którzy znajdują na progu porzucone niemowlę o fioletowych oczach; o pisarce, która wraca w rodzinne strony i musi zmierzyć się z tym, co zostawiła za sobą na długie lata. Niepokój w tekstach Castellarnau wyłania się ze zwykłej codzienności – autorka subtelnie zaciera granice między prawdziwym życiem a fantazją, zaskakuje i hipnotyzuje. Pisze o ludziach na rozdrożu, dokonujących wyboru między mrokiem a światłością – i każda podjęta przez nich decyzja ma konsekwencje. W opowiadaniach doskonale uwidacznia się literacki talent Castellarnau, jej żywa wyobraźnia, przewrotność i przenikliwość. Pokochałam błyskotliwą i sugestywną prozę oraz gęstą, mroczną atmosferę. Opowiadania Castellarnau są oryginalne, wyraziste i niejednoznaczne – potrafią zaskoczyć.


Jedna z ciekawszych książek Serii z Żurawiem. I wspaniała literacka podróż – bo czasami, żeby dotrzeć do światła, trzeba przejść przez ciemność. Polecam!



* "Mrok jest miejscem", "Dzieci bawią się w ogrodzie" i "Wyspa w chmurach" – moje ulubione.






















• współpraca barterowa • Wydawnictwo bo.wiem •

Tytuł oryginalny: La oscuridad es un lugar
Przekład: Justyna Sterna
Wydawnictwo: bo.wiem
Data wydania: 12 listopada 2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 160
Moja ocena: 5/6

piątek, listopada 08, 2024

#744 "Uśmiech Cateriny. Historia matki Leonarda da Vinci" – Carlo Vecce (przekład Dagmara Budzbon-Szymańska)

#744 "Uśmiech Cateriny. Historia matki Leonarda da Vinci" – Carlo Vecce (przekład Dagmara Budzbon-Szymańska)
Caterina. Córka księcia Jakowa ochrzczona imieniem Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej. Czerkieska dziewczyna, która urodziła się w górskiej krainie, gdzieś na krańcu świata. Piękna, o delikatnych, smukłych dłoniach, włosach koloru pszenicy i oczach tak niebieskich jak czyste zimowe niebo. Jeżdżąc konno przez dzikie stepy, słuchając głosu drzew i zwierząt, pragnęła pozostać wolna i nieokiełznana jak wiatr. Ale przeznaczenie miało dla niej zupełnie inny plan. Schwytana i zniewolona w Tanie, weneckiej kolonii nad Morzem Czarnym, musiała opuścić swój ukochany świat. Z jedyną pamiątką po ojcu, srebrnym pierścieniem, przepłynęła jako niewolnica ze Wschodu na Zachód, przez Konstantynopol i Wenecję, aż trafiła do Florencji, perły renesansu. Tam poznała wielką miłość – miłość macierzyńską. Jednak w jej sercu żyła większa tęsknota – za utraconą wolnością. Caterina. Kobieta, która dała życie jednemu z najwspanialszych artystów w historii.


O matce Leonarda da Vinci nie wiadomo zbyt wiele. Według jednej z hipotez była czerkieską księżniczką porwaną przez Tatarów i sprzedaną do niewoli. I właśnie tym tropem podąża Carlo Vecce. Jego książka to beletryzowana opowieść o Caterinie – kobiecie, która być może obecna jest w wielu dziełach artysty; w uśmiechu, delikatności i umiłowaniu wolności. Powieść meandruje między literaturą faktu a fikcją literacką – jest silnie zakorzeniona w piętnastowiecznych realiach, rozbudowana historycznie i kulturowo, stworzona z rozmachem, skrupulatnością i dbałością o detale, ale z beletrystycznym pierwiastkiem, gdy chodzi o losy i kreację tytułowej bohaterki. Uwagę zwraca polifoniczna narracja. Każdy z dwunastu rozdziałów napisany jest z innej perspektywy. Carlo Vecce oddaje głos tym, których ścieżki splotły się z życiową drogą Cateriny, począwszy od jej ojca Jakowa aż po jej syna Leonarda. Caterina nigdy nie zabiera głosu – jej nieuchwytna, efemeryczna postać materializuje się gdzieś w oddali, oczami tych, którzy ją znali. Vecce najbardziej oczarował mnie oprawą historyczną. Szczegółowe, barwne opisy ówczesnej epoki zabrały mnie w fascynującą podróż w czasie. "Uśmiech Cateriny" to dzikie i niedostępne zakątki Kaukazu, wody Bosforu, złote kopuły i zgiełk Konstantynopola, kupieckie uliczki Wenecji i rozkwitająca, renesansowa Florencja. To opowieści z dalekich krain, wielokulturowa mozaika Morza Śródziemnego, spotkanie Wschodu i Zachodu. To wolność, sztuka i bogactwo oraz brud, choroby, handel ludźmi i krzywda kobiet. Autor wykonał doskonałą pracę – i to jest coś, co w "Uśmiechu Cateriny" zachwyciło mnie najbardziej. Ale książka Vecce to nie tylko podróż w przeszłość, ale również przez zawiłości życia, uczuć i relacji – kalejdoskop ludzkich losów. Są kupcy, kapitanowie statków, dziedzice fortuny, notariusze i rycerze. Są matki, żony, niewolnice, prostytutki, arystokratki. Jest miłość, namiętność i zdrady, cykl narodzin i śmierci, bogactwo i bieda, dobro, okrucieństwo i wyzysk, wielkie marzenia i gorycz rozczarowań. A w tym wszystkim ona – Caterina, ze swoim pragnieniem wolności i miłością macierzyńską, doświadczona przez los, krzywdzona i kochana, tajemnicza i nieuchwytna.


"Piękno dzieła polega na tym, że do każdego może przemawiać w inny sposób, że może mnożyć się w tysiącach różnych znaczeń"

"Uśmiech Cateriny" to epicka, wielowątkowa powieść z imponującym tłem historyczno-kulturowym. To poruszające losy kobiety, która brutalnie wyrwana z rodzinnych stron odnalazła swoje przeznaczenie w kolebce włoskiego renesansu. To opowieść o znaczeniu wolności, człowieczeństwie, odwadze, tęsknocie i przewrotności losu. Barwny książkowy fresk – must read dla miłośników powieści historycznych.





















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Znak •

Tytuł oryginalny: Il sorriso di Caterina: La madre di Leonardo
Przekład: Dagmara Budzbon-Szymańska
Wydawnictwo: Znak Koncept
Data wydania: 28 sierpnia 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 576
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, listopada 04, 2024

#743 "Spotkanie w Bagdadzie" – Agatha Christie (przekład Anna Mencwel)

#743 "Spotkanie w Bagdadzie" – Agatha Christie (przekład Anna Mencwel)
"Ale przyznasz, że cała ta historia jest cokolwiek dziwna. Zupełnie jak w powieści sensacyjnej: do pokoju wpada młody mężczyzna, wyrzuca z siebie ostatnim tchem słowo, które nic nie znaczy, a potem umiera. To brzmi nierealnie"


Cóż... Właściwie wszystko, co przydarza się Victorii Jones, wydaje się nierzeczywiste. Bohaterka książki Agathy Christie przeżywa przygodę życia – fascynującą, niezapomnianą i szalenie niebezpieczną. Młoda kobieta, podążając za głosem serca, opuszcza Londyn i wyrusza do Bagdadu śladem ukochanego mężczyzny, tajemniczego pilota RAF-u. Niespodziewanie zostaje wplątana w międzynarodowy spisek, wojnę wywiadów i morderstwo. 

"Spotkanie w Bagdadzie" to Agatha Christie w nieco innej odsłonie – tym razem zamiast typowego kryminału z Herkulesem Poirotem lub panną Marple otrzymujemy powieść przygodową z rozbudowanym wątkiem szpiegowskim (i z niefrasobliwą, ale sprytną i sympatyczną bohaterką;). Książkę wyróżnia realistyczna, barwna sceneria. Christie wspaniale uchwyciła atmosferę miejsca i czasu oraz ówczesną mentalność – powojenny Bagdad ze swoim zgiełkiem, kakofonią dźwięków, upałem, plątaniną uliczek i bazarów staje się tłem dla wywiadowczej intrygi podszytej niepewnością i międzynarodowym napięciem. To właśnie tam, w irackiej stolicy, spotykają się archeolodzy, pracownicy ambasady, podróżnicy, hotelarze, brytyjskie damy, sekretarki i szpiedzy. Christie bardzo dobrze radzi sobie z suspensem – są porwania i ucieczki, spiski, łamanie szyfrów, gra pozorów, morderstwa i mnóstwo zwrotów akcji. Powieść trzyma w napięciu, zachwyca bliskowschodnim kolorytem i dostarcza rozrywki – jest zabawna, lekka i ekscytująca. Victoria Jones wzbudza sympatię swoją niefrasobliwością, ryzykancką naturą, zuchwałością i zdolnością do pakowania się w tarapaty – i nie można jej przy tym odmówić sprytu i uroku. I choć bardzo lubię Poirota i pannę Marple – to była naprawdę miła odmiana.


"Spotkanie w Bagdadzie" to przewrotna opowieść o porywach serca, zaufaniu, sprycie i grze pozorów. Przeczytałam z przyjemnością – i polubiłam za bliskowschodnią scenerię, humor, przygodę i czarującą bohaterkę. Jeżeli macie ochotę na dobrą czytelniczą rozrywkę i nieco inną Agathę Christie – warto. Wspaniale spędziłam czas.






















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Dolnośląskie •

Tytuł oryginalny: They Came to Baghdad
Przekład: Anna Mencwel
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Seria: Jubileuszowa Kolekcja Agathy Christie
Data wydania: 23 października 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 272
Moja ocena: 5/6

czwartek, października 31, 2024

#742 "Ptaki" – Tarjei Vesaas (przekład Maria Gołębiewska-Bijak)

#742 "Ptaki" – Tarjei Vesaas (przekład Maria Gołębiewska-Bijak)
Nieporadny, niepraktyczny i zagubiony w realnym życiu. Niedojda, o którym miejscowi mówią "trochę taki głupek". Wrażliwy na piękno przyrody, dryfujący w świecie marzeń, pomysłów i snów – z pytaniami, na które nikt nie udziela mu odpowiedzi. Bohater książki Vesaasa inaczej patrzy na otaczającą go rzeczywistość. Mattis, niemal czterdziestoletni mężczyzna, nie ma stałej pracy – opiekuje się nim starsza siostra Hege. Rodzeństwo żyje w spokojnej okolicy, na wsi, w pobliżu lasu i jeziora. Niespodziewanie nad ich domem pojawia się słonka – Mattis nabiera przekonania, że ptak to znak zbliżających się zmian. Nikt jednak nie traktuje jego słów poważnie.


Tarjei Vesaas stworzył niezapomnianą postać – miejscowego outsidera, który przez swoją nieporadność nie potrafi odnaleźć się w realiach codziennego życia, ale intensywnie przeżywa to, czego inni nie dostrzegają. Oszczędna, minimalistyczna, ale jednocześnie psychologicznie przenikliwa, metaforyczna i sugestywna proza Vesaasa wspaniale oddaje złożoność postaci Mattisa oraz zawiłości siostrzano-braterskiej relacji. Bohater powieści wydaje się na wskroś autentyczny w swoich zmaganiach, wielowymiarowy – czytelnik poznaje jego myśli, uczucia i sposób patrzenia na świat oraz widzi, jak postrzegają go siostra i inni ludzie. Łatwo współodczuwać ekscytację, frustrację i zagubienie Mattisa; miłość, tłumiony gniew i gorycz Hege. Powieść podszyta jest napięciem, tajemnicą, nutą oniryzmu i czegoś niepokojącego – widmem zbliżającego się nieszczęścia. Zachwycają opisy natury i zjawisk przyrody, ich związek ze stanem psychicznym i emocjonalnym bohaterów. Powieść rozwija się w niedopowiedzeniach, gdzieś między realizmem a symboliką – i napędza ją narastający wewnętrzny konflikt Mattisa.


"Ptaki" Vesaasa to śpiew słonki, zapach lasu, wiosłowanie po jeziorze w porannej mgle i dziergane swetry. To czułość, lęk, smutek i tęsknota czające się w zakamarkach domu oraz tragedia, której być może nie sposób uniknąć.

Piękna, smutna i poruszająca powieść. Przenikliwe studium odmienności, niedopasowania i osamotnienia, miłości i odpowiedzialności. Opowieść o trudnościach w zrozumieniu siebie nawzajem, przeznaczeniu i różnych sposobach postrzegania świata.

Norweski klasyk – i skandynawski must read (w nowym tłumaczeniu Marii Gołębiewskiej-Bijak wraz z nowelą "Niedojda"). Polecam!
























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Poznańskie •

Tytuł oryginalny: Fuglane
Przekład: Maria Gołębiewska-Bijak
Data wydania: 23 października 2024
Wydawnictwo: Poznańskie 
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Oprawa: twarda
Liczba stron: 334
Moja ocena: 5,5/6

wtorek, października 29, 2024

#741 "Leonardo, Frida i przyjaciele" – Camille Jouneaux (przekład Eliza Kasprzak-Kozikowska)

#741 "Leonardo, Frida i przyjaciele" – Camille Jouneaux (przekład Eliza Kasprzak-Kozikowska)
Czym jest fowizm, surrealizm, pop-art? Co zainspirowało Vincenta van Gogha do namalowania "Gwiaździstej nocy"? Na czym polega perspektywa powietrzna? Dlaczego Diego Velázquez musiał przemalować "Panny Dworskie"?   


Każdy obraz ma swoją własną niepowtarzalną historię – sztuka pełna jest tajemnic, niespodzianek i zaskakujących odkryć. Czasami wydaje nam się, że znamy dany obraz, tymczasem nic bardziej mylnego – z pozoru nieistotne detale, drobne szczegóły, potrafią odmienić sposób postrzegania dzieła, nadając głębię, znaczenie i sekretny przekaz. Książka Camille Jouneaux wspaniale uczy, jak patrzeć, żeby rzeczywiście widzieć – czego szukać i na co zwracać uwagę. Omówienie obrazów to jedna z największych zalet tej publikacji (i coś, co czytałam z największym zainteresowaniem). Warto też wspomnieć, że chronologiczny układ książki świetnie uwidacznia zmiany, które zachodziły w malarstwie na przestrzeni wieków – jak zmieniały się style i techniki malarskie, inspiracje, perspektywa, kolorystyka, kompozycja, wykorzystanie światła i cienia. Camille Jouneaux płynnie przechodzi przez różne epoki i kierunki (m.in. renesans, barok, impresjonizm, symbolizm, fowizm, surrealizm, pop-art) – i w omawianych obrazach widać ich charakterystyczne cechy. Całość dopełniają przydatne okołomalarskie informacje i ciekawostki dotyczące na przykład renowacji i atrybucji dzieł sztuki oraz analizy rentgenowskiej obrazów (bo wiele interesujących i zaskakujących rzeczy często kryje się pod zamalowanymi fragmentami:).



"Leonardo, Frida i przyjaciele" to książka, która przybliża sztukę w atrakcyjny i przystępny sposób. Przepięknie wydana – twarda oprawa, większy format, solidny papier, żywa kolorystyka. Do czytania, oglądania, dla przyjemności i dla poszerzania horyzontów – na długie godziny. Wspaniała malarska przygoda. Polecam!





















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Znak •

Tytuł oryginalny: Leonardo, Frida and the Others: The History of Art, 800 Years - 100 Artists
Przekład: Eliza Kasprzak-Kozikowska
Wydawnictwo: Znak Koncept
Data wydania: 23 października 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 360
Moja ocena: 6/6


poniedziałek, października 28, 2024

#740 "Wyspa pajęczych lilii" – Li Kotomi (przekład Dariusz Latoś)

#740 "Wyspa pajęczych lilii" – Li Kotomi (przekład Dariusz Latoś)
Rozkwitające pajęcze lilie porastały gęsto plażę – kołysały się w podmuchach morskiej bryzy, wyciągały ku niebu swoje długie pręciki. Czerwony kwietny dywan troskliwie otulał nieprzytomną dziewczynę, którą morze wyrzuciło na brzeg. Biała sukienka nieznajomej delikatnie powiewała, w czarnych włosach lśniły ziarenka piasku...


Mówi się, że pajęcze lilie to kwiaty zmarłych – często zakwitają jesienią przy grobach. Niektórzy twierdzą, że są jak zły omen – zwiastują nieszczęście. Te kwiaty o krwistoczerwonych płatkach i długich "pajęczych" pręcikach potrafią leczyć. Ale bywa, że stają się trucizną. W świecie stworzonym przez Li Kotomi pajęcze lilie mają szczególne znaczenie. Odnaleziona wśród nich dziewczyna cudem unika śmierci we wzburzonych wodach oceanu, ale traci pamięć – nie wie kim jest ani skąd przybyła. Tak właśnie zaczyna się powieść Kotomi, utopijna historia opowiedziana niczym baśń z odległej krainy – o tajemniczej wyspie gdzieś na Pacyfiku, w nieokreślonej przyszłości, rządzonej przez kapłanki noro, strażniczki języka i wyspiarskiego dziedzictwa. To piękne i przedziwne miejsce staje się dla Umi schronieniem. Dziewczyna poznaje mieszkańców, nawiązuje przyjaźnie, uczy się języka i rytuałów. Wciąż jednak wisi nad nią cień przeszłości i sekret teraźniejszości – historia wyspy, którą znają wyłącznie kapłanki noro. Książka Li Kotomi zaskakuje – i to w wielu różnych aspektach. Niezwykle ciekawy wydaje się stworzony przez nią utopijny świat – fascynują opisy scenerii, rytuałów i codziennego życia, bogactwo detali, warstwa językowa i znaczeniowa, zakorzenienie w folklorze i tradycji, nawiązania japońskie, tajwańskie i chińskie. Li Kotomi w tak oryginalny sposób podejmuje kwestie dotyczące miłości, przyjaźni, dorastania, pamięci, tożsamości, feminizmu i patriarchalnej opresji. Pisze o mocy języka, płciowej dominacji, wyobcowaniu i równości praw. O zawiłości uczuć i międzyludzkich relacji, zaufaniu, odwadze i trudnych decyzjach. Urzekły mnie subtelność prozy, kreacja świata i bohaterów, niespieszność fabuły, nuta baśniowości, folkloru, tajemnicy i niepokoju. Czułam morską bryzę, zapach pajęczych lilii i trzciny, smak onigiri. Słyszałam śpiew kapłanek noro i dźwięki shamisenu. Żyłam losami dziewczyny, która próbowała zbudować dla siebie nowe życie w obcym, nieznanym miejscu – splotem lęku, gniewu, nadziei, odwagi i czułości.


"Wyspa pajęczych lilii" to oryginalna, pomysłowa powieść przekraczająca granice – pamięci, miłości, języka. Historia, która pozwala wyobrazić sobie inny świat – inny, choć wciąż bliski, znajomy. Doceniam piękną prozę i zamysł Li Kotomi (i wspaniałą pracę, którą wykonał Dariusz Latoś, oddając w przekładzie językowe niuanse). Dla mnie miłe zaskoczenie i kolejna ciekawa przygoda z azjatycką literaturą. 


























• współpraca barterowa • Bo.wiem • 

Tytuł oryginalny: 彼岸花が咲く島
Przekład: Dariusz Latoś
Wydawnictwo: Bo.wiem
Seria: Seria z Żurawiem
Data wydania: 25 października 2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 144
Moja ocena: 5/6

piątek, października 25, 2024

#739 "Pół świata cudów" – Viola Ardone (przekład Mateusz Kłodecki)

#739 "Pół świata cudów" – Viola Ardone (przekład Mateusz Kłodecki)
Czy aby iść naprzód trzeba zapomnieć? A może wręcz przeciwnie – trzeba pamiętać?

Elba pamięta. Pamięta Mutti, swoją ukochaną matkę, jej złociste włosy, śpiewny głos i czuły dotyk. Pamięta lata spędzone w klasztornym internacie – czas samotności i bólu, gdy szepty modlitwy splatały się z odgłosami zadawanych razów. Pamięta "półświatek" – szpital psychiatryczny, w którym przyszła na świat i który stał się jej domem. Pamięta bezsenne noce, kraty w oknach, elektrowstrząsy, odosobnienie i ludzkie dramaty. Pamięta pierwsze dni spędzone w neapolitańskim mieszkaniu należącym do lekarza, który postanowił zabrać ją ze szpitala – i zaopiekował się nią jak córką. Pamięta szelest kartek, miejski gwar, szum morza, smak makaronu i wolności – wolności, która bardziej ją przerażała niż cieszyła. Wspomnienia żyją w Elbie. Pamięta, choć czasami pragnęłaby zapomnieć, uwolnić się od ciężaru przeszłości. I te wspomnienia zabierze ze sobą wszędzie – tam, dokąd zaprowadzi ją odzyskana wolność.

Lubię prozę Violi Ardone, jej intymność, subtelność i pozorną prostotę. Lubię sposób, w jaki zagłębia się w uczucia, w zawiłości ludzkiej natury i życia, w to, co trudne i bolesne – bez sentymentalizmu i melodramatu. W nowej powieści Ardone po raz kolejny pisze o różnych odcieniach miłości i wolności, o samotności i traumie oraz o dojrzewaniu w cieniu straty i bolesnych wspomnień. Poruszała te motywy w swoich poprzednich książkach i porusza ponownie, tym razem przedstawiając historię dziewczynki ze szpitala psychiatrycznego i jej lekarza – mężczyzny, który wchodząc w rolę ojca, stara się zwrócić Elbę światu, dając jej szansę na wolność i inne życie. Viola Ardone zabiera czytelników do Neapolu lat 80. ubiegłego wieku i głosem piętnastoletniej Elby kreśli obraz zmieniającej się włoskiej psychiatrii – pisze o szpitalnych realiach, ludziach cierpiących na brak miłości, żyjących w odosobnieniu, odrzuconych; o upadających murach, humanizacji i odzyskiwanej wolności. Historia opowiedziana jest narracyjnym dwugłosem w formie monologów, w odrębnych perspektywach i różnych liniach czasowych. Dorastanie Elby, opuszczenie szpitala, jej tajemnicze zniknięcie oraz starość Fausto, jego próba rozliczenia się z przeszłością, tworzą ramy dla opowieści o nietypowej więzi – ludziach, których ścieżki skrzyżowały się niespodziewanie i którzy próbowali ocalić siebie nawzajem. Ardone tworzy zniuansowane, złożone portrety – zranionej, silnej dziewczynki oraz zaangażowanego w swoją pracę lekarza (a przy tym dobrego, choć wadliwego człowieka, który zawiódł w roli męża i ojca) – i Elba, i Fausto są niezwykle autentyczni w swoich zmaganiach. Wiele ważnych tematów pojawia się w tej powieści – rodzinna dysfunkcja, ciężar traumy, samotność, miłość, szukanie swojego miejsca, kruchość życia, moc przebaczenia oraz znaczenie wolności – wolności, która leczy, ale i ma też swoją cenę. Powieść stopniowo nabiera głębi i ostrości, by ostatecznie poruszyć, skłonić do refleksji, pozostawić w melancholii.


Piękna, słodko-gorzka opowieść o cudzie, jakim jest życie – z całym swoim szczęściem, bólem i rozpaczą, mrokiem i jasnością. Pokazuje, jak ważne są miłość i wolność wyboru własnej drogi – poczucie, że naprawdę istniejemy na tym świecie. Niezmiennie jedna z moich ulubionych autorek.























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Sonia Draga •

Tytuł oryginalny: Grande Meraviglia
Przekład: Mateusz Kłodecki
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 16 października 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 344
Moja ocena: 5/6

niedziela, października 20, 2024

#738 "Ptaki bez skrzydeł" – Louis de Bernières (przekład Marek Fedyszak)

#738 "Ptaki bez skrzydeł" – Louis de Bernières (przekład Marek Fedyszak)

Epicka opowieść spleciona z burzliwych ludzkich losów i wielkiej historii. Z codziennych radości i smutków, miłości, przyjaźni, cyklu życia i śmierci oraz wojny i polityki. "Ptaki bez skrzydeł" Louisa de Bernièresa to barwna mozaika, która przenosi czytelnika w czasie – do początków XX wieku i małej anatolijskiej miejscowości położonej nad Morzem Egejskim. Tam właśnie, w Eskibahçe, od wieków żyją wspólnie Turcy, Grecy, Ormianie, chrześcijanie i muzułmanie. Jest Filotea, najpiękniejsza dziewczynka i Ibrahim, jej przyszły mąż. Są Karatavuk i Mehmetçik, chłopcy, których połączyła przyjaźń. Jest imam Abdulhamid ze swoją ukochaną klaczą Nilufer oraz ojciec Kristoforos, chrześcijański duchowny. Jest Drosula, kobieta, która musiała opuścić Eskibahçe i zamieszkać na greckiej Kefalonii. Są żony i mężowie, żebracy, prostytutki, garncarze i bejowie. Jest prosty rytm życia – praca i nauka, uroczystości, śluby, narodziny i pogrzeby, dziecięce zabawy, długie rozmowy i modlitwy – świat, w który brutalnie wkracza wojna przynosząc ze sobą gniew, okrucieństwo, zdradę i pokoleniowe traumy.

"Człowiek jest ptakiem bez skrzydeł, a ptak jest człowiekiem bez zmartwień"

Louis de Bernières opowiada o ostatnich latach Imperium Osmańskiego głosem zwykłych ludzi, mieszkańców Eskibahçe – przedstawia moment, w którym ich harmonijne, wspólne życie zostaje zakłócone przez historyczne i polityczne zawirowania. Dramat mieszkańców splata się z życiorysem Mustafy Kemala Atatürka, twórcy nowoczesnego państwa tureckiego. Niezwykły w tej książce jest nie tylko rozmach (niemal 730 stron), ale też bogactwo historycznej i kulturowej scenerii. "Ptaki bez skrzydeł" są mocno zakorzenione w czasie i miejscu, w grecko-tureckiej i chrześcijańsko-muzułmańskiej rzeczywistości, pełne przeróżnych wątków i postaci, opisów, ciekawych odniesień do religii, tradycji, geografii i kultury. Bernières zagłębia się w kwestie miłości, przyjaźni, przeznaczenia, tożsamości, poczucia narodowej i religijnej przynależności, nacjonalizmu. Opowiada o brutalności wojny i przesiedleniach – konflikcie, który wpływa na każdego człowieka, bez względu na narodowość, religię, pozycję społeczną i ekonomiczną. O ciężarze straty i żalu oraz sile ludzkiego ducha w starciu z wielkim światem.


Powieść pełna smutku i humoru, czasami zabawna, czasami wstrząsająca, ludzka i autentyczna. Pokazuje, że człowiek jest zdolny do pięknych i okropnych rzeczy. Że nacjonalizm, patriotyzm i religia mogą prowadzić do czynów heroicznych i haniebnych. I uświadamia, jak cienka linia dzieli szacunek i tolerancję od nienawiści i podziałów. Urzekła mnie piękną prozą, studium postaci i kulturowo-historycznym tłem – odbyłam fascynującą podróż w czasie. Imponująca i satysfakcjonująca lektura (wymagająca czasu i uwagi), warto.


























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Noir sur Blanc •

Tytuł oryginalny: Birds without Wings
Przekład: Marek Fedyszak
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 9 października 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 737
Moja ocena: 5/6




środa, października 16, 2024

#737 "Podążaj za księżycem" – James Norbury (przekład Aldona Krupa)

#737 "Podążaj za księżycem" – James Norbury (przekład Aldona Krupa)
Atramentowe nocne niebo. Migoczące gwiazdy. Wielki księżyc wiszący w ciemności. Amaya postanawia podążyć za jego blaskiem...


Niektóre książki są jak plaster na złamane serce. Inne jak pomocna dłoń albo drogowskaz, który pomaga odnaleźć właściwą drogę, gdy czujemy się zagubieni i samotni. Książka Jamesa Norbury'ego opowiada o tym, co trudne i bolesne, ale z dużą dawką nadziei i pocieszenia – światło księżyca rozprasza w niej mrok. Autor za pomocą słowa i obrazu zabiera nas w podróż – tym razem w towarzystwie starego wilka i małego zagubionego szczeniaka, który pragnie odnaleźć rodziców. Ich wspólna wędrówka przez zaśnieżone krajobrazy, opuszczone miasta i mroczne lasy pełna jest niebezpieczeństw i zwątpienia, ale też długich rozmów na temat życia, miłości, zaufania i nadziei. Są momenty, które rozczulają, wzruszają i łamią serce. Tekst i ilustracje wspaniale ze sobą korespondują – i wspólnie tworzą piękną, refleksyjną całość. Czuć, że to książka stworzona z sercem – intymna, ale jednocześnie uniwersalna – i każdy z nas może w niej odnaleźć coś ważnego, coś bliskiego. To opowieść o podróży ważniejszej niż cel. O kruchości istnienia, odchodzeniu, wzlotach i upadkach, które odmieniają koleje losu i nas samych. O wytrwałości i cierpliwości oraz umiejętności cieszenia się chwilą obecną. O bólu, cierpieniu i samotności, które są nieodłączną częścią życiowej wędrówki. O nadziei rozpraszającej mrok i tym, co najważniejsze – miłości.

"Większość życia spędzamy, wędrując. Dotarcie do celu jest tylko małym ułamkiem podróży. Powinniśmy pamiętać, by cieszyć się każdą częścią tej przygody"


Książka Norbury'ego zachęca, by podążać za własnym księżycem – własną ścieżką mimo trudów i wątpliwości. Wzrusza, urzeka swoją wrażliwością, mądrością i czułością, otula nadzieją. Przepięknie wydana (uwielbiam ilustracje autora – potrafią powiedzieć więcej niż słowa). Inspirująca lekcja życia w książkowej odsłonie, gorąco polecam (również na prezent).




















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: Following the Moon
Przekład: Aldona Krupa
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 9 października 2024
Oprawa: twarda
Liczba stron: 176
Moja ocena: 5,5/6

poniedziałek, października 14, 2024

#736 "Szklany ogród" – Tatiana Țîbuleac (przekład Kazimierz Jurczak)

#736 "Szklany ogród" – Tatiana Țîbuleac (przekład Kazimierz Jurczak)
"Nikt mnie nie kocha, ale zawsze może być gorzej"


Jak wiele smutku i bólu można zamknąć w słowach? Tatiana Țîbuleac jest wspaniała w portretowaniu ludzi nieszczęśliwych, w rozumieniu ich rozpaczy, osamotnienia, egzystencjalnego dramatu. Boli porzucenie i pobyt w sierocińcu. Boli brak miłości i bieda. Boli gdy dzieci na podwórku torturują jeża, gdy ukochane róże obracają się w pył, gdy ktoś umiera z zimna we własnym mieszkaniu. Boli życie, które przypomina odłamki szkła – kolorowe i piękne, ale jednocześnie kruche i ostre. Ból nie opuszcza Łastoczkę od najmłodszych lat. Jako sierota zostaje przygarnięta przez "kobietę szklarkę", zbieraczkę szklanych butelek, i trafia do wielkiego miasta, Kiszyniowa. Tam właśnie dziecięca nadzieja na odmianę losu zderza się z brutalną rzeczywistością. Tatiana Țîbuleac przedstawia postsowieckie bildungsroman – powieść o dorastaniu w trudnych czasach transformacji ustrojowej. Gdzieś na pograniczu sowieckiej nostalgii i niepodległościowych dążeń, w chaosie zmian, między językiem rosyjskim a rumuńsko-mołdawskim toczy się intymna i poruszająca historia dziecka niekochanego. Țîbuleac ze szczerością podejmuje tematy miłości i jej braku, kobiecości, wykorzenienia i tożsamości, poczucia winy, przebaczenia, wzrastania w rozpadającym się świecie, którym rządzi przemoc i bieda; w którym tak trudno odnaleźć okruchy piękna, dobra i nadziei. Kiszyniowskie osiedle czteropiętrowych bloków przypomina w książce Țîbuleac wieloetniczną mozaikę – to sąsiedzka wspólnota uwikłana w wielkie i małe dramaty, nierówności społeczne, przemoc i napięcia. To ludzie dobrzy i źli, pełni wewnętrznych konfliktów, zdolni do miłości i nienawiści. I wnoszą oni do życia dorastającej dziewczynki odrobinę światła, koloru i pocieszenia.
 

W "Szklanym ogrodzie" krótkie wspomnienia przeplatają się jak szkiełka w kalejdoskopie – i z czasem tworzą wspólnie większy obrazek. Zachwyca splot prozy i poezji, mieszanka szczerości i wrażliwości w opisywaniu ludzkich przeżyć. Książkę Țîbuleac czyta się ze ściśniętym sercem, bo dużo w niej smutku i bólu. I to właśnie swoim głębokim, duszącym smutkiem i bólem ujęła mnie najbardziej (inaczej niż w przypadku jej literackiego debiutu, gdy pod wpływem fali emocji wzruszyłam się do łez). Może i nie tak wspaniała jak "Lato, gdy mama miała zielone oczy", ale wciąż bardzo dobra – w ukazywaniu prawdziwego życia, zawiłości ludzkiej duszy, uczuć i relacji; tego, co piękne i kruche w morzu smutku i goryczy. Wartościowa literatura, lubię i polecam.






















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Noir Sur Blanc •

Tytuł oryginalny: Grădina de sticlă
Przekład: Kazimierz Jurczak
Wydawnictwo: Noir sur Blanc i Książkowe Klimaty
Data wydania: 13 września 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 192
Moja ocena: 5/6

piątek, października 11, 2024

#735 "Winda Schindlera" – Darko Cvijetić (przekład Dorota Jovanka Ćirlić)

#735 "Winda Schindlera" – Darko Cvijetić (przekład Dorota Jovanka Ćirlić)
Wojna dotarła do Prijedoru. Wtargnęła do sięgającego chmur Czerwonego Wieżowca z czterema windami. Ucichły śmiech, śpiew i dziecięcy harmider. Ulotnił się zapach ciasta i rakii. Wojna przyniosła ze sobą śmierć, nienawiść, okrucieństwo, łzy i ludzką krzywdę. Jęki, strzały i złowieszczą ciszę. Pozostawiła po sobie pustkę, żal i niegojące się rany. I krew, której nie sposób zmyć. Ot, wieżowiec zanurzony w nieszczęściu.


"Winda Schindlera" nadaje słowom wojna i czystki etniczne ludzką twarz. To Aku i Amir zastrzeleni przed budynkiem serią z karabinu maszynowego. To Adem, którego martwe ciało wleczone było ulicą. To Szimo, który zginął w okopach. To Ekrem, którego zwłoki znaleziono w masowym grobie. To Goran, który katował ludzi w obozie. To Supha i Milosava, dwie matki, których dzieci zwróciły się przeciwko sobie. To Danko, który nie opuścił mieszkania przez trzy lata i siedem miesięcy. 

Darko Cvijetić opisuje losy ludzi żyjących w Czerwonym Wieżowcu w Prijedorze przed, po i w czasie trwania wojny w latach 90. ubiegłego wieku. Nawiązuje do ludzkiego dramatu – czystek etnicznych, które dotknęły mieszkańców; do czasów, gdy sąsiedzi i członkowie rodzin zamienili się w oprawców i ofiary. Krótkie rozdziały, niedopowiedzenia i precyzyjna, liryczna proza doprawiona nutą czarnego humoru doskonale uwidaczniają grozę. Cvijetić wzbudza emocje, gdy pisze o momentach dobrych, złych i najstraszniejszych – Czerwony Wieżowiec niczym soczewka skupia w sobie wojenną tragedię mieszkańców Bośni i Hercegowiny.


Wielką moc ma w sobie ta niewielka książka. Tak oszczędna w formie i treści, a jednocześnie wstrząsająca, zapadająca w pamięć.





















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Noir Sur Blanc •

Tytuł oryginalny: Schindlerov lift
Przekład: Dorota Jovanka Ćirlić
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 24 kwietnia 2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 84
Moja ocena: 5,5/6

środa, października 09, 2024

#734 "Kawiarnia pod Pełnym Księżycem. Prawdziwe życzenie" – Mai Mochizuki (przekład Agata Falkowska)

#734 "Kawiarnia pod Pełnym Księżycem. Prawdziwe życzenie" – Mai Mochizuki (przekład Agata Falkowska)
Kawiarnia pod Pełnym Księżycem pojawia się nieoczekiwanie w różnych miejscach. Pracujące w niej koty nie przyjmują od gości zamówień – serwują indywidualnie dopasowane, specjalnie przygotowane napoje i potrawy. I pomagają też odwiedzającym ich ludziom odkryć to, czego tak naprawdę pragną – ich prawdziwe życzenia.


Książka Mai Mochizuki ponownie otuliła mnie księżycową magią – i zabrała w podróż przez zawiłe ludzkie losy, skomplikowane uczucia i relacje. Kontynuacja "Kawiarni pod Pełnym Księżycem" ma w sobie urok pierwszej części – to japoński comfortbook w nietuzinkowej odsłonie, z gadającymi kotami, dobrym jedzeniem i astrologią, motywem przewodnim – ale jednocześnie wydała mi się bardziej ludzka, bliska, wzruszająca – i mocniej angażująca. Mai Mochizuki do kociej kawiarni na kółkach zaprosiła trzy osoby: Satomi, młodą kobietę rozdartą między karierą zawodową a małżeństwem; Koyuki, dziewczynę, która latami dźwiga ciężar poczucia winy; Junko, żonę i matkę, która głęboko skrzywdzona przez despotycznego ojca oddaliła się od rodziny. Każda z nich musi skonfrontować się z własnymi uczuciami i wspomnieniami, zajrzeć w głąb serca i zrozumieć siebie – odkryć pragnienia, tytułowe prawdziwe życzenia. Historie Satomi, Koyuki i Junko zaskakująco mocno mnie poruszyły. Zresztą tym razem wątek astrologiczny (którego nie jestem fanką) okazał się przyjemniejszy, łatwiejszy w odbiorze – i odniosłam wrażenie, że nie zdominował i nie przyćmił indywidualnych historii osób, które trafiły do Kawiarni pod Pełnym Księżycem. Mochizuki udało się stworzyć trzy krótkie, ale angażujące opowieści – o poczuciu osamotnienia, ludzkiej życzliwości, konfrontacji z własnymi pragnieniami, zrzucaniu ciężaru bolesnej przeszłości, trudnych wyborach oraz przebaczeniu sobie i innym. O niełatwej drodze do uzdrowienia i zrozumienia siebie – krokach ku szczęściu i zadowoleniu.

"Pierwszym krokiem do szczęścia jest odnalezienie swojego prawdziwego życzenia" 


"Prawdziwe życzenie" to spacery ulicami zimowego Tokio i plażą nadmorskiej Kamakury, długie rozmowy pod gwiazdami, łzy smutku i radości. To pyszne opisy jedzenia, astrologiczne smaczki, trafne życiowe spostrzeżenia, przyjemna, nostalgiczna atmosfera i czuła proza. Książka skąpana w delikatnym księżycowym blasku – dla miłośników japońskich comfortbooków, kotów i astrologii (i nie tylko:).





















• prezent • Wydawnictwo W.A.B. •

Tytuł oryginalny: 満月珈琲店の星詠み~本当の願いごと~
Przekład: Agata Falkowska
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 9 października 2024
Cykl: Kawiarnia pod Pełnym Księżycem (tom 2)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 176
Moja ocena: 4,5/6

niedziela, października 06, 2024

#733 "Wszyscy zakochani nocą" – Mieko Kawakami (przekład Anna Horikoshi)

#733 "Wszyscy zakochani nocą" – Mieko Kawakami (przekład Anna Horikoshi)
"Byłam sama od tylu lat, że nie sądziłam, by moja samotność mogła się kiedykolwiek pogłębić, a tak się właśnie stało. Czułam się tak, jakbym była sama na świecie"

Czy można być samotnym w centrum tokijskiej Shibuyi? Fuyuko właśnie tam, w przyprawiającej o zawrót głowy mieszance dźwięków, świateł i zapachów, wśród setek ludzi pospiesznie przemierzających ulice, poczuła się naprawdę samotna. I uderzyła ją bolesna myśl – czy szare życie w pojedynkę, które wiedzie to jedynie splot okoliczności? A może to suma wyborów, których dokonała i wciąż dokonuje? Dlaczego oddaliła się od świata i samej siebie? Trzydziestoczteroletnia bohaterka książki Kawakami żyje samotnie i całą energię poświęca pracy. Pewnego dnia poznaje mężczyznę, nauczyciela fizyki, który opowiada jej o świetle i muzyce klasycznej. Fuyuko zauważa, że jej z pozoru bezpieczna i przewidywalna egzystencja to w rzeczywistości pusta skorupa – i zaczyna czuć w sercu coś, czego nigdy wcześniej nie czuła...


Mieko Kawakami pięknie pisze o kobietach współczesnej Japonii – ze szczerością, ale i dużą dawką empatii i zrozumienia. Powieść ma w sobie intymność, bo zagłębia się w świat uczuć, lęków, traum i wewnętrznych rozterek. Jednocześnie Kawakami kreśli zniuansowany portret międzyludzkich relacji i obnaża bolączki współczesności – samotność, poczucie wyobcowania i niedopasowania, trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji, seksualność, małżeństwo i macierzyństwo, kariera zawodowa, krytyka i presja otoczenia. Rzuca też światło na sytuację kobiet w patriarchalnych, bezwzględnych realiach.

Powieść Kawakami utkana jest z samotności, tęsknoty i pragnienia bliskości. Rozbrzmiewa dźwiękami chopinowskiej kołysanki, otula nocną ciszą i kojącym mrokiem. Ma smak pospiesznie popijanej sake – byle tylko zagłuszyć ból egzystencji. Gubi się w labiryncie zdań, które Fuyuko, korektorka freelancerka, przeszukuje godzinami w największym skupieniu. Jest sennym marzeniem, nieśmiałym spojrzeniem i szybszym biciem serca. Jest splotem miłości i samotności, samopoznania, życiowych wyborów i okoliczności. Jest o nas, o mnie i o tobie - o naszej niełatwej współczesności.


Powieść urzekła mnie swoją intymnością i melancholią, echem dobrze znanych, współczesnych zmagań i lęków, przejmującą samotnością. Wzbudza smutek, ale też przynosi nadzieję – przypomina, że mamy w sobie siłę, by przetrwać; by odnaleźć radość w małych rzeczach; by odważyć się kochać i by przejąć kontrolę nad własnym życiem. Opowiada o szczęściu, które tkwi w poczuciu własnej wartości, w sprawczości i niezależności – istnieje w nas samych.




























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Mova •

Tytuł oryginalny: すべて真夜中の恋人ち
Przekład: Anna Horikoshi
Ilustracje na okładce i wewnątrz książki: Alex Rossiter
Wydawnictwo: Mova
Data wydania: 25 września 2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 288
Moja ocena: 5/6

czwartek, października 03, 2024

#732 "Bez skazy. Korea Południowa i mroczne strony obsesji piękna" – Elise Hu (przekład Piotr Grzegorzewski i Marcin Wróbel)

#732 "Bez skazy. Korea Południowa i mroczne strony obsesji piękna" – Elise Hu (przekład Piotr Grzegorzewski i Marcin Wróbel)
Z plakatów patrzą takie same twarze – mlecznobiała, promienna i gładka cera, wąski nos, duże oczy jak w anime, mała i delikatna linia szczęki. Zawsze świeża, idealna, bez skazy...


Miasto będące ucieleśnieniem konsumpcji przytłaczające wielkością, wysokością i nowością. Miasto sklepów z kosmetykami, salonów piękności i klinik chirurgicznych. Epicentrum światowych innowacji w dziedzinie urody, popkultury, mediów społecznościowych i szybko rozwijających się technologii. Seul przoduje w liczbie operacji plastycznych, a przemysł K-beauty zapewnił Korei Południowej światowy sukces. Produkty do pielęgnacji i makijażu oraz zabiegi kosmetyczne i chirurgiczne służą poprawie wyglądu i samopoczucia – i napędzają też konsumpcjonizm. Ale w Korei Południowej dbanie o urodę to coś znacznie więcej – kultura piękna, która wpływa na wszystkie aspekty życia. Tam właśnie wygląd liczy się jak nigdzie indziej na świecie – może zapewnić szczęście i powodzenie, otworzyć drzwi do kariery zawodowej lub wręcz przeciwnie, zepchnąć na margines. Standardy piękna stają się w Korei coraz bardziej wyśrubowane, a koszty finansowe, społeczne i psychiczne wciąż rosną. Dlaczego poświęcamy na upiększanie siebie tak wiele czasu i energii? Kto naprawdę na tym zyskuje? I dokąd zmierza ta niekończąca się pogoń za doskonałością?

Elise Hu, amerykańska dziennikarka o wschodnioazjatyckich korzeniach, wspólnie z rodziną spędziła w Seulu kilka lat jako zagraniczna korespondentka. W tym czasie poznawała południowokoreańską stolicę – zanurzała się w seulskie realia, obserwowała i doświadczała osobiście wszechobecnego konsumpcjonizmu i kultury piękna, przeprowadzała własne badania i prowadziła rozmowy z mieszkańcami Seulu. W rezultacie powstał reportaż na temat przemysłu K-beauty oraz koreańskich standardów piękna. Elise Hu opowiada o kosmetykach, firmach kosmetycznych, pielęgnacji i makijażu; odwiedza salony i kliniki chirurgiczne; omawia normy piękna w kontekście kulturowym; pisze o koreańskiej nowoczesności, szansach i zagrożeniach. O bonach na zabiegi otrzymywanych od rodziny po ukończeniu szkoły, makijażu, który traktowany jest jako przejaw szacunku wobec siebie i społeczeństwa. O jednym uniwersalnym rozmiarze ubrań, fatfobii, wielogodzinnej pracy nad ciałem i wyglądem.


"Bez skazy" to przede wszystkim wnikliwa podróż przez meandry przemysłu K-beauty – ale nie tylko. To, co najbardziej zainteresowało mnie w reportażu Elisy Hu, to szerszy kontekst, a szczególnie mroczna strona koreańskiej obsesji piękna – sposób, w jaki przemysł K-beauty powiązany jest z kulturą, konsumpcjonizmem, dyskryminacją płciową, nierównościami społecznymi, uprzedmiotowieniem kobiet i seksistowskimi strukturami władzy. Interesujące są fragmenty dotyczące ruchu Escape The Corset (sprzeciw i próba wyzwolenia się południowokoreańskich kobiet z opresyjnego systemu). Książka Hu otwiera oczy – uświadamia, jak złożonym zjawiskiem jest K-beauty; jak mocno obsesja piękna determinuje życie kobiet; jak standardy urody wpływają na sposób postrzegania siebie i innych ludzi (i jest to bez wątpienia gorzka, a czasami też wzbudzająca niepokój refleksja). Elise Hu pisze przystępnie, wplata też własne osobiste spostrzeżenia i doświadczenia. Co prawda zabrakło mi indywidualnych historii (chciałabym usłyszeć również głosy samych Koreanek), ale poza tym doceniam i polecam. Dobrze napisany i fascynujący reportaż, który skłania do przemyśleń na temat wyglądu, samooceny, sytuacji kobiet, norm społecznych, konsumpcjonizmu i nowoczesności. Warto!





























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Poznańskie •

Tytuł oryginalny: Flawless: Lessons in Looks and Culture from the K-Beauty Capital
Przekład: Piotr Grzegorzewski, Marcin Wróbel 
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 25 września 2024
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 400
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, września 30, 2024

#731 "Strzyżyk woleoczko" – Anne Enright (przekład Kaja Gucio)

#731 "Strzyżyk woleoczko" – Anne Enright (przekład Kaja Gucio)
Czy nie byłoby wspaniale móc rozpostrzeć skrzydła, wznieść się ku błękitnemu niebu i odlecieć daleko? Daleko od bólu porzucenia, ciężaru miłości, dławiącego lęku i zagubienia...


Tytułowy strzyżyk woleoczko to tylko jeden z wielu ptaków przelatujących przez powieść Anne Enright – jeden z wielu, ale dla Carmel i jej córki Nell szczególny. Flora i fauna pojawiają się we wplecionych w narrację lirykach staroirlandzkich oraz wierszach wielkiego poety, czarującego mężczyzny i niestety, również fatalnego męża i ojca. Literackie dziedzictwo Philipa McDaragha i porzucenie rodziny naznaczyło życie jego córki Carmel i pośrednio również wnuczki Nell. "Strzyżyk woleoczko" to polifoniczna historia pokoleniowej traumy, kobiecej siły i niezależności oraz mocy poezji – portret rodzinnej dysfunkcji, której źródłem stał się jeden mężczyzna. Anne Enright splata ze sobą trzy głosy. Jest Carmel, która wraca wspomnieniami do dzieciństwa na obrzeżach Dublina z chorą matką, nieobecnym ojcem i despotyczną siostrą oraz do wczesnych lat swojego samotnego macierzyństwa. Jest Nell, młoda dziewczyna, która próbuje uciec w dorosłe życie z dala od rodzinnego domu – szuka miłości i własnej drogi. Jest Phil, narcystyczny i samolubny poeta, który dla sztuki porzuca żonę i córki. Powieść ma epizodyczną, swobodną strukturę (narracja z perspektywy Nell przypomina mi swoim zabawnym, ironicznym i chaotycznym vibe'm prozę Sally Rooney i Patricii Lockwood). Enright jest świetna w przedstawianiu zawiłości relacji i więzi, szczególnie między siostrami oraz matką i córką. Jej postaci są zniuansowane i wiarygodne w swoich zmaganiach, a trójgłos powieści wspaniale uwidacznia ciężar pokoleniowej traumy, nieuchwytne i delikatne nici łączące ze sobą członków jednej rodziny. 


"Strzyżyk woleoczko" to powieść o miłości, która bywa iluzją oraz żalu, który potrafi trwać latami. O głębokich pokoleniowych ranach i drodze do uzdrowienia oraz małych, z pozoru nieistotnych momentach, które kształtują nasze życie i nas samych. Angażująca rodzinna historia (szczególnie z perspektywy Carmel) zakorzeniona w irlandzkich realiach i doprawiona nutą poezji – splot smutku i czułości w inteligentnej, szczerej i empatycznej prozie.

























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Filtry •

Tytuł oryginalny: The Wren, the Wren
Przekład: Kaja Gucio (wiersze w przekładzie Piotra Siemiona)
Wydawnictwo: Filtry
Data wydania: 18 września 2024
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 336
Moja ocena: 5/6

piątek, września 27, 2024

#730 "Średniowieczne ciało. Książka o życiu, śmierci i sztuce" – Jack Hartnell (przekład Maciej Miłkowski)

#730 "Średniowieczne ciało. Książka o życiu, śmierci i sztuce" – Jack Hartnell (przekład Maciej Miłkowski)
"Jeżeli kobieta nie chce począć, niech nosi na nagim ciele macicę kozy, która nie miała potomstwa. (...) Jeśli doznała okropnych ran przy porodzie, a później, ze strachu przed śmiercią, nie chce na nowo począć, niech nawrzuca do łożyska tyle ziaren wilczomlecza albo jęczmienia, ile lat chce pozostać jałową. Jeśli chce być jałowa na zawsze, niech wrzuci pełną garść ". I jak wam się podoba średniowieczna antykoncepcja? ;)


Sposoby leczenia wykorzystywane w średniowieczu potrafią zadziwić, rozbawić, przerazić. Zioła, czary, egzorcyzmy, astrologia i oczywiście słynne upuszczanie krwi stanowiące remedium na niemal wszystkie dolegliwości – tak w wielkim skrócie wyglądał repertuar średniowiecznej medycyny. Tylko co właściwie się za tym kryje? Co ówcześni ludzie wiedzieli o ludzkim ciele i zachodzących w nim procesach? Skąd pomysł, że choroba może "wypłynąć" wraz z krwią? Dlaczego to właśnie serce uznawano za miejsce, w którym przechowywane są ludzkie uczucia? Czym były teoria humoralna i "robak zębowy" rzekomo odpowiadający za ból zęba? Jak wyglądały średniowieczne sekcje zwłok? I jakie narzędzia chirurgiczne można było znaleźć w torbie wędrownego medyka?

W "Średniowiecznym ciele" Jack Hartnell zabiera nas w podróż przez średniowiecze od stóp do głów – dosłownie, bo każdy z dziesięciu rozdziałów książki poświęcony jest innej części ciała ludzkiego. W ten sposób powstała opowieść o średniowiecznym postrzeganiu i rozumieniu cielesności – chorobach i sposobach leczenia (również tych najbardziej absurdalnych, szokujących, a nawet szkodliwych), a także o ówczesnych poglądach na życie i śmierć, wierzeniach, praktykach pogrzebowych, ubraniach, sekcjach zwłok i wybranach aspektach zwykłej, średniowiecznej codzienności. Hartnell połączył wiedzę historyczną, medyczną, społeczną i kulturową. "Średniowieczne ciało" to korowód królów, rycerzy, świętych, mnichów, mieszczan i chłopów; podróż przez różne religie i kraje średniowiecznego świata oraz przez zadziwiające rzeczy ukryte na tzw. marginaliach. To zapach ziół i kadzidła, kurz starych ksiąg, mrok krypt i grobowców. Jednym słowem, fascynująca publikacja popularnonaukowa, która w przystępny sposób przybliża średniowiecze, obala mity, poszerza horyzonty, a przy tym stanowi wspaniałą czytelniczą rozrywkę. Zachwycił mnie pomysł spojrzenia na średniowiecze poprzez ludzkie ciało, interdyscyplinarny charakter książki i pasja, z jaką Hartnell opowiada o sekretach ciała, historii, medycynie i sztuce.


Piękne wznowienie (genialna okładka!) "Jeźdźca bez głowy" (2021), jednej z moich ulubionych książek serii Zrozum. Warto!

 





  


















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Poznańskie •

Tytuł oryginalny: Medieval Bodies: Life, Death and Art in the Middle Ages
Przekład: Maciej Miłkowski
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 11 września 2024 (wznowienie)
Oprawa: miękka ze skrzydełkami 
Liczba stron: 368
Moja ocena: 4,5/6

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger