środa, lipca 28, 2021

#387 "Gdybym miała twoją twarz" - Frances Cha (przekład Urszula Gardner)

"Nie ma nic smutniejszego niż bycie panną"; "Po co ci śliczna buzia, skoro nie umiesz jej używać?"; "Moja jedyna szansa na zmianę to poprawienie sobie twarzy"; "Potrzebna ci pewność siebie, jaką daje tylko koszmarnie drogi ciuch"; "Moja babka udławiła się na śmierć tym, co w Korei nazywamy smutkiem han - gromadzonym przez pokolenia uczuciem żalu i rozgoryczenia"; "Jak mogłaś obciąć włosy? Zwariowałaś?!"; "Kiedy już wszystko sobie poprawię, w końcu znajdę dobrą pracę"; "Przeżyłabym twoje życie znacznie lepiej niż ty, gdybym miała twoją twarz"

Z największą liczbą operacji plastycznych na świecie i ponad milionem zabiegów rocznie, Korea Południowa nazywana jest często światową stolicą chirurgii plastycznej. Plastyka powiek, dzięki której oko wydaje się większe, korekcja nosa i szczęki oraz zastrzyki, które spowalniają pigmentację, dając w ten sposób jaśniejszy odcień skóry to najczęściej wybierane zabiegi z bogatej oferty południowokoreańskich klinik chirurgii plastycznej. Szacuje się, że w Seulu na kilometr kwadratowy przypada około 1000 chirurgów plastycznych - niemal na każdym rogu znajduje się salon piękności lub klinika oferująca zabiegi służące poprawieniu urody.

Dążenie do piękna - próżność, a może próba przetrwania w bezwzględnym świecie?

Wiele Koreanek nienawidzi swojej naturalnej twarzy i nigdy nie wychodzi z domu bez makijażu. Już od najmłodszych lat uczone są, że piękno stanowi ich największy atut, jest przepustką do lepszej przyszłości, a nawet koniecznością - bez ładnej twarzy nie osiągną sukcesu ani w życiu prywatnym ani w zawodowym. Wiele Koreanek to właśnie siebie obwinia za dyskryminację, z którą się spotykają - czują się niewystarczająco młode, szczupłe lub ładne. Ciągła presja społeczna i wyśrubowane standardy urody, którym trudno sprostać oraz związane z nimi destrukcyjny samokrytycyzm, niskie poczucie własnej wartości i nieustające próby dostosowania się za wszelką cenę tworzą błędne koło - szczęście, akceptacja i spokój wydają się uzależnione od wyglądu (i efektu przebytych operacji plastycznych). 

"Gdybym miała twoją twarz" to debiutancka powieść Frances Cha przedstawiająca losy pięciu kobiet, mieszkanek Seulu, złapanych w pułapkę południowokoreańskiego systemu opresji utkanego z nierówności, konsumpcjonizmu, patriarchatu, mizoginii, sztywnych wzorców i wyśrubowanych standardów piękna. Życie Gyuri, Miho, Ary, Sujin i Wonny przypomina nieustanną walkę o przetrwanie i utrzymanie się na powierzchni. Doświadczając nieustannie kryzysów ekonomicznych, miłosnych i tożsamościowych, każda z nich desperacko marzy o ucieczce z trudnej sytuacji, w której się znalazły. Aspiracje zawodowe, presja rodzinna i społeczna oraz głęboko zakorzenione traumy nie pozwalają im jednak rozwinąć skrzydeł. Czy wystarczy im determinacji i odwagi?

Gyuri to ekskluzywna kobieta do towarzystwa dla najbogatszych biznesmenów w kraju. Sujin marzy o podobnej pracy - jej biletem do szczęścia mają być operacje plastyczne. Miho, artystka z dyplomem amerykańskiej uczelni, romansuje z bogatym mężczyzną. Ara, niema stylistka fryzur, jest obsesyjnie zakochana w gwieździe k-popu. Wonna, mężatka, staje wobec dylematu: marzy o dziecku, lecz nie ma środków na jego wychowanie.

Książka Frances Cha to pięć poruszających, wiarygodnych psychologicznie i skomplikowanych kobiecych portretów - niepowtarzalnych głosów układających się w polifoniczną narrację. Nie każdy z nich wybrzmiewa równie mocno, ale każdy jest istotnym elementem całości. I wydaje się właśnie, że to one, a nie sama fabuła, stanowią serce powieści. Autorka swobodnie porusza się między przeszłością i teraźniejszością, co pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć złożoność każdej postaci, zanurzyć się w jej osobowości i spojrzeć na świat jej oczami. Narracja płynnie przechodzi od żywiołowych i barwnych dialogów po melancholijne wewnętrzne monologi. Przedstawiając indywidualne losy bohaterek, autorka tworzy intymną opowieść, która niepozornie z każdą kolejną stroną ewoluuje w uniwersalny obraz współczesnego południowokoreańskiego społeczeństwa - społeczeństwa, w którym awans, zarówno zawodowy, jak i klasowy, jest niezwykle trudny, szczególnie dla kobiet. Seul jawi się jako miasto nowych możliwości, dobrobytu i sukcesu, niestety w większości nieosiągalnych dla przeciętnego mieszkańca. I właśnie tę walkę między rozczarowującą rzeczywistością a pragnieniami, marzeniami i oczekiwaniami widać wyraźnie w książce Frances Cha. "Gdybym miała twoją twarz" to historia odsłaniająca kulisy wewnętrznych zmagań i trudnych wyborów. Dostosować się za wszelką cenę? A może pójść pod prąd i podjąć próbę wydostania się z ciasnego społecznego gorsetu? Każda decyzja wiąże się z poniesieniem kosztów - operacje plastyczne, zadłużenie, zerwanie kontaktów z rodziną, odrzucenie społeczne, poświęcenie kariery lub macierzyństwa...

Z uwagi na trudne kwestie, które podejmuje autorka, książka może wydawać się ponura i przygnębiająca. Skłania do gorzkich refleksji, to prawda, ale jednocześnie przynosi też odrobinę nadziei i pocieszenia. Bo w gruncie rzeczy "Gdybym miała twoją twarz" to powieść nie tylko o życiu w toksycznym i opresyjnym świecie, ale również o kobiecej sile i przyjaźni, wsparciu, odwadze i wytrwałości. O codziennej walce i życiu mimo wszystko, na przekór przeciwnościom, gdy świat jest przeciwko tobie. Przyjaźń bohaterek łagodzi nieco ponury wydźwięk książki i przykleja plaster na emocjonalne rany. Przebłyski słońca ukryte w zwykłej codzienności i z pozoru nieistotnych chwilach przypominają, jak ważne jest, by doceniać drobiazgi - okruchy, z których składa się życie i które pomagają nam przetrwać.

"Gdybym miała twoją twarz" to udany literacki debiut. Frances Cha, podejmując aktualne i ważne społecznie kwestie, pokazuje wycinek codzienności widziany oczami zwykłych Koreanek i czyni to z empatią i przenikliwością. Książka pozwala zanurzyć się w ciemnej stronie koreańskiej kultury i pokazuje świat, który nie jest czarno-biały - rzeczywistość bywa zwykle dużo bardziej skomplikowana niż nam się wydaje. W powieści Frances Cha znajdziemy wiele - to opowieść o szukaniu czegoś nieosiągalnego z nadzieją, że zapełni ono pustkę w sercu i przyniesie upragnione szczęście; o postrzeganiu samego siebie przez pryzmat innych, o pułapkach konsumpcjonizmu, mylących pozorach i krzywdzących, powierzchownych ocenach. I nawet jeśli ta książka nie wyrwie nam serca, z pewnością skłoni do przemyśleń. Warto zwrócić uwagę na ten tytuł - kawałek świetnej, słodko-gorzkiej literatury pozostawiającej sporo przestrzeni dla własnych refleksji.





Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Mova.


Tytuł oryginalny: If I Had Your Face
Przekład: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Mova
Data wydania: 14 lipca 2021
Liczba stron: 304
Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger