niedziela, czerwca 13, 2021

#365 "Dni barbarzyńców" - William Finnegan (przekład Agata Ostrowska)

"Kiedy naprawdę surfujesz, fale są całym twoim życiem"

Czy surfing to tylko sport? A może kryje się za nim coś znacznie więcej - sposób na życie, pasja, uzależnienie, które może przejąć nad nami kontrolę? Czy surfing buduje przyjaźnie i sprzyja zdobywaniu ważnych życiowych doświadczeń? Dlaczego balansowanie na granicy życia i śmierci bywa tak pociągające? Czym tak naprawdę jest surfing?

William Finnegan to amerykański dziennikarz i publicysta, współpracownik czasopisma "The New Yorker" znany przede wszystkim z artykułów na temat polityki, apartheidu i konfliktów zbrojnych, m.in. w Sudanie, Somalii i Meksyku. W wieku 63 lat wydał książkę "Dni barbarzyńców. Życie na fali" - autobiograficzną opowieść o surfowaniu, która w 2016 roku zdobyła Nagrodę Pulitzera. Książka wzbudziła w USA duże zainteresowanie - nieczęsto zdarza się bowiem, by doświadczony dziennikarz przez dekady piszący na poważne tematy wydał publikację o surfingu, co z pozoru może wydawać się banalne. Jednak nic bardziej mylnego. "Dni barbarzyńców" szybko zyskały miano najlepszej książki o surfingu i zostały docenione przez krytyków - okazało się, że ta publikacja to coś znacznie więcej niż tylko surfing - przenikliwy obraz czasu dorastania, poszukiwania swojej życiowej drogi i odkrywania samego siebie.

"Fale wciąż się przelewały, lśniące i tajemnicze, budząc atmosferę surowej egzaltacji. (...) Nadal wątpiłem. Ale się nie bałem. Po prostu nie chciałem, żeby to się skończyło"

Książka o surfingu? Dlaczego nie. Taka była moja pierwsza myśl, gdy otrzymałam propozycję zrecenzowania "Dni barbarzyńców". Lubię publikacje, które poszerzają horyzonty i odsłaniają przede mną kawałek świata, o którym nie wiem zbyt wiele. A nie da się ukryć, surfing to dla mnie czarna magia. Na szczęście William Finnegan wspaniale sprawdził się w roli przewodnika. Można powiedzieć, że "Dni Barbarzyńców" to w pewnym sensie rozrachunek z przeszłością - pamiętnik niezwykłej fascynacji surfingiem, dla której tłem stała się biografia Finnegana. Pogoń za falą stanowi główną oś historii i to ona nadaje jej rytm. Autor zabiera nas w autobiograficzną podróż - od pierwszego spotkania z deską w Kalifornii, przez lata szkolne spędzone na Hawajach, wędrówki po świecie w poszukiwaniu fal, m.in. na Maui, Fidżi, Samoa, do Australii, Afryki i na Maderę, aż po życie w San Francisco i Nowym Jorku. Równolegle, snując opowieść o surfowaniu, Finnegan odtwarza etapy swojego życia prywatnego i zawodowego - związki z kobietami, relacje z rodziną, przyjaźnie, pracę w roli nauczyciela oraz dziennikarskie wzloty i upadki. Całość tworzy bogatą i wielowymiarową publikację utrzymaną w intymnym i szczerym klimacie - czuć w niej wyraźnie pióro doświadczonego reportera.

Autor ma niezwykłą zdolność do przywoływania z pamięci i opisywania chwil, które spędził na desce. Są w tych relacjach obecne metafizyczność i duchowość - filozoficzna otoczka, która nadaje surfowaniu głębszy sens. Autor często wspomina, że pogoń za falami pozwoliła mu poznać własne ograniczenia oraz pomogła odnaleźć swoje miejsce w świecie. Książka tętni pasją i entuzjazmem - eksplozją radości i balansowaniem na krawędzi. Pozwala poczuć piasek pod stopami, sól morską na spierzchniętych wargach, wiatr we włosach i kipiące pianą fale przyprawiające o dreszcz podniecenia, szybsze bicie serca i drżące nogi. Finnegan potrafi wspaniale uchwycić piękno i siłę żywiołu oraz radość, którą czerpie się z kontaktu z naturą. Ale "Dni Barbarzyńców" to nie tylko pochwalny pean na cześć surfowania. Przewracając kolejne strony, poznajemy też mroczną stronę pogoni za falami - ryzyko śmierci lub utraty zdrowia oraz destrukcyjne uzależnienie prowadzące do zaniedbania pozostałych aspektów życia. Surfing w tej książce to słodko-gorzka mieszanka ekscytacji i ryzyka, samotności i poczucia wspólnoty oraz silnej więzi z potęgą natury.

"Dni barbarzyńców" to książka dobrze napisana, przemyślana, dopracowana i bezpretensjonalna. Autor nie podąża śladem taniej sensacji, ale snuje dojrzałą i spokojną opowieść z nutą refleksji, humoru i dystansu. I co ciekawe, jest w stanie zainteresować opisami surfowania nie tylko miłośników tego sportu, ale również laików (choć surferzy z pewnością docenią książkę jeszcze bardziej). Oprócz plastyczności pióra Finnegana najbardziej urzekł mnie egzystencjalny i nieco metafizyczny wymiar, który autor przypisał surfowaniu. Dzięki temu miałam okazję po raz pierwszy spojrzeć na surfing i surferów z innej, bardziej pogłębionej perspektywy, co bez wątpienia jest cennym literackim doświadczeniem. Najważniejsza jednak dla mnie okazała się historia życia autora ukazana równolegle do kwestii zwiazanych z surfingiem. Z największym zainteresowaniem czytałam rozdziały poświęcone podróżom Finnegana oraz jego pisarskim i dziennikarskim zmaganiom. Autor zadbał o zarysowanie szerszego kontekstu - w tle rozciąga się interesująca panorama dawnych lat doprawiona szczyptą historii i geopolityki. "Dni barbarzyńców" można również odczytać jako burzliwą opowieść o dorastaniu - egzystencjalnym zagubieniu, kulcie wolności i niezależności, żądzy przygody, pogłębiającym się ambiwalentnym stosunku do surfowania, nieustannym przesuwaniu granic oraz młodzieńczych ambicjach i marzeniach zderzonych z prozą codzienności. Wydaje się, że ta książka jest niczym zaproszenie do ekscytującej podróży na desce, a jednocześnie do głębokiej refleksji nad samym życiem. "Dni barbarzyńców" to interesujące studium ludzkiego życia jako długiej podróży - autobiografia z szumem oceanu w tle, nie tylko dla miłośników surfowania. Po przeczytaniu ostatniej strony wystarczy tylko zamknąć oczy - obrazy człowieka na desce ujarzmiającego fale z łatwością pojawiają się pod powiekami niczym kadry filmu.


* Fotografia na okładce - Krzysztof Jędrzejak, zdjęcie wykonano w Chałupach na Półwyspie Helskim, surfer – Jakub Kuzia.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.


Tytuł oryginalny: Barbarian Days. A Surfing Life
Przekład: Agata Ostrowska
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 2 czerwca 2021
Liczba stron: 544
Moja ocena: 4,5/6



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © w ogrodzie liter , Blogger