wtorek, lipca 15, 2025

"Słonie mają dobrą pamięć" – Agatha Christie (przekład Agnieszka Bihl)

"Słonie mają dobrą pamięć" – Agatha Christie (przekład Agnieszka Bihl)
Czy warto rozdrapywać stare rany, rozgrzebywać przeszłość? Czy po wielu latach możliwe jest odkrycie prawdy?


Podobno wszystko było bardzo tajemnicze. Nikt nic nie wiedział. Krążyło wiele różnych opowieści. Dwanaście lat temu małżeństwo zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Mąż i żona, jak często mieli w zwyczaju, po podwieczorku wybrali się na spacer. Ogrodnik znalazł oboje martwych na szczycie urwiska – przy ciałach leżał rewolwer. On zabił ją i popełnił samobójstwo, a może odwrotnie – to ona zabiła jego i odebrała sobie życie? A może podwójne samobójstwo? Herkules Poirot podejmuje próbę rozwiązania zagadki z przeszłości, tym razem wspólnie z Ariadne Oliver, przyjaciółką i autorką kryminałów. Ale po latach trudno odnaleźć osoby, które pamiętają cokolwiek na temat tragedii – bo "ludzie zapominają, nie są jak słonie; mówi się, że słonie pamiętają wszystko". Ale czy na pewno?

Herkules Poirot i pani Oliver próbują odkryć prawdę szukając tytułowych słoni – ludzi, którzy byli blisko wydarzeń; którzy mogą pamiętać coś, co rzuci światło na sprawę. Fabuła przybiera formę retrospektywną – opiera się na rozmowach i wspomnieniach. A ponieważ z pamięcią bywa różnie, całość wydaje się dość niejasna – pojawia się wiele nieścisłości, sprzecznych wersji, osobliwych opinii, mniej lub bardziej prawdopodobnych przypuszczeń; są plotki, wskazówki, z pozoru nieistotne detale. Historia koncentruje się wokół tematów zdrowia psychicznego, miłości, rodziny, pieniędzy i zazdrości. I dla mnie to ogromna zaleta, bo lubię, gdy Christie nadaje powieści psychologiczną głębię; gdy pisze o ludzkiej naturze, skomplikowanych relacjach i uczuciach. Książka nie należy do najbardziej zawiłych, zaskakujących czy wymagających – to przyjemna w czytaniu, komfortowa lektura. Polubiłam motyw słoni, dialogi doprawione angielskim humorem, wciągającą narrację i sposób, w jaki poszczególne elementy złożyły się w całość – zagadka tragicznej śmierci małżeństwa okazała się intrygująca (i skłaniająca do refleksji).


"Słonie mają dobrą pamięć" to opowieść o wielkiej tragedii, miłości, która przeradza się w nienawiść, długiej drodze do prawdy, ludzkiej naturze, pamięci i sile dedukcji. To historia, która przypomina, że "stare grzechy rzucają długie cienie" i że czasami coś, co czeka latami, niespodziewanie powraca z przeszłości. Uwielbiam Christie i niezmiennie polecam (szczególnie w tym pięknym jubileuszowym wydaniu).


























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Dolnośląskie •

Tytuł oryginalny: Elephants Can Remember
Przekład: Agnieszka Bihl
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Seria: Jubileuszowa Kolekcja Agathy Christie
Data wydania: 16 lipca 2025
Oprawa: twarda
Liczba stron: 224
Moja ocena: 5/6

piątek, lipca 11, 2025

"Hiroszima. Najważniejszy reportaż XX wieku" – John Hersey (przekład Jerzy Łoziński)

"Hiroszima. Najważniejszy reportaż XX wieku" – John Hersey (przekład Jerzy Łoziński)
" – Gdzie pan był szóstego sierpnia 1945 roku o godzinie ósmej piętnaście?"


Piękny, słoneczny poranek w japońskiej Hiroszimie. Właśnie odwołano alarm bombowy i nie było już słychać odgłosów samolotów. Hatsuyo Nakamura, wdowa po krawcu, stała przy kuchennym oknie, a jej dzieci bawiły się w pokoju obok. Doktor Masakazu Fujii siedział na werandzie prywatnego szpitala. Toshiko Sasaki, pracownica działu kadr, odwróciła głowę, żeby powiedzieć coś do koleżanki. Ojciec Wilhelm Kleinsorge, niemiecki jezuita, czytał zakonne czasopismo na ostatnim piętrze budynku misyjnego. Doktor Terufumi Sasaki, młody chirurg, z próbką krwi w dłoni, szedł szpitalnym korytarzem. Wielebny Kiyoshi Tanimoto, na przedmieściach, wyładowywał z taczek rzeczy zabrane z domu w obawie przed nalotem. O 8.15 miasto zalał oślepiający błysk – "wszystko stało się białe białością, jakiej jeszcze nikt nigdy dotąd nie widział". Fala uderzeniowa powstała z eksplozji zrzuconej na Hiroszimę bomby atomowej zrównała miasto z ziemią, zabijając od razu kilkadziesiąt tysięcy ludzi – a w następnych godzinach, dniach i miesiącach kolejne tysiące na skutek obrażeń, pożarów i choroby popromiennej. John Hersey, amerykański pisarz i publicysta, pojechał do zniszczonego miasta i wysłuchał relacji świadków, którzy przeżyli. Powstał około siedemdziesięciostronicowy tekst zbudowany wokół doświadczeń sześciu ocalonych mieszkańców Hiroszimy – i został opublikowany na łamach "New Yorkera" w 1946 roku, wywołując sensację. W 1999 roku "Hiroszimę" uznano za najważniejszy amerykański tekst dziennikarski XX wieku.

Najnowsze polskie wydanie z grafiką Charlesa E. Martina na okładce (która znalazła się również na okładce numeru "New Yorkera") zawiera wstęp Michała Choińskiego, tekst Hersey'a z 1946 roku oraz dodatek z 1985 roku zatytułowany "Pokłosie". Autor przedstawia apokaliptyczną rzeczywistość tuż po wybuchu bomby z perspektywy sześciu świadków, tzw. hibakusha czyli ocalonych. To losy kobiet i mężczyzn, którzy znaleźli się w samym sercu wydarzeń i którzy musieli walczyć o przetrwanie wśród ruin, szalejących pożarów, w morzu rannych i zabitych. Hersey pisze z dbałością o szczegóły, w neutralnym, oszczędnym i bezpośrednim stylu – na podstawie przeprowadzonych w Hiroszimie rozmów, relacjonuje godzina po godzinie ludzkie zmagania, kreśli wstrząsający obraz skutków użycia bomby atomowej. Przeplatające się indywidualne historie tworzą mozaikę poruszających scen i doświadczeń – tragedii, straty, szoku, cierpienia, bezradności, lęku, odwagi i wzajemnej pomocy (i zagubienia, bo mieszkańcy nie wiedzieli wówczas, czym zostali zaatakowani). Hersey nadaje wydarzeniom w Hiroszimie ludzkie oblicze, osobisty wymiar – siłą jego tekstu są nie liczby, statystki i opinie ekspertów, lecz tragedia zwykłych kobiet, mężczyzn i dzieci – tragedia, która nie zakończyła się po kilku dniach lub miesiącach, ale trwała całe dalsze życie pod postacią traumy, utraty rodziny i domu, niepełnosprawności i chorób (o czym Hersey pisze w tekście z 1985 roku, gdy ponownie po latach odwiedził bohaterów reportażu).


"Cisza w nadrzecznym zagajniku, w którym setki straszliwie poranionych ludzi cierpiały w milczeniu, była najokropniejszym, budzącym największą grozę doświadczeniem, jakie kiedykolwiek przeżył. Leżeli w milczeniu, nikt nie płakał, nikt nie krzyczał z bólu, nikt się nie skarżył"

"Hiroszima" to świadectwo ludzkiej gehenny, cierpienia i wytrwałości, niszczycielskiej mocy i skutków ataku nuklearnego. Opowieść o ludziach, których dawne życie w jednej chwili przestało istnieć – a życie "po" zawsze już toczyło się w cieniu atomowej tragedii. O próbie powstania z gruzów, zbiorowej pamięci oraz refleksji na temat śmierci i ocalenia, piętna, bohaterstwa i nadziei. Rzeczowy, bolesny i wstrząsający reportaż, który pozwala wsłuchać się w osobiste przeżycia, poczuć ciężar ludzkiego dramatu. Wzbudził we mnie wiele emocji, skłonił do przemyśleń. Ważny w momencie opublikowania w 1946 roku i ważny nadal – reportażowy must read.
























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Znak •

Tytuł oryginalny: Hiroshima
Przekład: Jerzy Łoziński
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 16 lipca 2025 
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240

środa, lipca 02, 2025

"Perła" – Caro de Robertis (przekład Izabela Matuszewska)

"Perła" – Caro de Robertis (przekład Izabela Matuszewska)
Czy rodzina określa to, kim jesteśmy? Czy można odzyskać coś, co wydaje się stracone na zawsze?


Papá w wyprasowanym mundurze; mężczyzna o surowej twarzy, oddechu pachnącym szkocką i głosie śpiewającym w ciemności. Mamá otulona delikatnym zapachem perfum; niespełniona artystka, gustownie ubrana kobieta z kieliszkiem wina w dłoni. I ona, dwudziestoletnia Perla, studentka psychologii, ta, która od najmłodszych lat dźwiga ciężar winy swoich rodziców. Ciężar, którego nie może się pozbyć i który przygniata ją do ziemi. Nie zna szczegółów, ale czuje piętno i potępienie – jest dzieckiem ludzi powiązanych z mroczną kartą historii Argentyny.

Caro de Robertis przedstawia historię młodej kobiety, która u progu dorosłości musi zmierzyć się z mroczną przeszłością własnej rodziny i sekretem skrywanym przez lata. Powieść zaczyna się zaskakująco – autorka wykorzystuje magiczny realizm, by połączyć ze sobą losy tytułowej Perli i tajemniczego nieznajomego. Coś, co z początku wydaje się dziwne i nietypowe, z czasem nabiera niezwykłej mocy i głębi. Caro de Robertis nawiązuje do mrocznej historii Argentyny – w książce rozbrzmiewają echa dyktatury wojskowych z lat 1976-1982. Scenerią czyni kraj rozdarty wewnętrznie pełen niezagojonych ran, gniewu, żalu i pragnienia sprawiedliwości. Główna bohaterka reprezentuje tragiczne pokolenie młodych ludzi żyjących w cieniu przeszłości, uwikłanych w kłamstwa i zbiorową traumę. Autorce udało się wspaniale powiązać trudną i bolesną tematykę – ranę argentyńskiego narodu – z intymną, osobistą historią młodej kobiety. Zmagania Perli (i tajemniczego nieznajomego) wydają się niemal namacalne, zniuansowane i głęboko ludzkie. De Robertis pisze pięknie, często lirycznie, precyzyjnie poruszając czułe struny. Z wrażliwością dotyka najtrudniejszych uczuć i przeżyć, tego, co nieoczywiste, niewypowiedziane. Poprzez kilka różnych perspektyw autorka eksploruje kwestie miłości, pamięci, tożsamości, kruchości istnienia i moralności – oddaje głos ofiarom i ich bliskim, a także tym, którzy stali po drugiej stronie. Proza de Robertis, sensualna i poruszająca, pozwala poczuć ciężar ludzkich doświadczeń – skłania do refleksji, wzrusza.


"Perła" to historia, w której dwa serca odnajdują do siebie drogę, na przekór złu i śmierci. Historia, w której ból, smutek i żal idą za rękę z miłością i nadzieją. Historia wyłaniająca się z wody i ciemności, gdzieś w domu na ulicy w Buenos Aires. O życiu w kłamstwie aż do odkrycia bolesnej, wyzwalającej prawdy; o rozdarciu między lojalnością a wstydem i poczuciem winy; o odkrywaniu własnej tożsamości, stracie i trudnych wyborach oraz mocy miłości, dobra i prawdy. Zawiłe ludzkie losy w pięknej prozie. Mocno do mnie przemówiła (i wzruszyła). Polecam!
























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: Perla
Przekład: Izabela Matuszewska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2 lipca 2025 (wznowienie)
Seria: Piąta Strona Świata
Oprawa: twarda
Liczba stron: 336
Moja ocena: 5/6

niedziela, czerwca 22, 2025

"Muzyka dla duchów" – An Yu (przekład Karolina Iwaszkiewicz)

"Muzyka dla duchów" – An Yu (przekład Karolina Iwaszkiewicz)
Niezrealizowane marzenia... Każdy z nas takie ma. Trzydziestoletnia Song Yan chciała spełnić oczekiwania swojej rodziny – podążyć śladami ojca, utalentowanego pianisty. W świecie muzyki spędziła niemal całe dotychczasowe życie. Napędzały ją upór, młodzieńcza energia i presja. Ale pewnego dnia, na recitalu dyplomowym, jej palce zaczęły niezdarnie potykać się na klawiszach instrumentu – nie nadążały za nutami ćwiczonymi przez lata. Song Yan porzuciła plany wielkiej kariery. Została nauczycielką gry na fortepianie – a w głębi serca – niespełnioną pianistką.


An Yu opowiada o młodej kobiecie, mieszkance Pekinu, uwięzionej w pułapce samotności, straty, zawiedzionych oczekiwań i zmarnowanych szans. Kobiecie, która próbuje dopasować się do społecznych wzorców, ale doświadcza dysonansu i napięcia, a wkrótce również kryzysu tożsamości. Historia zaczyna się dość osobliwie: sen o pomieszczeniu, z którego nie można uciec; zapach piżma; wilgoć oblepiająca ciało; cichy głos w ciemności; i mały, pomarańczowy grzyb wyrastający spomiędzy desek w podłodze. W życiu Song Yan zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wkrótce na jaw wychodzą długo skrywane rodzinne sekrety, a intymny świat młodej kobiety staje się coraz bardziej surrealistyczny. Grzyb przemawiający ludzkim głosem, zaginiony mężczyzna i opuszczony hutong zmuszają Song Yan do konfrontacji z własnymi demonami – lękiem, stratą, tłumionym gniewem i żalem.

An Yu trafnie przedstawia różne odcienie samotności i poczucia wyobcowania. Z przenikliwością podejmuje kwestie dotyczące rodzinnych relacji, rozpadu małżeństwa, feminizmu, presji i tradycyjnych ról kobiecych. Subtelnie splata ze sobą różne elementy – muzykę i życie, przeszłość i teraźniejszość, jawę i sen, pęd wielkiego miasta i intymność świata wewnętrznego, ciszę pustego mieszkania i dźwięki sonaty Debussy’ego. Dzięki temu powieść jest interesująca i wielowarstwowa, przemawia do wyobraźni i zmysłów. An Yu wykorzystuje magiczny realizm – sny, grzyby i duchy – by opowiedzieć o czymś ważnym; by poruszyć, dotknąć głębszych uczuć i refleksji. Zachwyciła mnie jej oszczędna, precyzyjna proza i cudownie niepokojąca atmosfera, którą stworzyła – czuć wyraźnie coś dusznego, tajemniczego i dziwnego, ale jednocześnie bardzo bliskiego (pod tym względem przypomina mi nieco klimat książek japońskich pisarek Yoko Ogawy i Hiroko Oyamady).

"A ja przyznałam sama przed sobą, że wróciłam tu nie z ciekawości, nie dla muzyki, nie ze szlachetności ani z dobroci. Ciągnęło mnie do niego, bo też miałam w sobie pustkę"


"Muzyka dla duchów" to hipnotyzująca, klaustrofobiczna powieść podszyta melancholią, zawieszona między światem materialnym a duchowym. O traumach i żalu, które nosimy w sobie; wyboistej drodze do poznania samego siebie; próbie nadania sensu swojemu istnieniu; testowaniu i przesuwaniu granic wolności i niezależności, by móc stworzyć dla siebie nowe życie.

Literacka symfonia pod pekińskim niebem. Historia wyłaniająca się z muzyki i ciemności. Odrobina surrealizmu, smutku i nadziei, trochę rodzinnego dramatu i osobistych zmagań. Osobliwa. Urzekająca.
























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Czarne •

Tytuł oryginalny: Ghost Music
Przekład: Karolina Iwaszkiewicz
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 11 czerwca 2025
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 224
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, czerwca 16, 2025

"Mistrzyni szkła" – Tracy Chevalier (przekład Krzysztof Puławski)

"Mistrzyni szkła" – Tracy Chevalier (przekład Krzysztof Puławski)
"Kiedy włożyła jedyny wart zachowania koralik do popiołu wraz z tym, który na początku zrobiła jej nauczycielka, poczuła znużenie i dumę"


Dla siedemnastoletniej Orsoli Rosso nie było miejsca w rodzinnym warsztacie – bo jako kobieta nie powinna pracować ze szkłem. Ale jedno tragiczne wydarzenie zmieniło wszystko – dla dobra bliskich Orsola potajemnie zaczęła uczyć się fachu. Początki okazały się trudne, mimo wrodzonych zdolności i zapału. Orsola pochylona nad palnikiem godzinami walczyła z przezroczystym szkłem, parząc siebie i robiąc kolejne niekształtne koraliki. Dzięki determinacji, cierpliwości i wytrwałości osiągnęła to, o czym marzyła – została mistrzynią szklanych koralików z Murano. 

Fascynująca powieść! Tracy Chevalier zabrała mnie na Murano, małą włoską wyspę położoną na Lagunie Weneckiej – do warsztatu szklarskiego rodziny Rosso – oraz do Wenecji, miasta handlu, kanałów, gondolierów i karnawału. Historia Orsoli zaczyna się w XV wieku, a kończy... w latach współczesnych. Chevalier kreatywnie zakrzywia czas i rozciąga opowieść nie na dekady, lecz stulecia (bohaterowie starzeją się, ale wolniej w stosunku do upływającego czasu). W ten sposób dzieje rodziny Rosso, ludzi połączonych krwią, pochodzeniem i wspólnym szklarskim dziedzictwem, splatają się z burzliwą historią Wenecji i Murano (od renesansowego rozkwitu, bogactwa i handlowej potęgi przez epidemię dżumy, Casanovę, wojny i polityczne wstrząsy aż po masową turystykę i wzrost poziomu wód). Chevalier łączy pokolenia oraz przeszłość i teraźniejszość – wzloty i upadki przemysłu szklarskiego odzwierciedlają zmagania Wenecji na przestrzeni wieków; Miasto na Wodzie i Miasto Szklarzy stają się świadkami nieodwracalnych zmian. W tej niezwykłej, barwnej scenerii Chevalier snuje opowieść o miłości, rodzinie, macierzyństwie, pasji i przetrwaniu. O złamanych sercach, wielkich marzeniach, bolesnych stratach, cyklu życia i śmierci. O rodzinnym dziedzictwie, które bywa dumą i szansą, ale też ciężarem. "Mistrzyni szkła" to misternie utkana saga i historia kobiety, która bierze los w swoje ręce – i z wytrwałością podąża za marzeniem. Orsola jest złożoną, intrygującą postacią – na przestrzeni lat doświadcza wiele, podobnie jak i członkowie rodziny Rosso (i nie sposób nie podziwiać jej odporności). Chevalier ukazuje jej radości i smutki, nadzieje i rozczarowania. Z wrażliwością pisze o zawiłościach ludzkiej natury, uczuć i rodzinnych relacji. Fascynujące są kulisy szklarskiego rzemiosła – autorka odsłoniła przede mną piękną, ale i niełatwą historię Murano oraz szklanych koralików, które odmieniły życie Orsoli.


Książka z realistyczną, wenecką scenerią, fascynującym motywem szkła i czasu; z trafnie uchwyconą dynamiką rodzinną oraz intrygującym kobiecym portretem. To żar z pieca, zapach topionego szkła, kolorowe koraliki i szklane delfiny w barwach laguny. To uliczny gwar, stragany pełne owoców, przypraw i tkanin, krzyki gondolierów, chlupot wody w weneckich kanałach. To opowieść o podtrzymywaniu rodzinnej tradycji, zmianach, sile miłości i pamięci – nici, która łączy przeszłość i teraźniejszość.

"Mistrzyni szkła" napełniła moją wyobraźnię obrazami Wenecji i Murano oraz dawnego życia – literacka podróż pełna emocji.






















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Świat Książki •

Tytuł oryginalny: The Glassmaker
Przekład: Krzysztof Puławski
Data wydania: 21 maja 2025
Wydawnictwo: Świat Książki
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 432
Moja ocena: 5/6

czwartek, czerwca 12, 2025

"Wielki Gatsby" – Francis Scott Fitzgerald (opracowanie literackie Kazimierz Cap)

"Wielki Gatsby" – Francis Scott Fitzgerald (opracowanie literackie Kazimierz Cap)
"Zauważyłem stojącego z rękami w kieszeniach mężczyznę, zapatrzonego w srebrzysty pył roziskrzonego gwiazdami nieba"


Jay Gatsby. Wielki Gatsby. Młody, przystojny i bogaty mężczyzna otoczony nimbem tajemnicy – ucieleśnienie amerykańskiego snu. Organizuje wystawne przyjęcia w swojej rezydencji na Long Island. Piękne kobiety, eleganccy mężczyźni, szampan, jazz, luksusowe samochody. Przepych, blichtr i beztroska. Tak właśnie wyobrażałam sobie powieść Francisa Scotta Fitzgeralda. I rzeczywiście, Ameryka lat 20. ubiegłego wieku błyszczy, ale za fasadą bogactwa i sukcesu kryją się smutek, samotność i rozczarowanie. "Wielki Gatsby" to w gruncie rzeczy gorzka refleksja. Amerykański milioner wiedzie wspaniałe życie, jednak w głębi serca czuje tęsknotę za kobietą, którą kochał i utracił w przeszłości. Gatsby pragnie Daisy bardziej niż cokolwiek innego – i to pragnienie prowadzi go na niespokojne wody, w miłosny trójkąt i ku wielkiej tragedii. Powieść Fitzgeralda jest krótka, z fabułą opartą na postaciach oraz z oszczędnym i niespiesznym sposobem narracji. Wydaje się niepozorna, ale mówi zaskakująco wiele o ludziach i świecie, różnicach społecznych, moralności, egzystencjalnej pustce oraz pogoni za złudnym szczęściem i miłością. Ma w sobie coś hipnotyzującego – może to aura niepokoju, cień zbliżającej się tragedii, a może doskonałe uchwycenie kontrastów, obraz amerykańskiego snu, który kończy się piękną katastrofą.


Powieść o miłości, obsesji i zdradzie, pustce życia wypełnionego rozrywką i luksusem; próbie stworzenia pięknej przyszłości poprzez przywrócenie utraconej przeszłości; o rozczarowaniu i niesprawiedliwości świata, iluzji, przewrotności losu oraz aspiracjach, które prowadzą do tragedii. Trochę melodramat, trochę smutna przestroga. Tajemnicza, efemeryczna i przyprószona blichtrem jak tytułowy Gatsby.





* na zdjęciu "Wielki Gatsby" w pięknym wydaniu z barwionymi brzegami wydawnictwa Świat Książki.
























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Świat Książki •

Tytuł oryginalny: The Great Gatsby
Opracowanie literackie: Kazimierz Cap
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: twarda (edycja kolekcjonerska z barwionymi brzegami)
Liczba stron: 192
Moja ocena: 5/6


wtorek, czerwca 10, 2025

"Zapach Apulii. Włoska saga o miłości i dziedzictwie" – Francesca Giannone (przekład Agata Pryciak) /przedpremierowo/

"Zapach Apulii. Włoska saga o miłości i dziedzictwie" – Francesca Giannone (przekład Agata Pryciak) /przedpremierowo/
"Połączeni marzeniami, rozdzieleni wyborem"


On dumny, porywczy i impulsywny. Ona wrażliwa, niepewna i wytrwała. Dwa zupełnie różne charaktery i osobowości, dwa odmienne spojrzenia na świat. Połączyła ich silna siostrzano-braterka więź i ukochane dziedzictwo – fabryka mydła, którą ich dziadek zbudował w latach 20. XX wieku ciężką pracą, pasją i miłością. Lorenzo marzył, by ponieść nazwisko Rizzo w świat. Agnese pragnęła mieszać olejki i esencje, tworzyć nowe receptury. Ale jedna decyzja podjęta przez ich ojca zmieniła wszystko – rozdzieliła rodzinę, uwolniła tłumione latami gniew, żal i nieporozumienia, zmusiła Lorenza i Agnese do wzięcia odpowiedzialności za własne niepewne jutro.

Francesca Giannone przedstawia historię rodzeństwa, któremu w jednej chwili zawalił się świat. Dla dwudziestoletniego Lorenza i trzy lata młodszej Agnese fabryka mydła Rizzo była wszystkim – ukochanym dziedzictwem, symbolem korzeni i tradycji, wielkim marzeniem, pasją i nadzieją na przyszłość. Każde z nich inaczej próbuje poradzić sobie z druzgocącą stratą – Lorenzo w gniewie opuszcza rodzinny dom, zdeterminowany, by odzyskać to, co zostało mu odebrane; Agnese, mimo złamanego serca, postanawia podjąć pracę u nowego właściciela mydlarni. Bohaterowie powieści samodzielnie dokonują wyboru – i po raz pierwszy ich życia zaczynają biec w odmiennych kierunkach, przynosząc konsekwencje, z którymi muszą się zmierzyć. Scenerią rodzinnej historii Giannone uczyniła Araglie, małe apulijskie miasteczko. Dzięki żywej, realistycznej i bogatej w detale prozie czuć wyraźnie atmosferę włoskiego Południa lat 50. XX wieku – powojenne Włochy, wciąż zakorzenione w tradycyjnych, rodzinnych wartościach, zaczynają wkraczać w czas gospodarczego boomu, zmian, możliwości i nowoczesności. "Zapach Apulii" to gorące słońce, podmuchy sirocco, morska bryza. To smak makaronu orecchiette, owoców morza, tarty z konfiturą pigwową; zapach talku, oliwy, cytrusów i bergamotki. To głos Domenico Modugno, twist, kino i sztuka. Włoska sceneria staje się integralną częścią narracji i tworzy piękne ramy dla złożonej, intymnej i poruszającej opowieści. Giannone z wrażliwością zagłębia się w zawiłości relacji i uczuć, ukazuje zmienną dynamikę rodziny – splot miłości, tęsknoty, żalu, konfliktów i nieporozumień. Podejmuje kwestie dotyczące tożsamości i dziedzictwa, poczucia winy i przebaczenia, trudnych wyborów, oczekiwań i pragnienia podążania własną ścieżką. W tej powieści życie i uczucia odmalowane są w całej swojej złożoności, co nadaje jej głęboko ludzki, przejmujący wymiar. Są bolesne pożegnania i powroty, młodzieńcza miłość, namiętność i ambicja, porzucone marzenia i nadzieja na nowy początek. Są łzy szczęścia i rozpaczy, zwykła codzienność i wielkie dramaty. Doskonale widać, jak trudne doświadczenia zmieniają Lorenza i Agnese – bo "Zapach Apulii" to również historia wkraczania w dorosłość, szukania swojego miejsca w świecie. Proza Giannone meandruje między dialogami a introspekcją, pozostawiając przestrzeń dla refleksji.


"Zapach Apulii" to niespieszna, poruszająca historia pod włoskim niebem. Opowieść, która przynosi słodycz miłości i nadziei oraz smutek i gorycz rozczarowań. O życiowych wyborach i ich konsekwencjach – cenie, jaką trzeba ponieść za podjęte decyzje. O dorastaniu, konflikcie serca i rozumu, kobiecej sile i wytrwałości oraz o tym, jak łatwo w gniewie i żalu stracić z oczu to, co najważniejsze. 

Polubiłam – za włoską scenerię i sugestywne opisy, ciekawy mydlarski motyw, realizm ludzkich zmagań, temat rodzinnych więzi i życiowych wyborów. Francesca Giannone pisze pięknie – jestem fanką (i czekam na kolejną książkę:).





* jeżeli jeszcze nie czytaliście, mocno polecam wam również "Listonoszkę z Apulii".

























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Znak Koncept •

Tytuł oryginalny: Domani, domani
Przekład: Agata Pryciak
Wydawnictwo: Znak Koncept
Data wydania: 18 czerwca 2025
Oprawa: twarda
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5/6

piątek, czerwca 06, 2025

"Wszystkie zaginione adresy" – Laura Imai Messina (przekład Natalia Pola Miscioscia)

"Wszystkie zaginione adresy" – Laura Imai Messina (przekład Natalia Pola Miscioscia)
Do nieznajomej siedzącej na ławce na stacji Nishi-Ōi. Do mojej zaginionej córki. Do czerwonego liścia, który wylądował na parapecie. Do mojego dawnego domu. Do ukochanej matki. Do mnie z przyszłości...


Listy. Tysiące listów. Napisane na przeróżnych rodzajach papieru, odręcznie, w kopertach o przeróżnych kolorach i wielkościach, ozdobione rysunkami lub utrzymane w minimalistycznym stylu. Pełne słów – anonimowych opowieści o ludzkich losach, sekretach, wspomnieniach i uczuciach. Przesiąknięte miłością, żalem, tęsknotą, wdzięcznością i nadzieją – tym, co najbardziej intymne, bolesne, kruche, najpiękniejsze; tym, co często pozostaje niewypowiedziane. Te listy są szczególne – bez nadawców i adresatów, wysłane do niezwykłego miejsca. To właśnie na japońskiej Awashimie, wyspie wędrujących chmur, działa Dryfujący Urząd Pocztowy – bezpieczna przystań dla "wszystkich zaginionych adresów".

W książce Laury Imai Messiny można znaleźć wiele pięknych i wzruszających słów. Można poczuć morską bryzę i ciepło promieni słonecznych, woń kadzidełka i papieru, smak zielonej herbaty i smażonych owoców morza. Można zagubić się w znakach kanji, wsłuchać w szum fal i zapatrzyć w gwiaździste nocne niebo. Można zatracić się w niespiesznym życiu na małej, odległej wyspie i w labiryncie ludzkich losów – uczuć, marzeń i wspomnień zamkniętych na kartkach papieru. Laura Imai Messina przedstawia historię dwóch zagubionych dusz – samotnego mieszkańca Awashimy oraz młodej kobiety, córki listonosza, która przybywa do Dryfującego Urzędu Pocztowego, by zarchiwizować listy i odnaleźć drogę do własnej przeszłości. Poruszające wiadomości anonimowych ludzi i życie urokliwej Awashimy splatają się z intymną podróżą Risy w głąb własnego serca – przez traumę, tęsknotę, lęk i nadzieję. Zachwyciła mnie subtelna i liryczna proza autorki, czułość i empatia, z jakimi zagłębia się w świat przeżyć wewnętrznych i w zawiłości ludzkich losów i relacji; jej refleksje na temat czasu i pamięci. Pięknie pisze o miłości i przyjaźni, kruchości życia, stracie, samotności, nadziei i ciężarze przeszłości – o ludzkiej egzystencji w przeróżnych odcieniach. Skomplikowana relacja Risy i jej zmarłej matki chwyta za serce, podobnie jak i fragmenty korespondencji z Awashimy – to najpiękniejsze i najbardziej wzruszające listy, jakie miałam okazję przeczytać. Smutek i łzy przynoszą w tej powieści ukojenie, uzdrowienie i szansę na nowy początek.


Pięknie napisana, kameralna i niespieszna opowieść pod japońskim niebem – o niezwykłym urzędzie pocztowym, mocy miłości i słowa oraz ludziach, którzy odnajdują do siebie drogę mimo bólu, smutku i niepewności. O nieznajomych, którzy odmieniają koleje naszego losu. Historia, która uświadamia, że czasami trzeba skonfrontować się z tym, co bolesne, by móc wyzwolić się z lęku i iść naprzód. 

Kolejna książka Laury Imai Messiny, która przemówiła do mojego serca. Wspaniała!

























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Relacja •

Tytuł oryginalny: Tutti gli indirizzi perduti
Przekład: Natalia Pola Miscioscia
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 4 czerwca 2025
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 336
Moja ocena: 5,5/6

środa, czerwca 04, 2025

"Mansfield Park" – Jane Austen (przekład Anna Nowosielska)

"Mansfield Park" – Jane Austen (przekład Anna Nowosielska)

Mówi się, że "Mansfield Park" to powieść poważna i trudna w odbiorze, co sprawia, że cieszy się mniejszą popularnością niż inne tytuły Jane Austen. I rzeczywiście, historia młodej kobiety przygarniętej w wieku dziesięciu lat przez bogatych krewnych, ma w sobie prozatorską dojrzałość i powściągliwość. Powiedziałabym nawet, że "Mansfield Park" jest najbardziej realistyczną powieścią Austen – na pierwszy plan wysuwa się komentarz społeczny i moralny, a nie romantyczna miłość. Również sama Fanny Price to spore zaskoczenie, bo znacznie różni się od pozostałych bohaterek stworzonych przez Austen – nie ma poczucia humoru i uroku Elizabeth, frywolności Emmy, wyobraźni Catherine, dojrzałości Anne, inteligencji Elinor ani romantycznego ducha Marianne. Bywa niedoceniana – jej nieśmiałość, kruchość i bierność przyćmiewają psychologiczną złożoność. Bo Fanny Price jest kobietą swoich czasów i okoliczności, rozdartą między wdzięcznością krewnym, a wstydem, zagubieniem i buntem, w wewnętrznym konflikcie. Ta postać ujmuje mnie uczciwością i cichą siłą – bo mimo manipulacji oraz presji rodzinnej i społecznej pozostaje wierna swoim przekonaniom, co pozwala jej pomyślnie przezwyciężyć trudności.


"Mansfield Park" to Jane Austen w nieco innej odsłonie, ale również ciekawa i warta uwagi. Polubiłam za dojrzałą, subtelną prozę, przenikliwy obraz epoki i życia społecznego oraz trafny komentarz na temat moralności, małżeństwa, relacji rodzinnych i różnic klasowych. Opowieść o dziewiętnastowiecznym Kopciuszku – cichej, niepozornej kobiecie, która wytrwale znosi gorycz i smutki – i otrzymuje swoje szczęśliwe zakończenie. O urokliwej posiadłości, która staje się azylem; pozorach, które mylą; miłosnych rozterkach, błędach, ambicji i intrygach w świecie konwenansów.






* na zdjęciu "Mansfield Park" w pięknym wydaniu z barwionymi brzegami wydawnictwa Świat Książki.


Link do księgarni Świat Książki: Mansfield Park (edycja kolekcjonerska)





















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Świat Książki •

Tytuł oryginalny: Mansfield Park
Przekład: Anna Nowosielska
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: twarda (edycja kolekcjonerska z barwionymi brzegami)
Liczba stron: 432
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, czerwca 02, 2025

"Opactwo Northanger" – Jane Austen (przekład Tadeusz Woźniak)

"Opactwo Northanger" – Jane Austen (przekład Tadeusz Woźniak)

W "Opactwie Northanger", pierwszej ukończonej (ale wydanej pośmiertnie) powieści Jane Austen poznajemy siedemnastoletnią Catherine Morland, dziewczynę, która kocha czytać i marzy, by przeżyć coś wyjątkowego – niczym bohaterka jej ulubionych książek. Kiedy trafia do wiekowej posiadłości, tytułowego Opactwa Northanger, daje się ponieść wyobraźni – wyczuwa mroczną atmosferę, a w jej umyśle rodzą się najstraszniejsze podejrzenia. Catherine jest przekonana, że stare mury skrywają przerażający sekret, który musi odkryć. Jane Austen wykorzystuje elementy fikcji gotyckiej, ale zamiast złowrogiej fabuły z dreszczykiem tworzy satyrę pełną zabawnych nieporozumień, dowcipnych dialogów, suspensu, romansu i tajemnicy. "Opactwo Northanger" jest ujmująco lekką, przyjemną i angażującą powieścią – to dobra czytelnicza rozrywka, a przy tym historia dorastania oraz trafny komentarz społeczny i literacki na temat małżeństwa, statusu i różnic klasowych, moralności. Zachwycają motywy gotyckie w humorystycznej odsłonie, zabawne obserwacje życia towarzyskiego w angielskim Bath, dowcip Henry'ego i słodycz jego powoli rozwijającego się romansu z Catherine (cóż, pan Darcy ma konkurencję;). Sama główna bohaterka wzbudza sympatię swoim urokiem osobistym, wybujałą wyobraźnią i miłością do książek (choć przez swoją lekkomyślność często wpada w tarapaty;).


Jeżeli szukacie Jane Austen w lekkiej, beztroskiej i zabawnej odsłonie, sięgnijcie po "Opactwo Northanger". Opowieść o tym, jak łatwo ulec złudzeniom i wyobraźni – a prawdziwe życie to nie literacka fikcja. O mocy książek, dojrzewaniu, podążaniu własną ścieżką mimo presji i oczekiwań. Miło spędziłam czas.





* na zdjęciu "Opactwo Northanger" w pięknym wydaniu z barwionymi brzegami wydawnictwa Świat Książki.


Link do księgarni Świat Książki: Opactwo Northanger (edycja kolekcjonerska)























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Świat Książki •

Tytuł oryginalny: Northanger Abbey
Przekład: Tadeusz Woźniak
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: twarda (edycja kolekcjonerska z barwionymi brzegami)
Liczba stron: 276
Moja ocena: 5/6

wtorek, maja 27, 2025

"Ludzie wędrowni" – Anna Fryczkowska

"Ludzie wędrowni" – Anna Fryczkowska
"W życiu jest dużo bólu, miej siłę go nieść"


Józka dźwiga na swoich barkach wiele bólu i smutku, ale też miłości i nadziei. Bolało ją serce, gdy traciła dzieci. Bolało, gdy brakowało jedzenia, a ciężka praca zdawała się nie mieć końca. Bolało, gdy młodzieńcze szczęście i zakochanie ustępowały rozczarowaniu i goryczy codzienności; gdy lęk o przyszłość przysłaniał uśmiech. Bolało, gdy jako żona rybaka raz po raz lądowała z rodziną w zrujnowanych chatach; gdy żyła w ciągłej tułaczce. Ale Józka miała – i wciąż ma w sobie siłę, podobnie zresztą jak wiele innych kobiet, które też mierzyły się z życiem w niespokojnych czasach i walczyły o dobro swoich bliskich. Anna Fryczkowska pisze o tytułowych ludziach wędrownych – tych, którzy nieraz musieli porzucić dom, ruszyć w drogę i zbudować dla siebie nowe życie; pisze o rodzinie, która latami szukała swojego miejsca w świecie. Ludka, Józka i Ina – trzy kobiety, trzy pokolenia i trzy różne perspektywy. To właśnie ich oczami poznajemy realia pierwszej połowy XX wieku – czas zaborów, wojen, narodowych zrywów i odzyskania niepodległości, reform rolnych, sławojek, obowiązkowej nauki szkolnej. Anna Fryczkowska, z realizmem i dbałością o detale, odmalowuje obraz kujawskiej wsi. Czuć wyraźnie atmosferę dawnych lat – tradycja, wiara i ludowe wierzenia splatają się z ciężką pracą, naturą i życiem rodzinnym. "Ludzie wędrowni" to zapach ryb, słomy, drewna i dymu, smak świeżego mleka, kaszy i poziomek. To wyszeptane modlitwy, kryte strzechą chaty, sienniki, krochmalone poszewki, nauka czytania i pisania przy świetle świecy. Wiele jest w tej powieści pięknych i bolesnych momentów. Są dramatyczne decyzje, trudy codzienności, osobiste zmagania i historyczne zawirowania. Są pożegnania i powroty, narodziny, śluby i pogrzeby, śmiech, waśnie, łzy szczęścia i rozpaczy, wojenna groza, głód i wysiedlenie. Anna Fryczkowska stworzyła wielowymiarowe postaci – autentyczne, ludzkie i bliskie. Wspaniale było móc towarzyszyć Józce i Inie na przestrzeni lat, przez różne etapy i życiowe role – widzieć, jak zmienia je upływający czas i bieg zdarzeń. Mocno poruszyły mnie ich burzliwe losy, czułam się częścią ich świata, dzieliłam ich uczucia, marzenia, lęki i nadzieje. 


Pięknie napisana, realistyczna i poruszająca opowieść zainspirowana losami przodków – saga rodzinna rozgrywająca się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Opowieść o dzielnych kobietach – matkach, córkach, babkach i żonach. O wędrówce, od której wszystko się zaczęło i o zakorzenieniu – miejscu, które staje się domem, miłości do ziemi i tego, co wspólnym trudem zbudowane. O kobiecej sile i determinacji, walce o przetrwanie, trosce o bliskich i życiu w przeróżnych odcieniach.

Wartościowa literatura, polecam.


















• współpraca barterowa • Wydawnictwo W.A.B. •

Data wydania: 21 maja 2025
Wydawnictwo: W.A.B.
Oprawa: twarda
Liczba stron: 376
Moja ocena: 5/6

wtorek, maja 20, 2025

"Colette" – Valérie Perrin (przekład Joanna Prądzyńska)

"Colette" – Valérie Perrin (przekład Joanna Prądzyńska)
Każdy ma swoją własną historię. Nawet najbardziej samotna, niepozorna kobieta z Gueugnon w Burgundii.


Tytułowa Colette dla wielu ludzi była człowiekiem bez historii – zwykłą mieszkanką prowincji, szewcem, bezdzietną panną, milczącą, trochę nawet dziwną. A jednak to właśnie ta niczym niewyróżniająca się kobieta umarła dwukrotnie – i miała walizkę pełną sekretów.
 
Nowa powieść Valérie Perrin zaczyna się w momencie, gdy Agnès, reżyserka z Paryża, otrzymuje informację o śmierci ciotki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Colette została pochowana trzy lata wcześniej na cmentarzu w burgundzkim misteczku. Czy ciotka upozorowała własną śmierć? Kto leży w jej grobie? Kryminalna intryga daje początek długiej podróży przez rodzinną historię, latami skrywane sekrety, miłość, przyjaźń, artystyczną pasję, tragedię i zbrodnię. "Colette" ma konstrukcję powieści szkatułkowej – zwraca uwagę mnogość wątków, postaci i poruszanych tematów, połączenie elementów kryminału, dramatu, sagi i literatury pięknej, różnych form narracji i linii czasowych, złożoność fabuły. Poprzez własne śledztwo i głos Colette nagrany na taśmach magnetofonowych, Agnès łączy przeszłość i teraźniejszość – burzliwe losy pokoleń. Badając życie innych ludzi, próbuje też zrozumieć własne. Perrin wypełnia strony "Colette" melodią skrzypiec i fortepianu, głosem z magnetofonu, małomiasteczkową, francuską scenerią, zapachem skóry z zakładu szewskiego, filmem, literaturą i piłką nożną. Pisze z charakterystyczną dla siebie czułością i intymnością – zagłębia się w zawiłości uczuć i relacji, w traumy, słodko-gorzkie wspomnienia. Opowiada o ludzkich zmaganiach – stracie, ciężarze win, lęku, zdradzie, przemocy, samotności i poczuciu wyobcowania. O tym, co trudne i bolesne, ale też piękne i pokrzepiające – miłości, która uskrzydla; przyjaźni, która staje się azylem; wielkim talencie, pasji i spełnionych marzeniach; szczęściu obecnym w zwykłej codzienności.

"Znałem cię tylko kilka godzin. Z tym że jedna godzina może w sobie zawierać cały świat"


"Colette" to literacka symfonia złożona z wielu różnych elementów, jednocześnie smutna i pokrzepiająca, trzymająca w napięciu i melancholijna, autentyczna i bliska. Opowieść o odkrywaniu rodzinnej historii i samego siebie. O tym, co w ludziach najpiękniejsze i najstraszniejsze. Może w moim odczuciu nieco zbyt zawiła przez mnogość wątków, ale bez wątpienia pięknie napisana – z czułością, wrażliwością i głębokim zrozumieniem dla ludzkich losów, uczuć, talentów, życiowych wyborów i doświadczeń. Oddaje głos tym, którzy pozostają w cieniu; którzy noszą w sobie ból i tęsknotę. I przypomina, że każdy z nas ma własną historię – i własne sekrety.






















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: Tata
Przekład: Joanna Prądzyńska
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 576
Moja ocena: 5/6


poniedziałek, maja 19, 2025

"Powrót pogubionych rzeczy" – Joanna Gromek-Illg, opracowanie graficzne Michał Pawłowski /przedpremierowo/

"Powrót pogubionych rzeczy" – Joanna Gromek-Illg, opracowanie graficzne Michał Pawłowski /przedpremierowo/
"Zamiast powrotu wspomnień
w czasie umierania
zamawiam sobie powrót
pogubionych rzeczy"


Tak pisała Wisława Szymborska w wierszu "Martwa natura z balonikiem". Skąd to pragnienie ponownego spotkania? Sentymentalizm? A może coś zupełnie innego? Czy poprzez przedmioty można odkryć czyjś prywatny świat? Szymborska lubiła szuflady – ponoć pomagały jej w porządkowaniu tego, co przyziemne, materialne. W jej mieszkaniu stał niezwykły mebel – wykonana na zamówienie komoda z wieloma szufladami, które były w stanie pomieścić liczne pamiątki i drobiazgi. Poetka zbierała długopisy bic, zapalniczki, szklane lufki do papierosów, zabawne, kiczowate gadżety często przeznaczane na loteryjki. Przechowywała książki, kolekcję pocztówek, starannie posegregowane i przewiązane wstążkami listy, autorskie wyklejanki, notatki. I fotografie z różnych etapów życia – niczym obrazkowa biografia. Tym właśnie jest książka Joanny Gromek-Illg w opracowaniu graficznym Michała Pawłowskiego – opowieścią o Szymborskiej poprzez zdjęcia, listy, rękopisy, fragmenty poezji, pocztówki i drobiazgi, a więc rzeczy, które pojawiały się w jej życiu i odchodziły; które tworzyły jej zewnętrzny świat. Te biograficzne okruszki są niezwykle cenne, bo Szymborska niewiele mówiła i pisała o sobie i swoim życiu prywatnym. Jaka zatem była? Zabawna. Obiecująca. Zgrzebna. Elegancka. Szczęśliwa. Sławna. Pogodna. Nieobecna. W ośmiu rozdziałach według ośmiu cech i chronologicznie poprzez różne etapy życia Joanna Gromek-Illg opowiada o poetce i noblistce, ale też córce, siostrze, przyjaciółce, żonie i partnerce – tworzy portret zwykłej-niezwykłej kobiety, utalentowanej, inteligentnej, wrażliwej, skromnej i z poczuciem humoru. "Powrót pogubionych rzeczy" to dzieciństwo w Krakowie, życie w czasie okupacji i tajne komplety, pierwsze wiersze i rysunki, spotkania w Domu Literatów i małżeństwo z Adamem Włodkiem. To urlopy w zakopiańskiej Astorii, wieloletni związek z Kornelem Filipowiczem, Literacka Nagroda Nobla, zabawy, żarty, kolaże i limeryki, prywatne i literackie przyjaźnie (m.in. z Ewą Lipską, Stanisławem Barańczakiem, Jerzym Pilchem, Czesławem Miłoszem i Michałem Rusinkiem) – i znacznie więcej. Książka zwraca uwagę ciekawą, oryginalną oprawą graficzną – przypomina barwny, biograficzny kolaż. Fotografie, drobiazgi, pocztówki i rękopisy dobrze korespondują z tekstem, dopełniają go, a często też stanowią odrębną opowieść (bo potrafią powiedzieć więcej niż słowa). Lekka, atrakcyjna wizualnie forma sprawia, że "Powrót pogubionych rzeczy" z łatwością pochłania – przeczytałam z zainteresowaniem i przyjemnością, czasami z uśmiechem, czasami z czułością i rozrzewnieniem, czasami z zaskoczeniem, a czasami ze smutkiem i odrobiną melancholii. 


Nietuzinkowa, przystępna i barwna fotoopowieść o Szymborskiej – wspaniała okazja, żeby poznać znane i mniej znane oblicze poetki (książka zachęca też, by sięgnąć po jej twórczość) 🤎



















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Znak •

Data wydania: 21 maja 2025
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240
Moja ocena: 5/6

czwartek, maja 15, 2025

"Trzynaście zagadek" – Agatha Christie (przekład Tomasz Szlagor)

"Trzynaście zagadek" – Agatha Christie (przekład Tomasz Szlagor)
" – Ciociu Jane, jak ty to robisz? Wiedziesz takie spokojne życie, a mimo to odnoszę wrażenie, że nic nie jest w stanie cię zaskoczyć"


Wygląda niepozornie – elegancka starsza pani prowadząca zaciszne życie w małej miejscowości, kobieta o bladoniebieskich oczach i dobrotliwym spojrzeniu, ciepła i życzliwa. Ot, nieszkodliwa stara panna w typie ukochanej babci. Jednak w świecie Agathy Christie zaawansowany wiek, status matrymonialny i kobieca płeć stanowią świetny kamuflaż dla bystrości umysłu, spostrzegawczości, życiowego doświadczenia i trafnego zmysłu obserwatora. Bo Jane Marple potrafi rozwiązywać zagadki i kryminalne sprawy lepiej niż niejeden szanowany detektyw i ludzie ze Scotland Yardu :)

Do panny Marple mam słabość – zapałałam do niej większą sympatią niż do Herkulesa Poirota. I nie dziwi mnie wcale, że debiutowała w opowiadaniach – jak mawiała Agatha Christie, "krótka forma lepiej odpowiada jej indywidualnemu stylowi, w przeciwieństwie do Poirota, który, by zabłysnąć swoimi talentami, wymaga pełnowymiarowej książki". W "Trzynastu zagadkach" Jane Marple wzbudza podziw i uznanie, gdy jako jedyna potrafi dostrzec prawdę ukrytą między słowami. Koncepcja jest świetna – w ramach Klubu Wtorkowych Wieczorów gromadzi się kameralne grono uczestników (lekarz, adwokat, malarka, pisarz, pastor, emerytowany detektyw i panna Marple). Każde z nich przedstawia zagadkę – jakąś tajemniczą sprawę z przeszłości, nietypową zbrodnię, intrygujące wydarzenie o charakterze kryminalnym – i starają się znaleźć rozwiązanie. W tych trzynastu krótkich, zwięzłych opowiadaniach dzieje się wiele – jest tajemnicze zatrucie po spożyciu homara; gaj, w którym przed wiekami odprawiano pogańskie rytuały (i który stał się miejscem zagadkowej śmierci); niebieskie geranium jako zły omen; niewyjaśnione utoniecie i zuchwała kradzież; są plamy krwi na bruku w sennej kornwalijskiej miejscowości i podejrzane seanse spirytystyczne; ludzie uwikłani w zawiłe relacje, ogarnięci chciwością, namiętnością, zazdrością i chęcią zemsty, w pogoni za małżeństwem, spadkiem lub nowym początkiem. Sprawy pozornie wydają się nieskomplikowane – nie brakuje jednak fałszywych tropów, istotnych detali i zaskakujących rozwiązań. Ujmują dialogi z odrobiną humoru, sprytnie skonstruowane zagadki (i dość zawiłe jak na krótką formę, a to duża zaleta), kreacja postaci (każda jest charakterystyczna i z łatwością materializuje się w wyobraźni), atmosfera lekkości i spokoju, która sprawia, że czytanie tej antologii to przyjemność. Wiele historii bazuje na wglądzie w ludzką naturę i psychikę, i to jest akurat coś, co niezmiennie w kryminałach Christie uwielbiam. Pięć opowiadań polubiłam szczególnie ("Klub Wtorkowych Wieczorów", "Służąca", "Krew na bruku", "Niebieskie geranium"i "Ziele śmierci").


"Trzynaście zagadek" to opowieści o tym, jak fascynująca (i złożona) bywa ludzka natura; o pozorach, które mylą oraz o sile dedukcji, logicznego myślenia i spostrzegawczości (panno Marple, chapeau bas;). Przyjemna, angażująca antologia. Miło spędziłam czas (i rozruszałam nieco szare komórki;). 























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Dolnośląskie •

Tytuł oryginalny: The Thirteen Problems
Przekład: Tomasz Szlagor
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 7 maja 2025
Seria: Jubileuszowa Kolekcja Agathy Christie
Oprawa: twarda
Liczba stron: 256
Moja ocena: 5/6

wtorek, maja 13, 2025

"Życie zewnętrzne" – Annie Ernaux (przekład Anastazja Dwulit)

"Życie zewnętrzne" – Annie Ernaux (przekład Anastazja Dwulit)
Graffiti na parkingowym murze, a u stóp rozbita butelka po coca-coli. Na peronie dworca oddalające się światła w oknach przejeżdżających pociągów. Supermarket, który z zewnątrz wygląda jak szklana katedra. Człowiek na wózku w kolejce do kasy, kobieta czytająca harlequina, strajkujący kolejarze, dzieci z rozpostartymi ramionami kręcące się w kółko, starsza pani z pieskiem na smyczy. Kakofonia dźwięków, zapachów i obrazów.


"Życie zewnętrzne" składa się z trzech części – "Dziennik zewnętrzny", "Życie nieosobiste" i "Spójrz na te światła, kochanie" – i zawiera w sobie krótkie teksty w formie luźnych zapisków z dziennika opatrzonych datą. Annie Ernaux ożywia francuskie realia od lat 80. i 90 XX wieku aż po niedaleką przeszłość. Opisuje sceny, słowa i gesty, z pozoru błahe, nieistotne momenty z codziennego życia, które wypełniają ludzką egzystencję. Przemierza miejską przestrzeń – ulice, place, stacje metra, dworce, poczekalnie, małe sklepy, supermarkety i galerie handlowe. Wsłuchuje się w audycje radiowe i anonimowe rozmowy, przegląda gazety i magazyny, chłonie telewizyjne reportaże. Obserwuje uważnie podczas przypadkowych spotkań i podróży pociągiem; gdy pcha wózek z zakupami i stoi w kolejce do kasy; gdy spaceruje po osiedlach i parkach. Annie Ernaux podejmuje próbę uchwycenia otaczającego ją świata – niczym fotografka, tyle że zamiast aparatu trzyma w dłoniach długopis i notatnik. Z trafnych, krótkich spostrzeżeń autorki wyłania się obraz tytułowego życia zewnętrznego – a w jego drobnych szczegółach – realia epoki, oznaki przemian społecznych oraz prawda o nas samych. Co ciekawe ta książka jako całość pozostawia niedosyt (daje wrażenie czegoś niedopracowanego, zaledwie szkicu), ale w poszczególnych jej fragmentach (chaotycznych i przypadkowych migawkach) kryje się zaskakująco wiele o świecie, życiu, nas samych oraz o tematach wciąż ważnych i aktualnych mimo upływu lat (nierówności społeczne i ekonomiczne, konsumpcjonizm, seksizm, rasizm, wojna, polityka, popkultura). Podoba mi się styl pisania Ernaux oraz perspektywa społeczna (uchwycenie niuansów i sprzeczności, miejskiej samotności, wyobcowania i iluzorycznej bliskości). Jak wskazuje tytuł, ta książka nie ma w sobie intymności, aspektu osobistego (przynajmniej nie na pierwszy rzut oka) i nie wywołuje emocji jak czyni to autofikcja. Ale to wciąż interesująca lektura. Zachęca do uważności, uświadamia, że drobne detale mają znaczenie; że nasze "ja" ujawnia się w interakcjach z innymi; że ludzie, których codziennie mijamy – ta kobieta czytająca książkę w metrze, bezdomny na peronie, mała dziewczynka na huśtawce czy mężczyzna układający towar na sklepowych półkach – również stanowią część naszego życia. Bo jak twierdzi Ernaux, "to inni, anonimowi ludzie, budząc w nas zainteresowanie, gniew lub wstyd, ożywiają naszą pamięć i pozwalają nam odkryć prawdę o nas samych", lepiej zrozumieć siebie poprzez bycie uważnym na otaczający nas świat. 


Książka o prawdziwych ludziach i ich prawdziwym życiu – rzeczywistość widziana oczami Annie Ernaux, drobne chwile ocalone przed zapomnieniem.




























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Czarne •

Tytuł oryginalny: Journal du dehors; La vie extérieure; Regarde les lumières mon amour
Przekład: Anastazja Dwulit
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 16 kwietnia 2025
Oprawa: twarda
Liczba stron: 224
Moja ocena: 4,5/6

sobota, maja 10, 2025

"Madame Matisse" – Sophie Haydock (przekład Janusz Ochab)

"Madame Matisse" – Sophie Haydock (przekład Janusz Ochab)
"Albo ona albo ja" powiedziała w przypływie złości w ich słonecznym mieszkaniu w Nicei. Po czterech dekadach małżeństwa postawiła mu ultimatum. Co zrobił Henri Matisse? Wybrał ukochaną żonę czy młodą kobietę, która stała się jego powiernicą i muzą? A może wybrał sztukę? Zawsze przecież mówił, że to jego największa miłość. Cokolwiek jednak wtedy postanowił, życie Matisse'ów i tajemniczej Lidii zmieniło się na zawsze, w sposób, którego nie byli w stanie przewidzieć. 


Mówi się, że za każdym wielkim artystą kryje się sieć skomplikowanych, nieopowiedzianych historii czekających na odkrycie. Mówi się też, że za każdym odnoszącym sukcesy mężczyzną stoi wyjątkowa kobieta. Henri Matisse, jeden z najważniejszych malarzy XX wieku, podjął wielkie ryzyko, podobnie jak i wspierające go kobiety. Skandal wzbudzały jego awangardowe, rewolucyjne prace, a nie życie osobiste. Ten wykształcony, sympatyczny i powściągliwy mężczyzna, z rudą brodą i błękitnymi oczami, malując, przesuwał granice i zrywał z przeszłością – wykorzystywał kolor jako nośnik emocji i ekspresji. W życiu Matisse'a były obecne kobiety – wspierały go i inspirowały. Sophie Haydock oddaje im głos. "Madame Matisse" to opowieść o Amélie, żonie i matce jego dzieci, która poświęciła wiele dla rodziny, artysty i sztuki; o Lidii, tajemniczej Rosjance, która stała się jego muzą, opiekunką, a może i również wielką miłością; o Marguerite, jego bystrej, odważnej córce – i ich wyjątkowej więzi.

Uwielbiam sposób, w jaki Sophie Haydock ożywia czas, miejsce i postaci; jak płynnie i subtelnie łączy fakty z fikcją literacką. Jej styl pisania jest barwny i poruszający – sceny, dialogi i opisy działają na wyobraźnię i wrażliwość. W "Madame Matisse" czuć ducha minionej epoki. To podróż w przeszłość – od końca XIX wieku aż po lata drugiej wojny światowej; to artystyczna bohema, paryskie kawiarnie i uliczki, skąpane w słońcu Lazurowe Wybrzeże, pracownie malarskie i galerie sztuki, Rosja w czasach rewolucji październikowej i chińskie obozy dla imigrantów. Na tym fascynującym tle Sophie Haydock snuje opowieść o wielkim malarzu – mężczyźnie o artystycznej duszy i jego długiej drodze do sukcesu i spełnienia – oraz o trzech kobietach, które krążyły po jego orbicie. Poznajemy Matisse'a jako artystę, ale też męża i ojca. Amélie, Lidia i Marguerite – każda z nich ma szansę opowiedzieć własną historię – i te trzy różne perspektywy układają się w pasjonującą i trzymającą w napięciu opowieść. Haydock zagłębia się w niuanse, w zawiłości uczuć i relacji, w meandry kobiecego serca. Pięknie pisze o malarstwie, pasji i procesie twórczym. Postaci, które tworzy są wielowymiarowe, skomplikowane i głęboko ludzkie – czułam się częścią ich świata, a ich przeżycia i zmagania wydawały się niemal namacalne.


"Madame Matisse" to opowieść o sztuce, pasji, miłości, namiętności, zazdrości, sekretach, trudnych wyborach i ludzkich dramatach. O kulisach życia w cieniu wielkiego artysty – ambicji, długiej drodze do bycia zrozumianym i docenionym, poświęceniu marzeń dla sztuki i wspólnego dzieła, zmarnowanych szansach i pragnieniu życia na własnych warunkach. O kobietach, "które przestały być tłem i wyszły na pierwszy plan".

Pięknie napisana, zmysłowa powieść bogata w interesujące detale – barwne, literackie płótno. Gratka dla miłośników sztuki i historical fiction. I cóż, Sophie Haydock, po raz kolejny mnie oczarowałaś. Jestem fanką ❤

























• współpraca barterowa • Wydawnictwo Albatros •

Tytuł oryginalny: Madame Matisse
Przekład: Janusz Ochab
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 7 maja 2025
Seria: butikowa
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5,5/6

środa, maja 07, 2025

"Zraniony stół" – Laura Martínez Belli (przekład Katarzyna Mojkowska)

"Zraniony stół" – Laura Martínez Belli (przekład Katarzyna Mojkowska)
"Ze zdrady ulepi w głowie obraz rozpaczy. Zamknie oczy i zanurzy nagie dłonie we wnętrzu własnego cierpienia"


Frida Kahlo intrygowała swoją urodą, kolorowymi strojami, charyzmatyczną osobowością i talentem. Miała w sobie wiele radości, miłości i pasji, ale też mroku i smutku – wypadek z dzieciństwa naznaczył jej życie nieustannym bólem, a poronienia – poczuciem straty i tęsknoty. Frida była silną kobietą w kruchym ciele – z cierpienia zrodziły się jej najwspanialsze dzieła, intymne, pełne symboliki i ukrytych znaczeń. W 1940 roku, zdradzona przez najbliższe osoby, namalowała swój największy obraz. "Zraniony stół" pojawił się na wystawie w Warszawie w 1955 roku i... ślad po nim zaginął. Jego losy do dziś pozostają nieznane.

Laura Martínez Belli, zainspirowana burzliwą historią i zagadkowym zaginięciem obrazu, stworzyła opowieść o dwóch kobietach połączonych bólem i pasją oraz o uzdrawiającej mocy sztuki. Losy Fridy Kahlo, meksykańskiej malarki, oraz Olgi, radzieckiej urzędniczki, splatają się ze sobą za sprawą "Zranionego stołu". Obraz trafia do ZSRR i jako dzieło "dekadenckie i burżuazyjne" wzbudza zgorszenie. Olga, mimo wątpliwości i grożącego jej niebezpieczeństwa, postanawia ocalić je przed zniszczeniem. Bohaterki powieści Laury Martínez Belli dzieli wiele – wydaje się, że pochodzą z dwóch różnych światów – ale każda z nich zmaga się z bólem i stratą; każda ma w sobie siłę i odwagę; i każda kocha sztukę – emocje i przeżycia przelane na płótno. "Zraniony stół" to fascynująca podróż w przeszłość do lat 40. i 50. XX wieku – z jednej strony kolorowy, tętniący życiem Meksyk, Casa Azul czyli niebieski dom Fridy i Diego Rivery oraz artystyczna bohema; a z drugiej strony szara, monochromatyczna Moskwa w komunistycznym ucisku, represjach, politycznym terrorze i powojennej biedzie. Laura Martínez Belli konstruuje opowieść wokół motywu malarstwa, grabieży i handlu dziełami sztuki, fałszerstwa i zimnej wojny. Jednocześnie zagłębia się w intymny świat dwóch kobiet – tworzy realistyczne kobiece portrety, doskonale oddaje ich uczucia i przeżycia, ukazuje zawiłości relacji, ciężar bólu i ciepło nadziei, pisze o wewnętrznych zmaganiach, lękach i pragnieniach, trudnych wyborach, miłości, stracie, samotności, zdradzie i determinacji. Zachwyciły mnie opisy związane z malarstwem i procesem tworzenia – sposób przenoszenia na płótno tego, co najbardziej intymne i osobiste. Fabuła trzyma w napięciu za sprawą burzliwych losów obrazu, ale to opowieść o Fridzie i Oldze chwyta za serce, wciąga w świat myśli, uczuć i emocji.


Pięknie napisana, subtelna i poruszająca książka inspirowana losami meksykańskiej malarki i jej zaginionego działa; z fascynującym motywem malarstwa, ciekawą oprawą i tematyką. Opowieść o sztuce zrodzonej z miłości i bólu; sztuce, która ma moc wywoływania emocji; która potrafi odmienić życie. O kobiecej odwadze i determinacji, różnych odcieniach bólu – cierpieniu ciała i duszy. Głos Fridy Kahlo jest w tej powieści mocno intymny i liryczny. To nie tylko utalentowana malarka, ale też kobieta z krwi i kości, pełna pasji, miłości i bólu – tak bardzo ludzka i bliska w swoich życiowych zmaganiach.

Czytałam z przyjemnością i polecam, warto!





















• współpraca barterowa • Wydawnictwo Kobiece •

Tytuł oryginalny: La mesa herida
Przekład: Katarzyna Mojkowska
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 7 maja 2025
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 464
Moja ocena: 5/6

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger