wtorek, maja 27, 2025

"Ludzie wędrowni" – Anna Fryczkowska

"Ludzie wędrowni" – Anna Fryczkowska
"W życiu jest dużo bólu, miej siłę go nieść"


Józka dźwiga na swoich barkach wiele bólu i smutku, ale też miłości i nadziei. Bolało ją serce, gdy traciła dzieci. Bolało, gdy brakowało jedzenia, a ciężka praca zdawała się nie mieć końca. Bolało, gdy młodzieńcze szczęście i zakochanie ustępowały rozczarowaniu i goryczy codzienności; gdy lęk o przyszłość przysłaniał uśmiech. Bolało, gdy jako żona rybaka raz po raz lądowała z rodziną w zrujnowanych chatach; gdy żyła w ciągłej tułaczce. Ale Józka miała – i wciąż ma w sobie siłę, podobnie zresztą jak wiele innych kobiet, które też mierzyły się z życiem w niespokojnych czasach i walczyły o dobro swoich bliskich. Anna Fryczkowska pisze o tytułowych ludziach wędrownych – tych, którzy nieraz musieli porzucić dom, ruszyć w drogę i zbudować dla siebie nowe życie; pisze o rodzinie, która latami szukała swojego miejsca w świecie. Ludka, Józka i Ina – trzy kobiety, trzy pokolenia i trzy różne perspektywy. To właśnie ich oczami poznajemy realia pierwszej połowy XX wieku – czas zaborów, wojen, narodowych zrywów i odzyskania niepodległości, reform rolnych, sławojek, obowiązkowej nauki szkolnej. Anna Fryczkowska, z realizmem i dbałością o detale, odmalowuje obraz kujawskiej wsi. Czuć wyraźnie atmosferę dawnych lat – tradycja, wiara i ludowe wierzenia splatają się z ciężką pracą, naturą i życiem rodzinnym. "Ludzie wędrowni" to zapach ryb, słomy, drewna i dymu, smak świeżego mleka, kaszy i poziomek. To wyszeptane modlitwy, kryte strzechą chaty, sienniki, krochmalone poszewki, nauka czytania i pisania przy świetle świecy. Wiele jest w tej powieści pięknych i bolesnych momentów. Są dramatyczne decyzje, trudy codzienności, osobiste zmagania i historyczne zawirowania. Są pożegnania i powroty, narodziny, śluby i pogrzeby, śmiech, waśnie, łzy szczęścia i rozpaczy, wojenna groza, głód i wysiedlenie. Anna Fryczkowska stworzyła wielowymiarowe postaci – autentyczne, ludzkie i bliskie. Wspaniale było móc towarzyszyć Józce i Inie na przestrzeni lat, przez różne etapy i życiowe role – widzieć, jak zmienia je upływający czas i bieg zdarzeń. Mocno poruszyły mnie ich burzliwe losy, czułam się częścią ich świata, dzieliłam ich uczucia, marzenia, lęki i nadzieje. 


Pięknie napisana, realistyczna i poruszająca opowieść zainspirowana losami przodków – saga rodzinna rozgrywająca się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Opowieść o dzielnych kobietach – matkach, córkach, babkach i żonach. O wędrówce, od której wszystko się zaczęło i o zakorzenieniu – miejscu, które staje się domem, miłości do ziemi i tego, co wspólnym trudem zbudowane. O kobiecej sile i determinacji, walce o przetrwanie, trosce o bliskich i życiu w przeróżnych odcieniach.

Wartościowa literatura, polecam.


















• współpraca barterowa • Wydawnictwo W.A.B. •

Data wydania: 21 maja 2025
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: twarda
Liczba stron: 376
Moja ocena: 5/6

wtorek, maja 20, 2025

"Colette" – Valérie Perrin (przekład Joanna Prądzyńska)

"Colette" – Valérie Perrin (przekład Joanna Prądzyńska)
Każdy ma swoją własną historię. Nawet najbardziej samotna, niepozorna kobieta z Gueugnon w Burgundii.


Tytułowa Colette dla wielu ludzi była człowiekiem bez historii – zwykłą mieszkanką prowincji, szewcem, bezdzietną panną, milczącą, trochę nawet dziwną. A jednak to właśnie ta niczym niewyróżniająca się kobieta umarła dwukrotnie – i miała walizkę pełną sekretów.
 
Nowa powieść Valérie Perrin zaczyna się w momencie, gdy Agnès, reżyserka z Paryża, otrzymuje informację o śmierci ciotki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Colette została pochowana trzy lata wcześniej na cmentarzu w burgundzkim misteczku. Czy ciotka upozorowała własną śmierć? Kto leży w jej grobie? Kryminalna intryga daje początek długiej podróży przez rodzinną historię, latami skrywane sekrety, miłość, przyjaźń, artystyczną pasję, tragedię i zbrodnię. "Colette" ma konstrukcję powieści szkatułkowej – zwraca uwagę mnogość wątków, postaci i poruszanych tematów, połączenie elementów kryminału, dramatu, sagi i literatury pięknej, różnych form narracji i linii czasowych, złożoność fabuły. Poprzez własne śledztwo i głos Colette nagrany na taśmach magnetofonowych, Agnès łączy przeszłość i teraźniejszość – burzliwe losy pokoleń. Badając życie innych ludzi, próbuje też zrozumieć własne. Perrin wypełnia strony "Colette" melodią skrzypiec i fortepianu, głosem z magnetofonu, małomiasteczkową, francuską scenerią, zapachem skóry z zakładu szewskiego, filmem, literaturą i piłką nożną. Pisze z charakterystyczną dla siebie czułością i intymnością – zagłębia się w zawiłości uczuć i relacji, w traumy, słodko-gorzkie wspomnienia. Opowiada o ludzkich zmaganiach – stracie, ciężarze win, lęku, zdradzie, przemocy, samotności i poczuciu wyobcowania. O tym, co trudne i bolesne, ale też piękne i pokrzepiające – miłości, która uskrzydla; przyjaźni, która staje się azylem; wielkim talencie, pasji i spełnionych marzeniach; szczęściu obecnym w zwykłej codzienności.

"Znałem cię tylko kilka godzin. Z tym że jedna godzina może w sobie zawierać cały świat"


"Colette" to literacka symfonia złożona z wielu różnych elementów, jednocześnie smutna i pokrzepiająca, trzymająca w napięciu i melancholijna, autentyczna i bliska. Opowieść o odkrywaniu rodzinnej historii i samego siebie. O tym, co w ludziach najpiękniejsze i najstraszniejsze. Może w moim odczuciu nieco zbyt zawiła przez mnogość wątków, ale bez wątpienia pięknie napisana – z czułością, wrażliwością i głębokim zrozumieniem dla ludzkich losów, uczuć, talentów, życiowych wyborów i doświadczeń. Oddaje głos tym, którzy pozostają w cieniu; którzy noszą w sobie ból i tęsknotę. I przypomina, że każdy z nas ma własną historię – i własne sekrety.






















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: Tata
Przekład: Joanna Prądzyńska
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 576
Moja ocena: 5/6


poniedziałek, maja 19, 2025

"Powrót pogubionych rzeczy" – Joanna Gromek-Illg, opracowanie graficzne Michał Pawłowski /przedpremierowo/

"Powrót pogubionych rzeczy" – Joanna Gromek-Illg, opracowanie graficzne Michał Pawłowski /przedpremierowo/
"Zamiast powrotu wspomnień
w czasie umierania
zamawiam sobie powrót
pogubionych rzeczy"


Tak pisała Wisława Szymborska w wierszu "Martwa natura z balonikiem". Skąd to pragnienie ponownego spotkania? Sentymentalizm? A może coś zupełnie innego? Czy poprzez przedmioty można odkryć czyjś prywatny świat? Szymborska lubiła szuflady – ponoć pomagały jej w porządkowaniu tego, co przyziemne, materialne. W jej mieszkaniu stał niezwykły mebel – wykonana na zamówienie komoda z wieloma szufladami, które były w stanie pomieścić liczne pamiątki i drobiazgi. Poetka zbierała długopisy bic, zapalniczki, szklane lufki do papierosów, zabawne, kiczowate gadżety często przeznaczane na loteryjki. Przechowywała książki, kolekcję pocztówek, starannie posegregowane i przewiązane wstążkami listy, autorskie wyklejanki, notatki. I fotografie z różnych etapów życia – niczym obrazkowa biografia. Tym właśnie jest książka Joanny Gromek-Illg w opracowaniu graficznym Michała Pawłowskiego – opowieścią o Szymborskiej poprzez zdjęcia, listy, rękopisy, fragmenty poezji, pocztówki i drobiazgi, a więc rzeczy, które pojawiały się w jej życiu i odchodziły; które tworzyły jej zewnętrzny świat. Te biograficzne okruszki są niezwykle cenne, bo Szymborska niewiele mówiła i pisała o sobie i swoim życiu prywatnym. Jaka zatem była? Zabawna. Obiecująca. Zgrzebna. Elegancka. Szczęśliwa. Sławna. Pogodna. Nieobecna. W ośmiu rozdziałach według ośmiu cech i chronologicznie poprzez różne etapy życia Joanna Gromek-Illg opowiada o poetce i noblistce, ale też córce, siostrze, przyjaciółce, żonie i partnerce – tworzy portret zwykłej-niezwykłej kobiety, utalentowanej, inteligentnej, wrażliwej, skromnej i z poczuciem humoru. "Powrót pogubionych rzeczy" to dzieciństwo w Krakowie, życie w czasie okupacji i tajne komplety, pierwsze wiersze i rysunki, spotkania w Domu Literatów i małżeństwo z Adamem Włodkiem. To urlopy w zakopiańskiej Astorii, wieloletni związek z Kornelem Filipowiczem, Literacka Nagroda Nobla, zabawy, żarty, kolaże i limeryki, prywatne i literackie przyjaźnie (m.in. z Ewą Lipską, Stanisławem Barańczakiem, Jerzym Pilchem, Czesławem Miłoszem i Michałem Rusinkiem) – i znacznie więcej. Książka zwraca uwagę ciekawą, oryginalną oprawą graficzną – przypomina barwny, biograficzny kolaż. Fotografie, drobiazgi, pocztówki i rękopisy dobrze korespondują z tekstem, dopełniają go, a często też stanowią odrębną opowieść (bo potrafią powiedzieć więcej niż słowa). Lekka, atrakcyjna wizualnie forma sprawia, że "Powrót pogubionych rzeczy" z łatwością pochłania – przeczytałam z zainteresowaniem i przyjemnością, czasami z uśmiechem, czasami z czułością i rozrzewnieniem, czasami z zaskoczeniem, a czasami ze smutkiem i odrobiną melancholii. 


Nietuzinkowa, przystępna i barwna fotoopowieść o Szymborskiej – wspaniała okazja, żeby poznać znane i mniej znane oblicze poetki (książka zachęca też, by sięgnąć po jej twórczość) 🤎



















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Znak •

Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240
Moja ocena: 5/6

czwartek, maja 15, 2025

"Trzynaście zagadek" – Agatha Christie (przekład Tomasz Szlagor)

"Trzynaście zagadek" – Agatha Christie (przekład Tomasz Szlagor)
" – Ciociu Jane, jak ty to robisz? Wiedziesz takie spokojne życie, a mimo to odnoszę wrażenie, że nic nie jest w stanie cię zaskoczyć"


Wygląda niepozornie – elegancka starsza pani prowadząca zaciszne życie w małej miejscowości, kobieta o bladoniebieskich oczach i dobrotliwym spojrzeniu, ciepła i życzliwa. Ot, nieszkodliwa stara panna w typie ukochanej babci. Jednak w świecie Agathy Christie zaawansowany wiek, status matrymonialny i kobieca płeć stanowią świetny kamuflaż dla bystrości umysłu, spostrzegawczości, życiowego doświadczenia i trafnego zmysłu obserwatora. Bo Jane Marple potrafi rozwiązywać zagadki i kryminalne sprawy lepiej niż niejeden szanowany detektyw i ludzie ze Scotland Yardu :)

Do panny Marple mam słabość – zapałałam do niej większą sympatią niż do Herkulesa Poirota. I nie dziwi mnie wcale, że debiutowała w opowiadaniach – jak mawiała Agatha Christie, "krótka forma lepiej odpowiada jej indywidualnemu stylowi, w przeciwieństwie do Poirota, który, by zabłysnąć swoimi talentami, wymaga pełnowymiarowej książki". W "Trzynastu zagadkach" Jane Marple wzbudza podziw i uznanie, gdy jako jedyna potrafi dostrzec prawdę ukrytą między słowami. Koncepcja jest świetna – w ramach Klubu Wtorkowych Wieczorów gromadzi się kameralne grono uczestników (lekarz, adwokat, malarka, pisarz, pastor, emerytowany detektyw i panna Marple). Każde z nich przedstawia zagadkę – jakąś tajemniczą sprawę z przeszłości, nietypową zbrodnię, intrygujące wydarzenie o charakterze kryminalnym – i starają się znaleźć rozwiązanie. W tych trzynastu krótkich, zwięzłych opowiadaniach dzieje się wiele – jest tajemnicze zatrucie po spożyciu homara; gaj, w którym przed wiekami odprawiano pogańskie rytuały (i który stał się miejscem zagadkowej śmierci); niebieskie geranium jako zły omen; niewyjaśnione utoniecie i zuchwała kradzież; są plamy krwi na bruku w sennej kornwalijskiej miejscowości i podejrzane seanse spirytystyczne; ludzie uwikłani w zawiłe relacje, ogarnięci chciwością, namiętnością, zazdrością i chęcią zemsty, w pogoni za małżeństwem, spadkiem lub nowym początkiem. Sprawy pozornie wydają się nieskomplikowane – nie brakuje jednak fałszywych tropów, istotnych detali i zaskakujących rozwiązań. Ujmują dialogi z odrobiną humoru, sprytnie skonstruowane zagadki (i dość zawiłe jak na krótką formę, a to duża zaleta), kreacja postaci (każda jest charakterystyczna i z łatwością materializuje się w wyobraźni), atmosfera lekkości i spokoju, która sprawia, że czytanie tej antologii to przyjemność. Wiele historii bazuje na wglądzie w ludzką naturę i psychikę, i to jest akurat coś, co niezmiennie w kryminałach Christie uwielbiam. Pięć opowiadań polubiłam szczególnie ("Klub Wtorkowych Wieczorów", "Służąca", "Krew na bruku", "Niebieskie geranium"i "Ziele śmierci").


"Trzynaście zagadek" to opowieści o tym, jak fascynująca (i złożona) bywa ludzka natura; o pozorach, które mylą oraz o sile dedukcji, logicznego myślenia i spostrzegawczości (panno Marple, chapeau bas;). Przyjemna, angażująca antologia. Miło spędziłam czas (i rozruszałam nieco szare komórki;). 























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Dolnośląskie •

Tytuł oryginalny: The Thirteen Problems
Przekład: Tomasz Szlagor
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 7 maja 2025
Seria: Jubileuszowa Kolekcja Agathy Christie
Oprawa: twarda
Liczba stron: 256
Moja ocena: 5/6

wtorek, maja 13, 2025

"Życie zewnętrzne" – Annie Ernaux (przekład Anastazja Dwulit)

"Życie zewnętrzne" – Annie Ernaux (przekład Anastazja Dwulit)
Graffiti na parkingowym murze, a u stóp rozbita butelka po coca-coli. Na peronie dworca oddalające się światła w oknach przejeżdżających pociągów. Supermarket, który z zewnątrz wygląda jak szklana katedra. Człowiek na wózku w kolejce do kasy, kobieta czytająca harlequina, strajkujący kolejarze, dzieci z rozpostartymi ramionami kręcące się w kółko, starsza pani z pieskiem na smyczy. Kakofonia dźwięków, zapachów i obrazów.


"Życie zewnętrzne" składa się z trzech części – "Dziennik zewnętrzny", "Życie nieosobiste" i "Spójrz na te światła, kochanie" – i zawiera w sobie krótkie teksty w formie luźnych zapisków z dziennika opatrzonych datą. Annie Ernaux ożywia francuskie realia od lat 80. i 90 XX wieku aż po niedaleką przeszłość. Opisuje sceny, słowa i gesty, z pozoru błahe, nieistotne momenty z codziennego życia, które wypełniają ludzką egzystencję. Przemierza miejską przestrzeń – ulice, place, stacje metra, dworce, poczekalnie, małe sklepy, supermarkety i galerie handlowe. Wsłuchuje się w audycje radiowe i anonimowe rozmowy, przegląda gazety i magazyny, chłonie telewizyjne reportaże. Obserwuje uważnie podczas przypadkowych spotkań i podróży pociągiem; gdy pcha wózek z zakupami i stoi w kolejce do kasy; gdy spaceruje po osiedlach i parkach. Annie Ernaux podejmuje próbę uchwycenia otaczającego ją świata – niczym fotografka, tyle że zamiast aparatu trzyma w dłoniach długopis i notatnik. Z trafnych, krótkich spostrzeżeń autorki wyłania się obraz tytułowego życia zewnętrznego – a w jego drobnych szczegółach – realia epoki, oznaki przemian społecznych oraz prawda o nas samych. Co ciekawe ta książka jako całość pozostawia niedosyt (daje wrażenie czegoś niedopracowanego, zaledwie szkicu), ale w poszczególnych jej fragmentach (chaotycznych i przypadkowych migawkach) kryje się zaskakująco wiele o świecie, życiu, nas samych oraz o tematach wciąż ważnych i aktualnych mimo upływu lat (nierówności społeczne i ekonomiczne, konsumpcjonizm, seksizm, rasizm, wojna, polityka, popkultura). Podoba mi się styl pisania Ernaux oraz perspektywa społeczna (uchwycenie niuansów i sprzeczności, miejskiej samotności, wyobcowania i iluzorycznej bliskości). Jak wskazuje tytuł, ta książka nie ma w sobie intymności, aspektu osobistego (przynajmniej nie na pierwszy rzut oka) i nie wywołuje emocji jak czyni to autofikcja. Ale to wciąż interesująca lektura. Zachęca do uważności, uświadamia, że drobne detale mają znaczenie; że nasze "ja" ujawnia się w interakcjach z innymi; że ludzie, których codziennie mijamy – ta kobieta czytająca książkę w metrze, bezdomny na peronie, mała dziewczynka na huśtawce czy mężczyzna układający towar na sklepowych półkach – również stanowią część naszego życia. Bo jak twierdzi Ernaux, "to inni, anonimowi ludzie, budząc w nas zainteresowanie, gniew lub wstyd, ożywiają naszą pamięć i pozwalają nam odkryć prawdę o nas samych", lepiej zrozumieć siebie poprzez bycie uważnym na otaczający nas świat. 


Książka o prawdziwych ludziach i ich prawdziwym życiu – rzeczywistość widziana oczami Annie Ernaux, drobne chwile ocalone przed zapomnieniem.




























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Czarne •

Tytuł oryginalny: Journal du dehors; La vie extérieure; Regarde les lumières mon amour
Przekład: Anastazja Dwulit
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 16 kwietnia 2025
Oprawa: twarda
Liczba stron: 224
Moja ocena: 4,5/6

sobota, maja 10, 2025

"Madame Matisse" – Sophie Haydock (przekład Janusz Ochab)

"Madame Matisse" – Sophie Haydock (przekład Janusz Ochab)
"Albo ona albo ja" powiedziała w przypływie złości w ich słonecznym mieszkaniu w Nicei. Po czterech dekadach małżeństwa postawiła mu ultimatum. Co zrobił Henri Matisse? Wybrał ukochaną żonę czy młodą kobietę, która stała się jego powiernicą i muzą? A może wybrał sztukę? Zawsze przecież mówił, że to jego największa miłość. Cokolwiek jednak wtedy postanowił, życie Matisse'ów i tajemniczej Lidii zmieniło się na zawsze, w sposób, którego nie byli w stanie przewidzieć. 


Mówi się, że za każdym wielkim artystą kryje się sieć skomplikowanych, nieopowiedzianych historii czekających na odkrycie. Mówi się też, że za każdym odnoszącym sukcesy mężczyzną stoi wyjątkowa kobieta. Henri Matisse, jeden z najważniejszych malarzy XX wieku, podjął wielkie ryzyko, podobnie jak i wspierające go kobiety. Skandal wzbudzały jego awangardowe, rewolucyjne prace, a nie życie osobiste. Ten wykształcony, sympatyczny i powściągliwy mężczyzna, z rudą brodą i błękitnymi oczami, malując, przesuwał granice i zrywał z przeszłością – wykorzystywał kolor jako nośnik emocji i ekspresji. W życiu Matisse'a były obecne kobiety – wspierały go i inspirowały. Sophie Haydock oddaje im głos. "Madame Matisse" to opowieść o Amélie, żonie i matce jego dzieci, która poświęciła wiele dla rodziny, artysty i sztuki; o Lidii, tajemniczej Rosjance, która stała się jego muzą, opiekunką, a może i również wielką miłością; o Marguerite, jego bystrej, odważnej córce – i ich wyjątkowej więzi.

Uwielbiam sposób, w jaki Sophie Haydock ożywia czas, miejsce i postaci; jak płynnie i subtelnie łączy fakty z fikcją literacką. Jej styl pisania jest barwny i poruszający – sceny, dialogi i opisy działają na wyobraźnię i wrażliwość. W "Madame Matisse" czuć ducha minionej epoki. To podróż w przeszłość – od końca XIX wieku aż po lata drugiej wojny światowej; to artystyczna bohema, paryskie kawiarnie i uliczki, skąpane w słońcu Lazurowe Wybrzeże, pracownie malarskie i galerie sztuki, Rosja w czasach rewolucji październikowej i chińskie obozy dla imigrantów. Na tym fascynującym tle Sophie Haydock snuje opowieść o wielkim malarzu – mężczyźnie o artystycznej duszy i jego długiej drodze do sukcesu i spełnienia – oraz o trzech kobietach, które krążyły po jego orbicie. Poznajemy Matisse'a jako artystę, ale też męża i ojca. Amélie, Lidia i Marguerite – każda z nich ma szansę opowiedzieć własną historię – i te trzy różne perspektywy układają się w pasjonującą i trzymającą w napięciu opowieść. Haydock zagłębia się w niuanse, w zawiłości uczuć i relacji, w meandry kobiecego serca. Pięknie pisze o malarstwie, pasji i procesie twórczym. Postaci, które tworzy są wielowymiarowe, skomplikowane i głęboko ludzkie – czułam się częścią ich świata, a ich przeżycia i zmagania wydawały się niemal namacalne.


"Madame Matisse" to opowieść o sztuce, pasji, miłości, namiętności, zazdrości, sekretach, trudnych wyborach i ludzkich dramatach. O kulisach życia w cieniu wielkiego artysty – ambicji, długiej drodze do bycia zrozumianym i docenionym, poświęceniu marzeń dla sztuki i wspólnego dzieła, zmarnowanych szansach i pragnieniu życia na własnych warunkach. O kobietach, "które przestały być tłem i wyszły na pierwszy plan".

Pięknie napisana, zmysłowa powieść bogata w interesujące detale – barwne, literackie płótno. Gratka dla miłośników sztuki i historical fiction. I cóż, Sophie Haydock, po raz kolejny mnie oczarowałaś. Jestem fanką ❤

























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: Madame Matisse
Przekład: Janusz Ochab
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 7 maja 2025
Seria: butikowa
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5,5/6

środa, maja 07, 2025

"Zraniony stół" – Laura Martínez Belli (przekład Katarzyna Mojkowska)

"Zraniony stół" – Laura Martínez Belli (przekład Katarzyna Mojkowska)
"Ze zdrady ulepi w głowie obraz rozpaczy. Zamknie oczy i zanurzy nagie dłonie we wnętrzu własnego cierpienia"


Frida Kahlo intrygowała swoją urodą, kolorowymi strojami, charyzmatyczną osobowością i talentem. Miała w sobie wiele radości, miłości i pasji, ale też mroku i smutku – wypadek z dzieciństwa naznaczył jej życie nieustannym bólem, a poronienia – poczuciem straty i tęsknoty. Frida była silną kobietą w kruchym ciele – z cierpienia zrodziły się jej najwspanialsze dzieła, intymne, pełne symboliki i ukrytych znaczeń. W 1940 roku, zdradzona przez najbliższe osoby, namalowała swój największy obraz. "Zraniony stół" pojawił się na wystawie w Warszawie w 1955 roku i... ślad po nim zaginął. Jego losy do dziś pozostają nieznane.

Laura Martínez Belli, zainspirowana burzliwą historią i zagadkowym zaginięciem obrazu, stworzyła opowieść o dwóch kobietach połączonych bólem i pasją oraz o uzdrawiającej mocy sztuki. Losy Fridy Kahlo, meksykańskiej malarki, oraz Olgi, radzieckiej urzędniczki, splatają się ze sobą za sprawą "Zranionego stołu". Obraz trafia do ZSRR i jako dzieło "dekadenckie i burżuazyjne" wzbudza zgorszenie. Olga, mimo wątpliwości i grożącego jej niebezpieczeństwa, postanawia ocalić je przed zniszczeniem. Bohaterki powieści Laury Martínez Belli dzieli wiele – wydaje się, że pochodzą z dwóch różnych światów – ale każda z nich zmaga się z bólem i stratą; każda ma w sobie siłę i odwagę; i każda kocha sztukę – emocje i przeżycia przelane na płótno. "Zraniony stół" to fascynująca podróż w przeszłość do lat 40. i 50. XX wieku – z jednej strony kolorowy, tętniący życiem Meksyk, Casa Azul czyli niebieski dom Fridy i Diego Rivery oraz artystyczna bohema; a z drugiej strony szara, monochromatyczna Moskwa w komunistycznym ucisku, represjach, politycznym terrorze i powojennej biedzie. Laura Martínez Belli konstruuje opowieść wokół motywu malarstwa, grabieży i handlu dziełami sztuki, fałszerstwa i zimnej wojny. Jednocześnie zagłębia się w intymny świat dwóch kobiet – tworzy realistyczne kobiece portrety, doskonale oddaje ich uczucia i przeżycia, ukazuje zawiłości relacji, ciężar bólu i ciepło nadziei, pisze o wewnętrznych zmaganiach, lękach i pragnieniach, trudnych wyborach, miłości, stracie, samotności, zdradzie i determinacji. Zachwyciły mnie opisy związane z malarstwem i procesem tworzenia – sposób przenoszenia na płótno tego, co najbardziej intymne i osobiste. Fabuła trzyma w napięciu za sprawą burzliwych losów obrazu, ale to opowieść o Fridzie i Oldze chwyta za serce, wciąga w świat myśli, uczuć i emocji.


Pięknie napisana, subtelna i poruszająca książka inspirowana losami meksykańskiej malarki i jej zaginionego działa; z fascynującym motywem malarstwa, ciekawą oprawą i tematyką. Opowieść o sztuce zrodzonej z miłości i bólu; sztuce, która ma moc wywoływania emocji; która potrafi odmienić życie. O kobiecej odwadze i determinacji, różnych odcieniach bólu – cierpieniu ciała i duszy. Głos Fridy Kahlo jest w tej powieści mocno intymny i liryczny. To nie tylko utalentowana malarka, ale też kobieta z krwi i kości, pełna pasji, miłości i bólu – tak bardzo ludzka i bliska w swoich życiowych zmaganiach.

Czytałam z przyjemnością i polecam, warto!





















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Kobiece •

Tytuł oryginalny: La mesa herida
Przekład: Katarzyna Mojkowska
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 7 maja 2025
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 464
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, maja 05, 2025

"Coast Road" – Alan Murrin (przekład Mikołaj Denderski)

"Coast Road" – Alan Murrin (przekład Mikołaj Denderski)
W małym nadmorskim miasteczku w irlandzkim hrabstwie Donegal toczy się z pozoru zwykłe życie. Z pozoru, bo pod powierzchnią buzują konflikty, gniew, uprzedzenia i hipokryzja. Poczucie klaustrofobii chwyta za gardło – hermetyczna społeczność śledzi każdy krok, z łatwością osądza, karmi się plotkami. To świat niudanych małżeństw, uwięzionych i przytłoczonych smutkiem kobiet, zdrad i patriarchatu.


Alan Murrin w "Coast Road" pisze o Irlandii lat 90. XX wieku – kraju, w którym rozwody są zakazane; w którym liczy się rodzina, tradycja i wiara, a przeciwstawienie się niepisanym zasadom oznacza potępienie, ostracyzm i samotność. Tego właśnie doświadcza poetka Colette Crowley, gdy po zakończeniu romansu powraca do Ardglas. Między nią a Izzy Keaveney, żoną lokalnego polityka, zawiązuje się przyjaźń – zbliża je do siebie pragnienie wolności, poczucie wyobcowania, problemy rodzinne i małżeńskie. Jednak to, co jedną skłoni do walki o siebie, drugą doprowadzi do tragedii...

"Coast Road" wyróżnia wspaniale zniuansowana charakterystyka postaci, przenikliwy wgląd w zawiłości uczuć i relacji oraz doskonale uchwycone realia życia w ówczesnej Irlandii – duszny, klaustrofobiczny klimat małej miejscowości. Alan Murrin tworzy złożone portrety zamężnych kobiet w średnim wieku – każda z nich doświadcza trudów nieudanego małżeństwa i niełatwego macierzyństwa w patriarchalnym, tradycyjnym świecie; każda ma swoją własną historię; każda próbuje odnaleźć drogę do samej siebie. Sporo jest w tej powieści cichego dramatu, tłumionego gniewu i nadziei, autentycznych uczuć i emocji – z odrobiną gorzkiego humoru. Od początku wiadomo, że historia zmierza do tragedii – mimo pozornie spokojnej narracji czuć narastające napięcie. Murrin zagłębia się w kobiece doświadczenia. Pisze o miłości, przyjaźni, rodzinie, macierzyństwie i samotności. O społecznych oczekiwaniach i ograniczeniach, wierności, zdradzie, zemście i winie, trudnych decyzjach i ich konsekwencjach, konfliktach, głęboko skrywanych sekretach. O cierpieniu, którego nie są w stanie oddać żadne słowa; akceptacji, która nie zawsze oznacza poddanie się; cenie, jaką należy ponieść za sprzeciw – odwagę podążania własną ścieżką w zgodzie z własnymi przekonaniami.

"Różne są drogi do wolności"


Pięknie napisana, błyskotliwa i przenikliwa powieść o życiu irlandzkich kobiet w niełatwych czasach. Skłania do refleksji, wzbudza współczucie, gniew, smutek i nadzieję – i znacznie więcej. Poczułam osobisty i społeczny ciężar ludzkich losów. Jeżeli lubicie prozę Claire Keegan i Louise Kennedy – must read.


























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Bo.wiem •

Tytuł oryginalny: The Coast Road
Przekład: Mikołaj Denderski
Wydawnictwo: Bo.wiem
Seria: Seria z Żurawiem
Data wydania: 6 maja 2025
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 272
Moja ocena: 5,5/6
Copyright © w ogrodzie liter , Blogger